Ja osobiście "wyznaję" ateizm. Nie wierzę w boga, niebo i piekło (czyli życie po śmierci), anioły, diabły, duchy ani w świętego mikołaja.
A o istytucji kościoła... szkoda gadać.
Religia/wiara/przekonania powinny pomagać w życiu - sprawiać, aby było ono szczęśliwsze. Religia chrześcijańska jedynie zmniejsza (ale sądzę, że nie eliminuje) strach przed śmiercią i (podobno) nakłania do lepszego postępowania (nie do końca, bo niektórym wystarczy "zmówić paciorek" i grzechów nie ma).
Ja osobiście jak zrobię coś złego to albo naprawiam szkody, albo żyję mając je na sumieniu - to drugie jest często trudniejsze. Dlatego zwykle postępuję tak, aby mieć czyste sumienie - wiem, że jak coś zrobię źle, to żadna modlitwa nic nie poprawi.
Sihamaah pisze:Wiecie - są na świecie różni ludzie. Mają różne kolory skóry, wyznają różne religie, mają różne upodobania, ale mają jedną cechę wspólną. Wszyscy zejdą z tego padołu. I co potem? To sobie sami odpowiedzcie.
Potem nic, cisza, pustka, zero. Taki jest fakt, tego nie zmienisz.
Wraz ze śmiercią mózgu kończy się świadomość, kończy się człowiek. Kończy się odczuwanie. Nie ma bólu, nie ma nieprzyjemności, ale i nie ma przyjemności. Nie ma żalu za straconym życiem. Niczego nie ma, także Ciebie, gdy umrzesz. Zostają co najwyżej szczątki, wpływ czynów tego człowieka na świat, no i wspomnienia... Dlatego obecne życie jest takie cenne.
Całkowicie zgadzam się z Sihamaah'em.
Religia, której celem jest obietnica nieba (lub czegoś w tym stylu), wydaje mi się... "znacznie słabsza", od tej, która faktycznie da szczęście.
Po śmierci nie ma świadomości - będzie właściwie to samo, co wtedy kiedy człowiek śpi (z punktu widzenia śpiącego), tylko że podczas snu jednak jest jakas świadomość (mózg żyje) i objawia się to choćby oddychaniem, a z punktu widzenia śpiącego snami. No i oczywiście po śnie człowiek się (zazwyczaj) budzi, a po śmierci (zazwyczaj) już nie.
Jeśli chodzi o zaklęcia i magię we współczesnym świecie (czyli nie w grze). To nie wierzę w nie. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, z podejścia człowieka do różnych spraw. Jeśli rano wstaje w przekonaniu, że dzień będzie tragiczny, to taki właśnie będzie. Gdyby jednak był przekonany, iż to jeden z najlepszych dni jego życia, to właśnie takim by był.
Nie musi się to jednak odnośić wyłącznie do jednego dnia. Może się tyczyć weekendu, urlopu, wakacji i oczywiście do całego życia. I wydaję mi się, ze zasadniczo o to tutaj chodzi - o nasze osobiste podejście. To czy jesteśmy szczęśliwi zależy od nas samych, ale większość ludzi tego nie uznaje/stosuje.
Jak to się mówi - dla niektórych szklanka zawsze będzie w połowie pusta, bo myślą o tym czego im brakuje, a nie o tym co mają.
Z jakiegoś powodu czujemy więcej energi i radości gdy ładnie świeci słońce, niż gdy wieje wiatr i pada deszcz. Dlaczego? Bo zmienia się nasze podejście do świata.
Warto dowiedzieć się więcej o Wicca. Nie wiem, czy skuszę się na którąś z książek (był Harry Potter, a teraz miał być Wiedźmin), ale zobaczymy
