Strona 21 z 22

Re: Domowy arsenał

: piątek, 13 marca 2009, 20:56
autor: Arch
Ale widzisz - najczesciej ofiarami padaja dzieciaki/totalne cioty.
Nie będe mówił o sobie, ale mój znajomy padł ofiarą dresów 4 razy, a ma 190 wzrostu i waży... no nie będe zmyślał, ale jest dość tęgi.
Dwa razy stracił komórkę, raz 20 zł, a raz hm... powiedzmy że uciekł.
dres nie jest aż tak głupi i nie będzie próbował kogoś zabić.
Przeceniasz ich (swoją? ;)) inteligencje. Nie zdaża im się to często, ale zdaża się.
A zresztą nie ważne.I świetne to rodzeństwo musi być.
1. Fajna odpowiedź.
2. Właśnie o to chodzi, że to było świetne rodzeństwo raz sie pokłucili jedenego poniosło i... przesadził.
Zresztą masz racje smutne jest życie emo metali.
Oczywiście jak ktoś nosi glany jest emo metalem. Ty chyba serio masz łysą glance co?
Na dodatek macie w dupie konsekwencje takiego ataku.
Sam nie noszę niczego do obrony własnej, rozmawiamy tu o tym co jest skuteczniejszą bronią. Do ciebie niestety to nie dociera i pierdolisz bzdury...
To ja pisze o niemożliwym czy ty ?
Wbicie komuś ostrza w stope jest niemożliwe? Na jakim świecie ty żyjesz?
Widzisz różnice ?
Tak, ale małą. Czy wbijesz komuś 10 cm. ostrza, czy 5 nie gra dużej roli. I tak prawdopodobnie będzie po walce.
Jeśli chodzi o nóż, to jest to najgorsza możliwa broń do codziennej obrony. Jeśli poskutkuje, to przeciwnik ma rany, z którymi pójdzie na policje i to ty za nie odpowiesz. Poza tym trudno nim parować ciosy.
Ja nauczyłem się doceniać uroki pałki, lub chociaż kija. Świetnie się tym paruje, można zadać nie pozostawiające śladu obrażenia, jest lekkie, poręczne i łatwe do zimprowizowania. Prawda, że nie przerabia człowieka na mielone jednym ciosem, ale samoobrona ma na celu jedynie odgonienie kogoś. To nie jest walka na śmierć i życie.
Masy 100% rację. (Chyba że akurat to jest walka na śmierć i życie)

Re: Domowy arsenał

: piątek, 13 marca 2009, 21:48
autor: jokemaster
Arch pisze: Oczywiście jak ktoś nosi glany jest emo metalem. Ty chyba serio masz łysą glance co?
Nie mam 25 cm czystych ładnych włosów. Sam możesz o takich pomarzyć.
Arch pisze:Sam nie noszę niczego do obrony własnej, rozmawiamy tu o tym co jest skuteczniejszą bronią. Do ciebie niestety to nie dociera i pier***isz bzdury...
Co jest skuteczniejszą bronią do obrony własnej. Do obrony nie ataku.
Arch pisze:Wbicie komuś ostrza w stope jest niemożliwe? Na jakim świecie ty żyjesz?
Spróbuj komuś wbić nóż w nogę. Albo w palec. A najlepiej w ucho. Oczywiście podczas bójki.
Arch pisze:Tak, ale małą. Czy wbijesz komuś 10 cm. ostrza, czy 5 nie gra dużej roli. I tak prawdopodobnie będzie po walce.
No jak grochem w ścianę. Czy do ciebie nie dociera że nie mówię o morderstwie . Tylko o samoobronie. R O Z U M I E S Z ?

Re: Domowy arsenał

: piątek, 13 marca 2009, 22:38
autor: Phoven
Sasza pisze:Drechy to przede wszystkim tchórze i rzadko kiedy potrafią się bić w pojedynkę, a nie mogą przed kumplami puścić płazem osobistych obelg od jakiegoś leszcza. Podstawą jest więc inwestowanie w sztuki walki i "kokszenie" wytrzymałościowe (a nie na masę, bo ona co prawda wzbudza respect, ale 200 kilowy cielak po minucie akcji słania się na nogach ze zmęczenia (to przykład ekstremalny-nie cytujcie)). Kolejnym dość prostym sposobem na odegnanie drechola, z którym użerasz się na co dzień, jest dorwanie go w pojedynkę i spuszczenie bez ostrzeżenia paru młotów (tak do nokautu). Podstawą sukcesu dresiarskiej napaści jest brak reakcji ze strony atakowanego
Ja jestem ciekawy skad masz taką wiedze. Jak żyje takich genialnych sposóbów nie słyszałem. "Dorwanie go w pojedynkę" - a potem szanowny "dres" jak gdyby nigdy nic o całym zajsciu zapomni, rozumiem? "200 kilowy cielak po minucie akcji się słania ze zmęczenia"? O cholera, takiego czegoś też nie spotkałem.
Sasza pisze:Jeśli poskutkuje, to przeciwnik ma rany, z którymi pójdzie na policje i to ty za nie odpowiesz.
Dres idący na gliny sie poskarżyc. Mein Gott! Noża nie powinno się używać się w samoobronie dlatego, ze mozesz kogoś zabić - a nie dlatego, że ktoś pójdzie z płaczem na policje.
Nie będe mówił o sobie, ale mój znajomy padł ofiarą dresów 4 razy, a ma 190 wzrostu i waży... no nie będe zmyślał, ale jest dość tęgi.
Dwa razy stracił komórkę, raz 20 zł, a raz hm... powiedzmy że uciekł.
Ależ oczywiście - jak bydlaków jest wiecej to i przypakowany kozak nie ma żadnych szans. Ja mówiłem o sytuacji w której napastnik jest jeden - w takim wypadku ogranicza się tylko do wspomnianych ciot. Bo jakoś nie wierze, ze ten twój kolega ot, tak został sprany przez jednego łysego.
No jak grochem w ścianę. Czy do ciebie nie dociera że nie mówię o morderstwie . Tylko o samoobronie. R O Z U M I E S Z ?
Słonko - na początku mówiliśmy o tym, że nawet scyzorykiem można kogoś zabić. I dlatego nawet on nie jest zbyt udanym środkiem samoobrony. Nikt tu serio nie myśli o dresach biegających po ulicach ze scyzorykami, ani też planującymi zabójstwa przy pomocy otwieracza do piwa i śrubokrętu. Więcej - zdajesz sie nie rozumieć - że owszem, "dres" nie próbuje zabić - ale może. Chociażby przez przypadek. Bo, najzwyczajnie w świecie nożem jest niesamowicie łatwo kogoś zabić, ot - odkrywcza myśl. :P
Co innego, ze zgadzam się z Tobą co do kłucia w tak dziwaczne części ciała jak stopy, co jak co ale to skrajnie idiotyczne. :P

A - i jeszcze jedno - dlaczego to niby OT jest? Rozmawiamy o wykorzystaniu broni, również do samoobrony. Chyba, ze oczywiście to temat tylko do lansowania się kolekcją noży kuchennych. :P

Re: Domowy arsenał

: piątek, 13 marca 2009, 23:41
autor: Arch
Ja mówiłem o sytuacji w której napastnik jest jeden - w takim wypadku ogranicza się tylko do wspomnianych ciot. Bo jakoś nie wierze, ze ten twój kolega ot, tak został sprany przez jednego łysego.
Trzech/dwóch.
Spróbuj komuś wbić nóż w nogę. Albo w palec. A najlepiej w ucho. Oczywiście podczas bójki.
Tymi przykładami....
Co innego, ze zgadzam się z Tobą co do kłucia w tak dziwaczne części ciała jak stopy, co jak co ale to skrajnie idiotyczne.
... miałem zamiar wskazać kilka losowych części ciała, w które ludzie raczej nie celują w trakcie walki, a mimo to przypadkowy cios ostrzem w któreś z nich może dużo zdziałać.
Spróbuj komuś wbić nóż w nogę. Albo w palec. A najlepiej w ucho. Oczywiście podczas bójki.
W palec może rzeczywiście trudno trafić, ale wszystko zależy od sytuacji. Gdyby np. dres opierał się dłonią o ścianę ;)
Co do ucha czy nogi to tak naprawdę nie widzę jakiegoś większego problemu. :roll:
Co jest skuteczniejszą bronią do obrony własnej. Do obrony nie ataku.
Zdaje sobie sprawe jak głupio to zabrzmi, ale "Najlepszą obroną jest atak".
Gdy grozi nam utrata komórki, lepiej ją oddać i jeszcze dać się troszkę obić niż kogoś zabić, ale jeśli chodziło by o nasze/cudze życie raczej nie zastanawialibyśmy się nad konsekwencjami prawnymi itp. wbicia komuś noża w brzuch.

Re: Domowy arsenał

: sobota, 14 marca 2009, 00:27
autor: Szasza
Wiedziałem, że ktoś będzie "polemizował" i liczyłem się z tym.
Nie lubię babrać się w cudzych literkach, więc
quotem
się nie bawię.

@ Phoven
Kolejno:
Kwestia dania w ryj i zapomnienia o sprawie
Jak już mówiłem drechy to tchórze. Wolą atakować osoby, które nie umieją walczyć. Po zaprezentowaniu swojego kunsztu w szlachetnej sztuce wp***dolu takowy zostawia cię z nadzieją, że sprawy nie nagłośnisz. I niemęskie jest zbieranie ekipy do zemsty na pierwszym lepszym, który skórę złoił. Co kumple pomyślą?. Święte prawa "solówki" są przestrzegane (przynajmniej u nas) z żelazną konsekwencją i pierwsze prawo trzech pasów brzmi, że lepiej stracić zęby niż respekt ;)

200 kilowy cielak

Ekstrema. Pisałem, żeby nie cytować, ale zawsze znajdą się mądrzejsi i będący ponad to. Tych kocham najbardziej. Bo widzisz Phovenie, prawda jest taka, że ten kto ćwiczy na masę, żadnym atletą nie jest. Takie ćwiczenia, to tzw. leniwa kulturystyka tj. możesz siedzieć i jedną ręką podnosić ten ciężarek, a drugą wpieprzać big maca i oczywiście wyrośniesz na niezłego miśka, ale nie będziesz radził sobie z masą swojego ciała. To tak jakbyś dodatkowo się obciążał. Użycie sterydów dodatkowo zaburza równowagę i chociaż, że możesz wyrwać te sto ileś kilo, to tak naprawdę jesteś bezładnym klocem.

Dres pod opieką prawa, czyli nóż jest "be"

Nie wiem coście Gdańszczanie za naród, ale twoja postawa dobrze o was świadczy. Widzisz w kraju nadwiślańskim protestowali ostatnio przemytnicy.
Często dres ma mamusię, dla której jest grzecznym ministrantem i to jakiś bandzior pociął go kosą. Mamusia zaciągnie owego bydlaka na policję, rozpłacze się gdzie trzeba i załatwione. Oprócz późniejszej vendetty jego kumpli, możesz liczyć na zamykający życie wpis do akt. A świadkowie i osoby, którym dał się on wcześniej we znaki? Milczą. Bo za kablarstwo dostaną po pyskach od jego ziomków. W sumie to za takie numery można zebrać lepiej niż za pobicie.
Przyznaj się. Chodzisz do szkoły społecznej?

Nóż jako narzędzie mordu

Mistrzu! Gdzie byłeś jak cię nie było!? Wiedząc, że nożem można zabić, a za to grozi kara, czuję się lepszym człowiekiem. Oczywiście mój copiątkowy rytuał krojenia przechodniów w dzwonki odpada, ale czymś to zastąpię.

Źródła wiedzy

No cóż. O "pakerce" to z praktyki i od mego wuja, który jest trenerem sztuk walki. Poza tym, ostatnio panuje u mnie moda na intensywne pakowanie i używanie białka i z prostej obserwacji wynika, że najwięksi (dosłownie i w przenośni) pakerzy dyszą ciężej chociażby na wf-ie szybciej niż ja-astmatyk.
O tłuczeniu to sprawa jest mniej ciekawa, bo z moją przypadłością zazwyczaj nie mam wyboru między ucieczką, a walką, więc każdego "chętnego" muszę "przyjąć". Dodatkowo Stalowa Wola to specyficzne miasto, pozbawione rdzennych mieszkańców. Wszyscy szukają wzorców zajefajności w telewizji i sub/popkulturze, przez co miasto podzieliło się elegancko na takie miejsca jak dzielnica drechów, skejtów, "niebanali"* [o dziwo ten podział jest sztywny i to gdzie mieszkasz, określa kim masz być]. Pech chciał, że moja szkoła znajduje się w dzielnicy drechów. Tak czy inaczej, jakoś sobię radzę, bo przez całe gimnazjum nie zaliczyłem żadnego urazu :smile:

Re: Domowy arsenał

: sobota, 14 marca 2009, 11:37
autor: Phoven
Jak już mówiłem drechy to tchórze. Wolą atakować osoby, które nie umieją walczyć. Po zaprezentowaniu swojego kunsztu w szlachetnej sztuce wp***dolu takowy zostawia cię z nadzieją, że sprawy nie nagłośnisz. I niemęskie jest zbieranie ekipy do zemsty na pierwszym lepszym, który skórę złoił. Co kumple pomyślą?. Święte prawa "solówki" są przestrzegane (przynajmniej u nas) z żelazną konsekwencją i pierwsze prawo trzech pasów brzmi, że lepiej stracić zęby niż respekt
Chciałbym zauważyć, że rzeczony dres nie pójdzie do swoich kumpli i nie wypłacze im się, że go jakiś kozak pobił. Znajdzie inny powód dlaczego akurat warto kolesiowi złoić dupę. O ile "złoiciel" ma silne plecy to akurat niewiele mu zrobi - ale jak nie, to ma przesrane. Bo czym innym jest skrojenie przez niedoszłą ofiarę, a czym innym napieprzanie kogoś ot, tak "prewencyjnie". Tego nikt zwyczajnie nie daruje.
Ekstrema. Pisałem, żeby nie cytować, ale zawsze znajdą się mądrzejsi i będący ponad to. Tych kocham najbardziej. Bo widzisz Phovenie, prawda jest taka, że ten kto ćwiczy na masę, żadnym atletą nie jest. Takie ćwiczenia, to tzw. leniwa kulturystyka tj. możesz siedzieć i jedną ręką podnosić ten ciężarek, a drugą wpieprzać big maca i oczywiście wyrośniesz na niezłego miśka, ale nie będziesz radził sobie z masą swojego ciała. To tak jakbyś dodatkowo się obciążał. Użycie sterydów dodatkowo zaburza równowagę i chociaż, że możesz wyrwać te sto ileś kilo, to tak naprawdę jesteś bezładnym klocem.
Skoro to napisałeś to oczekuj odpowiedzi. A jak nie chcesz by ktoś Ci odpowiadał no to nie pisz danych fragmentów. Co do samego postu - okej, zgadzam, że ktoś taki nie ma zbytniego przebicia. Problem tylko w tym, ze to nie żaden kozak tylko spasiona góra łajna.
Mamusia zaciągnie owego bydlaka na policję, rozpłacze się gdzie trzeba i załatwione. Oprócz późniejszej vendetty jego kumpli, możesz liczyć na zamykający życie wpis do akt
Czekaj, czekaj - rozmawiamy o dresach czy o gówniarzach kradnących drugie śniadanie dzieciakom? Nie znam żadnego kolesia którego mógłbym spokojnie nazwać "dresem" który dałby dobrowolnie zaprowadzić na policję. Taki koleś byłby zwyczajnie skreślony.
Przyznaj się. Chodzisz do szkoły społecznej?
W LO jestem. :P
i z prostej obserwacji wynika, że najwięksi (dosłownie i w przenośni) pakerzy dyszą ciężej chociażby na wf-ie szybciej niż ja-astmatyk.
Jak już mówiłem - to nie koksy tylko spasione góry łajna. Jest różnica pomiędzy serio napakowanymi kozakami a grubasami którzy noszą dresy dlatego, ze w inne spodnie by sie nie zmiescili.

Re: Domowy arsenał

: sobota, 14 marca 2009, 12:32
autor: Brzoza
a ja powiem inaczej, kazdy człowiek jest inny, a dres również nim jest i każdy dres w tenże sposób jest jest inny od innego dresa. Z resztą ekipa ekipie nie równa, kozak kozakowi nie równy. Myslę że do tego można dodać regionalne przyzwyczajenia, bo w kazdym mieście jest tak naprawdę inaczej.

Re: Domowy arsenał

: sobota, 14 marca 2009, 12:35
autor: Arch
Przyznaj się. Chodzisz do szkoły społecznej?
W LO jestem. :P
Jedno drugiego nie wyklucza. :P

No, to powiem jasniej - w panstwowym liceum we Wrzeszczu. Pasuje? :P - dop Phoven

Re: Domowy arsenał

: piątek, 17 kwietnia 2009, 17:32
autor: Alien
Wie ktoś za ile można dostać porządną katanę ( nie chodzi mi o jakąś ozdóbkę na kominek). Może zna ktoś jakąs lepszą stronę z katanami niż allegro? Jeśli tak to proszę o link.

Re: Domowy arsenał

: piątek, 17 kwietnia 2009, 19:41
autor: Ant
Za taką z prawdziwego zdarzenia to minimum z 3000.

Re: Domowy arsenał

: piątek, 17 kwietnia 2009, 22:16
autor: Tori
Chyba mniej. Jeśli chodzi o treningówkę, to pewnie cena będzie oscylowała w granicach normalnego miecza, a jeśli chodzi o coś porządniejszego, to i tak tego nie dostaniesz :P

Re: Domowy arsenał

: sobota, 18 kwietnia 2009, 09:24
autor: Alien
chodzi mi o taką katanę co nie będzie po tygodniu wyglądała jak piła ;)

Re: Domowy arsenał

: sobota, 18 kwietnia 2009, 10:45
autor: Blue Spirit
na allegro pełno jest "katan ostrych kutych do walki", ale jeśli zależy ci na czymś wybitnie niestandardowym, to po pierwsze odłóż sobie z 2.000 zł a po drugie znajdź stronę gdzie sprzedają takie rzeczy ;)

Re: Domowy arsenał

: sobota, 18 kwietnia 2009, 11:30
autor: Alien
wie ktoś czy stal węglowo-krzemowa jest dobra czy raczej szybko się wyszczerbi?

Re: Domowy arsenał

: środa, 28 października 2009, 13:38
autor: Matysz
Mój domowy asortyment:
-4 bagnety (orginały, a co!)
-2 bokeny
-4 jo
-wiatrówka (2 mi zabrali, a miała takie fajne ciężkie pociski w teflonowym garniaku, że jak kumpel dostał w piszczel z 50m to się wbiło i ma bliznę)
-skałkowiec, niestety zabezpieczony
-shuriken
-kartonowa zbroja brata (5 lat)

Re: Domowy arsenał

: środa, 28 października 2009, 23:23
autor: CoB
Arch pisze: * Ja sam znam troszke Kung-fu i jeszcze mniej Jiu-Jitsu bo kiedyś mnie to fascynowało, lecz smutna wiadomość jest taka, że gówno sie to ma do praktyki. Gdy idziesz z torbą, w kurtce i w glanach po ulicy, gdy nagle dwóch dresów pcha cie z całym majdanem na drzewo nie kopniesz im k**wa z półobrotu.
Hmmm... Uważam, że zupełnie nie znasz tego o czym piszesz - więc po co to robisz?
Szasza pisze:Podstawą sukcesu dresiarskiej napaści jest brak reakcji ze strony atakowanego :lol:
I to cała filozofia "walk na ulicy", zresztą odnosząca się choćby do sytuacji w szkole, kiedy jedni podkulają ogon przed innymi, głośniejszymi osobnikami. Często jest tak, że ludzie będący fizycznie chucherkami, potrafią postawą, tonem głosu i mową ciała zmusić innych do uległości. Więc nie ma co pisać o nożach, skoro brakuje w głowie.

Zresztą takie dyskusje powinny się znaleźć np. Tutaj ;)
Alien pisze:wie ktoś czy stal węglowo-krzemowa jest dobra czy raczej szybko się wyszczerbi?
Masz może jej numer [stali]? Jakbyś powiedział jeszcze, czy ta katana ma być ozdobą, czy chcesz nią kroić chleb, drzewa, czy kamienie?

Re: Domowy arsenał

: środa, 28 października 2009, 23:57
autor: Brzoza
I to cała filozofia "walk na ulicy", zresztą odnosząca się choćby do sytuacji w szkole,
walk na ulicy czy w szkole, bo ja już doprawdy nie wiem. Ale wiem że walki na ulicy to konkret, a walki w szkole, hm - moze raz widziałem jak poszły zęby, ale to bili się bracia, ale tak generalnie w szkole to wystarczy że silniejszy cwaniak spojrzy na suchego nerda, a ten drugi spieprza aż się kurzy, albo wierci wzrokiem w ziemi.

No i imho, rozmowa o napierdalaniu sie z dresiarzami i sypaniem im lol soli w oczy czy co tam było to ja nie wiem czy pasuje do twojego ukochanego tematu.