To ja was zdziwię.... (choć może już gdzieś o tym pisałem) częściej podobają mi się dziewoje blade niż opalone. NAJCZĘŚCIEJ nie mogę oderwać wzroku od kobiety, która w towarzystwie uważana jest za przeciętną. Nienawidzę (na żywo tego nie mówię, bo pewnie popatrzyli by na mnie jak na dziwaka) pomalowanych paznokci. To znaczy nie znam się na tym, ale kobiety mają coś takiego przezroczystego na paznokcie co jest spoko, ale np. mocna czerwień, mocny fiolet, jaskrawy niebieski, czarny - błeeeeeeee.
Jeśli chodzi o twarz wolę usta zadbane pomatką (bo chyba tym to sie robi

) niż schowane za szminką. Coś na oczy może być, ale wole tego nie widzieć... tzn. nie tyle nie widzieć co nie powinno przyciągać wzroku i zwracać na siebie uwagi. Wole patrzeć w oczy (zielone, albo niebieskie) niż w ramkę.
No i przede wszystkim wolę widzieć piega/bliznę/czy co tam jeszcze jest czy cokolwiek innego niż tapetę. No i nie myślcie, że tak bardzo nienawidzę tapet, albo kręcą mnie piegi, ale często potrafią one dodać uroku, a ja uwielbiam po prostu piękną cerę.
Skoro już wiecie jakim jestem zboczeńcem to dodam jeszcze iż nie potrafię powiedzieć jaki typ urody podoba mi się u płci pięknej... po prostu wiem iż ona jest ładna i tyle, oraz to iż coś ją łączy z innymi "pięknościami"... często jest to poprostu sposób uśmiechania, a czasem cała kompozycja gestów, ubioru, zachowania, mimiki. No i oczy ;P
EDIT: Właściwie to chyba chodzi o naturalny uśmiech itp. Blondi nie posiadają tego skilla.