Czy na pewno? Na miejsce jednego zwyrola czekało kilku następnych: Goering, Himmler... Ten ostatni zreszta w 1938 próbował zabić Hitlera (znana akcja stolarza, który preparował mównicę późniejszego dyktatora) , dopiero potem został jego wyznawcą.Azrael666 pisze:Ktoś napisał, że nie zabił by nikogo, bo nie miałby sumienia. Ja z pewnością miałbym sumienie zabić Adolfa. Takie mniejsze zło.
Swoją drogą Wy tak szastacie tą kulą na prawo i lewo - już pomijając to, że zabijanie zwyroli mija się z celem, bo są w kolejce następni, to oni zwykle mają szczęście wyjść cało z zasadzek - że wspomnę tylko przytaczana akcję stolarza, czy Wilczy Szaniec, albo zamach graniczny na Lenina, gdy niedoszły zamachowiec widząc pojazd podszedł do niego, roześmiał się w twarz pasażerowi i powiedział: Ale ty jesteś podobny do Lenina, jeszcze cie ktoś pomyli i niechcący odstrzeli...