Strona 1 z 17

Tortury (wszelakiego rodzaju)

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:11
autor: Dimitrij Urianov
Zapomniałem dodać obleśny. Ale zapraszam, i nie tylko średniowieczne (NKWD ukręcało jaja. Serio!)

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:16
autor: Elfin
Slyszalem gdzies o karze ponoc bardzo strasznej ale karany nie otrzymywal obrazen cielesnych, tylko byly to podobno okropne obrazenia duszy... Sadzano go na klujacym krzesle zapalano kupe swiec i wywolywano zle demony... Kolega kiedys mi przyniosl wydrukowane ale nie pamietam z jakiej strony... Szkoda bo podalbym link... Poza tym szukalem w wielu zrodlach historycznych ale nic na ten teamt nie znalazlem... Wiec nie recze za to co wyzej napisalem :P (ale namotalem w tym poscie :D ) ...

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:16
autor: Heimdall
Nie wiem kto wymyślił tą torturę, ale polegała ona na tym, że sadzało się gościa gołym zadem na wiadrze, a w wiadrze siedział szczur. Jako że jego jedyna droga ucieczki prowadziła przez... odbyt torturowanego, to właśnie tam wchodził podgryzając sobie ofiarę od wewnątrz. Nie wiem co prawda czy w rzeczywistości tak było, bo ktoś mi to kiedyś opowiadał, a znając pomysłowość ludzi jest to całkiem możliwe :).

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:20
autor: Dimitrij Urianov
A nawet potwierdzone. Co do tortury Elfina - jak mógł nie dostać obrażeń cielesnych, skoro siedział na krześle z gwoździami?
Z kolejnych zabawek NKWD:
2 elektrody w żyłę, i puszczano prąd. Ból i skurcz. A teraz wyobraźcie sobie, że rękę przybito do 100 kg. stołu. Bywało, że ludzie podnosili, więc zaczęto stoły przybijać do podłogi. Z taką siłą urywano sobie ręce.

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:29
autor: Ravandil
Ała... Mogłem się lepiej nie odzywać o tych torturach, niepomny doświadczeń z przeszłości... Ale mam głupie pomysły :wink: Swego czasu byłem na zamku w Darłowie (nad morzem niedaleko Ustki, jakby ktoś nie wiedział), a tam urządzono bardzo ciekawą wystawę narzędzi tortur, wraz z opisami. Nie mogłem się oprzeć, jako prawie-historyk z zamiłowania. I doszedłem do wniosku, że te skubańce miały zaskakująco dużą wiedzę o anatomii ludzkiej. Potwierdzały to zabawki pokroju Żelaznej Dziewicy, w której ostrza przebijały ofiarę tak, by jak najdłużej się wykrwawiała, lub wspomniane wcześniej nabijanie na pal. Z bardziej hardcore'owych było wpychanie do gardła lnianego sznura i polewanie wodą (przez co ofiara się dusiła), oraz pojenie wodą i bicie w brzuch, co kończyło się tragicznie dla wnętrzności... Wniosek z tego płynie smutny - co jak co, ale w krzywdzeniu się nawzajem ludzie doszli do zabójczej perfekcji, szkoda, że nie można powiedzieć tego o innych dziedzinach życia...

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:33
autor: Elfin
Owszem obrazenia cielesne byly rowniez... Ale ta akurat tortura miala bardziej ranic dusze niz cialo... Taka byla koncepcja..ale dlaczego krzeslo z gwozdziami to nie wiem... Moze zbiieg okolicznosci a moze "pomagalo skupic moce"...

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:33
autor: Tevery Best
Tortura (a raczej kara) starosłowiańska:
Koleś winny jakiejś poważnej zbrodni był przybijany do pręgierza długim, grubym gwoździem. Zostawiali mu nóż. I teraz tak: albo się wykrwawi, albo umrze z głodu pod pręgierzem, albo... no cóż... zrobi użytek z noża.

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:33
autor: Dimitrij Urianov
W owym muzeum byłem w zeszłym roku, w wakacje. Właśnie, może wrzucicie coś o wymyślonych przez siebie torturach?
Do tych paskudnych doliczę jeszcze:
- Łamanie kołem (aj)
- Hiszpańskie buciki (ajaj)
- Rozrywanie (ajajaj!) (ale takie z końmi. Bo jak któryś się szarpnął...)

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:40
autor: Trankvilus
Przytoczę krótki wyciąg z kilku "kodeksów". Terezjana się chowa, pomysłowość ludzi jest nieograniczona.
Piła: Skazaniec przywiązany do dwóch pali (do góry nogami, nago), w szerokim "rozkroku". Dwóch katów, bądź pachołków, rozpłatało go wzdłuż - tj. od krocza do mostka. Wbrew pozorom śmierć nie była szybka, większość skazańców przeżywała rozpiłowywanie miednicy, a nierzadkie były przypadki, gdy skazaniec rozpiłowany do mostka umierał z powodu... Utraty krwi. Stosowano ją głównie wobec homoseksualistów, a wcześniej - w początkach chrześcijaństwa, używano jej do "produkcji męczenników".

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:44
autor: Ant
tortura Hunów. Rozrywanie ciała na cztery części. Jako narzędzie zbrodni czterech wojowników

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:45
autor: Dimitrij Urianov
Niezły musi być widok, jak patrzysz, a tu rozpiłowują cię od jajec w górę. I jak pożyjesz odpowiednio długo, czuć jak wypadają ci flaki. No i widzieć np. własne jelita na ziemi.

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:51
autor: Heimdall
Tevery Best pisze:Tortura (a raczej kara) starosłowiańska:
Koleś winny jakiejś poważnej zbrodni był przybijany do pręgierza długim, grubym gwoździem. Zostawiali mu nóż. I teraz tak: albo się wykrwawi, albo umrze z głodu pod pręgierzem, albo... no cóż... zrobi użytek z noża.
No, ja znam trochę inną wersję: przybijali gościa do pręgierza za jajca i chłopak miał wybór: odciąć swoją męskość lub się zabić. Kara ta była stosowana głównie za códzołóstwo.

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:52
autor: Ant
Nie pamiętam kto wymyślił tą torturę. Polegała ona na tym by poprzebijać delikwenta gwoździami na wylot, a potem wsadzało się go do gara ze słoną wodą. Zapewne nie było to miłe

: poniedziałek, 21 maja 2007, 20:52
autor: Tori
Tortury- lepiej o nich nie pisać- łatwo je wykonać, a są cholernie niebezpieczne. Ale jak już piszemy, to warto wspomnieć o Chińskiej torturze wodnej. Zapewne słyszeliście. Wiązali kolesia do stołu, unieruchamiali głowę, a na czoło kapała powoli woda. Ciemny loch, nic nie widać. Kap... Kap... Kap... Ludzie pękali po kliku, kilkunastu godzinach...
Pomijając wszelkiego rodzaju wyryanie, miażdżenie, przypalanie części ciała za karę, to ciekawa była metoda (min wykorzystywana dawno temu w Gliwicach, ale zapewne i w wielu innych miastach) karania gwałcicieli. Dzieci nie czytać! Otóż przybijano do pręgierza, zwykłej ławy lub po prostu pniaka drzewa gwałciciela za mosznę gwoździem o wielkim łebku . Dawano mu nóż, obok stał kat z siekierą. I albo zboczeniec dokonywał samokastracji, albo kat ścinał na miejscu. Należy także dodać, że nasieniowody są tak samo, albo jeszcze bardziej czułe niż jądra- i takie chlaśnięcie nożem nawet nie można porównywać z odrąbaniem ręki...

Ale NKWD, bany UPA, ZOMO, i wszystkie inne "urzędowe" narządy ścigania były jakoś szczególnie zawzięte i brutalne. Do metod przesłuchiwania należy także zaliczyć siedzenie na odwróconym stołku, czy zmuszanie więźnia do biegania boso po kamiennych lub betonowych schodach, nie lądując na całej powierzchni schodka, tylko na kancie...

: poniedziałek, 21 maja 2007, 21:27
autor: Tevery Best
Heimdall pisze:No, ja znam trochę inną wersję: przybijali gościa do pręgierza za jajca i chłopak miał wybór: odciąć swoją męskość lub się zabić. Kara ta była stosowana głównie za códzołóstwo.
To miałem na myśli pisząc "zrobi użytek z noża". A cudzołóstwo było w tym czasie poważnym przestępstwem.

: poniedziałek, 21 maja 2007, 21:28
autor: Perzyn
Było pare ciekawych metod. Moja ulubiona tortura to podwieszanie. Przywiązujemy ręce delikwenta na plecatch, dodajemy drugą linę na bloczku pod sufitem połączoną z więzami na rękach. Jeszcze tylko ciężarek na nogach i pociągając za linę wyrywamy łapska ze stawów. Proste i eleganckie i krew nie chlapie na buty! Na dodatek można to łączyć w combo z przypalaniem i wtedy to już w ogóle radocha na całego. Albo taki na przykład kozioł czarownic. Drewniany albo metalowy ostrosłup z ostrymi krawędziami. Sadzamy ofiarę na wierzchołku i dajemy ciężarki. Była też wersja w kształcie graniastosłupa o podstawie trójkąta, w tym sadzało się na krawędzie a reszta tak samo.


@Elfin - ja rozumiem, że to forum o fantastyce ale temat jest realistyczny. Więc o demonach nie ma mowy. Zresztą komu potrzebne są demony skoro mamy bliźnich?

: poniedziałek, 21 maja 2007, 21:32
autor: Tevery Best
Inną ciekawą torturą było urządzonko zwane, zdaje się, rozwieracz, tulipan, czy jakoś tak. Zresztą nieważne. Działało mniej więcej w taki sposób, że delikwentowi wkładano je, złożone, przez odbyt, a następnie za pomocą śruby rozwierano je, miażdżąc i rozrywając wnętrzności. Blech!