Strona 5 z 7

: wtorek, 23 stycznia 2007, 12:31
autor: Pan_Feanor
Kiedyś po zapasach a teraz po karate też mam siniaki :)... Siniaki też mają swój urok, nie jesteś nudny kolorystycznie, twoja skóra upstrzona jerst fioletowymi, żóltymi i zielonymi cętkami ;]

: wtorek, 23 stycznia 2007, 12:37
autor: Lidien
No ale do czasu to nie jest problem .Na lewej nodze miałm tyle siniaków że była pratycznie fioletowa a teraz jak dostanę w nią nowego siniaka to mi się albo już nie goi albo sie goi ale baaardzo powoli.

: wtorek, 23 stycznia 2007, 20:26
autor: Pan_Feanor
Jakiś ochraniacz ? Gruba wełniana "pończocha" pod strój ? Owinąć ciasno bandażem (chociaz to może troszkę mobilność ograniczyć a jak wiadomo podstawa w szermierce to praca nog)

: wtorek, 23 stycznia 2007, 21:06
autor: Lidien
no nie można miec za dużo ochraniaczy bo wtedy nie mogłabym sie w ogóle ruszać. A więc na klatke piersiową, głowę, i ręke ktorą walczę jest ochraniacz a na nogi jest grubszy materiał i to wszystko.

: środa, 11 kwietnia 2007, 09:39
autor: Trankvilus
Piękny temat :D
Postaram się, wedle swej wiedzy, ustosunkować przynajmniej do części wypowiedzi poprzedników (z zastrzeżeniem, że wyrocznią nie jestem i mogę się mylić)
Dlaczego mamy o tym zapomnieć, skoro istniały i istnieją techniki i traktaty opisujące walkę mieczem dwuręcznym?
Nie dwuręcznym, tylko tzw. Mieczem Długim. RPG-i tutaj trochę namotały, bowiem wedle znanych mi typologii to, co zwą "mieczem długim" w istocie było po prostu "mieczem jednoręcznym" (w ogóle klasyfikacja miecz długi/krótki jest naciągana), a to, co popularnie zwie się półtorakiem to właśnie miecz długi. Miecz ten (jedna z najbardziej wymagających technicznie broni) zaczyna być bardzo popularny, jeśli mnie pamięć nie myli, dopiero w okresie schyłku średniowiecza i renesansu.
Odnośnie mieczy dwuręcznych - Potwornie niepraktyczne, jak do tej pory wyłącznie słyszałem o osobach, które były w stanie pokonać zawodnika podobnej klasy z zestawem "jedynka plus tarcza". Jedyne rozsądne zastosowanie, to jako krótka włócznia, albo do podcinania kopyt koniom. A jedynym znanym mi konnym, który używał takiego miecza, był Podbipięta - Ale Sienkiewicz, choć geniusz, historykiem nie był i nagiął realia na potrzeby symbolu.
Różnica pomiędzy florecistą i szablistą jest dość znaczna - Wystarczy popatrzeć na walkę jednego z drugim. Miałem szansę, wyglądało żałośnie. Nerwowe skoki na krawędzi zasięgu. Szablista ma pietra, bo zasłony ciężko zastosować w obronie przed rapierem/floretem. A florecista boi się, bo, nie ma absolutnie żadnej szansy na skuteczną zasłonę i robi co może, żeby mu przy ataku szablista "szpilki" nie ściął.
Mały apel: Nie powołujcie się na Andrzeja Michałka w kwestii historii. Facet lubi zmyślać i ubarwiać, ma też tendencję do pomijania szczegółów i niektórych faktów. No i rysunki ma brzydkie :wink:

: środa, 11 kwietnia 2007, 10:36
autor: Pan_Feanor
Z tego co ja wiem i czytałem sprawa z mieczem długim miała się troszeczkę innaczej. Miecz "wykły" czyli popularna jedynka miała w średniowiczu ok 80cm długosći, potem zaczeły wchodzić tak zwane miecze "wielkie" zwane też długimi (koło 100cm, dzisiaj powszechnie używane jako jedynki). A jeśłi chodzi o dwuręczne, jasne że są traktaty o posługiwaniu się tym ustrojstwem, ale jak pisałem wcześniej nikt normalny się na to nie naparzał, spróbuj w bitwie i ścisku wymachować czymś tak długim, dwójki służyły przeciw konnicy i jako wparcie dla pikinierów. Jak ktoś chce poczytać o ludziach i ich dwuręcznych narzedziach niech poszuka czegoś o Landknechtach lub holenderskim oddziale najemniczym :) (nazwa niestety wyleciała z pustej główki)

: środa, 11 kwietnia 2007, 13:15
autor: Trankvilus
Cóż - Nadolski i Żygulski pod hasłem "miecz" opisują wszystkie klingi od 60cm (przykładu ze źródeł nie przytoczę, ale jeden z organizatorów Liwskiego turniju [Ryba] miał miecz dość krótki - chyba 70cm i udowadniał, że jest to "w pełni historyczne" a znając Rybę można mniemać, że tak jest) do 100-105cm (kawaleryjskie "jedynki"). Jednak granice są dość płynne - Zdarzały się long swordy mające 80-90, a były też takie, które miały i 120 (i wciąż klasyfikowało się je jako "długie" a nie "dwuręczne"). Stąd zapewne duuuuża rozbieżność zdań i opinii, a tak zasadniczo kłótnie toczą się o 10-20cm żelastwa :wink:
Natomiast wszystkie traktaty, oficjalnie, były pisane pod miecz długi... I w takim wypadku była to broń pojedynkowa. Nie wiem, czy istniała jakakolwiek formacja walcząca w zwartym szyku tymi sztabami i musiałbym sprawdzić, choć na pierwszy rzut oka przeczy to logice (ale w historii zdarzały się rodzynki przeczące nie tylko logice, ale i inteligencji)

Re: Broń średniowieczna

: poniedziałek, 17 listopada 2008, 23:31
autor: Reynard
Fajnie że jest ten temat. Dopiszę coś od siebie.
Z broni białej najbardziej lubię rapiery. Bardzo elegancka broń chociaż niestety miała swoje wady. Najważniejszą było to, że wbrew obiegowym opiniom i samemu wyglądowi tej broni, rapiery były stosunkowo ciężkie i powolne, co sprawiało, że użytkownik musiał mieć niezłą siłę w rękach. Waga była mniej więcej taka jak późnych mieczy jednoręcznych. Co nie zmienia faktu, że lubię tą broń. Już za sam wygląd zresztą (tak wiem, infantylne podejście).
Z innych rzeczy: espadon i claymore. Ooo, to są dopiero miecze. Wielkie kawały żelaza, długie na 1,2-1,8 metra.
Ten pierwszy był stworzony do walki z pikinierami i halabardnikami gdyż inne tego typu bronie nie dawały sobie z nimi rady. Zaś tym drugim można było zadać cios zza głowy, przed którym trudno było się obronić. Oczywiście miały logiczne wady: wielkość i ciężar. W espadonie problem rozwiązywała długa rękojeść, która sprawiała że miecz zachowywał się zgodnie z zasadą dźwigni, co trochę ułatwiało operowanie nim.

Re: Broń średniowieczna

: sobota, 22 listopada 2008, 09:18
autor: Sir_Ernest_Torrmer
Fajny temat :smile:
Mnie najbardziej odpowiada miecz jednoręczny lub półtorak, w drugiej ręce najchętniej tarcza ewentualnie lewak (krótki sztylet z dużym jelcem). Ostatnio interesuję się też młotami bojowymi i korbaczami. Próbowałem wyobrazić sobie walkę z mieczem w jednej i korbaczem w drugiej ręce i dochodzę do wniosku... nieporęczne.

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 11:37
autor: scorez
A ja tam z wszystkich broni wolę lutnię!

Ładnie się roztrzaskuje na głowach wrogów.
Ahh.. na ilu filmach to ja widziałem ten motyw.

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 11:41
autor: Eglarest
za duzo grales w opowiesci barda ;) no chyba ze wierzysz w sile muzyki hmm lub jej braku bo chyba kakofoniks miał k10 obrazen za swoj spiew i gre ;)

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 15:19
autor: Kloner
Sir_Ernest_Torrmer zgadzam się z Tobą. Korbacz najprawdopodobniej owinął by Ci się w około własnego miecza, w ogóle walka nim wymaga nie lada doświadczenia. Jak już to proponował bym jakąś buławę lub morgensztern :)

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 17:52
autor: Thurs
Buława, włócznia, tarcza, na łeb szyszak i do boju. :D

Zauważcie, że formacje policyjne w dzisiejszych czasach stosują jeszcze broń obuchową, w połączeniu z tarczą i hełmem, walcząc w formacji (czy tam szyku). ;)

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 17:57
autor: Kloner
W szyku bardziej :P
Czasem miałem ochotę ubrać się z kolegami w blachy i zrobić sobie sparing z prewencją :P

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 18:13
autor: Thurs
A w walce z konia wybrałbym kopię ale nie taką zwykłą, tylko husarską, polską kopię. Wydrążoną w środku, ze specjalnie wyselekcjonowanego drewna, owiniętą skórą, z grotem obitym ośćmi żalaznymi, żeby nie można było odciąć/uszkodzić końcówki. Trwała, lekka, skuteczna broń do przebijania. :) To na szarżę, a do tego jakiś buzdygan, młot bojowy plus kałkan, lekką tarczę okrągłą.

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 18:44
autor: Kloner
Thurs pisze:To na szarżę, a do tego jakiś buzdygan, młot bojowy plus kałkan, lekką tarczę okrągłą.
To ja życzę szczęścia :P

Re: Broń średniowieczna

: wtorek, 2 grudnia 2008, 19:12
autor: Thurs
Może zamiast buzdygana koncerz? Nie, zbyt kruche to cacko. Tylko coś mocnego gwarantuje sukces w walce konnej w zwarciu, mocnego, szybkiego i obuchowego, jak buzdygan. Takie były realia. :)