Ciężkie uzbrojenie
-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Że tak powiem, dziwna sprawa. Ale ruscy słyną z różnych niekonwencjonalnych pomysłów.
A tu historia o wspaniałych, czerwonych lotnikach:
Kiedy po wojnie rozdzielano sprzęt niemiecki pomiędzy zwycięskie państwa, Rosja otrzymała do zatopienia (bo był niedokończony) jedyny niemiecki lotniskowiec. Nie pamiętam jak on się nazywał, ale to nieważne. Odholowano go do Zatoki Gdańskiej. Po co? By tam służył za cel ćwiczebny dla radzieckich pilotów. Lotniskowiec, wiadomo, olbrzymia kobyła, stół wielkości 200m x 30m, w dodatku nieruchomy. Naloty przeprowadzano z małej wysokości, lub lotem nurkowym. Zrzucono na niego sto bomb, z czego w cel trafiły.... dwie.
Dla porównania, ORP Grom został zniszczony przez pilota BF-110 jedną bombą z wysokości 2500m... A celsność ruskich? W granicach błędu statystycznego.
A tu historia o wspaniałych, czerwonych lotnikach:
Kiedy po wojnie rozdzielano sprzęt niemiecki pomiędzy zwycięskie państwa, Rosja otrzymała do zatopienia (bo był niedokończony) jedyny niemiecki lotniskowiec. Nie pamiętam jak on się nazywał, ale to nieważne. Odholowano go do Zatoki Gdańskiej. Po co? By tam służył za cel ćwiczebny dla radzieckich pilotów. Lotniskowiec, wiadomo, olbrzymia kobyła, stół wielkości 200m x 30m, w dodatku nieruchomy. Naloty przeprowadzano z małej wysokości, lub lotem nurkowym. Zrzucono na niego sto bomb, z czego w cel trafiły.... dwie.
Dla porównania, ORP Grom został zniszczony przez pilota BF-110 jedną bombą z wysokości 2500m... A celsność ruskich? W granicach błędu statystycznego.
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
Zastawa to akurat Jugosławia
ale to rosjanie od zawsze wykazywali sie o wiele lepszą analizą pola walki
rosjanie jako pierwsi zrozumieli zalety naboju posredniego i stworzyli karabinek którego uzywa pół swiata (podczas gdy amerykanie trwonili czas i pieniadze na chybione projekty typu gyrojet) i który jest synonimem niezawodności
to Mi 24 jest jedynym (od ponad 20 lat) śmigłowcem który ma potwierdzone zestrzelenie mysliwca
to w rosyjskich ośrodkach rozwojowych stworzono karabinki strzelające serią pod woda (oraz ich wersje rozwojowa z której mozna strzelać także standardową amunicją)
to rosjanie wyprzedzili amerykanów o dekade w skonstruowaniu granatnika automatycznego
to rosjanie jako jedyni pracuja nad amunicja tłoczkową
czy wreszcie to Radziecki Mir utrzymał sie na orbicie 50! razy dłużej niz którykolwiek ze skylabów
z dziwnych (i zazwyczaj chybionych) pomysłow słyna amerykanie
ale to rosjanie od zawsze wykazywali sie o wiele lepszą analizą pola walki
rosjanie jako pierwsi zrozumieli zalety naboju posredniego i stworzyli karabinek którego uzywa pół swiata (podczas gdy amerykanie trwonili czas i pieniadze na chybione projekty typu gyrojet) i który jest synonimem niezawodności
to Mi 24 jest jedynym (od ponad 20 lat) śmigłowcem który ma potwierdzone zestrzelenie mysliwca
to w rosyjskich ośrodkach rozwojowych stworzono karabinki strzelające serią pod woda (oraz ich wersje rozwojowa z której mozna strzelać także standardową amunicją)
to rosjanie wyprzedzili amerykanów o dekade w skonstruowaniu granatnika automatycznego
to rosjanie jako jedyni pracuja nad amunicja tłoczkową
czy wreszcie to Radziecki Mir utrzymał sie na orbicie 50! razy dłużej niz którykolwiek ze skylabów
z dziwnych (i zazwyczaj chybionych) pomysłow słyna amerykanie
-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
Słynny amerykański długopis kosmiczny.
Zwykłe długopisy nie działają w próżni w związku z czym Amerykanie stracili kupę czasu i pieniędzy na stworzenie takowego.
Rosjanie zastosowali.... najzwyklejsze ołówki.
Zwykłe długopisy nie działają w próżni w związku z czym Amerykanie stracili kupę czasu i pieniędzy na stworzenie takowego.
Rosjanie zastosowali.... najzwyklejsze ołówki.
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
to nie jest kwestia próżni tylo braku ciążenia i w takim przypadku tusz po prostu nie spływa czasem w kiepskiej jakości długopisach masz za gesty tusz i też masz porzerwe miedzy kulka rozprowadzająca tusz a tuszem
a forsa jaka wydali na rozwiązanie tego problemu jest zdumiewajaca bo wystarczyłoby dołozyć tłoczek który spręzałby powietrze za tuszem
a forsa jaka wydali na rozwiązanie tego problemu jest zdumiewajaca bo wystarczyłoby dołozyć tłoczek który spręzałby powietrze za tuszem
-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Ale za to polecam lekturę książki "Legenda T-34". Książka jest ilustrowana zdjęciami z fabryk w okresie WW II, z linii montażowej tego słynnego czołgu. Były one tworzone w tak zastraszającym tempie, że każdy pojedyńczy można było sobie o kant... stołu roztrzaść. "Gładki i błyszczący" pancerz o eksturze polskiego asfaltu, każde ogniwo gąsienicy mające inny rozmiar, zacinająca się wieżyczka, bo łożyska rozkalibrowane + piękne zdjęcie odpadającej armaty tuż po wystrzale. Czołg miał niezawodny projekt i dobry profil pancerza, ale niestety wykonanie 95% serii było godne pożałowania. (a pozostałe 5% było przeznaczone na defilady, a jak! ) Rosjanie wygrali wojnę nie najlepszym czołgiem, ale największą ilością złomu na polu bitwy.
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
radziecka motoryzacja to temat rzeka chociaż akurat to co miało wybita ceche gwiazdy (która odróżniała wojskowe egzemplarze od cywilnych) zazwyczaj miały lepsza jakośc
co do kiepskiej jakosci T34 to te 95% to gruba przesada ale na pewno był spory rozstrzał w jakosci ze wzgledu na to że do produkcji uzbrojenia przystosowywano wszelkie zakłady przemysłowe
ale np fabrycznie nowe rosyjskie motocykle rozbierano na częśći i ponownie składano żeby sprawdzić czy w silniku nie trzeba usunać zbednych nadlewów smieci ze skrzyni korbowej i dołożyć brakujące panewki i kulki do łożysk (aczkolwiek egzemplarze przeznaczone dla wojska były składane z wyselekcjonowanych cześci a pracownicy mieli swiadomść że tylko wróg klasowy dopuszcza się sabotazu na sprzecie Armi Czerwonej)
w czasie wojny bardzo wiele nawet wiejskich warsztatów przystosowywano do wytwarzania cześci do zubożonej wersji PPSzy- PPS-43 których jakośc była bardzo rozbieżna
odnośnie wytwarzania broni w trakcie wojny warto wspomnieć o tym ze konspiracyjne wytwórnie broni w Polsce często wytwarzały STENy lepszej jakości niz produkowane w angli
co do kiepskiej jakosci T34 to te 95% to gruba przesada ale na pewno był spory rozstrzał w jakosci ze wzgledu na to że do produkcji uzbrojenia przystosowywano wszelkie zakłady przemysłowe
ale np fabrycznie nowe rosyjskie motocykle rozbierano na częśći i ponownie składano żeby sprawdzić czy w silniku nie trzeba usunać zbednych nadlewów smieci ze skrzyni korbowej i dołożyć brakujące panewki i kulki do łożysk (aczkolwiek egzemplarze przeznaczone dla wojska były składane z wyselekcjonowanych cześci a pracownicy mieli swiadomść że tylko wróg klasowy dopuszcza się sabotazu na sprzecie Armi Czerwonej)
w czasie wojny bardzo wiele nawet wiejskich warsztatów przystosowywano do wytwarzania cześci do zubożonej wersji PPSzy- PPS-43 których jakośc była bardzo rozbieżna
odnośnie wytwarzania broni w trakcie wojny warto wspomnieć o tym ze konspiracyjne wytwórnie broni w Polsce często wytwarzały STENy lepszej jakości niz produkowane w angli
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Ale co komu po pancerzu, który nie potrafi się (w żadnym punkcie) oprzeć, ani odbić standardowego pocisku niemieckiego 88mm? T-34 nie wygrywały niczym, poza ilością. Na jeden niemiecki czołg na polu bitwy przypadało 10 rusków.
I kolejna historyjka o dzielnej armii czerwonej:
Na początku wojny z niemcami, podczas oblężenia Stalingradu, postanowiono zrobić desant na tyły wroga desant 1500 żołnierzy na spadochronach. Ale, wiadomo, płótno droga rzecz, a soldatów dużo... I genialni rosyjscy dowódcy wpadli na świetny pomysł: otóż transportowe Tupolewy leciały 15 m nad śniegiem z minimalną prędkością 100km/h a żołnierze skakali w 3 metrowe zaspy. Co ciekawsze - ilość ofiar tego manewru jest do dzisiaj utajniona.
I kolejna historyjka o dzielnej armii czerwonej:
Na początku wojny z niemcami, podczas oblężenia Stalingradu, postanowiono zrobić desant na tyły wroga desant 1500 żołnierzy na spadochronach. Ale, wiadomo, płótno droga rzecz, a soldatów dużo... I genialni rosyjscy dowódcy wpadli na świetny pomysł: otóż transportowe Tupolewy leciały 15 m nad śniegiem z minimalną prędkością 100km/h a żołnierze skakali w 3 metrowe zaspy. Co ciekawsze - ilość ofiar tego manewru jest do dzisiaj utajniona.
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
trafił ktos może na jakieś informacje nt granatnika podwieszanego BS-1 "Tishina"?
http://world.guns.ru/assault/aks74u-ts.jpg
http://world.guns.ru/assault/aks74u-ts.jpg
-
- Tawerniany Che Wiewióra
- Posty: 1529
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2005, 16:55
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Warszawa
O_O Coś chyba Ci się kartki posklejały. Niemcy przy pierwszym spotkaniu z T-34 byli przerażeni tym, że pociski się od nich odbijały. Rosjanie uzyskali ten efekt dzięki odpowiedniemu kątowi nachylenia płaszczyzny pancerza. To oni, na to pierwsi wpadli. Czołgi innych krajów posiadały pancerze "pionowe" i trajektoria lotu pocisku, który uderzał w czołg była prostopadła do opancerzenia.impostor pisze:Ale co komu po pancerzu, który nie potrafi się (w żadnym punkcie) oprzeć, ani odbić standardowego pocisku niemieckiego 88mm?
Rosyjski Specnac jest niekwestionowanym mistrzem w przeprowadzaniu zrzutów z małej wysokości. W szczególnych przypadkach (taki jak sam podałeś) mogło się to odbywać bez zastosowania standardowego spadochronu. A znając genialne wyszkolenie oddziałów specnazu, to przeżyło jakieś 90% wojska co nawet jak na standardowe zrzuty za liniami wroga byłoby wyczynem godnym pochwały. Standardowe zrzuty z dużej wysokości charakteryzowały się ogromnymi stratami, gdyż spadochroniarze byli jak kaczki na strzelnicy dla oddziałów przeciwnika.impostor pisze:Ale, wiadomo, płótno droga rzecz, a soldatów dużo... I genialni rosyjscy dowódcy wpadli na świetny pomysł: otóż transportowe Tupolewy leciały 15 m nad śniegiem z minimalną prędkością 100km/h a żołnierze skakali w 3 metrowe zaspy.
-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
W połowie 1941 roku niemiecka piechota nie miała praktycznie żadnego sposobu na powstrzymanie T-34.
Armaty kalibru 88mm zaczęto wprowadzać dopiero wiosną 42.
T-34 wcale nie był takim złomem, co najważniejsze był doskonale przystosowany do warunków pola bitwy Wschodniej Europy, poczynając od silnika, który stosunkowo łatwo można było zapalić na mrozie, poprzez układ jezdny, aż po bardzo szerokie gąsienice.
Wyglądał topornie to fakt, ale był skuteczny, a to się liczy.
Tak przy okazji, to ciekaw jestem jaki według Ciebie zachodni pojazd pancerny wytrzymał uderzenie pocisku 88mm ?
Armaty kalibru 88mm zaczęto wprowadzać dopiero wiosną 42.
T-34 wcale nie był takim złomem, co najważniejsze był doskonale przystosowany do warunków pola bitwy Wschodniej Europy, poczynając od silnika, który stosunkowo łatwo można było zapalić na mrozie, poprzez układ jezdny, aż po bardzo szerokie gąsienice.
Wyglądał topornie to fakt, ale był skuteczny, a to się liczy.
Tak przy okazji, to ciekaw jestem jaki według Ciebie zachodni pojazd pancerny wytrzymał uderzenie pocisku 88mm ?
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
-
- Marynarz
- Posty: 343
- Rejestracja: wtorek, 10 stycznia 2006, 17:54
- Numer GG: 6299855
- Lokalizacja: Kraków
Co do zrzutów to spadochrony nie są wynalazkiem doskonałym.
Przewidywany odsetek strat podczas operacji Market Garden zakładał 25% strat przy czym strefy zrzutu wyznaczono na płaskich łąkach Holandii.
Podczas desantu na Corregidor Amerykanie odnotowali 44% wypadków, mimo że lądowali na terenie tamtejszego lotniska. Co prawda większość tych obrażeń to były zwykłe skręcenia kostki itp, ale mimo wszystko to duży procent.
Co do Rosjan to pomysł nie wydaje się taki głupi, byli pionierami jeśli chodzi o wojska -powietrzno desantowe. Wystarczy oglądnąć film z manewrów pod Kijowem bodajże w roku 32, lub 33. Tam skoczkowie zsuwali sie po skrzydle samolotu!!!
Przed wybuchem wojny Rosjanie mieli ponad milion !!! młodzieży przeszkolonej jako skoczkowie.
Istniały także Brygady Specjalne złożone wyłącznie ze sportowców i olimpijczyków, przeznaczone do działań na tyłach przeciwnika. Nie sądzę by skok z tej wysokości i przy tej szybkości był dla nich wielkim problemem. Co do procentu strat na pewno był duży, ale nie sądzę, by drastycznie odbiegał od strat "normalnego " desantu
[/b]
Przewidywany odsetek strat podczas operacji Market Garden zakładał 25% strat przy czym strefy zrzutu wyznaczono na płaskich łąkach Holandii.
Podczas desantu na Corregidor Amerykanie odnotowali 44% wypadków, mimo że lądowali na terenie tamtejszego lotniska. Co prawda większość tych obrażeń to były zwykłe skręcenia kostki itp, ale mimo wszystko to duży procent.
Co do Rosjan to pomysł nie wydaje się taki głupi, byli pionierami jeśli chodzi o wojska -powietrzno desantowe. Wystarczy oglądnąć film z manewrów pod Kijowem bodajże w roku 32, lub 33. Tam skoczkowie zsuwali sie po skrzydle samolotu!!!
Przed wybuchem wojny Rosjanie mieli ponad milion !!! młodzieży przeszkolonej jako skoczkowie.
Istniały także Brygady Specjalne złożone wyłącznie ze sportowców i olimpijczyków, przeznaczone do działań na tyłach przeciwnika. Nie sądzę by skok z tej wysokości i przy tej szybkości był dla nich wielkim problemem. Co do procentu strat na pewno był duży, ale nie sądzę, by drastycznie odbiegał od strat "normalnego " desantu
[/b]
Jest właśnie ta złowroga pora nocy,
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
gdy poziewają cmentarze i piekło
Zarazę rozpościera. Oto mógłbym
Chłeptać dymiącą krew i spełnić czyny,
Których dzień nie zniósłby...
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
hmm zatem jedna książka (której tytułu nawet nie podajesz ) podważa opinie wielu rzetelnych kistoryków oraz naocznych swiadków?impostor pisze:Ale lektura książki, o której wcześniej pisałem, wyjaśnia resztę waszych wątpliwości. Znajdźcie sobie i poczytajcie. Reszta to propaganda, którą ruscy naprawdę mają świetną
obstawiam Autora amerykańskiego bo ich znajomosc tematu jest zazwyczaj bardzo mierna
taką anegdotke dam na West Point swego czasu wykładano o tym jak marna konstrukcją jest AK, po wizycie w wietnamie wykładowcy nauczyli się poprawnie i z szacunkiem wymawiać nazwisko Kałasznikowa
armata T34 całkiem nieźle radziła sobie z niemieckimi czołgami (a trzeba zwrócic jeszcze uwage na to ze T34 to czołg średni a niemieckie konstrukcje z trudem sie w tej kategori mieszczą[np panther który ważył o połowe wiecej czyli tyle so ciężki IS2] )
jeśli porównać straty to na jedną panthere wypada 5 shermanów (ciekawe czy wliczono w to te które spaliły się przed dojechaniem w poblize frontu) i 9 T34 aczkolwiek te wyliczenia (z Wiki) nie wydaja mi się współmierne bo mozliwe ze w przypadku T34 jest to ilość zniszczonych czołgów (bez podania przyczyn) w stosunku do czołgów niemieckich (tu należy zwróćić uwage na nasycenie niemieckich i alianckich wojsk uzbrojeniem ppanc przez co wiele T34 zostało zniszczonych przez np. junkersy w trakcie przemieszczania sie albo 88 z OPL)
Wiki pisze:Od pierwszych dni wojny niemiecko-radzieckiej, zaznaczyła się przewaga T-34 nad czołgami niemieckimi pod każdym niemal względem. Była ona widoczna w uzbrojeniu, opancerzeniu, a takze manewrowości. Wozy te zyskały dobrą opinię zarówno żołnierzy radzieckich, jak i niemieckich.
-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Kilka razy podawałem tytuł książki: "Legenda T-34" (są również wydania zatytułowane "T-34: mityczna broń") a autor to Robert Michulec.
A co do "przeszkolenia" rosyjskich żołnierzy to mi się wierzyć nie chce. Biorąc przynajmniej pod uwagę historyjkę o lotniskowcu. Pewnie "szkolenie" wyglądało w ten sposób: Wot, eta spadochron: linku, czasza, plecak. Wyskakuje i ciągnie linku po dziesięciu sekundach. Lecimy.
A co do "przeszkolenia" rosyjskich żołnierzy to mi się wierzyć nie chce. Biorąc przynajmniej pod uwagę historyjkę o lotniskowcu. Pewnie "szkolenie" wyglądało w ten sposób: Wot, eta spadochron: linku, czasza, plecak. Wyskakuje i ciągnie linku po dziesięciu sekundach. Lecimy.
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
w tamtych czasach linka była zaczepiana w samolocie
co do wyszkolenia radzieckich żołnierzy to zależy oczywiśćie w większośći przypadków było marnie jak zwykle w przypadku pospolitego ruszenia (brak czasu i funduszy) ale z pewnoscia jednostki wyspecjalizowane miały już o wiele lepsze przygotowanie a jednostki spadochronowe na pewno (jak bym miał obstawiać kto wygra w pojedynku jeden specnazowiec bez niczego czy 10 przypakowanych dresów z kijami bejsballowymi (!?) to raczej bym się nie wachał tylko dzwonił do zakładu pogrzebowego żeby przyjachali skóry pozbierać ) a wojska powietrzno-desantowe to juz z pewnością byli zołnierze zawodowi
co do autora tej książki to zarówno jego nazwisko jak i nazwa wydawnictwa nic mi nie mówią
co do wyszkolenia radzieckich żołnierzy to zależy oczywiśćie w większośći przypadków było marnie jak zwykle w przypadku pospolitego ruszenia (brak czasu i funduszy) ale z pewnoscia jednostki wyspecjalizowane miały już o wiele lepsze przygotowanie a jednostki spadochronowe na pewno (jak bym miał obstawiać kto wygra w pojedynku jeden specnazowiec bez niczego czy 10 przypakowanych dresów z kijami bejsballowymi (!?) to raczej bym się nie wachał tylko dzwonił do zakładu pogrzebowego żeby przyjachali skóry pozbierać ) a wojska powietrzno-desantowe to juz z pewnością byli zołnierze zawodowi
co do autora tej książki to zarówno jego nazwisko jak i nazwa wydawnictwa nic mi nie mówią