LOD pisze:Tłumacząc na Polski to co Villemo powiedziała, to idź do kowala, bo samemu bez sprzętu tego nie zrobisz, a i jak znajdziesz wkońcu kowala, to będziesz musiał wybulić kupę kasy.
W Wojciechowie niedaleko Lublina są coroczne zloty kowali. Ta impreza jest organizowana na początku wkacji, bodajże 12 lipiec. Serdecznie zapraszam, jest browarek (jeśli nie ma sie pełnej 18-nachy to można kupić [ale jak wiadomo nieletnim nie sprzedają, o_O <- a mi tu czołg jedzie hehe]) jest koncert, wystawy różnego rodzaju żelastwa jakie kolwale wykuwają, jest też konkurs w którym wykuwają "na gorąco" (mozna siedzieć i sie patrzyć jak kowal cos kuje cału dżień), był też kiedyś konkurs na odpalenie papierosa przy pomocy rozgrzanego pręta żelaza (czy innego badziestwa) za pomoca mlotka HEHE
widły x7
siekiery x5
kosa taka prawdziwa a nie nóż
piła motorowa
drewnianą ciupage
piłe twoja-moja x3
noże kuchene i nie tylko
scyzoryki pare, niewiem dokładnie ile
dwuch psów
metalowe grabie
plus do tortur krajzega no i glebogryzarka
no i naiważnieisze pistolet na petardy.
Narazie tylko tyle, ale mój arsenał z czasem się wzbogaci, napewno . Wszystko oczywiście robiłem sam (poza pistoletem) z moim młodszym kolegą i bratem...
Miecz masajski wiszący na ścianie, bagnet 1934 AD, mnóstwo sztuk ASG, noże do rzucania-samoróbki (o ich produkcji piszę w temacie "broń"), nóż sprężynowy, flashbang (nie u mnie w domu, ale osobisty, od kuzyna z wojska), i jeszcze kiedyś na wsi mi się nudziło, zrobiłem sobie kuszę. Zajęło mi to sporo czasu, ale efekty były znacznie wyższe od przewidywanych.
Raczej nie kojarzę. W każdym razie moja była robiona z niehelbowanego drewna, które od dawien dawna zalegiwało w babcinej szopie . Tarczę do niej powesiłem na małej brzózce, i miałem nadzieję , że bełt zrobiony z metalowego prętu chociaż wbuje się w drewno. Hm, jakby to powiedzieć... Przelazł na wylot. Samo drzewo może zbyt grube nie było, ale to jużdaje jakiś obraz siły takiego urządenia.
Więc powiem, że robili to z papieru, bełty z tacek na jedzenie, i potem strzelali do żelu balistycznego. I strzał Jamiego trafił w czoło, i bełt "ześlizgnął" się, a Adam trafil w szyję na dobre 3 cm. Aha, cięciwa była z gumek od bielizny
Też to oglądałem, kurde pocisnęli, choć podejrzewałem, że się im uda. Generalnie to mozna zrobić wiele zabójczych broni z rzeczy codziennego użytku.
"It is often said that before you die your life passes before your eyes. It is in fact true. It's called living."
-- Terry Pratchett
"Z głupotą się nie walczy, głupotę się omija"
Ale te kusze i tak sie im połamały. A kusza Adama wyglądała bardzo fajnie tak ogólnie A teraz mój domowy arsenał:
- 2 x katana (1 do walki, jedna ozdobna)
- rękawice skórzane takie porządne
- kolczuga (w fazie robienia )
- nunchaku - moje tegoroczne odkrycie, strasznie fajne to jest
A ja mam smycz obładowaną kluczami Wszystkie drewniane rzeczy do walki, które miałem szybko sie zuzywały A na katany i inne takie mnie nie stac bo nie mam "stałego źródła dochodów" ;]
Może jak się zapiszę do jakiejś pracy na wakacje, to zarobię na miecz jednoręczny. Jak narazie mam tylko 200 złotych oszczędności. Ech, ciężkie życie 16-latka. :/
Szabla lekkiej kawalerii brytyjskiej z okr Napoleońskiego. Szabla pruska (złamana) Kord Własnoręcznie wykuty i grawerowany sztylet. Własnoręcznie wykuty sztylecik. Nóż myśliwski Muela Mouflon Scyzoryk szwajcarski. Własnoręcznie wykonany korbacz. Śmigłowiec AH64a Apache
Moje demony nie odchodza, zasypiaja, ale zawsze sa obecne. Ktos potrafi nucic dla nich ciche kolysanki, ja sam potrafie tylko ryczec im wprost do ucha piesni wojenne. Ten ktos, spiewajac, jednoczesnie kladzie delikatnie palec na moich ustach.