Strona 1 z 4
Nastroje prowadzących
: piątek, 22 kwietnia 2005, 17:29
autor: mrufon
Przyszło mi do głowy zapytać innych prowadzących, czy odczuwają stres przed sesją? Czy obawiacie się, jak przyjęta zostanie wasza przygoda, sposób narracji, sposób wczuwania się w enpisów i opisy?
Czy zdarza wam się zaciąć i jąkać, czy płyniecie gładko przez własny scenariusz?
Proszę o szczere odpowiedzi:D
: piątek, 22 kwietnia 2005, 18:59
autor: BAZYL
Raczej nie - wychodze z założenia że gdy ktoś chce ze mna grać to musi pogodzić się z moim stylem prowadzenia albo zwyczajnie zrezygnować. Ja jesem kreatorem świata razem z moimi wadami i zaletami, oraz wadami i zaletami kreowanego przeze mnie świata....
Oczywiście jak prowadzę komuś pierwszy raz nieco sie krępuję (ale to nie wynika ze stresu). Po prostu wiem, ze ktoś już grał i chce zeby przejście do mojego sposobu prowadzenia był płynny - żeby nie było od razu przeskoku w zupłnie inny świat prowadzenia.
Oczywiscie wszystko zalezy d graczy - bo moi przychodzą na sesje, akceptują mnie jako MG, ale nie przeszkadza im to kłócić się ze mną ;-P
: sobota, 23 kwietnia 2005, 09:34
autor: mrufon
Dołożę jeszcze do swego wprowadzającego postu, że wdłg mnie komfort mistrza gry jest określony przede wszystkim jego psychicznymi predyspozycjami a doświadczenie odgrywa mniejszą rolę. Na pewno adaptacja jest ważna, ale jeśli MG ma problem z wysławianiem się na większym foum, gdy każdy patrzy w napięciu, to staż niewiele może tu zmienić.
: sobota, 23 kwietnia 2005, 14:33
autor: BAZYL
Pytanie jeszcze jak rozumiemy doswiadczenie. Ja nigdy sie nie czułem doswiadczony - dlatego ze prowadziłem małej ilości drużyn sesje (bedzie ze 2k10), ale czasami prowadziłem dzień w dzień - wiec liczba samych sesji jest bardzo duża.
Kolejnym problemem jest liczba systemów - 90% wszystkich moich sesji to KC, a 8% to Neurosjhima. Próbowałem wielu innych ale nie przypadały mi do gustu - dlatego moje doswiadczenie też jest sztucznie zawężone.
Jednak niedawno Tompaluch powiedział mi ze to i tak dużo, ze wielu MG uważajacych sie za doswiadczonych nie prowadziło nawet połowy tego...
A tak bardziej stosunkujac sie do tematu to myślę że trema jest wypadkowa miedzy innymi postrzegsania samego siebie jako MG i włąsnie liczby rozegranych w danym systemie sesji. No i oczywiście znajomości graczy - bo sądze ze kazda drużyna moze zaskoczyć MG czym innym.
Patrząc jeszcze inaczej sądzę, ze prowadznie niepokornym graczom w pewien sposób uodparnia MG na zagrywki druzyn i daje mu wieksze poczucie własnej wartości co skutkuje mniejsza obawą "jak wypadnę?"...
: sobota, 23 kwietnia 2005, 19:30
autor: laRy
stres? nie... ja mam tylko problemy z nowymi graczami, szczegolnie takimi ktorzy jeszcze nigdy niegrali w rpg z mg. sesja kuleje ze hej, ciagle trzeba tlumaczyc dlaczego cos jest takie, a nie inne, dlaczego ten smok zadaje jednym uderzeniem 2k100 obrazen, a gracz na 1 lvl tylko 2k6... mniejszy problem jest z z nowymi systemami, moi gracze juz sie przyzwyczaili, ze lubie eksperymentowac. dzisiaj zagramy w fall-a, za 2 tygodnie w vampire, a za miesiac prowadzi kumpel-gracz w d&d. dobrze miec w grupie 2 albo i wiecej mg, bo mg tez czlowiek i tez czasami chce porzucac granatami i rozwinac sobie postac.
: niedziela, 24 kwietnia 2005, 19:07
autor: Carchmage
Ja juz dawno nie prowadzilem, ale pamiętam, że czasami bałem się, że cała sesja straci klimat przez moje zapomnienie przygody. Jest jakis nastrój, klimat (inna rzecz cos takiego stworzyć) - a ja nagle muszę gorączkowo przemiotnąć notatki, bo zapomniałem co gracze mają w tym momencie zrobić itp.. Najwiekszym zagrożenbiem dla twojej pewności siebie jest Złe przygotowanie swoich notatek, pamiętaj!
(PS: To nie propaganda/reklama/apel etc. tylko moje zdanie ujete w nieco medialny sposób

)
: piątek, 29 kwietnia 2005, 17:59
autor: Runiq
He he... przed pierwszą sesją, którą prowadziłem, miałem taki stres (też byście mieli tremę, gdybyście mieli opowiadać coś przed trzema świrami, z których jeden zna bardzo dobrze świat, a dwóch praktycznie nic), iż nie miałem siły przeczytać opisu miasta

, ale później się przyzwyczaiłem. Lekki niepokój odczuwam, gdy pomyślę, że czeka mnie sesja z dwoma nowymi graczami i to na najmniej 6 godzin (taką mam nadzieję). Z czego jeden bardzo lubi obrażać napotkanych ludzi i bogów.

Może już zacznę wymyślać sposoby jego choroby, powolnej śmierci i tortur jego duszy...

: wtorek, 3 maja 2005, 20:07
autor: MAd Phantom
Problemu ze scenariuszem pozbyam się tak, że... go prawie nie mam ;-p Ot, pare wątkow, jakieś ciekawsze zadania postaci... jako taki plan miasta... a graczom daję pełną swobodę... chcąrobić to-i-tamto - a proszę bardzo! Oczywiście każdy czyn ma swoje konsekwencje, a czasem poboczne zadanie przeradza sie w większy epizod... zawsze jednak staram się trzymać w granicach realizmu
(tzn. zabicie szczurów w piwnicy raczej nie przerodzi się w ratowanie świata
)
A ze stresem jakoś nigdy nie miałem problemów... ot - przecież to wciaż (mimo cąłej formy) tylko zabawa...
: środa, 4 maja 2005, 19:43
autor: Runiq
Heh, to tłumaczy przebieg sesji Nieboraków na forum.
Dobra, chyba zacznę robić tą przygodę. Co będzie, to będzie. Jednyne czego nie będzie, to litość.

: środa, 4 maja 2005, 20:39
autor: Falka
Ja mam problemy z prowadzeniem sesji - wstydze sie prowadzic doswiadczonym graczom, bo ze mnie MG-amatorka ^_^'
A jak prowadzilam swojej druzynie to mnie wkurzali, bo nikt nie traktowal przygod powaznie. To ze ja nie jestem powazna, nie znaczy, ze moje przygody tez nie sa :/
: czwartek, 5 maja 2005, 12:21
autor: laRy
zacznij rzucac kostkami

u mnie pomaga...
ale jak gracze chca sie wyglupiac to daj im jakas sesje w ktorej sie by mogli wyzyc... na nastepnej beda spokojniejsi.
a co do prowadzenia doswiadczonym graczom to oni juz ci przebacza jak cos zrobisz nie tak jak trzeba...

: czwartek, 5 maja 2005, 16:54
autor: Suhar
Ja prowadziłem tylko raz sesję... i się nie stresowałem. Bardziej się stresował gracz, który w ogóle nie słyszał o RPGach... tego samego dnia się o nich dowiedział... jakoś mu szło, ale na końcu zginął, gdyż obrażał bogów.
: czwartek, 5 maja 2005, 17:19
autor: Falka
laRy pisze:zacznij rzucac kostkami :D u mnie pomaga...
Alez rzucam - nie dalabym dotknac moich kochanych kostek jakiemus brudnemu graczowi ;)
Poprowadzilam kiedys sesje na 'wyzycie sie' - same glupoty (wybuchajace kurczaki, etc) i sie nie podobalo -_-" Nie lubie ani grac w niepowazne scenariusze, ani ich prowadzic.
Co do doswiadczonych graczy, to ja sie nie wsydze, ze zrobie cos nie tak jak trzeba, bo wiem, ze tak *nie* zrobie. Problem polega na tym, ze ja sie wstydze. Tak po prostu. Wsydze i krepuje sie odezwac. A jak sie bardzo stresuje, to nawet zaczynam sie jakac czasami :D Nikt mi nigdy nie wierzy, ze ja cholernie niesmiala jestem, ale to prawda. Ale porazka, nie ;)
: czwartek, 12 maja 2005, 22:56
autor: Widłak
Mnie trochę dziwią wypowiedzi MG, którzy boją się, że zapomną scenariusza. Rozumiem, że można czuć się niepewnie w towarzystwie nowych osób (choć i to powinno dosyć szybko minąć po rozpoczęciu gry), ale żeby mieć kłopoty z pamięcią? Trudno jest zapomnieć scenariusz rpg, bo to przecież nie jest coś co zakuwamy na sprawdzian/kolokwium/egzamin. MG, który chce poprowadzić sesję, musi wykazać pewne minimum zaangażowania w przygotowania do niej (niezależnie od tego czy sam pisał cały scenariusz, czy też skorzystał z gotowca), np. zastanowić się, jak będą się zachowywać gracze w obliczu pojawiających się sytuacji. A to już przeciez niejako automatycznie utrwala w jego głowie przebieg scenariusza i jego główne elementy. Szczegoly w postaci statystyk etc. mozna sobie zapisac na kartce.
: niedziela, 12 czerwca 2005, 16:23
autor: Jelcyn
Ja grałem w RPG 2 razy w tym raz prowadziłem bez znajomości świata, mechaniki systemu, konkretnego scenariusza. Co prawda wzorowałem sie na sesji na czerwiec z tawerny. W skład graczy wchodzili czterej co o systemie wiedzieli jeszcze mniej niż ja i jeden stary wyjadacz. Po sesji(cały czas improwizowałem, bez najmniejszego zajęknięcia i loadingu)podszedł do mnie wyjadacz i powiedział że była to jedna z najfajniejszych sesji w jego życu. najśmieszniejsze jest to że odczówałem stres przez jakieś 5 minut a potem on znikł miomo kompletnej niewiedzy.
: poniedziałek, 13 czerwca 2005, 00:41
autor: Craw
NIe ma w tym nic dziwnego. Po prostu skoncentrowales sie na zabawie i samej grze, nie zas na mechanice i troszczeniu sie, czy tak moglo byc.
: środa, 14 września 2005, 15:40
autor: Solarius Scorch
Ja zwykle, choć nie zawsze, stresuję się bardzo... Dlatego tez rezerwuję sobie czas na początku sesji na biadolenie że to będzie katastrofa, aż Gracz się wkurzy i każe w końcu zaczynać. Może to śmieszne, ale działa! Zresztą zauważyłem, że nie tylko ja stosuję taką metodę...