Co, gdy gracze zabiją "wielkiego złego"?
-
- Bombardier
- Posty: 729
- Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
- Numer GG: 4464308
- Lokalizacja: Free City Vratislavia
- Kontakt:
Co, gdy gracze zabiją "wielkiego złego"?
Zainspirowała mnie dyskusja o molochu.
Jeśli MG pozwoli graczom na pozbycie się "Tego Złego", to co się stanie ze światem gry?
Co się stanie, jeśli np. ludzie ubiliby molocha? Czy świat stałby się piękny, sielankowy i przyjazny, a ludzie pojednaliby się ze sobą? A może ludzkość pozbawiona jednoczącego wpływu czynnika wyniszczającego cały gatunek obróci się przeciwko sobie?
A co, gdy gracze pomogą cyberpunkowym Syjonitom obalić władzę wielkich korporacji, sieć zostanie unicestwiona, a wirtualna rzeczywistość odłączona od serwerów? Wytną ludziom cyberwszczepy i neurochemię, zniszczą plany techniczne i kliniki umożliwiające wykonywanie takich, a naukowcom wyedukowanym w tym kierunku zabronią prowadzić praktyk. Czy ludzie postąpią zgodnie z przewidywaniami Low-Tech'ów i Rastafarian? Czy też zaczną sie rozruchy i upadek miast? Czy może część ludzi nieuzależniona od technologi spróbuje przejąć władzę nad pozostałymi?
A gdy uczeni i charyzmatyczni gracze w D&D obalą wszechobecny system feudalny i wprowadzą równość wobec prawa i bezpośrednią demokrację? Dyplomatycznie zakończą walki pomiędzy państwami i ucywilizują dzikie plemiona orków/goblinów/innego paskudztwa. Dzikie bestie wykożystają bestie do pracy w roli i uwolnią chłopów od najcięższej pracy(w końcu Umbrowy Kolos mógłby być bardziej użyteczny od konia czy muła).
Czy świat stanie się ideałem? Czy też owa demokracja szybko zmieniłaby sie w podobną do naszej przedstawicielską, a ludzie byliby gnębieni jeszcze bardziej, a na dodatek w imię pięknych idei? Czy ludzie wykorzystywaliby stwory nie do roli, a do walki między sobą, a z "równych" byłych dzikich plemion zrobili niewolników?
takich przykładów możnaby podać wiele. ale interesuje mnie, co wy o tym sądzicie. Czy, uważacie, że jeśli po DŁUUUUUGIEJ grze przepakowane postacie zniszczą główne zło świata, to czy należy im pozwolić na osiadanie na laurach i kąpanie się w glorii, czy też uczynić z nich Don Kichotów i kazać im walczyć z wiatrakami, jakimi będą niekończące się przeszkody?
Jeśli MG pozwoli graczom na pozbycie się "Tego Złego", to co się stanie ze światem gry?
Co się stanie, jeśli np. ludzie ubiliby molocha? Czy świat stałby się piękny, sielankowy i przyjazny, a ludzie pojednaliby się ze sobą? A może ludzkość pozbawiona jednoczącego wpływu czynnika wyniszczającego cały gatunek obróci się przeciwko sobie?
A co, gdy gracze pomogą cyberpunkowym Syjonitom obalić władzę wielkich korporacji, sieć zostanie unicestwiona, a wirtualna rzeczywistość odłączona od serwerów? Wytną ludziom cyberwszczepy i neurochemię, zniszczą plany techniczne i kliniki umożliwiające wykonywanie takich, a naukowcom wyedukowanym w tym kierunku zabronią prowadzić praktyk. Czy ludzie postąpią zgodnie z przewidywaniami Low-Tech'ów i Rastafarian? Czy też zaczną sie rozruchy i upadek miast? Czy może część ludzi nieuzależniona od technologi spróbuje przejąć władzę nad pozostałymi?
A gdy uczeni i charyzmatyczni gracze w D&D obalą wszechobecny system feudalny i wprowadzą równość wobec prawa i bezpośrednią demokrację? Dyplomatycznie zakończą walki pomiędzy państwami i ucywilizują dzikie plemiona orków/goblinów/innego paskudztwa. Dzikie bestie wykożystają bestie do pracy w roli i uwolnią chłopów od najcięższej pracy(w końcu Umbrowy Kolos mógłby być bardziej użyteczny od konia czy muła).
Czy świat stanie się ideałem? Czy też owa demokracja szybko zmieniłaby sie w podobną do naszej przedstawicielską, a ludzie byliby gnębieni jeszcze bardziej, a na dodatek w imię pięknych idei? Czy ludzie wykorzystywaliby stwory nie do roli, a do walki między sobą, a z "równych" byłych dzikich plemion zrobili niewolników?
takich przykładów możnaby podać wiele. ale interesuje mnie, co wy o tym sądzicie. Czy, uważacie, że jeśli po DŁUUUUUGIEJ grze przepakowane postacie zniszczą główne zło świata, to czy należy im pozwolić na osiadanie na laurach i kąpanie się w glorii, czy też uczynić z nich Don Kichotów i kazać im walczyć z wiatrakami, jakimi będą niekończące się przeszkody?
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Jak już pisałem:
Wygrane bitwy z Molochem TAK, wygrana wojna NIE.
Jakoś tak... Dziwnie... Zdaje mi się, że jakby gracze zniszczyli Tego Złego to by mieli dość tego systemu. Tak jak z grą komputerową. Dopóki grasz, nawet jak po raz piąty powtarasz level, jest dobrze. Ale jak już przejdziesz, to rzucasz płytkę w kąt i szukasz nowej, by zobaczyć, że ta stara nie była taka zła, i powrócić do niej...
Wygrane bitwy z Molochem TAK, wygrana wojna NIE.
Jakoś tak... Dziwnie... Zdaje mi się, że jakby gracze zniszczyli Tego Złego to by mieli dość tego systemu. Tak jak z grą komputerową. Dopóki grasz, nawet jak po raz piąty powtarasz level, jest dobrze. Ale jak już przejdziesz, to rzucasz płytkę w kąt i szukasz nowej, by zobaczyć, że ta stara nie była taka zła, i powrócić do niej...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Jeżeli gracze chcą się zabawić, to daj im to, czego chcą.
Oto rozwiązanie, które wprowadziłem do WFRP:
Jeden z graczy, skrytobójca, miał zabić Imperatora. Dobra, wszystko ładnie przygotowane, mega koks idzie już wykonać swoje zadanie. Ktoś zabija Imperatora, z obawy przed załamaniem się społeczeństwa, które walczy z nacierającymi wojskami Chaosu, nowym Imperatorem natychmiast zostaje wybrany osławiony w walkach, genialny mistrz zakonny i elektor, czyli drugi BG. Po wybraniu, Imperator został od razu zabity przez skrytobójcę, ten z kolei powieszony. A na końcu dałem krótkie podsumowanie, co się dzieje z Imperium po tej dziwnej przygodzie. I tyle.
Jak gracze chcą obalić system feudalny, niech poświęcą swoje życie. Jak chcą zabić Molocha, to też będzie wymagało ich śmierci.
I dajemy graczom wtedy to, co chcieli - zniszczyli głównego złego i stali się postaciami historycznymi zapisywanymi w kronikach, ale niestety musieli zapłacić za to swoim życiem.
Oto rozwiązanie, które wprowadziłem do WFRP:
Jeden z graczy, skrytobójca, miał zabić Imperatora. Dobra, wszystko ładnie przygotowane, mega koks idzie już wykonać swoje zadanie. Ktoś zabija Imperatora, z obawy przed załamaniem się społeczeństwa, które walczy z nacierającymi wojskami Chaosu, nowym Imperatorem natychmiast zostaje wybrany osławiony w walkach, genialny mistrz zakonny i elektor, czyli drugi BG. Po wybraniu, Imperator został od razu zabity przez skrytobójcę, ten z kolei powieszony. A na końcu dałem krótkie podsumowanie, co się dzieje z Imperium po tej dziwnej przygodzie. I tyle.
Jak gracze chcą obalić system feudalny, niech poświęcą swoje życie. Jak chcą zabić Molocha, to też będzie wymagało ich śmierci.
I dajemy graczom wtedy to, co chcieli - zniszczyli głównego złego i stali się postaciami historycznymi zapisywanymi w kronikach, ale niestety musieli zapłacić za to swoim życiem.
-
- Kok
- Posty: 1348
- Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"
Co się stanie po zabiciu głównego złego? Poprostu go nie będzie.
Świat idealny jest utopijny, a świat nieidealny jest pełen wad do tego stopnia, że całkowitego zła się nie da wytępić, więc zawsze pozostaje pewne "ale", z którym jest co robić. Poza tym kto powiedział, że sesja po zabiciu złego musi polegać na szukaniu kolejnego złego? Można zrobić np. zabawną sesję gdzie się prowadzi Tawernę/Karczmę. Oczywiście wszystko jest zależne od MG.
Świat idealny jest utopijny, a świat nieidealny jest pełen wad do tego stopnia, że całkowitego zła się nie da wytępić, więc zawsze pozostaje pewne "ale", z którym jest co robić. Poza tym kto powiedział, że sesja po zabiciu złego musi polegać na szukaniu kolejnego złego? Można zrobić np. zabawną sesję gdzie się prowadzi Tawernę/Karczmę. Oczywiście wszystko jest zależne od MG.
"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein
-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Moim zdaniem prowadzenie karczmy to całkiem inny temat. Znam przypadek, w którym gracze zamiast wydawać kasę na Coraz Lepsze Miecze zbierali, zbierali, a potem wykupili sobie w Travarze budynek, wyremontowali, założyli karczmę, przez kilka następnych sesji były wątki zatrudniania uczciwych pracowników (lojalni ochroniarze, prawdziwy szef kuchni, kelnerzy itp), niszczenie spisków, łapanie podpalaczy wynajętych przez właścicieli innych karczm itp. Potem gracz może osądzić że zostaje na miejscu, karczma stanie się dodatkiem, gracz odda kartę Mistrzowi, lub też może wyjechać. I przez całą drogę będzie się zamartwiać, czy po powrocie zastanie dopalające się zgliszcza, czy też świetnie prosperującą gospodę, z setkami tysięcy złotych monet na koncie, lub ponurą knajpę z listą długów dłuższą niż wszystkie krasnoludzkie brody. Więc, Mistrzu, pozwól graczom postawić swój własny interes.
Od dziś płacę Eurogąbkami.
-
- Bosman
- Posty: 2204
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:11
- Numer GG: 4159090
- Lokalizacja: Las Szamanów
- Kontakt:
Dlatego jest APW gdzie głównym wrogiem graczy są inni gracze - wojna trwa póki są gracze którzy chcą zabijać innych graczy w tej grze taktyczno/wyobraźnio/agresywnej - do takich gier zawsze będą gracze chyba że stałe łącze i superkomputery będą za darmo dla wszystkich i wszyscy będą grali w moją grę w wersji mmorpg we vr lub wersji mmorpg w rzeczywistości
Moloch, Imperator, Wielcy Bohaterowie D&D to nic w porównaniu z siłą armii która mogłaby powstać poprzez sojusz 20 postaci graczy ze świata APW którzy w każdym ze światów zaczynając w jakimś mieście przez 48h mieli moc przewyższającą Bogów z tamtych światów
ps. prowadzenie karczmy to bardzo ciekawy pomysł
Moloch, Imperator, Wielcy Bohaterowie D&D to nic w porównaniu z siłą armii która mogłaby powstać poprzez sojusz 20 postaci graczy ze świata APW którzy w każdym ze światów zaczynając w jakimś mieście przez 48h mieli moc przewyższającą Bogów z tamtych światów
ps. prowadzenie karczmy to bardzo ciekawy pomysł
-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
-
- Marynarz
- Posty: 370
- Rejestracja: niedziela, 20 sierpnia 2006, 00:22
hmm zastosować typowe rozwiązanie z amerykańskich sequeli ten zły miał wyjśćie ewakuacyjne ze swojej mrocznej twierdzy
czy w przypadku Molocha decentralizacja osrodków dowodzenia
inną metodą mogło by być stworenie nowego wroga przed którym chronił poprzedni
a ogólnie to nie przesadzać w rozwoju postaci
czy w przypadku Molocha decentralizacja osrodków dowodzenia
inną metodą mogło by być stworenie nowego wroga przed którym chronił poprzedni
a ogólnie to nie przesadzać w rozwoju postaci
-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
-
- Tawerniany Zabójca Trolli
- Posty: 425
- Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 23:10
- Numer GG: 6386578
- Lokalizacja: Łódz
- Kontakt:
Gdy u mnie jest już ten zły i najbardziej niedobry często staram się tak ułożyć sesję by drużyna musiała sie potem uporać ze sławą (patrzę na "dobre" postaci):
1. Wredny sposób jest taki, że za tym głównym jednak stał ktoś jeszcze inny a za tem maja bardzo niemiłego przeciwnika
2. Jak wyżej drużyna robi sobie nowego wroga i musi zatroszczyć się o swoje tyłki ponieważ ten zły miał "tysiąc rąk i tysiąc sztyletów" które za cel obrały sobie ich zagłade.
3. Jeżeli jest to przygoda bardziej detektywistyczna drużyna musi sie postarać o odpowiednie i bardzo sensowne dowody by udowodnić zbrodnie. Stają przed sądem i zaczyna sie naprawdę twarda rozprawa. Wiemy jak dzisiaj w sądach załatwia się sprawy i np. w warhammerze nie jest inaczej a korupcja kwitnie. W końcu drużyna to banda obdartusów których słowo staje przeciw słowu szlachcica. Naprawdę nie trzeba sie dużo męczyć przygotowując taką sesje, nie ma tu rzutów a gracze muszą się wykazać zdolnościami mowy, sprytem i elokwencją.
1. Wredny sposób jest taki, że za tym głównym jednak stał ktoś jeszcze inny a za tem maja bardzo niemiłego przeciwnika
2. Jak wyżej drużyna robi sobie nowego wroga i musi zatroszczyć się o swoje tyłki ponieważ ten zły miał "tysiąc rąk i tysiąc sztyletów" które za cel obrały sobie ich zagłade.
3. Jeżeli jest to przygoda bardziej detektywistyczna drużyna musi sie postarać o odpowiednie i bardzo sensowne dowody by udowodnić zbrodnie. Stają przed sądem i zaczyna sie naprawdę twarda rozprawa. Wiemy jak dzisiaj w sądach załatwia się sprawy i np. w warhammerze nie jest inaczej a korupcja kwitnie. W końcu drużyna to banda obdartusów których słowo staje przeciw słowu szlachcica. Naprawdę nie trzeba sie dużo męczyć przygotowując taką sesje, nie ma tu rzutów a gracze muszą się wykazać zdolnościami mowy, sprytem i elokwencją.
-
- Pomywacz
- Posty: 71
- Rejestracja: piątek, 8 grudnia 2006, 13:59
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Dziki Busz :P
- Kontakt:
-
- Tawerniak
- Posty: 1616
- Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
- Numer GG: 5879500
- Lokalizacja: Opole
- Kontakt:
Kiedyś myślałem, że epickie przygody, w których można zabić "tego złego" są dobrym pomysłem. Teraz uważam, że to bardzo zły pomysł, przecież twórcy gier nie po to umieszczają w nich "niepokonanych", by drużyna łachmaniarzy pokonywała ich.
Nie wolo dawać graczom porywać się na słońce - Molocha nie pokonają. Mogą obalić Shultza, mogą zniszczyć Miami itp. - ale pokonają tylko kogoś, kto kiedyś był taki jak oni... Nie ma sprawiedliwości i wielkich, pojedynczych bohaterów...
Nie wolo dawać graczom porywać się na słońce - Molocha nie pokonają. Mogą obalić Shultza, mogą zniszczyć Miami itp. - ale pokonają tylko kogoś, kto kiedyś był taki jak oni... Nie ma sprawiedliwości i wielkich, pojedynczych bohaterów...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
-
- Bombardier
- Posty: 775
- Rejestracja: środa, 7 czerwca 2006, 15:18
- Numer GG: 6330570
- Lokalizacja: Twoja świadomość
- Kontakt:
moze odpowiedź nie bardzo na temat ale słyszałem taką historie że w autorskim systemie kolegi kulawy skrzat pokonał władce ciemności (głównego złego) uwaga... rzutami na powodzenie!
najpierw było tak że jakimiś górami szła drużyna graczy pokancerowana po bitwie, troche dalej szedł tan cały władca ciemności, nie zauważył ich
to skrzat biegnie do niego (rzut co 5 metrów) udało mu się, podstawia mu noge (kolejny rzut) władca się wywala, włazi mu na plecy i skręca mu kark (trudny rzut) i.... udało się
a co do tematu to myśle że mogłoby być tak że w momencie kiedy zły ma zginąć to coś się dzieje, np, moloch robi Backup, wysyła go do innego systemu (w końcu ma ich pare) po czym wkurzony na ludzi rozpierdacza ich wszystkim co ma, a w jakimś innym systemie to zły moze po prostu uciec, schować się lub wyzej wymieniony sposób z nowym-złym
najpierw było tak że jakimiś górami szła drużyna graczy pokancerowana po bitwie, troche dalej szedł tan cały władca ciemności, nie zauważył ich
to skrzat biegnie do niego (rzut co 5 metrów) udało mu się, podstawia mu noge (kolejny rzut) władca się wywala, włazi mu na plecy i skręca mu kark (trudny rzut) i.... udało się
a co do tematu to myśle że mogłoby być tak że w momencie kiedy zły ma zginąć to coś się dzieje, np, moloch robi Backup, wysyła go do innego systemu (w końcu ma ich pare) po czym wkurzony na ludzi rozpierdacza ich wszystkim co ma, a w jakimś innym systemie to zły moze po prostu uciec, schować się lub wyzej wymieniony sposób z nowym-złym
Psychodeliczny Łowca Żelaznych Motyli Z Planety Mars
-
- Majtek
- Posty: 131
- Rejestracja: środa, 25 stycznia 2006, 11:51
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Kontakt: