Strona 1 z 2
Przesadzać tez trzeba umieć...
: środa, 21 czerwca 2006, 08:44
autor: Woytazz MP3;)
Zwykle prowadzę sesje a nie jestem graczem. ale ostatnio zdarzyło mi się zagrać drowem jako BG i się zawiodłem... No wiecie w niecałe dwie godziny nabiłem od 1 poziomu do 13... Drowem z EPP +2!!!!!!!!!!! Absurd!!!

Co więcej mój MP

ciągle wstawiał swojego BN na... tak tak 120 poziomie z 3000 ileś tam pw.... Dajmy spokój.... No a magiczne przedmioty przez niego wymyślone (np. miecz dlugi nieśmiertelnpści +100...) to po prostu porażka... Nie ma co. Wymiata. Nie powiem facet ma fantazje ale w jego przygodach zbyt często pojawia się motyw elfa herosa który jest jego BN.... Znacie to skąds? Prowadzi8ł Wam ktoś tak? Pozdrofki.
: środa, 21 czerwca 2006, 11:23
autor: fiedor
Tak, skąd ja to znam...? Ja grałem jeszcze z MG, który nie dość, że dawał takie przedmioty jak tamten, to jeszcze każdy przeciwnik był praktycznie taki sam, nie wymyślał żadnych zadań (twierdził, że gracze mają sami przedsięwziąć np. polowanie na smoka), jeśli jakimś sposobem ktoś z drużyny zginął, to zaraz go "cudownym sposobem" ożywiał.
To wszystko przez to, że niektórym nie chce się czytać podręczników...
: środa, 21 czerwca 2006, 18:06
autor: Solarius Scorch
Raczej niektórym nie chce się myśleć. Albo nie wiedzą, jak to robić...
Jako przedstawiciel "drugiego pokolenia" w polskim RPG (pierwsze to ci którzy zaczynali w początkach lat 90., ja zaczynałem w 1998 jako późny licealista) nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego dziś RPG czasem osiąga tak niski poziom, mimo że powinno się chyba rozwijać z czasem. Nie twierdzę że teraz jest totalne dno itp., bo jest co najmniej równie dobrze, ale skąd biorą się dziś takie pieski preriowe jak wymieniony MG? Przecież nie jest pierwszym erpegowcem na świecie...
: środa, 21 czerwca 2006, 19:20
autor: BLACKs
Zgadzam się z fiedorem i Solarem - nie chce im się myśleć, a tym bardziej czytać podręczników

.
RPG wg mnie osiąga taki niski poziom, gdy MG ma styczność i bardzo wzoruje się na grach komputerowych - kaszana, ratujący BN, zero myślenia i w ogóle beznadzieja. Poza tym myślę (i wiem trochę z doświadczenia), że jest to spowodowane lenistwem. Jeśli MG nie ułoży przygody, nie pomyśli trochę, a na sesji nie będzie mu się chciało grać - koniec, lepiej obejrzeć telenowelę niż grać. Piszę, że wiem to z własnego doświadczenia, ponieważ jedna z moich pierwszych sesji tak wyglądała. Gdy zobaczyłem, że jest to totalne dno, kolejną przygodę dokładnie dopracowałem i zapewniłem graczom 3h przyjemnej rozgrywki

.
: środa, 21 czerwca 2006, 21:31
autor: Bortasz
Z całą pewnością TRZEBA przeczytaci podręcznik by móc prowadzić, dobre przygotowanie też ma swoje zalety, ale jeżeli MG niema Wyobraźni, Wizji i szybkiego języka oraz postrzegania emocji graczy by zobaczyć kiedy się nudzą to nawet Najlepsze Plany Czy wykucie Podręcznika na blachę nic nie da. Parę razy sie do, prowadzonej przezemnie Sesji, przygotowałem, czytaj poukładałem BNów zrobiłem Mapy Lochów podziemi i Miasta że o karczmie nie wspomne a co gracze zrobili ? Figa pierdziele ratowanie Mieściny spier..lamy byle dalej. Od tamtej Pory przychodzę i na żywca jedziemy z tym koksem. BG sami sobie robią przygodę a ja tylko opisuję konsekwencje. Może jest to trochę leniwe ale dzięki temu niemam załamania nerwowego że banda mi polazła gdzie wogule miało ich niebyć. A jak sie o cokolwiek pytaja a ja niemam pomysłu zyskuje na czasię zadając Prostę Pytanie " A skąd ty masz to wiedzieć?" Czasem ich objaśnienia podsuwają mi pomysł.
Co do samego Przesadzania to jak mawiali starożytni wszystko jest dla Ludzi ALE Z UMIAREM!!! Jeżeli przegniesz w jedną stronę np Niepozwalasz graczom zginąć rzucą sie na wszystko okół z drugiej strony jak ich będziesz uśmiercał dla zasady czy wedle swego humoru to sie nie bedą wczuwać w swoje postacie i nici z dobrej zabawy.
: czwartek, 22 czerwca 2006, 10:47
autor: Alrikus
heh, aczkolwiek ja uważam iż takie sesje "lekko" przesadzone, również mają swój urok. Specyficzny ale jednek. Nie tak w sumie dawno temu, kiedy grałem prowadzony przez świeżego jeszcze MG, znalazłem w kanale pradawny miecz "ostrze czaszek" (w tej chwili tarzałem się po ziemi) i wtem na miasto napadły orki. Wylewitowałem z kanału (dzięki mieczykowi) i wybiłem armię. MG miał wenę. Tym sposobem w godzinę awansowałem na 10 poziom. Więcej niż godzinę nie mogłem wytrzymać. Podcza następnej sesji (sesji?) MG uznał że mam za mocną postać, więc najpierw kieszonkowiec ukradł mi mieczyk (i już nigdy nie dowiedziałem się skąd on się wziął w kanałach) a potem na miasto napuścił następną falę orków. Aż się łezka w oku kręci jak o tym piszę.
: czwartek, 22 czerwca 2006, 10:59
autor: fiedor
Bortasz pisze:(...)wykucie Podręcznika na blachę nic nie da. Parę razy sie do, prowadzonej przeze mnie Sesji, przygotowałem, czytaj poukładałem BNów,, zrobiłem Mapy Lochów podziemi i Miasta, że o karczmie nie wspomne a co gracze zrobili ? Figa pierdziele ratowanie Mieściny spier..lamy byle dalej(...)
Miałem ten sam problem - kiedyś bardzo dokładnie przygotowywałem się do prowadzenia sesji. Nie sprawiało mi nawet trubności nie wykonywanie zadań przez graczy (ja już umiem ich do tego zmusić, he he

). Ale gracze byli o tyle skł
óceni, że zamiast szukać zarobku etc. to zajmowali się dokuczaniem sobie nawzajem ("biorę niziołka i rzucam nim w krasnoluda"). W mieście łazili po burdelach i tawernach, wbudzając niechęć i wszczynając awantury, nierzadko z ofiarami śmiertelnymi... Miarka się przebrała, gdy jeden z nich zaczął bez powodu wyzywać grupę piętnastu elfów w tawernie. Elfy zabiły całą drużynę i gra się skończyła. A mialem przygotowaną całą historię na miesiąc grania

. Od tamtej pory nigdy nie przygotowałem się do gry i nie zamierzam.
Ale jest sposób na graczy nie bojących się śmierci swojej postaci - przy tworzeniu nowej postaci powinni rzucać na jakieś negatywne cechy (np.ślepota, alkoholizm). Za każdą kolejną postacią rośnie ilośc tych cech i szansa na to, że postac będzie je posiadała. I to skutkuje! (przynajmniej w moim przypadku)
: czwartek, 22 czerwca 2006, 11:46
autor: Bortasz
Chyba znam lepszy sposób na graczy co nie boja sie śmierci. Kazać im przygotować postać ale nie na raz dwa trzy tylko Porządnie Z historią Rodziny postaci Znajomych Psa i kota włącznie mało który będzie Chciał by Tyle jego wysiłku miało pójści do niszczarki bo dał się głupio zabić
[Drogi Bortaszu, tak tylko ostrzegam, że od tej pory posty wyglądające jak ten tutaj (czyli z ortami i bez znaków interpunkcyjnych) będą kasowane od razu. Pozdrawiam - FLK]
: czwartek, 22 czerwca 2006, 12:30
autor: Alrikus
no, zgadzam się, zresztą wtedy gracze są bardziej przywiązani do postaci, znając ją dobrze zacznął się z nią utożsamiać, tym samym nie będą starać się o jej śmierć.
: niedziela, 25 czerwca 2006, 20:45
autor: Rodic
Nom, zda
rzyło się kilka razy. Pamiętam jak taki matoł (sory za wyrażenie) któremu kiedyś prowadziłem, ale nie podobała mu się gra ze mną, odszedł i zaczął prowadzić sam; prowadził mi raz...... kicha.... nie ma o czym gadać, jedzenia nie trzeba było kupować, nie trzeba było się przespinać np. po płocie, bo można było się przeteleportować (gra to "Krzyształy Czasu"

) itd. No poprostu nie ma o czym pisać, najgorsza gra w moim życiu...
P.S. Od wtedy zawsze mu to przypominam mówięc do niego np. Wielki MG

itp.
: niedziela, 25 czerwca 2006, 22:17
autor: CoB
Znacznie odbiegliście od głównego tematu krytykując jedynie błędy MG... Co ja mogę powiedzieć na temat przesadzania: JEST ZŁE! Ale... zawsze znajdzie się jakieś "ale".
Moi przewspaniali gracze lubują się w baaardzo przesadzonych opisach zadawania ran, w szczególności ran krytycznych... Strasznie mnie to męczy, bo każdy z nich uzywa innej broni -> to raz, ale też często wplątują się w walkę i nie chcę powtarzać opisów -> to dwa.
Myślę, że przesadzanie z artefaktami/przeciwnikami/przedmiotami jest domeną początkujących Mistrzów Gry, którzy swoją wiedzę czerpią z cRPG. Po jakimś czasie i kilkukrotnym przeczytaniu podręcznika odnajdą "to coś" co w RPG jest najważniejsze -> złoty środek

Sam na początku prowadzenia kampanii w DnD przesadzałem z artefaktami - 4 poziomy druid miał już laskę, którą mógł rzucać nieograniczenie słup ognia... (Albo 3 razy na dzień... hmmm nie pamiętam zbytnio)...
Później jednak, widząc, że sesje H&S nudzą się graczom, naturalnie utrudniałem grę - a co za ty idzie, pozbawiałem ich artefaktów...
Teraz, w Młotku, mogą tylko pomarzyć o artefaktach... Będą musieli się dużo napracować, by je zdobyć... (jeśli je zdobędą)
: niedziela, 25 czerwca 2006, 22:41
autor: Tori
Cóż, przytoczę znaną mi historię. MG dał wojownikowi ognisty miecz, który podczas walki zadawał obrażenia cięte+ obrażenia za ogień. Lecz gracz swej postaci "nie czuł" i tego miecza nadużywał. Kończyło się na tym, że ten jeden gracz zadawał 10 razy większe obrażenia niż reszta drużyny. A że miecz był wspaniały i niezniszczalny, MG pozbyć się go nie potrafił. W końcu gracze poszli na targ, pełno ludzi, tłoczno, gracz poczuł lekkie szarpnięcie a potem zobaczył wietrzniaka lecącego z ognistym mieczem. Gracz zmądrzał, MG także, inni gracze również, a w szczegulności nauczyli się wiązać swoje dobra. Po tej przygodzie gracze przezz 15 miunt opisywali jak wiążą, chowają, przypinają miecze, topory, młoty, sakiewki...
: poniedziałek, 26 czerwca 2006, 09:49
autor: Rodic
CoB pisze:Znacznie odbiegliście od głównego tematu krytykując jedynie błędy MG... Co ja mogę powiedzieć na temat przesadzania: JEST ZŁE! Ale... zawsze znajdzie się jakieś "ale".
Moi przewspaniali gracze lubują się w baaardzo przesadzonych opisach zadawania ran, w szczególności ran krytycznych... Strasznie mnie to męczy, bo każdy z nich uzywa innej broni -> to raz, ale też często wplątują się w walkę i nie chcę powtarzać opisów -> to dwa.
Myślę, że przesadzanie z artefaktami/przeciwnikami/przedmiotami jest domeną początkujących Mistrzów Gry, którzy swoją wiedzę czerpią z cRPG. Po jakimś czasie i kilkukrotnym przeczytaniu podręcznika odnajdą "to coś" co w RPG jest najważniejsze -> złoty środek

Sam na początku prowadzenia kampanii w DnD przesadzałem z artefaktami - 4 poziomy druid miał już laskę, którą mógł rzucać nieograniczenie słup ognia... (Albo 3 razy na dzień... hmmm nie pamiętam zbytnio)...
Później jednak, widząc, że sesje H&S nudzą się graczom, naturalnie utrudniałem grę - a co za ty idzie, pozbawiałem ich artefaktów...
Teraz, w Młotku, mogą tylko pomarzyć o artefaktach... Będą musieli się dużo napracować, by je zdobyć... (jeśli je zdobędą)
Złote słowa CoB, każdy MG tak robi na początku gry, ale przed prowadzeniem powinien poczytać sobie zasady gry, jakich przeciwników na kogo, ogólnie podręcznik, czego ten gość którego opisałem wcześniej nie zrobił...
pozdrawiam...
: poniedziałek, 26 czerwca 2006, 20:48
autor: CoB
Przepraszam bardzo, ale ja jestem zdania, że to nie zasady warunkują grę lecz mistrz gry

Co mnie mają obchodzić rzędy tabelek "kto na kogo, z kim i z czym, gdzie i jak, dlaczego i po co?"
Naprawdę początkujący MG nie powinni być karani za nieznajomość podręcznika. Skoro jest początkujący, w życiu nie miał styczności z eRPeGami, to czy nie należy mu się odrobina wyrozumiałości, jeśli korzysta z najbardziej sobie znanego źródła weny - komputerowych gier?
Nie aprobuję takiego zachowania, ale także proszę Was, bądźcie bardziej ludzcy przy wydawaniu wyroków... Ktoś kto pierwszy raz przewertuje 200-stronnicowy podręcznik nie ma szans na świetne poprowadzenie, stawiając pierwsze kroki w prowadzeniu...
Z przesadzania się wyrasta...
Oby nie w drugą stronę...

: wtorek, 27 czerwca 2006, 01:25
autor: Runiq
CoB pisze:Myślę, że przesadzanie z artefaktami/przeciwnikami/przedmiotami jest domeną początkujących Mistrzów Gry, którzy swoją wiedzę czerpią z cRPG. Po jakimś czasie i kilkukrotnym przeczytaniu podręcznika odnajdą "to coś" co w RPG jest najważniejsze -> złoty środek
Najsilniejsza broń, którą dałem moim graczom to długi miecz +1, a jestem dość początkującym MG. Tak więc z artefaktami raczej nie przesadzam (no, może i jestem trochę surowy :p). cRPG-ami się nie posiłkuję, bo one i tak są raczej nastawione na walkę, a nie o to chodzi.
: wtorek, 27 czerwca 2006, 23:34
autor: CoB
Runiq nie znam Cię i Twojego stylu prowadzenia, ale za każdym razem z każdym nowopoznanym MG, który wcześniej z RPG nie miał do czynienia, padam ofiarą "przepaków".
Bardzo fajnie, że Ty tego nie robisz

Ale wyjątek potwierdza regułę... Nie zaprzeczysz, że większość druzyn zaczyna od H&S, a tam najważniejsze są hektolitry krwi i przepakowani herosi

: środa, 28 czerwca 2006, 21:24
autor: frycek
Generalnie każda tendencja jest zła. Przesada w rozdawaniu złota, magicznych artefaktów, ale także robienie z graczy „żebraków” . Pierwszy przypadek to z reguły taki, kiedy MG chce zabłysnąć wśród graczy, niewątpliwie często jest to pozostałość po grach komputerowych (ale nie zawsze !), gdzie radość gracza jest wprost proporcjonalna do „wypasionych przedmiotów” których stał się posiadaczem. A przy najmniej tak się MG-owi wydaje. „Żebraków” z graczy często robią początkujący MG którzy boją się stracić kontrole nad sesją.
Bo jak im dam za dużo złota to jeszcze mi się rozwydrzą.
Wszędzie powinna obowiązywać zasada równowagi. Trzeba dawać jak i zabierać.
Jeszcze jedna sprawa, czasem można „przesadzić” celowo. Jeśli się prowadzi w konwencji Heroic np. Ale to też trzeba umieć. Potężne postacie=wielkie problemy
PS Prowadziliście kiedyś sesje bez podręcznika – taka przygotowana wczesniej improwizacja – jednostrzałówka ? ręczę Wam że w odpowiednich warunkach wychodzą świetnie, RPG to nie podręczniki , ani tabele, to Wyobraźnia !!!
