Oczywiście nie są meblami, choć dobry gracz <(talent+zaangażowanie)*praktyka > powinien umieć odegrać mebel, albo bułkę .Miałem na myśli, to że posiadając pewien potencjał graczy oraz wiedząc o ich pragnieniach możemy uniknąć nieporozumień, zawodów <sesja [uczelniana] mnie dobija i kurczy mi się zasób słownictwa>, bo gracze i MG są po trosze jak puzzle, mają różne kształty, ale musi się z nich dać ułożyć jakiś w miarę wspólny obrazek.Jesli gracze nie "pasuja" do horrorow, tylko do "smiechow hihow", to porozmawialbym z nimi na temat tego, co chca ujrzec na sesji i jak chca grac, a nie szukac sobie innych, by dostosowac ich pod swoj scenariusz.
Gracze Ci nie pasuja? A co oni, meblami sa?
Prościej: liczy się, to w co chcą grać gracze i MG, to jest zespół o prawach jak wyżej w moim poście. Można dostosować scenariusz, ale gracze też muszą się dostosować. Jeśli nie ma porozumienia na tej płaszczyźnie, to będzie bardzo trudno o Wspólnie podzielaną satysfakcję z gry.
I to jest, według mnie niezdrowa wizja. MG jako gumowa..., oczywiście można odbić taką piłeczkę ale chyba nie o sofistyczny tenis nam chodzi, tylko o rozwiązanie.druzyna powinna grac pod to, co lubi, a nie pod chora wizje MG.
By wszytko było ok należy rozmawiać <jakie to banalne, może już o tym nie trąbmy, ale zajmijmy się po trosze - co próbuję tutaj wskazać- o czym i na jakich zasadach, warunkach rozmawiać, by dojść do czegoś budującego> o wzajemnych oczekiwaniach? Tak, ALE nie należy czynić kompromisów na siłę, bo z praktyki wiem, że to rozwiązania niekompletne, zwykle odwlekające realny problem.
nie wiedziałeś, że rpg-owcy to sekta , polecam pograć w Kult-a, a poważniej:Rozumiem, ze odgrywanie postaci jest wazniejsze niz zdobywanie levelow i zabijanie smokow, a ten, kto sie do tego nie stosuje, powinien zapomniec o RPG, bo nie osiagnie swoistej "nirwany"? Brzmi jak jakas sekta z podzialem na wewnetrzny (odgrywanie postaci) i zewnetrzny (zabijanie smokow) krag.
Przeprasza, że w pewien sposób eksponuję moje własne wartości i preferencje. Faktycznie dla mnie rola jest ważniejsza, nie wynika to z pogardy do "opowieści" lub "wyzwań" <1 smok, 2 smok, 3 smok, a teraz smoko-licz... o mam level! >. Rola jest ważniejsza, bo jest najlepszym punktem wyjścia do rozwijania głębokich, autentycznych ról postaci, sprawą drugorzędną jest, co się robi (nawet mordowanie smoka, po smoku może być pasjonujące fabularnie, jeśli zaczyna się od roli), ale to temat na inny temat <ach ta sesja!>, proszę wybaczyć off-topy...
Teraz już naprawdę poważniej: jeśli się gracze i MG porozumieją w kwestii, o której nudzę wyżej w tym poście, to mniej będzie "zepsutych" sesji (nie ważne co będzie treścią sesji, co kto lubi!, nie jestem faszystą, proszę mi tego pośrednio nie zarzucać ).A nie lepiej spytac sie go, czy "odgrywanie roli" go najbardziej bawi? Moze sa inne rzeczy, ktore go "rajcuja"? Na przyklad wspolne tworzenie opowiesci albo pokonywanie coraz wiekszych wyzwan?
Ciągle pisze o tym samym, by rozwiać Twe wątpliwości. Należy pogadać- wyjawić swoje oczekiwania i jeśli się da coś z tego stworzyć to w pełni zaangażować. Jeśli się nie da, to trudno, poszukaj nowego MG, sam poprowadź, zmień graczy.Idealne podsumowanie mojego postu. Wiekszosc osobnikow, z ktorymi sie spotkalem w swojej rpgowej karierze tacy sa. Wymuszaja na innych odgrywanie postaci za wszelka cene i sa glusi na pragnienia graczy. Na forum rowniez ich nie brakuje, wystarczy sie rozejrzec.
Bowiem nie chodzi o zastępowanie terroru graczy, terrorem MG, nie!
W dobrym RPG (ale i w związku, w przyjaźni...) nie ma przymusu! Jest za to szacunek dla podstawowej wartości, jaką jest wolności każdego człowieka, mówi o tym reguła mądrego MG: „Gracz ma dwa prawa: przyjść lub nie przyjść na sesję oraz poprosić o dokładniejszy opis”. Jeśli dobrowolnie zrzekasz się części swojej wolności (co potwierdza Twoją wolność!) na rzecz MG to nie można mówić, o jakimkolwiek przymusie. W każdej chwili możesz wycofać się z tego, masz prawo nie przyjść na sesję.
Jeśli zaś zrzekasz się dobrowolnie wolności, ale robisz to będąc nie w pełni świadomym (nie znasz oczekiwań MG), to potem mogą pojawiać się takie sytuacje, gdzie gracze czują się zmuszani, a MG nie ma satysfakcji z prowadzenia. Ta sama konsekwencja dotyczy MG, jeśli bez porozumienia się z graczami, co do jego oczekiwań względem ich, przyjmuje bezcenny dar wolności graczy, to marnuje go, zawodzi ich zaufanie.
Czemu o tym piszę...
Rozstrzyganie takich konfliktów i problemów w zaproponowany wyżej sposób wydaje mi się walką z ciężkimi błędami MG i graczy. Wydaje mi się to szczególnie ważne, bo istnieją one na płaszczyźnie komunikacji, systemu norm i wartości, mających w sumie dać udane spotkanie, dobrą sesję, czyli rozmowę! Jeśli się nie dogadamy, to co zostaje z sesji? Jeśli pojawiają się tu zgrzyty, to mogą doprowadzić nawet do <łagodnie rzecz ujmując> znielubienia się ludzi. Tak więc kwestia wydaje mi się bardzo ważna, istotniejsza nawet niż techniczne potknięcia MG, które dość obszernie opisano we wcześniejszych postach.
Dla niektórych, to co piszę, może się wydać strasznie formalne, w rzeczywistości wiele z tego dzieje się spontanicznie, a ludzie, którzy spotykają się nie tylko na grę w rpg, mają takie lub podobne rozmowy za sobą, przynajmniej w jakimś stopniu...