Postnuklearna zima w Neuroshimie

Kącik poświecony polskiemu systemowi postapokaliptycznemu.
corvus
Marynarz
Marynarz
Posty: 290
Rejestracja: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 13:44
Numer GG: 2609448
Lokalizacja: Ostrowiec
Kontakt:

Postnuklearna zima w Neuroshimie

Post autor: corvus »

Cześć,
ostatnio miałam sporo nauki, więc w ramach zasady "rób coś innego tylko się nie ucz" wpadłam na pewien pomysł.

Wyobraźcie sobie ciągłe zamiecie śnieżne, temperatury -30/40 stopni, śnieg po pas, odmrożenia, utrudnienia w poruszaniu się. Wasz sprzęt szwankuje sto razy częściej niż w upałach, auta nie odpalają, a nawet jeśli to większość dróg jest nieprzejezdnych. Małe miasta praktycznie nie istnieją, w większych zależnie od ich stanu oraz dostępu do elektryczności utrzymują się warunki niczym podczas porządnej zimy w naszych czasach - jest śnieg, jest mróz ale przynajmniej da się żyć... Za to Moloch ma się dobrze, właściwie wygląda na to, że to on kontroluje pogodę, najwyraźniej doszedł do wniosku, że to dobry sposób na ludzi. Niektóre gatunki też zmutowały, wygląda na to, że tylko ludziom coś nie idzie w tej pogodzie.
Ale właściwie nie o to tu chodzi.
Wyobraźcie sobie, że macie tylko ciepłe ubranie, w kieszeni grubej kurtki spluwę i dwa magazynki, w innej - działkę Tornado. Może jakieś suchary.
To tyle, nic poza tym. Brak jest leków, żywności, czegokolwiek.
Wszyscy jesteście uzależnieni na dodatek popadacie w paranoję (poza oczywiście losowo wybraną chorobą). Niektórzy z was od dawna już mylą rzeczywistość z ponarkotykowymi wizjami, słyszą lub widzą rzeczy których nie ma.
Żyjecie dzięki Tornado, to wizje, "podróże w czasie" utrzymują was przy życiu.
Ale Tornado właśnie się skończyło, po ostatniej działce nie macie już nic, do najbliższego miasta nie jest aż tak daleko, ale podczas zamieci dosyć ciężko się poruszać, non-stop jakieś niebezpieczeństwa, poza tym, żeby dostać się do miasta trzeba się postarać, od kiedy zmieniła się pogoda ludzie bardziej lubią miasta i w niektórych brakuje już miejsca. Przez tę pogodę jeszcze więcej z nich sięga po narkotyki - Tornado w niektórych miejscach osiąga niebiańsko wysokie ceny...

To zarys.
Teraz pojawiają się pytania:
1. Warto to rozwijać?
2. Czy wy, jako potencjalni gracze wolelibyście aby wizje były jedynie urozmaiceniem czy też aby były drugą częścią gry, wydłużone bądź nie, ale z własną "fabułą", stanowiące miejsce jakby odrębnej sesji?
Tutaj nasuwa się zresztą jeszcze jedno pytanie - co takiego można graczom zafundować w takich wizjach z przeszłości? Jak myślicie?
3. Jak widzicie sesja w pewnym sensie polegała by na przeżyciu w trudnych warunkach... Czy jednak warto dodawać do tego coś jeszcze? Jeśli tak, to czy macie jakieś propozycje?
4. Jakieś przemyślenia?


Myślę, że w tej chwili to tyle.
Mam nadzieję, że temat jest w odpowiednim miejscu.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

Pomysł bardzo ciekawy. Na pewno warto go rozwinąć, choć może to być jedna z bardziej zawiłych historii jakie stworzono. Wizje też powinny pełnić ważniejszą rolę, bo nie warto marnować tak wspaniałego narzędzia do mieszania graczom w głowach. Skoro są narkotyki, są halucynacje i jest paranoja, to pasowałoby dołożyć do kompletu jeszcze spisek i rozmowy z ludźmi, którzy już nie żyją, a przynajmniej tak sądzą gracze (tu się kłania pogłębianie paranoi i szerzenie niepewności). Moim zdaniem się zbytnio nie sugeruj, bo większość moich pomysłów prowadzi do tak poplątanych historii, że trudno się połapać. A Twój pomysł wymaga bardzo dobrego opracowania. Jeśli mowa o dodatkowych przemyśleniach to powiem tylko, że ta historia przypomina mi zimę 2009/10, tylko Molocha nie było:)
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: No Name »

1. Pewno że warto. Tyle tylko że jest to zaledwie tło do przygody, jako takiej fabuły na razie nie ma.
2. Na pewno omamy powinny uzależniać, dawać graczom powód do zażywania Tornada. Myślę że można obrać dwie taktyki: Albo wizje wprowadzają nas do zupełnie nowego świata, ze wciągającą fabułą, albo powinny być bardziej subtelne. Na przykład mogą pozwalać ujrzeć miłość z przeszłości, coś za czym gracz najbardziej tęskni (tutaj przydałaby się rozbudowana historia postaci). Takie wizje nie tworzyłyby nowej rzeczywistości.
Odradzam za to próby tworzenia świata przeszłego, w którym gracz nie ma żadnej sensownej roli. Kiedyś tak miałem i było to po prostu kilkanaście minut poza sesją. Nudy.
3. Koniecznie trzeba dodać coś jeszcze, inaczej można wpaść w pułapkę "jesteście na pustkowiach, co robicie?" :P
Ja bym to zrobił tak: Pośrodku niczego, błąkający się gracze, znajdują chatkę/dom/barak/jakiekolwiek zabudowanie. Chcąc schronić się przed szalejącą śnieżycą wchodzą do środka. Tam zastają jedynie trupy, ludzi którzy zginęli z bronią w ręku. Ich ciała są zmasakrowane, coś próbowało wyjadać ich wnętrzności. Najprawdopodobniej jest to robota mutantów, widywanych czasem w tej okolicy.
Znajdują również trochę zapasów, opału i piecyk, przy którym mogą się ogrzać. Rozpalają ogień i z braku innego zajęcia zaczynają się narkotyzować. Tutaj zaczyna się historia w alternatywnej rzeczywistości, związanej z przeszłością graczy. Międzyczasie, w realnym świecie, znów przybywają mutanty. Zgłodniały i szukają świeżego mięsa. Gracze wciąż nie wybudzili się, ale powoli w ich śnie zaczynają się pojawiać elementy z rzeczywistości, co wprowadza ich w depresję. W kluczowym momencie, ludzie których poznali zamieniają się w mutanty, lub ewentualnie po prostu ich atakują. Jeśli gracze wygrają walkę, iluzja rozmywa się, okazuje się że stoczyli walkę z mutantami. Ale to będzie dopiero początek - zapasy zaczną się kończyć, gracze będą ranni, śnieg ciągle będzie sypał, a kolejne niebezpieczeństwa czyhają...
4.
Jeśli mowa o dodatkowych przemyśleniach to powiem tylko, że ta historia przypomina mi zimę 2009/10, tylko Molocha nie było:)
Coś ty wtedy jarał? :P
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

No Name pisze:Coś ty wtedy jarał? :P
Zdziwiłbyś się, ale nic. To był 11-stoosobowy pseudo-LARP. Goście, którzy nigdy Neuroshimy na oczy nie widzieli, postanowili sobie LARPa urządzić. Problemem była lokalizacja (las), pora roku (zima), brak znajomości systemu (dlatego nie było Molocha) i stan trzeźwości niektórych graczy (dwóch narąbanych i trzech na kacu). Potem była nieziemska wściekłość gdy nie mogli zajarać, bo zapalniczki nie działały przy wietrze i -20 stopniach, a w środku lasu się okazało, że telefony też padły (raczej przez przypadek). Jeden z pijanych graczy gadał do siebie i twierdził, że rozmawia z jakimś duchem, a drugi w tym czasie z shotgunem na kulki chował się za drzewami krzycząc "Smoki nadlatują!". Potem uznał, że jesteśmy wszyscy "terminatorami wysłanymi z przeszłości" i zaczął do nas strzelać. Mogłoby się wydawać, że rzeczywiście znalazł jakieś zanieczyszczone Tornado. Później dopiero wyszło na jaw, że "pił "Absolwenta", zapijał piwem i zagryzał "Ibupromem Forte". ". A wracając do tematu (niechcący trochę offtopnąłem): Widać, że pomysły masz lepsze (konkretniejsze), więc popieram, a jeśli w przyszłości powstanie z tego jakiś bardziej rozbudowany szkic przygody, to z chęcią przetestuję:)
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: No Name »

Heh, dobre schizy! Ale widziałem już takich graczy na larpach, co nawet kompletnie narąbani trzymali klimat, więc ci koledzy to jednak lamy. :lol:
Dwa lata temu grałem na większym larpie w neuro i też nic wtedy o tym świecie nie wiedziałem. Na moje szczęście byłem mutantem, więc tylko eksterminowałem kolejnych graczy, czasem wracając na respa :P Neuroshima to fajny świat, można nic o nim nie wiedzieć, a i tak jest klimat.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

No Name pisze:Neuroshima to fajny świat, można nic o nim nie wiedzieć, a i tak jest klimat.
No trzeba przyznać. Kumpel kiedyś mi relacjonował sesję, gdy gracze, zamiast w D&D, chcieli Neuroshimę. Niestety MG nie znał systemu. Zadał tylko jedno pytanie: "Co to jest?". W odpowiedzi usłyszał: "No postapokalipsa. W Ameryce stworzyli...". Więcej nie potrzebował. Na poczekaniu zrobił 5-ciogodzinną sesję na podstawie serii "Terminator" i trafił idealnie:)
Teraz tak właśnie pomyślałem, że jeśli chodzi o fabułę wokół tej narkomanii bohaterów i masy urojeń, to może niech Moloch też zacznie odczuwać skutki pogody? Maszyny maszynami, ale to nadal tylko kupa zmodyfikowanych i ulepszonych blach. Ciężka sytuacja ludzi mogłaby doprowadzić do jakiejś ogólnej mobilizacji jednej, bądź drugiej strony, a mało co jest lepszym powodem spartaczenia oswobadzania świata, niż halucynogenne wizje. Wydaje się komuś, że ma możliwość zniszczenia Molocha, a w decydującym momencie, idąc za głosem nałogu, woli poszukać działki myśląc, że ma halucynacje. Co prawda zmieniłoby to sesję z poważnej na średnio poważną z elementami komedii, ale na luźniejsze okazje by się nadawało.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
corvus
Marynarz
Marynarz
Posty: 290
Rejestracja: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 13:44
Numer GG: 2609448
Lokalizacja: Ostrowiec
Kontakt:

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: corvus »

RXA pisze:Teraz tak właśnie pomyślałem, że jeśli chodzi o fabułę wokół tej narkomanii bohaterów i masy urojeń, to może niech Moloch też zacznie odczuwać skutki pogody? Maszyny maszynami, ale to nadal tylko kupa zmodyfikowanych i ulepszonych blach. Ciężka sytuacja ludzi mogłaby doprowadzić do jakiejś ogólnej mobilizacji jednej, bądź drugiej strony, a mało co jest lepszym powodem spartaczenia oswobadzania świata, niż halucynogenne wizje. Wydaje się komuś, że ma możliwość zniszczenia Molocha, a w decydującym momencie, idąc za głosem nałogu, woli poszukać działki myśląc, że ma halucynacje. Co prawda zmieniłoby to sesję z poważnej na średnio poważną z elementami komedii, ale na luźniejsze okazje by się nadawało.
Ogólnie pomysł był taki, że pomimo nawet kontrolowania pogody przez Molocha i dostosowania niektórych z maszyn do ciężkich warunków większość z nich miała się po prostu walić. Tak jak spluwy graczy nie zawsze strzelałyby przy takim mrozie tak i maszynka Molocha mogłaby po prostu przestać działać (chodzi tutaj głównie o te mniejsze maszyny typu, na przykład, Kurczaka).

Co się tyczy dalszej części twojego postu to... Trochę się zamotałam i nie bardzo wiem czy dobrze rozumiem. Chodzi ci o to aby po użyciu narkotyku gracze myśleli, że walczą z Molochem i nawet zwyciężają czy też aby między jedną wizją a drugą, podczas szukania narkotyku zajęli się czymś poważniejszym, spróbowali zmobilizować i zaatakować Molocha (np. z tak prostego powodu jak jego atak na miasto, w którym jest naprawdę duuuużo Tornada - a więc jeśli Moloch je przejmie nie będzie narkotyku)?
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

Zasadniczo, to bardzo lubię gnębić graczy i irytować ich bardzo głupimi przeszkodami. Chodziło mi głównie, żeby spotkali kilka osób (w jakimś opuszczonym bunkrze). Powiedzieliby im o sposobie na zniszczenie Molocha, ale później gdy np. odwiedzą miasto (lub jakiekolwiek większe zbiorowisko ludzi), przedstawiając swój plan, ktoś poinformowałby ich, że ludzie których spotkali, już dawno nie żyją. Tu robi się już mętlik. Może gracze całkiem olaliby sposób na pokonanie Molocha i trzebaby ich jakimś omamem zmusić do podążenia w odpowiednie miejsce, albo wzięliby wizję za objawienie i dobrowolnie ruszyli zniszczyć Molocha. Oczywiście w drodze nie mieliby narkotyku, dostawaliby różnych trudności z powodu odstawienia, aż w końcu doszliby do jakiejś "centrali", z której można zniszczyć całą złą maszynerię, gdzie spotkaliby swoje wcześniejsze omamy i zapasy Tornada kolekcjonowane przez Molocha. Tu trzebaby wymyślić jakiś absurdalnie głupi pomysł na zniszczenie Molocha, żeby gracze uwierzyli, że to omam i najpierw zabrali się za ulżenie nałogowi. Gdyby w końcu zabrali się za niszczenie Molocha, nie udałoby im się z powodu np. trzęsienia rąk po narkotykach. A całe chamstwo polegałoby na tym, że Molocha naprawdę dało się zniszczyć, ludzie z bunkra żyli naprawdę, a omamami byli ludzie z miasta, które tydzień temu zniszczyły maszyny. Trochę to bardzo pokomplikowane, ale warto dla widoku załamania na twarzach graczy. To tylko niedoszlifowany pomysł, więc można go bardzo poprawić:)
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: No Name »

RXA: Fajowe :)
Dałbym we tym bunkrze jakiegoś zwariowanego hakera, który poprosi ich o podłożenie pluskwy molochowi. Jako że spora część maszyn przestała działać, możliwe będzie przedostanie się do centrum molocha.
Tym bardziej zgłupieją, jak ludzie z miasta im będą mówić że haker nie żyje, a w kieszeni wciąż będą trzymać pluskwę.

Widzę jednak dwa mankamenty:
1. Co jeśli gracze pójdą na odwyk? W końcu ojczyzna wzywa, kto wie co im strzeli do głowy pod napływem patriotyzmu. Trochę głupio by wyszło, gdyby im naprawdę udało się zniszczyć molocha. :)
2. Po pustkowiach molocha i bez śniegu ciężko podróżować. Przecież nie chodzi tylko o maszyny, jest jeszcze skażenie, brak wody i żywności, a gdy dodamy jeszcze śnieg i mróz to sprawa się rypie. Nie chce mi się wierzyć że tornado daje takiego kopa, że przeprowadzi przez to piekło bandę ćpunów.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

Gdyby poszli na odwyk, to trochę sprawa by się rypła. Ale odwyk można na wiele sposobów opóźnić. Na przykład misja może być pilna, bo Moloch wziął sobie do "serca" trudne warunki i uznał, że może teraz zostać zniszczony, przez co przypuścił generalny szturm na wszystkie ludzkie osiedla. Patriota w takiej sytuacji nie pomyśli o odwyku:P A co do trudnych warunków, to rzeczywiście banda ćpunów przechodzącą przez 40-stostopniowe mrozy w śniegu po pas, która niszczy Molocha na haju, jest lekkim przegięciem. Ale jeśli Moloch przypuściłby wielki atak, to mało kto przejmowałby się bandą ćpunów. A jakieś dzikie mutanty nie mogą się umywać do narkomanów na głodzie:) Na zimę trochę wyposażeni będą, a trudne warunki muszą znosić już wiele lat, więc na pewno przyzwyczaili się do niektórych przykrych niespodzianek świata. Ewentualnie, żeby całkiem namieszać, można zrobić z graczy częściowych cyborgów, żeby choć trochę logicznego myślenia im zostało. Ale to już bardzo radykalne środki. Można też zmienić styl gry i działać według zasady "głupi ma zawsze szczęście". Gracze, w pozornie katastrofalnych sytuacjach, będą się starali przeżyć i dziwnym trafem będzie im się to udawało. Nabiorą wiary w siebie i nadziei, że może pokonają Molocha, a tu wałek... W ostatniej chwili przed włożeniem pluskwy do centrali (w otoczeniu bandy mechanicznych obrońców) ktoś dostaje kulkę i padając niszczy pluskwę. Albo przez przypadek ktoś niszczy centralę... A pomysł z hakerem i rzekomo nieistniejąca pluskwą trzymaną w kieszeni, jak dla mnie jest świetny.
corvus
Marynarz
Marynarz
Posty: 290
Rejestracja: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 13:44
Numer GG: 2609448
Lokalizacja: Ostrowiec
Kontakt:

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: corvus »

Gdyby w końcu zabrali się za niszczenie Molocha, nie udałoby im się z powodu np. trzęsienia rąk po narkotykach.
Gracze zawsze mogą być na kacu po spożyciu Tornada. ;)
Niekoniecznie więc, jak mi się wydaje, muszą przed "zniszczeniem Molocha" brać działkę.
1. Co jeśli gracze pójdą na odwyk? W końcu ojczyzna wzywa, kto wie co im strzeli do głowy pod napływem patriotyzmu. Trochę głupio by wyszło, gdyby im naprawdę udało się zniszczyć molocha. :)
Hm... Zawsze może się wtedy okazać, że tak naprawdę to nie Molocha zniszczyli a jakąś ważną dla ludzi centralę. Np. w tym bunkrze dostali poza pluskwą silny ładunek wybuchowy. Nawet jeśli będą na odwyku to wciąż można pomęczyć ich omamami (w końcu nie tak łatwo rzucić narkotyk) i np. gracze pomylą Molocha z elektrownią albo czymś innym. Wysadzą czy też zniszczą nie swojego wroga a coś, co innym z ich gatunku było bardzo przydatne.
RXA
Pomywacz
Posty: 56
Rejestracja: środa, 28 lipca 2010, 03:34
Numer GG: 26186046
Lokalizacja: Szpital dla obłąkanych

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: RXA »

corvus pisze:
Hm... Zawsze może się wtedy okazać, że tak naprawdę to nie Molocha zniszczyli a jakąś ważną dla ludzi centralę. Np. w tym bunkrze dostali poza pluskwą silny ładunek wybuchowy. Nawet jeśli będą na odwyku to wciąż można pomęczyć ich omamami (w końcu nie tak łatwo rzucić narkotyk) i np. gracze pomylą Molocha z elektrownią albo czymś innym. Wysadzą czy też zniszczą nie swojego wroga a coś, co innym z ich gatunku było bardzo przydatne.
Można tak zrobić. Ale to już zależy tylko od dalszych planów. Po takiej akcji na pewno zostaną co najmniej znienawidzeni, a to z kolei bardzo utrudni im życie w tych trudnych warunkach. Wybór zależy już tylko od tego, jak bardzo chcesz im uprzykrzyć życie.
Mam swój świat, swoje kredki i... zero zdolności artystycznych...
Aquila
Pomywacz
Posty: 26
Rejestracja: sobota, 17 października 2009, 09:27
Numer GG: 4511495
Lokalizacja: Gdańsk / LasKowice

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: Aquila »

Jak na mój gust zbyt hardkorowe. Zima nadaje się na utrudnienie dla zaawansowanych graczy ponieważ zwiększa awaryjność pojazdów i broni ( wiadomo skurcz metali ). Co zaś się tyczy halucynacji to ciekawy i grząski grunt ponieważ gracze w majakach mogą powykańczać się nawzajem.
Podsumowując nie mieszałbym tych dwóch pomysłów bo to dla moich graczy pewna i szybka śmierć.
corvus
Marynarz
Marynarz
Posty: 290
Rejestracja: poniedziałek, 29 grudnia 2008, 13:44
Numer GG: 2609448
Lokalizacja: Ostrowiec
Kontakt:

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: corvus »

Aquila pisze:Jak na mój gust zbyt hardkorowe. Zima nadaje się na utrudnienie dla zaawansowanych graczy ponieważ zwiększa awaryjność pojazdów i broni ( wiadomo skurcz metali ). Co zaś się tyczy halucynacji to ciekawy i grząski grunt ponieważ gracze w majakach mogą powykańczać się nawzajem.
Podsumowując nie mieszałbym tych dwóch pomysłów bo to dla moich graczy pewna i szybka śmierć.
No tak, ale napisałeś "dla moich graczy" nie wszyscy gracze są tacy jak twoi. To przede wszystkim i z tego co widzę - na szczęście. ;)

Dwa, zima, nawet mroźna nie musi stanowić np. utrudnienia dla pojazdów, tj. nie dla wszystkich. Kiedy założy się, że zima trwa już 15-20 lat to można także założyć, że przez ten czas ludzie nie siedzieli i nie płakali jacy to oni są biedni tylko zrobili coś, coś, żeby ułatwić sobie życie, zmodyfikowali sprzęt korzystając np. z zimowych modyfikacji Molocha. I jeszcze jedno - zima zabija nie tylko spluwy i pojazdy, może okazać się, że mutantów nie ma aż tak wielu, Moloch też czasami słabnie a ludzie... ich ogólnie jest mało. Albo można zrobić z tego "hardcore" i uczynić ludzi słabeuszami, którzy muszą sobie radzić, ale to już bardziej na sesję survivalową. Owszem, elementy survivalu wypadałoby wpleść w taką wizję świata, ale nie trzeba z sesji robić stu procentowego survivalu. Wszystko zależy od tego co MG poda graczom.

Trzy, halucynacje - owszem, ale zależy jakie. Korzystając z paru pomysłów uznałam, że Tornado wykorzystać można tak:
a) bohaterowie wcielają się w wykreowane przez MG postacie, przeżywają ich życie aby:
- odsunąć się od nieprzyjemnej codzienności
- ponieważ Tornado stało się w tych czasach jedyną przyjemnością
- aby dowiedzieć się czegoś (być może któryś z nich będzie miał to szczęście i COŚ uda mu się znaleźć - np. dorobić się paranoi ;) )
b) z czasem bohaterowie mają problemy(halucynacje):
- mylą rzeczywistość z wizjami po Tornado (tj. im dłużej doświadczają "wizji" owych podróży tym częściej będąc w ZSA wydaje im się, że albo są tymi wykreowanymi przez MG bohaterami, albo po prostu obie rzeczywistości nakładają się na siebie) to może pomóc we wpłynięciu na fabułę, być może gracze w końcu spróbują coś z tym zrobić, a być może przez to coś "przeskrobią"
- przestają sobie ufać, popadają w paranoję
c) tak się rozpisałam i zamyśliłam, że aż zapomniałam co tu miało być... ;<

Dodam jeszcze, bo tak widzę No Name, że o tym pisałeś (tj. o bezsensowności kreowania przeszłości), że w sumie i to dałoby się wykorzystać. Po jakimś czasie (dosyć krótkim, żeby się gracze nie zanudzili) zaczęliby oni właśnie mylić dwie rzeczywistości, to mogłoby stanowić jakiś dodatek do halucynacji. Poza tym taka przeszłość pomagałaby w jakimś stopniu odpocząć graczom od męczącego ich zimna i kaca narkotykowego. ;)

Co zaś tyczy się kwestii pozostałych, pozanarkotykowych to dobrym pomysłem wydała mi się właśnie owa walka z Molochem, z tym, że można by to jeszcze bardziej zagmatwać, zaplątać, tak, żeby gracze już sami nie wiedzieli czy rzeczywiście zniszczyli Molocha czy nie. Można np. ze dwa razy podsunąć im wizje(o których nie wiedzieliby, że to wizje/halucynacje), że udając się na misję zniszczenia Molocha rzeczywiście to robią, a potem okazuje się, że tak naprawdę wszystko odgrywało się w ich głowach. I dopiero potem, po jakimś czasie męczenia graczy można pokazać im prawdę (zależną już od pomysłu) i albo pozwolić na rzeczywiste zniszczenie (z tym że nie Molocha a Molochowa), albo zakończyć to bez happy end'u.


Swoją drogą co poza Molochem? Walka z nim czasami wydaje się być dosyć oklepana. Co zrobić, żeby Moloch odgrywał niewielką rolę w sesji... Co ZAMIAST Molocha? Gang i jakieś sprawy z nim związane(z tym, że przecież teraz gangów mniej, jest zima, ciężko się poruszać)? Bo owszem, pomysł z Molochem niezły, można trochę graczy pognębić, ale... No właśnie, takie "ale" zostaje.
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: Sir_herrbatka »

"Dwa, zima, nawet mroźna nie musi stanowić np. utrudnienia dla pojazdów, tj. nie dla wszystkich. Kiedy założy się, że zima trwa już 15-20 lat to można także założyć, że przez ten czas ludzie nie siedzieli i nie płakali jacy to oni są biedni tylko zrobili coś, coś, żeby ułatwić sobie życie, zmodyfikowali sprzęt korzystając np. z zimowych modyfikacji Molocha."

Aż mi się skojarzyła inwazja III rzeszy na ZSRR. Wedle przypomnienia:
a) pod niemieckimi czołgami rozpalono ogniska celem uruchomienia
b) pod rosyjskimi nie

Powodem był silnik wysokoprężny z rozrusznikiem (chyba) na sprężone powietrze - takie rozwiązanie jest zresztą stosowane po dziś dzień w rosyjskich czołgach.

No właśnie panowie - stare, prymitywne, terkoczące, gulgoczące i kopcące silniki oraz szereg innych starych technologii odpornych na mróz ładnie by się tu komponowało a już najfajniej byłoby osadzić akcję gdzieś na Syberii ;-)

Wiem, że to mało wnoszący wpis ale jakoś poczułem potrzebę dodania swoich trzech groszy.
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: No Name »

Powodem był silnik wysokoprężny z rozrusznikiem (chyba) na sprężone powietrze - takie rozwiązanie jest zresztą stosowane po dziś dzień w rosyjskich czołgach.
Ja tam słyszałem, że ruscy wódkę do paliwa wlewali. To by było niezłe rozwiązanie w neuro, bo gorzała jest tam jednym z niewielu powszechnie dostępnych towarów ;)
Korzystając z tego pomysłu ludzie mogli by zyskać trochę w wojnie z molochem, który wódki nie ma. Gorzała mogła by się stać kluczową rzeczą we walce z molochem, a z drugiej strony pijaństwo i alkoholizm.
Mogę sobie wyobrazić pijanego potomka rosyjskiego emigranta, który narzeka na słabą głowę amerykan i podróżuje czołgiem wypchanym wódą.

Żeby nie było: Ten pomysł jest na serio.
Jak na mój gust zbyt hardkorowe. Zima nadaje się na utrudnienie dla zaawansowanych graczy ponieważ zwiększa awaryjność pojazdów i broni ( wiadomo skurcz metali ). Co zaś się tyczy halucynacji to ciekawy i grząski grunt ponieważ gracze w majakach mogą powykańczać się nawzajem.
Podsumowując nie mieszałbym tych dwóch pomysłów bo to dla moich graczy pewna i szybka śmierć.
No to zależy jakie masz zamiary. Jeśli sesja to klimatyczny one-shot, to niech się powykańczają. Przynajmniej będziesz miał mocną końcówkę. Jeśli prowadzisz jakąś długą przygodę, no to c`mon... Zawsze znajdzie się jakieś wyjście. :) Kwestia dobrego wyważenia trudności walk i wprowadzenia odpowiednich zdarzeń, w odpowiednim czasie.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: Sir_herrbatka »

Wódka jako kluczowy element sztuki przetrwania? Trzeba by zmienić nazwę na Alkoshima.
ODPOWIEDZ