Postnuklearna zima w Neuroshimie

Kącik poświecony polskiemu systemowi postapokaliptycznemu.
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: CoB »

Aquila pisze:Jak na mój gust zbyt hardkorowe. Zima nadaje się na utrudnienie dla zaawansowanych graczy ponieważ zwiększa awaryjność pojazdów i broni ( wiadomo skurcz metali ).
Skurcz metali w niskiej temperaturze nie wpływa w znaczący sposób na awaryjność metalowych urządzeń, ponieważ jest bardzo mały (jeśli mówimy o stali). Za to ujemne temperatury negatywnie oddziałują na plastyczność. Stal staje się krucha. Zaznaczyć należy jednak, że najbardziej zagrożone są stale z dużą zawartością węgla, zanieczyszczone fosforem i siarką. Takich nie używa się w konstrukcji pojazdów, a tym bardziej broni lub jakiegokolwiek specjalistycznego sprzętu.

Zresztą ekspertem nie jestem, ale chyba większość broni tworzy się z tworzyw sztucznych lub materiałów kompozytowych, na które temperatury nie mają istotnego wpływu :P

Ale to tylko niepotrzebne dla sesji szczegóły ;)

Ja proponuję naciągnąć działanie tornada do granic niemożliwości - No Name dał już pomysł z pluskwą i naukowcem, warto dodać więcej takich smaczków i stworzyć dwie nachodzące na siebie rzeczywistości, które czasem bezpośrednio na siebie oddziałują. W ten sposób gracze mają dobry powód na spożywanie tornado (nie będzie przynajmniej emo-wstawek) - tylko tak będą przechodzić przez barierę (nie trzeba im zresztą tego mówić). Może w jednej z tych rzeczywistości zniszczą Molocha, ale co z drugą?

I bardzo perfidny pomysł - niech zginie cała drużyna, oprócz jednego bohatera... Jeśli zażyje on tornado, jego towarzysze pojawią się obok i znowu będą działać razem. A kiedy narkotyk skończy swoje działanie, wszyscy znowu znikną.
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
ElCiesiel
Pomywacz
Posty: 48
Rejestracja: niedziela, 30 listopada 2008, 16:30
Numer GG: 9555486
Kontakt:

Re: Pewien pomysł na Neuroshimę.

Post autor: ElCiesiel »

Podoba mi się pomysł Corvus. W zasadzie to sam myślałem kiedyś o czymś podobnym - sesji opartej o poszukiwanie tornada: Gracze zjadają pigułe, przenoszą się do przeszłości, gdzie trafiają przypadkiem na ślad jakiejś tajemnicy. Wizja kończy się brutalnie, a gracze po powrocie do przyszłości myślą tylko o tym gdzie zdobyć kolejną działkę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tej "tajemnicy".

Setting pseudo polarny idealnie pasuje mi do tego pomysłu - ćpanie tornado jest na porządku dziennym, bo ludzie chcą uciec od zimna w narkotykowy trans, jednak dostępność jest niska i nawet kiepskiej jakości narkotyk osiąga przerażająco wysokie ceny. Ludzie są zdolni zabić dla kilku gramów proszku.

Ja to widzę tak: Najpierw bierzemy na warsztat pomysł NoName z chatką na zadupiu. Może to być np sklecony z desek barak rybacki po środku zamarzniętego jeziora, czy skutego lodem morza, zbudowany wokół przerembla - jedynego źródła pożywienia mieszkającej tam rodziny. Teraz oczywiście, tak jak pisał NoName wszyscy są martwi, leżą po kątach z flakami wyżartymi przez jakieś mutanty, a na stole leży puszka z proszkiem tornado w środku - powinno starczyć dla akurat każdego na krótką jazdę.

BG nie muszą być ćpunami, wystarczy odciąć im inne możliwości działania, posługując się np. nadchodzącą śnieżycą i walić nudne opisy o przeszywającym mrozie, a na pewno w końcu zdecydują się łyknąć dragi... i teraz BUM! Tornado przenosi graczy na słoneczną plaże, gdzieś na Florydzie czy w Kaliforni. Na morzu masa surferów, pod palmami opalają się laseczki, a z plażowego baru gdzie pije się drinki z parasolką i chłodne piwo leci wesoła, imprezowa muzyka.

Jeden z graczy ląduje w ciele barmana, drugi dostaje postać surfera odpoczywającego przy drinku, a kolejny pechowo wciela się w gościa, który jest akurat w środku awantury z dziewczyną. Ta wyzywa go od ćpunów i dziwkarzy, daje w mordę i odchodzi. Nawiązuje się rozmowa - jeden z BNów proponuje nowonarodzonemu singlowi jointa i głośno opowiada o nowych pigułach, które weszły na rynek: czarne jak węgiel i gorzkie, ale jazdy są nieziemskie - człowiek przenosi się w przeszłość, np. w czasy zimnej wojny, a wizje są bardzo realne...

Gracze mogą umówić się z dilerem by spróbować nowego narkotyku, ale zaraz potem znad morza nadchodzi gęsta, czarna chmura burzowa i skupia uwagę wszystkich obecnych. Gdzieś z oddali słychać nieludzkie ujadanie i dziwne odgłosy, jakby skrobania pazurami o drewno... Twarze BNów stają sie coraz bardziej rozmazane, ludzie zaczynają się dziwnie zachowywać, aż w końcu kiedy czarna chmura zupełnie zasłania słońce i natychmiast robi się cholernie zimno, goście baru zamieniają się w mutantów i rozpoczyna się walka. To też tylko rozbudowany pomysł NoName'a - kiedy walka się kończy świadomość graczy wraca do roku 2050 i okazuje się, że będąc w narkotycznym transie stoczyli walkę z mutantami w świecie rzeczywistym.

Tutaj znowu jest ciemno i zimno. Noc, prowizoryczna chatka na środku skutego lodem jeziora, ogień w kominku dawno się wypalił, a wiatr wyje przeciągle wdzierając się przez szczeliny w ścianach. Kule gradowe o wielkości kostek do gry dudnią o blaszany dach chatki. W głowie graczy pewnie zaczynają się tworzyć jakieś pytania: Jak to, to tornado było już przed molochem? Ta czarna chmura znad morza to było widmo nawałnicy z realnego świata, czy rzeczywiście już w 2020 zdarzały się burze tornado? Ale czasu na myślenie nie ma. Z odgłosów burzy wyłania się ryk silnika... To moloch czy samochód? Jest ciemno, a grad sypie gęsto, ale mrużąc oczy widać światła reflektorów podskakujące na wybojach. Auto wjeżdża na lód, waląc prosto na chatkę, wpada w poślizg i uderza o wystający ponad taflę lodu głaz. Słychać trzask pękającego lodu i samochód zapada się jednym kołem w wodę...

Pierwsze co zauważają gracze, zbliżając się do auta to to, że wygląda inaczej niż zwykle spotykane krążowniki szos, musslecary i półciężarówki. To jakieś małe miejskie autko w stylu Toyoty Yaris! Do tego wygląda jak nowe, owszem, może i jest przysypane śniegiem i obite od gradu, ale nie przerdzewiałe i w ogóle nie poobijane! Ale najlepsze jest to, kto wysiada z auta: Jest to diler, gość, który proponował im tornado w narkotycznej wizji...

Koleś wygląda dokładnie tak samo jak podczas transu, ma na sobie te same ubrania, taki sam zarost, wszystko się zgadza. Jest w szoku. Twierdzi, że obudził się kilkanaście godzin temu w jakimś szklanym pojemniku, w ciasnym pomieszczeniu oświetlonym jedynie pulsującym światłem czerwonych diod i iskrami sypiącymi się z kabli. Metalowe drzwi były powyginane i uszkodzone, więc wywalił je z kopa i okazało się, że był w jakiejś dziwnej opancerzonej ciężarówce wojskowej... Na drugiej naczepie jechało kilka samochodów. Ten udało mu się odpalić, więc uciekł gdzieś w śniegowe pustkowie. Kiedy przeszukał swoją kurtkę, okazało się, że ma ze sobą trochę dragów. Łyknął sobie ten czarny, myśląc, że jest w jakimś chorym śnie i może to przeniesie go do normalności. No i przeniosło: Na plaże na Florydzie, gdzie szczęśliwy zapalił jointa z jakimś kolesiem, którego właśnie rzuciła dziewczyna...

Oczywiście jest to hibernatus, który został wybudzony wskutek awarii transportera molocha. Nie pamięta faktu zamrożenia i ogólnie ma kłopoty z pamięcią, wie jednak, że już w 2020 ćpał tornado, a dopytywany mówi, że nawet znał kolesia, który miał tego cały magazyn. Podobno sprowadzał to gówno gdzieś z północy, bo tam łatwiej było dostać... myśli, że spokojnie mógłby go odszukać i pokazuje graczom woreczek w którym jest jeszcze kilka porcji narkotyku...

----------------
Wow, ale się rozpisałem, ciekawe czy ktoś to przeczyta ;p
W każdym razie chodzi mi o motyw przewodni przygody pod tytułem: desperackie szukanie tornado w nieprzyjaznych warunkach w celu przeniesienia się w przeszłość i rozwikłania tajemnicy. Ktoś ma pomysł co dalej z tym zrobić?
Come to the dark side – we have cookies.
ODPOWIEDZ