Wiara na pustkowiach

Kącik poświecony polskiemu systemowi postapokaliptycznemu.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
BAZYL
Zły Tawerniak
Zły Tawerniak
Posty: 4853
Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
Numer GG: 3135921
Skype: bazyl23
Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
Kontakt:

Wiara na pustkowiach

Post autor: BAZYL »

Tak naszło mnie jak Wasze postaci postrzegaja sprawy Boga w świecie Fallouta. Bo była wielka klęska to ludzie mogli sie od niego odwrócić - bo gdzie był? Z drugiej zaś strony, zostali dotknieci, więc mogą u niego szukać pocieszenia... Jak jest u Was? Jak z Waszymi postaciami? W ogóle zwracacie uwagę na kwestie Boga i wiary?

A oto podejście mojej pierwszej postaci:

Bóg istnieje tylko widząć świat taki jakim był postanowił dać ludziom jeszcze jedna szansę i wystawił ich na próbę! Ale spokojnie - już wkrótce Syn Jego zstapi na ziemię i poprowadzi wszystkich prawych ludzi do walki z Molochem! A póki co? Zbrójmy sie, bo dzień ostatecznej walki zbliza się!
(c) Michael Gabriel Santi - Kaznodzieja Nowej Ery
Pierwszy Admirał Niezwyciężonej Floty Rybackiej Najjaśniejszego Pana, Postrach Mórz i Oceanów, Wody Stojącej i Płynącej...
Trankvilus
Marynarz
Marynarz
Posty: 371
Rejestracja: środa, 11 kwietnia 2007, 08:40

Re: Wiara na pustkowiach

Post autor: Trankvilus »

Z drugiej strony wielu zapewne będzie uważać, że katastrofa, która uczyniła z ich rzeczywistości post-apo to była "kara za grzechy" - drugi potop. Od wieków ludzie mają tendencję zwalania nieszczęść na kark Boga, któremu znudziło się patrzenie na nasze rozrabianie.
Moje postaci, także te z Neuro, zwykle wyznawały pewien synkretyzm religijny. Uważały bowiem, że "Bóg" jest jeden i odnoszą się do niego wszystkie religie - nawet politeistyczne - a różnice wynikają z tego, że człek to stwór subiektywny i każdy na swój sposób może postrzegać (tudzież interpretować) "sygnały" jakie do nas od Boga dochodzą. No i żadna moja postać do specjalnie religijnych nie należała - były mniej więcej takie, jak ja w rzeczywistości: Czasem Bogiem sobie gębę wytarła, ale czci mu zbyt skrupulatnie nie oddawała.
Koyaanisqatsi!
Lea
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: niedziela, 18 czerwca 2006, 20:16
Numer GG: 2956891
Lokalizacja: Celestrin
Kontakt:

Re: Wiara na pustkowiach

Post autor: Lea »

Moja postać z ns, azjatka Mizu, nie bardzo wie co to złożona religia. Będąc wychowaną przez wcześnie zmarłego buddystę, a potem przez pustkowia, skonstruowała sobie pewien rodzaj jakiegoś szamano-buddyzmu. Wierzy np w takie rzeczy jak wcielenia, ale specjalnie głęboko nie sięga, okazjonalne braki zawsze sobie wypełniając na swój sposób. Jest wierząca ale zdecydowanie niereligijna. Zachodnie akcenty (podróż do nieba, smażenie się w ogniach piekielnych, jakieś syny i powroty) w ogóle do niej nie przemawiają i nie bardzo wie o co chodzi - traktuje je beznamiętnie, jako kolejną sektę tego barwnego świata.

Postać postacią, a ja jestem osobiście zauroczona Parkerami :)
telitha i lú...
Aikon
Szczur Lądowy
Posty: 2
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 17:46
Numer GG: 1175381

Re: Wiara na pustkowiach

Post autor: Aikon »

Dziennik podróży. Dzień 344. Piąty Września 2045 roku. Dzisiaj mamy dwudziestopięciolecie wybuchu wojny. Na drodze spotkaliśmy inną karawanę. Ich kaznodzieja poprosił mnie, abym opowiadał o swojej wierze. Tak więc mówi teksański treser bestii Aikon:

Bóg? Jest, na pewno. Ale dokładnie dwadzieścia pięć lat temu, gdy papież Jan Paweł III wypowiedział ostateczną wojnę z satanistami, gdzieś tam, w górze, Bóg stanął do ostatniej potyczki z Szatanem. A teraz? Nie jest materialny, więc odpada stwierdzenie, że leży związany i zakneblowany, ale Szatan jakimś cudem musiał ograniczyć jego możliwości, a może przejął je? Nie wiem, w każdym razie Szatan uwięził Boga a sam przyjął postać Molocha. Dlatego jedziemy na front. Dlatego zabieramy każdego, kogo zdołamy namówić. Bo Szatan to ta stalowa puszka, którą na pewno da się rozjebać. Nie będzie nam niszczyła ojczyzny jakaś tam nadprzyrodzona siła odziana w stal i przewody! Co? Pytasz, czy czasem się modlę? A po chuj? Nie słuchałeś, jak mowiłem, że Bóg stracil swoją boską moc? Czy coś ćpam? Każdy coś ćpa. Każdy jest jebanym lekomanem. Ja dodatkowo wciągnąłem się w mocniejsze używki jak amfetamina czy - od czasu do czasu - Tornado. Jak byłem na haju to widziałem Ich Obu. Jeden pokonany, drugi w pełni władzy. Mam nadzieję, że ten pokonany, to Bóg. Nie chcialbym przeżyć zawodu, gdy okazałoby się, że jednak Bogiem jest Moloch. To by było zbyt straszne. Zbyt straszne DLA MNIE!! A ja widziałem wiele...

W tym momencie musiałem przerwać. Usłyszałem krzyk jednego z naszych towarzyszy. Kurwa, to był najlepszy felczer w okolicy! Mutasy. Wyciągnąłem UZI i Obrzyna. Zacząłem ich siekać na lewo i prawo. Kaznodzieja krzyczał coś o tym, żebym ich nie ruszał, to Anioły! Jemu też rozwaliłem głowę... Cholerny szmaciarz, sekta wyznawców Molocha-Mesjasza, psia ich mać...
CoB
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1616
Rejestracja: poniedziałek, 12 września 2005, 08:47
Numer GG: 5879500
Lokalizacja: Opole
Kontakt:

Re: Wiara na pustkowiach

Post autor: CoB »

Dziennik podróży, dzień 666. 6 IV 2040r.

Dzisiaj miałem kolejny popieprzony sen, starszy felczer mówił mi, żebym nie przesadzał z grzybkami, nie posłuchałem go no i się doigrałem. Znowu miałem te cholernie realistyczne wizje.
Nie wiem, czy to działanie tych grzybków z Neodżungli, czy one tylko wzmacniają jakieś fale delta wysyłane przez moją przysadkę mózgową w przestrzeń kosmiczną? Zdaje mi się także, że te fale zostały spotęgowane przez bimber, którym zapiłem grzybki, ale mniejsza z tym, lepiej spiszę już ten cholerny "nitosen", bo jak wzejdzie słońce, to przypali mi ostro tyłek.
Widziałem Zło z Najgłębszych Czeluści Otchłani i Wszechświata, Atomowy Chaos daleko na północy Stanów. Widziałem także Ghandiego tańczącego walca z członkiem starszej rasy. Swoją drogą - ciekawe jak smakują macki, jakoś naszła mnie ochota na kalmara... Widziałem Gasnące Słońca, Siódme Morze, Lochy, Smoki (niezłe z nich Młotki), a na końcu usłyszałem Zew Cthulhu i tuż przede mną pojawiła się Wielka Różowa Pluszowa Jaszczurka.
Właściwie te wizje były dosyć głupie.

Wiara? Tak, każdy jej potrzebuje. Ja wierzę w energię przenikającą każdą rzecz, każdy ruch, każdą myśl, każdą pieprzoną spluwaczkę. Energię tą można pobierać z otoczenia i wzmacniać swoją własną energię, by dokonywać rzeczy niemożliwych - wiesz dlaczego Moloch i Neodżungla tak prą do przodu i porywają żywe istoty? Właśnie z tej energii korzystają i pragną jej więcej i więcej...

Tak mój dzienniczku, na twoje kartki także przelewam tą cholerną energię... Mam nadzieję, że użyczysz mi jej, kiedy będę rozwalał swoją spluwą kolejną bestię i starczy mi jej, by nie oddawać swojej...
http://niwia.myforum.pl/ - forum Opolskiego klubu RPG i fantastyki
http://my.opera.com/gimnazjon/blog/ - sport, ruch, zdrowie, itepe
ODPOWIEDZ