A co sądzicie o grupowaniu demonów?
Dla mnie to kolejna rzecz, ktora ssie po magii, wizji druidyzmu i kaplanstwie w WFRP ^^. Po tych pieciu latach gry czlowiek zauwaza, ze niektore pomysly sa juz tak oklepane i sztampowe, ze jedynym wyjsciem dla dalszej zabawy jest ich wywalenie i zastapienie wlasna, tworcza inwencja [albo przerzuceniu sie na WoDa : P].
Ogolnie wizja demonow przedstawionych w Mlotku jest przeze mnie odbierana jako kolejny, sieczkogenny pomysl. Zazwyczaj demony w scenariuszach autorskich pojawiaja sie jako pozbawione osobowosci, chcacy-zniszczyc-wszystko wrogowie, ktorzy zawsze wymykaja sie spod kontroli summoner'a, a BG oczywiscie musza je powstrzymac. Przyklad? Pierwsza czesc
Sciezek Przekletych, arcykaplan Ulryka wzywa Krwiopuszcza. Autorzy nie wyjasniaja nawet, po co [jesli sie myle, prosze o poprawke ; )]. Nastepnie pierwszy scenariusz z
Potepienca: Strachulec jest wezwany, rowniez nie wiem po co. A no tak, zapomnialem! Wzywane sa po to, by BG mieli okazje do straty Punktu Przeznaczenia!
Dla mnie demon powinien byc mniej namacalny. Podstawa powinna byc zmienna forma materialna, a sam demon powinien byc rozpoznawany tylko przez rune wyryta na jego ciele. Dzieki temu demon moglby przybierac formy tak, jakby tego chcial, w zaleznosci od tego, czego boi sie / co lubi osoba go przywolujaca. Moglby tez przybierac formy mniej materialne lub mniej udziwnione, maskujac sie przed smiertelnikami, jednoczesnie nie wchodzac w ich cialo. Rozpoznawanie konkretnych demonow byloby tylko mozliwe dzieki znajomosci run Chaosu przypisanym konkretnym rodzajom slug Niszczycielskich Poteg.
Nastepnie, demony powinny byc podzielone na konkretne grzechy / emocje. Khorniaki dostali by gniew, zadze krwi, a Slaaneshowcy nieczystosc, rozpuste... Rozwiniecie osobowosci demonow mniejszych, podniesienie ich inteligencji i mocy wplywania na swiat materialny byloby znacznie ciekawsze dla przywolujacego. A jak juz o samych przywolujacych mowa, wolalbym, zeby sciagniecie demona materialnego wiazalo sie nie z "puszczeniem czara", a znalezieniu / poznaniu imienia demona, wyrysowaniu znakow ochronnych (pentagram rulez, chociaz wole stosowac osmioramienna gwiazde ^^), przygotowaniu fetyszy / skladnikow, zlozeniu ofiary, skompletowaniu odpowiedniej formuly i poznaniu jezyka demonicznego. Cale przygotowanie rytualu to moglaby byc przygoda sama w sobie! A pomyslcie, co by sie dzialo przy przywolywaniu wiekszych demonow...
Gracze zwykle nie dbaja o to, co sie dzieje z ich postaciami po smierci, wiec pewno niejeden by wpadl na pomysl ofiarowania swojej duszy w zamian za magiczna moc (powiedzmy Mag +2), niezwykla sztuke wladania orezem (WW+2K10) czy tez obdarzony magiczna moca przedmiot. Oczywiscie, istniejaca druga strona medalu, pozostawiajaca skaze na BG, nie dalaby zapomniec o tym, ze moc pochodzi z nieczystych zrodel.
Co dalej, co dalej... Do czego potrzebny demon? Do tego, co chce osiagnac czlowiek. Pakt w zamian za dusze, zlozenie ofiary czy tez cokolwiek innego, co by zainteresowalo demona, byloby tez ciekawa scena na sesji. Niescislosc w pakcie wykorzystana przez przywolanego moglaby zmienic caly tor kampanii. A przywolywanie grup demonow / demonow do walki... Szczerze mowiac, wyrzucilbym to z Mlotka. Zlo lepiej skutkuje, gdy dziala w ukryciu, poprzez cialo opetanego, zbieg niefortunnych wydarzen lub poplecznikow ; ).
Do czego zmierzam ta wizja? Do indywidualizacji demonow, wspomnianej przez Karczmarza. By zamiast Bestiariusza zlozonego z x demonow, stworzyc Bestiariusz zlozony z fabularnego miesa i generatora demonow. Niektorych ta wizja moze odrzucac, lecz wedlug mnie jest ciekawsza niz przenoszenie schematow z WFB do WFRP.