Drogi Bielonie:
Rozumiem, że w tym zakresie Twoja wola łamania stereotypów już nie sięga? Nie obejmujesz wyobraźnią hobbita, który w dowód zasług dla Zakonu lub jego sprawy został wyniesiony do pozycji Brata? Hmmm? Czemu? Wszak stereotypy należy łamać? Uważasz, że to już przesada? Czemu? A miecz? A gdyby Ci rzekł, iż używać będzie go wyłącznie w walce konnej? Miecz dopasowany do niego, rzecz jasna. Ale NIE! Kanon! Przepraszam. Głupi przykład. Bardzo głupi.
Są przegięcia i
PRZEGIĘCIA. Ja również, jak i Gnatożuj potrafię wyobrazić sobie ZT w zbroi, nie ma dla mnie w tym większej tragedii (wyobrazić mogę, czy się z tym zgadzam czy nie to osobna kwestia). Nadmienię tylko, że moja wizja dotycząca uzbrojenia ochronnego ZT ma granicę na zbroi kolczej, tak ja to widzę, jednak daleki jestem od wymuszania na koledze, który widzi go w płytówie, swojego poglądu. Trzeba utrzymać różnicę między narzucaniem swojej wizji, a wyrażaniem jej, bo o to mi głównie chodzi.
Jednakże, halfing z mieczem dwuręcznym na koniu, jeszcze trzeba by mu dać zbroję płytową , a jak.
Jeżeli jesteś na tyle zdeterminowany wyobraź sobie, 10-12 letniego chłopca (mniej więcej fizjonomia halfinga), z mieczem dwuręcznym na koniu i szarżującym na wrogów.
Po co go tak kaleczyć, dajmy mu od razu sznur i wskażmy gałąź i tak zaraz się pochlasta tym mieczem, wszyscy wiemy, że on go nawet nie poradzi, o wywijaniu nawet nie będę już wspominał.
Abstrahując od tego, że czytanie ze zrozumieniem Twoich postów jest trudne, bo w jednym potępiasz kanoniczne podejście i radzisz łamać stereotypy a w kolejnym ganisz łamiącego mówiąc, iż kanon mówi coś innego. Ot, niekonsekwencja. Pomijając również kolejne wycieczki personalne pragnę wyrazić wdzięczność od powstrzymania się przed próbami uczenia mnie. Czegokolwiek.
Ja rozumiem Gnatożuja bardzo dobrze, nie widzę niekonsekwencji w jego wypowiedziach. A personalnie, no cóż nie bierz tego do siebie, ale nieraz mam wrażenie, że chcesz zagrać wilka w owczej skórze. Kogoś w stylu:
-" Ja tylko..., a on aż...
To, czy rzecz będzie wywaleniem systemu, czy tylko jego drobną kosmetyczną edycją zależy od MG. Bo wszak ni ów hobbit nie będzie powszechnym zjawiskiem a incydentem, tak i ów szalony elf. Kwestią więc dyskusyjną jest, czy rzecz owa była by wywaleniem systemu, czy tylko umożliwieniem Graczowi zagrania wymarzonej postaci. I oceniać można to tylko z perspektywy realizacji tego pomysłu.
To fakt. Zależy od MG. Należy obrać swoje stanowisko, przedstawić graczowi, gracz zrobi to samo w drugą stronę. Zobaczyć wszystkie, za i przeciw, wybrać priorytety odpowiadające obu stronom i wyma
rzona postać gotowa. To się nazywa kompromis, dlatego nie usztywniaj swojego stanowiska Bielonie, a łatwiej będzie Ci zrozumieć innych.
„Krasnoludy są dość ponurymi osobnikami. Większość spraw traktują ze śmiertelną powagą. Wyjątkami są dość częste przypadki, gdy krasnoludy są pijane…”
Czy te wytyczne są Ci obojętne, bo nie pasują do konwencji wesołkowatych Zabójców Trolli?
Wytyczne, wytycznymi, ale nie należy (moim zdaniem) traktować tych słów jako jedynie słuszne i kluczowe. Fakt jest to jakaś wskazówka, ale bardziej dla tych co mają z pierwszy kontakt z Warhammerem, niż tych którzy grają w niego całe lata, wszak ile można grać krasnoludów, ponurych i śmiertelnie poważnych. Można długo, wiem, ale nie w nieskończoność.
Ale Ty chyba też się mylisz wzbraniając Graczowi używania kuszy. O kuszy podręcznik nie mówi nic. Jak i o bombardzie, dziale organowym, machikule czy choćby magicznej różdżce. W sumie, to by to może i takie było niekanoniczne, Zabójca Trolli obwieszony magicznymi itemami i zbroją płytową. Co o tym sądzisz?
Znów popadasz, z jednej skrajności w drugą.
W świecie, który Ty prowadzisz banda pijanych chłopków wda się w zadymkę z Zabójcą? Brawo! To dopiero łamanie
stereotypów
Nie wiem jaki Gnatożuj prowadzi świat, ale dam Ci przykład z sesji, w której ja miałem przyjemność brać udział:
Jeden z graczy, zabijaka-moczymorda, podszedł do postaci siedzącej w kącie i pijącej piwo na osobności, jako że cała karczma (bo było to w karczmie) się dobrze bawiła, chciał się z nim napić, trochę pogadać. Ten był ZT, powiedział mu wulgarnie żeby sp....ł, podpity kolega nic sobie z tego nie robił i kontynuował. Dostał "liścia" na odczepne. Zdenerwował się i oddał tym samym. Oczywiście wywiązała się bójka (na pięści). Jako, że kolega grał zabijakę, raz, drugi, trzeci trafiał ZT. Zabójca wściekły na ten obrót sprawy, Powiedział:
- wychodzimy na zewnątrz i weź broń.
Kolega, bez strachu wyszedł z nim, Rzucili się na siebie (oczywiście cała karczma wyszła pooglądać widowisko). Po dwóch rundach walki,
głowa Zabójcy trolli spadła k3 metry od ciała. Pokonał go zabijaka-ochlapus, co zrobiła by z nim cała banda...?
Wiedz, że zabójca trolli nie ma monopolu na wygrywanie, a:
-"gdzie jest ludzi kupa i Herkules dupa"
Ot, taki tam strzał kulą w płot imć Gnatozuja. Bywa.
Stawiam przed nimi wyzwania, ale tego pewnikiem Kolega nie zrozumie
Znów personalne uszczypliwości, które mogą wywołać niepotrzebne zgrzyty.
Faktem jest jednak, że mam swoją wizję świata.
Miej i pozwól mieć innym.
Wyjątkami są dość częste przypadki, gdy krasnoludy są pijane…”
by następnie napisać:
Pewien krasnolud ostatnio tu prezentowany wygłosił z kart książki stwierdzenie, które uważam za właściwe, w którym stwierdzał, że krasnolud upija się tylko raz. Później wie ile może wypić. To pasuje w mojej wizji do osobników czułych do przesady na punkcie swojej godności i honoru.
Raz tak, a za chwilę tak. Tylko mi nie pisz, że pije, pije i przestaje, jest ok, bo on wie, że jeszcze jeden kieliszek i zgon, czyli przed tym ostatnim jest trzeźwy. Kierowcy mogliby się tak tłumaczyć. Ma ostrą śr
ubę i tyle.
Tak, wiem. Moja culpa. Są halfingi zwane potocznie Niziołkami, w przeciwieństwie do hobbitów, które również nazywa się potocznie Niziołkami. Moja wina, wybacz żem Cię w błąd wprowadził. Moja culpa.
Nie wprowadziłeś mnie w błąd, nawet bym to pominął, to przecież nic takiego, ale jak zobaczyłem, że Ty wytykasz Gnatożujowi, GORTREKA (potocznie zwanego Gotrekiem), to nie mogłem się powstrzymać.
Pozdrawiam.
PS. śrubę takie "u" oczywiście.