Kfiatki z sesji...

Taferna PGR
ODPOWIEDZ
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Tori »

Zasypianie u mnie to standard, jeden gracz robi to notorycznie podczas nocek. A sytuacje tego typu to nic szczególnego:
G1: G2, nie śpij!
G2 (ścierając rękawem ślinę z ust): Fcale ne śpe...

<rzut kostką prosto w czoło śpiącego G2>
G2<zbierając kostkę spod ramienia i przekrzywiając się na drugi bok>:Barzo śmeszne...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Solarius Scorch »

Tori pisze:Zasypianie u mnie to standard, jeden gracz robi to notorycznie podczas nocek. A sytuacje tego typu to nic szczególnego:
G1: G2, nie śpij!
G2 (ścierając rękawem ślinę z ust): Fcale ne śpe...

<rzut kostką prosto w czoło śpiącego G2>
G2<zbierając kostkę spod ramienia i przekrzywiając się na drugi bok>:Barzo śmeszne...
Ja kiedyś przespałem całą wielogodzinną sesję, i to w środku dnia. Z czołem podpartym jednym palcem. Ludzie ponoć mną potrząsali, a moja głowa wcale nie spadła!
Atuar
Szczur Lądowy
Posty: 1
Rejestracja: poniedziałek, 7 grudnia 2009, 19:57
Numer GG: 0
Skype: _________________________
Lokalizacja: Faerun

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Atuar »

Oto mój kfiatek z D&D:
G1-(ja)półsmok woj. chłop
G2-elf zaklinacz chłop
Akcja-statek, poblirze Lantanu

GM-na statek wdrapał się chull.
G1 i G2- k***a (mieli 1level)
G2- to ja skacze do morza!
HLUP!!!
G1- a ja wchodzę na maszt i skaczę na gn**ka.
rzut kostką=20
GM-trafiłeś i go zabiłeś.
G1-HURA!!!!!
GM-dostajesz 60000exp., a ty (G2) utopiłeś się.
Duartuss
Szczur Lądowy
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 25 sierpnia 2007, 15:21
Numer GG: 2944314

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Duartuss »

Albo MG był chory na głowę, bo stwierdził, że jakiś kmiotek jednym skokiem może zabić silnego potwora (nie tłumaczmy się mechaniką, bo w takich sytuacjach jako MG osobiście bym nawet na nią nie patrzył) albo coś tu jest nie do końca zgodne z prawdą... :|
Wevewolf
Mat
Mat
Posty: 453
Rejestracja: środa, 4 listopada 2009, 10:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Wevewolf »

ostrzegam, to nie są kfiatki do śmiania się przez 10 minut, tylko kwiaty sytuacyjne oraz cała życiowa prawda.




Na ostatniej sesji neuro grałem typowym twardzielem z Miami, w stylu Eastwooda. No i oczywiście musiały być cygara. I cóż... dostałem tandetne zapałki które zapalały się przy wynikach 1-10 na kości k20.

No i sytuacja, scena finałowa. Wlazłem do mieszkania szeryfa przez okno. Podniecenie rośnie, cicho. Nagle wypada szeryf z gunem w ręku. A ja stosuję strzał z biodra. Rzucam kością, podniecenie sięga zenitu, łapy drżą, tylko mina twarda. Wynik... 5, udało się! Szeryf trafiony. Pamiętam że jak to zrobiłem to wpakowałem w niego dwa magazynki naboi. Prawdziwe wczucie w rolę. No i oczywiście, gaszę dym z luf pistoletu i chcę odpalić cygaro.
Pierwsza zapałka - skurwysyństwo zgasło
Druga zapałka - znowu zgasła, co gorsza MG powiedział mi że zostały dwie zapałki
Trzecia zapałka - znowu nic, złamała się
Czwarta - strach i emocje jak przy pojedynku z szeryfem: ostatnia zapałka... Rzucam... wyszło... 1.

Uffffffff...

***

W pewnym momencie trafiliśmy (drugi gracz był wielkim gladiatorem z młotem [c/c/k]) na arenę. On poszedł walczyć, ja oczywiście cygaro w zębach, kapelusz na czole i na trybuny. Walka się zaczyna a tu nagle tekst MG:
G1, zginęło ci 10 gambli.
G2 już walczy z gladiatorem, w między czasie dostaje dwie ciężkie i jedną lekką, ale pokonuje wroga krytykiem... A ja tymczasem bacznie rozglądam się za złodziejem. Rzucam świetnie test na wypatrywanie i widzę gościa który ściska dwie zapalniczki Zippo (moje, wyobrażacie sobie!?) i opiera się o barierkę która otacza "ring" (który znajdował się parę metrów poniżej trybun.
Tak więc ja wstaję powoli do niego idę, dochodzę, łap z rękę i tekst w stylu:
- Dzięki za przechowanie moich zapalniczek, my friend
Szybkie wyrwanie gambli i dzium: wwalam go na arenę gdzie stoi mój kumpel z młotem w dłoni. Opieram się o barierkę, zapalam cygaro nowo odzyskaną zapalniczką i cichy tekst:
- Rozwal go, Jarvis.
A gladiator łup młotem, łup, łup.
I tyle słychać było o złodzieju :D
Osobiście to upek mi się podoba - wciągający i łączący wszystkie postacie :D
pepe777
Pomywacz
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: pepe777 »

Pierwsza sesja od roku. Z nową drużyną. Jestem chyba najmłodszy w ekipie i jestem mistrzem gry. Brzmi groźnie.

Mamy w ekipie niejakiego Hanka Meila - Który jest postacią tak świetnie odgrywaną, że podczas dwóch sesji udało mu się (o bogowie!) zebrać 1000 PD. Ale przejdźmy do sedna. Hank to szlachcic o bardzo specyficznym podejściu do życia. Udowodnię to prostym przykładem:
(kolekcjoner): Byłbym wdzięczny Hank, gdybyś nie szarpał się za mocno. W im lepszym stanie ciało, tym dłużej będę mógł z niego korzystać.
"Takiego wała!" krzyczy hank, poczym odrąbuje sobie trzy palce lewej dłoni.

Hank ubiera się w stylu angielskiego Gentlemana. Inna sprawa, że nosi na marynarce kolczugę ze smoczej skóry.

Hank nigdy nie rezygnuje:
H:tnę go w kolano!
MG: zapomniałem powiedzieć, że nosi pełną płytówkę. WIęc co robisz?
H:tnę go w kolano!
MG: Hank, zastanów się. On ma płytówkę. Powiedz jeszcze raz. Co robisz?
H:tnę go w kolano!
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Awatar użytkownika
Solarius Scorch
Bosman
Bosman
Posty: 1859
Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
Numer GG: 0
Skype: solar_scorch
Lokalizacja: Cyprysowe Źródła

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Solarius Scorch »

Prowadzę Gwiezdne wojny na mechanice Świata Mroku.

Gracze (dwójka padawanów) porwali złego lorda, władcę pewnej prowincjonalnej planety, i próbują uciec w kosmos jego prywatnym statkiem. W kokpicie statku siedzi Kobarn, drużynowy siepacz.

Statek wzbija się na orbitę, ale ponieważ Gracze nie poprosili o zezwolenie na start, w jego stronę zbliża się kilka myśliwców patrolowych.

Dowódca patrolu: Niezidentyfikowany statek na kursie 23-02-331, natychmiast wyłączcie silniki, inaczej zostaniecie ostrzelani.
Kobarn, pewnym głosem: Tu prywatny statek lorda Zuraca, natychmiast zaprzestańcie pościgu!

Ponieważ Kobarn, jak to siepacz, ma zdolności społeczne bliskie zeru, postanowiłem w tym momencie przetestować jego blef. Zarządziłem test Charyzmy + Autorytetu, co dało razem pulę... dwóch kostek. Co więcej, na obu wypadły jedynki...

MG: Dobra, mówisz to przez radio, ale wyszło ci coś takiego: "Tu prywatny statek lorda Zura... haha... Natychmiast zaprzes... pffff! pościgu, hahahaha...!"

Na szczęście Gracze byli na tyle przytomni, że przywlekli lorda do sterówki i kazali mu odwołać pościg, inaczej z pewnością zostałby z nich atomowy pył.
Matysz
Mat
Mat
Posty: 441
Rejestracja: środa, 21 października 2009, 15:31
Numer GG: 2797417

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Matysz »

Było nas kilku, ubiliśmy w lochach Hrabinę, bo miała kły i armię umarlaków. Niby powinniśmy poinformować o tym kapitana straży, albo szybko wiać, jednakże było coś ważniejszego: kuferek w jej sypialni. Ja (kapłan Sigmara, menel z zamiłowania) i Paladyn pognaliśmy więc na górę, ale pojawił się problem: dwóch strażników. Podchodzę więc i mówię: "przepuśćcie nas" pokazując sygnet Hrabiny. Test na blef... 1. Wyszło na to, że powiedziałem: "przep... zabiliśmy Hrabinę!". Oczywiście się na nas rzucili, z korytarza wybiegło jeszcze kilku strażników itp. ale tym razem mój test na blef był piękny i uznali ich za opętanych :D A co było w kuferku? Zbroja (damska...), trochę złota i... dwa dildo drewniane, którymi uratowałem nasz team przed inkwizycją (chcieli zgarnąć naszego drużynowego wampira). Jak nas inkwizycja dorwała, to najpierw stwierdziłem (test udany), że wampir to mój jeniec, więc kazali mi go od razu zabić i dali runiczny srebrny kołek. Stwierdziłem jednak, iż jest nieepicki i dźgnąłem wampira zaostrzonym dildo, a on się rozsypał. Wzięli to :P

Z innych głupot wymienię rzucanie łotrzykiem do celu (wpadł w słup ognia), opętywanie ogroszczura (na 1 miał paść, wypadło 2), zabicie całej drużyny za rękawiczkę, czy moje ulubione: otwieranie drzwi goblinem.
Mam niefajną klawiaturę od TPSA i mi kilka klawiszy odmawia posłuszeństwa.

ADVENTURE PLANET czeka na Ciebie! Dołącz do sesji, wczuj się w tej klimat!
pepe777
Pomywacz
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: pepe777 »

Mam pewną koleżankę, niejaką pannę Z. Swojego czasu wiele się między nami działo, no ale jakoś tak wyszło że ten ten... i zostaliśmy przyjaciółmi.
Przechodząc do sedna: Mniejwiecej raz rocznie wcielam się w rolę boga (czyt. MG) i robimy taką pseudosesję przez gg (zwykle trwa parę miechów) przepełnioną romantyzmem, erotyzmem, i innym ...zyzmem. Ona jest jedyną graczką.
Ale przechodząc do sedna sedna: Sesja tegoroczna (już czwarta) świat trochę przyszłość, kawałeczek kraju opanowany przez gangi, z których każdy ma jakieś swoje zboczenie (jedni zakopują ludzi żywcem, inny jeżdżą na choperach itd). Pomijając mojego głównego NPC, który należy do zupełnie nowego gangu: Zero magii, psioniki i tego typu rzeczy.
Ale przechodząc do sedna sedna sedna:
koleżanka wybiera się do meliny gdzie stacjonują "Fuckin Nigga Bad Boys'i". Nawiązuje się rozmowa:
FNBB: Fajnie kręcisz dupą
BR: to się nazywa taniec
FNBB: tak czy inaczej, robisz to fajnie. Chcesz blanta?
BR: Naprawdę masz tu blanta?
FNBB: tak, chcesz?
BR: No to nalej mi, spróbuję.
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
TomEdo
Marynarz
Marynarz
Posty: 196
Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 12:45
Lokalizacja: Śląsk

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: TomEdo »

:lol: Rozwaliłeś mnie tym!

Sesja Star Wars, gracze (agenci organizacji zbierającej informacje) znajdują się w bazie quarrenów (inteligentnych, wodnych bezkręgowców) i właśnie zamierzają uciec razem ze skradzionymi danymi przy użyciu lekkich łodzi podwodnych wyżej wspomnianych ośmiornic. Sala zapełnia się wodą, dwie szyby służące za swoiste zamknięcie tworzą szczelinę którą można uciec, a gracze wypływają na zewnątrz ścigani przez przeciwników. G1 miał problemy z odpaleniem maszyny i płynie trochę wolniej niż reszta. Nagle, szyby zaczynają się zamykać, najpewniej któryś quarren ruszył głową i zdecydował się uniemożliwić ucieczkę BG, ostatecznie łódź G1 klinuje się między szybami.
G1(tonem bohatera który się poświęca dla reszty drużyny): Płyńcie beze mnie, dostarczcie szefowi informacje...
G2(oficerka): Kto ma informacje?!
G3: Eeee... (patrzy na kartę postaci)
G1: Moment...
G2: ?!
MG: Widzicie jak G1 przyklejony do szyby swojej łodzi macha ręką po czym z przepraszającym uśmiechem wskazuje na trzymany w drugiej ręce dysk z danymi...
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Perzyn »

System mało rozpowszechniony u nas - Scion. Dość powiedzieć, że świat nasz współczesny, z elementami mitycznymi.

Gracze prowadzą śledztwo, jeden kombinuje nad mniej oczywistym podejrzanym, do którego ciężko się zbliżyć, pozostali dwaj chcą pogadać z oczywiście podejrzaną osobą (ale niewinną, o czym mieli się dopiero przekonać).

Do rzeczy. Podejrzany mieszka w hotelu. Dwu graczy przez godzinę, głośno się zastanawia jakim chytrym planem dokładnie dowiedzieć się, w którym pokoju. Coraz bardziej skomplikowane i bzdurne pomysły im do łba przychodzą. Aż hadko słuchać.

Wreszcie moja matka, z sąsiedniego pokoju: - No do cholery powiedzcie, że pizzę dostarczacie albo cokolwiek.

Epilog? Podejrzany był dosyć znaną osobistością i wszystko czego potrzebowali to powiedzieć w recepcji, że chcą autograf... Ale po drodze jeszcze musieli rozważyć min. wspinaczkę na 30 piętro, włamanie się do pomieszczenia ochrony, włamanie się do wszystkich pokojów w hotelu et caetera.
pepe777
Pomywacz
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: pepe777 »

Hm... Typowy przykład przekombinowania kota na tłumik. Też mi się to zdarzało.
No, ale żeby nie szerzyć plagi offtopu:

Jako MG uwielbiam koloryzować świat Warhammera, co by taki smutny i szary nie był. Także co raz zdarzają się jakieś nowe zakony, bractwa, gildie, bogowie chaosu, technologie, artefakty i inne papierdółki.

Jednym z moich wymysłów jest pan Lalkarz. Nie wiadomo co to, ale wiadomo, że umie tworzyć lalki posiadające różne przydatne umiejętności. Jedna z takich lalek kolekcjonowała ludzkie ciała, co więcej, potrafiła w nie wejść przejmując wszystkie wspomnienia i umiejętności poprzedniego właściciela.
No ale wracając do tematu:
Walka z ową właśnie lalką, Hank Mile (o nim wspominałem już wcześniej) wychodząc z pokoju pewnego księcia, został (w korytarzu) zablokowany stalowymi ścianami, które pojawiły się... znikąd. Został sam na sam z lalką w pomieszczeniu 2x2 metra (to był... bardzo duży korytarz...)
W tym samym czasie krasnolud pirotechnik znalazł pod podłogą pare kilo plastelinowatego czegoś, co bardzo waliło prochem.
Marlok - No to sobie powysadzamy...
Katerina - Chcesz go zabić? Hank nas zabije jak go zabijemy!
(nie zważając na protesty Krasnal zaczyna ugniatać plastelinę)
Rakot - Katerina, trzymaj go, bo nas wszystkich wysadzi!
W tym samym czasie krzyki zza okna
- Wyjdźcie z podniesionymi rękami, to nic się nikomu nie stanie! (zrobili trochę zamieszania wcześniej)
Rakot - takiego wała! Jebut!
Zaczęła się strzelanina.
Rakot - Katerina, chodź tu, i mi pomóż
Katerina przybiegła, chwyciła kuszę...
Katerina - zaraz... a marlok?!
Marlok - (za ich plecami) Odpalaaaam!!!
JEBUT!
Przelatujący obok nich Hank - jak zginę to was zabiję.

Inna akcja: Po 4 miesiącach siedzenia w celi jakiegoś zboczeńca sadysty, który wielokrotnie "pozwalał sobie" z Kateriną, jednocześnie obserwując jak jego kaci kogoś tną na stole dwa metry dalej (tak, jestem wypaczonym dzieckiem chaosu i się tego nie wstydzę). No, ale miarka się przebrała, kiedy na stół trafił jej kochanek (NPC mój umiłowany, strażnik - niezdara, który rumieni się na dźwięk słowa "Cycek" - a jednak nie da się go nie lubić) dziewczę przypomniało sobie, że ma pierścień, który zmienia się w nóż. Masakrę urządziła niesamowitą, potem zszyła Johana (Takowoż sie on nazywa) czym się dało i wszystkim szczęśliwie udało się uciec. Jednak w Hanku wezbrała żądza zemsty (po drodze zginął jego ulubiony [jedyny] niewolnik. A hank był człowiekiem, który nie wahał się stanąć między nim a lufą garłacza) kombinował, jakby tu się zemścić na całej ekipie.
I kombinują już drugą godzinę, kiedy nagle słyszą za sobą tętent kopyt i na polankę wjeżdża 3 ubranych w czarne płaszcze panów (zakon dzieci nocy - moja wizja artystyczna). Hank pyta się czego chcą. Przywódca, Von Medrox, przedstawia swoich ludzi i mówi, że musi tu coś rozpieprzyć. Hank pyta się, czy nie chodzi przypadkiem o ten pałacyk. Owszem, o ten. Wszystko układa się podejrzanie pięknie i na sesji aż jedzie kiczem. I oto epicki text Medroxa
Medrox (zapalając papierosa) - I może to wygląda tak, że Mistrzowi się skończyły pomysły - gówno mnie to obchodzi. Ja mam tu robotę do wykonania.

Po epickim wyczynie podłożenia bomb w całym pałacu, Panowie w czerni ukrywają się razem z drużynką w lesie i czekają na wybuch.
3...2...1... JEBUT!
Hank (Do MG) Czy wybuch był dostatecznie epicki?
Mg - obok ciebie przelatuje łóżko, a na nim drąca się dziwka waszego "gospodarza."
Hank marszczy brwi i zastanawia się
Hank (po chwili) - może być.
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Celabril
Szczur Lądowy
Posty: 2
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:47

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Celabril »

To może teraz mój:

Sesja D&D, względnie prosta zagadka (duch leśniczego opętuje niedźwiedzie które szaleją, trzeba go uspokoić). Gramy już czwartą godzinę, gracze cudem domyślili się, że chodzi o ducha. Ale co robić? Nie wiedzą. Podsunałem im wszystko, co miałem w notatkach, nawet ponoć-martwego syna leśniczego. Nic, pustka. Nie wiedzą. Poddałem się, spotkali wędrownego filozofa (awatara Deneira, boga wiedzy), który szukał rozmówcy. Mądrze to sobie nie pogadali, ale co tam. Filozof zaakceptował poglądy i w ramach nagrody wyjawił kim jest i pozwolił zadać sobie dowolne pytanie.

Na to G1, który grzebał w plecaku na parapecie podczas rozmowy z bogiem odwraca się w dwiema Łomżami w dłoniach z pytaniem: :"Mogę to wstawić do lodówki?" :D

Nie muszę mówić, że sesja zmarła śmiercią gwałtowną... =/
pepe777
Pomywacz
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: pepe777 »

DD... Nioh Nioh Nioh... :twisted:
Miałem znajomych, którzy zawzięcie grali w DDka. Sam nigdy tego systemu nie próbowałem (mlask mlask... chyba trzeba dodać trochę mroku...) ale jakoś tak nie przepadam za ludźmi, dla których największą przygodą jest turlanie kostkami. Po zapytaniu ich, czemu nie mogą obejść kilku zasad, stwierdzili, że to rozwaliłoby całą zabawę... no cóż.
Prosty przykład (nie pamiętam już dokładnie o co chodziło i czy mechanicznie wszystko będzie się zgadzać) Przejrzałem podręcznik i bardzo spodobała mi się wizja barda. Wszyscy podzielili moje zdanie. Na pytanie czemu nikt nim nie gra padła szokująca odpowiedź w stylu "bo na dziesiątym levelu to on uzywa jakichś słabych skilli, a taki barbarzyńca to co innego..."
Osobiście czekam na dzień, kiedy między wyznawcami warhammera i ddka wybuchnie święta wojna :D

Jihad!
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: No Name »

Chyba nie jest tak źle, zwykle jak się pytam o D&D to okazuje się że grają w niego ludzie z gimnazjów i podstawówek :P. Zresztą nie bądź staroświecki, dzisiejszy rynek oferuje masę systemów o całkiem sporym gronie wyznawców.

Uczestniczyłem kiedyś w sesji D&D, z okazji premiery 4 ed. w pobliskim sklepie z akcesoriami można było sobie pograć, prowadził sprzedawca, czy ktoś tam. Kupę czasu zastanawiał się co ma stać jeśli czarodziej teleportuje w pole na które akuratnio zmierza inny gracz. Tak jakby nie można było uznać że obydwaj stoją w tym samym miejscu -_-. Ta sesja zdecydowanie nie zachęciła mnie do D&D.
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
pepe777
Pomywacz
Posty: 32
Rejestracja: poniedziałek, 2 czerwca 2008, 15:31
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: pepe777 »

No więc widzisz :)
Osobiści gdzieś czytałem, że ddkowcy potrafią wyrzucić 9 na k6 :D (i nadal poszukują legendarnej k1) ale to tylko moja opinia.
Nie wiem jak w innych miastach, ale u mnie królują właśnie DD i WH. Nie oszukujmy się, są to dwa światowe filary rpg.
Rzekłbym, że WH w pewien podświadomy sposób wręcz narzuca odbieganie od mechaniki. nie żeby była słaba, czy coś, ale osobiście podczas większych walk (takich gdzie po każdej stronie jest około 15 ludzi) po prostu rzucamy komu wypadnie większy wynik. Poza tym, przy każdej okazji, kiedy coś może nieopatrzenie pójść nie tak (lub może pójść zdecydowanie TAK) rzucam sobie kosteczkami i zależenie od tego dobieram zdarzenia losowe (ostatnio podczas walki na arenie Hank zastrzelił trolla po porostu łapiąc pistolet, który rzuciła mu Katerina :) Kości nie kłamią)
Przyparafialna Szkoła Snajperska
Nie wystarczy obronić pracy magisterskiej.
Trzeba jeszcze o nią walczyć.
Danai
Tawerniana Smoczyca
Tawerniana Smoczyca
Posty: 318
Rejestracja: sobota, 14 sierpnia 2004, 23:00
Kontakt:

Re: Kfiatki z sesji...

Post autor: Danai »

Przykro mi, panowie, koniec offtopa :)


KC, następująca sytuacja: czwórka śmiałków zostaje osaczona w jakieś wiosce przez szkielety - mnieszja o konkrety, istotny jest fakt, że posiadała ona palisadę. Walka się rozpoczyna, mag tam jakieś zaklęcia rzuca, drugi wojownik dzielnie gromi wroga... Elf-zabójca staje twarzą w czaszkę z przeciwnikiem, próbuje skopać oponenta i jego kościsty zad z palisady.
Pierwszy rzut...
fail, elf z gracją słonia się potyka o własne stopy i przewraca.
Ok,bywa, następuje próba rehabilitacji po kompromitacji - drugi rzut...
epic fail, elf spada z barykady, traci przytomność i zostaje wyłączony z reszty walki :P
I'm not a bitch. I just have low bullshit tollerance.
''Μῆνιν ἄειδε, θεά...''
www.smoczej.blogspot.com
ODPOWIEDZ