Kfiatki z życia

Taferna PGR
ODPOWIEDZ
Nyano
Mat
Mat
Posty: 589
Rejestracja: poniedziałek, 6 lutego 2006, 11:51
Numer GG: 3030068
Lokalizacja: Z ukrycia i cienia

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Nyano »

Na bashu też było.
Co ciekawe, pierwszy raz tę historyjkę usłyszałem dokładnie latem lub jesienią 2005 (tak, jestem tego pewien). Jeśli się nie mylę, pan Koczownik musiał mieć wtedy 13-14 lat...
No ale cóż... dla niego to "pewien niedłuższy czas temu".
Panie Koczownik, jeśli koniecznie musisz pokazać jaki to jesteś fajny, to chociaż znajdź coś czego inni nie słyszeli :/


A żeby trzymać się tematu, jedna z moich legendarnych pijackich anegdotek. Może nie jest to najlepsza z nich, ale przynajmniej nie zgorszy młodzieży:

Miejsce akcji: Bliżej nieokreślone. Namiot na odludziu. Z kilometr do najbliższej cywilizacji.
Czas akcji: około 3 w nocy, wszyscy śpią już po dobrym piciu.

Nagle budzi mnie mój zacny kompanion, szarpiąc mnie za ramiona i wrzeszcząc w panice:
- Wstawaj! WSTAWAAAJ!!!
- Co jest...? - mówi zaspanym głosem Nyano z trudem otwierając oczy.
- GDZIE JEST PRZEDŁUŻACZ!?
- Jaki przedłużacz?
- DO PRĄDU!!! - wrzeszczy przyjaciel z wyrazem twarzy jakby miał ochotę walnąć mnie za zadawanie takich głupich pytań
- Nie tu... - odpowiada zdziwiony N., po czym jak gdyby nigdy nic oboje kładą głowy na ziemię i zasypiają jakby przedłużacz wcale ich nie interesował.
Rano oczywiście kumpel nic nie pamiętał :P
Bóg na Krzyżu był tylko kolejną religią, która uczyła że miłość i morderstwo są nierozłącznie związane - że w końcu Bóg zawsze pije krew
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Tori »

Nyano mnie wyprzedził, też miałem napisać, że to było na bashu...

Ale kuzyn miał podobną sytuację, z tym, że to autentyk:
Po zajęciach dostaje telefon od kumpla, z którym dojeżdża busem, kumpel pracuje na stacji benzynowej:
-Jaką kawę pijesz?
=Co?
-No jaką kawę pijesz?!
=Bez mleka, dwie łyżeczki cukru.
-Jedziesz tym busem co zawsze?
=Tak.
-To do zobaczenia...

Kuzyn wsiada do busa, trzy przystanki dalej wchodzi koleś, daje mu kawę, witają się, otwierają kawy i zaczynają pić. Ludzie byli lekko zdziwieni...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Deep »

Też tak mam czasami, Tori :>
Z tym, że zaczynam już na przystanku :P
.
No Name
Bombardier
Bombardier
Posty: 676
Rejestracja: środa, 26 marca 2008, 20:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków, Bielsko w weekendy i święta. :)

Re: Kfiatki z życia

Post autor: No Name »

Apropos kawy:

Kumpel, nie wiedzieć czemu, nienawidzi kawy. Pewnego razu zapytany czy nie ma na nią ochoty, odpowiedział:
- Musiałbym być naprawdę porządnie wydymany, żeby napić się kawy.
Oczywiście chodziło mu o to, że musiał by być porządnie zmęczony.
Teraz zawsze jak robimy coś do picia, pada pytanie czy jest dostatecznie "wydymany" :P
Chłopak ma traumę na całe życie.

Inne z kategorii "spożywcze":
Siedzimy u kolegi i częstujemy się gulaszem. W pewnym momencie jeden koleś z naszego zacnego towarzystwa udaje się do kibelka. Po chwili namysłu, napada nas dziwna chęć zrobienia czegoś głupawego. Tak też zaczynamy wsypywać mu do miski z gulaszem, całe garście cukru, soli, etc. po czym dokładnie mieszamy. Kumpel wraca, siada, zjada posiłek ze smakiem, kompletnie nie świadom jego składu i całkiem szczerze stwierdza że był to najsmaczniejszy gulasz jaki zdarzyło mu się jeść... Zamarliśmy :P
"Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!"

May the Phone be with you!
Sir_Ernest_Torrmer
Marynarz
Marynarz
Posty: 285
Rejestracja: niedziela, 13 maja 2007, 13:11
Numer GG: 8009826
Lokalizacja: A wedle tych trzech buczków

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Sir_Ernest_Torrmer »

Heh, z tą kawką to tak jest. Ja jak raz na tydzień wypiję to jest dobry bilans ale kumpel nie potrafi funkcjonować bez rannego kubka czarnej i bez cukru. Kfiatkiem może być to że jego coranny kubek ma około litra objętości i jest wypełniony po brzegi. :D
Opowiadania, wiersze itp. krótko mówiąc biblioteka zapraszamy - http://www.alibrary.webd.pl/index.php?id=glowna

http://world4.knightfight.pl/?ac=vid&vi ... &ref=flink

Obrazek
Dream
Pomywacz
Posty: 34
Rejestracja: niedziela, 21 grudnia 2008, 15:00
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Dream »

Pamiętam jak w wieku około siedmiu lat, chciałem koniecznie zostać superbohaterem: Supermanem. Chyba każdy z nas w pewnym wieku marzył żeby latać pod niebiosami z czerwoną pelerynką na plecach...
Ale do rzeczy. Razu pewnego, jako superman wspinałem się na drzewa. Dotarłem do korony, potem do czubka, takiej fajnej sosny z dużymi, odstającymi konarami.
I nagle straciłem grunt, zachwiałem się i runąłem w dół: ku ziemi.
Jednak moja super pelerynka, powiewająca za mną, zaczepiła pechowo o jakiś wyjątkowo spory konar.
Efekt był taki że wisiałem za pelerynę i majtałem się usilnie próbując ją odpiąć przez jakieś dziesięć minut. Potem przyleźli rodzice, a konkretnie ojciec, który po podstawieniu drabiny przy drzewie wlazł mnie ściągnąć.
Jak się łatwo domyślić, spadłem na niego, i razem z nim zaliczyliśmy wspaniałą glebę na ziemi ( na szczeście ja upadłem na niego, nie on na mnie)
:lol:
Reynard
Pomywacz
Posty: 26
Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:56
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Reynard »

Hmmmm, w sumie nie będzie w tym nic śmiesznego i powinno to trafić raczej do Wielkiej Księgi Zabaw Traumatycznych na JoeMonster, ale co mi tam. W końcu to też sytuacje z życia. Sorry że tak się rozpisałem.

1.Taki standardowy wypadek z obsadą: ja, kuzyn, ucieczka i po części szklane drzwi. W baaaardzo młodym wieku, kiedy przyjechało do nas kuzynostwo, w naszym mieszkaniu w bloku ganiałem się z kuzynem po pokojach (taka pseudo wersja berka). W pewnym momencie wbiegł on do mojego (i brata pokoju) i natychmiast zamknął drzwi. Ja oczywiście, poruszany siłą rozpędu zahamowałem na tej szybie w drzwiach dłonią, a że szyba była cienka, zrobiło się piękne TRZASK! A potem calutka dłoń w pięknym czerwonym kolorze. W sumie dobrze że to była tylko dłoń, bo mogłoby być znacznie gorzej, gdybym tam cały wpadł a odłamki szkła pojechałyby mi po szyi. O ile mnie moja wybiórcza i słaba pamięć nie myli, skończyło się na bandażu i bez szwów.

2.Czasy również mojej odległej młodości, w tym samym miejscu zamieszkania. Było to w latach kiedy zima była naprawdę zimą. W pobliżu mojego bloku była świetna górka o odpowiednim nachyleniu i zawsze niezłej ilości śniegu. Co roku oblegana przez dzieciaki z sankami, nartami itd. i/lub ich rodziców. No i pewnego dnia, w czasie kolejnego radosnego wypadu, gdy stałem na samym dole tej formacji geologicznej, ktoś nagle zaczął do mnie wrzeszczeć. Jak się odwróciłem w tamtą stronę, zobaczyłem jadące w moją stronę z dużą prędkością sanki bez właściciela. Ja jak ostatni osioł stoję i nie uciekam i oczywiście sanki ŁUP!!! mnie po nogach. Wierzcie lub nie, ale one mnie naprawdę mocno uderzyły. Kurde, czułem się jakby mi kości wyskoczyły na wierzch. Dobrze że byli ze mną moi rodzice i mnie jakoś dotaszczyli do domu, bo inaczej bym musiał się tam doczołgać i to albo po dość długich schodach albo pod inną górkę.

3.I ostanie. Już w innym miejscu zamieszkania. Już starszy, bodajże w 2 czy 3 klasie gimnazjum, wracałem z moją rodzicielką z przychodni zdrowia. I kiedy podszedłem już do ulicy, zauważyłem że będzie tamtędy jechał samochód. Postanowiłem być szybszy i przebiec przez ulicę (wąską i jednokierunkową zresztą) a wtedy... nie, nie potrącił mnie. Za to ja... potknąłem się o krawężnik (wysoki był). Z powodu mojej bezdennej głupoty, zafundowałem sobie krótki lot w powietrzu na krótkimi i wydłużonymi schodkami, a potem zaryłem prawą stroną twarzy po betonie. Efekty: rozorana i zakrwawiona prawa strona twarzy, skóra na łokciu i rzepce kolanowej starta a okulary w kawałkach. Do tego kiedy tak leżałem a mamusia się nade mną schylała, jakaś tępa baba przechodząc powiedziała do niej żeby zostawiła tego pijaka (czyli mnie!). No fajnie, gdybym był sam, to by mnie ludzie tam zostawili. W każdym razie jakoś zostałem zawleczony z powrotem do przychodni, mama wezwała ambulans, a ja w tym czasie zastanawiałem się na głos, czy mi oko wypłynie. Gdy w końcu trafiłem do szpitala, natychmiast się mną zajęli. I tu najciekawsze spostrzeżenie: po wykopyrtnięciu się i spotkaniu z glebą, byłem w takim szoku że właściwie nie czułem bólu. Niestety, trafiłem pod igłę jakiegoś nawiedzonego konowała gbura, który najwidoczniej nie ma w swoim słowniku pojęcia „ból” i za każdym gdy głośno wyrażałem swoje uczucia, on kazał mi się zamykać a w pewnym momencie zagroził że zostawi mnie na stole z rozgrzebaną głową. W końcu gdy skończył, pozostało tylko wysłuchać co o nas wszystkich myśli i można było wrócić do domciu. W sumie to wszystko miało jeden plus: nie musiałem chodzić na w-f, którego serdecznie nienawidziłem. Dziwne tylko, że jak mnie wszyscy w szkole widzieli, to myśleli że się z kimś biłem.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Deep »

Mój kumpel miał ostatnio taką sytuacje, że przebiegał przez jezdnię śpiesząc się za autobusem. Biegnie, już jest przy drugiej stronie ulicy, przebiega między dwoma samochodami i nagle ŁUP! i leci. Dopiero jak się pozbierał zorientował się, że nie zauważył linki holowniczej :D Na szczęście nikomu się nic nie stało.
.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Brzoza »

Raynard:
1. oceniam na 0/10 historie z gonitwą i skakaniem przez szyby słyszałem bardziej epickie.
2. Historie saneczkowe jabuszkowe oponowe lodowe (cokolwiek) tam gdzie meiszkam są bardziej hardkorowe (powybijane zęby, połamane kończyny, wyskakiwanie z rampy na wysokości kilku metrów, wylewanie lodu na chodniki, miejsce do zjeżdżania nad zamarxniętym bajorkiem wktórym rybacy zrobili przerębel żeby ryby nie pozdychały, wstrząsy mózgu, potrącenia przez auta etc).
3. Ta historia jest lepsza. A z opisu wnioskuje że albo jesteś totalna łamagą, albo miałeś jedenaście lat albo straszną ciotą byłeś. A ja mam znajmoego którego samochód potrącił, ale nic mu sie nie stało prócz siniaka. :shock: a mnie ojciec polonezem po stopie przejechał haha.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Deep »

Moją kumpelę kiedyś auto na pasach potrąciło a ta zamiast się awanturować to wstała i poszła do domu. Też nic prócz szoku i siniaków nie miała ;)

Natomiast mój tato jak kiedyś biegał po osiedlu przechodził przez pasy i malo co go auto nie przejechało. Zatrzymało się prawie na nim. Mój ojciec tylko popatrzył na kierowcę, wyłożył mu się na masce i grzmotnął z całej siły w dach :D. Facet się przestraszył i odjechał jak najszybciej :P
.
Reynard
Pomywacz
Posty: 26
Rejestracja: niedziela, 19 października 2008, 22:56
Numer GG: 0

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Reynard »

Brzoza:
Ojoj, widzę że znowu ci się naraziłem. Już znikam...

Widzę, że to co mi się przydarzyło nie robi na tobie wrażenia. OK, rozumiem to. Tobie, jak czytam, zdarzały się gorsze rzeczy.
Nie, nie miałem 11 lat.
Tak, zachowałem się jak totalna łamaga a moje nogi były jak kij od miotły. A to zdarzenie spowodowało że stałem się ostrożniejszy.
ALE NIKT NIE BĘDZIE MNIE NAZYWAŁ CIOTĄ!!!!!!
Poza tym, tutaj każdy może wypisywać każdą sytuację która mu/albo innej osobie się zdarzyła i ma bezpośredni związek z piszącym. Ale, jak widać po twoim komentarzu, jednak nie każdy.

[Proszę pisać historie na temat - czyli zabawne, a nie makabryczne - dop. BZL]
Etherard
Pomywacz
Posty: 64
Rejestracja: wtorek, 30 października 2007, 20:02
Numer GG: 5885354
Lokalizacja: Radomsko/Morland :D
Kontakt:

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Etherard »

Witam,

Może nie będzie to czego można by się w tym temacie spodziewać:) ale nie robiąc nowego.. tu pasuje najlepiej:)

Wejdźcie proszę od czasu do czasu do działu "sprawy forum" i czarną listę przejżyjcie.. przy niektórych postach można się popłakać ze śmiechu :)

Jeśli ktoś już to zauważył, i napisał kilka stron wcześniej, to przepraszam:)
Etherard
Wirtualne państwo, prawdziwe emocje!!:)
http://www.dreamland.net.pl/morland/
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Brzoza »

ja ostatnio poszedłem na zaliczonko z typografii bez indeksu. Złapałem taksówkę ( koleś i tak mnie wychujał, a ja dałem się zrobić, nigdy więcej!!111) pojechałem do domu, wziąłem indeks, miałem akurat autobus, a kiedy przyszełem wszyscy wychodzili z podpisanymi :| to dopiero znaczy BYĆ CIOTĄ.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Force
Bosman
Bosman
Posty: 1571
Rejestracja: sobota, 7 października 2006, 11:14
Numer GG: 0
Lokalizacja: piwnica

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Force »

ta, czas na coming outy

Zeszły rok, przed egzaminem z Fizyki. Ja na luzie troszkę spóźniony, myślę sobie i tak zdążę najwyżej pobiegnę od tramwaju do auli.

Patrzę w gazetę. Zmiana trasy wszystkich tramwajów i autobusów. O w cholerę...

Miny znajomych kiedy wysiadam w garniturze z taksówki która podjechała centralnie przed aulę.... bezcenne.
Polska Partia Piwa - Sekcja Paladynów Żubra
Obrazek
Obrazek
Potforny Krzysztoff
Majtek
Majtek
Posty: 130
Rejestracja: sobota, 3 stycznia 2009, 21:54
Numer GG: 807895
Lokalizacja: Łódź czyli miejsce wyklęte dla RPG

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Potforny Krzysztoff »

Ja to mam kfiatek:Mój szanowny brat (zwany również jeżozwierzem porannym) nie może egzystować bez kubeczka herbatki co jakieś 2 godziny.Kwiatek? Kubek ma 2,5 litra pojemności (serio).Jak mnie wkurza kiedy mam słuchawki ,włączoną głośno muzykę i słyszę nadal to jego siorbanie! Na szczęście ostatnio odgrywam się na nim co rano wrzucając mu do kubka sporą gumową kurę (prezent od jednej dziewczyny - nie pytajcie nawet), tak więc słyszę co rano potężny wrzask i w moją stronę leci ww. gumowy drób.
Efekt jest warty wysiłku.
"Każdy Chomik ma swój dzień!" - Minsc
Tori
Bosman
Bosman
Posty: 1759
Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
Numer GG: 7524209
Lokalizacja: Gliwice

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Tori »

Chciałbym zobaczyć taki kubek ;)


Jadę pięknym środkiem lokomocji, jakim jest bus, wsiadają jakieś panie, i zaczyna się gadka:
Co to ma być teraz? Jak kiedyś były zimy, to było dobrze, było -20, -30 stopni, i jakoś wszyscy byli zdrowi, przynajmniej to wszystko wymarzło. A teraz, -2, -10 stopni i już krzyczą, że strasznie. A te wszystkie choroby to niby skąd? Zimy nie ma porządnej, i stąd to wszystko.

Nie wiem jak w Waszych mieścinach, ale u mnie teraz do busa wsiada się tylko i wyłącznie przednimi drzwiami, środkowe są do wysiadania, a tylne w ogóle nie są używane. Przy wsiadaniu należy okazać kierowcy bilet, albo kupić u niego- bez tego nie ruszy z przystanku, a wszelcy cwaniacy albo muszą wysiąść, albo są wystawieni na lincz pasażerów. Wsiadam kiedyś do busa, zostaję przywitany przez kierowcę uprzejmym No kurwa mać, mówię że mam te drzwi zepsute! wchodzę, kasuję bilet, w tym czasie kierowca ręcznie zamyka drzwi. Do środkowych drzwi podchodzi jakiś starszy pan, patrzy na duże naklejki "Tylko do wysiadania", podchodzi do przednich, kierowca znów swoje Kurwa mać, ile razy mam mówić!, otwiera drzwi, i naskakując na pana Przecież trzeci raz mówię, że mam zepsute te drzwi! Czytania w myślach ten kierowca chyba przewiduje na każdym przystanku...
Od dziś płacę Eurogąbkami.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: Kfiatki z życia

Post autor: Brzoza »

Jadę pięknym środkiem lokomocji, jakim jest bus, wsiadają jakieś panie, i zaczyna się gadka:
Co to ma być teraz? Jak kiedyś były zimy, to było dobrze, było -20, -30 stopni, i jakoś wszyscy byli zdrowi, przynajmniej to wszystko wymarzło. A teraz, -2, -10 stopni i już krzyczą, że strasznie. A te wszystkie choroby to niby skąd? Zimy nie ma porządnej, i stąd to wszystko.
To brzmi smiesznie ale ta pani ma rację. imho
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ