Kfiatki z sesji...

-
- Marynarz
- Posty: 381
- Rejestracja: czwartek, 18 sierpnia 2005, 15:41
- Lokalizacja: Z miasta w którym "Gotyk (jest) na dotyk"
MG: Jesteś uwięźiony w klatce, orki są wszędzie, nie możesz się nawet ruszyć, nie możesz go kopnąć...
G1:Kurcze, co robic?...
G2:(Szepce do ucha G1, po czym na twarzach obu pojawia się dziwny uśmiech)
G1:Ok to puszczam bąka...
G1 był uparty i wymyślał peło drobnostek, Mg był temu przeciwny jednak po kilku rzutach...
Mg: Udało cisię, orki padają jeden po drugim, chmura zarazy rozszerza się na cały obóz, niestety nie przewidziałeś jednego: wiatru! Otóż zaczyna wiać w twoją stronę...zaczynasz się duśić...
(ROTFL)
G1:Kurcze, co robic?...
G2:(Szepce do ucha G1, po czym na twarzach obu pojawia się dziwny uśmiech)
G1:Ok to puszczam bąka...
G1 był uparty i wymyślał peło drobnostek, Mg był temu przeciwny jednak po kilku rzutach...
Mg: Udało cisię, orki padają jeden po drugim, chmura zarazy rozszerza się na cały obóz, niestety nie przewidziałeś jednego: wiatru! Otóż zaczyna wiać w twoją stronę...zaczynasz się duśić...
(ROTFL)
Prosiak (PrQ)

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

-
- Pomywacz
- Posty: 58
- Rejestracja: środa, 19 lipca 2006, 10:56
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Wrocek
MG - Woda wyrzuca na brzeg jednego z waszych przyjaciół, jest martwy.
G1 - To co? Jemy?
MG - Widzicie cień
G1 - A on stoi, czy jest na ziemi?
MG - Wiesz, uśmiecha się i macha łapką.
G1(Ksiądz) - Przybijam do drzwi kościoła tabliczkę z napisem: Gabinet ginekologiczny.
Drużyna zabiła Ifryta, który po śmierci zamienił się w pył. Gracze zastanawiają się, co z nim zrobić.
G1 - To jak? Szufelką i pod dywan?
G1 - To ja mam w manierce pasek?
MG - Nie, masz wodę!
G1 - WODE? WO i DE?
G1 - To co? Jemy?
MG - Widzicie cień
G1 - A on stoi, czy jest na ziemi?
MG - Wiesz, uśmiecha się i macha łapką.
G1(Ksiądz) - Przybijam do drzwi kościoła tabliczkę z napisem: Gabinet ginekologiczny.
Drużyna zabiła Ifryta, który po śmierci zamienił się w pył. Gracze zastanawiają się, co z nim zrobić.
G1 - To jak? Szufelką i pod dywan?
G1 - To ja mam w manierce pasek?
MG - Nie, masz wodę!
G1 - WODE? WO i DE?

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
NS (jak zwykle)
Środek pustyni, gracze ledwo co wygramolili się z dolmenu, w którym spali.
Pytam się ich gdzie teraz idą, na co wojownik odpowiada z akcentem górala:
- W LEWO!
(dostał 50xp za odgrywanie postaci
)
Sesja na plaży- piach, słońce i robactwo. Koło jednego z graczy zaczęła latać osa. Ten panicznie zaczął machać rękami, uchylać się przed "ciosami" aż wreszcie wstał i odbiegł parę metrów. Gdy zauważył jak się z niego śmiejemy powiedział
-Wiecie że jestem arachnofobem!
-Przecież osa to nie pająk! - odpowiedzieliśmy.
-Ale ona też ma nogi!
I tekst po sesji:
Chuck Norris nie zginął na wojnie- on zamienił się w Molocha.
Środek pustyni, gracze ledwo co wygramolili się z dolmenu, w którym spali.
Pytam się ich gdzie teraz idą, na co wojownik odpowiada z akcentem górala:
- W LEWO!
(dostał 50xp za odgrywanie postaci

Sesja na plaży- piach, słońce i robactwo. Koło jednego z graczy zaczęła latać osa. Ten panicznie zaczął machać rękami, uchylać się przed "ciosami" aż wreszcie wstał i odbiegł parę metrów. Gdy zauważył jak się z niego śmiejemy powiedział
-Wiecie że jestem arachnofobem!
-Przecież osa to nie pająk! - odpowiedzieliśmy.
-Ale ona też ma nogi!
I tekst po sesji:
Chuck Norris nie zginął na wojnie- on zamienił się w Molocha.
Ostatnio zmieniony środa, 23 sierpnia 2006, 09:44 przez impostor, łącznie zmieniany 1 raz.

- BAZYL
- Zły Tawerniak
- Posty: 4853
- Rejestracja: czwartek, 12 sierpnia 2004, 09:51
- Numer GG: 3135921
- Skype: bazyl23
- Lokalizacja: Słupsk/Gorzów Wlkp.
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1348
- Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"
1) Sesja NS grałem ja, laRy i kumpel Kajek. laRy tym razem jest MG. Było jakieś tam morderstwo okrutne i większość wybiegła by zobaczyć co jest. Zostało jedynie paru ludzi i ja - grałem Ruska chemika:
laRy: Wszyscy wybiegają, jedynie paru ludzi zostało nerwowo trzymając broń w pogotowiu.
Kajek: Idę zobaczyć zabójstwo.
ja: Korzystam z okazji, że nie ma barmana, nalewam i wypijam kolejną setkę wódki. Potem patrzę czy na stole ludzie czegoś nie zauważyli.
laRy: Znalazłeś parę butelek z resztką gorzoły.
ja: Wypijam to i czekam.
Chwilę później MG do mnie:
laRy: Czekając tak i wpatrując się w drzwi zauważyłeś już nieco wyraźniej kontury i drzwi pokryte rdzą.
ja: Drapię się po tyłku no i wychodzę zobaczyć morderstwo z podziwem oglądając rdzawe zawiasy.
I tak za każdym razem wchodząc lub wychodząc podziwiałem cudne, rdzawe zawiasy...
Znaleziono kolejnego trupa, więc zebraliśmy się wszyscy w karczmie przy świetle by wróg jeśli był z zewnątrz nas nie zaatakował. Jednak zgasło światło, była strzelanina i została postrzelona kolejna osoba. Gadam z jakimś kolesiem co się drze by zabić kelnera bo postrzelony kolo umarł zatruty:
ja: Skąd wiesz że on to zrobił? Każdy jest podejrzany i każdy może być mordercą. Możesz więc tak osądzając zabić wszystkich.
BN: To mogę zabić ciebie.
ja: Mam granata!
BN: A ja mam dwa!!
Pomysł z wysadzeniem wszystkich upadł. Później kelner okazał się mutantem i który tak zaczął kwiczeć że z bólu wszyscy padli na ziemię:
ja: Rozglądam się za jakimś jabłkiem lub czymś podobnym by rzucić w jego otwartą gębę.
laRy: Nic nie znajdujesz.
ja: Już wiem! Mam granata!
Pomysł z granatem znów upadł bo by wszyscy poginęli. Zaczął się pościg za kelnerami i barmanem:
Kajek: Wsiadać do samochodów i motocykle i gonić ich! Po czym wybiegam i odpalam motor.
laRy: Wszyscy pobiegli za tobą.
ja: Korzystam z sytuacji, biorę szybko do plecaka wódkę i biegnę szybko do Kajka nim odjedzie.
Motyw z wódką jest o tyle śmieszniejszy, że Rosjanin po ćwierć wódki dostaje premię +2 do budowy i nie ma żadnych minusowych modyfikatorów.
2) Moja sesja w WFRP w tym samym składzie. laRego i Kajka porwali Orkowie z czego każdego inne konkurencyjne plemię:
ja: Budzisz się i widzisz przed sobą mocarnego orka.
laRy: Beka - to tak na pobudkę.
Ork: Łoooooooo! Ja też tak chcieć tak umieć. Ty mie nauczyć to ja cię rozwiązać.
Po chwilowej dyskusji.
laRy: Bekam, ty mnie teraz rozwiąsz.
Ork: Rozwiązuje.
laRy chcąc odzyskać ekwipunek dyskutuje z orkiem i udaje mu się rzut na perswazję.
laRy: Beka.
Ork: Łoooooooo! Ty być nasz Bóg!
Długo, długo później jak robił questa by odzyskać ekwipunek laRy spotkał się z Kajkiem i powiedział o tym jak dla tamtego plemienia stał się bogiem. Kajek przychodzi, mówi że jest od Boga beknięcia i beka by mu uwierzyli. Chcąc wyleczyć wodza, który miał kaca:
Kajek: Jeśli chcecie wyleczyć waszego wodza przynieście mi takie grzybki czerwone z białymi kropkami.
Ork wysłał paru swoich.
Kajek: Ty w tym czasie rozpal ogień pod kotłem i zagrzej wodę.
Ork: Ale ja nie umieć rozpalać ognia.
Kajek: To wezwij tych co umieją i niech rozpalą ogień.
Ork: Ci co umieć to poszli grzybków szukać.
Kajek: To ich goń by przyszli spowrotem.
Po jakimś czasie przyszli orkowie z grzybkami nie czerwonymi w białe kropki tylko z białymi w czerwone kropki.
Kajek: To rozpalcie ogień!
Jeden z orków bierze patyk i zaczyna trzeć o te patyki pod kotłem. Trwa to bardzo długo, w tym czasie zaczął padać deszcz.
Ork: My nie móc rozpalić ogień.
Kajek: To jakoś go rozpal, bo inaczej Bóg Bek ciebie zniszczy!
Ork myśli po czym bierze sam patyk, podchodzi koło pierwszego orka który trze patyk i zaczyna samemu robić co ten pierwszy, w deszczu.
3) Sesja w NS. Graliśmy ja, laRy, Kajek i jakiś koleś o ksywie na Z (nie pamiętam, dopiero co go poznałem - grał postacią o ksywie Marysia) i tym razem MG był Kajek. Idziemy po pustyni, w nocy:
laRy: Marysia weź wykorzystaj swoją umiejętność i wywąchaj mutantów.
Marysia: Wącham... (nieudany rzut kośćmi) uuu... coś czuję... Ej! Rusek... Kiedy ostatnim razem zmieniałeś skarpetki?!
ja: Eeeeeee... W Rosji?
laRy: Popatrzcie co się dzieje jak się nie ma w pobliżu mamuśki...
laRy: Wszyscy wybiegają, jedynie paru ludzi zostało nerwowo trzymając broń w pogotowiu.
Kajek: Idę zobaczyć zabójstwo.
ja: Korzystam z okazji, że nie ma barmana, nalewam i wypijam kolejną setkę wódki. Potem patrzę czy na stole ludzie czegoś nie zauważyli.
laRy: Znalazłeś parę butelek z resztką gorzoły.
ja: Wypijam to i czekam.
Chwilę później MG do mnie:
laRy: Czekając tak i wpatrując się w drzwi zauważyłeś już nieco wyraźniej kontury i drzwi pokryte rdzą.
ja: Drapię się po tyłku no i wychodzę zobaczyć morderstwo z podziwem oglądając rdzawe zawiasy.
I tak za każdym razem wchodząc lub wychodząc podziwiałem cudne, rdzawe zawiasy...
Znaleziono kolejnego trupa, więc zebraliśmy się wszyscy w karczmie przy świetle by wróg jeśli był z zewnątrz nas nie zaatakował. Jednak zgasło światło, była strzelanina i została postrzelona kolejna osoba. Gadam z jakimś kolesiem co się drze by zabić kelnera bo postrzelony kolo umarł zatruty:
ja: Skąd wiesz że on to zrobił? Każdy jest podejrzany i każdy może być mordercą. Możesz więc tak osądzając zabić wszystkich.
BN: To mogę zabić ciebie.
ja: Mam granata!
BN: A ja mam dwa!!
Pomysł z wysadzeniem wszystkich upadł. Później kelner okazał się mutantem i który tak zaczął kwiczeć że z bólu wszyscy padli na ziemię:
ja: Rozglądam się za jakimś jabłkiem lub czymś podobnym by rzucić w jego otwartą gębę.
laRy: Nic nie znajdujesz.
ja: Już wiem! Mam granata!
Pomysł z granatem znów upadł bo by wszyscy poginęli. Zaczął się pościg za kelnerami i barmanem:
Kajek: Wsiadać do samochodów i motocykle i gonić ich! Po czym wybiegam i odpalam motor.
laRy: Wszyscy pobiegli za tobą.
ja: Korzystam z sytuacji, biorę szybko do plecaka wódkę i biegnę szybko do Kajka nim odjedzie.
Motyw z wódką jest o tyle śmieszniejszy, że Rosjanin po ćwierć wódki dostaje premię +2 do budowy i nie ma żadnych minusowych modyfikatorów.

2) Moja sesja w WFRP w tym samym składzie. laRego i Kajka porwali Orkowie z czego każdego inne konkurencyjne plemię:
ja: Budzisz się i widzisz przed sobą mocarnego orka.
laRy: Beka - to tak na pobudkę.
Ork: Łoooooooo! Ja też tak chcieć tak umieć. Ty mie nauczyć to ja cię rozwiązać.
Po chwilowej dyskusji.
laRy: Bekam, ty mnie teraz rozwiąsz.
Ork: Rozwiązuje.
laRy chcąc odzyskać ekwipunek dyskutuje z orkiem i udaje mu się rzut na perswazję.
laRy: Beka.
Ork: Łoooooooo! Ty być nasz Bóg!
Długo, długo później jak robił questa by odzyskać ekwipunek laRy spotkał się z Kajkiem i powiedział o tym jak dla tamtego plemienia stał się bogiem. Kajek przychodzi, mówi że jest od Boga beknięcia i beka by mu uwierzyli. Chcąc wyleczyć wodza, który miał kaca:
Kajek: Jeśli chcecie wyleczyć waszego wodza przynieście mi takie grzybki czerwone z białymi kropkami.
Ork wysłał paru swoich.
Kajek: Ty w tym czasie rozpal ogień pod kotłem i zagrzej wodę.
Ork: Ale ja nie umieć rozpalać ognia.
Kajek: To wezwij tych co umieją i niech rozpalą ogień.
Ork: Ci co umieć to poszli grzybków szukać.
Kajek: To ich goń by przyszli spowrotem.
Po jakimś czasie przyszli orkowie z grzybkami nie czerwonymi w białe kropki tylko z białymi w czerwone kropki.
Kajek: To rozpalcie ogień!
Jeden z orków bierze patyk i zaczyna trzeć o te patyki pod kotłem. Trwa to bardzo długo, w tym czasie zaczął padać deszcz.
Ork: My nie móc rozpalić ogień.
Kajek: To jakoś go rozpal, bo inaczej Bóg Bek ciebie zniszczy!
Ork myśli po czym bierze sam patyk, podchodzi koło pierwszego orka który trze patyk i zaczyna samemu robić co ten pierwszy, w deszczu.
3) Sesja w NS. Graliśmy ja, laRy, Kajek i jakiś koleś o ksywie na Z (nie pamiętam, dopiero co go poznałem - grał postacią o ksywie Marysia) i tym razem MG był Kajek. Idziemy po pustyni, w nocy:
laRy: Marysia weź wykorzystaj swoją umiejętność i wywąchaj mutantów.
Marysia: Wącham... (nieudany rzut kośćmi) uuu... coś czuję... Ej! Rusek... Kiedy ostatnim razem zmieniałeś skarpetki?!
ja: Eeeeeee... W Rosji?
laRy: Popatrzcie co się dzieje jak się nie ma w pobliżu mamuśki...

"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Tru kwiatek z tru sesji NS:
Gracz w poprzedniej sesji rozwalił kilka maszyn zwanych "kurczakami" i tak jak każdy monter, wyjął z nich magnetyczne nóżki (kto ma Bestiariusz ten wie o co chodzi)
.
Dzisiejsza sesja:
G1: No w bagażniku mam jeszcze trochę kurczaków.
G2: Ale żywych?
Wszyscy w śmiech.
G1: Nie, maszyn, idioto!
G2: <płacząc> a ja myślałem że kurnik w tym Mercedesie zrobiłeś!

I nie pytajcie się, kto był G2
Gracz w poprzedniej sesji rozwalił kilka maszyn zwanych "kurczakami" i tak jak każdy monter, wyjął z nich magnetyczne nóżki (kto ma Bestiariusz ten wie o co chodzi)

Dzisiejsza sesja:
G1: No w bagażniku mam jeszcze trochę kurczaków.
G2: Ale żywych?
Wszyscy w śmiech.
G1: Nie, maszyn, idioto!
G2: <płacząc> a ja myślałem że kurnik w tym Mercedesie zrobiłeś!

I nie pytajcie się, kto był G2


-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Ehh, grało się w wakacje (w Edka) więc kwiatki też były... (jeden kwiatek moge powtórzyć, ponieważ zapadł mi w pamięć a nie wiem czy już nie pisałem) A więc:
G1- JA
Elf WładcaZwierząt
G2 Człowiek, Wojownik
G3 Nekromanta (ot taki ksenomanta, tyle, że zajmuje się głównie Horrorami a nie tylko trupami)
G4 Troll, Powietrzny Łupieżca
G5 Melythewianin (baaaardzo głupia rasa znaleziona na necie- człowiek, morda psa, ogon płaszczki) Fechmistrz
G5 przed sesją znalazł gdzieś na necie nową rasę i profesję- Minotaur Gladiator inaczej mówiąć full przepak co do walki, jednak ma minusy poza areną, i wynikło coś takiego:
G5 Ja będę Minotaurem Gladiatorem
MG No dobra, tyle że nie będziesz walczył na arenie..
G5 Eeee, ale ja mam wtedy minusy
MG Coś za coś, trudno się mówi...
G5 Wiem!! Będę Wędrownym Gladiatorem!!
MG sie nie zgodził więc G5 wziął sobie za postać zwierzaka.
G3 Rozpływa się nad pięknem nagrobka/czegoś w tym stylu
G4 do G5 Zapisz sobie żeby mu kupić w mieście kilogramową marmurową kostkę...
W karczmie narastał konflikt między mną a G4, po chwili podsłuchiwanie podchodzę do kilku dość poważnie rannych najemników (jeden bez ręki, drugi z oberżniętą nogą itp) przedstawiłem się, oni też, i nastała taka niezręczna cisza. G2 chce mnie ratować, jednak G3 stwierdził, że jak wlazłem w łajno, to sam musze buty wytrzeć. Nie wiem co mówić, przeliczyłem nowo poznanych, podnoszę rękę
G1 Karczmarz!! 6 piw!!
MG Po chwili przyszedł gruby człowiek w tłustym fartuchu, postawił kufle i oddalił się.
Tu następuje krótka rozmowa, okazuje się że najemnicy walczyli z zombiakami i potworami o których woleli nie mówić. W czasie rozmowy zamawiam następne 12 piw. G3 buntuje się:
G3 Ej, trzy piwa dla elfa?? Przecież on już jest nieprzytomny!!
MG (Sprawdza moją żywotność) Taa, tylko on potrzebuje trzech beczek piwa...
Przyjmuję zlecenie, jednak jak nie wrócę w przeciągu 7 dni, kasa przepada. Wracam do towarzyszy, okazuje się że oni także kierują się na północ, śpimy, rano w drogę, rankiem piątego dnia zobaczyliśmy 3 stwory wielkości koni, coś jak połączenie psa z nietoperzem. Jestem najsłabszy, trzymam się z tyłu, jednak przychodzi czas na mnie, atak z zaskoczenia, premia, premia, jeden pada martwy. Drugi atak, (agresywny) premia, drugi pada martwy.
G3 Te, jaki cwaniak. Czekał aż zniszczymy, a on tylko podobijał i nam XPki zabiera...
Doszliśmy do opuszczonej wioski z resztkami zombiaków, wchodze(a właściwie G4 mnie zrzuca) do jamy pośrodku miasta. Schodzimy schodami, pare pułapek, jak zwykle G4 traktuje mnie jak wykrywacz pułapek, wdepłem w fałszywy stopień, G5 przeskoczył nade mną i biegł na chama, odciął nam drogę ucieczki, G4 w końcu mnie zrzucił z tego schodka, zaczął wydzielać się gaz. Wszyscy biegną w dół. MG sugeruje coś o gazie cięższym od powietrza. Jedynie G3 w to uwierzył, i pobiegł do góry, gdzie drogę zamykała kamienna płyta. dochodzimy do pomieszczenia z wieloma odnogami, ide pierwszą z brzegu, wracam w to samo miejsce, przypomniałem sobie o tym, że labirynt można przejść trzymając się jednej ściany, wcisnąłem jakiś guzik, ściana się obróciła jak w Scooby-doo
Jako że mnie nie ma, skorzystałem i odwiedziłem miejsce, gdzie król piechotą chodzi. Wracam, gracze mnie znaleźli, Trafiamy na coś w rodzaju balkonu, pod nami czerwona ciecz, gdzie sie nie spojrzy, G5 skacze, G4 też, za nimi G3 i G2. Jako że nie mam wyjścia, skacze.
G3 No to co?? Oddajemy karty, nie??
Jak się okazało nie, budzimy się w pomieszczeniu , zamiast sufitu mamy właśnie tą czerwona ciecz. Pojawia się portal, wchodzi Ten Którego Szukamy. Gadka szmatka, sytuacja beznadziejna więc G3 zaczyna żartować:
G3 Fajnie mieszkasz wiesz??
MG Wiem.
G3 Daj mi adres do projektanta wnętrz, bo to naprawde porządna robota...
MG (grzmiąc) CO WAS TU SPROWADZA?!?!
G1 Zastałem Jolkę??
I tu żarty się kończą, a zaczyna się trwająca 1,5h walka, kończąca się paraliżem każdego, zabraniem magicznej księgi, i ucieczki Tego Sk^#*%&$*@ Weszliśmy (w ostatniej chwili) za nim do portalu, i znaleźliśmy się w drugim końcu Barsawii.
G1- JA

G2 Człowiek, Wojownik
G3 Nekromanta (ot taki ksenomanta, tyle, że zajmuje się głównie Horrorami a nie tylko trupami)
G4 Troll, Powietrzny Łupieżca
G5 Melythewianin (baaaardzo głupia rasa znaleziona na necie- człowiek, morda psa, ogon płaszczki) Fechmistrz
G5 przed sesją znalazł gdzieś na necie nową rasę i profesję- Minotaur Gladiator inaczej mówiąć full przepak co do walki, jednak ma minusy poza areną, i wynikło coś takiego:
G5 Ja będę Minotaurem Gladiatorem
MG No dobra, tyle że nie będziesz walczył na arenie..
G5 Eeee, ale ja mam wtedy minusy
MG Coś za coś, trudno się mówi...
G5 Wiem!! Będę Wędrownym Gladiatorem!!
MG sie nie zgodził więc G5 wziął sobie za postać zwierzaka.
G3 Rozpływa się nad pięknem nagrobka/czegoś w tym stylu
G4 do G5 Zapisz sobie żeby mu kupić w mieście kilogramową marmurową kostkę...
W karczmie narastał konflikt między mną a G4, po chwili podsłuchiwanie podchodzę do kilku dość poważnie rannych najemników (jeden bez ręki, drugi z oberżniętą nogą itp) przedstawiłem się, oni też, i nastała taka niezręczna cisza. G2 chce mnie ratować, jednak G3 stwierdził, że jak wlazłem w łajno, to sam musze buty wytrzeć. Nie wiem co mówić, przeliczyłem nowo poznanych, podnoszę rękę
G1 Karczmarz!! 6 piw!!
MG Po chwili przyszedł gruby człowiek w tłustym fartuchu, postawił kufle i oddalił się.
Tu następuje krótka rozmowa, okazuje się że najemnicy walczyli z zombiakami i potworami o których woleli nie mówić. W czasie rozmowy zamawiam następne 12 piw. G3 buntuje się:
G3 Ej, trzy piwa dla elfa?? Przecież on już jest nieprzytomny!!
MG (Sprawdza moją żywotność) Taa, tylko on potrzebuje trzech beczek piwa...
Przyjmuję zlecenie, jednak jak nie wrócę w przeciągu 7 dni, kasa przepada. Wracam do towarzyszy, okazuje się że oni także kierują się na północ, śpimy, rano w drogę, rankiem piątego dnia zobaczyliśmy 3 stwory wielkości koni, coś jak połączenie psa z nietoperzem. Jestem najsłabszy, trzymam się z tyłu, jednak przychodzi czas na mnie, atak z zaskoczenia, premia, premia, jeden pada martwy. Drugi atak, (agresywny) premia, drugi pada martwy.
G3 Te, jaki cwaniak. Czekał aż zniszczymy, a on tylko podobijał i nam XPki zabiera...
Doszliśmy do opuszczonej wioski z resztkami zombiaków, wchodze(a właściwie G4 mnie zrzuca) do jamy pośrodku miasta. Schodzimy schodami, pare pułapek, jak zwykle G4 traktuje mnie jak wykrywacz pułapek, wdepłem w fałszywy stopień, G5 przeskoczył nade mną i biegł na chama, odciął nam drogę ucieczki, G4 w końcu mnie zrzucił z tego schodka, zaczął wydzielać się gaz. Wszyscy biegną w dół. MG sugeruje coś o gazie cięższym od powietrza. Jedynie G3 w to uwierzył, i pobiegł do góry, gdzie drogę zamykała kamienna płyta. dochodzimy do pomieszczenia z wieloma odnogami, ide pierwszą z brzegu, wracam w to samo miejsce, przypomniałem sobie o tym, że labirynt można przejść trzymając się jednej ściany, wcisnąłem jakiś guzik, ściana się obróciła jak w Scooby-doo

G3 No to co?? Oddajemy karty, nie??

Jak się okazało nie, budzimy się w pomieszczeniu , zamiast sufitu mamy właśnie tą czerwona ciecz. Pojawia się portal, wchodzi Ten Którego Szukamy. Gadka szmatka, sytuacja beznadziejna więc G3 zaczyna żartować:
G3 Fajnie mieszkasz wiesz??
MG Wiem.
G3 Daj mi adres do projektanta wnętrz, bo to naprawde porządna robota...
MG (grzmiąc) CO WAS TU SPROWADZA?!?!
G1 Zastałem Jolkę??
I tu żarty się kończą, a zaczyna się trwająca 1,5h walka, kończąca się paraliżem każdego, zabraniem magicznej księgi, i ucieczki Tego Sk^#*%&$*@ Weszliśmy (w ostatniej chwili) za nim do portalu, i znaleźliśmy się w drugim końcu Barsawii.
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Sesja w Warhammera (2 ed.)
Nasz Mistrz Gry postanowił zrrobic naszej drużynie przygodę w większej części na myślenie. Później tego pożałował...
Do naszej drużyny (G1:człowiek - akolita, G2:elf - szarlatan i G3:krasnolud - strażnik więzienny) dołączył się NPC: elfka mag. Chodziło o to, że coś zabija ludzi w mieście i wyrywa im serca(dopiero potem nasza "genialna" drużyna wpadła na to, że chodzi o Wendigo). Trzeba było się tylko dowiedziec kto jest tym Wendigo. Wspomniana elfka miała (rzekomo) taką ummiejętnośc jak "wiedzmi wzrok" czy jakoś tak. Takie wróżenie... ale niestety nie wchodziły jej rzuty i ujawniała tylko strzępy informacji( wywróżyła dokładnie dwa słowa: atłas i kosmetyki). Po dłuższej chwili bezowocnych poszukiwań miał miejsce taki dialog:
MG(już trochę zniecierpliwiony): No skupcie się! Co mają wspólnego atłas i kosmetyki?
G1(liczy coś na palcach):Już wiem! Kosmetyki mają dokładnie dwa razy więcej liter niż atłas!
...po chwili...
G3: No dobra to zaraz jakoś go znajdziemy i zabijemy a potem znajdziemy i zabijemy tego drugiego!
G2: Jak to drugiego? To ich jest 2?
G3:No bo przecież ma DWA razy więcej liter!
Najgorsze jest to, że jak tak teraz liczę to coś się w tych liczbach nie zgadza...
Nasz Mistrz Gry postanowił zrrobic naszej drużynie przygodę w większej części na myślenie. Później tego pożałował...

Do naszej drużyny (G1:człowiek - akolita, G2:elf - szarlatan i G3:krasnolud - strażnik więzienny) dołączył się NPC: elfka mag. Chodziło o to, że coś zabija ludzi w mieście i wyrywa im serca(dopiero potem nasza "genialna" drużyna wpadła na to, że chodzi o Wendigo). Trzeba było się tylko dowiedziec kto jest tym Wendigo. Wspomniana elfka miała (rzekomo) taką ummiejętnośc jak "wiedzmi wzrok" czy jakoś tak. Takie wróżenie... ale niestety nie wchodziły jej rzuty i ujawniała tylko strzępy informacji( wywróżyła dokładnie dwa słowa: atłas i kosmetyki). Po dłuższej chwili bezowocnych poszukiwań miał miejsce taki dialog:
MG(już trochę zniecierpliwiony): No skupcie się! Co mają wspólnego atłas i kosmetyki?
G1(liczy coś na palcach):Już wiem! Kosmetyki mają dokładnie dwa razy więcej liter niż atłas!
...po chwili...
G3: No dobra to zaraz jakoś go znajdziemy i zabijemy a potem znajdziemy i zabijemy tego drugiego!
G2: Jak to drugiego? To ich jest 2?
G3:No bo przecież ma DWA razy więcej liter!
Najgorsze jest to, że jak tak teraz liczę to coś się w tych liczbach nie zgadza...

Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"

-
- Chorąży
- Posty: 3712
- Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
- Lokalizacja: Wro
Trochę z naszych sesji.
Neuroshima:
G1 Gladiator z Hegemonii. Idealny napierdalacz (budowa 20 zręczność 17 wszytkie bojowe umiejetnosci co najmniej na 4 poziomie)
G2 Ja, Wojownik Autostrady z Detroit
MG totalnie lewy jesli chodzi o opisy, książkę przeczytał do połowy (i do tego pobieznie)
G3 i G4 nie mają jakichś ważniejszych kwestii
Dostaliśmy misję aby odbić córkę jakiegoś frajera gangerom (przygoda z GP nie pamiętam który numer). No to luz. Jedziemy siobie moim Fordem, wjeżdżamy w jakiś kanion i spadła na nas lawina. budzimy się w jakiejś chacie. Nasze auto stoi na zewnątrz, my siedzimy w jakimś pokoju. G3 złamana ręka, G4 złamana noga. NIe mamy przy sobie rzeczy. Okazało się, że uratowali nas gangersi (ci którzy porwali tą dziewczynę) i twierdzą, że ona chce zostać u nich. (tutaj następują dyskusje, kłótnie itd.)
G1 (do MG): są tam jakieś łóżka?
MG (zdziwiony): No są.
G1: no to odłamuję 2 nogi od łóżka (udany test) i zaczynam nimi napierdalać.
Odebraliśmy broń (ja i G1, G3 i G4 siedzą w łóżkach w innym pokoju) i zaczynamy się bić.
Jakoś udało nam się wyjśc. Wleźliśmy do jakiegoś pokoju a tam:
Choinka i prezenty.
No to ja dawaj i rozpakowuje prezenty
Nagle:
MG: rozpakowujesz paczkę a tam bomba
Uciekliśmy (G1, G2, G3, G4)
G2: O kurwa! Ta dziewczyna tam została!
Inna sesyja (ci sami gracze)
G1: Strzelam do nich z Desert Eagla
(testy)
MG: Zacięła ci się spluwa.
G1: no to walę ich desert eaglem po głowach.
EarthDawn:
Zatakowała nas kokatryca
MG: Kokatryca rzuca się na G1 i rozszarpuje mu plecy.
G2: atakuję ją
(testy)
G2: Trafiłem!
MG: Kokatryca robi unik
G2 i G1: O kutwa...
(testy)
MG: Udało jej się. G2 trafiłeś w G1
inna sesja
Mg do G1: Jesteś nieprzytomny. Zatkaj uszy bop nic nie słyszysz.
G2: Nie ma! G1 wszystko słyszy!
G1: Nieprawda!
dalej, ta sama sesja. G1 dalej jest "głuchy"
G2: Daję G1 z liścia, żeby się obudził.
G1: Nie prawda!
Coby nie pisać dwóch postów pod rząd:
(Neuroshima) Gracze jadą sobie międzystanową. No to mówię. Wykonaj se Łatwy test Prowadzenia samochodu. (Ggracz nie miał umioejetnosci Samochody
). Poziom leci w dół. Przeciętny. Prosta droga nic się nie dzieje. Wyniki na kościach: 19, 20, 13. (Przeciętny test to minimum 10
)
MG: (Ja - z trudem opaniowując śmiech). Wywróciliście się.
I w tym momeńcie musieliśmy sobie zrobić 15 minutową przerwę na tarzanie się po podłodze
Neuroshima:
G1 Gladiator z Hegemonii. Idealny napierdalacz (budowa 20 zręczność 17 wszytkie bojowe umiejetnosci co najmniej na 4 poziomie)
G2 Ja, Wojownik Autostrady z Detroit
MG totalnie lewy jesli chodzi o opisy, książkę przeczytał do połowy (i do tego pobieznie)
G3 i G4 nie mają jakichś ważniejszych kwestii
Dostaliśmy misję aby odbić córkę jakiegoś frajera gangerom (przygoda z GP nie pamiętam który numer). No to luz. Jedziemy siobie moim Fordem, wjeżdżamy w jakiś kanion i spadła na nas lawina. budzimy się w jakiejś chacie. Nasze auto stoi na zewnątrz, my siedzimy w jakimś pokoju. G3 złamana ręka, G4 złamana noga. NIe mamy przy sobie rzeczy. Okazało się, że uratowali nas gangersi (ci którzy porwali tą dziewczynę) i twierdzą, że ona chce zostać u nich. (tutaj następują dyskusje, kłótnie itd.)
G1 (do MG): są tam jakieś łóżka?
MG (zdziwiony): No są.
G1: no to odłamuję 2 nogi od łóżka (udany test) i zaczynam nimi napierdalać.
Odebraliśmy broń (ja i G1, G3 i G4 siedzą w łóżkach w innym pokoju) i zaczynamy się bić.
Jakoś udało nam się wyjśc. Wleźliśmy do jakiegoś pokoju a tam:
Choinka i prezenty.
No to ja dawaj i rozpakowuje prezenty
Nagle:
MG: rozpakowujesz paczkę a tam bomba
Uciekliśmy (G1, G2, G3, G4)
G2: O kurwa! Ta dziewczyna tam została!
Inna sesyja (ci sami gracze)
G1: Strzelam do nich z Desert Eagla
(testy)
MG: Zacięła ci się spluwa.
G1: no to walę ich desert eaglem po głowach.
EarthDawn:
Zatakowała nas kokatryca
MG: Kokatryca rzuca się na G1 i rozszarpuje mu plecy.
G2: atakuję ją
(testy)
G2: Trafiłem!
MG: Kokatryca robi unik
G2 i G1: O kutwa...
(testy)
MG: Udało jej się. G2 trafiłeś w G1
inna sesja
Mg do G1: Jesteś nieprzytomny. Zatkaj uszy bop nic nie słyszysz.
G2: Nie ma! G1 wszystko słyszy!
G1: Nieprawda!
dalej, ta sama sesja. G1 dalej jest "głuchy"
G2: Daję G1 z liścia, żeby się obudził.
G1: Nie prawda!
Coby nie pisać dwóch postów pod rząd:
(Neuroshima) Gracze jadą sobie międzystanową. No to mówię. Wykonaj se Łatwy test Prowadzenia samochodu. (Ggracz nie miał umioejetnosci Samochody


MG: (Ja - z trudem opaniowując śmiech). Wywróciliście się.
I w tym momeńcie musieliśmy sobie zrobić 15 minutową przerwę na tarzanie się po podłodze
.

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Kwiatek z pierwszej sesji z nowymi kartami postaci(wfrp 2):
Drużyna właśnie się spotkała, nikt nikogo nie zna:
G1(niziołek): Witajcie! Jestem Axel.
G2: AAAAAA!!! Szalona żaba atakuje!!!
G3: Ding, ding ding ding!
Drużyna właśnie się spotkała, nikt nikogo nie zna:
G1(niziołek): Witajcie! Jestem Axel.
G2: AAAAAA!!! Szalona żaba atakuje!!!
G3: Ding, ding ding ding!
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"


- Solarius Scorch
- Bosman
- Posty: 1859
- Rejestracja: sobota, 25 czerwca 2005, 13:38
- Numer GG: 0
- Skype: solar_scorch
- Lokalizacja: Cyprysowe Źródła


-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Heh, nie wiem czemu przypomniał mi się dzisaj ten gfjadeg (moja druga sesja, lub coś koło tego)
MG: Opis karczmy, itp
G1: Witam!
MG:Witam witam... Co podać??
G1 Firmowego hamburgera!
MG Hmmm, cudzoziemiec??
G1 ??
Mg Ja nie wiem co to hamburger.
G1 Panie! Bierzesz bułę, przekrawasz, wkładasz tam kotleta, mielisz pomidory, polewasz kotleta, przykrywasz bułą i gotowe!!
MG Hmmm no, na to może być wzięcie.
Tu wywiązuje się kłótnia o to, kto ma prawo to przyrządzać a kto nie.
Kilka sesji później się dowiedziałem że ta potrawa jest hitem...
MG: Opis karczmy, itp
G1: Witam!
MG:Witam witam... Co podać??
G1 Firmowego hamburgera!
MG Hmmm, cudzoziemiec??
G1 ??
Mg Ja nie wiem co to hamburger.
G1 Panie! Bierzesz bułę, przekrawasz, wkładasz tam kotleta, mielisz pomidory, polewasz kotleta, przykrywasz bułą i gotowe!!
MG Hmmm no, na to może być wzięcie.
Tu wywiązuje się kłótnia o to, kto ma prawo to przyrządzać a kto nie.
Kilka sesji później się dowiedziałem że ta potrawa jest hitem...
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Mat
- Posty: 416
- Rejestracja: czwartek, 13 lipca 2006, 13:03
- Numer GG: 818926
- Lokalizacja: Katowice
Chodzi po prostu o niegdyś sławny utwór ( http://film-1975.film.szorty.pl/ ) pod tytułem "Crazy Frog". Śpiewa go (hmm... to okreslenie użyte trochę na wyrost...) Axel F. I stąd taka reakcja na to imię...Solarius Scorch pisze:A tego to za cholere nie kumam...Wilczy Głód pisze:Drużyna właśnie się spotkała, nikt nikogo nie zna:
G1(niziołek): Witajcie! Jestem Axel.
G2: AAAAAA!!! Szalona żaba atakuje!!!
G3: Ding, ding ding ding!
A teraz kwiatek:
Poznawania się postaci ciąg dalszy...
G1: A kim ty jesteś?
G2(hiena cmentarna): Ja? Eee... ( i tu wymyśla jakąś historyjkę, żeby nie wyszło, żę okrada umarłych)
G3 (beztrosko): A ja jestem ZŁODZIEJEM!
Co jest gorsze? Niewiedza, czy obojętnośc?
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
Nie wiem... nie obchodzi mnie to.
"Najchętniej zaraz oddałbym się diabłu gdybym, do krocset, sam diabłem nie był!"
