
Kfiatki z sesji...

-
- Kok
- Posty: 1348
- Rejestracja: niedziela, 14 sierpnia 2005, 17:33
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Z Karczmy "Pod Wyszczerbionym Toporem"
Sesyja w NS. Quest długi, nie będę się rozpisywał. Postanowiłem z kumplem zabić mutka w klatce dla jego głowy (NIE PYTAJCIE DLACZEGO!!!). Strzelić nie można było, bo by nas usłyszeli (a i naboi kumpla było szkoda - miał pistolet z tłumikiem). Po dłuuuuuuuuuuuuuuuuugiej debacie doszliśmy do wniosku, że najbezpieczniej i najlepiej będzie wystraszyć mutanta na śmierć. 


"Nie wiem na co będzie trzecia wojna światowa, ale czwarta będzie na pewno na maczugi." Albert Einstein

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
To ja będe taki, że sie zapytam- po co była Ci potrzebna ta głowa?? 
Brzmiało to mniej więcej tak: (zapis fonetyczny) Szijamitu Jakimasi. A zapis normalny to coś w tym stylu: (Gracz wymiawaił to troche po japońsku, a troche po angielsku)Shiamtu Yakimashi. I dialog:
MG- A więc przybyszu, jak się nazywasz??
G1- Shiamtu Yakimashi.
MG- Ssij mi tu jak mi pasi- możesz u nas przenocować.
G1 troche zdenerwowany- Shiamtu Yakimashi!!
MG- Dobrze, Ssij mi tu jak mi pasi
Tak jak gdzieś czytałem kwiatka
G1- Nazywam się Bo, i nie lubie jak ktoś przekręca moje imię

Gdy grałem gracz sobie zrobił postać o tak dźwięcznym imeiniu, że sam tego nie potrafił wymówićBLACKSouL pisze:Kolejne kwiatki:
SW d20
G1: Nazywam się Mu Fassa.
MG: Mu Fassa ciągnie mi ku**sa.

MG- A więc przybyszu, jak się nazywasz??
G1- Shiamtu Yakimashi.
MG- Ssij mi tu jak mi pasi- możesz u nas przenocować.
G1 troche zdenerwowany- Shiamtu Yakimashi!!
MG- Dobrze, Ssij mi tu jak mi pasi

Tak jak gdzieś czytałem kwiatka
G1- Nazywam się Bo, i nie lubie jak ktoś przekręca moje imię

Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Mat
- Posty: 426
- Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
- Numer GG: 8991900
- Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
- Kontakt:
tja... no to jeden kfiatek to jest w moim podpisie...
pozatyym, podczas jakiegos tam questu...
MG- no i tam jest korytarz...
gracz A - uuuu... mozemy sie bac
gracz B - to ja sprawdzam, czy tam nie ma pulapek
MG- jest tam dziura. taka dluuuuga...
gracz C - to ja sie klade, a wy po mnie przechodzcie...
MG - niestety, okazales sie za krotki... wpadles, i zginales.
pozatyym, podczas jakiegos tam questu...
MG- no i tam jest korytarz...
gracz A - uuuu... mozemy sie bac
gracz B - to ja sprawdzam, czy tam nie ma pulapek
MG- jest tam dziura. taka dluuuuga...
gracz C - to ja sie klade, a wy po mnie przechodzcie...
MG - niestety, okazales sie za krotki... wpadles, i zginales.
szturm! a nie Szturm -.-
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...
Tim, tirim tim.
I think you're the same as me...

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
Kiedyś byłem przelotem u kuzyna, własnie grali w Deadlands. Z tego co wiem jeden z nich pojawaiał się i znikał w dziwnych momentach, potem jednak przyłączył się do drużyny. Jednak cały czas siedział i gadał ze mną, nie zwracając uwagi na sesję, jednak przychodził w ważniejszych momentach, nagle coś mnie podkusiło aby sprawdzić co tam gracze robią. A tam siedzą pochyleni i coś szepczą. Jeden podnosi się i woła:
G1- Krzysiek!!
G2 (Ten co ze mną siedzi)-Co??
G1- Możliwość jeden czy dwa??
Ja troche zdezorientowany, pytam sie co to za jeden czy dwa., G2 na chwile odchodzi ode mnie i wraca do graczy, coś przez chwilę burzliwie tłumacząc. Wraca po chwili, i mówi:
G2- Jak ktoś wychodzi, to sie szybko ustala w razie niebezpieczeństwa, jakie ma dwie, trzy możliwości. I teraz mogłem albo wejść do zaułka gdzie już zamordowało coś połowe miasta, albo kopnąć największego kolesia w karczmie...
G1- Krzysiek!!
G2 (Ten co ze mną siedzi)-Co??
G1- Możliwość jeden czy dwa??
Ja troche zdezorientowany, pytam sie co to za jeden czy dwa., G2 na chwile odchodzi ode mnie i wraca do graczy, coś przez chwilę burzliwie tłumacząc. Wraca po chwili, i mówi:
G2- Jak ktoś wychodzi, to sie szybko ustala w razie niebezpieczeństwa, jakie ma dwie, trzy możliwości. I teraz mogłem albo wejść do zaułka gdzie już zamordowało coś połowe miasta, albo kopnąć największego kolesia w karczmie...
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Krótka, aczkolwiek pouczająca historyjka z naszej ostatniej sesji(neuroshima) . Może wydać się nie śmieszna, lecz tragiczna. Kostki bywają surowymi sędźmi. Zapraszam do lektury...
Moi bohaterowie dostali quest, by z budynku fabrycznego opanowanego przez mutanty odzyskali robota medycznego dla jakiegoś gangstera. Tenże gangster miał im załatwić operację zsynchronizowania ciała ludzkiego z pancerzem wspomaganym, ale to inna historia. Rzecz dzieje sie w Miami, więc budynek otaczały zarośla i bagna. Herosi podeszli mutantów od strony pobliskich skałek, ale zapomnieli że umiejętności wspinaczki ma tylko jeden z nich. Wszystkim jakoś udawało się złazić, ale nasz drużynowy kapelan spadł z 10 metrów na glebę alarmując tym samym jaszczuropodobnych mutków. Mutanci wyruszyli na drużynkę w sile trzech pieszych i walca drogowego. Z samymi gruntami nie było problemów, lecz
nie wiem jak do tego mogło dojść, ale walec rozjechał drużynowego snajpera (!!!) Wielka to yła niespodzianka, ale trudno. Na chypcika zwerbowało się nową postać i ruszyło się do boju. Kolejny patrol mutków był już uzbrojony w młoty wspomagane na akumulatory. Jeden z członków drużyny oberwał takim młotem, co rozwaliło jego niesamowicie-zarypiaście-drogą kamizelkę chemoodporną z żołądka aligatora Tych też udało sie rozwalić, lecz drużyna okupiła to dwoma ranami ciężkimi. W międzyczasie została zużyta znaczna większość amunicji do drużynowego karabinu wsparcia.
Czas wejść do samego budynku. Przez drzwi wyjechał nowy gracz, który razem ze swoim pickupem był więziony przez mutantów. Bohaterowie postanowili na chama wjechać do budynku, w którym ukrywało się jeszcze pięciu mutków. Widząc idealną okazję, kierowca postanowił spróbować jednego z nich przejechać.
Ręka mu się omsknęła i zamiast w mutanta walnął w skrzynie, obok której stał cel. Później okazało się że w tej właśnie skrzyni znajdował się poszukiwany robot Ale nic to. Wróg został zcięty przez naszego wojownika z toporem. Drugi został stopiony przez rozwalenie beczek z chemikaliami. Ale pozostało jeszcze trzech... Wszyscy rzucili się na bohaterów. Zachłyśnięci poprzednimi sukcesami w walce, gracze postanowili rozwiązać problem "na rambo". Nie przewidzieli jednak co gotuje im los. Najpierw zaciął się na amen M-249 księdza. Nie szkodzi. I tak zostało do niego tylko 7 sztuk amunicji. Potem topornikowi zaciął się Desert Eagle. Rzut na stopień zacięcia- okazało się iż broń wybucha panu wojownikowi w rękach... Następny poszedł się bujać Barret M82A1. (dla niekumatych- rusznica przeciwpancerna) Nasz zastępca snajpera najpierw wyrzucił 19 co oznaczało zacięcie się broni a chwilę potem... jeszcze jedną dziewiętnastkę, co oznaczało kolejny melodyjny dźwięk wybuchu zamka karabinowego Gracze cudem wydostali się z kłopotów walcząc krótką bronią palną i kolbami byłych karabinów. Dwóch z nich otrzymało po dwie ciężkie rany, a drużynowy medyk jedną ciężką. Właśnie wtedy, podczas przeszukiwania magazynu zorientowali się, że z cennego robota zostały jedynie kawałki pogiętej pomalowanej na biało blachy, z wymalowanym na środku czerwonym krzyżem. W poszukiwaniu rekompensaty udali sie na przeszukiwanie i grabierz górnych pomieszczeń kompleksu. Siedział tam, za swoim biurkiem szef mutków. Gruba bestia dzierżąca w swoich rękach Mauzera m1918 (Fallout, anyone?) A że od schodów prowadzących do tego pomieszczenia do biurka było jakieś 10m, nasz wojownik jako pierwszy się tam rzucił Krytyk. Ksiądz rzucił się na pomoc. Krytyk. Gdyby nie szybka pomoc lekarza już dawno byłoby po nich. W końcu bydlak(mówie o mutancie) został rozwalony z UZI które, zgadnijcie... zacięło się. To byłby koniec tego przydługawego kfiatka, który z całą pewnością jest wart przeczytania ze względu na jego wartość edukacyjną. Prawda, Sabrae?[/url]
Moi bohaterowie dostali quest, by z budynku fabrycznego opanowanego przez mutanty odzyskali robota medycznego dla jakiegoś gangstera. Tenże gangster miał im załatwić operację zsynchronizowania ciała ludzkiego z pancerzem wspomaganym, ale to inna historia. Rzecz dzieje sie w Miami, więc budynek otaczały zarośla i bagna. Herosi podeszli mutantów od strony pobliskich skałek, ale zapomnieli że umiejętności wspinaczki ma tylko jeden z nich. Wszystkim jakoś udawało się złazić, ale nasz drużynowy kapelan spadł z 10 metrów na glebę alarmując tym samym jaszczuropodobnych mutków. Mutanci wyruszyli na drużynkę w sile trzech pieszych i walca drogowego. Z samymi gruntami nie było problemów, lecz
nie wiem jak do tego mogło dojść, ale walec rozjechał drużynowego snajpera (!!!) Wielka to yła niespodzianka, ale trudno. Na chypcika zwerbowało się nową postać i ruszyło się do boju. Kolejny patrol mutków był już uzbrojony w młoty wspomagane na akumulatory. Jeden z członków drużyny oberwał takim młotem, co rozwaliło jego niesamowicie-zarypiaście-drogą kamizelkę chemoodporną z żołądka aligatora Tych też udało sie rozwalić, lecz drużyna okupiła to dwoma ranami ciężkimi. W międzyczasie została zużyta znaczna większość amunicji do drużynowego karabinu wsparcia.
Czas wejść do samego budynku. Przez drzwi wyjechał nowy gracz, który razem ze swoim pickupem był więziony przez mutantów. Bohaterowie postanowili na chama wjechać do budynku, w którym ukrywało się jeszcze pięciu mutków. Widząc idealną okazję, kierowca postanowił spróbować jednego z nich przejechać.
Ręka mu się omsknęła i zamiast w mutanta walnął w skrzynie, obok której stał cel. Później okazało się że w tej właśnie skrzyni znajdował się poszukiwany robot Ale nic to. Wróg został zcięty przez naszego wojownika z toporem. Drugi został stopiony przez rozwalenie beczek z chemikaliami. Ale pozostało jeszcze trzech... Wszyscy rzucili się na bohaterów. Zachłyśnięci poprzednimi sukcesami w walce, gracze postanowili rozwiązać problem "na rambo". Nie przewidzieli jednak co gotuje im los. Najpierw zaciął się na amen M-249 księdza. Nie szkodzi. I tak zostało do niego tylko 7 sztuk amunicji. Potem topornikowi zaciął się Desert Eagle. Rzut na stopień zacięcia- okazało się iż broń wybucha panu wojownikowi w rękach... Następny poszedł się bujać Barret M82A1. (dla niekumatych- rusznica przeciwpancerna) Nasz zastępca snajpera najpierw wyrzucił 19 co oznaczało zacięcie się broni a chwilę potem... jeszcze jedną dziewiętnastkę, co oznaczało kolejny melodyjny dźwięk wybuchu zamka karabinowego Gracze cudem wydostali się z kłopotów walcząc krótką bronią palną i kolbami byłych karabinów. Dwóch z nich otrzymało po dwie ciężkie rany, a drużynowy medyk jedną ciężką. Właśnie wtedy, podczas przeszukiwania magazynu zorientowali się, że z cennego robota zostały jedynie kawałki pogiętej pomalowanej na biało blachy, z wymalowanym na środku czerwonym krzyżem. W poszukiwaniu rekompensaty udali sie na przeszukiwanie i grabierz górnych pomieszczeń kompleksu. Siedział tam, za swoim biurkiem szef mutków. Gruba bestia dzierżąca w swoich rękach Mauzera m1918 (Fallout, anyone?) A że od schodów prowadzących do tego pomieszczenia do biurka było jakieś 10m, nasz wojownik jako pierwszy się tam rzucił Krytyk. Ksiądz rzucił się na pomoc. Krytyk. Gdyby nie szybka pomoc lekarza już dawno byłoby po nich. W końcu bydlak(mówie o mutancie) został rozwalony z UZI które, zgadnijcie... zacięło się. To byłby koniec tego przydługawego kfiatka, który z całą pewnością jest wart przeczytania ze względu na jego wartość edukacyjną. Prawda, Sabrae?[/url]

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
Ten powyższy to chyba przykład, że nie warto opierać się na kościach i wieszać za jaja Mg którzy turlają
.
A u mnie na sesji SW:
MG: Widzicie parę trandoshanów.
G1: Jakich bamboszów?
[walka z wielkim 5 metrowym potworkiem]
G1 (skarży się): weź już przestań. Próby zabicia mnie robią się nudne.
MG: potwór na ciebie szarżuje.
G1: czemu na mnie?
MG: bo stoisz najbliżej (gracz stoi na samym końcu szyku).

A u mnie na sesji SW:
MG: Widzicie parę trandoshanów.
G1: Jakich bamboszów?
[walka z wielkim 5 metrowym potworkiem]
G1 (skarży się): weź już przestań. Próby zabicia mnie robią się nudne.
MG: potwór na ciebie szarżuje.
G1: czemu na mnie?
MG: bo stoisz najbliżej (gracz stoi na samym końcu szyku).

-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice


-
- Bosman
- Posty: 1759
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2006, 15:05
- Numer GG: 7524209
- Lokalizacja: Gliwice
A to jeszcze jeden kwiatek- jestem w mieście, musze się rano zmywać, idę przygotować konia by rano można było szybko opuścić miasto.Coś mnie tchnęło i mówię:
G1 Wchodze na poddasze
MG Jak to w stajni, są tam same bale siana.
G1 Szukam magicznych skarbów!!
MG Znalazłeś widły!!
G1 Yeah!!
MG Zardzewiałe. Nie magiczne. Zwykłe, normalne, stare widły.
G1 Błeeeee, wiedziałem że nic nie dasz.
MG To po co szukałeś, jak wiedziałes??
G1 Bełkot ogólny, coś o chamieniu sie MG, że nigdy nic nie da...
G1 Wchodze na poddasze
MG Jak to w stajni, są tam same bale siana.
G1 Szukam magicznych skarbów!!
MG Znalazłeś widły!!
G1 Yeah!!
MG Zardzewiałe. Nie magiczne. Zwykłe, normalne, stare widły.
G1 Błeeeee, wiedziałem że nic nie dasz.
MG To po co szukałeś, jak wiedziałes??
G1 Bełkot ogólny, coś o chamieniu sie MG, że nigdy nic nie da...
Od dziś płacę Eurogąbkami.

-
- Marynarz
- Posty: 392
- Rejestracja: środa, 8 marca 2006, 08:22
- Lokalizacja: Prosto z trzewi molocha!
- Kontakt:
Muzułmański kapłan-terrorysta + Kałach + czaszka trolla = 4 wojna światowa. Lubię zadowalać swoich graczy... Na jednej z sesji Sabrae również znalazł słynny chełm, a że jego postać nienawidzi szczurów- efekty są łatwe do przewidzenia.Tori pisze:Niechce nic mówić, ale mi o właśnie taką odpowiedż chodziło

-
- Bombardier
- Posty: 700
- Rejestracja: wtorek, 1 listopada 2005, 15:50
- Numer GG: 9383879
- Lokalizacja: Preczów :P
- Kontakt:
Tak, prawda. A sesja skończyła się na tym, że poszedłem się od stresować przy pomocy 0.5l życiodajnego płynu marki Jan III Sobieskiimpostor pisze:To byłby koniec tego przydługawego kfiatka, który z całą pewnością jest wart przeczytania ze względu na jego wartość edukacyjną. Prawda, Sabrae?[/url]


(\ /)
( . .)
c('')('')
This is Bunny. Copy and paste bunny into your signature to help him gain world domination.

-
- Pomywacz
- Posty: 31
- Rejestracja: środa, 5 kwietnia 2006, 16:27
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: Grudziądz
Gramy sobie w DnD, wchodzi moja drużyna do knajpy, ja im ją ładnie opisuję, co gdzie i jak. Poza tym przeoczyli w tym opisie parę rzeczy ważnych dla fabuły, ale to akurat dla nich nic nowego ^_^. W każdym razie nie wiedzieli co robić, wiec jeden podchodzi do barmana i tekst (na dodatek walnięty takim genialnym akcentem) "Ej koleś, słyszałeś coś o smoku Burbuduchu?"

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 6
- Rejestracja: piątek, 12 maja 2006, 21:06
- Lokalizacja: Zhafbar
Mistrz Gry zaczął sesje słowami:
"A żeby was poje**ło"
Ten sam Mistrz Gry do gracza z niestrawnością:
"Twoje narządy rozrodcze domagają się o oddanie stolca"
Inny Miś Gry opisujący cięcie w udo:
"Ciąłeś go po udzie, przeciąłęś mu tętnice szyjną"
Stare, ale dobre. Gracz schodzący z wysokiego muru:
"Spuszam się na metr i schodzę"
"A żeby was poje**ło"
Ten sam Mistrz Gry do gracza z niestrawnością:
"Twoje narządy rozrodcze domagają się o oddanie stolca"
Inny Miś Gry opisujący cięcie w udo:
"Ciąłeś go po udzie, przeciąłęś mu tętnice szyjną"
Stare, ale dobre. Gracz schodzący z wysokiego muru:
"Spuszam się na metr i schodzę"
HALGREN IRONBEARD syn GUARDUS'a

-
- Marynarz
- Posty: 261
- Rejestracja: czwartek, 21 lipca 2005, 12:46
- Numer GG: 9458038
- Lokalizacja: Z Bractwa Stali...
- Kontakt:
Realia Star Wars
Drużyna leci spokojnie do innej części galaktyki, kiedy to tuż przed uruchomieniem hipernapędu spotykają statki Imperium....
***
MG: Panu kapitanowi zapikalo nad glowa (lampka ostrzegawcza)
Gracz2: Pika, pika?
***
Gracz1:- Imperium! - ucieszyl sie Comander (cos al'a radosc Obelixa na widok Rzymian)
(W dodatku jakby mógł to by pewnie jeszcze zaklaskał w ręce)
Gracz3:- Szaleniec... - mruknal pod nosem Gandan.
***

Drużyna leci spokojnie do innej części galaktyki, kiedy to tuż przed uruchomieniem hipernapędu spotykają statki Imperium....
***
MG: Panu kapitanowi zapikalo nad glowa (lampka ostrzegawcza)
Gracz2: Pika, pika?
***
Gracz1:- Imperium! - ucieszyl sie Comander (cos al'a radosc Obelixa na widok Rzymian)
(W dodatku jakby mógł to by pewnie jeszcze zaklaskał w ręce)
Gracz3:- Szaleniec... - mruknal pod nosem Gandan.
***

Wszystko przemija w milczeniu, a milczenie spowija wszystko...

- BLACKs
- Tawerniany Cygan
- Posty: 3040
- Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30
WFRP
"Błogosławieństwo"
MG: (chłop) Dziękuję że uratowaliście mi życie! Niech Sigmar was błogosławi!
G1 [ponury akolita]: Niech Morr będzie z tobą...
"Nawigacja drużynowa"
MG: nie zdążycie tam na piechotę.
G1: To my weźmiemy z G2 łódkę, a G3 pojedzie na koniu.
G3: Ale szlak jest niebezpieczny coś mnie zaatakuje.
G1: Nie ściemniaj, nic cie nie zaatakuje. Dobra to płyniemy, a ty jedziesz.
MG: Szczęśliwie dopłynęliście łódką do miasta [G3 zaczyna się uśmiechać], ale podczas podróży G3 został zaatakowany przez dwa wilki.
"Pedofilia"
[Gracze mają odstawić dziewczynkę do jej ojca, zatrzymali się w karczmie na noc.]
MG: Podchodzi do was mężczyzna, przedstawia się jako Wolfgang. Wypytuje, co was łączy z dziewczynką.
G1: Spadaj pedofilu!
MG: Mężczyzna się uśmiechnął i odszedł.

"Błogosławieństwo"
MG: (chłop) Dziękuję że uratowaliście mi życie! Niech Sigmar was błogosławi!
G1 [ponury akolita]: Niech Morr będzie z tobą...
"Nawigacja drużynowa"
MG: nie zdążycie tam na piechotę.
G1: To my weźmiemy z G2 łódkę, a G3 pojedzie na koniu.
G3: Ale szlak jest niebezpieczny coś mnie zaatakuje.
G1: Nie ściemniaj, nic cie nie zaatakuje. Dobra to płyniemy, a ty jedziesz.
MG: Szczęśliwie dopłynęliście łódką do miasta [G3 zaczyna się uśmiechać], ale podczas podróży G3 został zaatakowany przez dwa wilki.
"Pedofilia"
[Gracze mają odstawić dziewczynkę do jej ojca, zatrzymali się w karczmie na noc.]
MG: Podchodzi do was mężczyzna, przedstawia się jako Wolfgang. Wypytuje, co was łączy z dziewczynką.
G1: Spadaj pedofilu!
MG: Mężczyzna się uśmiechnął i odszedł.


-
- Pomywacz
- Posty: 24
- Rejestracja: sobota, 18 marca 2006, 13:49
D&D
Wczorajsze myśli Troksara barbarzyńcy, gdy został zamknięty w więzieniu(znowu) za bieganie po Baldur's Gate w samej przepasce biodrowej:
- A co jak będę tu siedział długo?
Mijają 2 godz.
- Hmm.
Mija 1 godz.
-Zjadłbym coś.
Minął 1 dzień o chlebie i wodzie, więc Troks postanowił wykorzystać swą kapłańską moc: Porozmawiał z przelatującą mewą:
-(mewa) Rrryybka!
- (Troksar)Nie! Nie rybka! Znajdź moich przyjaciół w gospodzie "Serce Driady" i przyprowadź ich tu!
-RRRyyybka!
No i mewa odleciała...
Następnego dnia Troks użył duchowego młota i rozwalił ścianę. Wtedy właśnie odkrył,że 40 metrów pod nim jest woda i ostre skały.
Dzień 3.
Troksar modlił się całą noc do Tempusa, ale to nicnie dało( linia była zajęta...?). Ale na szczęście kompani zaczęli go szukać (szybcy są). Wykupili go z paki, a gruzy ściany ( na ruinach której wciąż suszyła się malusia rybka od mewy
)... Strażnik kupił bajkę idioty:
- Panie strażniku! Ona tu już była!
Wczorajsze myśli Troksara barbarzyńcy, gdy został zamknięty w więzieniu(znowu) za bieganie po Baldur's Gate w samej przepasce biodrowej:
- A co jak będę tu siedział długo?
Mijają 2 godz.
- Hmm.
Mija 1 godz.
-Zjadłbym coś.
Minął 1 dzień o chlebie i wodzie, więc Troks postanowił wykorzystać swą kapłańską moc: Porozmawiał z przelatującą mewą:
-(mewa) Rrryybka!
- (Troksar)Nie! Nie rybka! Znajdź moich przyjaciół w gospodzie "Serce Driady" i przyprowadź ich tu!
-RRRyyybka!
No i mewa odleciała...
Następnego dnia Troks użył duchowego młota i rozwalił ścianę. Wtedy właśnie odkrył,że 40 metrów pod nim jest woda i ostre skały.

Dzień 3.
Troksar modlił się całą noc do Tempusa, ale to nicnie dało( linia była zajęta...?). Ale na szczęście kompani zaczęli go szukać (szybcy są). Wykupili go z paki, a gruzy ściany ( na ruinach której wciąż suszyła się malusia rybka od mewy

- Panie strażniku! Ona tu już była!
"Jam jest Troksar barbarzyńca, szaman Temposa-Boga Wojny, z Doliny Lodowego Wichru, posiadający najwięcej żelaza na Północy, przyjaciel Wielkich Magów i Kowali, pogromca nieumarłych i demonów, podróżnik ku południu, szerzący wiare w swego Boga"

-
- Pomywacz
- Posty: 61
- Rejestracja: niedziela, 14 maja 2006, 12:13
- Numer GG: 1672556
- Lokalizacja: Będzin
- Kontakt:
Sesje wampira. Ja prowadziłam. Oto dowody na to że trudno jest utrzymać klimat ^^.
Gracze bardzo chcieli ukraść z mieszkania pewnej madam dywan. Kobiete poderwali i ogłuszyli i okradają jej mieszkanie. Po wilelu kłopatch z transportem PERSKIEGO dywanu próbują go sprzedać
Gracz: Chcesz kupić perski dywan ?
MG: E.. Ostatnio mam dużo takich ofert
Nie ma to jak wredny MG (czyli ja ^^)
Sytuacja w barze. Gracze podrywa "madam" lekko już podchmieloną.
Gracz: Ma przy sobie coś cennego?
MG: Kupon totolotka
Gracz: To ja jej dyskretnie kradne ten kupon
Gracz wygrał 100 dolarów ^^
W drużynie mieliśmy gracza który bał sie "długich i ciemnych korytarzy".
MG: Nie wyczuwasz aury ale czujesz niebezpieczeństwo...
Gracz: Długi korytarz ?
Jeden z graczy nie mógł zapamiętać imienia drugiego.
- Jak ty masz w końcu na imie ?
- k**wa !
Gracze znaleźli sie w kryjówce gangu. MG opisuje wnętrze.
MG: Na piętrze leży kilku pijanych harleyowców oraz para uprawiających sex ludzi...
Gracz: Bez zabezpieczenia...
Gracze mieli ochraniać pewnego gościa. Niestety nie mogli cały czas z nim wszędzie chodzić. Musieli go gdzieś ukryć.
MG: To gdzie go chcecie w końcu przechować ?
Gracze(razem): W Mc'Donaldzie !
Podczas walki graczy w golemem.
Gracz1: Co jest dobre na golemy ?
Gracz2: Calgon jest dobry na kamień
Gracze znaleźli trumne z obrzydliwym trupem w środku.
Gracz: Zamykam oczy ! Nie ! Oko ! A tak w ogóle to sie odwracam !
Gracze znowu stoją przed wejściem do dlugiego ciemnego korytarza.
Gracz1: On mnie zje
Gracz2: Nie
Gracz3: Ale to jest szef wszystkich korytarzy
Gracze znaleźci nieprzytomnego faceta w kanałach pod siedzibą gangu i próbują go ocucić. Gracz pobiegł na 2gie piętro budynku po nieprzytomną blondynke.
Gracz1: Dajcie blondyne !
Gracz2: Przykładam blondyne do tego faceta...
MG: PO CO !?
Gracz2: Może ten facet się obudzi...
I jeszcze troche kfiatków z wtorkowej sesji D&D
Gracze dostali opaski zmieniające ich wygląd i rzucają na to jak wyglądają:
MG: rzuć k20
wypada 11
MG: jesteś brzydką kobietą
Graczka: Ale ja nie chce być brzydka !
MG: Rzuć k20
wypada 1
MG: jesteś brzydką kobietą... bez zęba
Ta sama sytucja. Rzuca Bard (facet)
MG: Jesteś.... RUDA
Półork barbarzyńca na polowaniu.
MG: Widzisz bażanta skaczącego z gałęzi na gałąx
Półork: Uciekam definitywnie w przeciwnym kierunku.
Półork wciąż na polowaniu
MG: Bierzesz pieczeń z bażanata surową a tak w ogóle to smażona bo go zabili ogniem, a tak w ogóle to nie jest bażant tylko kuropatwa.
Rozmowa w chatce wiedźmy. Bard opowiada:
Bard: ...ciocia ma bajpasy...
MG: Bajpasy w D&D ?!
Bard(zupełnie spokojnie): No przecież mówie...(i gada dalej)
Troche dużo ale mam nadzieje że dobre Smile
Chciałam troche ten temat odświeżyć
Gracze bardzo chcieli ukraść z mieszkania pewnej madam dywan. Kobiete poderwali i ogłuszyli i okradają jej mieszkanie. Po wilelu kłopatch z transportem PERSKIEGO dywanu próbują go sprzedać
Gracz: Chcesz kupić perski dywan ?
MG: E.. Ostatnio mam dużo takich ofert
Nie ma to jak wredny MG (czyli ja ^^)
Sytuacja w barze. Gracze podrywa "madam" lekko już podchmieloną.
Gracz: Ma przy sobie coś cennego?
MG: Kupon totolotka
Gracz: To ja jej dyskretnie kradne ten kupon
Gracz wygrał 100 dolarów ^^
W drużynie mieliśmy gracza który bał sie "długich i ciemnych korytarzy".
MG: Nie wyczuwasz aury ale czujesz niebezpieczeństwo...
Gracz: Długi korytarz ?
Jeden z graczy nie mógł zapamiętać imienia drugiego.
- Jak ty masz w końcu na imie ?
- k**wa !
Gracze znaleźli sie w kryjówce gangu. MG opisuje wnętrze.
MG: Na piętrze leży kilku pijanych harleyowców oraz para uprawiających sex ludzi...
Gracz: Bez zabezpieczenia...
Gracze mieli ochraniać pewnego gościa. Niestety nie mogli cały czas z nim wszędzie chodzić. Musieli go gdzieś ukryć.
MG: To gdzie go chcecie w końcu przechować ?
Gracze(razem): W Mc'Donaldzie !
Podczas walki graczy w golemem.
Gracz1: Co jest dobre na golemy ?
Gracz2: Calgon jest dobry na kamień
Gracze znaleźli trumne z obrzydliwym trupem w środku.
Gracz: Zamykam oczy ! Nie ! Oko ! A tak w ogóle to sie odwracam !
Gracze znowu stoją przed wejściem do dlugiego ciemnego korytarza.
Gracz1: On mnie zje
Gracz2: Nie
Gracz3: Ale to jest szef wszystkich korytarzy
Gracze znaleźci nieprzytomnego faceta w kanałach pod siedzibą gangu i próbują go ocucić. Gracz pobiegł na 2gie piętro budynku po nieprzytomną blondynke.
Gracz1: Dajcie blondyne !
Gracz2: Przykładam blondyne do tego faceta...
MG: PO CO !?
Gracz2: Może ten facet się obudzi...
I jeszcze troche kfiatków z wtorkowej sesji D&D
Gracze dostali opaski zmieniające ich wygląd i rzucają na to jak wyglądają:
MG: rzuć k20
wypada 11
MG: jesteś brzydką kobietą
Graczka: Ale ja nie chce być brzydka !
MG: Rzuć k20
wypada 1
MG: jesteś brzydką kobietą... bez zęba
Ta sama sytucja. Rzuca Bard (facet)
MG: Jesteś.... RUDA
Półork barbarzyńca na polowaniu.
MG: Widzisz bażanta skaczącego z gałęzi na gałąx
Półork: Uciekam definitywnie w przeciwnym kierunku.
Półork wciąż na polowaniu
MG: Bierzesz pieczeń z bażanata surową a tak w ogóle to smażona bo go zabili ogniem, a tak w ogóle to nie jest bażant tylko kuropatwa.
Rozmowa w chatce wiedźmy. Bard opowiada:
Bard: ...ciocia ma bajpasy...
MG: Bajpasy w D&D ?!
Bard(zupełnie spokojnie): No przecież mówie...(i gada dalej)
Troche dużo ale mam nadzieje że dobre Smile
Chciałam troche ten temat odświeżyć
