Mechanika walki 2 orężami (D&D)

Wszystkie pytania związane z grami fabularnymi.
Behemoth
Majtek
Majtek
Posty: 76
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 18:39
Lokalizacja: from the land of Mordor where the shadows lie

Post autor: Behemoth »

dwie bronie były w bitwach równie efektywne jak dwuręczne topory w ciasnej formacji ( czyli nie ma jak się zamachnąć). Ostatnio widzałem pokaz walk rycerskich (rycerze z Nidzicy byli u mnie we wsi :D) i tam walka inaczej niż z tarczą wydawała się bezsensowna. Przykład:
Walczy dwóch gości jeden ma miecz i tarczę, drugi buzdygan i tarczę. Ten od buzdyganu jak kropną w tarczę przeciwnika to ta choć była stalowa to wgięła się do środka aż miło. Co by było, gdyby taski koleś nie miałby tarczy tylko miecz? Mieczyk penie by się złamał a ręka poszła by się paść. Ogólnie jestem wrogiem walki dwiema brońmi, chyba, że chodzi o dwa sztylety, albo dwa miecze świetlne (Star Wars się kłania :P)
"Wandering the globe around
I saw no miracles nor wonders
Humanity so poisoned by their myths
Why none can see my wings?!
God is Dead!!! Dead !!! Helleluyah!!!"
Vader: Halleluyah (God is Dead)
GG:1362756
FatMan
Majtek
Majtek
Posty: 135
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
Numer GG: 0
Lokalizacja: Antwerpia

Post autor: FatMan »

Mieczyk penie by się złamał a ręka poszła by się paść.
Tja, dlatego, jak już mówiłem, taki rycerz nie dopuszczał do zamachnięcia się wroga. Żeby się buzdyganem zamachnąć to potrzeba trochę czasu (te 2 sekundy). Tyle starczało szybkonogiemu, żeby obiec woja dookoła. No ale prawda, że to nieprzydatne na prawdziwym polu walki
Heimdall
Bosman
Bosman
Posty: 1898
Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
Lokalizacja: Asgard

Post autor: Heimdall »

FatMan pisze:Tja, dlatego, jak już mówiłem, taki rycerz nie dopuszczał do zamachnięcia się wroga. Żeby się buzdyganem zamachnąć to potrzeba trochę czasu (te 2 sekundy).
No, nie wiem czy zamach buzdyganam trwa dużo dłużej niż zamach mieczem. Poza tym człowiek walczący dwoma mieczami musi być ubrany w lekką zbroję, natomiast wojownik z buzdyganem może "swobodnie" walczyć w płycie z tarczą. A mieczem nie jest wcale tak łatwo przebic płyty, a już na pewno nie szybkim ruchem. Dlatego w takiej walce dwumieczowiec nie miałby żadnych szans.
...
Behemoth
Majtek
Majtek
Posty: 76
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 18:39
Lokalizacja: from the land of Mordor where the shadows lie

Post autor: Behemoth »

FatMan pisze:
Mieczyk penie by się złamał a ręka poszła by się paść.
Tja, dlatego, jak już mówiłem, taki rycerz nie dopuszczał do zamachnięcia się wroga. Żeby się buzdyganem zamachnąć to potrzeba trochę czasu (te 2 sekundy). Tyle starczało szybkonogiemu, żeby obiec woja dookoła. No ale prawda, że to nieprzydatne na prawdziwym polu walki
Byk, który walczył tym buzdyganem walił nim trochę szybciej niż dwie sekundy, ale ten z mieczem (też nie ułomek) walił nim tak szybko, że aż oko bieleje. Co zresztą w oczywistym wręcz fakcie zaprzecza temu, że chudy i słaby fizycznie elf wywija dwoma mieczami półtoraręcznymi szybciej niż silny rycerz jednym takim żelastwem. poza tym walka dwiema brońmi jest promblematyczna ze względu na to, że mogą sobie te bronie przeszkadzać w zamachu. Co porawda niby szybki woj z dwoma mieczami/ toporami mógłby obiec ciężkozbojnego, ale co dalej? Cios w plecy opancerzone zbroją płytową to najwyżej sposób na kilka siniaków ( chyba, że silny jest ten z dwiema brońmi), cios w szyje, to chyba najlepszy pomysł obok ciosu między płyty zbroji, cios w łeb może co najwyżej wstrząsnąć cieżkozbrojnym, bo nie poto się robiło hełmy, żeby byle wieśniak mógł je rozłupać. Zresztą sam miecz to nic jeszcze potrzeba dwóch rzeczy: mianowicie siły i celności. Co po dwuręczniaku jeśli woj będzie go ciągnął za sobą po ziemi? Precyzja też jest ważna, bo nawet najsilniejszy cios jest do chrzanu jeśli chybi cel o pół metra. Cały ten post sprowadza się do jendego stwierdzenia: nie dwa miecze czynią szermierza, lecz umiejętność walki.
"Wandering the globe around
I saw no miracles nor wonders
Humanity so poisoned by their myths
Why none can see my wings?!
God is Dead!!! Dead !!! Helleluyah!!!"
Vader: Halleluyah (God is Dead)
GG:1362756
FatMan
Majtek
Majtek
Posty: 135
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 11:50
Numer GG: 0
Lokalizacja: Antwerpia

Post autor: FatMan »

Heimdall pisze:Dlatego w takiej walce dwumieczowiec nie miałby żadnych szans.
Polemizowałbym. Nie wiem czy wiesz, ale pełna płyta jest cięższa od lżejszej broni. Pół godzinna walka w płycie męczy dużo bardziej niż bieganie w lekkiej zbroi. Tak właśnie ci Rosjanie walczyli. Odskakiwali, ciągnęli wroga za sobą, męczyli go, a gdy już był zmęczony to np. Kop w plecy (śmierć dla kogoś w płycie) i tylko dobić
Behemoth
Majtek
Majtek
Posty: 76
Rejestracja: poniedziałek, 19 lutego 2007, 18:39
Lokalizacja: from the land of Mordor where the shadows lie

Post autor: Behemoth »

FatMan pisze:
Heimdall pisze:Dlatego w takiej walce dwumieczowiec nie miałby żadnych szans.
Polemizowałbym. Nie wiem czy wiesz, ale pełna płyta jest cięższa od lżejszej broni. Pół godzinna walka w płycie męczy dużo bardziej niż bieganie w lekkiej zbroi. Tak właśnie ci Rosjanie walczyli. Odskakiwali, ciągnęli wroga za sobą, męczyli go, a gdy już był zmęczony to np. Kop w plecy (śmierć dla kogoś w płycie) i tylko dobić
wiesz jak dla mnie walka w płytówce na piechotę trochę mija się z celem, bo taki woj jest zwyczajnie wolny. Lecz, gdy wsiądzie na rumaka i zacznie szarżować to jak powiedział Yarpen z Wiedźminalndu Lepiej zejść mu z drogi. Zresztą kto normalny walczyłby w płytówce pół godziny ( Europejskie rycerstwo :D cóż chyba byli nienormalni :D)
wracając do "genialnych dwóch broni" spotkałem się ze stwierdzeniem, że tarcza to tylko defa dodaje itp. a ludzie nie wpadliście na pomysł by walnąć kogoś przez łeb tarczą niczym palaś w Diablo2 ?? a brońmi dwuręcznymi (jak każdymi zresztą ale tu efekt jest mocniejszy) walnąć głowicą przez łeb?? Dwuręczniaki mogą atakować z zamachu kilku wrogów ( co prawda ciężko opanować siłę bezwładności oręża, i taki zamach nie wchodzi w grę w ciasnej formacji) co daje mocny i efektowny hmmm efekt??:D
"Wandering the globe around
I saw no miracles nor wonders
Humanity so poisoned by their myths
Why none can see my wings?!
God is Dead!!! Dead !!! Helleluyah!!!"
Vader: Halleluyah (God is Dead)
GG:1362756
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Post autor: Craw »

FatMan pisze:
Heimdall pisze:Dlatego w takiej walce dwumieczowiec nie miałby żadnych szans.
Polemizowałbym. Nie wiem czy wiesz, ale pełna płyta jest cięższa od lżejszej broni. Pół godzinna walka w płycie męczy dużo bardziej niż bieganie w lekkiej zbroi. Tak właśnie ci Rosjanie walczyli. Odskakiwali, ciągnęli wroga za sobą, męczyli go, a gdy już był zmęczony to np. Kop w plecy (śmierć dla kogoś w płycie) i tylko dobić
Oj, zebys sie nie zdziwil. Mowimy tu o wprawionych europejskich rycerzach, ktorzy w niespokojnych czasach cale dnie spedzali w pelnej plycie - takiego kogos latwo zmeczyc nie bylo. A jesli nawet, to kto wie, czy taki koles w lekkiej zbroi przezylby te pol godziny. Starcie na polu bitwy to gora pare minut i juz koniec. Nie wyobrazam sobie sytuacji, zeby dwoch kolesi w harmiderze walki naparzalo sie przez 3 godziny... A abstrachujac od tego, to koles w pelnej plycie na sto procent nalezal do stanu szlacheckiego i dosiadal konia bojowego (tak jak pisal Behemoth), zas ci niekoniowaci w pelnych plytach na pewno nie byli i to z prostej przyczyny - nie bylo ich na to stac! Tak wiec nie byli az tak bardzo obciazeni. Nie mowiac juz o tym, ze jesli dzierzyli wlocznie, to pan z dwoma mieczykami pewnie nie zdazylby sie zblizyc. Obejsc ich tez nie byloby latwo. Tak po prawdzie, to jedyne co by bylo w miare sensowne dla pana z dwoma mieczykami to zajscie od tylu.

Zwroce tez uwage na jeszcze jedna rzecz - wymachiwanie dwoma mieczami meczy i to bardzo. Pol biedy, gdyby ciosy zadawalo sie z ramienia (tak jak w przypadku walki konwencjonalnej), ale przy tym stylu najczesciej atakuje sie z nadgarstka (tak jak w przypadku szabli). Problem w tym, ze mimo wszystko miecz jest od szabli ciezszy.
Behemoth pisze:Dwuręczniaki mogą atakować z zamachu kilku wrogów ( co prawda ciężko opanować siłę bezwładności oręża, i taki zamach nie wchodzi w grę w ciasnej formacji) co daje mocny i efektowny hmmm efekt??
W przypadku mieczy dwurecznych nie tnie sie paru przeciwnikow na raz, tylko jednego przeciwnika trzyma na poldystansie ;P Dopoki sie go tam trzyma, nie moze on zbyt wiele zrobic (chyba ze ma wlocznie badz jest baaaaaardzo daleki i trzyma kusze :P). Za to jak juz podejdzie bardzo blisko, to zaczynaja sie kredki.
Eperiel
Pomywacz
Posty: 62
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 11:50
Kontakt:

Post autor: Eperiel »

Tak naprawdę to w wojnie nie liczyło sie to czy ma sie zbroję płytową czy dwa miecze.
po pierwsze żeby przeżyć te 3 minuty starcia się z wrogiem trzeba było mieć fuksa lub być wprawionym wojownikiem .
Craw mówisz tak jakby wprawiony wojownik w zbroi płytowej jest nie do pokonania a tak naprawdę wystarczało takiego ''herosa '' w pięciu dopaść ogłuszyć jednym uderzeniem tłukiem w głowę lub nawet widłami ,a później przewrócić i choćby nie wiem jak wytrzymały miał by hełm to i tak uderzenie by poczuł, a jak taki ''heros'' się przewrócił w zbroi płytowej to nawet zwyczajny giermek by go dobił.
Więc mi nie mówcie że walka dwoma mieczami jest do kitu bo tak naprawdę jak masz na wojnie jakaś byle jaką broń ,w której się specjalizujesz to połowa sukcesu, a druga to czysty fart. Co innego jeżeli chodzi o walkę na arenie załóżmy, ale i tak w tym rodzaju walki walczący używali lekkich i średnich zbroi ponieważ były one wygodne i nie męczyłeś się tak szybko po za tym ciężka zbroja ogranicza ruchy rękom i twoje ciosy są silne lecz nie tak szybkie aby zaskoczyć wroga.
Dobrze powiedział Behemoth że rycerze w zbrojach pełno płytowych byli skuteczni tylko na rumakach służyli oni po to a by szarżą rozbijać linie wroga . Szarża była bardzo skuteczna nawet jeżeli wróg miał kopie ponieważ wyobraźcie sobie jadącego malucha z prędkością 50 km/h na was a wy macie tylko kopie to jak walka z wiatrakiem po prostu nie da się powstrzymać takiej szarży.W późniejszych czasach opancerzeni wojownicy i tak nie byli skuteczni ponieważ produkowano kusze która z łatwością mogła przebić się przez najtrwalszy pancerz średniowieczny.
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Post autor: Craw »

Eperiel pisze:Craw mówisz tak jakby wprawiony wojownik w zbroi płytowej jest nie do pokonania a tak naprawdę wystarczało takiego ''herosa '' w pięciu dopaść ogłuszyć jednym uderzeniem tłukiem w głowę lub nawet widłami ,a później przewrócić i choćby nie wiem jak wytrzymały miał by hełm to i tak uderzenie by poczuł, a jak taki ''heros'' się przewrócił w zbroi płytowej to nawet zwyczajny giermek by go dobił.
Ale tez nigdy nie zaprzeczylem takiemu czemus. To jest oczywiste ze tak moze byc, w koncu i Herkules dupa, kiedy przeciwnikow kupa.
Tyle ze najpierw musieli go dopasc, a pan w plytowce byl jeszcze na swoim koniku bojowym co tez nieco utrudnialo - w koncu ciezko zatrzymuje sie jadacy z gory czolg.
Piesi nie byli az tak ciezko uzbrojeni - i ze wzgledow praktycznych i ekonomicznych.
Eperiel pisze:Więc mi nie mówcie że walka dwoma mieczami jest do kitu bo tak naprawdę jak masz na wojnie jakaś byle jaką broń ,w której się specjalizujesz to połowa sukcesu, a druga to czysty fart.
Wybacz mojej ulomnej zdolnosci pojmowania jezyka, ale nie widze zwiazku pomiedzy wartoscia bojowa stylu walki dwiema bronmi a fartowi.
Na tej samej zasadzie nie trzeba sie uczyc na sprawdziany, bo to jakie beda pytania zalezy od farta. A tak chyba nie jest.

Eperiel pisze:Co innego jeżeli chodzi o walkę na arenie załóżmy, ale i tak w tym rodzaju walki walczący używali lekkich i średnich zbroi ponieważ były one wygodne i nie męczyłeś się tak szybko po za tym ciężka zbroja ogranicza ruchy rękom i twoje ciosy są silne lecz nie tak szybkie aby zaskoczyć wroga.
A to juz zalezy od tego o jaka walke Ci chodzi. Gladiatorzy na pewno nie walczyli w plytowkach, bo ich wtedy nie bylo. Jakies szumowiny tez w nich nie walczyly, bo ich nie bylo stac.
Za to rycerze zdecydowanie w nich walczyli na turniejach turniejach - wzgledy bezpieczenstwa.
Co do szybkosci - moze jest to strata, ale lepiej byc wolnym i zywym niz szybkim i martwym. Nie mowiac juz o tym, ze utrata predkosci nie byla az tak duza przy ruchach, zbroja tez nie krepowala az tak bardzo jak sie ludziom zdaje - dowodem na to sa osobnicy robiacy fikolki w zbrojach (zrob mi to z 40kg na sobie :twisted: )

Dobrze powiedział Behemoth że rycerze w zbrojach pełno płytowych byli skuteczni tylko na rumakach służyli oni po to a by szarżą rozbijać linie wroga.
I znow pomijasz wazna rzecz, o ktorej niejako pisalem na poczatku tego posta. Noszenie zbroi plytowej=olbrzymi wydatek=posiada ja rycerz. A rycerze z samej zasady posiadali konia (bojowego, zeby ktos mi ze szkapa z jakiegos pola nie wyskakiwal). Jak ktos go nie posiadal, to nie byl rycerz. Tyle
W późniejszych czasach opancerzeni wojownicy i tak nie byli skuteczni ponieważ produkowano kusze która z łatwością mogła przebić się przez najtrwalszy pancerz średniowieczny.
HAHAHAHAHAHA. Ciezkozbrojna husaria swiecila triumfy nawet w XVII wieku, kiedy to bron palna byla juz dosc powszechna na polach bitew, o kuszach i innych tego typu wynalazkach nie wspominajac.
Eperiel
Pomywacz
Posty: 62
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 11:50
Kontakt:

Post autor: Eperiel »

W sumie coś z_tego co napisałes masz może racje ale husaria w_późniejszych czasach nie była juz potrzebna
Poza tm ja tu mówie że pichota w ciężkich zbrojach nie była tak skuteczna
Phoven
Bosman
Bosman
Posty: 1691
Rejestracja: piątek, 21 lipca 2006, 16:39

Post autor: Phoven »

Eperiel pisze:W sumie coś ztego co napisałes masz może racje ale husaria wpóżniejszych czasach nie była juz potrzebna
Po za tm ja tu mówie że pichota w cięz kich zbrojach nie była tak skuteczna
*LOADING...*
Ok, juz zdołałem przeczytać twą wypowiedź. Teraz czas przejść do szyderczego rechotu.
Jaka do świstaka piechota w ciężkich zbrojach? Pełne płytówki posiadali tylko (zamozniejsi) rycerzem, a ci byli zazwyczaj piechotą tylko gdy ich zrzucono z konia (i ten upadek przeżyli) badź na danym terenie nie możliwa była jazda konna (mówię oczywiście o bitwach). Jednakże skoro mówisz "piechota" to ja mniemam że chodzi Ci o pikinierów, toporników i innych fagasów ;) A dla nich zbroja płytowa była nie dość że nieosiągalna finansowo to jeszcze absolutnie niepotrzebna.
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Eperiel pisze:W sumie coś z_tego co napisałes masz może racje ale husaria w_późniejszych czasach nie była juz potrzebna
No chyba se jaja robisz, husaria była, parafrazując reklamę pewnego piwa, prawdopodobnie najlepszą formacją konną w historii. Polska na całą Europę i świat słynęła właśnie dzięki niej jako naród o najpotężniejszej konnicy. Taka 50 husarzy to gromiła przy sprzyjających warunkach (jeżeli chodzi o niesprzyjające, proszę przeczytać lub obejrzeć "Ogniem i Mieczem") ok. 10 razy większe siły piechoty. Gdyby nie rozbiory, prawdopodobnie stałaby się niepotrzebna i zlikwidowana po I wojnie światowej, bo czołg to dla nich niestety już by było za dużo. A jeżeli chodzi o bogactwo rycerzy (piszę z pamięci, co wyczytałem w jednym artykule swego czasu):
1 dobry miecz - 7 krów
1 płytówka - 10 krów
1 koń bojowy - 8 krów
1 gospodarstwo rolne miało najwyżej 3 krowy.
I teraz jeszcze mi wmówcie, że ktoś, kto mógłby sobie pozwolić na którąkolwiek z tych rzeczy, nie byłby w stanie sobie pozwolić na resztę? Choćby pośledniej jakości - ale to już był w tym momencie punkt honoru. Poza tym zakupy zwykle zaczynano od konia, jako symbolu pozycji społecznej. Więc nie jestem sobie w stanie wyobrazić rycerza w płytówce na piechtę.
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Post autor: Craw »

Ano wlasnie, nie ma rycerza bez konia! (chyba ze jest tak jak mowi Server). Wiec prosze mi tu nie wygadywac bzdur tylko sie douczyc.
Eperiel
Pomywacz
Posty: 62
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 11:50
Kontakt:

Post autor: Eperiel »

Macie może racje ale husaria była po to aby przełamać pierwsza linie wroga.
A jako piechotę w ciężkich zbrojach nie chodziło mi bynajmniej o wojowników zakutych w zbroje płytowe tylko w napierśniki itp. to oni już nie byli przydatni w czasach kiedy wymyślano kusze i bron palną . A ciężka jazda nie miała już tak dużej skuteczności, ale wciąż była przydatna
Heimdall
Bosman
Bosman
Posty: 1898
Rejestracja: wtorek, 3 października 2006, 20:11
Lokalizacja: Asgard

Post autor: Heimdall »

Ciężka jazda nie miała już takiej skuteczności? Wystarczy spojrzeć na polską husarię, żebyu dowiedzieć się, że tak nie było. Broń palna nie miała wtedy jeszcze takiej siły, żeby śmiertelnie zranić husarza zakutego w ciężki pancerz, poza tym była bardzo niepewna (czasami niewystrzalała, strasznie długi czas przeładowywania itd.)

Eperiel, możesz podac na jakich źródłach opierasz swoją wiedzę, bo to co tu wygłaszasz, brzmi jakbyś na nowo tworzył historię. Choś z drugiej strony wystarczy spojrzeć na nazwę tematu: Mechanika Walki Dwoma Orężami (D&D). Tam wszystko jest możliwe :wink: .
...
Eperiel
Pomywacz
Posty: 62
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 11:50
Kontakt:

Post autor: Eperiel »

Dobrze mówisz że broń palna czasami nie wystrzeliwała , nie mogła strzelać gdy był deszcz a co z kuszą ,bowiem stalowa kusza miała taką moc że spokojnie przebijała się przez pancerz.
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Post autor: Craw »

Jakby bylo tak jak piszesz, to od XI/XII wieku wszystkie bitwy bylyby toczone za pomoca kusz... A tak chyba nie bylo.
ODPOWIEDZ