[Fantasy] Wyspa Łowów
: poniedziałek, 9 stycznia 2006, 13:32
Na początek pare zasad:
To co postać robi piszemy normalnie: czyli tak
To co postać myśli lub mówi piszemy kursywą: czyli tak
Sprawy pozasesyjne piszemy bogrubieniem: czyli tak
Co do osoby w której będziecie pisać to uzgodnijcie między sobą macie wybór między pierwszą osobą a trzecią
Zaczynamy!:
Milczek: Zostałeś złapany na włamaniu. Posiedziałeś dzień w celi w siedzibie straży miejskiej. Teraz jesteś na wielki drewnianym statku z trzema masztami, a raczej pod jego pokładem.
Thaevis: Za rzucenie zaklęcie dominacji na księcia miasta Jirann byłeś przetrzymywany w więzieniu prawie miesiąc. Teraz płyniesz pod pokładem wielkiego, trójmasztowego statku.
Arnold Wręcemocny: Nie wiesz za bardzo, co się tak na prawdę stało… przecież pracowałeś uczciwie aż do tamtej nocy… Wracałeś z kopalni, w której znalazłeś chwilowo prace. Przyszedłeś do karczmy, bo w niej mieszkałeś, a tam już czekała na Ciebie straż. Złapali Cię, zakuli w kajdany i zaprowadzili do aresztu. Dopiero tam Ci wytłumaczyli, o co chodzi. Niby ty ukradłeś jakiemuś szlachcicowi bezcenną buławę – symbol jego rodu. Staż miejska nie chciała słuchać, że to nie ty, że w tedy byłeś gdzie indziej itd. I co najdziwniejsze, w twoim pokoju w karczmie znaleźli to berło! Wtedy zrozumiałeś, że ktoś Cię w to wrobił. Nie wiesz, kto ani dlaczego ale teraz to nie jest ważne. Bo teraz jesteś przewożony pod pokładem statku. Najprawdopodobniej płyniesz do koloni karnej albo innego zad*pia gdzie będziesz musiał tyrać na rzecz państwa w ramach kary.
Hallebenius: Jak co dzień przechadzałeś się po lesie. W pewnym momencie zauważyłeś leżącego człowieka. On strasznie krwawił. Dookoła było pełno krwi. Czym prędzej podbiegłeś do niego próbowałeś go uleczyć ale było już za późno on nie żył. Podczas próby leczenia poplamiłeś się jego krwią. Zauważyłeś sztylet, który leżał koło jego ciała. Podniosłeś go był on zakrwawiony. W tym momencie podbiegł go Ciebie jakiś mężczyzna. To był jakiś urzędnik i co on zobaczył? Ciebie trzymającego zakrwawiony sztylet w ręku, poplamionego krwią i stojącego nad ciałem. Dla niego, tak samo jak i dla strażników, których zawiadomił było oczywiste, że ty zabiłeś tego człowieka. Zresztą dokładnie tak to wyglądało. Na dodatek okazało się, że to właśnie sztyletem zabito tego mężczyznę, którego znalazłeś w lesie… Zakuto Cię w kajdany i zaprowadzono do więzienia. Posiedziałeś tam tydzień, potem zaprowadzono Cię na statek, którym teraz płyniesz. Z tego, co słyszałeś chyba płyniesz do kolonii karnej.
Shira z Nor: To działo się tak szybko... Jak zwykle wruciłaś do domu. Zdziwiła Cię jedna rzecz na stole leżł zwój. Podeszłaś do niego i rozwinełaś był to zwój ze śmiercionośnym zaklęciem. Wiedziałaś, że posiadanie takiego zwoju jest karane... więzieniem! Nagle poczułaś na swych plecach ostrze miecza. Nie ruszaj się posiadanie tego zwoju jest karane... zapraszamy do więzienia -powiedział strażnik miejski. Strażnicy nie chcieli słuchać twoich tłumaczeń że ty go tylko znalazłaś. Zresztą nie dziwiłaś się strażnikom sama sobie też byś nieuwieżyła. Jeden ze strażników powiedział, że ktoś im doniusł o posiadaniu przez Ciebie zwoju. Posiedziałaś troche w więzieniu, a teraz płyniesz statniem dobrze skuta. Nie wiesz dokąd płyniesz.
Carlista Morn: Zostałaś złapana na jednym z zabójstw. Przesiedziałaś miesiąc w więzieniu. Teraz jesteś transportowana statkiem do kolonii karnej.
SiNafay Do'Urden: Podczas gdy przebywała w Waterdeep została schwytana i uwięziona za samo bycie drowem i chodzenie samemu po nocy, i to akurat gdy szła na łowy z okazji swych 27 urodzin. Nazajutrz rano została zaprowadzona na statek, nie wyjaśnino jej nawet za co została aresztowana ani dokąd płynie ten statek. ...
Wszyscy: Nie znacie się. Siedzicie wszyscy na jednej długiej ławie w takiej kolejnosići: Shira, Thaevis, Milczek, Arnold Wręcemocny, Carlista Morn, Hallebenius, SiNafay Do'Urden, obok siedzi jakiś niski człowiek krótko przystrzyżony przebąkiwał coś, że jest złodziejem. Wszyscy jesteście bardzo dobrze skuci: macie skute ręce i przykute do łańcucha krępującego nogi, nogi macie skute i łancuchami przypocowane do ławy(nie możecie wstać) Przed wami stoi strażnik przy pasie ma miecz i bat, w ręku trzyma krótką włucznie.
Teraz macie czas na pogadanie z sobą itp.
EDIT: Aha piszecie na górze postu imię postaci
To co postać robi piszemy normalnie: czyli tak
To co postać myśli lub mówi piszemy kursywą: czyli tak
Sprawy pozasesyjne piszemy bogrubieniem: czyli tak
Co do osoby w której będziecie pisać to uzgodnijcie między sobą macie wybór między pierwszą osobą a trzecią
Zaczynamy!:
Milczek: Zostałeś złapany na włamaniu. Posiedziałeś dzień w celi w siedzibie straży miejskiej. Teraz jesteś na wielki drewnianym statku z trzema masztami, a raczej pod jego pokładem.
Thaevis: Za rzucenie zaklęcie dominacji na księcia miasta Jirann byłeś przetrzymywany w więzieniu prawie miesiąc. Teraz płyniesz pod pokładem wielkiego, trójmasztowego statku.
Arnold Wręcemocny: Nie wiesz za bardzo, co się tak na prawdę stało… przecież pracowałeś uczciwie aż do tamtej nocy… Wracałeś z kopalni, w której znalazłeś chwilowo prace. Przyszedłeś do karczmy, bo w niej mieszkałeś, a tam już czekała na Ciebie straż. Złapali Cię, zakuli w kajdany i zaprowadzili do aresztu. Dopiero tam Ci wytłumaczyli, o co chodzi. Niby ty ukradłeś jakiemuś szlachcicowi bezcenną buławę – symbol jego rodu. Staż miejska nie chciała słuchać, że to nie ty, że w tedy byłeś gdzie indziej itd. I co najdziwniejsze, w twoim pokoju w karczmie znaleźli to berło! Wtedy zrozumiałeś, że ktoś Cię w to wrobił. Nie wiesz, kto ani dlaczego ale teraz to nie jest ważne. Bo teraz jesteś przewożony pod pokładem statku. Najprawdopodobniej płyniesz do koloni karnej albo innego zad*pia gdzie będziesz musiał tyrać na rzecz państwa w ramach kary.
Hallebenius: Jak co dzień przechadzałeś się po lesie. W pewnym momencie zauważyłeś leżącego człowieka. On strasznie krwawił. Dookoła było pełno krwi. Czym prędzej podbiegłeś do niego próbowałeś go uleczyć ale było już za późno on nie żył. Podczas próby leczenia poplamiłeś się jego krwią. Zauważyłeś sztylet, który leżał koło jego ciała. Podniosłeś go był on zakrwawiony. W tym momencie podbiegł go Ciebie jakiś mężczyzna. To był jakiś urzędnik i co on zobaczył? Ciebie trzymającego zakrwawiony sztylet w ręku, poplamionego krwią i stojącego nad ciałem. Dla niego, tak samo jak i dla strażników, których zawiadomił było oczywiste, że ty zabiłeś tego człowieka. Zresztą dokładnie tak to wyglądało. Na dodatek okazało się, że to właśnie sztyletem zabito tego mężczyznę, którego znalazłeś w lesie… Zakuto Cię w kajdany i zaprowadzono do więzienia. Posiedziałeś tam tydzień, potem zaprowadzono Cię na statek, którym teraz płyniesz. Z tego, co słyszałeś chyba płyniesz do kolonii karnej.
Shira z Nor: To działo się tak szybko... Jak zwykle wruciłaś do domu. Zdziwiła Cię jedna rzecz na stole leżł zwój. Podeszłaś do niego i rozwinełaś był to zwój ze śmiercionośnym zaklęciem. Wiedziałaś, że posiadanie takiego zwoju jest karane... więzieniem! Nagle poczułaś na swych plecach ostrze miecza. Nie ruszaj się posiadanie tego zwoju jest karane... zapraszamy do więzienia -powiedział strażnik miejski. Strażnicy nie chcieli słuchać twoich tłumaczeń że ty go tylko znalazłaś. Zresztą nie dziwiłaś się strażnikom sama sobie też byś nieuwieżyła. Jeden ze strażników powiedział, że ktoś im doniusł o posiadaniu przez Ciebie zwoju. Posiedziałaś troche w więzieniu, a teraz płyniesz statniem dobrze skuta. Nie wiesz dokąd płyniesz.
Carlista Morn: Zostałaś złapana na jednym z zabójstw. Przesiedziałaś miesiąc w więzieniu. Teraz jesteś transportowana statkiem do kolonii karnej.
SiNafay Do'Urden: Podczas gdy przebywała w Waterdeep została schwytana i uwięziona za samo bycie drowem i chodzenie samemu po nocy, i to akurat gdy szła na łowy z okazji swych 27 urodzin. Nazajutrz rano została zaprowadzona na statek, nie wyjaśnino jej nawet za co została aresztowana ani dokąd płynie ten statek. ...
Wszyscy: Nie znacie się. Siedzicie wszyscy na jednej długiej ławie w takiej kolejnosići: Shira, Thaevis, Milczek, Arnold Wręcemocny, Carlista Morn, Hallebenius, SiNafay Do'Urden, obok siedzi jakiś niski człowiek krótko przystrzyżony przebąkiwał coś, że jest złodziejem. Wszyscy jesteście bardzo dobrze skuci: macie skute ręce i przykute do łańcucha krępującego nogi, nogi macie skute i łancuchami przypocowane do ławy(nie możecie wstać) Przed wami stoi strażnik przy pasie ma miecz i bat, w ręku trzyma krótką włucznie.
Teraz macie czas na pogadanie z sobą itp.
EDIT: Aha piszecie na górze postu imię postaci