[Harry Potter] Czy aby na pewno?

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

[Harry Potter] Czy aby na pewno?

Post autor: Hose15 »

Nadeszły czasy pozornego pokoju. Rok po drugiej bitwie o Hogwart oraz po zabiciu samego Lorda Voldemorta, świat czarodziejów zostaje doprowadzany do porządku i ładu. Wielu ludzi jednak obawia się ponownej eskalacji zła.
Niektórzy Śmierciożercy zręcznie zdołali wymknąć się z pościgu aurorów po śmierci Czarnego Pana. Nieoficjalnie mówi się, że szykują armię nowych, świeżaków. Są to jedynie plotki powtarzane najczęściej przez ich zwolenników - niestety. Tacy jeszcze zostali.

Wiadomym jest, że Harry Potter, Ron Weasley i jego siostra - Ginny przygotowują się do testów na aurora, gdzieś w głębi kraju. Hermiona Granger pracuje w Departamencie Tajemnic, w wydziale Przestrzegania Prawa.
Ta grupka jak i ich najbliżsi przyjaciele z Hogwartu szybko zdobyła sławę i tytuł legendarnych czarodziejów i czarownic.

Minerwa McGonagall jak co roku witała pierwszorocznych tuż przed Wielką Salą. Ten punkt wieczoru dotyczył jedynie początkujących, a reszta uczniów czekała na nich we wspomnianej Wielkiej Sali. Była tam także Tiara, bez której przydział nie byłby szkolną tradycją. Po prawej stronie wzdłuż długiego stołu można było zauważyć Ślizgonów i Puchonów, a po przeciwnej Gryfonów i Krukonów. Obok siebie siedzieli dwaj przedstawiciele Slytherinu, a mianowicie - Lloethius i Alexander. Dokładnie naprzeciwko, przy przeciwnym stoliku Gryffindoru zajęty rozmową - Simon Darkstar.
Po dość długim oczekiwaniu na zakończenie ceremonii przydziału, wszyscy zaczęli bić brawa. W Sali było dość gorąco, pomimo jesieni.
Czarownica w podeszłym wieku debiutowała na stanowisku dyrektora Hogwartu. Miała tremę. To było widać, choć zawsze uznawano ją za kobietę wyrachowaną, pewną siebię, a przede wszystkim stanowczą.
Oczy wszystkich skierowane były właśnie na nią.
Dotknęła różdżką swojego gardła, po czym donośnym głosem rozpoczęła przemowę.
- Witam wszystkich zebranych. Uczniów, nauczycieli, pracowników. Jak wiemy w zeszłym roku w Hogwarcie miały miejsce straszne wydarzenia. Zamek opanowany był przez nieprzyjaciela. W wyniku tej swego rodzaju okupacji, śmierć i poważne rany odniosło wiele osób. Chwilą ciszy uczcijmy pamięć Freda Weasleya, Nimfadory Tonks, Remusa Lupina, Severusa Snape'a i wielu innych bohaterów naszych czasów.
Schyliła głowę w dół. Zamknęła oczy i najwyraźniej nad czymś myślała.
Po oddaniu czci, dyrektor ponownie zabrała głos.
- Wiele osób odeszło, ale nadeszły także zmiany. Przede wszystkim w kadrze naszej szkoły.
Oficjalnie ogłaszam iż nowym nauczycielem zielarstwa zostaje profesor Neville Longobottom. Nadaję mu również tytuł opiekuna Hufflepuffu -
okrzyki i brawa Puchonów nie miały końca, gdy wspomniany czarodziej wstał, by przywitać się z całym gremium. Był pulchny na twarzy, a w ręku trzymał obrzydliwą, brunatną ropuchę. Na jego twarzy występował niepewny uśmiech. Machał rękoma w różne strony, sam nie wiedząc co się za bardzo dzieje.
- No dobrze Longobottom. Wystarczy - skwitowała McGonagall. - Kolejne osoby, które są nowe w naszej szkole to:
Frederick Miller - nowy nauczyciel Obrony przed Czarną Magią, a także Theresa Corner - nauczycielka mugolznawstwa -
wspomniana dwójka powstała. Siedzieli obok siebie. Mężczyzna miał długą bliznę ciągnącą się od policzka aż po skraj oka. Wyglądał dość groźnie. Jego dość gęsty zarost również wprawiał w zdumienie.
Kobieta była przy kości - wysoka, potężna, w dużych okularach. Na sobie miała czarną, długą szatę oraz spiczastą tiarę.
Tym razem też były brawa, lecz nie tak gromkie jak wcześniej.
- Przypominam, że nabór do drużyn Quidditcha rozpocznie się w drugim tygodniu semestru. Nie wolno używać zaklęć pomiędzy lekcjami.
No cóż. Pozostaje mi tylko skończyć, bo pewnie z niecierpliwością czekacie na jedzenie - uśmiechnęła się, po czym machnęła różdżką, a na stołach pojawiło się mnóstwo wszelkiego rodzaju potraw i napojów.
Czerwona Orientalna Prawica
Magnus
Szczur Lądowy
Posty: 4
Rejestracja: środa, 22 października 2008, 18:15
Numer GG: 6985799

Re: [Harry Potter] Czy aby na pewno?

Post autor: Magnus »

Alexander

Siedział z głową opartą na prawej ręce, widocznie znudzony tym całym zamieszaniem jakim była uczta i sortowanie. Jego ciemno brązowe, długie włosy związane w koński ogon wisiały w powietrzu. Swoimi zielonymi oczami patrzył gdzieś ponad nową dyrektor.
Gdy doszło do prezentacji nowych nauczycieli nieco się ożywił.
- Longbottom profesorem? – wymamrotał i parsknął cicho z niedowierzania. McGonagall musiała być chyba zdesperowana...
Gdy w końcu na stołach pojawiło się jedzenie z zapałem, choć zachowując dobre maniery zaczął jeść i od czasu do czasu rzucać ciekawskie spojrzenia na nowych Ślizgonów.
Oczywiście nie mogło też zabraknąć pełnych wrogości spojrzeń w kierunku Gryfonów.
Miał tylko nadzieję, że jego szósty rok będzie spokojny i da mu czas na załatwienie kilku spraw.
Mangelee
Majtek
Majtek
Posty: 87
Rejestracja: piątek, 16 grudnia 2005, 15:23
Lokalizacja: Z Lwiej Skały
Kontakt:

Re: [Harry Potter] Czy aby na pewno?

Post autor: Mangelee »

Lloethius

Zatopiony w myślach siedział cicho przy końcu stołu nie zwracając za bardzo uwagi na przemowę dyrektorki. Klaskał kiedy inni klaskali i przestawał, gdy aplauz cichł. Usłyszał jak mówią coś o quidditchu. Hmm, a może by się zapisać?, pomyślał. Lubił oglądać mecze, lubił latać i był w tym całkiem niezły. A przynajmniej tak sądził. Nie, przecież to jest gra drużynowa, za dużo ludzi. Na pewno nie dasz rady – szepnął jakiś nieprzyjemny głosik w jego głowie. Nie będziesz wiedział dopóki nie spróbujesz – stwierdził inny. Ależ nie ma sensu próbować czegoś, co z góry jest skazane na niepowodzenie - odpowiedział pierwszy. Ta bitwa myśli trwała jeszcze chwilę, dopóki nie pojawiło się jedzenie. Sięgnął po kurczaka chcąc być już w dormitorium. Tu było zdecydowanie zbyt tłoczno. I zbyt głośno.
I już się nie martw
Aż do końca twych dni
Naucz się tych dwóch radosnych słów
Hakuna Matata!
Obrazek
Sirion
Marynarz
Marynarz
Posty: 293
Rejestracja: wtorek, 21 października 2008, 19:47
Numer GG: 11883875
Lokalizacja: Warszawa

Re: [Harry Potter] Czy aby na pewno?

Post autor: Sirion »

Simon Darkstar

Wysoki, blond włosy uczeń szóstego roku siedział przy stole gryfonów zajęty ożywioną rozmową z przyjaciółmi. Nowa dyrektor Hogwartu wyglądała według niego na bardzo stremowaną.
"Pełnić rolę zastępcy dyrektora to jedno, ale być nim to już zupełnie inna sprawa..." - Pomyślał. Miał nadzieję, że sytuacja w szkole się ustabilizuje. Miał już dość wspomnień o bitwie o Hogwart i szczerze liczył na to, iż ten rok przetrwa bez większych ekscesów.
- (...) Oficjalnie ogłaszam iż nowym nauczycielem zielarstwa zostaje profesor Neville Longobottom(...) - Te słowa przerwały rozmowę Simona z przyjaciółmi.
- Zaraz, czy to nie jest aby były gryfon, który brał udział w obalaniu nowych władz w szkole, kiedy rządzili tu śmierciożercy? - Wyszeptał w kierunku swoich znajomych. Nie doczekał się jednak odpowiedzi. Więc powrócił do przysłuchiwania się dyrektor McGonagall.
- Przypominam, że nabór do drużyn Quidditcha rozpocznie się w drugim tygodniu semestru. Nie wolno używać zaklęć pomiędzy lekcjami.
Był pewny, że się zgłosi. Występował już w drużynie na pozycji ścigającego i nie widział żadnych przeciwwskazań do startu i w tym roku. Więc kiedy już wszystko było powiedziane, zabrał się ochoczo do jedzenia, marząc, aby szybko wylądować we wspólnym pokoju Gryfonów.
“Better to fight for something, than live for nothing”

General George S. Patton

Fortis cadere, cedere non potest
Zablokowany