[Hegemonia] Płomień idei

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Re: [Hegemonia] Płomień idei

Post autor: Drzewiec »

Henryk V

Są rzeczy, które potrafię przeszkodzić władcom w ich śmiałych i genialnych planach. Ot, na przykład mapa.
- No tak, w razie wojny nie przejdziemy przez kilkadziesiąt kilometrów cesarstwa... To byłby początek wojny domowej z tym starym dzia... z naszym ukochanym cesarzem - powiedział Henryk, kręcąc lekko głową. - Wygląda więc na to, że wszelkie pomysły na sojusz z Ideriadą i ich wsparcie militarne musimy odłożyć na bok... nie dlatego, że brak nam wojsk, tylko dlatego, że brakuje dróg, aby je przemieścić. No trudno, na razie to zostawmy. A skoro wspomniałaś o "swoich planach znalezienia małżonki" to masz może jakieś lepsze opcje? - zapytał się Henryk. Czasem myślał, że najlepszą żoną, jaką mógłby znaleźć, byłaby Anna, ale po chwili zdawał sobie sprawę z bezsensowności tego rozumowania.
Henryk wysłuchał odpowiedzi, wymienił ze swoją minister kilka uwag, a gdy uznał, że rozmowa jest zakończona powiedział:
-Idź odpocząć przed jutrem, czeka nas długa podróż do Sorvelandu. Upewnij się tylko, że w czasie mojej nieobecności nikt nie zrobi tu zamachu stanu - uśmiechnął się król Cyranei. - No i nie zapomnij o kandydacie na sekretarza. Audiencja zakończona, dobranoc - władca otworzył drzwi do sali tronowej i powolnym krokiem udał się w kierunku sypialni. Tego dnia niczego już nie podpisywał, ani nie planował. Trochę czasu spędził na czytaniu dzieła jakiegoś dziwnego filozofia z południa, wziął gorącą kąpiel i na kilka minut przed północą położył się spać.
Ant
Kok
Kok
Posty: 1228
Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 21:54
Numer GG: 8228852
Lokalizacja: Dziki kraj pod Rosją

Re: [Hegemonia] Płomień idei

Post autor: Ant »

Norbert Otto Gunnervald

Norbert głośno oddychał z trudem łapiąc spore oddechy.
- Cóż... Widzę, że nie bez powodu stałeś się moim strategiem. Niech więc udoskonalenie mojego planu stanie się Twoim zadaniem. Pozwalam Ci na ogłoszenie mobilizacji do pięćdziesięciu tysięcy żołnierzy... Niby, że do ochrony uroczystości. Można by tez wykorzystać wszystkich okolicznych rzemieślników, żeby produkowali jak najwięcej. To pozwoliłoby ukryć pracę kowali i płatnerzy. Właśnie... Dowiedz się o stanie zbrojowni i ilości koni gotowych do walki. Chcę by docelowo nasi żołnierze byli wyposażeni w miecz i tarcze, oraz łuk i dwa pełne kołczany. Na wypadek obrony kołczany z normalnymi strzałami, a podczas ataku jeden wypełniony strzałami przygotowanymi do podpalania. Powiesz mi co wymyśliłeś o dowiedziałeś się jutro rano na naradzie. Przekaż reszcie, że ta odbędzie się nie wieczorem jak mówiłem, a jutro rano, przy śniadaniu. Aha! Właśnie... Pomów z nimi o siatce szpiegowskiej. Poślij też posłańców na południowe granice z wiadomością, by dzień po uroczystościach nie przepuszczać nikogo do Ideriady po za naszymi kupcami, do odwołania. To na razie wszystko. -
Po przygotowaniu się poszedł na umówione spotkanie z Anną. Konie już czekały. W tym jego ulubiony Hestas. Był to szary koń niczym nie wyróżniający się na pierwszy rzut oka wśród innych. Trudno jednak było o odważniejszego i szybszego wierzchowca w całym Sorvelandzie. Norbert usiadł w siodle. Czekał na Annę. Ta po chwili zjawiła się. Władca Sorvelandu ponownie odwołał straż przyboczną. Kilka minut później wyruszyli.
Norbert pokazał jej najpiękniejsze miejsca jakie odkrył... Odkrył... To dobre słowo. Sorveland był praktycznie cały zalesiony. Nawet królewskie mapy nie były w pełni dokładne. Były na nich zaznaczone jedynie drogi... w tym te nieprawdziwe, wioski, miasta, rzeki, jeziora oraz inne ważniejsze miejsca. Reszta była praktycznie zagadką. Nie dziwota, że wśród prostego ludu postało wiele legend na temat Sorvelandzkich lasów. Praktycznie tylko myśliwi umieli się w pełni sprawnie po nich poruszać, co sprawiało, że jak dotąd było tylko kilka ataków na wielkie księstwo.
Podczas drogi Wielki Książę wypytywał swą wybrankę o Cynad. Chciał się o nim dowiedzieć jak najwięcej. Nie tylko pod względem jego piękna, ale i wartości militarnej i ekonomicznej.
Po powrocie para udała się do królewskiej sypialni...
Norbert obudził się rankiem. Patrzył przez dłuższą chwilę na śpiącą Annę. Obudził ją potem pocałunkiem. Po dłuższym czasie przybyli na poranną strawę. Po wielkim księciu było widać, że jest zmęczony i dokuczają mu zakwasy. Zasiadł przy stole, gdzie czekali już doradcy. Zasępił się przez moment, z uśmiechem patrząc na Annę. Moment później nabrał sporego oddechu.
- Witam wszystkich. Przejdźmy od razu do rzeczy. Co udało się zrobić z rzeczy, które wam zleciłem? -
Obrazek
Fioletowy Front Wyzwolenia Mrówek
Klub Przyjaciół Kawy
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [Hegemonia] Płomień idei

Post autor: Jabberwocky »

Karl II Osterling

Resztę dnia Karl spędził kontrolując postępy w przygotowaniach do wyjazdu, wyczyścił konie dla siebie i kilkorga dostojników, lubił od czasu do czasu popracować fizycznie, pozwalało mu to odwrócić myśli od spraw wielkich i ważnych, co prawda tuż za nim stał Antonius Hein i odczytywał mu swoje raporty, ale w porównaniu do normalnych zebrań rady nie działo się tu niemal nic, słuchał tylko słów Antoniusa, tu skończyli tyle a tyle setek metrów traktu, tu potrzebne są dodatkowe fundusze na osuszenie zalanej częściowo kopalni i ile to pieniędzy uzyskali ze skarbca książęcy inżynierowe, by udoskonalić, jakże niezbędne w górach, metody nawigacji morskiej, pocieszające było to że takie pomysły miewali raczej rzadko, o wiele częściej tworzyli naprawdę przydatne mechanizmy, część z nich nawet działała poza warsztatami.

Następnie Osterling zabrał się za oczyszczenie i naostrzenie rodowego miecza, spokojnie przesuwał osełkę wzdłuż ostrza, słuchając suchego i wiecznie zirytowanego głosu Ludwika Grisha, dowiedział się dokładnie ile państwowych dochodów jest „marnowanych”, na „głupie zabawy” inżynierów, ile zabrały naprawy po najazdach barbarzyńców z zachodu a ile ma, w teorii przynajmniej, pochłonąć wyjazd Karla, wraz ze świtą, do Soverlandu, z relacji głównego poborcy, można by wynieść wrażenie, iż państwo nie ma dochodów, znajduje się na skraju bankructwa i właśnie radośnie skacze do przodu, Karl uśmiechną się tylko pod nosem, wiedział, że stary człowiek nie lubił ani wydatków ani nowoczesnej technologi, a już zwłaszcza wydatków na technologię, na szczęście mimo swojego permanentnego narzekania spełniał co do joty polecenia swojego władcy, młody Osterling doszedł do wniosku, że starzec po prostu lubi sobie ponarzekać i nie ma sensu psuć mu jednej z nielicznych już przyjemności z życia, a dochody państwa od lat były stabilne i solidne, choć Książę wiedział, że to tylko mała część tego co można wycisnąć z tej krainy, jeśli jego rządy będą toczyć się zgodnie z jego planami, to przyszłe pokolenia władców będą miały dwu albo i trzykrotnie większe zyski niż on sam.

Sam zaniósł wybrane przez Albrechta prezenty na ślub, doradca wniósł nieco inwencji i wybrał dary osobno dla królowej i króla, srebrny naszyjnik, kolczyki i pierścień wysadzane szmaragdami i zdobione delikatnym roślinnym motywem, wszystko ukształtowane przez miejscowych jubilerów, wydobyte z miejscowych kopalni i włożone do szkatuły zrobionej z wiśni rosnącej w książęcym sadzie, dla Gunnervalda Albrecht przygotował pęk różnorakiej zdobycznej broni, topór z Nordbraugen, miecz z Tyru, harpun piratów z wysp i podobne, każda z osobna zamknięta w dębowej szkatule ozdobionej wyrytym wizerunkiem zawartości, łącznie było tego sześć sztuk, były to bronie wodzów i bogaczy, wspaniale wykonane, pięknie ozdobione i mało poręczne w prawdziwej walce, „To chyba jeden z niewielu wypadków kiedy rozsądek wziął górę u moich przodków” pomyślał Karl niosąc paczki, jedyne zdobienia na ceremonialnym mieczu Osterlingów stanowiły rysy po zderzeniach z wrogą bronią, jeśli chodziło o walkę, przodkowie zawsze stawiali na zmaksymalizowanie szans na zabicie przeciwnika i pozostanie przy życiu, pozłacany miecz czy zbroja pokazuje tylko wrogim łucznikom gdzie celować, nie mówiąc już o skuteczności takowej zabawki w boju.

Wyruszyli trzeciego dnia o świcie, zdobna karoca, w której jechała żona z córką i wujostwo, kilka wozów dla pomniejszych dygnitarzy i umieszczonych wśród nich agentów Balthasara, oraz dziesięciu zbrojnych z gwardii pałacowej na koniach, wśród nich sam Karl, reszta ochrony miała stać na granicy kotliny.

Przemieszczali sie spokojnie drogami Niedershlesien, solidne, wyłożone kamiennymi płytami i regularnie kontrolowane przedstawiały standardy prosto z Cesarskiej stolicy, niestety im więcej kamieni milowych od stolicy prowincji mijali, tym gorszy był stan dróg, nic dziwnego zaczęto budować je dopiero za rządów Karla, wcześniej były to tylko zwykłe odcinki ubitej ziemi, na szczęście główna droga wyjazdowa była pierwszą za którą się zabrano więc niedogodności nie były wielkie.

Spotkanie z czekającymi wojownikami nastąpiło zgodnie z planem, nie czekając długo ruszyli dalej, tym razem jednak w towarzystwie dwu setek wyszkolonych wojowników, wojowników znających tereny na które zmierzali, wybrani z konnych dywizji, tym razem wyposażeni w krótkie łuki i szable, na modłę sąsiadów z północy i ubrani skóry i lekkie kolczugi, przygotowani by stawić czoła wszystkiemu co świat może rzucić przeciwko nim... i zwyciężyć.

Droga upływała spokojnie, już sam widok kolumny wojowników odstraszał wszelkich możliwych bandytów, grupa podążała wzdłuż rzeki Brzany, mijali niewielkie wioski i pola, zapewniające większość żywności dla mieszkańców kraju. Po tygodniu góry otaczające kotlinę były już tylko niewielkimi nierównościami na horyzoncie, najkrótszą drogą poprzez ziemie Domeny Cesarskiej, w przeciągu kolejnych kilku dni, dostali się do granic Soverlandu.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
Lich
Szczur Lądowy
Posty: 5
Rejestracja: sobota, 2 maja 2009, 23:03
Numer GG: 4037707

Re: [Hegemonia] Płomień idei

Post autor: Lich »

[OOC: Dobra, ja tam nie napisałem, zapomniałem, miałem zagadać z Phovenem, zapomniałem, miałem napisać, nie miałem czasu, a potem zapomniałem, ale rzecz w tym, że ja i tak siedzę na tyłku i niezbyt mam co robić, póki mi nie złoży gabinet zamówionych raportów]
Zablokowany