[Magia i Miecz]

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

Adrien i Americo (oraz Soony)

Ninja od razu przejal inicjatywe i dobyl broni.
- Dobra! Sa moi! - odpowiedzial na slowa Adriena i nie czekajac az przeciwnicy ich zaatakuja - sam sie na nich rzucil. Jego pewnosc siebie dawala pozostalym pewne poczucie bezpieczenstwa, poczucie ze nie musza sie bac o tyly, a jedynie o trzech goblinow znajdujacych sie przed nimi.
Goblin, ktorego Americo zagadal stracil na pewnosci siebie i przez dluzsza chwile stal jak wryty, zastanawiajac sie nad tym, czy caly ten ich atak ma jakis sens. Poczatkowo tylko dwaj pozostali ruszyli do ataku. Nie tracac czasu, niziolek cisnal nozykiem w jednego z atakujacych. Bron obrocila sie w powietrzu, robiac swego rodzaju salto i wbila sie lekko ostrzem w klate, atakujacego ich goblina.
Adrien przejal inicjatywe po tej stronie pola bitwy i z bronia w reku ruszyl przed siebie. Zdawalo sie, ze przyjdzie mu walczyc z trzema goblinami na raz, ale najpierw jeden z nich stal jak glupi, a potem drugi oberwal bronia miotana od niziolka i skurczyl sie kwilac z bolu. Pelna wartosc bojowa mial tylko jeden z jego przeciwnikow.
Oczywiscie wojownik nie koncentrowal sie tylko na nim - wszak mial i inny cel w zasiegu miecza. Sparowal cios goblina po swojej prawej stronie, a nastepnie zamierzyl sie (niby) na niego. Gdy przeciwnik przyjal pozycje obronna, Adrien wymierzyl silny cios, ale nie jemu - tylko zranionemu wczesniej przez niziolka. Obfitym strumieniem trysnela ciemno-brazowa krew goblina. Zadana rana byla na tyle powazna, ze ten padl na ziemie.
Adrien nadal jednak mial jednego przeciwnika do pokonania i poradzil by sobie z nim bez wiekszych trudow. Jednak ostatni goblin przestal juz sie zastanawiac nad tym co robic i ruszyl do ataku. Jednoczesnie wojownik wiedzial, ze Americo wykorzystal juz swoja bron i jakby mu sie zdawalo, niewiele mogl jeszcze teraz zrobic. Moze nizolek go czyms zaskoczy?

Za swoimi plecami slyszeli liczne szczeki mieczy, a po chwili warkniecie i gardlowy okrzyk bolu, najprawdopodobniej nalezacy do jakiegos goblina.


Dang Dang i Larissa

Nadal czekamy na odpis Samanta :/



Nadaje z biblioteki - stad brak polskich liter i lekki pospiech. Sorka.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Blue Spirit
Bombardier
Bombardier
Posty: 895
Rejestracja: niedziela, 15 lutego 2009, 17:50
Numer GG: 0

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Blue Spirit »

Americo
Niziołek MIAŁ zamiar zaskoczyć czymś wojownika. Nie zastanawiając się zbyt długo, rzucił się w bok i dał nura w krzaki. Goblin, w swym szale bitewnym, poleciał za nim. Americo nie uciekał. Zwinął się w kłębek w wysokiej trawie i chichrał pod nosem. Pędzący zielonoskóry najprawdopodobniej nie dojrzy go, potknie się o niego i wywali. Gdyby mu się to udało, Americo mógłby zadźgać go niewielkim nożykiem ukrytym w cholewie, którym kiedyś próbował się golić z opłakanym skutkiem. Czekał.
Obrazek

to dalej ja, tylko mi kochany baziu ksywkę zmienił :D
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: WinterWolf »

Adrien (odpis krótki, bo w walce nie ma się co nadmiernie rozpisywać o wewnętrznych przeżyciach bohatera :P)

Wojownik natychmiast ruszył za ostatnim goblinem, którzy rzucił się za niziołkiem w trawę. Adrien miał tę przewagę nad goblinem, że w wysokich chaszczach widział więcej, bo był wysoki. Chłopak skoczył i pchnął goblina potężnie tarczą. Raz że był silny, a dwa był ciężko opancerzony. Miał nadzieję wytrącić przeciwnika z równowagi i dobić go mieczem. Potem pozostawało już tylko wspomóc Soony'ego w jego boju.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

Adrien i Americo

Goblin istotnie pogonił za niziołkiem, ale zatrzymał pościg, gdy Americo zniknął w wysokiej rawie. Goblin stanął w miejscu rozglądając się za swoją niedoszłą ofiarą napadu. Ta chwila nieuwagi drogo go kosztowała. Wojownik* zaskoczył go nieprzygotowanego wręcz taranując go tarczą i powalając na ziemię. Jeden celny cios zakończył sprawę i życie zbója.

Nagle odgłosy walki za plecami jakoś ucichły. Soony widocznie dobrze się sprawił w walce z trzema przeciwnikami. Jednak jeden rzut oka wystarczył, aby stwierdzić, że o własnych siłach na polu walki nikt już nie stał. Na ziemi leżało łącznie pięć ciał goblinów oraz Soony.

Adrien podbiegł do niedawno poznanego towarzysza.
- Trafili mnie... Zwykłe śmierdzące gobliny, a trafili mnie. - wydusił z siebie, poważnie ranny w bok, Soony.
- Lepiej nic nie mów. - powiedział Adrien i zawołał niziołka.

Upewniwszy się, że nie ma już żadnego zagrożenia, Americo powrócił na pole walki. Jeden z nich oberwał i powinni się nim zaopiekować.
Obaj postarali się, jak najlepiej zadbać o kolegę. Opatrzyć jego ranę i zatamować krwawienie.


Tymczasem Dang Dang i Larissa postanowili zabrać ich konia i powrócić na trakt.
- Może dali nam tego konia, aby nas opóźnić i przesiedli się na tego drugiego. - rzekła czarodziejka.
Jeśli tak, to coś im mogło nie wyjść przy przesiadaniu się, gdyż według wcześniejszych śladów, ktoś tam brał kąpiel błotną.
- To musieli być nieudolni złodzieje, jeśli nawet się przesiąść nie potrafili. - dodała po chwili przemyśleń.
- A może coś się stało i jeden z nich po prostu spadł z konia? - zadrwił Dang Dang.

Po drodze snuli jeszcze kilka przypuszczeń, a gdy po kilkunastu minutach dotarli do towarzyszy dowiedzieli się o tragedii jaka ich spotkała.
- Napadły na nas gobliny. Soony jest ciężko ranny. - przywitały ich smutne słowa Americo.

* - wprowadziłam poprawkę, bo Adrien nie jest elfem tylko człowiekiem :P - dop. WW
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Plomiennoluski »

Dang Dang

Trol spokojnie próbował sobie ustawić w głowie bieg wydarzeń. Na resztę ich grupy napadły gobliny, kilka padło trupem, ale przy okazji ciężko raniły jednego z obrońców. Jeśli dobrze kojarzył gobliny i nic się tamtym nie pomyliło, to te małe stworki będą dzisiaj świętować zwycięstwo okupione niskimi stratami. Wzruszył tylko ramionami, przynajmniej był nowy zapas mięsa.

-Sugeruję żeby ktoś się z nim wrócił do karczmy, w tym stanie raczej i tak wiele nie zdziała ani sie na wiele nie zda.

To był dopiero pierwszy dzień, a już się wszystko sypało, chyba głownie dlatego lubił pracować i polować sam.
-To kto idzie dalej ze mną do tego miasta?
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: WinterWolf »

Adrien

Przyglądał się uważnie Soonyemu. Rana nie wyglądała na głęboką. W zasadzie to była bardziej bolesna niż groźna. Młody wojownik ciężko westchnął. Nie sądził nigdy, że to powie ale odezwał się:
- Widzę, że znaleźliście mojego konia... Sądzę, że najlepiej by było gdyby Larissa wróciła z Soonym i zadbała o to by go porządnie opatrzono. W tym czasie my pójdziemy dalej by odzyskać jej wierzchowca. - na koniec westchnął ponownie. Cóż, wolał jednak okazać rozsądek niż głupią dumę. Raz, że znów rozstawał się ze swoim wierzchowcem, a dwa... Chłopak potrząsnął głową odpędzając natrętną myśl.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

OK. Zostają Adrien(WinterWolf) i Dang Dang(Plomiennoluski). Zapewne przejmę Larissę, chyba, że Samanta będzie grać sama. Reszta... zresztą nie wszystko na raz - to niezbyt realne. Na razie odpadł tylko jeden.

Gramy dalej :D




Soony został opatrzony i zatrzymano krwawienie, jego poważnym ranom znacznie dopomogło też zaklęcie rzucone przez Larissę. Nie mniej jednak nadal potrzebował profesjonalnej pomocy... albo przynajmniej odpoczynku i opieki.
Zgodnie z ustaleniami, Larissa miała odwieźć go do gospody, a następnie dogonić ich na koniu Adrien'a. Zanim się rozstali umówili się na spotkanie w Maltaur (miasta do którego zmierzali) w karczmie, która będzie najbliżej ich celu: Alei Południowej, numer VII.
Dang Dang delikatnie postawił Sonnego na koniu. Larissa chwyciła uzdę i ruszyła w drogę powrotną.

Dang Dang, Adrien i Americo udali się natomiast w stronę miasta - w pogoni za koniokradem. Po kilku metrach Troll bez trudu zauważył, że ich trop uległ zmianie - ślady nie biegły już przez środek błotnistej drogi, ale zeszły na pobocze. Dodając do tego ich zmniejszoną częstotliwość i specyficzny rodzaj zagłębień można było śmiało wywnioskować, że złodziej doszedł do tego samego wniosku co Oni na początku drogi - poboczem będzie szybciej - i znacznie przyspieszył. Wyglądało na to, że jego złapanie nie będzie takie łatwe.
Nie tracąc jednak ducha, trochę zmęczeni po walce i ociężali od błota gonili złoczyńcę. Przemieszczali się dość szybko i nie zatrzymywali się aż do zmroku - kiedy to dotarli do murów miasta... właściwie do końca lasu, a do miasta brakowało jakieś 100metrów. Przy bramie stało dwóch zbrojnych strażników. Niezwykle głodni i zmęczeni poszukiwacze nie mieli pewności, czy do Maltaur wpuszczają wszystkich - np. Trolle.

Dang Dang całą drogę był na przecie. Spowalniało go nieco pilnowanie śladów, ale i tak był najszybszy - często oglądał się, czy pozostali za nim nadążają.
Słońce już zachodziło, gdy dotarł do linii drzew. Tam Troll zatrzymał się i odwrócił do towarzyszy. Wojownik był jakieś 30 metrów za nim, a zziajany niziołek przynajmniej drugie tyle.

Adrien biegł za Trollem, ledwo utrzymując jego szybkie tempo. Oprócz tego musiał jeszcze sprawdzać, czy niziołek za nimi nadąża. Na szczęście Dang Dang brał ich pod uwagę i też się czasem zatrzymywał.

W pewnym momencie Adrien dogonił "ich tropiciela", a ten stwierdził krótko:
- Jesteśmy na miejscu.
Adrien spojrzał przed siebie łapiąc kilka głębszych oddechów. Panująca szaruga zamazywała już nieco obraz miasta, ale dało się zauważyć dość wysokie mury z jasnego kamienia, kilka wież oraz bramę i dwóch strażników pełniących przy niej wartę.

W końcu Americo też ich dogonił. Czerwony i zziajany nie był w stanie rozmawiać normalnie, więc nic nie powiedział.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Plomiennoluski »

Dang Dang & Adrien

Dang Dang ponuro spoglądał na bramy miasta, to zdecydowanie nie były jego tereny, nie lubił się zapuszczać, jedyne potwory jakie tam mieszkały to tylko rodowici mieszkańcy z wypaczonym honorem. No i na dodatek zwykle nie lubili troli i czasem nie wpuszczali.
- No to jesteśmy prawie na miejscu... - podsumował rzeczowo trol.
- Hyh... Mam nadzieję, że uda nam się dopaść owego koniokrada - bąknął. - Swojego wierzchowca musiałem odstąpić czarodziejce i chociaż nie mam nic przeciwko temu to jednak by dotrzymać tobie kroku koń się przyda - uśmiechnął się do trolla. Skinął głową - Chodźmy - rzucił i ruszył w stronę bram.
- Hmmm, no dobrze, ja będę szedł z tyłu i udawał że nie widzę straży. Czasami im sie zdarzy mieć co nieco przeciwko podobnym do mnie. Co do konia masz racje, przyda Ci się, ale niziołkowi zdecydowanie tez by sie coś przydało... ja wiem? Może jakiś pies bojowy albo terier? - Kiedy ruszyli przez bramę Dang Dang trzymał się z tyłu, zupełnie jakby miało to pomóc ukryć jego ogromne ciało.


Strażnicy nie robili grupie jakichś większych problemów, prawie.
- Do łaźni na prawo i prosto przez trzy przecznice, bo śmierdzicie jak stare capy!

Adrien, gdy nieco się oddalili od strażników mruknął do trolla. - I kto to mówi... Oni chyba nie wiedzą co to jest łaźnia - dodał. Nie chciał mieć kłopotów ze strażą, więc mruknął to tylko do swoich towarzyszy.
- Pewnie, całemu temu miastu by sie przydała porządna kąpiel bo śmierdzi jakby ktoś puścił trupa z nurtem rynsztoka i to pewnie tylko po to żeby nieco polepszyć tutejszy zapach! - trol ryknął na całe gardło, miał nadzieję że straż usłyszy, należało im się a problemy ze strażą w jego przypadku to nie nowina. Niestety albo nie usłyszeli, albo wino, które pili zbytnio ich rozweseliło bo nie zareagowali zbyt gwałtownie.
- Dang Dang... Proszę cię... Ja tylko chcę dorwać koniokrada - powiedział Adrien. - Kłopoty ze strażą nam w tym nie pomogą... Ale na pożegnanie możemy im wspólnie nawtykać - powiedział.
- No dobrze, ale psujesz całą zabawe z wizyty w mieście. Na koniec mówisz o wtykaniu obelg czy pik w tyłek? - spytał trol niewinnie.
- Obelg. Piki nie mam poza tym nietakt z ich strony nie jest jeszcze powodem do wtykania im ciężkiego sprzętu - powiedział spokojnie wojownik.
- Jak już mówiłem psujesz całą zabawę, no ale nic jakoś to przeżyję. To co, wszyscy gotowi na mały przystanek w karczmie?

- Jasne. Chociaż wolałbym akurat zmyć resztkę goblinów z siebie - mruknął Adrien.
- No to zawsze możemy znaleźć zajazd z balią albo nawet prawdziwą wanną, jestem pewien że za drobną dodatkowa opłatą jak tylko poczują waszą wspaniałą woń.... karczemne dziewki albo zwymiotują albo same wystawią wam przed karczme beczke z wodą i mydło. - trol może nie był zbytnio pocieszający, ale od razu przechodził do sedna.
- Co racja to racja... - mruknął wojownik. - Chociaż resztki goblinów w tej sytuacji gorzej wyglądają niż pachną to jednak pozbyć się ich i tak trzeba - westchnął.
- No cóż, kamuflaż do polowania chwilowo nam niepotrzebny więc zgodzę się z tobą bez dwóch zdań. Hmmm niech prowadzi ktoś, kto sie w miastach nieco orientuje. - trol wyszczerzył swoje zębiska i kły. - Miasta to nie moja działka.

- Cóż... Jak znam miasta to karczma powinna być gdzieś tam... Zdaje się, że "uprzejmy" strażnik przy bramie wskazał nam od razu droge... Bo karczmy zwykle są w podobnych miejscach, opodal bram... W środku miasta to raczej bary i tawerny, no i lepsze jadłodajnie - westchnął.
- W sumie tutaj za bardzo nie ma czego upolować ani ugotować, chyba będę skazany na tutejszą kuchnię. No nic, chodźmy zanim wszyscy usną, zdaje sie że narzuciłem za szybkie tępo. - Dang ruszył w kierunku wskazanym przez wojownika.
- Jesteś troszkę większy niż przewidują ludzkie i niziołcze normy... To wymaga od nas szybszego przebierania nogami - przyznał wojownik.
- No tak, z drugiej strony jesteście zdecydowanie mniejsi niż przewidują trolowe normy, ciężko to będzie pogodzić, ale myślę że jeśli potraktuje to jako spacer... damy rade.

I tak na lekkiej i przyjemnej rozmowie minęła im krótka podróż od bram aż do karczmy. Najprawdopodobniej karczmy, wisiał tam jakiś znak na łańcuchach mający chyba przypominać głowę dzika, choć równie dobrze mógłby przedstawiać bestie albo królewskie przyrodzenie tak bardzo był złuszczony i wypaczony.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

Wszyscy

Wojownik Troll i niziołek weszli do karczmy. Od razu przywitał ich gwar rozmów połączony z licznymi odgłosami oraz typowymi dla takiego miejsca odgłosami, takimi jak dźwięk stawianych na blacie kufli, przelewanych napojów, uderzeń jednych naczyń o inne, czy też zwykłego mlaskania. Zaraz potem do nosów nowo przybyłych, dotarły zapachy jedzenia, piwa oraz czegoś jeszcze co trudno było zidentyfikować. Pomieszczenie w którym się znaleźli było duże, ale mimo to panował tu pewien zaduch. Na środku sali ustawione były dwie długie ławy, wzdłuż których na czterech mniejszych ławkach siedziało kilkanaście osób. Zaś pod ścianami umieszczono mniejsze, zwykle kwadratowe stoliki.
Kilka osób odwróciło głowy, aby upewnić się kto dołączył do biesiadujących, po czym zwykle wracali do swoich spraw. Wśród tylu zgromadzonych ciężko było określić, czy ktoś im się przygląda... a nawet gdyby, to można to uznać za zwykłe zainteresowanie Trolem goszczącym w karczmie. Ale nie był on jednak szczególnie wyróżniający się pod względem oryginalnej tutaj rasy - wśród siedzących można było wypatrzeć zarówno ludzi, elfy, orki i gnomy, jak i przedstawicieli nieznanych poszukiwaczom ras. Dostrzegli oni parę całkowicie białych humanoidów o dość pociągłych twarzach i długich białych włosach, kobietę o twarzy i dłoniach (reszta była skryta pod zbroją skórzaną) przypominających lamparta która rozmawiała z zakutym w zbroję towarzyszącym jej osobnikiem, czterech czerwonych osobników o kręconych włosach charakteryzujących się skromnymi rogami nad czołem, oraz w końcu siedzącą na bardzo wysokim krześle tuż przy barze rudą kobietą wyglądem przypominającą skrzyżowanie człowieka z lisem, której bardzo skąpy strój sugerował iż (tak samo jak dwie podobnie ubrane kobiety siedzące obok) jest jednocześnie pracownicą jak i towarem tegoż przybytku.

- Z drogi! Z drogi, mówię! - przedzierając się przez tłok, Americo ruszył w stronę baru.
Komuś jednak nie spodobało się, iż niziołek tak się rządzi - jeden z klientów, człowiek z pokaźną czarną brodą, celowo ustawił się na jego drodze.
- A ty co się kurduplu wydzierasz?! - zagadał nieuprzejmym głosem.
- A to, że jestem tu z tym czarnym trolem. I jak on się wydrze, że chce przejść, to połowie obecnych będą uszy krwawić. Lepiej więc będzie jak zejdzie nam pan z drogi, tak dla własnego bezpieczeństwa.
- odparł Americo patrząc prosto w oczy rozmówcy.
Ten spojrzał tylko na Dang Danga, a po chwili zajął miejsce siedzące ustępując poszukiwaczom z drogi... Właściwie to teraz mieli już doskonałe przejście gdziekolwiek nie chcieli się udać - czy to do wolnych stolików pod ścianą, czy to do baru, czy też do starych drzwi z obrazkiem jawnie oznaczającym WC.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: WinterWolf »

Adrien

Młodzieniec podszedł do baru by porozmawiać z barmanem zanim rozsiądzie się przy stoliku. Uśmiechnął się przyjaźnie i wesoło po czym nachylił się do barmana przemawiając jak najuprzejmiej potrafił.
- Witaj dobry człowieku. Jak widzisz strudzeni z nas wędrowcy. Mieliśmy dwie bardzo niemiłe przygody po drodze. Ślady jednej z nich radzi byśmy zmyć z siebie, ale dręczy nas wciąż pierwsza niemiła przygoda. Być może uda nam się ją już za chwilę zakończyć. Otóż zanim wyruszyliśmy w drogę skradziono nam wierzchowce. Mojego udało mi się odzyskać i oddałem go pewnej uroczej damie, która straciła swojego. Wszak niepodobna by kobieta musiała piechotą chodzić, prawda? Rad bym odszukać jej rumaka. Czy w tym przybytku masz może gospodarzu stajnie? - spytał Adrien. Chociaż wierzchowca na oczy nigdy nie widział był pewien, że pozna zwierzę po podkowach. Nie od parady był synem kowala! No i przecież przez ostatnie godziny szedł właśnie śladem końskich kopyt odciśniętych w błocie. Znał je już niemal na pamięć.
- Jeśli zaś nie prowadzicie tu stajni, to prosiłbym o informację, gdzie tu takową znajdę. Koń w końcu musi odpocząć po tak długim marszu - powiedział.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Plomiennoluski »

Dang Dang


Trol spojrzał spokojnie na niziołka jak i na klienta ale nie odezwał się słowem, wzruszył tylko lekko ramionami. Było mu obojętne co powie niziołek obecnie, ważne że nie musiał się przepychać i wyrywać nikomu kończyn żeby dotrzeć do stolika. Podszedł do jednego ze stolików pod ścianą i rozsiadł się wygodnie. Poobserwował chwilę otoczenie, zanim podeszła do niego jedna z karczemnych dziewek pytając co podać.
- Coś na ząb i dzban piwa, dla tego malca też by się coś przydało. - Uśmiechnął się i wskazał na Americo.
Nigdy nie wiedział czy jego uśmiech działa aż tak czarująco czy co, ale zawsze po nim miał obsługę w ekspresowym tempie. Po niezbyt długiej chwili rozkoszował się już czymś co uchodziło tutaj najprawdopodobniej za danie dnia. Nie był pewien, ale rozpoznawał chyba odrobinę szczurzyny pomiędzy sporymi kawałkami prawdziwej wieprzowiny. Nie wnikał czy inni mieli te proporcje odwrócone, wiedział natomiast że tutejszemu kucharzowi przydałoby się parę lekcji.
- No to chyba utknęliśmy w miejscu bez żadnych informacji, co Americo? Nie ma to jak wyruszyć gdzieś zupełnie bez celu, nie wróżę temu przedsięwzięciu zbyt jasnej przyszłości. - Dang Dang spokojnie zagadywał pomiędzy kęsami potrawki zagryzanymi chlebem.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

Rozglądając się po karczmie Dang Dang zauważył kilka podejrzanie wyglądających osób - może zabójców, może złodziei. Byli oni jednak rozsiani po całej karczmie i trzymali się pojedynczo lub parami, więc musieli stanowić typową dla tego miejsca klientelę.
Szczególną uwagę Trolla przyciągnął jeden ogolony na zero osiłek, w zbroi skórzanej i z okutą metalem pałką przy boku, który ustawił się jakieś półtora metra za Adrienem nieco po jego lewej stronie... wyglądało to co najmniej podejrzanie.


Adrien zagadał uprzejmie do karczmarza i choć ten nie wyglądał na przyjemniaczka, otrzymał równie uprzejmą odpowiedź.
- To szlachetnie z Twojej strony. - z uśmiechem pochwalił postępek młodego wojownika. - I mam nadzieję, że uda Ci się odzyskać waszą własność, ale ja stajni nie prowadzę. W mieście mamy jedną główną stajnię. Gdzie indziej łatwo skraść konie, bo zwyczajnie nie są pilnowane. - powiedział wprost.
- Stajnia ta znajduje się przy ulicy Zwierzęcej, stąd będzie to druga przecznica w prawo i w stronę centrum miasta. Nie sposób przega... - przerwał na chwilkę zerkając za plecy Adriena, trochę na prawo, bardziej w stronę drzwi - ...przegapić. Na moment! - rzekł, a z jego twarzy zniknął uśmiech. Karczmarz spojrzał na sporych rozmiarów łysego mężczyznę w zbroi skórzanej, który nie wiadomo od kiedy stał zaraz za wojownikiem.
- Mezu, łap tą dziwkę! Jak nie ma kasy na spłatę długu to wiesz co robić. - rzekł szybko do niego, wskazując głową jakąś osobę, która właśnie weszła do karczmy.
Ochroniarz, bo tym zapewne się trudnił mężczyzna, podszedł szybko do wyzywająco ubranej młodej dziewczyny. Adrien nie mógł się oprzeć wrażeniu, że gdzieś już ją widział... ale był zmęczony i nie chciało mu się przypominać sobie... w jego obecnym stanie mogła mu się Ona nawet pomylić z tymi siedzącymi aktualnie obok niego... "pannami".
Jedna z nich, ruda pół-lisica, postanowiła wykorzystać przerwę w ich rozmowie.
- Ile dla Ciebie jest wart ten koń? - spytała wojownika, a jej spojrzenie jawnie zdradzało chęć zysku.
- Ty masz swoją pracę! I lepiej zmniejsz cenę, bo mało kogo na Ciebie stać! Psujesz interesy. - uciszył ją karczmarz, po czym ponownie uśmiechnął się do wojownika i powiedział już spokojniej:
- Więc radzę tam zapytać - dokończył temat. - A co do tej drugiej sprawy, to mamy w mieście łaźnie. Luksusowe i bardzo wygodne, ale... no cóż, znacznie taniej będzie jeśli zamówicie u mnie balię z gorącą wodą. - zaproponował.
- To co podać? - spytał jakby zaczęło mu się spieszyć, a tym razem Adrien usłyszał, że ktoś stoi za nim. Jednocześnie wiedział, że pytanie jest dość ogólne i obejmuje zarówno jedzenie i picie, jak i pokoje oraz kąpiel.


Dang Dang na szczęście mógł się swobodnie zająć jedzeniem, gdyż osiłek czatujący na Adriena został ochrzaniony przez karczmarza i odszedł. Zaraz potem przyczepił się do jakiejś panienki, ale to już Trolla nie interesowało.
- No szczęścia póki co nie mamy. Ale żeby tak od razu rezygnować? - zaczął Americo i przerwał na chwilę, aby upić łyk piwa - Moim zdaniem, limit pecha już wyczerpaliśmy i teraz może być tylko lepiej. Mamy strawę i nocleg. A jutro zbadamy co wiedzą pod tym adresem. Czarodziejka też sama nas do tej wyprawy zapraszała, więc niby dlaczego miałaby rezygnować? Zobaczysz, będzie tu najpóźniej jutro rano. - zakończył.


Po złożeniu pełnego zamówienia Adrien ruszył do stolika towarzyszy, pozwalając karczmarzowi zająć się jego sprawami. Gdy szedł do ich stolika niziołek dość dziwnie mu się przyglądał - chyba oglądając rękojeść jego miecza.


Wojownik dosiadł się do reszty i wszyscy siedzieli przy jednym stole. Czegoś udało mu się dowiedzieć, ale zanim podzielił się tym z towarzyszami głos zabrał ich mały gaduła.
- Właśnie mówiłem, że nie mieliśmy zbytnio szczęścia, więc teraz na pewno będzie już tylko lepiej... A ja się tak zastanawiam, czy w tym mieście robią tatuarze, bo już z pięć widziałem, a tą zieloną żabę to chyba już po raz drugi. - wskazał kciukiem kierunek baru. - Ja to bym sobie może zrobił jakiś rubin, ale nie wiem ile taka ozdoba kosztuje. - zakończył dokładnie w momencie, gdy lisiczka podała wojownikowi zamówienie, oraz klucze do wynajętego pokoju. Zapłacił już przy składaniu zamówienia, ale dziewka nie odeszła czekając nie wiadomo na co... zgarniając z twarzy długie rude włosy, nachyliła się lekko i spokojnie powiedziała:
- Zanim dasz mi napiwek, może powiedz ile ten koń jest dla Ciebie wart i jak go rozpoznać?
Obrazek
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: WinterWolf »

Adrien

Młody wojownik szybko podczas rozmowy z karczmarzem się zreflektował. Nie obracał się, gdy stał przy barze w czasie rozmowy, ale ustawił się tak by w razie czego wygodnie mu było dobyć miecza. Poza tym pilnował sakiewki, gotów złapać potencjalnego złodzieja i bez względu na wszystko połamać mu palce. Oparł łokieć o rękojeść broni, tak że nikt prócz niego nie mógł mu jej wyciągnąć... A w każdym razie nie mógł tego zrobić niepostrzeżenie. Po rozmowie złożył zamówienie na posiłek dla siebie i towarzyszy, balię z gorącą wodą na kąpiel oraz pokój. Drażniła go ta ruda... Naprawdę lubił kobiety... Ale wolał te delikatne, prawdziwie kobiece, a nie takie, które za pieniądze gotowe są dać się poniżyć. Ruda niestety tak się właśnie zachowywała. Co gorsza nie należała do najurodziwszych. Kiedyś może była ładna, obecnie była zniszczona...
Adrien wrócił do towarzyszy bez słowa pod adresem lisicy.
- Wybacz Americo. Nie interesują mnie tatuaże, wobec czego nie znam ich cen. Jestem też przeciwny zdobieniu ciała czymś takim bez wyraźnie uzasadnionej przyczyny - powiedział.
Pech chciał, że całość zamówienia przyniosła ta ruda. Dodatkowo sam fakt, że domagała się napiwku sprawił, że młody wojownik wyraźnie stracił ochotę na wypłacenie jej czegokolwiek. Nigdzie nie było obowiązku płacenia napiwków, a przy takim jej zachowaniu nie miał podstaw by oceniać ją pozytywnie. Odpowiedział jej uprzejmie choć tonem stanowczym:
- Koń nie należy do mnie, więc dla mnie samego nie jest nic wart. Zawsze też mogę wrócić się i odebrać mojego wierzchowca, gdyby mi na tym bardzo zależało - oznajmił rzeczowo. Mówił bardziej hipotetycznie, bo rzeczywiście chciał odzyskać konia czarodziejki, by móc wrócić na siodło swojego najlepszego i najwierniejszego przyjaciela.
- Nigdy rzeczonego wierzchowca na oczy nie widziałem, nie wiem jakiej jest maści i budowy. Rozpoznam jednak tego konia o ile tylko będę go mógł obejrzeć. Wystarczająco długo szedłem po jego śladach odciśniętych w błocie, by poznać podkowy, ślady po gwoździach, a nawet masę zwierzęcia - powiedział. Chociaż przyznawał to przed sobą z ciężkim bólem, to jednak pragnął by ta kobieta się odczepiła. Nie chciała przyjacielskiej rozmowy, nie poszukiwała obrońcy, towarzysza ani nikogo w tym stylu. W kiepski sposób chciała tylko ubić interes i się naprzykrzała. Młodzieniec był wręcz zdumiony jak kobieta... KOBIETA!!!... może tak nisko upaść. Do tej pory sądził, że zakłamanymi i żądnymi złota istotami są tylko niektórzy mężczyźni. Widocznie się mylił. Spojrzał na nią ze śladami szczerego współczucia.


Nie wiem skąd wziąłeś to zdjęcie, ale ta dziewczyna wygląda strasznie... Albo zdjęcie do kitu, albo natura poskąpiła jej urody, ew. poddała się jakiejś nieudanej operacji plastycznej.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Plomiennoluski »

Dang Dang

Trol spokojnie siedział przy stoliku czekając na zamówienie, balia z wodą byłaby miłą opcją, ale on akurat nie śmierdział śniętym goblinem. Przyjrzał się tutejszej klienteli, typowa speluna pod ciemną gwiazdą, można było dostać łóżko z wkładką prędzej niż bez, weneryki i do tego ewentualnie nóż w plecy. To był jeden z wielu powodów dla których niezbyt lubił miasta, co nie zmieniało faktu że raczej nic mu nie groziło. Mało kto chciał się rzucać na trola.
- Americo, nie ma takiej opcji żeby wyczerpać zapas pecha, to ogólnie niemożliwe więc siedź cicho i nie ściągaj nam na głowę dodatkowych kłopotów. - oparł ręce na blacie i oparł na nich brodę czekając aż wojownik usiądzie wreszcie do stolika.

-Adrien, ona chce tylko dorobić na informacji, ale wątpię żeby dał radę coś powiedzieć na temat tego konia, kiedy jego właścicielka dotrze do miasta pewnie sama się tym zajmie. - drugą połowę zdania skierował do lisicy podnosząc na chwile głowę i patrząc jej w oczy. Uśmiechnął się lekko odsłaniając nieco kły, nie miał nic przeciwko jej towarzystwu, tyle tylko że był głodny.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

Po zwróceniu mu uwagi Americo siedział już cicho jak mysz pod miołą. Chyba po raz pierwszy odkąd się poznali.

Słuchając słów wojownika lisica w milczeniu powoli kiwała głową, najprawdopodobniej na znak zrozumienia. Miała lekko zmarszczone brwi i widać było, że o czymś myśli. Gdy głos zabrał Dang Dang uśmiechnęła się lekko - na początku uprzejmie, ale gdy Troll się wyszczerzył, jej uśmiech stał się jakby lekko nerwowy.
- Rozumiem. A kiedy Owa właścicielka zawita w Maltaur? - spytała.
- Dziś lub jutro. - odpowiedział Dang Dang.
- Ahaa. - odparła szybko i zastanowiła się chwilę nad czymś. - To ja może od razu pójdę i spróbuję się czegoś dowiedzieć. - oznajmiła spokojnie. Najwidoczniej godząc się z faktem, że najpierw robota, a potem zapłata. A może liczyła na to, że Larissa jej zapłaci.
- Zatem do zobaczenia. - powiedziała na pożegnanie, wstając powoli od stołu. Następnie odeszła falując lekko na boki swoim puszystym, rudym ogonem.

Reszta wieczoru przebiegła dość spokojnie. Zmęczeni całą dzisiejszą bieganiną i walką nie mieli już sił, aby czekać na Larissę. Zaraz po posiłku, udali się więc na spoczynek.

Jako pierwszy obudził się Dang Dang, choć spał znacznie dłużej niż zwykle - rzadko trafia mu się spać w łóżku odpowiednim na jego rozmiary. Według jego mniemania wstawał dość cicho, ale jakoś tak wyszło, że Adrien też się wówczas obudził. Niziołek twardo spał, więc nie budząc go udali się na śniadanie.

W sali głównej było niewiele osób, ale jedna przyciągnęła ich uwagę - była to Larissa.






Zapraszam do dialogu na GG
:)
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: Mekow »

- Ty to masz ekspresowe tępo, od jednej gospody do drugiej i z powrotem w ciągu jednej nocy? - zwrócił się troll do czarodziejki.
Wojownik w pierwszej kolejności przywitał się bardzo uprzejmie, z ukłonem w stronę czarodziejki. Zbył mimo uszu słowa Dang Danga. W końcu Larissa miała wierzchowca Adriena.
Larissa spojrzała na wojownika i uśmiechnęła się do niego uprzejmie.
- Miałam dobrego konia. - odpowiedziała Dang Dang'owi, patrząc jednak na Adriena.
- Siadajcie, zjemy śniadanie. - rzekła zapraszając ich gestem dłoni - Czy udało Wam się złapać złodzieja? - spytała spokojnie.
- Niestety jeszcze nie. Tutaj póki co urwał nam się ślad. Być może dostaniemy dziś jakieś dodatkowe informacje, ale nie liczyłbym na to - westchnął.
- Szukać konia w mieście jak się nawet nie wie jak wygląda nie jest wcale tak łatwo, ale śniadanie brzmi zachęcająco. - oznajmił Troll i przysiadł się do jednego ze stołów i poczekał aż któraś z dziewek podejdzie przyjąć od niego zamówienie.
Poszukiwacze zasiedli wspólnie przy stole i zamówili posiłek - śniadanie, najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Gdy kelnerka przyjęła zamówienie mogli wrócić do rozmowy o swoich sprawach.
- Szkoda konia, ale chyba stać mnie na nowego. Po śniadaniu możemy chyba sprawdzić ten adres. Co Wy na to? - zaproponowała czarodziejka.
- Czemu nie i tak chyba nie ma nic sensowniejszego do roboty. - Dang Dang położył głowę na ramionach na stoliku czekając na jedzenie, był głodny, a na głodnego nie myślał aż tak dobrze, z drugiej strony szybko się decydował.
- Jaki adres? - spytał zdezorientowany Adrien. Nie było mowy o żadnych adresach.
- Adres z listów mojego... - zastanowiła się chwilę - nauczyciela. Korespondował z jednym tutejszym czarodziejem, odnośnie talizmanu całkowicie chroniącemu przed ogniem. - powiedziała.
- W notatkach mojego mistrza znalazłam informacje. Wierzył, że taki amulet wystarczy mu na bezpieczne przejście przez "Dolinę ognia". Tak, tej, która według legendy strzeże "Korony władzy".
- Hmm z takim czymś to można by i nawet na smoka zapolować albo salamandrę, w sumie żadnej z tych bestyjek jeszcze nie przyrządzałem, muszę ciekawie smakować.
Adrien się skrzywił na słowa Dang Danga... Zdecydowanie nie miał ochoty sprawdzać smaku niektórych bestii.
- Nie kracz. - powiedziała radośnie Larissa, odpowiadając na stwierdzenie Dang Dang'a - Nie wiemy co strzeże skarbów, może będziesz miał okazję.
- Jakie krakanie, nigdy nie chciałaś spróbować egzotycznych potraw? Zastanów skąd się biorą, ktoś kiedyś musiał pierwszy spróbować jak smakuje kraken nadziewany gruszkami w sosie z pistacji. Choć nie powiem żeby mi osobiście smakował. - potworobójca lekko się rozmarzył.
Larissa popatrzyła na Trolla z lekko uniesionymi brwiami. Uśmiechnęła się po chwili i powiedziała. - Zapewne znajdziesz coś dla siebie.
- Czyli rezygnujemy z poszukiwania twojego wierzchowca? - Wojownik spytał czarodziejkę.
- Lepiej by było trochę poszukać, nie powinniśmy się tak poddawać. Wspomniałeś o jakimś śladzie? - odpowiedziała natychmiast.
- Jedna kobieta zaoferowała swoją pomoc. W zasadzie to usilnie domagała się napiwku i gdy odmówiłem prawdopodobnie wzięła się do roboty. Nie sprawdzałem. - powiedział.
- Napiwek zwykle zachęca ludzi do działania. Ale jeśli kogoś kto się go domagał, skłoniłeś do pomocy bez tego to bardzo dobrze.
- Nie wiem czy poszła pomóc czy nie. Jeśli pomoże to oczywiście nie mam nic przeciwko zapłaceniu jej. - powiedział.
- Mam nadzieję że coś znajdzie, ale póki co czuję że nadchodzi nasze śniadanie. - zaciągnął się lekko nosem - Koń może jeszcze trochę poczekać, raczej go nie przerobią na salami.
- Dang, tylko wyjątkowo koślawe lub tłuste chabety idą na salami.
- powiedział były kowal.
- Ochwacone, albo z naderwanymi ścięgnami też, różne tam trafiają, mówiłem przecież ze raczej go nie przerobią. - żachnął się w odpowiedzi.
- Co fakt to fakt. - mruknął wojownik i obejrzał się za śniadaniem. Właśnie usłyszał jak jego żołądek głośno upomniał się o swoje prawa.
- Słusznie. - odpowiedziała wojownikowi z uśmiechem.
Poszukiwaczom podano posiłek do stołu. Nie czekając aż ostygnie zabrali się oni do jego skonsumowania - Dang Dang nie czekał ani sekundy.
- A gdzie ten mały? Americoco.
Troll tylko widelcem wskazał sufit i wrócił do jedzenia.
- Prawdopodobnie wciąż śpi... - bąknął Adrien gdy przełknął.
O wilku mowa, a wilk tuż tuż. Americo, pojawił się na schodach i dołączył do biesiadników witając się uprzejmie.
- Wpierw zajrzyjmy może do stajni. Wskazał nam jedno miejsce gdzie mógł zostać umieszczony koń. - powiedział Adrien.
- Czemu nie, mi pasuje. - odparł Troll, Larissa miała akurat owsiankę w ustach, więc tylko pokiwała głową. A Americo... nie miał pojęcia o co chodzi, ale zgodził się na wszystko.
- Najpierw koń, bo może nam uciec. Zaraz potem zajrzymy do czarodzieja. - powiedziała Larissa, gdy przełknęła strawę.
- No to dreptajmy. - Dang Dang wstał i zaczął zbierać się do wyjścia.
Adrien skinął głową. - Więc chodźmy - rzucił krótko gdy skończył jeść i zapłacił.


Za radą wojownika cała zgraja ruszyła w kierunku miejskiej stajni. Americo został na ulicy przed nią i pilnował konia Adriena. Stajnia była ogromną salą, z dużą ilością boksów. Po środku stał niewysoki mężczyzna z kilkudniowym zarostem i lekko pomarszczoną już twarzą. Przerwał rozmowę z pewnym młodym człowiekiem i uśmiechnął się do przybyszów.
- Witam państwa. Uprzedzono mnie o waszym przybyciu.
- Nie przypominam sobie bym anonsował swoje przybycie tutaj - powiedział wojownik. Uniósł przy tym jedną brew.
- Nie bój nic mały, wieści się rozchodzą w takich miejscach jak błyskawica, ruda panna pewnie już tu wczoraj zajrzała. - Troll oparł się o jeden z boksów i spojrzał w oczy stojącemu tam konikowi.
- Pan Troll ma rację. Ta ruda... - zastanowił się w pół zdania - kobieta... Zaklepała dla Was konia, którego kupiliśmy jakieś dwie godziny wcześniej. - powiedział wskazując odpowiedni kierunek.
Larissa zerknęła tam i uśmiech zagościł na jej twarzy - rozpoznała swoje zwierzę.
- No Adrien, wisisz jej albo suty napiwek albo niezłą kolację ze śniadaniem. - oznajmił Troll.
- Wątpię by zależało jej na kolacji i śniadaniu. - powiedział.
- Tia, słodka niewinności, pomińmy to co powiedziałem, podobno mamy coś do załatwienia.
- To co załatwicie cała sprawę z koniem i ruszamy czy będziemy tu sterczeć aż nas jakiś meteor zaliczy?
- rzucił spokojnie Dang ciągle przyglądając się koniowi w boksie obok.
- Wiesz, że kupiłeś kradzionego konia? - powiedział Americo.
- No cóż. Nie mogłem tego wiedzieć. Wychudzona panienka była pokryta błotem i błagała, abym go kupił. Zlitowałem się dając jej trzy sztuki złota. - wytłumaczył się stajenny.
- Mój koń, za dwie sztuki złota!?! Jest wart co najmniej dziesięć! - odezwała się natychmiast czarodziejka, która przerwała głaskanie swojego konia po "nosie".
- Więc dobry zrobiłem interes. Sprzedam Wam go za, te dziesięć. - rzekł mężczyzna.
Larissa wyglądała na rozgniewaną. Spojrzała znacząco na Dang Dang'a.
- Nie zrobiłeś żadnego interesu, dobry człowieku. Koń został skradziony. Nie zastanowiło cię dlaczego osoba w takim stanie ma tak dobre zwierzę? - spytał Adrien. Wszedł do boksu by obejrzeć kopyta wierzchowca. Sprawdzając je, nie zauważył śladów błota, ale mógł z całą pewnością potwierdzić, że to koń, którego śledzili - tylko kopyta musiał mieć już umyte.
- Dziesięć koni za sztukę złota powiadacie dobry panie? Podoba mi się ten interes, to my weźmiemy konia tej pani, tamtego gniadosza i jeszcze kilka sobie wybierzemy, pasuje? - Oznajmił Dang Dang.
Stajenny wystraszył się nieco po tym jak usłyszał słowa przeraźliwego Trolla.
- Nie no. Ale. Może jakoś się dogadamy? - powiedział wystraszonym i zrezygnowanym głosem.
- Jestem pewien, że się dogadacie co do rozsądnej ceny za tego konika, prawda? - odpowiedział trol z uśmiechem od ucha do ucha.
- Koń należy do Larissy. To nie ulega wątpliwości. Podkowy również. - powiedział z lekkim uśmiechem Adrien. - Mamy świadków, że to jej koń, więc radzę oddać go bez gadania by nie zostać oskarżonym o kradzież.
- No to mam pomysł, my póki co zostawimy tu konia póki jesteśmy w mieście, za standardową opłatą oczywiście i wszyscy zapomnimy o tym smutnym nieporozumieniu. Prawda?

Mężczyzna potarł czoło, z którego zaczynał spływać pot.
- A długo zamierzacie tu zostać? - spytał. - Może jeśli złapiecie tamtą błotną pannę. Ruda mówiła, że wie kim Ona była. - Dodał szybko.
- No dzisiaj na pewno zostaniemy, panno Larisso, jak myślicie ile nam zejdzie?
- No nie wiem, może do jutra. - rzekła spokojnie Larissa.
- Cóż, jeśli zagwarantuje nam pan, że koń nie zostanie ponownie skradziony, to może nawet przeniosę tu mojego wierzchowca i będzie miał pan opłatę za obecność tu dwóch wierzchowców - powiedział.
Dang poczochrał czuprynę stajennemu jak małemu chłopakowi. - No jestem pewien że możemy na ciebie liczyć, nie zawiedź nas. - uśmiechnął się do niego. - A teraz pora na nas.
Człowiek nerwowo pokiwał tylko głową. Nie miał już nic do dodania i wiedział, że mogło się to skończyć znacznie gorzej.


Ustaliwszy wszystko Poszukiwacze opuścili stajnie dołączając do niziołka.
- Może najpierw złapiemy złodzieja? Gdzie spotkamy tą rudą, o której była mowa? - zaproponowała Larissa.
- W karczmie, ale pewnie z wieczora, bo to wieczorowa panna.
- To nie traćmy czasu i chodźmy do tamtego czarodzieja. - zagadał Americo.
- No też nie wiem na co czekamy, chyba że na to coby nam ktoś pokazał gdzie mieszka. - spojrzał wyczekująco na Larise
Adrien był zamyślony, więc nie odpowiedział. Można jego milczenie poczytywać jako zgodę.

Poszukiwacze, teraz już w pełnym czteroosobowym składzie, udali się pod adres, który Larissa znała z adresów na listach.
Droga nie zajęła dużo czasu, kilka minut - ludzie nawet ustępowali im z drogi, zapewne na widok Trolla, ale i straż miejska miała ich na oku.
Poszukiwacze znaleźli się przed odpowiednim budynkiem. Nie było tam jednak domu czarodzieja, a jednie skromny sklep magiczny.
- Listy mają prawie pół wieku. - wyjaśniła Larissa i zaczęła wchodzić po schodach, do wejścia do sklepu.
- Miło zawsze mieć świeże informacje i trop, który się nie rozpada ze starości. - powiedział radośnie troll.
- Pół wieku? - zdumiał się wojownik. Niepewnie, ukradkiem spojrzał na Larissę. Nie widziała na kogoś kto może mieć 50 lat.
Larissa była już przy drzwiach i miała wejść do środka, gdy zatrzymała się na chwilę.
- Właśnie. Przez ten czas mogło się tu wszystko zmienić. Jeśli nie będzie tu tego, z którym korespondował mój nauczyciel, to postarajmy się o zdobycie amuletu, albo choćby informacje o nim.
- Tia, widzę że wszystkie opcje zabezpieczone, no nic wchodzimy. Grzecznie. - rzekł Troll.
Adrien zaś wyraźnie odetchnął. Gdyby ktoś teraz na niego spojrzał widziałby na jego twarzy dziwną minę i wyraźne ślady zmieszania.

Sklepik był niewielki - może ustawione przy trzech ścianach gabloty zmniejszały je wizualnie. Po środku pomieszczenia siedział bardzo młody chłopak - może 12-14 letni i strugał rylcem coś w jakimś kawałku drewna. Na widok gości, którym towarzyszył Troll wstał szybko jak oparzony.
- W wwitam. - powiedział jakby lekko wystraszony.
Dang rozejrzał się po szafkach, rzucając okiem na to czy owo ale niczego nie dotykając. Czekał aż magiczka zajmie się gadaniem, jeszcze by wystraszył chłopaka albo coś.
- Witaj. Szukamy pewnego maga... Hmm... - spojrzał na Larissę oddając jej tym samym przewodnictwo. To ona wiedziała kogo szukać. Dość szybko przejęła rozmowę.
- Jest tu ktoś starszy? Młodzieńcze. - powiedziała.
- Tak, jest Aisa. - odpowiedział chłopak i podbiegł do framugi, gdzie zamiast drzwi wisiały kolorowe koraliki.
- Ej, fajtłapo! Choć, mamy klientów. - zawołał kogoś.
Adrien zmarszczył brwi. Larissa pytała o kogoś starszego. Adrien miał właśnie ochotę wytrzeć dzieciakiem całą podłogę w okolicy, by nauczyć go szacunku do starszych... Troll tymczasem wstrzymał się od głosu i tylko rozgląda się po pomieszczeniu. Widział różnego rodzaju i rozmiarów kryształy. Liczne drewniane i metalowe przedmioty - zarówno codziennego użytku, jak i takie, których przeznaczenia nie znał, niektóre zdobione były też dziwnymi symbolami.
Po chwili zza drzwi-koralików wyłoniła się młoda, ładna kobieta o jasnej cerze i długich, czarnych prostych włosach, w których na czubku głowy pałętały się dość spore wiórki drewna. Ubrana była w czarną prostą sukienkę, z lekko widoczną jaskrawo-zielonkawą plamą na prawym kolanie.
Adrien miał jeszcze większą ochotę niż wcześniej wytrzeć dzieciakiem podłogę. Chociaż dziewczyna nie była wiele od niego starsza, to jednak była kobietą.
- Witam państwa, w czym mogę pomóc? - powiedziała uprzejmie.
- Ta pani tutaj czegoś szuka, my tylko do towarzystwa. - powiedział troll uśmiechając się uroczo.
Wojownik skłonił się uprzejmie. Dang Dang powiedział wszystko w tym prostym zdaniu więc Adrien się nie odezwał. Podszedł do dzieciaka i zarzucił mu ramię w przyjaznym geście odsuwając go kawałeczek od rozmówców.
- Mam jedną prośbę. Nigdy więcej w swoim życiu nie nazywaj żadnej kobiety fajtłapą. Szczególnie starszej od siebie. Raz ci wybaczę, ale następnym razem wytrę tobą podłogę. - powiedział z uprzejmym uśmiechem. To była grzeczna obietnica.


Adrien

Chłopiec początkowo spokojnie słuchał wojownika, jednak w miarę wypowiedzi, jego samopoczucie ulegało widocznemu pogorszeniu. Pod koniec pobladł na twarzy i z widocznym strachem wpatrywał się w Adriena, choć raz zerknął w odległy kąt pokoju, gdzie stało wiadro i duża szczotka do podłogi - nie uśmiechało mu się przejmowanie jej roli.
- Ale my się tak z siostrą tak tylko dla żartów tak. - zaczął się tłumaczyć, a był tak wystraszony, że słowa mu się poplątały. - Ona ciągle nazywa mnie smarkaczem i siuśmajtkiem. - powiedział, ale bał się Adriena (i zapewne Dang Danga) i w tym momencie jakoś nie mógł wydobyć z siebie nic więcej.


Dang Dang

Uwagę Trolla przykuły pewne dobrze wykonane figurki. Były tam: Mantykorę, "Jaszczur Smoczy", Trzygłowa Hydra, Wiwerna i kilka innych - stworzenia, które dobrze znał ze swojego menu.
Figurki te miały coś w sobie. Były oryginalnych kształtów i nie zdobiły ich żadne symbole, ale mimo to wyglądały na magiczne - zresztą skoro tu były, to musiały takie być. Troll mógł przysiąc, że wodziły za nim wzrokiem a w pewnym momencie Wiwerna poruszyła lekko skrzydłami.


Wszyscy słyszeli jak Larissa, uprzejmie wypytywała Aisę. Najpierw o czarodzieja, z którym korespondował jej nauczyciel. Okazało się, że Argalo Stoon - były właściciel tego przybytku, wyjechał do Abarkula około 30 lat temu. Drążąc temat Larissa dowiedziała się, gdzie to dokładnie jest i dowiedziała się, że królestwo to leży na wybrzeżach wyspy-kontynentu zwanego "Miudem". Który poszukiwaczom zdawał się być obecną nazwą występującej w legendzie "Krainy Muidem", do której zmierzali.
Wypytywana dalej Aisa, powiedziała też o talizmanie całkowicie chroniącym przed płomieniami - słyszała o nim od swojej matki, zanim ta umarła. Talizman ten zabrał ze sobą Argalo i był to jeden z nielicznych magicznych przedmiotów jakie zabrał ze sobą. Czyżby i Ten czarodziej szukał Korony Władzy?
Aisa pokazała im nawet jego obrazek w książce, ale opis właściwości nie zdradzał dodatkowych informacji.

Na zakończenie tej trwającej wiele minut wizyty, Larissa uznała że wypada jakoś podziękować za uzyskane informacje. Wypytała więc o kilka kryształów - choć jej towarzysze nie zrozumieli jak te działają, to same czarodziejki dobrze się rozumiały. Larissa zakupiła przezroczysto-niebieski kryształ, który przypominał nieco lekko świecącą bryłkę lodu. Nie tylko się nie targowała, ale zaokrągliła cenę zostawiając resztę w kieszeni sprzedawczyni.
Potem Americo zagadał do Aisy, a Larissa podeszła do swoich towarzyszy.
- Sporo się dowiedzieliśmy, może coś kupicie. - szepnęła do nich cicho.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Magia i Miecz]

Post autor: WinterWolf »

Adrien

Wojownik pokręcił głową.
- To jej prawo jako kobiety - powiedział. - Kobiety są przeważnie od mężczyzn słabsze fizycznie. Ty jako mężczyzna powinieneś bez słowa skargi znosić to co mówią kobiety. Pamiętaj, że to właśnie kobieta wydała cię na świat - dodał. Klepnął chłopaka w ramię. Przy sile byłego kowala klepnięcie nie należało do najsłabszych, ale było przyjazne... Jeszcze.
- Zapamiętaj moje słowa i zachowuj się jak przystało na mężczyznę, a nie jak gnojek - zakończył.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zablokowany