[Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

[Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: BlindKitty »

Na początku było ciemno.

A potem nagle zabłysnęło światło tanich, lekko zielonkawych świetlówek, mdłe, ale po absolutnej ciemności i tak oślepiające. Cała czwórka obecnych zamrugała gwałtownie oczami.

Jesteście zamknięci w ciasnym pomieszczeniu wyposażonym w cztery twarde prycze, a zrobionym z czarnego stalplastu. Podnoszone drzwi wyglądają solidnie i nie ma niczego, co wskazywałoby na to że można je otworzyć.

Ostatnie co przypominał sobie każdy z obecnych, to pobyt na Travii, gorącej planecie pokrytej pustyniami i dżunglami, na dalekich rubieżach Republiki. Każde z was robiło tam co innego, ale po prawdzie wspomnienia z pobytu były zamazane i niewyraźne, tak że nie mogliście sobie przypomnieć celu przybycia na niegościnny świat; zaś ostatnie godziny kryła czarna, ciężka zasłona. Wyglądało na to że podali wam jakieś środki chemiczne.

Zerknęliście po sobie, nie wiedząc co się dzieje...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Perzyn »

- Kurwa mać! Mój statek!

To byłby pierwsze słowa jakie wypowiedział wielki murzyn po przebudzeniu. Zanim zainteresował się towarzyszami czy pomieszczeniem, zdążył się wkurwić utratą statku. Z całej siły uderzył prawą, wytatuowaną w płomienie o dziwnych kolorach, ręką w koję na której się obudził.

- Na wielkiego Legbę, dorwę skurwysyna, który zabrał mój statek i nakarmię kozice jego męskością!


Co prawda nie widział kozic już od lat, ale był w stanie coś wymyślić. Przynajmniej gogle mu zostawili, wciąż miał je na oczach. Nawet jednak z nimi pozostali od razu zauważyć mogli złamany, duży nos i bliznę ciągnącą się przez cały lewy policzek, aż do podbródka. Ani blizna, ani wygięte przez nią w nieustannym półuśmiechu wargi go nie szpeciły. Tak ogólnie to każdy element jego twarzy z osobna nie sprawiał złego wrażenia. Za to zmontowane razem i wzbogacone o czarną łysinę na głowie tworzyły co najmniej odpychający twór.

Dopiero po rozładowaniu pierwszego napadu wściekłości Dutch zauważył swoich towarzyszy niedoli. Co najmniej dziwna zbieranina, musiał przyznać. Nie miał pojęcia po co i komu potrzebna taka banda, ale w sumie nie miało to znaczenia. Ogólnie martwi go specjalni nie obchodzili a ten kto ich porwał był martwy. Tylko, że Dutch musi mu o tym opowiedzieć.

- Za co was wsadzili? - Co prawda nie wiedział czy są w jakimś rodzaju więzienia, ale by go to nie zdziwiło.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: WinterWolf »

Ailyn Khail'le

Z twardej pryczy niepewnie podniosła się drobna postać. Dziewczyna wyglądała na jakieś 16 lat, nie więcej. Bardzo jasne, niemal białe włosy były krótkie i rozwichrzone. Najwyraźniej fryzura była ostatnią rzeczą, którą ta dziewczyna się przejmowała. Cerę miała bladą, co przy obecnym oświetleniu sprawiało dziwne wrażenie. Była całkiem ładna, choć zdecydowanie wyglądała zbyt dziecinnie... Ubrana była w prostą beżowo-brązową tunikę, proste spodnie z materiału i wysokie buty. Tak jak wszyscy Jedi stawiała na wygodę swojego ubioru... Oczy drobnej dziewczyny zakryte były beżową opaską związaną z tyłu. Dziewczyna przez chwilę trzymała się za głowę uspokajając powoli to nieprzyjemne wirowanie. Odruchowo sięgnęła do pasa. Nie znalazła tam znajomego chłodu metalu. Skrzywiła się bez słowa. Przez chwilę z wyrazem niezdecydowania na młodziutkiej twarzyczce milczała, by w końcu się odezwać. Odpowiedziała na pytanie ciemnoskórego wielkoluda
- Nie mam pojęcia... Ale... Właściwie, gdzie my jesteśmy? - spytała. Zadziwiający spokój promieniował z jej głosu.
- Uch, wybaczcie mi. Nazywam się Ailyn Khail'le - powiedziała z nieco przybladłym uśmiechem na ustach. Wstała z pryczy by dotknąć ścian i zbadać ich fakturę dotykiem. Dopiero teraz było widać, że jest osobą zdecydowanie niską. Nie bardzo, ale jednak. Zasłonięte oczy zupełnie jej nie przeszkadzały w poruszaniu się po pomieszczeniu i swobodnym omijaniu przeszkód.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Plomiennoluski »

Nisoth Allar

Powoli budzil sie z chemicznego snu, czul jeszce posmak chemii w ustach. To byl chyba jedyny sposób zeby mogli mu cos podac, jego egzoszkielet wykluczal wszelkie strzalki i tym podobne. Tylko gaz i jedzenie. Wlasnie dlatego na stacji mieli na takie przypadki bardzo dobra procedure, wypompowywali cale powietrze na kilka godzin i je czyscili. W tym czasie albo znajdowali zamachowca albo tamten sie zwyczajnie dusil. To byla prosta matematyka, dlatego rzadko kto rzucal trujacymi gazami w Gavian moze kilku zgineloby ale reszta by sie zhermetyzowala i szybko zlikwidowala ewentualnego zamachowca.

Rozciagnal swoje prawie dwumetrowe cialo, wygladal praktycznie jak wielki szkielet, tylko czarne zapadniete oczy , które wlasnie przecieral szponiastymi palcami, wyróznialy sie z calej sylwetki. Rozejrzal sie z zaciekawieniem po otaczajacej go zbieraninie. Ciekawosc znowu go zaprowadzila w jakies naprawde nieciekawe miejsce. Wstal i przyjrzal sie blizej drzwiom i mechanizmom. Watpil zeby zostawili mu chocby spinke przy mankietache jego dosc luznej szaty, wiec sprawdzal tylko co to za model, czy moze jakies domowo robione cacko, niestety z tej strony nic nie bylo widac.

- Biorac pod uwage rodzaj drzwi, najprawdopodobniej jestesmy w celi. Co do ciebie czlowieku, to szanse na to ze zostalismy tu wsadzen przez istoty rodzaju meskiego nie siegaja nawet 50% a prawdopodobienstwo ze matka tej istoty byla w dodatku prostytutka zmniejsza ta liczbe do kilku miejsc po przecinku, a nawet kilkunastu.

Mial zamiar jeszcze powiedziec cos o nie traceniu oddechu na przeklinanie skoro jest tylko slaba ludzka jednostka i nie potrafi wytrzymac bez tlenu nawet kilku godzin ale sie powstrzymal. Zamiast tego rozejrzal sie za wlotem szybu wentylacyjnego. Czesto zapominal ze prawie kazda rasa pamietala o doprowadzeniu jakiegos tlenu. Tylko ich statki trafialy sie bez komputera nawigacyjnego czy systemu podtrzymywania zycia.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Mr.Zeth »

Zillan Aetay:

Mężczyzna obudził się i przeciągnął. usiadł spokojnie na pryczy. Coś było nie tak. Poleciały jakieś bluzgi, i to z bardzo bliskiej odległości. Mężczyzna sięgnął koło siebie, gdzie zostawił zdalny pilot do holoprojektora, ale dłoń natrafiła na ścianę. Wtedy otworzył oczy. To się zdecydowanie nie zgadzało...

Wysokie czoło zmarszczyło się, gdy zeltron rozejrzał się po pomieszczeniu. - O? A już myślałem, ze zostawiłem włączoną holoprojekcję - uśmiechnął się łagodnie. Przygładził prostą szatę. - Ja za nic nie siedzę - mówił z takim samym uśmiechem. Pominął milczeniem matematyczny bełkot zamkniętego w krzemowej skorupie szkieletopodobnego mężczyzny. - Jestem Zillan - skinął wszystkim głową. - Wierz mi, przyjacielu, byłoby mi milo, gdyby ktoś mi powiedział gdzie się akurat znalazłem - powiedział do krzykacza.

Nie był zachwycony tym co się stało, ale widać tak być miało. Moc nie sprowadza ludzi w dane miejsce tak niespodziewanie bez powodu. Zeltron oparł się o ścianę. Będzie obserwował ruch Mocy i to co będzie się działo dalej. Zaingeruje, gdy będzie to konieczne.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: BlindKitty »

Niewielkie otwory wentylacyjne faktynie majaczyły pod sufitem, jednak z niezrozumiałych przyczyn ich średnica nie przekraczała dwóch cali. Były zasadniczo, poza drzwiami, jedynymi otworami w celi. Ktokolwiek jednak was tu umieścił, zadbał o to byście nie musieli czekać.

Drzwi otwarły się z cichym sykiem. Wkroczył przez nie wysoki, dość humnaoidalny stwór - cały zakutany w czarno-szaro-brązową szatę, łącznie z głową, ale proporcje ukrytego pod nią ciała - ponad siedem stóp wzrostu, przy zaledwie dwóch stopach szerokości - oznaczały że prawie na pewno nie jest człowiekiem.

Cztery istoty za nim wyglądały dużo bardziej ludzko, byli bardziej proporcjonalnie zbudowani. Mieli srebrne pancerze i mierzyli do nich z ciężkich karabinów blasterowych; ciężko było cokolwiek wyczytać z wyrazu ich twarzy, zwłaszcza że wszyscy mieli pełne, zabudowane hełmy.

Wysoki odezwał się cienkim, piskliwym głosem:
- Cała wasza czwórka jest oskarżona o próbę przeprowadzenia zamachu terrorystycznego na planecie Travia. Obecnych tu Jedi zapewniam, że wasza Rada została już zawiadomiona o waszych czynach. Senat światostatku Ulver podejmie decyzję na temat waszej ekstradycji w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin. Wtedy też nad całą waszą czwórką odbędzie się sąd. Za przestępstwo o które jesteście oskarżeni...
Lufa jednego z blasterów poruszyła się nieznacznie.
- ...grozi kara śmierci!
Blaster strzelił, wydając swój charakterystyczny odgłos i rzucając na ziemię wysokiego chudzielca. Zaszokowani strażnicy obrócili się, ale zanim zdążyli zareagować jeden z nich, który przed chwilą wykończył waszego oskarżyciela, przeciągnął po nich długą serią, omal nie trafiając przy tym Dutcha. Po sekundzie było po wszystkim - trzech opancerzonych ludzi leżało konających na ziemi. Ten, który ich załatwił wskazał wam ruchem dłoni kierunek, zasalutował i ruszył biegiem w drugą stronę...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Plomiennoluski »

Nisoth Allar

Wszechświat nie przestawał go zadziwiać, w porównaniu do tego co oferował poza jego rodzimym układem to obliczanie zmian położenia mórz i atmosfery na jego planecie było praktycznie niczym. Obserwował z zaciekawieniem rozgrywającą się na jego oczach rzeź.

- No tak, do oskarżeń o próbę zamachu terrorystycznego dorzućcie jeszcze poczwórne morderstwo i ucieczkę z więzienia. - wzruszył ramionami. Mógł się przyznać tylko do ostatniego, ale że nie popełnił żadnego z zarzucanych mu czynów więc został jedynie niesłusznie osadzony w areszcie.

- Kto zakłada puszki? Ja założę szatę tego chudzielca, może się zmieszczę. No i chyba w drogę, czy może ktoś zostaje?

Metodycznie zaczął rozdziewać trupa.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Perzyn »

Dutch

- Pięknie. Po prostu kurwa pięknie.

"Szkielet" zaczął ściągać ciuchy z chudzielca a Dutch zabrał dla siebie jeden z karabinów. Przyklęknął nad ciałami strażników i zaczął sprawdzać czy szczęściem, któryś z nich nosi jego rozmiar.

- Przemyt. Kradzież. Porwanie. Wymuszenie. Morderstwo. Ale za terroryzm to kurwa jeszcze nie siedziałem.

Jeśli znalazł pasujący pancerz zaczyna go ubierać. Lepsze takie przebranie niż żadne.

- Co wyście na nieskończone sploty Legby próbowali zrobić? No i co terrorysta może chcieć rozpierdolić na takim jebanym zadupiu, gdzie nawet Czarne Loa nie mówią dobranoc bo im za daleko?

Obrzucił towarzystwo pytającym spojrzeniem. Naprawdę był ciekaw jaki zamach mogli zorganizować. Zwłaszcza, że wyglądali na bandę patałachów a nie na groźnych terrorystów.

- Zasrani polityczni. Od polityki można oparszywieć. -
Ostatnią uwagę wymamrotał pod nosem do siebie.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: WinterWolf »

Ailyn Khail'le

Słowa chudzielca sprawiły, że zmarszczyła brwi. O ile dobrze pamiętała nie zrobiła niczego takiego co mogłoby się kwalifikować do kategorii zamachów terrorystycznych... Chyba, ze sam przylot na tę planetę traktowany jest jak zbrodnia. Albo ktoś w paskudny sposób ją w to wmanipulował... W każdym razie, jeśli uda im się stąd wywinąć to będą mieli naprawdę nieprzyjemne wspomnienia.
Na ułamek sekundy po tym jak wyczuła zawirowanie Mocy rozległy się wystrzały blastera, które położyły trupem kościstego jegomościa i jego uzbrojonych towarzyszy. To było dość niespodziewane i młoda Jedi nie wiedziała za bardzo czy czuć z tego powodu ulgę czy raczej uznać to za kolejny powód do zmartwień. W każdym razie być może zawdzięczają życie temu delikwentowi z blasterem...
Skrzywiła się słysząc pełen wulgaryzmów potok słów człowieka. Jej uszy miały ochotę błagać o litość...
- Mnie nie pytaj o terrorystów... Jak do tej pory nie miałam z nimi do czynienia - mruknęła.
- Te "puszki" będą na mnie stanowczo za duże - skwitowała. - Poza tym nie sądzicie, że najwyższy czas się stąd oddalić? Zanim zdejmiecie ubranie i pancerze z ciał możemy mieć znacznie większe kłopoty - rzuciła. Pożałowała nieco, że wszędzie uznawana za smarkacza może zostać jak zwykle zignorowana ze swoimi uwagami... Poza tym nie była przekonana do takiego traktowania zmarłych. Wiedziała też, że niebezpiecznie będzie się pchać samej przez nieznane korytarze, bez broni. Musiała znaleźć swój miecz świetlny... Zupełnie nie potrafiła się posługiwać blasterami, a uzbrojony przeciwnik to niebezpieczny przeciwnik... Takich napotkani wrogowie mogą chcieć pozbyć się w pierwszej kolejności. Ostrożnie wyjrzała na korytarz koncentrując się na przepływie Mocy. Moc była wszędzie, wypełniając wszystko wokół, pozwalając Miraluce "widzieć" mimo braku oczu. Miała nadzieję, że sytuacja szybko się wyjaśni...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Mr.Zeth »

Zillan Aetay:

Zeltron uniósł brwi.
On i terroryzm? Ostatnio podobne głupoty słyszał, gdy jeden z jego współpasażerów naćpał się i majaczył całą drogę.
Potem padły strzały i Zillan nie miał czasu dalej myśleć. Wszystko nabrało tempa. Matemaniak nie ocenił jak duża szansa była na to, że ktoś usłyszał strzały i zaalarmował kogoś. A pożal-się-losie-twardziel standardowo nie wypluł z siebie niczego sensownego poza kolejną lawiną przekleństw i pytaniem, na które nikt nie znał, lub nie chciał podać odpowiedzi. Zeltron rzucił Dutchowi tylko zmęczone spojrzenie. Miraluka wykazała się lepszym osądem sytuacji, niż pozostałą dwójka. Poklepał ją delikatnie po ramieniu.
- Strzały z blastera musiały już ściągnąć uwagę. Nie ma czasu na przebierki - skinął głową dziewczynę. - Trzeba ruszać - mruknął, po czym skierował się pośpiesznie w stronę wskazana przez ich "wyzwoliciela" o ile tak można było nazwać jegomościa.
- Jeśli poczujesz coś z przodu to mów - polecił. ich obecni przeciwnicy mogli pewnie ich zobaczyć przez kamery lub czujniki, którymi stacja zapewne była naszpikowana.
Zillanowi zdarzało się znajdować w kiepskiej sytuacji, ale nigdy aż tak kiepskiej. Uśmiechnął się na chwilę, gdy widział jak szybko "bluzgacz" dopadł do blastera. Bez niego musiał czuć się nagi. Tej dziewczynie pewnie brakowało czegoś innego. Możliwe, ze miała już miecz świetlny i zdołała się do niego przyzwyczaić. Zillan nigdy nie używał broni. Moc była jego tarczą, orężem i pancerzem. Poza nią nie potrzebował niczego. Zawsze był zadowolony z tego układu i był również z niego zadowolony teraz.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: BlindKitty »

Cała czwórka ruszyła biegiem, Murzyn i szkielet z blasterami w rękach, pozostała dwójka ufna w Moc.
Korytarze przypominały bardzo mocno samą celę - bo teraz nie było już wątpliwości że rzeczywiście była celą. Zrobione z jasnoniebieskiego, lekko gąbczastego stalplastu wyglądały na miękkie i wręcz zgoła przytulane; zasadnicza różnica z czarnym, pozbawiającym oczy stalplastem celi. Kolejne drzwi miały nieduże panele wymagające wpisania kodu przed ich otwarciem.
Całe szczęście, posadzka nie powodowała zbyt wiele hałasu; trudniej było was usłyszeć, ale z drugiej strony, niełatwo byłoby też wam usłyszeć pogoń, okazało się to jednak pozbawione znaczenia.

Po chwili bowiem wpadliście do niedużego pomieszczenia z ladą, naprzeciwko której ściana wypełniona była miejscami na spore skrzynki z numerami. Za kontuarem stał człowiek w mundurze, drugi, w podobnym, właśnie grzebał coś przy skrzynkach. Jedna z nich, otwarta, stała właśnie na ladzie - zawierała całą odebraną wam broń, wraz z leżącymi na wierzchu mieczami świetlnymi.
Odbywaj obecni wyglądali na mocno zaszokowanych waszym pojawieniem się - być może, alarm jeszcze do nich nie dotarł. Naprzeciwko was, na przeciwległej ścianie były drzwi, nad którymi widać było dyskretne oko fotokomórki otwierającej je, gdy ktoś stanie blisko.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Perzyn
Bosman
Bosman
Posty: 2074
Rejestracja: wtorek, 7 grudnia 2004, 07:23
Numer GG: 6094143
Lokalizacja: Roanapur
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Perzyn »

Dutch

Nie zastanawiał się specjalnie. Bez słowa wypalił po kolei do obu mężczyzn. Gdy padli, dla pewności wpakował każdemu jeszcze strzał w głowę. Nawet nie dlatego, że wątpił w to, że nie żyją. Bał się raczej, że powrócą zza grobu. Wymamrotał jeszcze pod nosem krótką modlitwę do Legby, by ten pożarł dusze wrogów. Nie można być zbyt bezpiecznym.

Zabrał swoją broń, lecz nie pozbywał się zdobycznego blastera. W najgorszym wypadku można go będzie gdzieś opchnąć z parę groszy.

- Dobra. Jeśli naprawdę nie jesteście terrorystami to zaraz nimi zostaniecie. Plan jest taki - znajdujemy tutejsze doki i zabieramy się stąd tak szybko jak da radę statek. A jeśli będziemy mieli szczęście to nie pozbyli się jeszcze Black Lagoon.

Nie obchodziło go zdanie innych. W sumie to inni nie mieli specjalnego wyboru, skoro już uciekli z celi to porwanie statku i zbiegnięcie z miejsca zdarzenia były jedyną szansą na to, że nie skończą martwi jeszcze przed procesem. Który bez wątpienia i tak będzie jedynie przedstawieniem. Dutch nie widział jeszcze uczciwego sądu, zawsze uczestniczył co najwyżej w rażącej parodii wymiaru sprawiedliwości.

Rozejrzał się z jakimś panelem komputerowym, który mógłby wyświetlić mapę jednostki. W takiej chwili przydałby się jakoś astro robot z oprzyrządowaniem hakerskim. No, ale jak się nie ma co się lubi...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: WinterWolf »

Ailyn Khail'le

Niestety wystrzały z blastera były zbyt szybkie by Miraluka zdążyła zareagować. Westchnęła ciężko. Tę parkę delikwentów można przecież było oszczędzić. Nieco perswazji przy wsparciu Mocy i nawet by nie zauważyli, że ktoś opuścił cele... A tak ktoś kto tu przyjdzie później rzeczywiście będzie miał podstawy do potencjalnego oskarżenia ich o terroryzm.
- Nie sądzę, by koniecznym było pozbawianie ich życia - mruknęła dziewczyna zabierając swój miecz świetlny z otwartej skrzyni.
- Gdyby nas zaatakowali, to oczywiście należałoby się bronić, ale tak można było inaczej załatwić tę sprawę - powiedziała ze zrezygnowanym spokojem do tego wielkiego i klnącego jak pijany Mandalorianin jegomościa.
- Skoro już i tak mamy kłopoty w związku z tym nieporozumieniem, to może nie dokładajmy sobie nowych zmartwień - powiedziała, przypasując miecz. Choć zwykle nie przywiązywała wagi do przedmiotów, ta jedna rzecz była dla niej szczególnie cenna. Miecz stale przypominał dziewczynie o naukach jej Mistrzyni... Bez słowa podała drugiemu Jedi jego miecz. Sądząc po rękojeści broń była niezmiernie rzadko wykorzystywana przez tego Zeltrona. Nie ukrywała przed samą sobą, że podziwia jego zdolność do unikania przemocy...
- Twierdzisz, że jesteś w posiadaniu statku. W takim razie jeśli chcemy się stąd wydostać, to muszę się z tobą w pełni zgodzić co do kwestii jego odnalezienia - powiedziała. Później pomyśli jak wytłumaczyć Radzie Jedi to całe nieporozumienie... I jej wsparcie dla działań nieco stukniętego mordercy...
- Moje pytanie tylko brzmi, czy ktoś ewentualnie zna się na hackowaniu terminali komputerowych? - spytała. Uważała to za lepszą alternatywę niż przedarcie się siłą przez potencjalnych strażników. Podejrzewała, że Givin może to potrafić, ale nie zamierzała wysnuwać fałszywych wniosków z samego pochodzenia obcego.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Plomiennoluski
Mat
Mat
Posty: 494
Rejestracja: sobota, 13 stycznia 2007, 12:49
Lokalizacja: Z Pustki

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Plomiennoluski »

Nisoth Allar

Ten czarny zaczynał działać mu na nerwy, nie dość że zachowywał się irracjonalnie to jeszcze wpędzał ich w coraz większe tarapaty. Niestety teraz nie dało się już nic z tym zrobić.
- To było zdecydowanie niepotrzebne. Następnym razem użyj czegoś cichszego albo załatw to bez użycia przemocy. Niech ktoś przejrzy ich ciała, powinni mieć klucze do tych skrzynek. Otwórzcie trzecia od lewej na drugim rzędzie. Ja spróbuje znaleźć mapę.

Nisoth wziął z otwartej skrzynki swój pas z narzędziami. Niektórzy nazywali go podręcznym zestawem małej apokalipsy, bo nigdy nie było wiadomo co mu strzeli do głowy i do czego je wykorzysta. Podszedł do panelu i zaczął szperać przy terminalu. Może nie był najlepszy w tych sprawach, ale starał się znaleźć tylko mapę i w miarę bezpieczną drogę do hangaru.
- Jak tylko się zorientują że zwialiśmy to zrobią zasadzkę przy twoim statku, już łatwiej i bezpieczniej będzie wziąć jakiś inny. To akurat się zobaczy na miejscu.

Na całe szczęście terminal był w dużej części we wspólnym, nie znał rodzimego języka tej zapadłej dziury. Wyglądało na to że udało mu się do czegoś dojść, ale nie był pewien, na dodatek czuł jak wzbierają mu w głowie dostosowania blastera do jego zerowych umiejętności strzeleckich. Nie wróżyło to nic dobrego, miał nadzieję że nie dorwie go w biegu do hangaru. W tej sytuacji mogło by się to fatalnie skończyć.
K.M.N.

Don't make me dance on your grave...
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Mr.Zeth »

Zillan Aetay:

Zeltron się skrzywił. Nie zdołał zareagować przed "bluzgaczem". Ten bezimienny jegomość był zdecydowanie balastem moralnym. Jeśli dalej będzie zabijał bez potrzeby Zeltron będzie musiał podjąć działania zapobiegawcze. - Jak na razie z zachowania wszystkich wnioskuje, ze na pobyt w, jak raczysz to zwać"pierdlu", zasłużyłeś sobie tylko ty - stwierdził chłodno. Nie dodał "I najlepiej by było gdybyś tam wrócił", choć to zdanie prosiło się o dodanie.
Podziękował miraluce skinieniem głowy i przelotnym uśmiechem. Schował miecz świetlny do rękawa. Dla niego ten przedmiot nie miał zastosowania takiego jak dla większości Jedi, czy też Sithów. Dla Zillana jego miecz był pokusą. Był symbolem siły, którą można skierować przeciwko innym. Trenował tak swoja siłę woli. Mógł go użyć zawsze i wszędzie, ale nie chciał. Dziesięć wygranych z tym "narzędziem" w dłoni nie równało się jednemu zwycięstwu, które dało się osiągnąć bez jego dobywania.
- Ludzie, którym łatwo przychodzi odbieranie życia innym często tracą życie przedwcześnie z ręki sobie podobnych - powiedział dość cicho, ale tak, by Dutch na pewno słyszał.
Wierzył w te słowa. Widział wiele razy jak się sprawdzają. Żałował tylko, ze proces ten postępował tak powoli...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: BlindKitty »

Dutch widząc, że kto inny zajął się panelem komputerowym, wydobył z kieszeni jednego z martwych strażników klucz i zwolnił zatrzaski blokujące wskazaną przez Gavina skrzynkę, po czym wysunął ją z mocowań. Była całkiem spora i ważyła dobrych kilka kilo; wyglądała na zamkniętą tylko na zatrzaski.

Wciąż było podejrzanie cicho i spokojnie, co mogło jednak zwiastować ciszę przed burzą. Tymczasem terminal komputerowy ujawnił mapę statku.
I okazało się, że nazwa światostatek wcale nie jest przesadzona. Holograficzny wyświetlacz pokazywał pięć pokładów, z których każdy - zgodnie ze skalą na mapie - miał pięć kilometrów długości i dwa szerokości, układając się w kształt podobny do pokładu pradawnych, drewnianych okrętów morskich. Wy byliście na ostatnim, najniższym, gdzie na planie zaznaczona była pulsująca czerwona kropka. Wejście do portu lotniczego i hangaru znajdowało się na pierwszym... Ze cztery kilometry dalej i sto metrów wyżej. A na dodatek adnotacja głosiła, iż jest zamknięte do czasu wejścia na orbitę planetarną.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Star Wars V8] O tym jak skończył się świat

Post autor: Mr.Zeth »

Zillan Aetay:

Zeltron przyjrzał się mapie i uniósł brew. Kilkakrotnie latał o wiele mniejszymi jednostkami. Z reguły większość kodów dostępu znajdowała sie na mostku... ale równie dobrze mogła być tuz koło hangarów. Zależało to tak na prawdę od zastosowanego systemu bezpieczeństwa i widzimisię autora planów. O jednym i o drugim Zillan nie miał pojęcia.
Skinął głową na Givina.
- Jakieś pomysły? Znasz się coś na takich pojazdach i ich konstrukcji?- zapytał wskazując ekran. Jak znał życie ten kościsty jegomość poda mu odpowiedź w procentach, jeśli ma pojęcie o tym wszystkim. Jeśli nie miał, to Zillan zawsze mógł zapytać "bluzgacza".
Zeltronowi jakoś nie spieszyło się do poznania imienia tego ostatniego. Obawiał się, że natychmiast zacząłby stosować je jako obelgę.
Zeltron nie podejrzewał miraluki o wiedzę na temat statków kosmicznych, ale przy jego zaledwie bladym pojęciu mogła się spokojnie wykazać większą ekspertyzą. Ostatecznie jej też mógł zapytać, ale po kolei.


O ile mnie pamięć nie myli (a nie myli, bo przeglądarkowa opcja "szukaj" nie boli) Givin się nie przedstawił, a nie podejrzewam, by Zillan umiał aż czytać w myślach. Jeśli jednak się mylę to wykasowane przeze mnie z postu imię postaci Płomyka można tam dodać ponownie - dop. WW
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Zablokowany