[Warhammer 2.0] R6

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
klarkash_ton
Majtek
Majtek
Posty: 78
Rejestracja: piątek, 21 listopada 2008, 08:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Lemuria

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: klarkash_ton »

Ulrich zabrał głos jako pierwszy z obecnych.

-Jeśli mógłbyś powiedzieć nam dokładnie gdzie i o jakiej porze doszło do zbrodni, co panienka miała wtedy robić i czy ktoś miał z nią przebywać? Mógłbyś jeszcze opisać jak panienka została znaleziona, przez kogo, i opisać zwłoki jeśli widziałeś? Jeśli mam cokolwiek powtórzyć mów śmiało z odpowiedziami się nie śpiesz, masz moje słowo jeden z nas cię odprowadzi jeśli zbyt późno skończymy. A jeśli tu by było zbyt dużo ludzi, z radością udostępnię swój pokój. Wybacz że od tego nie zacząłem, poniósł mnie młodzieńczy temperament.
-Nie, nie trzeba, mogę wszystko opowiedzieć tutaj. Może zacznę od początku. To było 8 dni temu wieczorem. Panienka Eliza wróciła z pogrzebu pana Kocha. Pan Halle, przyjaciel zmarłego odprowadził ją do domu. Hilda - pokojowa, która, o ile mi wiadomo, służyła rodzinie od czasów gdy herr Hauptman był dzieckiem - szykowała ją na spoczynek. W tym czasie ja sprzątałem korytarz. Poszedłem na chwilę na parter. Zajęło mi to kwadrans, może odrobinę dłużej. Gdy wchodziłem po schodach usłyszałem łomot dobiegający z pokoju panienki a potem brzęk tłuczonego szkła. Natychmiast pobiegłem sprawdzić co się stało. Gdy dotarłem na miejsce drzwi do pokoju były otwarte na oścież. W środku znalazłem ciało Hildy i panienki Elizy. To było straszne. Pokojowa leżała nieopodal drzwi. Nie musiałem podchodzić bliżej by wiedzieć, że była martwa. Musiała zobaczyć coś strasznego przed śmiercią, jej twarz... Ciało panienki leżało na łożu. Była naga. Ktoś obciął jej włosy. Jej skóra pokryta była dziwnymi znakami, jakich nigdy wcześniej nie widziałem. Leżała na brzuchu. Miała wielką ranę z tyłu głowy jakby coś wyrwało jej stamtąd kawałek ciała. Wtedy zwymiotowałem. Jak już doszedłem do siebie wezwałem strażników.


Kiedy Edward skończył odpowiadać na pytania zadane przez Ulricha za przesłuchiwanie służącego wziął się Lothar.

-Twój Pan wie, że tu jesteś? - zapytał chrypliwym głosem, po tym jak służący odpowiedział na pytania Ulricha, ciągnąc powoli dalej -On nie zdaje sobie sprawy co zrobiłeś, prawda? I dobrze niech to nie wyjdzie - Godricht igrał z nim, wiedział, że w jakiś sposób Ropke nakłonił go do współpracy, a na pewno nie były to pieniądze, prędzej szantaż. Lęk wydawał się rzeczywisty...
-Czego się tak obawiasz hę? Pewnie obwiniają po części ciebie za śmierć dziewczyny? Kim ona była dla ciebie? Tylko córką Pana a może kimś więcej?

Heine wydawał się nieco zbity z tropu. Kiedy Lothar zasugerował, że pomiędzy nim a zmarłą mogło do czegoś dojść twarz służącego wykrzywił grymas irytacji.

-Mój pan nie wie, że tu jestem. Skoro przysłał was kapitan to powinniście zdawać sobie z tego sprawę. Herr Hauptman nigdy nie pozwoliłby mi ani nikomu innemu rozpowiadać o szczegółach śmierci swojego jedynego dziecka. To by bardzo zaszkodziło jego interesom. Dlatego zakazał mi i całej reszcie służby mówić o tym co się stało. Nie sądzę by ktokolwiek spoza rezydencji znał szczegóły dotyczące śmierci panienki Elizy, wliczając straż miejską. Zaraz po tym jak nasi strażnicy obejrzeli pokój oba ciała zostały zabrane. Następnego dnia pośpiesznie zorganizowano pogrzeb. Na razie uważa, że za morderstwem stoi jakiś kult chaosu, który nie uczestniczył w bitwie o Middenheim i dlatego uniknął wykrycia. Słyszałem od pana Bergera, to nasz majordomus, że herr Hauptman wynajął kilku ludzi. Przeczesują oni teraz miasto szukając śladów owego kultu. A co do ostatniego z pytań to pomiędzy mną a panienką nigdy do niczego nie doszło. Zresztą panienka Eliza do niedawna miała kawalera, który starał się o jej względy.

Kell widząc zdenerwowanie sługi postanowił rozładować sytuację. Wychodząc z założenia, że roztrzęsiony świadek na niewiele im się przyda zdecydował, że zanim spyta go o cokolwiek spróbuje nieco uspokoić służącego.

-Spokojnie dobry człowieku - powiedział, starał się uśmiechnąć, niestety uśmiech w jego wykonaniu nigdy nie dawał właściwych efektów, mimo to starał się jak tylko potrafił - Usiądź, napij się, pomyśl zanim zaczniesz mówić, nie śpiesz się - przynajmniej jego głos brzmiał znośnie.

Nalał tamtemu piwa do kufla, podsunął mięso, pilnował się by nie przepytać tamtego, tak jak miewał w zwyczaju, z podejrzanymi o ukrywanie przestępców, zawsze zaczynał wtedy od przyjacielskiego wbicia noża w dłoń, niestety tym razem sprawa była nieco inna. Heine nie odmówił jedzenia i napitku.

-No, powiedz nam co chcemy wiedzieć, jeśli się spiszesz i pomożesz nam w pracy... kto wie? Może dostaniesz dodatkową nagrodę, pomagamy tym którzy pomagają nam - Mówił spokojnie, jednak nie tak jak wcześniej, w sposób wyprany z emocji, tym razem mówił niczym kapłan w świątyni Morra, pocieszający człowieka w żałobie, jego głos mówił: „Nie martw się, wszystko się ułoży, wystarczy nieco dobrej woli z twojej strony”.

Kiedy tamten skończył jeść, Joahim zadał mu kilka pytań.

-Powiedz mi, czy istniały jakiekolwiek podejrzenia, że coś się może zdarzyć? Ktoś obserwował posiadłość? Dostawaliście pogróżki? Czy działo się cokolwiek podejrzanego? Może panienka zmieniła ostatnimi czasy zwyczaje? Poznała nowych ludzi? - Pytał - Namyśl się nim odpowiesz, nie chcemy byś cokolwiek pomylił, to by tylko zaszkodziło w naszym śledztwie, twój pan z pewnością by sobie tego nie życzył, prawda?
- Nie, nikt się tego nie spodziewał. Gdyby herr Hauptman myślał, że jego córce coś grozi, wywiózłby ją z miasta. W czasie tych kilku dni przed morderstwem panienka zachowywała się normalnie. Czy poznała nowych ludzi? Hmm raczej nie... chociaż pamiętam, że przed trzema tygodniami pan Koch złożył wizytę w rezydencji. Było z nim dwóch ludzi, sądząc po ubiorze pochodzili ze szlachty. To był pierwszy i ostatni raz kiedy ich widziałem. Jeżeli chcecie przeszukać pokój panienki to trzeba to zrobić szybko. Herr Hauptman jest pobożnym człowiekiem. Wychodząc z rezydencji słyszałem jego rozmowę z panem Bergerem. Wygląda na to, że nasz pan planuje przerobić komnatę panienki na prywatną kaplicę ku czci Pana Snów. To będzie druga - jedną, ku czci Sigmara już mamy. Jeżeli ten, kto zabił panienkę Elizę pozostawił jakieś ślady robotnicy pewnie je usuną. Macie jakiś pomysł jak wejdziecie do środka?

[Jak chcecie zadać służącemu jeszcze jakieś pytania dajcie znać na pw - wyślę Wam moje gg. Od tej pory dłuższe dialogi będziemy robić przy pomocy tego medium - to powinno zaoszczędzić nam nieco czasu.]
Ostatnio zmieniony czwartek, 25 czerwca 2009, 03:35 przez klarkash_ton, łącznie zmieniany 1 raz.
There is no system but GNU, and Linux is one of its kernels
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Zajx »

Felix był zniesmaczony tym jak jego koledzy podeszli do zagadnienia, "Niektóre z tych pytań zadali pewnie bez przemyślenia.". Jednocześnie przypomniał sobie jak się przedstawiał w powiedział: "Więc wiecie, że służę u herr Hauptmana w nowym domu. Kapit...." "Nowym domu, ciekawe czemu się przeprowadzili i kto teraz jest ich sąsiadami"
-Wspominałeś, że służysz w nowym domu, nie wiesz czemu i kiedy rodzina się przeprowadziła?-Dał mu odpowiedzieć.
-Herr Hauptmann kupił rezydencję od podupadłego szlachcica, który stracił rodzinę w czasie walk o Middenheim. Mieszka tam od kilku lat. - odpowiedz pała bez zastanowienia . - Wcześniej mieszkał w własnej kamienicy w dzielnicy Nordgarten.
-Morderca mógł dostać się przez okno lub komin, czy wyglądały normalnie? Może widniała sadza na podłodze? Zaintrygowało mnie również co powiedziałeś o twarzy pokojówki, niestety nie mam pojęcia z czym możemy to powiązać. Jedynym skojarzeniem są siły nieczyste i magiczne... - Jego mina zmarkotniała "Możliwe, iż te kulki nie zostały nam dane na wszelki wypadek. K---a!
-Nie dostrzegłem w pokoju śladów sadzy, aczkolwiek w pomieszczeniu panował półmrok.- gdy odpowiadał na jego twarzy malował się wyraz, jak gdyby chciał przypomnieć sobie każdy najdrobniejszy szczegół z tamtej nocy.
- A co z oknem przyjacielu czy było otwarte?
-Nie... nie wiem- odrzekł zmieszany- Ale jak już wspominałem, gdy wchodziłem na górę usłyszałem brzęk tłuczonego szkła. - dodał pokrzepiony, że na coś się przydaje.
- Nie ukrywam podejrzewamy, że panienka nie była celem tego morderstwa lecz interesy jej ojca i wspomaganie świątyni Sigmara? Czy jest jakaś szansa by porozmawiać o nich z twym panem?
- Niestety mój pan nie chce z nikim o tym rozmawiać, przecie nawet przed stróżami prawa zataił to zdarzenie.
Zawiedziony Feliks postanowił nalegać na spotkanie wiedza o jego ostatnich interesach była by nieocenioną pomocą.
-Czy jednak nie było by szansy się z nim spotkać? To bardzo ważne dla rozwiązania sprawy. - Powiedział z naciskiem na bardzo.
-Mógłbym poprosić mego pana jednak myślę, iż szansa na to jest porównywalna z tym, że morderca siedzi w tej karczmie. Poza tym taka rozmowa mogła by wzbudzić niepotrzebne zainteresowanie.
-Rozumiem postaramy się jakoś sami zdobyć informacje ale przydała by się jakaś lista osób z którymi ostatnio miał lub robił interesy. I jeszcze druga najważniejsza sprawa dostać się na miejsce zbrodni.- Znów na twarzy chłopaka pojawiła się dziecięca ekscytacja.
-Możemy się spotkać tu za dwa dni wtedy wam dostarczę listę. Jak już mówiłem do rezydencji mogą wejść tylko zaproszeni goście. Jedyne co przychodzi mi do głowy to wpuścić was w nocy drzwiami dla służby. Prawie wszyscy spośród mieszkańców rezydencji śpią. Moglibyście zbadać pokój bez zwracania na siebie uwagi.- po chwili ciągnął dalej- Rezydencji pilnuje dziesięciu strażników, wejście frontowe jest chronione przez dwóch ale tylnego nikt nie pilnuje. W ciągu nocy strażnik robiący obchód terenu wokół posiadłości zagląda tam tylko kilka razy.
-A co do miejsca zbrodni gdzie przeniesiono ciało panienki?
-Tego nie wiem - ale pewnie do piwnicy ze względu na panujący tam chłód.
-Dobrze nie wiem ile czasu zabierze nam przygotowanie się ale to chyba najlepsze co możemy zrobić

Chłopak odwrócił się do swoich towarzyszy.
-Panowie na początek proponuję znaleźć tego Znajomego medyka. Może on odpowie na pytanie co spowodowało śmierć.- powiedział to dość poważnie i troszkę z dumą by odgryźć się tym ponurakom za całkowity brak chęci do konwersacji z nim. - Trzeba by też dokładnie zobaczyć budynek i zaplanować drogi ucieczki- Z szyderczym uśmieszkiem dodał , szeptem- A jakby się coś działo to możemy, wiać udając włamanie. By było realistycznie rąbniemy co wygląda na wartościowe... ale nie za bardzo oczywiście to ma być tylko solidna przykrywka.- Normalnym już głosem kontynuował.
-Potrzebna by była lina bo t tego co wiemy panienka mieszka co najmniej na piętrze... Wytrychy mam.... Jakaś lampa sztormowa co by ją szybko przymknąć można nie gasząc. Gdy byśmy jednak zostali osaczeni weźmy pałki, nie chcemy przecie zabijać niewinne dzieci Sigmara.
Powiedziawszy to co miał powiedzieć nie licząc na odzew kompanów zamówił piwo i tą kapustę z mięsem, naprawdę miał ochotę jej skosztować.
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Jabberwocky »

Joahim Kell

Spojrzał z uwagą na Ulricha, „No proszę” pomyślał, chłopak kiedy chciał umiał zachować się jak profesjonalista, było to pewne pocieszenie. Oderwał paznokciami drewnianą drzazgę od blatu i zaczął dłubać nią lekko w zębach, myślał...

- Zgadzam się z tobą - Powiedział nagle - A na strażników też coś się znajdzie, pośpiech tylko by nam zaszkodził... - zastanowił się chwilę - Heine, powiedz, czy dało by się podrzucić strażnikom beczułkę piwa? Wzmocnionego oczywiście, popiją, nie będą tak uważni, będziemy mieć więcej spokoju i czasu na badanie miejsca przestępstwa - Stara metoda, o ile Hauptman nie miał ochrony złożonej z rycerzy zakonnych powinno się udać - I jeśli jest to w twojej mocy dostarcz nam nazwiska i adresy ludzi których twój pan wynajął do poszukiwania kultystów, warto by było z nimi porozmawiać, kto wie, może oni też coś odkryli.

Kell myślał, co jeszcze może być pomocne? Gdyby tak sługa odtworzył symbole z ciała zamordowanej... nie, sam nie znał się na tym, a bieganie po świątyniach, z kartką pokrytą heretyckimi najpewniej runami, nie wydawało się rozsądne.
- Mógłbyś jeszcze zdobyć informacje o tym Halle i Kochu, może jeszcze o tych którzy mu towarzyszyli, choćby adresy, ale im więcej tym lepiej. - Powiedział - Jeszcze jedno, czy istnieją jakieś plany budynku? Albo wiesz przynajmniej kto go projektował? To znacząco ułatwiło by nam pracę.
Siedział i zastanawiał się dalej, czekał na odpowiedź tamtego i pomysły kompanów.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: mone0 »

Lothar

Kilka z pytań, które już padły Lothar miał na końcu języka, ale młodzieniec i blado skóry wyznawca Morra uprzedzili go. To jednak nie przeszkodziło w logicznym myśleniu Lothara. Zadał więc swoje pytania:
- Czy pan Halle wchodził do rezydencji wraz z Elizą? - sługa zaprzeczył kiwając tylko głową.
- Czy ciało panienki pochowano w Morrsparku? - znajomość Middenheim mogła zbić z tropu przepytywanego, lecz on szybko odpowiedział:
- Tak, w mauzoleum rodziny Hauptmanów.
"Tu będzie większy problem. Morryta może jednak na coś się przydać i przekonać kapłanów, by można zbadać zwłoki. Z drugiej strony medyk może też coś wiedzieć."Godtricht skierował tor swojego myślenia w inną stronę:
- Kim był wybranek serca Elizy, o którym wspominałeś?
- Wybrankiem Elizy był świętej pamięci Herbert Koch - syn prawnika Helmuta Kocha. Umarł cztery dni przed Elizą, niestety nie wiem jaka była przyczyna zgonu.

Rycerzowi wydało się to niepokojące, dwa zgony w przeciągu kilku dni,w dodatku obie osoby znały się, wywodziły się z inteligencji."Hmm, bardzo niepokojące. Może w ostatnim czasie było więcej takich niewyjaśnionych zgonów?" - zastanawiał się nad tym przez dłuższą chwilę, analizując zebrane informacje.
- A i jeszcze jedno, wiesz gdzie mieszkał Herbert, lub potrafisz opisać jego herb?
- Niestety nie.
- odparł służący.
"Mamy tyle tropów, a tak mało czasu, by rozwiązać tą zagadkę." - poprawił pierścień, który przyniósł mu Ulrich wraz z pozostałym ekwipunkiem.

Po odejściu Edwarda

Gdy sługa odszedł Lothar zwrócił się do współpracowników:
- Jest inna możliwość, by dostać się do środka nie wzbudzając podejrzeń. Mogę podać się za kupca handlującego zbożem. Porozmawiam z starym Hauptmanem, a wy w tym czasie możecie dokonać oględzin. Istotne według mnie jest miejsce pod oknem, o ile to stłuczenie, o którym wspomniał Heine było szybą, a nie czymś innym. Kupiec z pewnością przystanie na propozycję, by "moją świtą" zajął się służący. - Co wy na takie rozwiązanie?
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
klarkash_ton
Majtek
Majtek
Posty: 78
Rejestracja: piątek, 21 listopada 2008, 08:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Lemuria

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: klarkash_ton »

Po tym jak Heine opuścił karczmę siedzieliście przy stole jeszcze kilka godzin uzgadniając wszelkie możliwe posunięcia. Wieść o tym, iż osoba z otoczenia Elizy dokonała żywota przed tym jak śmierć dopadła dziewczynę wydała się wam szczególnie niepokojąca, tym bardziej, że stawiała pod znakiem zapytania hipotezę o politycznym charakterze zabójstwa. W dalszym ciągu pozostawała do uzgodnienia kwestia sposobu dostania się do rezydencji. Kiedy mieliście już udać się na spoczynek drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i do środka wpadł zdyszany chłopiec w wieku około dziesięciu lat. Bez chwili wahania podszedł do waszego stolika, wręczył wam kopertę po czym żegnając się opuścił lokal równie szybko jak się w nim pojawił. W kopercie znaleźliście list napisany przez Edwarda oraz kilka kartek zawierających pobieżny szkic rozkładu pomieszczeń w rezydencji Hauptmannów [archiwum z planami znajdziecie tutaj].
Przed chwilą podsłuchałem rozmowę jaką herr Hauptmann przeprowadził z naszym majordomusem. Wszystko wskazuje na to, że mój pan najpóźniej jutro w południe opuści miasto. Udaje się w podróż do Nuln aby uregulować pewne sprawy związane z interesami jakie tam prowadzi. Zabiera ze sobą część służby. Ja również będę musiał się tam udać wobec czego nie będę w stanie pomóc Wam w dostaniu się do rezydencji. Do listu załączam sporządzone przeze mnie plany posiadłości. Co do waszego pytania o ludzi, z którymi herr Hauptmann robił ostatnio interesy to trudno na nie odpowiedzieć. Jako jeden z najbogatszych obywateli ma do czynienia z wieloma osobami parającymi się handlem. Z pewnością człowiekiem, z którym łączy go najwięcej jest Rupert Knabe - właściciel kilku młynów, z których pochodzi większość mąki sprzedawanej w Middenheim. Nie wiem natomiast, kim są ludzie, których herr Hauptmann wynajął do poszukiwań zabójcy panienki Elizy. Życzę Wam powodzenia.
Treść wiadomości przesądzała o sposobie w jaki możecie dostać się do rezydencji. Trzeba było opracować szczegóły planu i poczynić niezbędne przygotowania. Mieliście o czym myśleć udając się na spoczynek.

[Jak chcecie kupić coś przed akcją piszcie na pw - ja odpiszę co udało się znaleźć. Szczegółowy plan dostania się do rezydencji uzgodnijcie między sobą przez gg, mail lub w inny dogodny dla Was sposób. Jeszcze jedno - ostatnio postanowiłem się przesiąść na jabbera. W przypadku gdyby ktoś z Was korzystał z klienta wspierającego ten protokół to jestem dostępny pod klarkash_ton@jabber.org. W dalszym ciągu można mnie łapać na gg.]
There is no system but GNU, and Linux is one of its kernels
SebaSamurai
Majtek
Majtek
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: SebaSamurai »

Anthony Surehand

Heine musiał się czuć jak na przesłuchaniu. "Biedny głupiec. Pewnie myśli, że jest kimś ważnym dla Bractwa. Nie wie, że jeśli będzie trzeba, Bractwo wydusi z niego znacznie więcej niż chce powiedzieć, a po wszystkim wyrzuci za mury Middenheim wraz z odpadkami. Ale takie są zasady tej rozgrywki. Zresztą czasem bywa znacznie gorzej." - pomyślął Anthony przysłuchując się pytaniom towarzyszy.
Sytuacja zaczynała nabierać jakiegoś kształtu. Było już kilka punktów zaczepienia, od których mogli zacząć śledztwo.
Łucznik akurat zamawiał dzban piwa przy szynkwasie kiedy Heine zbierał się do wyjścia.
- Zaczekaj jeszcze chwilę! - Surehand zatrzymał wychodzącego sługę w progu. Chciałbym jeszcze tylko wyjaśnić kilka kwestii. Powiedziałeś, że ciało panienki strażnicy zabrali do piwnicy. Przecież straż miejska nie została powiadomiona?
- Źle mnie zrozumiałeś panie, miałem na myśli ochronę rezydencji. To oni jako piersi przybyli na miejsce tej okropnej zbrodni i zaraz potem zabrali oba ciała do piwnicy. Panienka jest pochowana w grobowcu rodzinnym.
- Rozumiem. Opowiedz mi jeszcze o dniu kiedy panienka wóciła do domu. Kim jest pan Halle, który odprowadził Elizę?
- To przyjaciel świętej pamięci pana Koha. Pan Halle jest pisarzem.
- No właśnie, czy wiesz może jaki był stosunek twojego pana do adoratora Elizy? Czy tolerował jego zakusy i czy sama Eliza patrzyła na niego przychylnie?
- Czy panienka patrzyła przychylnie na zakusy pana Koha nie mi to oceniać, jestem tylko służącym i panienka nie zwierzała mi się z takich rzeczy. Pan Hauptman natomiast z pewnością lubił pana Koha i był on zawsze mile widziany w rezydencji.
- Dziekuję. - Anthony starał się być miły i nienachalny. Ile czasu minęło od momnentu, gdy znalazłeś panienkę i jej służkę do chwili przybycia strażników?
- Panie, nie wiem, nie patrzyłem na klepsydrę! - Heine jednak się zdenerwował. "To jeszcze nie czas, żeby na niego naciskać" - pomyślał łucznik. Minęło może kilka minut. Mówiłem przecież, że to co ujrzałem ścisnęło mi trzewia.
- Wybacz. Nie miałem nic złego na myśli. Wszak wiesz dobrze, że wszystkim nam zależy na tym samym - znalezieniu mordercy. Anthony podrapał się w krótki zarost na brodzie. Zdawał sobie sprawę z tego, że w tej chwili bardzo łatwo może zrazić do siebie sługę, a z pewnością będą go jeszcze potrzebowali. Powiedz mi jeszcze tylko jedno, kim jest pan Berger, z którym twój pan omawiał remont pokoju panienki?
- To nasz majordomus. Czy mogę już odejść, czy jeszcze chcecie coś wiedzieć? - Heine wydawał się być zirytowany tym przesłuchaniem.
- Nie, nie. Dziękujemy Ci bardzo za pomoc. Bedziemy w kontakcie, musimy ustalić jak wejdziemy do rezydencji. Anthony skinął głową na porzegnanie i podszedł do stolika, przy którym siedzieli kompani. Zapewne nie słyszeli o czym rozmawiał z Heine, dlatego zreferował im to czego się dowiedział.
Na propozycję Lothara, aby podać się za kupców, pokiwał głową i sam rzucił inną.
- Możemy też nająć się jako robotnicy do remontu. Wtedy moglibyśmy bez przeszkód dokonać oględzin pokoju Elizy. Heine mógłby nas zarekomendować zarządcy domu jako dobrych robotników. Ktoś z was zna się może na budowlance? Wypowiadając ostatnie zdanie Pewniak uśmiechnął się, bo był niemal przekonany, że chociaż każdy z nich był doskonałym zabójcą, takich talentów na pewno nie posiadł.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Zajx »

Felix

-Wiem, że uznacie to za przejaw głupoty ale ja jednak wolał bym tam się włamać, im szybciej zbadamy ten pokój tym lepiej. Może światło latarni nie jest najlepsze do szukania dowodów, ale szczerze wątpię aby to nam dali zlecenie. Według mnie skok powinien być przeprowadzony za dwie do trzech nocy. W tym czasie powinniśmy obserwować dom. - Po chłopaku było widać, że jest przekonany do swego i bardzo chciałby zyskać poparcie. - Teraz jest najlepsza okazja gdy wyjadą część strażników może wyruszyć jako eskorta, a ci co pozostaną będą mniej czujni. Wcześniej wątpiłem by pomysł z beczką piwa się udał, ale teraz jednak ma spore szanse... A i będziemy musieli sprawdzić tę sprawę z śmiercią narzeczonego panienki może te dwie sprawy się łączom.
"Tylko ci taki pisarz mógł zrobić by go zabijać. Z drugiej strony jeśli jego ciało było również poznaczone rodzina, jeśli taką miał, próbowała by to zatuszować." Feliks wydawał się teraz bardzo zamyślony. Czekał na to co odpowiedzą jego kompani, wyglądał jakby miał jeszcze parę argumentów w zanadrzu.
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Jabberwocky »

Joahim Kell

Zastanawiał się, oglądał plany budynku, usłyszał pytanie Surehanda.
- Możemy też nająć się jako robotnicy do remontu. Wtedy moglibyśmy bez przeszkód dokonać oględzin pokoju Elizy. Heine mógłby nas zarekomendować zarządcy domu jako dobrych robotników. Ktoś z was zna się może na budowlance?
- Znam się nieco na stolarce, niestety raczej niezwiązanej z budynkami - mruknął.
-Wiem, że uznacie to za przejaw głupoty ale ja jednak wolał bym tam się włamać, im szybciej zbadamy ten pokój tym lepiej. Może światło latarni nie jest najlepsze do szukania dowodów, ale szczerze wątpię aby to nam dali zlecenie. Według mnie skok powinien być przeprowadzony za dwie do trzech nocy. W tym czasie powinniśmy obserwować dom. - Powiedział Ulrich, widać było, że jest przekonany do swego i chce zyskać poparcie. - Teraz jest najlepsza okazja gdy wyjadą część strażników może wyruszyć jako eskorta, a ci co pozostaną będą mniej czujni. Wcześniej wątpiłem by pomysł z beczką piwa się udał, ale teraz jednak ma spore szanse... A i będziemy musieli sprawdzić tę sprawę z śmiercią narzeczonego panienki może te dwie sprawy się łączom.
- Hmm, nie zaszkodzi spróbować dostać się tam udając pracowników, jeden z nas tam ruszy i wypyta, najlepiej ty lub ty - Wskazał na Anthonego i Ulricha - Niestety zarówno ja jak i Lothar rzucamy się raczej w oczy - wskazał na „ozdoby” jakie zostały im na twarzach po dawnych walkach - Jeśli to nie wyjdzie, włamanie będzie jedyną możliwością, najrozsądniej było by chyba dostać się na linach do pokojów na piętrze, bawialni, biblioteki lub pokoju Hauptmana - mówił cicho, nie chciał aby ktoś postronny go usłyszał - wejście bezpośrednio do jej pokoju było by jeszcze bardziej niebezpieczne - wskazał na plany, kwatery strażników znajdowały się niemal bezpośrednio pod pokojem Elizy - No i będzie trzeba uważać aby ktoś na ulicy nie zobaczył świateł, może ludzie nie wiedzą o śmierci tej dziewczyny ale ktoś mógłby zwrócić na to uwagę strażników przy bramie. - Zamyślił się - Ha, można też spróbować innej starej sztuczki, podpalić budynek w pobliżu, na pewno wywoła to zamieszanie i odwróci uwagę strażników, kto wie, może ruszą nawet na pomoc sąsiadom - Raz czy dwa podpalał nawet budynek w którym był jego cel, ale właśnie, były to cele określone i Kell dobrze wiedział czego szukać, nie tak jak tu. - Jeden z nas mógłby też odwiedzić piwnice, może nie zakratowali okien, wejście przez korytarz będzie raczej trudne - dodał jeszcze, ale widać było ze niespecjalnie wierzy w istnienie nieprzezornego bogacza, zwłaszcza jeśli sam zdobył swój majątek.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: mone0 »

Lothar

- No to mój plan nie wypali- wymruczał rycerz. Jedyna znana mi praca fizyczna to wyczerpujący trening bronią u mego stryja Lupusa. "Ach, stary głupiec wiele mnie nauczył."
Na uwagę o bliznach delikatnie potarł dłonią swoją pamiątkę. "Nawet mi nie przypominaj."
- Z tego co się orientuję to zlecenia remontów wykonują tylko ludzie polecani przez gildie, a my nie należymy jak mniemam do żadnej z nich, prawda? - nie czekał na odpowiedź lecz kontynuował dalej. Pozostaje jedyna możliwość - włamanie. Na tym też kompletnie się nie znam i wątpię, że przydam się do czegoś poza ogłuszaniem nieproszonych strażników.- próbował zażartować, ale dowcip był niskich lotów.
- Najedzmy się do syta, porozmawiajmy z medykiem i prześpijmy się, z pewnością Pan Snów co niektórym może coś podpowie. - zakpił sobie trochę z wyznawcy Morra.
Obejrzał plany jako ostatni. "Nic wartego uwagi...chociaż."
- Morderca niekoniecznie musiał uciekać przez okno, zaraz obok komnaty Elizy jest pomieszczenie, z którego można dostać się na poddasze. Jeszcze jedna uwaga, włamania musimy dokonać w jakiś pochmurną, bezksiężycową noc - byleby nie padało, bo nie znajdziemy żadnych śladów, o ile są pod oknami pokoju Hauptmanówny.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
klarkash_ton
Majtek
Majtek
Posty: 78
Rejestracja: piątek, 21 listopada 2008, 08:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Lemuria

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: klarkash_ton »

Kiedy Heine wyszedł z oberży siedzieliście jeszcze godzinę przy stoliku dyskutując o tym jak dostaniecie się do rezydencji. Wyjazd Hauptmanna do Nuln przesądzał o konieczności włamania. Pozostawało tylko poczynić niezbędne przygotowania i w międzyczasie obserwować budynek. Tym miał się zająć Ulrich, który z całej waszej grupy najmniej rzucał się w oczy. Po uzgodnieniu ostatnich szczegółów akcji udaliście się na spoczynek.

16 Ulriczeit 2527 KI

Wstaliście wcześnie i po spożyciu śniadania ruszyliście na miasto. Ulrich poszedł do Grafsmund a pozostali do dzielnicy kupieckiej celem zakupienia sprzętu przydatnego do przeprowadzenia akcji. Mieliście spotkać się w oberży wieczorem i uzgodnić co robić dalej.

[Felix]

Grafsmund było zamożną dzielnicą, w której zamieszkiwali przedstawiciele wyższych sfer miasta białego wilka. Położona niedaleko pałacu grafa stanowiła jedno z centrów życia towarzyskiego Middenheim. Pomniejsze rodziny szlacheckie utrzymywały tu swoje ostentacyjnie wielkie domy. Mimo, iż tak niewiele czasu upłynęło od wojny okolica wprost emanowała przepychem. Było ci żal, że nie masz wolnej chwili by odwiedzić jedną czy nawet kilka posiadłości, które minąłeś w drodze do rezydencji. Najlepiej nocą...

Znalezienie willi nie zajęło ci zbyt wiele czasu. Po kilku minutach wypytywania przechodniów dotarłeś do ulicy Ankhartstrasse, gdzie mieściła się siedziba rodziny Hauptmann. Stały tam wyłącznie rezydencje. Pomysł Joahima z podpaleniem sąsiedniego budynku raczej nie wchodził w grę, chyba że przeprowadzilibyście dwa włamania w ciągu jednej nocy co wydawało się mało prawdopodobne.

Siegfried Hauptmann musiał być bardzo bogaty, skoro było go stać na kupno domu w dzielnicy zamieszkiwanej wyłącznie przez szlachtę. Mimo że w porównaniu z okolicznymi budynkami rezydencja nie imponowała rozmiarami to jeśli idzie o zdobienia i materiały (głównie czarny i biały marmur), z jakich je wykonano - trudno było nie zapamiętać jej wyglądu. Całość otaczał wysoki na około trzy metry mur. Do środka prowadziła brama strzeżona cały czas przez dwóch strażników. Po przeciwnej stronie muru, tak jak przedstawiał to szkic dostarczony przez służącego, znalazłeś wejście dla służby. W zasadzie była to niewielka brama wjazdowa, przez którą można by było przejechać wozem. Nie dostrzegłeś w pobliżu żadnego strażnika, jednak cały czas kręcił się tam ktoś ze służby, więc szanse na wejście na teren rezydencji za dnia były równe zeru. Po chwili namysłu postanowiłeś pokręcić się przy głównej bramie - stamtąd przynajmniej był dobry widok na dziedziniec.

Tam zaś stał zaprzężony w cztery konie powóz, przy którym kręciło się kilka osób ze służby oraz sześciu strażników. ”Zapewne herr Hauptmann przygotowuje się do wyjazdu”. Krzątanina trwała jeszcze około godziny. Wreszcie z budynku wyszedł bogato odziany jegomość w wieku około sześćdziesięciu lat. Rozmawiał o czymś ze służącym - niskim, łysiejącym mężczyzną około czterdziestki. Rozmowa trwała kilka minut po czym tamten, razem zresztą służby ukłonił się panu i wrócił do środka. Strażnicy, którym w międzyczasie przyprowadzono konie, dosiedli swoich wierzchowców i gdy tylko starzec wsiadł do powozu i cały konwój opuścił teren rezydencji.

Przez następne kilka godzin nie wydarzyło się nic ciekawego. Zmęczony oczekiwaniem postanowiłeś pokręcić się wokół posiadłości jeszcze godzinę i wracać do oberży. Wtedy dostrzegłeś grupę sześciu mężczyzn zmierzających w stronę rezydencji. Narzędzia jakie mieli ze sobą nie pozostawiały najmniejszej wątpliwości co do sposobu w jaki zarabiali na życie.

-Szlag by to trafił - zakląłeś pod nosem - tak szybko ściągnęli robotników?

Weszli do środka przez wejście dla służby. Przebywali tam niecałą godzinę po czym opuścili budynek tą samą drogą. Najszybciej jak się dało wróciłeś do oberży. Pozostali byli już na miejscu. Zdałeś im relację z tego co zobaczyłeś.

[wszyscy]

Późnym popołudniem znów byliście w komplecie. Siedząc w oberży przy tym samym stole co wczoraj uważnie wysłuchaliście tego co miał do powiedzenia Ulrich. Nie było wątpliwości, że czas naglił. Dziś robotnicy byli w środku dość krótko. Przez ten czas raczej nie zatrzeć wszystkich śladów. Jednak byliście zgodni co do tego, że od jutra prace mogą ruszyć pełną parą. Wtedy nie będzie sensu odwiedzać rezydencji. Włamanie trzeba było przeprowadzić dzisiejszej nocy a do zmierzchu została ledwie godzina.

[odnośnie zakupów - piszcie co chcecie na gg lub pw]
There is no system but GNU, and Linux is one of its kernels
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Jabberwocky »

Joahim Kell I Lothar

Kell siedział i spokojnie jadł coś, co oficjalnie było zwane gotowaną wołowiną, jemu zdawało się raczej, że jest to rozgotowana psina ale nie narzekał, jadał już gorsze rzeczy, słuchał uważnie relacji Ulricha, otarł usta dłonią i wyją mapy posiadłości, rozłożył je na stole.
- Zdaje mi się, że najlepiej będzie na początek podpalić stajnie - stukną w mały budynek palcem - to odwróci uwagę strażników, spokojnie przejdziemy przez północny mur i na piętro po ścianie.

- Toż to obudzi wszystkich w posiadłości - odparsknął rycerz. - Po co nam tyle szumu robić wokół naszych osób? Nikt nie musi wiedzieć o naszej obecności. Podpalenie zostawiłbym na czas ucieczki.
- Uczył kto cię taktyki młodzieńcze? - jego ton brzmiał wyniośle. - Wpierwej trza rozpoznać siły wroga, o których nasz rozmówca zapomniał napomknąć, a także mapy taktyczne - wskazał dłonią na kilka kartek papieru. - Są dość niedokładne więc nie wiadomo czego można się spodziewać, ot dla przykładu wysokość muru.

Kell spojrzał na weterana, w zasadzie miał on rację, choć pożar odwróci uwagę od samego aktu włamania to po ugaszeniu ognia strażnicy staną się bardziej czujni, wysłuchał jego tyrady do końca, „Młodzieńcze..” parskną w myślach, czy kiedykolwiek czuł się młody? Nie pamiętał już, zresztą, teraz to nie ma znaczenia.
- Masz rację, podpali się ja kiedy będziemy opuszczać posiadłość, może dwa krótkie mignięcia latarnią przez okno będą sygnałem? - ni to spytał ni to stwierdził - Więc może wejdziemy do wschodu, a uciekniemy przez północną ścianę, kiedy stajnię ogarnie ogień. - zastanowił się nad słowami starego wojownika - Jestem gotów obserwować posiadłość, ale nie wiem czy z moim wyglądem się do tego nadaję, zwłaszcza w bogatej dzielnicy.

Wzrok Lothara spoczął na Ulrichu, gdy ten wsuwał do ust kolejną łyżkę z kapustą. Młody się nada, musi się jedynie trochę ogarnąć. Ludzie wezmą go co najwyżej za posłańca lub sługę.

- Po części masz rację, jednak on już tam był, nie wiadomo czy kogoś nie zdziwi to że kręci się obok budynku, mogli go zapamiętać - Powiedział Joahim - Ale chyba nie mamy wielkiego wyboru - Westchną lekko - Pytanie teraz, czy możemy się dostać od razu na piętro, i czy warto - odsunął mapę terenów dookoła i pokazał na mapkę parteru - Kto wie czy nie warto by sprawdzić najpierw piwnic, w końcu to tam trzymali ciało, no i łatwiej się dostać do kuchni niż wspiąć na ścianę.

- O ile w kuchni nie będzie strażników. Hmm - przyjrzał się uważniej mapie. Jego uwagę zwróciła kancelaria oddalona od pokojów straży ale na tyle blisko by można było dostać się na schody. - Jeżeli zauważymy strażnika możemy wejść tędy wskazał na kancelarię.
- A zasadnicze pytanie, kogo miałeś na myśli myśląc o odwracaniu uwagi? Wiedział, że jego własne umiejętności są niezbyt przydatne w penetracji domu. -
Niech stracę, mogę odwracać uwagę.

Kiwną głową.
- Jeśli w kuchni ktoś będzie to zapewne zapali świecę albo lampę, jeśli nie... miejmy nadzieję, że będę szybszy od niego - Uderzył pięścią w dłoń - Ale kancelaria to też nie jest zły pomysł - powiedział i wyjął ostatni arkusz przedstawiający piętro - Wiadomo, najważniejszy jest pokój Elizy, ale zastanawia mnie czy nie warto by jeszcze odwiedzić tego zamkniętego pomieszczenia, może Hauptman coś przed nami ukrywa? A i sprawdzenie jego biura jeśli starczy czasu nie będzie chyba złym pomysłem, ale na to zapewne zabraknie już czasu.

- Tak, nie zapominajmy jednakże po co zostaliśmy wezwani...mamy dowiedzieć się kto stoi za zabójstwem i dlaczego. To może być dobry trop lecz nie koniecznie. Najważniejszy jest pokój Elizy, to tam prawdopodobnie dokonano morderstwa, więc jakieś ślady mogą znajdować się tam...jeszcze. Musimy odkryć drogę ucieczki i ślady prowadzące do zabójcy. Zamknięty pokój seniora domu można zostawić na koniec. - Pamiętajcie o pierścieniach one wykrywają magię, mogą być użyteczne.

- Taak, czyli, podsumowując, wchodzimy przez mur wschodni, dostajemy się do kuchni lub kancelarii a potem albo sprawdzamy piwnicę albo od razu ruszamy na piętro, sprawdzamy pokój zamordowanej i, jeśli będzie to możliwe, ten zamknięty i gabinet Hauptmana - Spojrzał na resztę, nie widział sprzeciwów - Wchodzimy w trójkę, Lothar zostaje na zewnątrz i na nasz sygnał podpala stajnię aby dać zajęcie strażnikom i sługom - Pokiwał głową, to miało spore szanse się udać - Teraz musimy jeszcze ustalić czego szukać w pierwszej kolejności, na co zwrócić uwagę. - odchrząknął - Myślę, że oczywiste będzie sprawdzenie zamków drzwi i okien w jej pokoju, potem możemy rozejrzeć się za jej prywatnymi notatkami, o ile jakieś tam jeszcze się znajdują oczywiście, co jeszcze?

- Szkło - Lothar odpowiedział szybko i bez zastanowienia. - Sługa słyszał dźwięk tłuczonego szkła. Być może okno, sprawdźcie czy jakieś nie zostało co dopiero wprawione -. Zastanowił się chwilę. - Może to nie było wcale okno, a jakaś fiolka lub innego rodzaju przedmiot wypełniony gazem lub trucizną. - "Notatki...", pomyślał - Jeżeli miała jakiś dziennik lub pamiętnik wątpię, by leżał w jej pokoju, tym bardziej, że jest on teraz w trakcie remontu. Może Hauptman schował go u siebie w pokoju. - To tylko moje domysły na wypadek nieodnalezienia czegokolwiek.
- Kell nie wziąłeś pod uwagę niespodziewanych sytuacji, jak przypadkowe odkrycie przez strażników. Przyda się coś co odwróci ich uwagę, coś, co wywołuje dużo dymu ale nie pali się, będziecie mogli w miarę bezpiecznie uciec.

- Jeśli znasz tak działającą substancje to proszę bardzo, ja nie jestem alchemikiem i niczego podobnego nie widziałem jak dotąd - Wzruszył ramionami - czyli zamki, szkło i, jeśli to możliwe, osobiste notatki, warto by jeszcze sprawdzić ślady krwi, nie wiemy czy została zabita w łóżku czy może stała albo siedziała, warto to sprawdzić jeśli będzie to możliwe.

- Przedyskutujecie to w miarę cicho na miejscu jak mniemam - delikatny uśmieszek zagościł na ponurej twarzy Lothara.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
SebaSamurai
Majtek
Majtek
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: SebaSamurai »

Anthony Surehand

Pewniak w milczeniu przysłuchiwał się rozmowie. Presja czasu wywołała mały chaos w planowaniu zadania. Kiedy pojawiły się pomysły podpalenia sąsiedniej rezydencji włos zjeżył mu się na głowie. "Bractwo nie wybacza tak idiotycznych posunięć. Wiedział, że dla dobra wszystkich nie może do tego dopuścić.
- Mam wrażenie, że zagubiła nam się w tej dyskusji jedna rzecz. To nie stary Hauptmann jest podejrzany i nie prowadzimy śledztwa przeciw niemu. On jest po "naszej" stronie. Pomimo tego, że nie wie o naszych działaniach i nie może nam w nich pomóc - Hauptmann jest stronnikiem Młotodzierżcy i dlatego zostaliśmy oddelegowani do tego zadania. Uważam, że grzebanie w gabinecie nie jest najlepszym pomysłem. Jeśli Hauptmann się spostrzeże, że było włamanie - a jest to wielce prawdopodobne, bo nie wszyscy z nas są urodzonymi złodziejami - tu wymownie spojrzał na Ulricha - prawdopodobnie poinformuje stosowne organy. Anthony zrobił pauzę i spojrzał po zebranych. Chyba nie muszę was przekonywać, że Bractwo natychmiast się o tym dowie i domyślacie się, że reakcja Bractwa będzie natychmiastowa i zdecydowana. Pewniak wiedział, że w grę wchodzi ich skóra, dlatego starał się aby ostatnie zdanie zabrzmiało poważnie, bardzo poważnie.
-Odnośnie tego na co powinniśmy jeszcze zwrócić uwagę, to ślady krwi - powinno jej być bardzo dużo na łożu jak i w okolicy drzwi, gdzie Heine znalazł martwą służkę. Aby sprawdzić jego prawdomówność powinniśmy tez poszukać przy drzwiach śladów jego wymiocin. Anthony ne wierzył w całkowitą szczerość służącego. Miał wrażenie, że ten coś ukrywa, coś, co mogłoby skompromitować jego lub... Elizę.
- Zgadzam się, że musimy odnaleźć osobiste zapiski Elizy. Taka panienka z dobrego domu na pewno ma swój pamiętnik, w którym zapisuje wszystko, nawet najskrytsze sekrety. Wydaj mi się, że takie bardzo osobiste rzeczy ludzie chcą mieć przy sobie, blisko... powinniśmy dobrze obejrzeć łoże, no i oczywiście toaletka oraz biurko jeśli takowe stoi w jej pokoju. Rozumiem, że już ustalone kto wchodzi do środka a kto zostaje na czatach na zewnątrz? I najważniejsze - żadnych trupów. Musimy w ogóle jak ognia unikać kontaktu z domownikami i służbą. To mogłoby calkowicie zaprzepaścić całą misję... i nas samych.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
klarkash_ton
Majtek
Majtek
Posty: 78
Rejestracja: piątek, 21 listopada 2008, 08:41
Numer GG: 0
Lokalizacja: Lemuria

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: klarkash_ton »

Do Grafsmund dotarliście na godzinę przed północą. Na dworze panował siarczysty mróz, który sprawiał, iż trudno było wam dłużej wytrzymać w jednym miejscu. Silny wiatr wiejący z północy dodatkowo wzmagał uczucie zimna. Księżyc był w pełni, zapewniając dobrą widoczność mimo tak późnej pory. Dla was oznaczało to konieczność pokonania dystansu dzielącego mur i budynek rezydencji najszybciej jak to możliwe. Strażnicy mogliby was dostrzec nawet z odległości kilkudziesięciu metrów. W czasie marszu w stronę rezydencji nie rozmawialiście ze sobą. Nie było takiej potrzeby - każdy wiedział co ma robić. Przemierzając ulice nie napotkaliście zbyt wielu przechodniów w tym nikogo ze straży miejskiej. Wyglądało na to, że los wam sprzyja.

Po dotarciu do rezydencji dostrzegliście dwóch strażników kręcących się wokół bramy wjazdowej a nieco dalej, na dziedzińcu kolejnych trzech.

-Niech to... - zaklął pod nosem Lothar - myślałem, że będzie ich mniej. Dobrze chociaż, że zamiast patrolować teren wokół budynku stoją i gadają ze sobą. Swoją drogą ciekawe, że Hauptmann z takim majątkiem nie wynajął lepszej obstawy.
-Może ci tutaj nie są tacy najgorsi -
wtrącił Ulrich - nie zapominaj, ze starego nie ma w domu. Może wejdziemy bramą dla służby?

Tak jak opowiadał Heine tylna brama nie była obstawiona. Pewnie jeden ze strażników zaglądał tu raz na jakiś czas po czym wracał do swoich zajęć. Młody w ciągu kilku minut uporał się z zamkiem broniącym dostępu do środka posiadłości. Gdy już znaleźliście się za murami Lothar odłączył się od reszty grupy i ruszył w kierunku stajni. Pozostali podążyli w przeciwną stronę.

[Lothar]

Plan był prosty - ukryć się w stajni i czekać na sygnał. Po jego otrzymaniu podpalić budynek a następnie najszybciej jak się dołączyć do reszty grupy, która miała czekać przy wejściu dla służby. Stamtąd pobiegną w stronę tylnej bramy i opuszczą teren tą samą drogą, którą się tu dostali. Kiedy skręciłeś za róg dostrzegłeś, że wzdłuż muru na odcinku pomiędzy domkiem dla służby a stajniami rosło kilka krzewów. Stanowiły one na tyle dobrą kryjówkę, że postanowiłeś po przygotowaniu dywersji w tym miejscu czekać na sygnał. Wprawdzie widok na dziedziniec był stąd gorszy ale nie było ryzyka, że twoja obecność zaniepokoi zwierzęta, co mogłoby zaalarmować strażników.

[Joahim, Anthony, Felix]

W żadnym oknie od wschodniej strony budynku nie paliło się światło. Postanowiliście zaryzykować wejście przez kuchnię. Sforsowanie zamka zabezpieczającego drzwi dla służby zajęło Ulrichowi trochę więcej czasu niż spędził przy bramie, wkrótce jednak byliście w środku. Jak na pomieszczenie, w którym gotowano posiłki dla kilkunastu osób była ona pokaźnych rozmiarów. Teraz trzeba było ustalić czym zajmiecie się w pierwszej kolejności.

-Dobra, czasu jest mało a mamy kilka miejsc, na które warto by było rzucić okiem. Dlatego proponuję się rozdzielić - wyszeptał Anthony - ja i Joahim pójdziemy na górę, okrężną drogą wzdłuż jadalni i salonu, jak najdalej od komnat straży. Po dotarciu na miejsce przeszukamy pokój Elizy. Ulrich - ty postaraj się obejrzeć piwnicę. Spróbuj znaleźć miejsce, gdzie przechowywano zwłoki i poszukaj tam jakiś śladów.
-A konkretnie czego?
-Konkretnie to nie mam pojęcia - zwróć uwagę na wszystko co wyda ci się podejrzane. Jeżeli nie macie nic do dodania to proponuję ruszyć się stąd.


[Felix]

Wejście do piwnicy znalazłeś w sąsiadującym z kuchnią magazynie. Zgromadzona w nim żywność starczyłaby na wyżywienie kilku rodzin przez rok lub nawet dłużej. Gdy tylko zamknąłeś za sobą drzwi zapaliłeś zabraną z oberży świecę by móc widzieć cokolwiek w panujących wokoło ciemnościach.

Piwnica była podzielona na dwa obszerne pomieszczenia. W pierwszym z nich stały beczki z winem, zapewne najlepsze gatunki prosto z Averlandu plus kilka pochodzących spoza Imperium. Wzdłuż ścian ustawiono półki zapełnione butelkami z wódką, brandy i innymi mocniejszymi alkoholami. Drugie pomieszczenie służyło do przechowywania mięsa i innych towarów, które łatwo się psuły pod wpływem temperatury. W rogu komnaty dostrzegłeś stół przykryty białą tkaniną - sądząc po rozmiarach było to prześcieradło. Gdy podszedłeś bliżej dostrzegłeś, że materiał jest tu i ówdzie poplamiony. Kolor plam jednoznacznie sugerował źródło ich pochodzenia - krew. Nie zastanawiając się długo zwinąłeś prześcieradło i schowałeś je do worka. Być może medyk, o którym wspominał Ropke będzie mógł coś ustalić przy jego pomocy. Teraz trzeba było obejrzeć stół. Kiedy zbliżyłeś świecę by lepiej przyjrzeć się jego powierzchni dostrzegłeś szarozieloną substancję pomiędzy deskami. Sięgnąłeś po nóż by jej trochę wygrzebać. Była gęsta i lepka. Anthony mówił by szukać wszystkiego co nietypowe, więc postanowiłeś, że przyda się wam próbka. Pozostawała tylko kwestia znalezienia odpowiedniego pojemnika. Ponieważ dobierając sprzęt na misję nikt nie pomyślał by zaopatrzyć was w fiolki musiałeś improwizować. Po chwili namysłu wróciłeś do pomieszczenia z beczkami, znalazłeś butelkę wódki i po wylaniu na podłogę jej zawartości dysponowałeś już odpowiednim naczyniem. Po zebraniu próbki ruszyłeś na górę by dołączyć do pozostałych.

[Anthony, Joahim]

Wystrój wnętrza rezydencji sugerował, że jej właściciel dysponuje ogromnym majątkiem nawet jak na przedstawiciela wyższych warstw mieszczaństwa. Niestety miał również typowo mieszczański gust. Przedmioty tu zgromadzone sprawiały wrażenie dobranych przypadkowo, bez zastanowienia. Miały wzbudzać wśród gości respekt głównie ze względu na swoją cenę, jak choćby rząd bogato zdobionych zbroi ustawionych wzdłuż korytarza łączącego prawe i lewe skrzydło domostwa. Było mało prawdopodobne by Hauptmann należąc do stanu kupieckiego miał wśród swych przodków wielu wojowników.

Dotarcie do pokoju Elizy zajęło wam kilka minut. Po drodze omal nie wpadliście na strażnika patrolującego komnaty na piętrze. Nie było szans na to, że uda się wam zbadać cokolwiek bez zwracania jego uwagi. Joahim bez chwili wahania zaszedł go od tyłu i z całej siły zdzielił rękojeścią noża w tył głowy. Anthony rzucił mu wymowne spojrzenie.

-Zanim się obudzi po nas nie będzie śladu.

Na szczęście drzwi do pokoju Hauptannówny nie były zamknięte, w przeciwnym wypadku musielibyście czekać aż Ulrich skończy robotę w piwnicy. Szerokie okno w komnacie wpuszczało do środka wystarczającą ilość księżycowego światła byście mogli się obyć bez lampy. Niestety to co zobaczyliście w środku nie nastrajało was optymistycznie co do dalszego przebiegu śledztwa. Żadnych śladów krwi ani wymiocin na podłodze, na łóżku rozłożono czyste prześcieradło. Meble przykryto białymi zasłonami.

-Niech to szlag! - zaklął Anthony, odrobinę za głośno zważywszy na okoliczności - pewnie sprzątnęli cały syf dziś przed wizytą robotników. Miejmy nadzieję, że młody miał więcej szczęścia.
-Spokojnie, to że posprzątali podłogę nie jest równoznaczne z usunięciem wszystkich śladów. Musieli posprzątać podłogę i łóżko przed rozpoczęciem remontu. W przeciwnym wypadku wieść o tym jak wyglądał pokój Elizy po jej śmierci opuściłaby rezydencję razem z robotnikami. Ktoś mógłby zacząć węszyć a tego Hauptmann sobie nie życzył. Skoro już tu jesteśmy nie zaszkodzi się rozejrzeć.


Mówiąc to Kell podszedł do okna. Już z odległości metra czuć było drewno powleczone świeżym lakierem. Okiennice zostały niedawno wymienione. Joahim spojrzał na zewnątrz. Wysokość dzielącą okno i trawnik ocenił na około 5 metrów. Morderca nie miałyby po czym zejść. Albo użył liny albo wyskoczył.

W tym czasie Anthony zabrał się za przeszukiwanie mebli. Poza łóżkiem w komnacie znajdowały się toaletka, sekretarzyk, parawan oraz dwie szafy. W tych ostatnich nie znalazł nic prócz damskiej garderoby, toteż by nie tracić zbędnego przeszukał sekretarzyk. Wewnątrz znalazł kilka chusteczek, przybory do pisania, zapieczętowaną kopertę oraz oprawiony w skórę tomik w formacie octavo.

-Joahim chyba znalazłem jej pamiętnik i jeszcze jakiś list. Na kopercie nie ma ani słowa o tym, kto jest nadawcą.
-Otwórz go i podejdź do okna. Zobaczymy czy nam się przyda. Lekturę pamiętnika zostawimy sobie na później.


Koperta zawierała jedną kartkę, sądząc po zapachu wyperfumowaną. Skreślono na niej wiadomość następującej treści:
Moja Droga Elizo!

Zbliża się dzień, na który oboje czekaliśmy. Wreszcie dostąpisz zaszczytu bycia jedną z nas, o czym od tak dawna marzyłaś. Muszę Ci jednak przypomnieć, że w nadchodzącym tygodniu należy dochować szczególnej ostrożności. Jeżeli nasz plan ma mieć jakiekolwiek szanse powodzenia musisz być absolutnie pewna, że Twój ojciec niczego nie podejrzewa. Trudno mi wyobrazić sobie do czego posunąłby się ktoś tak zaślepiony jak on. Spotkanie odbędzie się dnia 26 Ulriczeit, miejsce to samo co zwykle.

W. S.
[Joahim, Anthony, Felix]

Kiedy skończyliście czytać list z korytarza dobiegł was odgłos kroków a po chwili w drzwiach ukazał się Ulrich.

-Nie wiem jak wy ale ja coś znalazłem. Sęk w tym, że sami nie ustalimy czy ma to jakieś znaczenie dla śledztwa. I jeszcze jedno - idąc tutaj natknąłem się na wasze rękodzieło. Mogliście go chociaż związać. Zresztą już się tym zająłem.

Kell nie zwracając uwagi na pozostałych zabrał się za przeszukiwanie toaletki. W środku znalazł kilka flakoników perfum, puderniczkę trochę biżuterii i kilka różnokolorowych wstążek. Kiedy już miał spytać pozostałych czy nie pora dać Lotharowi sygnał dostrzegł długą rysę biegnącą po podłodze w miejscu, gdzie znajdowała się toaletka.

-Panowie, pomóżcie mi odsunąć ten mebel od ściany. Tylko po cichu.

Po kilku minutach mocowania się meblem udało wam się odsunąć go na tyle by dało się go obejrzeć od tyłu. Tam zaś widniał wykonany czarną farbą rysunek przedstawiający dziwną istotę. Gdy tylko go ujrzeliście wasze pierścienie zaczęły pulsować ciepłem.

Obrazek[/url]

-Ktoś z was wie co to może być? - spytał Ulrich.
-Nie i nie mam zamiaru ustalać tego właśnie teraz - odpowiedział mu Anthony - myślę, że dość już widzieliśmy. Najwyższa pora by dać Lotharowi sygnał.

Młody podszedł do okna, zapalił świecę i dał sygnał do podpalenia stajni. Pozostali spakowali znalezione dokumenty. Kiedy Ulrich skończył ruszyliście w stronę wyjścia.

[Lothar]

Przez długą chwilę wydawało ci się, że ci zamarzniesz w tych zaroślach. Kiedy twoje ciało oswoiło się już z niską temperaturą podkradłeś się do stajni i rozpocząłeś przygotowania do podpalenia. Na szczęście w budynku znalazłeś kilka lamp oliwnych, przy pomocy których z łatwością wykonałeś swoją część zadania. Starając się wzbudzać możliwie najmniej hałasu rozlałeś ich zawartość na ściany i podłogę. Pozostało tylko wrócić do kryjówki i czekać na sygnał. Otrzymałeś go po niespełna godzinie. Podłożyłeś ogień i biegiem ruszyłeś w stronę wyjścia dla służby. Twoi towarzysze czekali tam na ciebie.

[wszyscy]

Pierwsze odgłosy wrzawy spowodowanej pożarem usłyszeliście kilka minut po opuszczeniu terenu posiadłości. Wyglądało na to, że ogień został dostrzeżony później niż się spodziewaliście. Do oberży dotarliście bez przeszkód choć kilka razy wydawało się wam, że ktoś was obserwuje...
There is no system but GNU, and Linux is one of its kernels
SebaSamurai
Majtek
Majtek
Posty: 120
Rejestracja: niedziela, 7 sierpnia 2005, 21:45
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: SebaSamurai »

Anthony Surehand

W drodze powrotnej Anthony starał się przywołać obraz, który zobaczyli za sekretarzykiem. Wizerunek postaci, jakby kobiety z głową zwierzęcia przypominającego wielkiego żbika albo rysia, tylko o dłuższym pysku, dzierżącej włócznię w jednej i dziwny przedmiot w drugiej dłoni, bardzo go zaniepokoił. Rysunek był napełniony magią, co potwierdziły pierścienie otrzymane przed misją. "Atmosfera się zagęszcza." -pomyślał, kiedy szybko pokonywali zmarznięte na kość ulice Middenheim. Łucznik co jakiś czas rozglądał się nerwowo, ponieważ od chwili gdy opuścili rezydencję, towarzyszyło mu to nieprzyjemne uczucie - jakby pająk chodzący po karku. Ile razy go próbujesz strącić, tyle razy się przekonujesz że wcale go tam nie ma. Anthony jednak był pewien- ktoś ich obserwował. Nie mógł się doczekać aż dotrą na miejsce.

Gdy tylko przestąpili próg gospody, Anthony szeptem zwrócił się do towarzyszy:
- Chodźmy wszyscy do mojej i Kella izby i tam wszystko omówimy. Jest kilka ważnych spraw i śladów znalezionych na miejscu. Pewniak był bardzo ciekaw co takiego znalazł Ulrich. Czy ktoś ma papier, inkaust i pióro? Chciałbym odwzorować ten dziwny rysunek, póki mam go jeszcze w pamięci.

Kiedy weszli do sypialni, Anthony rozejrzał się czy aby na pewno nie ma nikogo na korytarzu, a następnie zamknął i zaryglował drzwi. Zapalił niewielki kaganek i usiadł na swoim posłaniu. Przyłożył palec do ust sugerując aby wszyscy zachowywali się możliwie najciszej i odezwał się szeptem:
- Na pewno także zauważyliście, że ktoś nas obserwował. To miejsce jest już spalone, powinniśmy je jak najszybciej opuścić - najlepiej jeszcze tej nocy i znaleźć inne lokum. Nie mam pojęcia kto nas śledził, a możliwości może być bardzo wiele - może to być morderca lub mordercy - bo przecież nie wiadomo czy sprawca był sam, może to być wynajęta przez Hauptamnna grupa zajmująca się tropieniem mrocznych kultów, a może to być ktoś z Bractwa wysłany do obserwacji naszej grupy. Pewniak spojrzał po kompanach. Na twarzach niektórych dało się zauważyć zaskoczenie, a może to tylko cienie rzucane przez tańczący płomień świecy. Tak czy inaczej, każdy z nich był raczej nowicjuszem w Bractwie. "Ciekawe czy zdają sobie sprawę z tego w co wdepnęli?" Zastanawiał się patrząc na twarze kompanów.
- Oto co znaleźliśmy w pokoju Elizy, w jej sekretarzyku." - Anthony przysunął do niewielkiego światła jakie dawała świeca, list oraz oprawiony w skórę notes.
Gdy każdy po kolei obejrzał list i notes, łucznik odezwał się szeptem do Ulricha:
- Mów co ty masz. Mówiłeś że znalazłeś coś interesującego.
Pewniak mówił bardzo cicho, ale co chwila bacznie nasłuchiwał czy z korytarza nie dochodzą jakieś podejrzane dźwięki.
Panie spraw by me oko było bystre, duch silny, a dłoń pewna...
Jabberwocky
Majtek
Majtek
Posty: 100
Rejestracja: sobota, 23 sierpnia 2008, 03:29
Numer GG: 12017892
Lokalizacja: Cieplice

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Jabberwocky »

Joahim Kell

Była zadowolony z efektów ich nocnej pracy, rozczarowali go jedynie strażnicy, nie stanowili wyzwania, zapewne nawet bez podpalania stajni wyszli by bez najmniejszych problemów z posiadłości, kiedy wracali do karczmy odłączył się mrucząc coś o zbyt dużej, łatwej do zauważenia, grupie, i poczłapał własnymi ścieżkami do karczmy, dotarł tam kiedy reszta otwierała drzwi do środka.

Gdy tylko przestąpili próg gospody, Anthony szeptem zwrócił się do towarzyszy:
- Chodźmy wszyscy do mojej i Kella izby i tam wszystko omówimy. Jest kilka ważnych spraw i śladów znalezionych na miejscu. Pewniak był bardzo ciekaw co takiego znalazł Ulrich. Czy ktoś ma papier, inkaust i pióro? Chciałbym odwzorować ten dziwny rysunek, póki mam go jeszcze w pamięci.

Kell kiwnął głową, nie miał nic przeciwko, kiedy reszta sadowiła się w wynajmowanym pokoju, on usypał pod drzwiami i oknami niewielkie symbole ochronne z soli, cóż, paranoja stanowiła część tego co pozwoliło mu przeżyć do dziś, nie zamierzał z niej rezygnować z powodu kilku dziwnych spojrzeń, jakie mogli mu teraz rzucać towarzysze.
- Ostrożności nigdy za wiele - Mrukną.
- Na pewno także zauważyliście, że ktoś nas obserwował. To miejsce jest już spalone, powinniśmy je jak najszybciej opuścić - najlepiej jeszcze tej nocy i znaleźć inne lokum. Nie mam pojęcia kto nas śledził, a możliwości może być bardzo wiele - może to być morderca lub mordercy - bo przecież nie wiadomo czy sprawca był sam, może to być wynajęta przez Hauptamnna grupa zajmująca się tropieniem mrocznych kultów, a może to być ktoś z Bractwa wysłany do obserwacji naszej grupy - Powiedział Anthony gdy już wszyscy siedzieli, Kell pokręcił tylko głową.

- Jeśli mamy zmienić lokum to na pewno nie dziś, jeśli ktoś nas śledził może dalej nas obserwować, wyruszenie całej czwórki w środku nocy na pewno wzbudzi podejrzenia, możemy wymykać się pojedynczo - Powiedział - ale z drugiej strony wtedy będziemy stanowić łatwiejszy cel - Mruknął - Cokolwiek zrobimy nie powinniśmy podejmować nieprzemyślanych decyzji.

- Oto co znaleźliśmy w pokoju Elizy, w jej sekretarzyku." - Anthony przysunął do niewielkiego światła jakie dawała świeca, list oraz oprawiony w skórę notes.

- List wydaje się potwierdzać teorię o kulcie chaosu - Powiedział beznamiętnie Joahim - Albo kulcie stworzonym wokoło wampira - W jego głosie zabrzmiała nieskrywana niechęć - Choć oczywiście powinniśmy też rozważyć możliwość, że jest to fałszywy ślad podrzucony przez mordercę - On sam by tak zrobił więc i zabójca mógł wpaść na podobny pomysł.

- Mów co ty masz. Mówiłeś że znalazłeś coś interesującego. - Surehand zwrócił się do Ulricha, kiedy tamten szukał swojego znaleziska Kell zaczął mówić.

- Oględziny pokoju nie dały tak wiele informacji jak miałem nadzieję, jeśli chodzi o drogę jaką zabójca dostał się do środka, owszem, wymieniono okno, ale mogła to być tylko droga wyjścia dla mordercy, co prawda ściana nie nadawała się do wspinaczki, ale mógł mieć linę, mógł też wejść na dach, w najgorszym wypadku był to czarnoksiężnik lub mag-renegat - Kell skrzywił się lekko - i za pomocą magii podleciał do okna - Zastanowił się - Choć jak słyszałem szarzy magowie potrafią stawać się niewidzialni, jeśli zabójca należy lub należał do ich kolegium mógł zwyczajnie wybić okno, rzucić czar i wyjść spokojnie frontowymi drzwiami - Joahim z pewnym zadowoleniem prezentował swoje teorie - Co prawda symbol za szafką przypominał mi nieco te, którymi pokrywają swoje szaty magowie światła, musimy znaleźć kogoś kto powie nam co on oznacza, nie wydając nas jednocześnie miejscowym łowcom wiedźm, wtedy może dowiemy się czegoś więcej.
Kell zakończył swą tyradę i spojrzał po towarzyszach oczekując ich pomysłów.
"Beware the Jabberwock, my son!
The jaws that bite, the claws that catch!
Beware the Jubjub bird, and shun
The frumious Bandersnatch!"

Wkrocz w świat mrocznego milenium
Zajx
Majtek
Majtek
Posty: 104
Rejestracja: sobota, 16 lutego 2008, 11:52
Numer GG: 2532797
Lokalizacja: Czarnobyl

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: Zajx »

Felix Zamieniłem butelką z opisu ponieważ wódka jest silnym alkoholem i bałem się czy substancja nie ulegnie zniszczeniu jeśli jakiś śladowe ilości by w butelce pozostały.

Podczas pobytu w piwnicy Hauptmanna Młodzieniec oprócz dowodów schował jedną flaszkę drogo wyglądającego alkoholu, na górze w pokoju dokładnie przyglądał się podłodze, kominkowi i łóżku, a także sprawdził po której stronie szyby leżą szkła.

W w drodze powrotnej milczał coś mu się ni podobało i nie wiedział co, właściwie był troszkę rozczarowany poziomem zabezpieczeń. "No trudno bynajmniej w wolnej chwili będę mógł to sobie wynagrodzić." Gdy dotarli na miejsce Antony podał słuszną myśl trzeba jak najszybciej podzielić się zdobytymi informacjami. Feliks uważnie słuchał wszystkiego co mieli do powiedzenia jego towarzysze. Kiedy zapytano go o jego znalezisko wyciągnął pustą butelkę po jakimś winie początkowo kompani pomyśleli, że młodzik nic nie znalazł to wziął trochę napitku ale gdy wyjął ją całą zobaczyli zielonkawą substancję leniwie pływającą po dnie.
-To tak na początek dobrego to nie jest raczej żadna trucizna. Znalazłem również prześcieradło z plamami krwi nie wiem ile na podstawie niego da się ustalić zwykle nie przejmowałem takim drobiazgiem ale skoro do dyspozycji mamy medyka to on może coś pomoże.
Feliksa najbardziej przejmował ten rysunek za meblem, nie mówił jednak o tym bo nie miał najmniejszego pojęcia co to. Praca jako łowca morderców była jednak różna od bycia mordercą.
-A jeśli mógłbym zaproponować dzisiaj całą noc lepiej stać na warcie a w łóżka upchać jakieś szmaty co by wyglądały na śpiącego. Jeśli rzeczywiście kto nas śledził może skusi się na łatwą zdobycz. jest nas po dwóch w pokoju wiec jeden ukryje się przy drzwiach a drugi przy oknie. Rano wyruszymy starając wmieszać się w tłum.
Wole umrzeć jak mężczyzna(tudzież szaleniec) niżeli żyć jako tchórz.
Odwaga nie polega na braku strachu, lecz jego pokonywaniu. Rozwaga nie polega na dowadze.
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Warhammer 2.0] R6

Post autor: mone0 »

Lothar

Droga powrotna do tawerny przebiegała w milczeniu ale w środku Lothar nie mógł wytrzymać co też zostało odkryte na miejscu zbrodni. Gdy tylko znaleźli się w odosobnieniu w czwórkę zadał fundamentalne pytanie:
- No Panowie, czego się dowiedzieliście?

Z wypowiedzi Felixa niewiele mógł wywnioskować na temat zielonkawej substancji, wszakże nie był alchemikiem, by znać się na takich sprawach.

Teraz rzecz, która bardziej zwróciła uwagę rycerza, a mianowicie pamiętnik i list w nim zawarty. Przestudiował szybko treść, z której wynikało, że Eliza miała spotkać się z tajemniczym W. S. Całość nie brzmiała optymistycznie. Godtrichtowi nie pozostało nic innego jak zgodzić się z Kellem co do teorii o kulcie, ale czy chaosu? Tego pewien być nie mógł.
- Co do kultu chaosu, to nie jestem przekonany. Z samego rana powinniśmy odwiedzić Collegium Theologica i tam porozmawiać z uczonymi w tych sprawach.- zasugerował Lothar.
- Substancję może nam zidentyfikować medyk, z którym mamy się spotkać, ale zapewne widział już ją. W takim przypadku nie pozostaje nam nic innego jak wypytanie jakiegoś alchemika.

Cała ta sytuacja wydawała się plątać z każdym krokiem, brnięcie dalej może przysporzyć im więcej kłopotów niźli z jakimiś bandytami. W tą sytuację zamieszane są bardzo poważne siły. Byle kto nie zwracał by uwagi i nie obserwował domu Hauptmannów i nie podążał za członkami organizacji do jakiej należeli czterej awanturnicy.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Zablokowany