Tęcza
Walka pistoletami na wodę, uprawiana w strojach z papieru toaletowego a'la mumia. Zawody uprawiane przez dziewczyny bawiące się na imprezach Harpii, zwykle niezbyt trzeźwe. Tym jednak razem do występów namówiony został jeden z chłopaków - przystojny, nastoletni blondyn imieniem John.
Może dysponował pewną przewagą, gdyż miał mniej części ciała do okrycia niż jego przeciwniczka - ładna nieduża dziewczyna w skromnych okularach, nie wyróżniała się niczym specjalnym. Oczywiście Tęcza zauważyła, że miała dość bujne włosy, bardzo mocne paznokcie i nieco większe kły - zapewne jej mutancie imię mogłoby brzmieć wilkołak.
Miała ona więcej do zakrycia, ale organizatorki dopilnowały, aby szanse były równe... No może nie równe, ale z pewnością zadbały o to, aby chłopak nie miał przewagi. Tajemnica leżała w starym, mocno używanym pistoletem na wodę po jednej stronie i nowym, w pełni sprawnym po drugiej. Joane, bo tak miała na imię dziewczynka, otrzymała też wskazówki odnośnie strzelania, oraz pomoc przy "ubraniu się" w rolkę papieru toaletowego.
Nadszedł moment rozpoczęcia zawodów. John ubrał się sam, owszem Tęcza chciała mu pomóc, ale jej odmówił - zapewne nie chciał być nago w obecności dziewczyny. Miał na sobie solidną majtko-pieluchę z całej rolki papieru toaletowego. Joane natomiast ubrana została przez Claudię i Tęczę. Jej rolka została zatem lepiej wykorzystana - dziewczyna miała na sobie niewiele gorszą pieluszkę, stanik bez ramiączek i tarczę, którą stanowiły zwisające z przedramienia "frędzle".
Joane strzelała celnie trafiając silnym strumieniem wody w "pasek", przytrzymujący "strój" przeciwnika. Ten natomiast starał się rozebrać ją wysoko mierzonymi strzałami, ale najpierw musiał przebić się przez jej prowizoryczną tarczę.
Stojąc dwa i pół metra od siebie strzelali z pistoletów na wodę, starając się jednocześnie robić pewne uniki. Była to naprawdę dobra zabawa, zwłaszcza dla widowni.
Jako pierwsza rozleciała się "tarcza" Joane - już po kilkunastu strzałach został z niej tylko jeden "frędzel". Jej przeciwnik przekonał się jednak, że i ona miała już pewne osiągnięcie, przytrzymał lewą ręką swój przemiękający powoli pasek, aby ten się nie rozleciał.
Składająca się z tuzina osób widownia dopingowała zarówno jedną jak i drugą stronę.
Strzały, uniki i okrzyki. Zabawa na całego. Kolejny celny strzał i toaletowy stanik dziewczyny zaczął się zsuwać. Ona oczywiście wyczuła niebezpieczeństwo i przytrzymała go wolną ręką. Jej szybki kontratak w postaci trzech celnych strzałów pozbawił przeciwnika wszelkiej odzieży. Oczywiście towarzyszyła temu burza gwizdów, okrzyków i oklasków - głównie od damskiej części widowni.
John stał nago, czerwieniejąc na twarzy zakrywał się lewą ręką. Wiedział, że aby wyjść z tego z jakimś punktem honoru, musi zaatakować. Joane sądziła, że jest już po walce aczkolwiek ta trwa dopóki pistolety mają wodę. Ostatnie kilka strzałów i brak zwinnych uników sprawiły, że papier toaletowy stanowiący osłonę biustu dziewczyny przemókł i wylądował na ziemi.
Na szczęście dla zawodniczki, miała ona prawą rękę na odpowiednim miejscu i zdążyła zakryć piersi, przed oczami męskiej części widowni, która teraz ryczała gwizdami i okrzykami zadowolenia.
Walka dobiegła końca. Oboje zawodników, zarumienionych nieco ze wstydu, ale bardzo zadowolonych z udziału w konkursie, dostało obiecane nagrody. Pamiątkowe zdjęcie, po naprawdę solidnym drinku i po jednym małym ręczniku, które woleli wykorzystać raczej jako awaryjne ubranie, niż jako coś w co można się wytrzeć. Oprócz tego za zwycięstwo Joane zgarnęła zabójczą pulę 10$, zaś John za swój sukces pozbawienia przeciwniczki części garderoby, dostał kupon na 30 minut "sam na sam w szafie, z losowo wybraną dziewczyną".
Claudia zajęła się Joane, zaś Tęcza podeszła do Johna.
- Co do szafy, to dziewczyna może być wybrana mniej lub bardziej losowo. Z kim chciałbyś posiedzieć na osobności? - powiedziała cicho.
"Powiedz, że ze mną i masz załatwione" - dodała w myślach.
- Hmm - zastanowił się chłopak.
- Była tu taka bardzo wysoka laska. W białym stroju, takim trochę skąpym.
- Robin. Dobra, a kto jeszcze? Bo chyba poszła kogoś szukać.
"Jak teraz powiesz że ja, to... jeszcze się zastanowię" - pomyślała.
- Jest też taka wysoka, z czarnymi włosami do ramion. Słyszałem jej imię, ale nie chce przekręcać. Chyba robi za 'securyty'.
- Żelazna?
- Tak właśnie!
"Powiem, żeby ci zrobiła kręcenie wora, ty dupku. Miałeś wybrać mnie." - pomyślała Tęcza.
- Zobaczę co da się zrobić. Ale pamiętaj, że to nadal jest losowo. - powiedziała.
Zwykle mając gotową listę szły po kolei, na spokojnie pytając każdą czy chce. Tym jednak razem miało to wyglądać nieco inaczej.
- Więc, możliwe też, że padnie na Ciebie? - powiedział i z uwodzicielskim uśmiechem puścił do niej oczko.
- Możliwe. - odpowiedziała.
- Czyli Robin, Żelazna, albo Ja. - rzekła aby upewnić się, że ta właśnie kolejność jest dla niego istotna.
- Tak. Też jesteś niezła. - odpowiedział uśmiechnięty John.
- OK. - Tęcza rzekła krótko i odeszła, aby pogadać z Agnes.
"Ja na trzecim miejscu. Ale dupek."
Przeciskając się przez tłum, Tęcza natknęła się na Claudię. Która szła trzymając w dłoni biały stanik Joane.
- Mam sprawę. - zagadała Claudia.
- Nigdzie mi się nie spieszy. - rzekła Tęcza.
Dziewczyny ruszyły w stronę okna, gdzie na firance rozwieszona była wystawa biustonoszy imprezowiczek.
- Masz propozycję szafy. - powiedziała Claudia, wchodząc na krzesło i agrawką przypięła do firanki stanik Joane.
Wisiało tam już sporo damskiej bielizny. Wśród wielu biustonoszy jeden wyróżniał się szczególnie - piękny różowy jedwab, ozdabiany licznymi falbankami.
- Z kim? - zagadała natychmiast Tęcza.
- Z Arturem. Taki młodziutki, Ruth rozcięła mu koszulkę nożyczkami i przykleiła tatuaż.
- Wiem o kogo chodzi, dobra. - powiedziała.
- Kogo jest ten? - zagadała wskazując na różowy biustonosz.
- Nie zgadła byś. Podpowiem, że jednej z twoich imprezowych podopiecznych. - rzekła szczerze uśmiechnięta Claudia.
Tęcza przebiegła myślami po wszystkich dziewczynach, którymi się dzisiaj zajmowała. Było tego mniej niż zwykle.
- Nie mów, że Anity. - powiedziała. Nigdy by jej nie podejrzewała o taką bieliznę, więc podpowiedź "nie zgadła byś" sugerowała właśnie ją.
- Dokładnie. - powiedziała roześmiana już Claudia.
Przypływ dobrego nastroju przepełnił Tęczę, a na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Ta ciemna, mroczna dziewczyna? Ten diabełek? No proszę. - rzekła roześmiana.
- Zrobiłam jak zwykle. Powiedziałam, że im czas minął, ale mogą przedłużyć sobie do rana jeśli mi go odda. Chyba się trochę wstydziła, bo zastanawiali się kilka minut.
- Albo tak, albo nie umiał jej go zdjąć. - dodała Tęcza i obie się roześmiały.
- To co, idziesz z Arturkiem do szafy? Została ta z rozsuwanymi, lustrzanymi drzwiami. - powiedziała Claudia, gdy już przestały się śmiać.
- Jasne. Strzele sobie jeszcze drinka. Aha i muszę zagadać do Żelaznej, czy nie ukręci komuś worka.
- Komu?
- Temu, od strzelaniny na wodę. Johnowi.
- Dlaczego? Taki przystojny.
- Chciał Robin, Żelazną, albo mnie. Ale mnie dopiero w trzeciej kolejności. Dupek.
Claudia uśmiechnęła się do rozmówczyni.
- Niepotrzebnie się uniosłaś. Ruth go właśnie zaklepała. Wciśniemy mu Ją i niech go tak wykończy, że... no wiesz.
- Dobra, tylko niech go naprawdę porządnie podrapie po tyłku. Tak żeby nie mógł wygodnie siedzieć. - zastrzegła Tęcza.
- Załatwione. Ja się tym zajmę, a Ty strzel sobie drinka i twój mały chłopczyk czeka na ciebie w tamtej szafie. - rzekła Claudia.
Po tej rozmowie Tęcza zrobiła sobie sporego drinka z cytrynowej wódki, lodu i syropu. Udała się jeszcze do łazienki, aby się odświerzyć i następnie skierowała swoje kroki w kierunku szafy. Byłe już nieco pod wpływem alkoholu, ale szła całkiem prosto.
Spotkała się sam na sam, w ciemnej szafie z młodym Arturem. Chłopiec błądził dłońmi po ciele dziewczyny i dość szybko zaczeli się całować.
Po pół godzinie przerwało im pukanie do drzwi i głos Kamy.
- Czas wam się skończył. Możecie przedłużyć jeśli Tęcza odda mi swój stanik.
Zawsze tak było. Czasem ludzie oddawali, czasem kończyli ustępując miejsca innym. Tak czy inaczej, na koniec imprezy można było podziwiać wystawę damskiej bielizny rozwieszoną na firance.
- Już dawno go zdjęłam, nie chce mi się szukać po ciemku. - powiedziała Tęcza. Tym razem nie miała zamiaru budzić się rano topless. Zapewne dlatego, że z tymi imprezowiczami będzie mieszkać przez jakiś czas.
- Ok. - rzekła Kama. Wiedziała co oznacza taka odpowiedź i nie męczyła ich dłużej.
- Ale Ty jesteś całkowicie ubrana, masz stanik na sobie. - zagadał cicho Artur.
- Wiem, i nie zdejmę go. Ale nie przejmuj się tym, mój Ty słodki misiu. - powiedziała figlarnie. Złapała dłonie chłopca i włożyła je sobie pod koszulkę, na wysokości brzucha.
Chłopiec zorientował się o co może chodzić. Powoli, zaczął przesuwać je do góry. Ponieważ nie uzyskał sprzeciwu dotarł nimi do celu i zaczął pieścić biust dziewczyny. Całowania i pieszczot nie było końca. Impreza się udała