[Marvel] Wakacje

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Brzoza
Bosman
Bosman
Posty: 1796
Rejestracja: poniedziałek, 26 lutego 2007, 10:52
Numer GG: 0
Lokalizacja: Freistadt Danzig

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Brzoza »

Gilbert
Crusher nie wiedział w jaki sposób znalazł się w celi. To był ułamek sekundy, jak to się mówi - to było mrugnięcie oczami. Chwilę mu to zajęło, ale musiał wytrzeźwieć. To co widział nie było majakami pijanego. Zaczął się wpatrywać na sufit i na żarówkę. Zrobił niepewny krok do tyłu i o mało co nie nadepnął na Destiny. Nie wyglądała za dobrze. Ale nikt nie znosi chyba niewielkich pomieszczeń. Gilbert pochylił się nad Destiny i połozył jej rękę na policzku.
-Spokojnie, jakoś się stąd wydostaniemy. - Chłopak nigdy nie znalazł się jeszcze w podobnej sytuacji. Chodzi o uspokojenie rozhisteryzowanego człowieka. Starał się objąć od boku Destiny, ale było na to za mało miejsca. Znów zaczął przyglądać się żarówce. Skoro było tu światło, musiała byc również szczelina, chociażby na kabel. A jeżeli takiej nie ma, uduszą się w ciagu kilkunastu minut. Crusher przełknął ślinę.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Serge »

Lisa & Mike

Sandrock dyszał ciężko wpatrując się cały czas w zaciemniony kąt korytarza, w którym zniknął po chwili jego przeciwnik. Musiał przyznać, że z czymś takim jeszcze nie dane było mu się zmierzyć, odkąd zamieszkał w Instytucie. Miał nadzieję, że jeszcze się spotkają i będzie mógł pokazać 'cienistemu' kilka innych sztuczek. Westchnął głośno i spojrzał na dziewczynę.

- Jesteś cała? Co to do cholery było... - zmarszczył brwi i spojrzał na leżącą pod ścianą nieprzytomną dziewczynkę. - Ostro ją potraktowałaś, Słonko. - uśmiechnął się do niej zadziornie.

- Musiałam - zjawa odparła i wzruszyła ramionami. - Trzeba ją związać czy coś, potem przesłuchać i zmusić, żeby sprowadziła tamtych, bo chyba inaczej to ich nie znajdziemy...? - zapytała i podleciała do chłopaka, uśmiechając się do niego tajemniczo.

Z rozmyślań wyrwało ich głośne tąpnięcie, gdy Mike, uraczony kopniakiem od Panny M., wylądował na podłodze między nimi. Kobieta w białej sukni rozejrzała się szybko i warknęła:
- Wyłaź, ty tchórzu, zmywamy się!
Po jej słowach z kąta wyskoczyła cienista postać, rozciągając się i puchnąc, aż w korytarzu nie zapanowała całkowita ciemność.
- Hanna, zabierz nas stąd! Hanna?!

Michael nie myślał – odruchowo i intuicyjnie zadziałał. Jego dłlonie zamieniły się w piasek i posłał w kierunku Mystique dwa tornada piasku, na tyle silne, by mogły ją jakoś przystopować. Gateway nie dawał sobie z nią rady, ale we trójkę powinni sobie poradzić. Stanął przed nią wyostrzając wszelkie zmysły i zawołał.

- No dalej, Smerfetko... myślisz, że sobie z nami poradzisz? Niedoczekanie... - mówiąc to zamienił całe swoje ciało w płynny piasek i wyrósł przed nią zamieniając swoją prawą rękę w piaskową maczugę, próbując uderzyć Mystique.

Kobieta próbowała jakoś uniknąć i odskoczyć, jednak za późno zareagowała. Może to wcześniejsza walka ją wyczerpała, ale tym razem to ona nieźle oberwała i poleciała dwa metry dalej w korytarz. Ciemna plama zachowała na tyle rozsądku, by się znów schować, a Lisa nie odstępowała Hanny na krok, jakby bojąc się, że ktoś znowu może zniknąć.

- Teraz się przekonasz, że przesadziłaś... - Michael nie czekał. Błyskawicznie, w swojej płynnej formie przeniósł się do Mystique, nim zdołała się pozbierać i uderzył w nią falą piasku z obu dłoni. Następnie rozprysł się na kawałki i nim Smerfetka upadła na podłogę zdzielił ją od dołu huraganem piasku.

[To ostatnie to akcja natychmiastowa, zero; taki kontratak mający na celu unieszkodliwienie Mystique. Mam nadzieję, że weźmiesz to pod uwagę :).]
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Ouzaru
Mat
Mat
Posty: 492
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 09:39
Numer GG: 16193629
Skype: ouzaru
Lokalizacja: U boku Męża :) Zawsze.

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Ouzaru »

Po takim combo wyprowadzonym przez piasek, Mystique jedynie coś westchnęła i zwijając się w kłębek na boku, straciła przytomność. Gateway spojrzał się na nią i na ekipę, która przyszła go wspomóc. "Wreszcie" - przeszło mu przez myśl. Zdziwił się, że tylko dwie osoby się pojawiły, widać reszta była zbyt zajęta imprezką. Zastanawiał się, czy atak "Hulka" i pojawienie się niebieskiej miało ze sobą coś wspólnego, ale pewnie póki jej nie przesłuchają, nie będą tego wiedzieli.

* * *


Gilbert puścił na chwilę koleżankę i zaczął sprawdzać ściany... centymetr po centymetrze, badał je dłońmi i starał się znaleźć choćby najmniejszą szparę na ich gładkiej powierzchni. Postukał kilka razy i uśmiechnął się zadowolony - wyglądało na to, że były z kamienia, a to oznaczało, że byłby w stanie je zniszczyć. Widział, że dziewczyna coraz gorzej się czuje i jak tak dalej pójdzie, to nie wytrzyma tego nerwowo. Czyżby miała klaustrofobię? Jeśli tak, musiał się pospieszyć.
- Chyba są z kamienia, wygląda na to, że będę mógł je rozkruszyć - powiedział, żeby jakoś podnieść Destiny na duchu.

* * *


Większość dzieciaków się rozeszła lub zasnęła, a denerwujący alarm ucichł. Widać nic takiego się nie działo i Mike tylko niepotrzebnie zrobił zamieszanie. Tęcza uśmiechnęła się sama do siebie, była zadowolona, że pomimo tak krótkiego czasu, jaki miały na przygotowanie, zabawa się udała. Młodzi studenci wydawali się być zachwyceni, a przecież o to chodziło. Zapewne następnego dnia część będzie cierpiała z powodu kaca...
Obrazek
Epyon
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 2122
Rejestracja: poniedziałek, 3 października 2005, 13:57
Numer GG: 5438992
Lokalizacja: Mroczna Wieża
Kontakt:

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Epyon »

Michael "Gateway" Ulrich

- No to poszło całkiem zgrabnie. - powiedział wstając z ziemi. - Sandrock dzięki za wsparcie.
Michael podszedł do leżącej na ziemi Mystique.
- Co z nią zrobimy? Chyba wypadałoby ją gdzieś przymknąć dopóki nie będzie zdolna odpowiedzieć na pytania. - zaproponował.
W końcu dotarło do niego, że jakiś nieprzyjemny szum dobiega z góry. Impreza trwała nadal i raczej nikt nie zdawał się przejmować faktem włamania się do Instytutu. Momentalnie wezbrała w nim wściekłość.
- Zajmijcie się nią, muszę się przewietrzyć i trochę odpocząć od tego wszystkiego. Najlepiej na dłużej. - chłopak teleportował się wprost do garażu. Tam rozejrzał się i wybrał jednego z Harley'ów należących do Wolverine'a. Chwilę potem wyjechał przez bramę Instytutu, a po niecałej godzinie opuszczał miasto.
Obrazek
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Samanta »

Destiny

Jej prawa ręka przeszywała ja teraz bólem. Paranoja szarpała teraz myślami kobiety. Oddychała ciężko po chwili poczuła łzę spływająca po jej policzku. Nienawidziła małych pomieszczeń a teraz wiedząc ze to może być ostatnie miejsce przed jej śmiercią dziewczyna była bardzo spanikowana.
-Mamy jakieś szanse się stad wydostać? - Zapytała prawie szeptem patrząc na Gilberta.
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Ouzaru
Mat
Mat
Posty: 492
Rejestracja: środa, 18 lutego 2009, 09:39
Numer GG: 16193629
Skype: ouzaru
Lokalizacja: U boku Męża :) Zawsze.

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Ouzaru »

Zamykam sesję, proszę o przeniesienie jej do archiwum.
Obrazek
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Marvel] Wakacje

Post autor: Mekow »

Tęcza


Walka pistoletami na wodę, uprawiana w strojach z papieru toaletowego a'la mumia. Zawody uprawiane przez dziewczyny bawiące się na imprezach Harpii, zwykle niezbyt trzeźwe. Tym jednak razem do występów namówiony został jeden z chłopaków - przystojny, nastoletni blondyn imieniem John.
Może dysponował pewną przewagą, gdyż miał mniej części ciała do okrycia niż jego przeciwniczka - ładna nieduża dziewczyna w skromnych okularach, nie wyróżniała się niczym specjalnym. Oczywiście Tęcza zauważyła, że miała dość bujne włosy, bardzo mocne paznokcie i nieco większe kły - zapewne jej mutancie imię mogłoby brzmieć wilkołak.
Miała ona więcej do zakrycia, ale organizatorki dopilnowały, aby szanse były równe... No może nie równe, ale z pewnością zadbały o to, aby chłopak nie miał przewagi. Tajemnica leżała w starym, mocno używanym pistoletem na wodę po jednej stronie i nowym, w pełni sprawnym po drugiej. Joane, bo tak miała na imię dziewczynka, otrzymała też wskazówki odnośnie strzelania, oraz pomoc przy "ubraniu się" w rolkę papieru toaletowego.
Nadszedł moment rozpoczęcia zawodów. John ubrał się sam, owszem Tęcza chciała mu pomóc, ale jej odmówił - zapewne nie chciał być nago w obecności dziewczyny. Miał na sobie solidną majtko-pieluchę z całej rolki papieru toaletowego. Joane natomiast ubrana została przez Claudię i Tęczę. Jej rolka została zatem lepiej wykorzystana - dziewczyna miała na sobie niewiele gorszą pieluszkę, stanik bez ramiączek i tarczę, którą stanowiły zwisające z przedramienia "frędzle".
Joane strzelała celnie trafiając silnym strumieniem wody w "pasek", przytrzymujący "strój" przeciwnika. Ten natomiast starał się rozebrać ją wysoko mierzonymi strzałami, ale najpierw musiał przebić się przez jej prowizoryczną tarczę.
Stojąc dwa i pół metra od siebie strzelali z pistoletów na wodę, starając się jednocześnie robić pewne uniki. Była to naprawdę dobra zabawa, zwłaszcza dla widowni.
Jako pierwsza rozleciała się "tarcza" Joane - już po kilkunastu strzałach został z niej tylko jeden "frędzel". Jej przeciwnik przekonał się jednak, że i ona miała już pewne osiągnięcie, przytrzymał lewą ręką swój przemiękający powoli pasek, aby ten się nie rozleciał.
Składająca się z tuzina osób widownia dopingowała zarówno jedną jak i drugą stronę.
Strzały, uniki i okrzyki. Zabawa na całego. Kolejny celny strzał i toaletowy stanik dziewczyny zaczął się zsuwać. Ona oczywiście wyczuła niebezpieczeństwo i przytrzymała go wolną ręką. Jej szybki kontratak w postaci trzech celnych strzałów pozbawił przeciwnika wszelkiej odzieży. Oczywiście towarzyszyła temu burza gwizdów, okrzyków i oklasków - głównie od damskiej części widowni.
John stał nago, czerwieniejąc na twarzy zakrywał się lewą ręką. Wiedział, że aby wyjść z tego z jakimś punktem honoru, musi zaatakować. Joane sądziła, że jest już po walce aczkolwiek ta trwa dopóki pistolety mają wodę. Ostatnie kilka strzałów i brak zwinnych uników sprawiły, że papier toaletowy stanowiący osłonę biustu dziewczyny przemókł i wylądował na ziemi.
Na szczęście dla zawodniczki, miała ona prawą rękę na odpowiednim miejscu i zdążyła zakryć piersi, przed oczami męskiej części widowni, która teraz ryczała gwizdami i okrzykami zadowolenia.
Walka dobiegła końca. Oboje zawodników, zarumienionych nieco ze wstydu, ale bardzo zadowolonych z udziału w konkursie, dostało obiecane nagrody. Pamiątkowe zdjęcie, po naprawdę solidnym drinku i po jednym małym ręczniku, które woleli wykorzystać raczej jako awaryjne ubranie, niż jako coś w co można się wytrzeć. Oprócz tego za zwycięstwo Joane zgarnęła zabójczą pulę 10$, zaś John za swój sukces pozbawienia przeciwniczki części garderoby, dostał kupon na 30 minut "sam na sam w szafie, z losowo wybraną dziewczyną".

Claudia zajęła się Joane, zaś Tęcza podeszła do Johna.
- Co do szafy, to dziewczyna może być wybrana mniej lub bardziej losowo. Z kim chciałbyś posiedzieć na osobności? - powiedziała cicho.
"Powiedz, że ze mną i masz załatwione" - dodała w myślach.
- Hmm - zastanowił się chłopak. - Była tu taka bardzo wysoka laska. W białym stroju, takim trochę skąpym.
- Robin. Dobra, a kto jeszcze? Bo chyba poszła kogoś szukać.
"Jak teraz powiesz że ja, to... jeszcze się zastanowię" - pomyślała.
- Jest też taka wysoka, z czarnymi włosami do ramion. Słyszałem jej imię, ale nie chce przekręcać. Chyba robi za 'securyty'.
- Żelazna?
- Tak właśnie!

"Powiem, żeby ci zrobiła kręcenie wora, ty dupku. Miałeś wybrać mnie." - pomyślała Tęcza.
- Zobaczę co da się zrobić. Ale pamiętaj, że to nadal jest losowo. - powiedziała.
Zwykle mając gotową listę szły po kolei, na spokojnie pytając każdą czy chce. Tym jednak razem miało to wyglądać nieco inaczej.
- Więc, możliwe też, że padnie na Ciebie? - powiedział i z uwodzicielskim uśmiechem puścił do niej oczko.
- Możliwe. - odpowiedziała. - Czyli Robin, Żelazna, albo Ja. - rzekła aby upewnić się, że ta właśnie kolejność jest dla niego istotna.
- Tak. Też jesteś niezła. - odpowiedział uśmiechnięty John.
- OK. - Tęcza rzekła krótko i odeszła, aby pogadać z Agnes.
"Ja na trzecim miejscu. Ale dupek."

Przeciskając się przez tłum, Tęcza natknęła się na Claudię. Która szła trzymając w dłoni biały stanik Joane.
- Mam sprawę. - zagadała Claudia.
- Nigdzie mi się nie spieszy. - rzekła Tęcza.
Dziewczyny ruszyły w stronę okna, gdzie na firance rozwieszona była wystawa biustonoszy imprezowiczek.
- Masz propozycję szafy. - powiedziała Claudia, wchodząc na krzesło i agrawką przypięła do firanki stanik Joane.
Wisiało tam już sporo damskiej bielizny. Wśród wielu biustonoszy jeden wyróżniał się szczególnie - piękny różowy jedwab, ozdabiany licznymi falbankami.
- Z kim? - zagadała natychmiast Tęcza.
- Z Arturem. Taki młodziutki, Ruth rozcięła mu koszulkę nożyczkami i przykleiła tatuaż.
- Wiem o kogo chodzi, dobra.
- powiedziała. - Kogo jest ten? - zagadała wskazując na różowy biustonosz.
- Nie zgadła byś. Podpowiem, że jednej z twoich imprezowych podopiecznych. - rzekła szczerze uśmiechnięta Claudia.
Tęcza przebiegła myślami po wszystkich dziewczynach, którymi się dzisiaj zajmowała. Było tego mniej niż zwykle.
- Nie mów, że Anity. - powiedziała. Nigdy by jej nie podejrzewała o taką bieliznę, więc podpowiedź "nie zgadła byś" sugerowała właśnie ją.
- Dokładnie. - powiedziała roześmiana już Claudia.
Przypływ dobrego nastroju przepełnił Tęczę, a na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Ta ciemna, mroczna dziewczyna? Ten diabełek? No proszę. - rzekła roześmiana.
- Zrobiłam jak zwykle. Powiedziałam, że im czas minął, ale mogą przedłużyć sobie do rana jeśli mi go odda. Chyba się trochę wstydziła, bo zastanawiali się kilka minut.
- Albo tak, albo nie umiał jej go zdjąć.
- dodała Tęcza i obie się roześmiały.
- To co, idziesz z Arturkiem do szafy? Została ta z rozsuwanymi, lustrzanymi drzwiami. - powiedziała Claudia, gdy już przestały się śmiać.
- Jasne. Strzele sobie jeszcze drinka. Aha i muszę zagadać do Żelaznej, czy nie ukręci komuś worka.
- Komu?
- Temu, od strzelaniny na wodę. Johnowi.
- Dlaczego? Taki przystojny.

- Chciał Robin, Żelazną, albo mnie. Ale mnie dopiero w trzeciej kolejności. Dupek.
Claudia uśmiechnęła się do rozmówczyni.
- Niepotrzebnie się uniosłaś. Ruth go właśnie zaklepała. Wciśniemy mu Ją i niech go tak wykończy, że... no wiesz.
- Dobra, tylko niech go naprawdę porządnie podrapie po tyłku. Tak żeby nie mógł wygodnie siedzieć.
- zastrzegła Tęcza.
- Załatwione. Ja się tym zajmę, a Ty strzel sobie drinka i twój mały chłopczyk czeka na ciebie w tamtej szafie. - rzekła Claudia.

Po tej rozmowie Tęcza zrobiła sobie sporego drinka z cytrynowej wódki, lodu i syropu. Udała się jeszcze do łazienki, aby się odświerzyć i następnie skierowała swoje kroki w kierunku szafy. Byłe już nieco pod wpływem alkoholu, ale szła całkiem prosto.
Spotkała się sam na sam, w ciemnej szafie z młodym Arturem. Chłopiec błądził dłońmi po ciele dziewczyny i dość szybko zaczeli się całować.
Po pół godzinie przerwało im pukanie do drzwi i głos Kamy.
- Czas wam się skończył. Możecie przedłużyć jeśli Tęcza odda mi swój stanik.
Zawsze tak było. Czasem ludzie oddawali, czasem kończyli ustępując miejsca innym. Tak czy inaczej, na koniec imprezy można było podziwiać wystawę damskiej bielizny rozwieszoną na firance.
- Już dawno go zdjęłam, nie chce mi się szukać po ciemku. - powiedziała Tęcza. Tym razem nie miała zamiaru budzić się rano topless. Zapewne dlatego, że z tymi imprezowiczami będzie mieszkać przez jakiś czas.
- Ok. - rzekła Kama. Wiedziała co oznacza taka odpowiedź i nie męczyła ich dłużej.
- Ale Ty jesteś całkowicie ubrana, masz stanik na sobie. - zagadał cicho Artur.
- Wiem, i nie zdejmę go. Ale nie przejmuj się tym, mój Ty słodki misiu. - powiedziała figlarnie. Złapała dłonie chłopca i włożyła je sobie pod koszulkę, na wysokości brzucha.
Chłopiec zorientował się o co może chodzić. Powoli, zaczął przesuwać je do góry. Ponieważ nie uzyskał sprzeciwu dotarł nimi do celu i zaczął pieścić biust dziewczyny. Całowania i pieszczot nie było końca. Impreza się udała :D
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany