[Monastyr] I po co to?

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Eldian
Pomywacz
Posty: 24
Rejestracja: piątek, 1 sierpnia 2008, 19:10
Numer GG: 0

[Monastyr] I po co to?

Post autor: Eldian »

Witajcie! Tak, mamy 6 grudnia, więc zaczynamy. Kilka informacji:
- piszemy w 1 osobie
- nie piszemy "Strzelam z muszkietu i trafiam go w gardło", tą decyzje pozostawcie mnie
- uwagi poza sesją wyglądają tak:
tekst co robi postać
-------------
uwagi poza sesją :)

Skład:
Gabriel-The-Cloud - Christiano Gavotto
Artos - Gerhart Von Schwarc
Ojciec Mróz - Louis Virbaudoin
Mone0 - Jean Baptiste de la Gaufor

Tak więc, ruszamy
Rok 1575, późne lato

Christiano Gavotto
Przeklęta pogoda wyładowując sfrustrowanie spluwasz. Ostatnio szczęście ci nie sprzyjało. A teraz jeszcze ta cholerna podróż do Ragady w celach handlowych.
Masz również wrażenie jakby pogoda się na ciebie uwzięła - przez bite dwa tygodnie już pada. Czarne, ponure chmury, częste burze. Rozmokłe trakty. Wydaje ci się że już tak dawno nie widziałeś słońca. Ale są i plusy tego - nie spotkałeś żadnych rozbójników, a to już sukces biorąc pod uwagę że przejeżdżałeś przez Bardanie.
Czujesz irytacje, tym bardziej że tak blisko jest do karczmy a deszcz znowu zaczął padać, i to mocno. Ukrywając twarz głębiej pod kapturem spinasz konia by jak najszybciej dojechać do celu. Po drodze mijałeś głównie drzewa, oraz kilka kamieni - szczątki kultury Rodian.
Po kilku minutach szybkiej jazdy zauważasz budynek w którym pali się światło. Karczma nie wygląda okazale - ot kamienny budynek średniej wielkości, a obok niej stajnia. Wprowadzasz do niej konia, a następnie ruszasz w stronę karczmy. W środku nie ma za wiele osób - na oko z dziesięć, jedenaście. Proste, drewniane stoły, krzesła bez zbędnych dodatków, ogień trzaskający w kominku. Przybywający to najwyraźniej trzech kupców, jakiś szlachcic upijający się w samotności w rogu, dwie osoby bliżej niezidentyfikowanej płci które jadły jakiś posiłek, oraz kilku innych podróżnych. Karczmarz podchodzi do ciebie Witaj Panie! Czym mogę służyć?

Gerhart Von Schwarc
W sumie Vermer to piękna kraina. Liczne strumienie, wzgórza, jeziora. Czasami widać jakąś osadę. Z chęcią byś się tu zatrzymał na kilka dni ale nie masz czasu. Kierujesz się do dosyć sporego miasteczka, przy granicy z Ragadą - Ogen. Tam masz się spotkać z wysoko postawionym inkwizytorem który ma ci dać dalsze rozkazy. W sumie sprawa nie wygląda ciekawie - odwołano cię z frontu i kazano jak najszybciej przybyć do Vermer. Albo twoi przełożeni kpili z ciebie albo nie wiedzieli jaki to szmat drogi. No cóż na szczęście do Ogenu już jest blisko, tym lepiej bo chyba nadciąga burza.
Po pewnym czasie dojeżdżasz pod budynek inkwizytora.
Drzwi przed tobą otwiera służący.
Mój pan kazał abyś jak najszybciej do niego się udał, Ja zaś zaopiekuje się twoim koniem.

Louis Virbaudoin
Nienawidzisz stanu w jakim się znajdujesz. Masz katar ale jeszcze nie jesteś naprawdę chorym. To chyba gorsze niż jakbyś miał kilka dni leżeć w łóżku.
Znajdujesz się w Ragadzie, w południowo - wschodniej części kraju, a dokładnie w wiosce Dernarld. Dosyć mała i jak większość w Ragadzie wybudowana na szczątkach Rodian, przy morzu. Powód dla którego się tu znajdujesz jest dosyć banalny - statek z północnej części kraju, który miał płynąć aż do Kordu został zmuszony do przybicia właśnie tu, z powodu sztormu.
W dodatku statek nie ruszy przez kilka dni. Może to i dobrze? Przynajmniej masz czas aby wyzdrowieć. A może znajdzie sie i jakaś robota, bo ostatnio w sakiewce ubyło ci trochę monet.
Karczma w której się zatrzymałeś jest wielka - najwyraźniej gospodarz liczył na falę podróży, jako że planowano tu zrobić wielki port. Widząc że skończyłeś posiłek karczmarz do ciebie podszedł.
Czy czegoś jeszcze Panie potrzebujesz?

Jean Baptiste de la Gaufor
Twoja podróż do Alldare przebiegła spokojnie. Od razu poznałeś że to jest miejsce w którym jest wojna - na twoich oczach w porcie zabito jakiegoś kapitana. No cóż, egzekucje są tu normą.
Próbując ignorować zabitego kapitana zastanawiasz się gdzie pójść, aby móc pomagać.


---------------
W przyszłości jakość tekstów się poprawi. Nienawidzę pisać wstępów.
Gabriel-The-Cloud
Marynarz
Marynarz
Posty: 348
Rejestracja: niedziela, 5 sierpnia 2007, 21:29
Numer GG: 5181070
Lokalizacja: Gliwice/Ciemnogród

Re: [Monastyr] I po co to?

Post autor: Gabriel-The-Cloud »

Christiano Gavotto

Niech szlag trafi Ragadę z całą jej pogodą! Jak to jest, że ledwo przekroczyłem granicę i cały czas pada? Co mnie w ogóle napadło, żeby tu przyjechać? Przecież było dobrze, gdy handlowałem jedynie z Kartiną i Nordem. Nie! Oczywiście pan Gavotto ma szalone pomysły i chciał spróbować sił w Ragadzie!
Gdyby chociaż padało mniej... Jest zimno, wszystkie ubrania na sobie mam przemoczone. A zalegające na traktach błoto wcale nie ułatwia mi zadania. Do karczmy może i nie jest tak daleko, ale naprawdę, chciałbym już móc zsiąść z konia i wysuszyć ubrania. Że też nie pomyślałem, żeby jechać powozem. Czemu w sumie zrezygnowałem? Ach, no tak... "Bo będzie szybciej". Terefere. Spiąłem konia, wkładając w to całą złość, jaka mną targała.
I jest - karczma. Nawet nie myślałem, że jej widok tak mnie ucieszy. Jak najszybciej wprowadziłem konia do stajni i udałem się do głównego budynku. Już w progu rozpiąłem płaszcz, równocześnie omiatając wszystkich wzrokiem. Nikogo godnego uwagi, jak zawsze zresztą - w końcu to zwykła karczma przy trakcie, a nie tawerna w centrum miasta.
- Witaj Panie! Czym mogę służyć? - zagadnął do mnie karczmarz.
- Na dobry początek grzanym winem - odparłem, przeczesując mokre włosy dłonią. - Proszę podać do tamtego stolika. I niech ktoś zajmie się moim koniem.
Niedbale wskazałem miejsce przy kominku, gdzie chwilę później usiadłem. Od razu zrobiło mi się cieplej, ubrania powoli schły. Zobaczę, ile czasu przyjdzie mi tu spędzić - może zatrzymam się na noc, może od razu ruszę w drogę. Głównym czynnikiem, który teraz mną powodował, była pogoda - nie chciałem jechać w taki deszczu, poczekam przynajmniej, aż trochę zelży.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [Monastyr] I po co to?

Post autor: Ojciec Mróz »

Louis Virbaudoin

Spoglądam załzawionymi oczami na karczmarza i po chwili odpowiadam mu bucząc lekko przez zatkany nos.

- Dzięki, dobry człowieku, jedyne czego teraz mi trzeba to jakiegoś cudu, który pozwoli mi na pozbycie się tego cholernego kataru. Jeszcze ten sztorm ... Okropna pogoda, okropna.

Kicham potężnie i wycieram nos w kawałek materiału, który skrywam w rękawie. Nienawidzę bycia chorym. Szczególnie, jeśli pod ręką brak jest jakiegokolwiek w miarę znośnego medyka, który czasem jest na tyle trzeźwy, żeby sporządzić jakiś działający specyfik.

-Cholera - mruczę pod nosem, kichając po raz kolejny - co za zadupie, ile jeszcze przyjdzie mi tu czekać, aż to diabelne morze się uspokoi?

Co raz bardziej wściekły na swój stan i na szalejący za oknem wicher macham niecierpliwie na karczmarza i proszę go o zagrzanie kubka wina. Może ono zdoła mi choć odrobinę pomóc. Po wypiciu gorącego wina zrezygnowany oddalam się do pokoju, w którym mam kwaterę i walę się do łózka, licząc na to, że następny dzień będzie lepszy od dzisiejszego. Co chyba nie powinno być trudne ...
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Monastyr] I po co to?

Post autor: mone0 »

Jean Baptiste de la Gaufor

Spojrzałem tylko w stronę biedaka i wyszeptałem "homo homini lupus est".
Rzuciłem do Antoine'a, który siedział rozkraczony na karocy:
- Druhu zajedź no do jakiejś tawerny, ja tymczasem udam się na siwku do Katedry św. Virgo, może tam rozgrzeszą mnie za czyny z przeszłości.
Przebrałem się w podróżne rzeczy, by zbytnio nie przemoczyć "wizytowych" strojów. Ucałowałem krzyż na swej piersi i ruszyłem w kierunku swojego celu. Sprawdziłem czy proch czasem nie przemókł, bo pogoda nie zdawała się być tą wymarzoną. "Do katedry całkiem spora odległość, a i przewin kilka mam. Jedyny raczy tylko wiedzieć, czy jestem w stanie odkupić je w najbliższym czasie." Popędzając konia mijałem kolejne skrzyżowania.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Re: [Monastyr] I po co to?

Post autor: Artos »

Gerhart Von Schwarc

Kto by pomyślał! Odwoływanie inkwizytora z frontu jest dla niego ujmą, lecz co zrobić skoro wyżsi szarżą tego ode mnie wymagają. Gdyby nie to zapewne nie wróciłbym tak szybko albo tak żywy z tamtych rejonów świata. Jednak mniejsza o tą sytuację. Najważniejsza w końcu jest wierna służba bogom, którym przysięgałem swą wierność ponad wszystko nawet za cenę hańby i splamienia własnych rąk krwią niewiernych. Gdy dojechałem do posiadłości docelowej swej podróży przywitał mnie służący. Zaproponował pomoc w zajęciu się koniem, lecz to nie było dziwne. Najdziwniejsze było to, iż kazał mi natychmiast stawić się przed jego ekscelencją. Nie miałem wyboru, tak więc wykonałem to polecenie. Wchodząc do pomieszczeń inkwizytora skłoniłem się rzecząc:
- Wasza najmiłościwsza ekscelencjo, ja Gerhart Von Schwarc sługa naszych umiłowanych bogów, stawiam się na pańskie żądanie.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
Zablokowany