[Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Poczuł się jakby błyskawica nagle rozjaśniła mu umysł - niezwykle jasne światło, ale trwające tylko moment. Trzeba było więcej się uczyć o tych, którch teraz spotykam, pomyślał. Ten który stał przed nim był Ravnosem, cholernym iluzjonistą. I bokserem.
- Mam nadzieję że nic się nie stało? - spytał jeszcze z przymilnym uśmiechem, robiąc krok do tyłu, żeby wyjść poza zasięg ramion anarchisty. Obawiał się że jeśli tego nie zrobi, ten może go złapać i gdzieś zaciągnąć. Wystarczy że zasłoni mu usta. Amadeus nie miał przy sobie niczego, co mogłby dać mu przewagę w walce z tym cholernym kulturystą, poza swoim potężym cepem - ale wydobycie go w takim miejscu byłoby głupie i alarmujące, a użycie prawie niemożliwe ze względu na brak miejsca.
Och, jakże przydałby się teraz jakiś krótki nóż.

I jeszcze ta cholerna idiotka próbuje do niego machać. Wyszczerzył zęby i ruszył szybkim krokiem w jej stronę, ciekaw po co chce go o czymkolwiek zawiadomić...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Krok w tył. Zwykły krok dorosłego mężczyzny. Przerwany w połowie.
- Wybierasz się dokądś? – Śliski głos odezwał się tuż przy uchu wampira. Po chwili coś go ukłuło w okolicach pasa i nim zdążył wykonać swój ruch, brutalne szarpnięcie rozpruło mu koszulę przecinając przy okazji coś w środku. Automatycznym odruchem Tancerz odepchnął się od napastnika, rzucając paniczne spojrzenie ku jednookiemu osiłkowi. Ludzie wokół przechodzili obojętnie, i tylko co jakiś czas jakiś szary Joe czy Jane odwracał głowę w kierunku trójki dziwnych jegomości, przepychających się na ulicy. Pewnie pedały albo jacyś neonaziści.

Widziała dokładnie że coś jest nie tak. Głupi ciul, ten spedalony heros, w dupę zajebany dżentelmen i szarmant od siedmiu boleśni został tam sam na chodniku pełnym śmiertelników, złapany w kleszcze między dwóch swoich krewniaków. A jak wiadomo, z rodziną dobrze wygląda się tylko na zdjęciach. Żyjąca kobieta, jaką niegdyś była panna Bloodmoon z pewnością teraz przeżywałaby dylematy i ze zmartwioną miną przyglądałaby się tej scenie, rozważając różne opcje. Pomóc Amadeusowi i ryzykować własną dupą? Prędzej czy później i tak jedno z nich czeka kulka w plecy, pytanie tylko od kogo. A może powinna wykorzystać sytuację i uciekać póki może, wkupiając się w łaski Dedala? Żyjąca kobieta, jaką kiedyś była Samanta długo by się nad tym zastanawiała. Ale nie teraz, o nie. Teraz Samanta dokładnie wiedziała co zrobi, i cokolwiek uczyni, zrobi to szybko. Bo inaczej czający się niedaleko snajper uczyni ją jeszcze bardziej nieżyjącą niż jest teraz.

Cast czuł jak ból wypełnia jego ciało, przyćmiewa zmysły. Ale to było zbyt mało by go powstrzymać, zwłaszcza teraz gdy przetrwanie stawało na pierwszym miejscu. Zwierzęca natura powoli wyłaniała się spod maski dobrych manier i opanowania wampira. Ale bestii też się nie obawiał. To czego się obawiał, to falujące obrazy wypełniające jego oczy, to nieznajome twarze pojawiające się znikąd w jego umyśle. To czego się obawiał, to ten pierdolony iluzjonista i jego przyjaciel, spokrewniony o imieniu Erwan Jones. Miał przyjemność już ich spotkać pół roku wcześniej, gdy mentor Erwana pochwycił stwórcę Amadeusa i razem bawili się wyciągając mu po kolei wszystkie organy. Skurwysyny, od dawna podejrzewał ich o działalność najemniczą. Zostaw te falujące kolory, musisz się skupić!

Wampirzyca zamknęła na chwilę oczy, a świat jakby zatrzymał się w miejscu. Ich trzech, na środku chodnika, w tłumie. Ona jedna, gdzieś na uboczu, a tam wyżej czai się On. Czy mogło być jeszcze gorzej? Nie byłbym sobą, gdybym tego nie potwierdził, nędzne pachołki.
- Och jacież kurwa pierdolę, to chyba ona! – Usłyszała gdzieś za sobą, a gdy się odwróciła spostrzegła różowego lowridera bez dachu a za kierownicą jakiegoś typka, z ryja wyglądającego na mieszankę cygana z latynosem. Obok niego siedział tępy z mordy, łysy – i wielki – goryl. I na pewno nie mieli na myśli kogoś innego niż ona.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

No tak, teraz już obydwaj. Kurwa, brakuje tylko jeszcze żeby przyłączył się do nich kiedyś jakiś Malkavianin. Najlepiej z kataną, żeby było zabawniej.
Trudno, miał nadzieję tego uniknąć, ale tym razem się chyba nie uda.
Skupił się na aktywacji swojej znakomicie wyszkolonej Akceleracji, czując jak płonie w nim krew śmiertelnych.
Błyskawicznie wyprowadzony cios na szczękę Dietera w tej sytuacji ma pewne szanse powodzenia. Nie musi być nawet silny, byleby był na tyle szokujący, żeby dać Tancerzowi możliwość wyrwania się z jego łap. Zupełnie dosłownie.

Wampir obraca się na pięcie i rusza w tłum, starając się ignorować to co widzi i słyszy, a wydaje się nierealne. Ludzie, ludzie zwykle są prawdziwi. Amadeus przeciska się między nimi, ruszającymi się jak muchy w smole, między małymi, nic nie znaczącymi głupcami. Do przodu, do przodu, byle dalej od tych pieprzonych anarchistów.
Skręca w drugą stronę niż Samanta, widząc, że ona ma na karku własne kłopoty. Zaczęło się szybciej niż się spodziewał. Trudno, nie miał teraz zbytnio możliwości jej pomóc. Jeśli zgubi ogon...
Jeśli zgubi ogon to może.
Przyspieszonym, nienaturalnym sprintem przebiega jeszcze ulicę, próbując zniknąć w anonimowym tłumie...
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Samanta »

Samanta Bloodmoon

O tak, Samanta wiedziała co teraz zrobić. Widząc ze Tancerz idzie w drugą stronę, wampirzyca szybko przeszła przez ulice. Jej uszy wypełniły się dźwiękiem piszczących samochodów. Musiała teraz działać szybko, bardzo szybko. Jej oczy zawieszone były na jednym punkcie. Schody schodzące w podziemie. Jedyne miejsce które mogło wydostać ją z Manhattanu z dużą ilością ludzi naokoło. Szybkim krokiem zmierzała ku wielkiemu napisowi "SUBWAY". Samanta jedyne co teraz chciała to dostać się do Deadala szybciej niż Tancerz. Wiedziała ze nie było to wymagane, ale teraz czuła się jak zawodnik biegnący w wyścigu... musiała wygrać. Kazda osoba wyglądała jak potencjalny "łowca głów”. Paranoja... o tak to dobre słowo. Właśnie minęła jakąś kobiet która szla w objęciach przystojnego mężczyzny... Ze złością rzuciła im groźne spojrzenie. Dlaczego to ona musiała teraz uciekać, starając się przetrwać jak biały króliczek w dżungli pełnej krwiożerczych drapieżników gdy inni, jak ta para mogli iść w swoich objęciach jedząc czekoladowe lody.

*W końcu!*
Pomyślała schodząc schodami w podziemie przepychając się przez tłum ludzi. Nagle zobaczyła kobietę, która w swojej dużej czarnej torbie miała wepchnięta czerwona bluzę. Rękaw ubrania wystawał machając się na prawo i lewo w rytmie ruchów blondynki. Byla za bardzo zajęta rozmową przez telefon aby zobaczyć ze wampirzyca złapała za ciuch wyjmując go z torby kobiety. Samanta zdejmując swój krokodyli płaszcz, rzuciła go do śmietnika. Subway śmierdział... jak zwykle. Na jednej z ławek siedział jakiś bezdomny mężczyzna. Kobieta rzuciła mu złowrogie spojrzenie. Zakładając czerwona bluzę z dużym czarnym napisem „NIKE” na plecach zapięła go do biustu. Zakładając kaptur na głowę zasłaniający jej twarz kobieta oparła się o kolumnę czekając na pociąg wyjeżdżający z Manhattanu...
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Bezdomny, otulony kilkoma warstwami swetrów spojrzał swoimi świńskimi oczyma w jej stronę. Pewnie chciał błagać o pieniądze. Brudny kundel, jak ona brzydziła się takich ludzi! Rozejrzała się wokół, starając się nie wzbudzać podejrzeń. Ten bezpański pies cały czas się na nią gapił, strasznie ją to denerwowało. Ależ on śmierdział. Wokół kłębiły się małe grupki ludzi, głównie młodych i kolorowo ubranych. Był murzyn w różowej bluzie i czerwonym afro, a obok niego stał pewnie jego chłopak, łysy typ ze swastyką na białej koszuli. Dalej trzy latynoskie dziewczyny śmiały się głośno, pewnie z tej czwartej, której ubrania nie wyglądały na nowe. Głupia zdzira, nie umie się ubrać. Wokół śmierdziało moczem, pewnie od tego brudasa z ławki. Szemranie i odgłosy nadjeżdżających pociągów mieszają się z tłumionym hałasem ulicy. Samanta klęła w myślach, błagając wszystkich bogów po kolei by ten pierdolony pociąg zaraz przyjechał. Jeszcze raz wyostrzyła zmysły i starając nie zwracać na siebie uwagi rzuciła okiem, to w lewo, to w prawo. Wielu mężczyzn patrzyło w jej kierunku, a wiele kobiet spoglądało zazdrośnie, mrucząc coś pod nosem. Nie ułatwiało jej to zadania. Obruszyła się, rozglądając gwałtownie gdy do jej uszu dobiegła melodia Roba Zombie. Okazało się że ubrany w garnitur starszy dżentelmen postanowił podgłośnić swojego iPoda.

Biegniesz, czując na sobie palący niczym promienie słońca wzrok śmiertelników. Twoje myśli uciekają gdzieś w zadymione niebo, znikając między obłokami chmur. Co chwila czujesz jak jakieś ciało obija się o twoje, słyszysz uprzejme słowa powątpiewające godność twojej matki. Skoncentruj się! Przyłożyłeś mu, wyszarpnąłeś się! Coś cię kłuje w bok. Biegniesz dalej, czując jak obraz przed oczyma robi się coraz wyraźniejszy. Uważaj!

- Psze pani, p-psze pani... – próbuje zaczepić wampirzycę bezdomny. Ona jednak milczy, obojętna na los bydła.
- Psze pani... proszę, chcę spojrzeć jedynie na twarz. Przypomina mi pani kogoś, kogo d-dawno nie widziałem. – Samanta mruży oczy, hamując się od znużonego syknięcia. Ten brudas jest zbyt żałosny by żyć, i zbyt brudny by chciała go zabić.
- Monika...?

Trzeba było uważać gdzie biegniesz, Forrest. Masując swój zbity ryj, obejrzałeś się do tyłu. Nawet nie spostrzegłeś kiedy przebiegłeś na drugą stronę ulicy. Co więcej, wbiegłeś w małą uliczkę między budynkami, odbiegającą od zatłoczonego chodnika. Obok ciebie leżał kawałek cegły ze ściany o którą rozwaliłeś sobie łeb. Za tobą niknęła w ciemności ścieżka. Pierdolonego iluzjonisty, ani jego pedałkowatego czarodzieja nigdzie nie było widać. Wciąż jednak czujesz męczące kłucie w okolicach miednicy. Szybkie spojrzenie wyjawiło przyczynę. Nóż którym zadano ci ranę wciąż tkwił w ciele.

- Ta dziwka ma nasrane we łbie! – Rozległ się piskliwy krzyk przypadkowego murzyna. Ludzie patrzyli się w jej stronę, jakby z podziwem, śmiejąc się z losu bezdomnego.
- Ale mu zajebała... – usłyszała komentarz. Stała nad nim niczym kat nad swoją ofiarą, ze swoimi szponami zabrudzonymi krwią tego kundla. On leżał teraz na zimnej podłodze metra, oddychając nierówno i ze strumykiem czerwonej cieczy wypływającym mu z rozszarpanej szyi. Cały drżał, a łzy rozmywały mu brud z twarzy. Dygocącą rękę wyciągnął do góry, jakby prosząc o pomoc. Nikt nie podszedł, kilka osób robiło zdjęcia. Usta Samanty wykrzywił szczery uśmiech. W twarzy ofiary rozpoznała swojego byłego nauczy... zresztą, teraz to i tak już nieważne. Odwróciła się powoli, widząc jak na stację podjeżdża zatłoczony pociąg. Wycierając resztki posoki o – i tak już czerwoną – bluzę wsiadła do środka, stając między zgrzybiałą, starą murzynką i rosłym latynosem. Mężczyzna posłał jej uśmiech, i mogła zobaczyć jak napina mięśnie. Drzwi się zamknęły, pociąg ruszył. Była z siebie zadowolona, wyglądało na to że uciekła z Manhattanu. Zapomniała jednak o jednym. To niemożliwe.

Czyjaś ręka sięgnęła pod jej bluzę i przejechała paznokciami po plecach, zatrzymując się przy pośladkach. Odwróciła się, lecz nikogo nie spostrzegła. Zimny pot pojawił się na jej czole, przybierając kształt czerwonych plamek vitae. Drgnęła, czując że samowolnie weszła do klatki.

Drgnęła, bo poczuła ciepłe chuchnięcie na policzku.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Samanta »

Samanta Bloodmoon

Phi... Monika... Dziwne... Dawno już nikt się do niej tak nie zwrócił... Nie podobało jej się to. W sumie to nie było to trudne do zauważenia widząc co zrobiła z ostatnią osobą, która ją tak nazwala. No w ten niefortunny wieczór chociaż jedna rzecz poprawiła jej humor. Z pod dużego kaptura, który miała nasunięty na głowę widać tylko było jej czarne włosy oraz duże zielone oczy rozglądające się w każdą stronę. Ha! jest wolna... Znakomita ucieczka... Czy aby na pewno?

Gdy poczuła ze ktoś gładzi ją po plecach Samanta od razu odskoczyła. Jebany! Pomyślała widząc ze nikogo za nią nie ma. Jeszcze czegoś takiego nie widziała ale musiał to być trick jakiegoś znakomitego wampira który chętnie skręcił by jej kark. Szybkim krokiem, w zasadzie to biegiem Samanta ruszyła w stronę kolejnego przedziału, kolejnego i kolejnego. Sama nie wiedziała jak długi jest ten pociąg. Uciekała w stronę końca... Jej dłoń położona na boni. W dupie teraz miał ludzi gapiących się na nią, i tak będzie w dzisiejszych wiadomościach. Kaptur osuną się z jej głowy odsłaniając jej piękną twarz. Kobieta popatrzyła się teraz w stronę drzwi przedziałowych. Bron gotowa... ona gotowa do ataku...
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Złapał za nóż i wyszarpnął go z rany jednym szybkim ruchem. Całe szczęście że jako wampir raczej niespecjalnie musiał przejmować się krwawieniem. Spojrzał wzdłuż zaułka, ciekaw czy kończy się on ślepo, czy da się nim przedrzeć dalej. Teraz i tak nie miało to dla niego większego znaczenia, ale w przyszłości taka wiedza mogła go jeszcze uratować.

W niedalekiej przyszłości.

Wychynął z zaułka, trzymają głowę raczej nisko, tak żeby nie wyróżniać się specjalnie z tłumu. Plan - prosty, ale miał nadzieję, że efektywny - zaczynał powoli formować się pod czaszką. Na razie jednak przemykał chodnikiem, chowając zdobyczny nóż pod kurtką, w taki sposób żeby w razie czego móc go szybko i sprawnie wyciągnąć.
Samantę gdzieś wcięło. Trochę żałował, choć sam nie do końca rozumiał dlaczego; w końcu nie powinna być dla niego nikim ważnym. Wzruszył jednak ramionami, skręcając wzdłuż kolejnej ulicy. Starał się zmierzać ku bezpieczeństwu możliwie najkrótszą drogą, z tą ponurą pewnością że najmocniej obstawione będą i tak zapewne mosty.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Jeden przedział, przyspieszony krok. Nie obchodzi ją dokąd idzie. Następny przedział, teraz już prawie biegnie. Potrąca jakąś kobietę, wytrącając jej z ręki niemowlaka. Rozlega się krzyk, ale ona już tego nie słyszy. Trzeci przedział! Dłoń chwyta pewnie za spluwę, a umysł stara się skoncentrować na jednym celu. Teraz już nie patrzy na pasażerów, spoglądających na nią z twarzami zmieszanymi ciekawością i niechęcią. Zwalnia kroku, wiedząc że i tak nie ma dokąd uciec. Nagle wszystkie zmysły wyostrzają się, przepowiadając nadchodzący cios. Silna łapa ląduje na jej ramieniu, ciągnąc ją w tył.

Głowa nisko, chód szybki – pośpieszny. W końcu w NY każdy gdzieś się śpieszy. Murzyni, biali, latynosi, żółci, czarni i brązowi... kolorowy tłum przetaczał się chodnikami Manhattanu, a wśród nich jeden przeraźliwie blady wampir. Błąd, wiele wampirów, i tylko jeden z nich który miał kosmicznie przejebane. Skręcił w boczną uliczkę, kierując się najkrótszą drogą ku... no właśnie, gdzie? Nowy Jork to nie zupełnie podmiejska wieś, której przejście zajmie niecały kwadrans. Gdy się poruszał odczuwał potworny ból w okolicach rany, czując jak coś w środku co chwila zmienia położenie, to powiększając się, to obruszając. Podniósł lekko głowę do góry.

Odwraca się, podnosząc dłoń i ukryty w rękawie pistolet. Ale to tylko jakiś staruch.
- Może pani by zawróciła, i zobaczyła co pani narobiła! Pusta zdziro, mały sobie guza nabił! – Starzec ryczał na cały przedział, miotając śliną z ust. Ludzie spoglądali się na Samantę, a ona... zobaczyła coś w szybie drzwi przedziału. Czarny kształt malował się gdzieś za nią, w przejściu do następnego wagonu.

- Och kurwa! – Syknął Tancerz uskakując w bok! Lądując niefortunnie uderza głową hydrant i osuwa się na chodnik. Ludzie krzyczą a dziwki piszczą i uciekają we wszystkie strony. Powoli otwierając oczy, wampir porywa się na równe nogi. Uciekaj, sukinsynu, uciekaj! Różowy lowrider wjechał na chodnik przed nim, taranując wszystko co staje mu na drodze. Zdesperowany wzrok Amadeusa ucieka w kierunku alejek pomiędzy budynkami, lecz gdyby trafił teraz na ślepy zaułek...
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Zacisnął zęby.
I właśnie wtedy zrozumiał. Manhattan to miejsce gdzie ludzi jest tak wielu że nikt nie zauważy gdy jeden dyskretnie zniknie. Ba, co tam jeden. Może nawet pięciu. Trzeba więc podjąć ryzyko.
Jeśli będzie ich więcej niż trzech, nie przebije się. Zresztą nawet jak będzie dwóch, to może być kłopot... Zrywa się i rusza biegiem, paląc krew i próbując w ten sposób zmusić swój organizm do choćby powierzchownego załatania rany w plecach. Sprint, jak najszybciej, wzdłuż hydrantów i latarni - ile takich, do cholery, można skosić jednym, różowy lowriderem?! - i natychmiast w zaułek.
Tak, żeby zbliżyć się to czterysta dziewięćdziesiątej piątej i tunelu Lincolna. Do Weehawken, za wszelką cenę. Tam już będzie łatwiej.
Więcej krwi do rany. Trzeba się jak najsprawniej zaleczyć, bo zaraz każda rana może oznaczać różnicę między życiem a śmiercią... No ok, między mniej a bardziej śmiercią. Tancerz biegnie przez zaułek, uważnie patrząc pod nogi. Jeśli to ślepa uliczka, to pieprznięcie teraz głową w mur i tak będzie jego najmniejszym problemem.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Samanta »

Samanta

Metro kierowało się ku obrzeżom Manhattanu. Gdy dziad skończył krzyczeć ta zbliżyła się bardzo blisko niego.
Pokazujec swoje zęby syknela celujac w niego swoja bron.
-Zamknij morde bo pozalujesz!
Jednak po chwili zobaczyła cień w okienku z poprzedniego przedziału. Celując prosto w cień kobieta pociągnęła za spust. Nie patrząc czy trafiła odwróciła się i ruszyła ku kolejnemu przedziałowi. Czula się jak chomik biegający w swojej klatce. Dziwne uczucie przygniotło ja w żołądku. Strach... po raz kolejny czuła ze za chwile skończy jej się ta cala przygodna. Biegnąc przepychała się przez tłum ludzi... Ma ich głęboko gdzieś. Co chwile obraca się za siebie.
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Uciekaj! Biegnij! Ludzie wrzeszczą! Wszyscy wokół! Głowy zakryte ramionami! Cios w skroń! Zejdź mi z drogi!

Wszystkie mięśnie spięte. Myśli nigdy nie były takie szybkie. Twoje ciało też. Świat wokół rozmazywał się monotonnie, i tylko jeden odgłos przypominał ci jak bardzo masz przesrane. Łup! Łup! Łup! – łamały się hydranty i zginały latarnie za tobą!

Ktoś gada przez telefon! Samanta ryknęła zwierzęco! Oddaje strzał! Biegnie dalej, oglądając się za siebie... chwila wytchnienia, krew tryskająca z trupa. Otwiera kolejne drzwi! Biegnie!
- Och kurwa. – Słodkim głosem skwitowała swoje odkrycie. To był już ostatni wagon.

To samo wypowiedział Asmodeus. Do ściany. Rozgląda się wokół, czując jak coś ściska mu wnętrzności. Ryk silnika był coraz głośniejszy. Ale teraz to Tancerz chciał ryczeć. Uspokój się! Tam gdzie wampir, tam jest i jakaś droga. Okna! Jeśli cofnąłby się kawałek, to mógłby wybić okno i uciekać przez budynek! Byle szybko, bo inaczej spotka starych znajomych... choć walka z nimi też była pewną drogą ucieczki. Tancerz postawił krok do przodu, lecz nagle skierował swój wzrok ku nocnemu niebu. Mógłby przysiąc że coś skakało po dachach.

Kilka osób wlepiało swoje gały w kobietę ubraną w czerwoną (także od krwi) bluzę. Włosy zwisały jej dziko z pod kaptura, a pomiędzy nimi lśniły dziko oczy. Jakiś murzyn kiwał głową w rytm piosenki dobywającej się z jego wielkich słuchawek. Stojąca niedaleko Samanty mała dziewczynka wlepiała wzrok w jej broń. Jako jedyna wydawała się nie obawiać wampirzycy. Tymczasem Bloodmoon wyglądała bladziej niż zwykle.
- Czego się patrzysz, mały zasrańcu?! – Syknęła w stronę dziewczynki. Ta nie odpowiedziała. Samanta ryknęła w szale i zdzieliła małą kolbą od pistoletu, posyłając ja na podłogę. Ludzie w wagonie zamilkli w przerażeniu. Oprócz murzyna. Jeden krok do przodu, ślepia drapieżcy lustrują pasażerów. Drugi krok, pociąga nosem czując woń krwi. Staje, ktoś puka ją palcem w ramię.
- Czego kurwa znowu chc – Urywa w pół słowa. To znowu ona, ta dziewczynka. Lecz tym razem równa wzrostem Samancie. I bardziej umięśniona.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Brzęk i huk. Niezły silnik muszą mieć w tej bryce, skoro tak koszą wszystko po drodze, ale i tak choć trochę ich to spowalnia.
Gdyby nie ściana, w ogóle byłoby zajebiście.

Tancerz odwraca się i rusza do okna, spojrzeniu w górę poświęcając tylko ułamek sekundy. Cokolwiek skacze po dachu, jest w tej sekundzie mniej groźne niż pędzący samochód, jak się zdaje. A jeśli jest bardziej... No to cóż, i tak nie zdoła z tym nic zrobić, sam na dach w końcu nie wskoczy.
A szkoda, pomyślał do siebie, łokciem wybijając szybę i wskakując do środka.

Teraz przyszedł czas na niespodziankę. Amadeus przykleja się do ściany tuż przy oknie, wydobywając swój ciężki, drewniany cep, zrobiony z trzech pałek połączonych łańcuchami i okutych żelazem. Znakomita broń na ludzi - na wampiry nieco gorsza, ale i tak powinna się nadać. Pierwszemu dać w mordę, jak zacznie się gramolić przez okno!
A potem... Potem będziemy kombinować, mruknął do siebie, rozglądając się po pomieszczeniu i starając dojść do tego gdzie właściwie trafił.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany