[Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Martwe oczy długo wpatrują się w ekran, czytając maila drugi raz. Potem po prostu wzrok wbija się w piksele ciekłego kryształu, bez żadnego celu.
A właściwie po to żeby umożliwić myślenie.
W końcu Tancerz uderza pięścią w otwartą dłoń.
- Kimkolwiek nie jesteś, psycholu, pieprzysz głupoty - mruczy sam do siebie, wstając. Wyłącza telewizor, to pudło tylko wkurza. - bowiem wcale nie jesteś złym pisarzem. Ani tym bardziej złym znawcą nieludzkiej natury.
Otwierają się drzwi szafy, w której ukryta przed wzrokiem postronnych spoczywa nieduża kolekcja broni. Nieduża, ale całkiem ładna i godna uwagi.
Tym razem wolał nie ryzykować podążania na miejsce z jakąś naprawdę wartościową. W końcu podniósł dwa nunchako i wsunął za pasek spodni, niedbale.
Wyłączył komputer, nie trudząc się odpisywaniem na maila. Umył ręce, założył rękawiczki i krótki, dość elegancki płaszcz z czerwoną podpinką. Zwykle nosił go na specjalne okazje, do garnituru. Ale ten który miał na sobie wczoraj nosił nieco zbyt wyraźne ślady ognia - trzeba go zanieść do pralni. Do wewnętrznych kieszeni wsadził - teraz o wiele staranniej - nunchako i zapiął wdzianko.

W sumie było jeszcze wcześnie, ale do "Piekła" jeszcze był kawałek, a on nie miał samochodu. W każdym razie, póki co go nie miał. Ruszył pieszo, rozglądając się dookoła. Może ktoś będzie wyglądał jakby chciał dostać wpierdziel.
The sky is turning red
Return to power draws near
Fall into me, the skys crimson tears
Abolish the rules made of stone

Nucąc, dotarł na miejsce i rzucił okiem na zegarek. Dochodziła północ, więc stwierdził że nie będzie marnował czasu i wszedł do środka, rozglądając się za nadawcą maila - nie wątpił, że facet będzie na miejscu osobiście.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Klub „Piekło” kojarzyłeś. Prawdę mówiąc, kochałeś to miejsce, przepełnione groteską i zepsuciem współczesności. Słodka wolność przelewała się przez te podziemne piwnice, każdy był tam taki jaki chciał. Zresztą, pora przekonać się samemu.

- Krwi!!!

Jakiś punk przebiegł obok ciebie rycząc jak zarzynane prosię. Queens było idealnym miejscem dla „Piekła”. Niezbyt ruchliwe, brudne ulice i błąkające się wszędzie ćpuny.
- Obciągnę ci! Za dolara! – Mówiąc już o ćpunach, to już drugi raz pod rząd kiedy ktoś oferuje ci laskę. Masz niezłe rwanie. Spławiasz brudasa starając się go nie dotykać, aby przypadkiem nie zabrudzić sobie płaszcza czy rękawiczek. Przechodzisz obok pokrytej obelżywym grafitti ściany klubu, kątem oka dostrzegasz grupkę punków obserwujących cię z przystanku autobusowego. Wokół leżały odłamki stłuczonego szkła, a ty wymieniłeś spojrzenia z bladą dziewczyną umalowaną na wampirzycę. Ciekawe czy też obciągnie za dolara? Dostrzegłeś jej uśmiech, słodki i uroczy, tak nie pasujący do makijażu – i już wiedziałeś. Obciąga za darmo. Mijając czerwone usta Rolling Stonesów i rysunek przedstawiający aniołka wypiętego przed diabełkiem, pchnąłeś stalowe drzwi i wszedłeś do środka.

Na podłodze walało się kilka plastikowych kubków i opakowanie po prezerwatywach. Gdy pociągnąłeś nozdrzami, uderzył cię mocny zapach ludzkiego moczu i delikatna woń tanich perfum. Kilka kolumn podtrzymywało sufit i znajdujące się nad nim niewidzialne piętro, zaś kilka kroków przed tobą za recepcją stała tłusta baba w różowej peruce i żuła gumę. Gdy podszedłeś bliżej, uśmiechnęła się, a ty zacząłeś mieć wątpliwości co do jej płci.

Dyszka wyleciała z twojego portfela a ty dostałeś pieczątkę na swoim czole, którą przyjąłeś z dosyć szalonym uśmiechem. Staromodna winda strzeżona była przez dwóch, chyba sklonowanych, karków w czarnych koszulkach z napisem „Gwardia”. Nawet nie sprawdzali czy masz broń. Kolejny krzywy uśmiech, recepcjonistka posyła buziaka na pożegnanie. Jedziesz do Piekła.

Dead I am the one, exterminating son
Slipping through the trees, strangling the breeze
Dead I am the sky, watching angels cry
As they slowly turn, conquering the worm!


Czerwone światła biją cię po oczach! Wszędzie roztańczony tłum! Muzyka zagłusza twoje myśli! Ciemność kontrastuje z pulsującą czerwienią świateł. Wychodzisz z windy, zasuwając za sobą jej wrota. Wiesz że skrzypiały, ale po prostu tego nie słyszałeś. Zaczynasz przeciskać się przez motłoch, waląc łokciami na lewo i na prawo. Niższa rasa, bydło, powinni ci się kłaniać. Spoglądasz przed siebie, ponad tłum. Mniej więcej w środku groty na podwyższeniu znajduje się konsoleta DJ’a, anorektycznego chłoptasia ubranego w lateksowy strój do sado-maso. Idziesz dalej, mocarnym pchnięciem posyłając jakieś skurwiałego ćpuna na parkiet. Dostał kilka kopów od roztańczonego motłochu nim wreszcie powstał. Twoim celem jest barek, poszukiwania na parkiecie raczej nie miały sensu. Barek też był tu osobliwy – stylizowany na grotę przeklętych, z pouczepianymi tu i ówdzie kajdankami. Za ladą śmigały od klienta do klienta dwie ponętne barmanki, ubrane jedynie w czarne stringi i różowe peruki.

Dig through the ditches,
Burn through the witches
I slam in the back of my
Dragula!


Migające czerwone światła oświetlają scenerię klubu. Opierając się o wolne... zwolnione miejsce przy ladzie, zauważasz dwie nagie kobiety, praktycznie uprawiające seks na parkiecie (okrążone przez gromadę napalonych gapiów). Niedaleko ciebie, grupka mężczyzn maca się po przyrodzeniach. Zauważasz że jeden posyła ci zapraszające spojrzenie. Może gdybyś miał ochotę, zgodziłbyś się, ale twoim celem jest angol z pomponem. Rozglądasz się, choć różnorodność obrazów dekoncentruje cię. Aż wreszcie go dostrzegasz, siedzącego obok jakiegoś wielkiego punka i jego drobnej dziewczyny, zlizującej resztki kokainy z warg kochanka. Różowe okulary, beret z pomponem i stylizowane na lata siedemdziesiąte ubrania. No i ta paskudna, angielska morda. Spokojnie palił fajka i sączył piwo z butelki, tak jakby nie zwracał żadnej uwagi na agresywność otoczenia.

- To stały bywalec, podobno strasznie spłukał się w Londynie. – Słyszysz cichy szept w swoim uszku. Odwracasz się by dostrzec nachyloną nad ladą dziewczynę, a w dłoni trzymała napełniony kufel. Barmanka uśmiechnęła się do ciebie.
- Napijesz się czy będziesz się patrzył na facetów? – Zachichotała złośliwie, podsuwając ci kufel pod nos.
- Kim on jest? – Zapytałeś się, przenosząc drapieżny wzrok na kobietę. Angol pociągnął macha ze szluga.
- Mówią na niego... Mad Twatter.

Dig through the ditches,
Burn through the witches
I slam in the back of my
Dragula!
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

The bodies of ours and our foes
the sea of death it overflows


Tancerz odbiera kufel i podaje banknot barmance.
- Wolałbym pić ciebie niż piwo - szczerzy zęby do barmanki, po czym wciąż z pełnym kuflem zwraca się do Mad Twattera.
- Cześć, stary. Jestem tu bo Dedal przysłał mi maila. Jestem Mad Hatter - wyciąga rękę do Angola.

Ciekawe kim są, do cholery. Naprawdę ciekawe.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Mad Twatter nawet się do ciebie nie odwrócił. Powtórzyłeś zdanie głośniej, pewny że muzyka cię zagłusza. Zero reakcji, Angol spokojnie pykał swojego fajka bezapelacyjnie mając na wszystko wyjebane. Zirytowany, klepnąłeś go w ramię.
- Poczekaj na swoją turę. – Odpowiedział spokojnie, unosząc dłoń. Uniosłeś brwi w teatralnym zdziwieniu, a Twatter wydmuchnął papierosowy dym prosto w twoją twarz. Szczypiący smród tytoniu uderzył cię niczym policzek, wściekły ścisnąłeś pięści i byłeś gotów go nimi popieścić gdy nagle coś obiło się o twoje nogi. Instynktownie sycząc, spojrzałeś w dół. Z małej wnęki pod ladą wyleciał drobny chłopczyk w uroczym sweterku i szelkach. Mad Twatter westchnął i zasunął rozporek.
- Mad Hatter, co? Chyba nie jesteśmy spokrewnieni, nie? – Uśmiechnął się nerwowo spod różowych okularów. Pokręciłeś głową, zachowując obojętny wyraz twarzy. Dotarło właśnie do ciebie jak głupio wyglądałeś z pieczątką na czole, błyszczącą się jak neonówka w ciemności. Ale ty też miałeś wyjebane, więc zachowałeś obojętny wyraz twarzy.
- Cóż, jeśli dostałeś wiadomość Dedala to pewnie już sprawdził twoje drzewa genealogiczne przynajmniej dziesięć razy uwzględniając wszystkich kochanków i porzucone dzieciaki. – Mad rzucił spojrzenie na zegarek. Ty także to zrobiłeś, i momentalnie zacząłeś rozumieć jak osobliwym indywiduum jest twój rozmówca. Jego czasomierz był różowy i plastikowy z wielkim, wesołym misiem na tarczy. Zapowiada się ciekawa noc...
- Jest dziesięć minut po północy, jesteś naszym ostatnim klientem! Słuchaj uważnie i stul dziób bo nie lubię się powtarzać! Zaaranżuję ci spotkanie z Dedalem, bo jak nie widać jest tu nieobecny. Ale przedtem ty musisz zrobić coś dla mnie! Coś, dzięki czemu będę wiedział że można ci ufać! – Angielski pedofil krzyczał ci do ucha, mieląc jęzorem niczym maniak. Ciekawe czego się naćpał?

Pięć minut później Mad Twatter wstał ze swojego miejsca i skierował się ku wyjściu. Na pożegnaniu poklepał cię jeszcze przyjacielsko po ramieniu. Ty zaś stałeś oparty o ladę i toczyłeś w umyśle zażartą dyskusję. Zadanie inicjacyjne Twattera uznałeś za dosyć ekscentryczne, nawet jak na standardy Sabatu. Wskazał ci kierunek do obskurnych, brudnych toalet które miały ułatwić sprawę. Zaproponował byś wykorzystał do tej sprawy kobietę. Po załatwieniu sprawy miałeś wrócić do niego z dowodem, będzie on czekał przed klubem. Sprawy były dwie, choć trzeba było je wydłubać. Wzrok powędrował ci do pustego kufla, a ty wyszczerzyłeś kły w sadystycznym uśmiechu.

Rozejrzałeś się dookoła. Wielki punk ze swoją dziewczyną, z jego wielką łapą utkniętą gdzieś pod jej malutką spódniczką. Nagie barmanki latały zabiegane i zapracowane flirtowaniem z klienterią. Grupa pedałów stała dalej, tuż obok kilku przestraszonych chłopców w obwisłych ciuchach. Zauważyłeś że zerkali co chwila w grupę rozgadanych przyjaciółek, podśmiewających się przy piwku i swobodnej atmosferze.

Na kogo padnie tej nocy cień śmierci?
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Boże, co za idiota.
Odruchowo wsunął dłoń pod płaszcz, głaszcząc wyślizgane drewno swoich nunchako. Nienawidził pedofilów. I miał głębokie, wewnętrzne przeczucie że prędzej czy później przypieprzy Mad Twatterowi, jakkolwiek mógł się mylić.
Przeczucia często go myliły.

Jeszcze raz rozejrzał się po knajpie. W sumie możliwości które wydawały mu się sensowne, miał dwie. Tancerz nawet przez sekundę nie pomyślał o tym, że mógłby nie załatwić tej roboty; Dedal wciągał jak bagno, złapał się na tym.

Cholerny huk! Ręce położone na barze drżą w rytm bitów. Barki same ruszają się w górę i w dół. Cholera, fajnie byłoby wskoczyć na parkiet.
Muzyka wytrząsa rozsądne myśli z głowy. Pozostaje poczucie rytmu. Z płynnymi ruchami bioder podpływa jak kot do grupki dziewczyn siedzących przy stoliku. Nieco mroczny, demoniczny uśmiech w połączeniu z czerwoną koszulą wpuszczoną w czarne spodnie, przebijającą spod czarnego, rozpiętego płaszcza powinien załatwić sprawę.
Zachęcająco wyciąga rękę do jednej z nich, wyglądającej na najodważniejszą.
W końcu, skor...
Muzyka wybija resztki myśli z głowy.
Czas zdać się na instynkt, gdy huk subwooferów czuć aż w kręgosłupie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Dziewczyny chichoczą onieśmielone twoim gestem. Przynajmniej masz taką nadzieję. Drobna kobietka w prostej, czarnej koszuli i czarnych spodniach chwyta twoją dłoń i pozwala się zaprosić do tańca. Gdy odwraca się do przyjaciółek jesteś w stanie dyskretnie przyjrzeć się jej ciału. Była to osóbka filigranowa, szczupła i pozbawiona zbędnej biżuterii (poza srebrnym pierścionkiem w kształcie motylka). Jej policzki nie błyszczały od nadmiaru makijażu, jej perfumy nie biły po oczach. Twoje zmysły powiadamiały cię o subtelnej woni lawendy w chwili gdy wasze ciała zbliżyły się do siebie. Delikatnie, lecz stanowczo prowadząc ją przez tłum wymienialiście się spojrzeniami. Od razu spodobał ci się jej uśmiech, ciepły i uprzejmy. Znaleźliście sobie własne, mało zatłoczone miejsce w odpowiedniej odległości od jej przyjaciółek (uważnie śledzących każdy wasz krok).

Zwierzyna oddaliła się od stada. Poruszając barkami w rytm muzyki, uważnie poruszając nogami zacząłeś swój dans macabre. Uśmiechała się, nieświadoma twoich zamiarów. Nie wyglądała na dziwkę. Z pożądaniem obserwowałeś płynność jej ruchów, początkowo nieśmiałych lecz szybko nabierających pikanterii. Kładąc dłonie na jej biodrach, zbliżyłeś się tak że wasze usta dzieliła jedynie mała przestrzeń. Dłoń powędrowała ku górze jej pleców, gładząc przyjemną w dotyku tkaninę koszulki by wkrótce spotkać ciepłą skórę szyi. Palcami muskasz jej długie, czarne niczym noc włosy. Zbliżając usta do jej ramion wciągasz łapczywie powietrze, napawając się delikatną mieszanką kobiecego potu z jej lawendowymi perfumami. Drugą ręką nawigujesz ruchy dziewczyny, powstrzymując się od zbyt wielkiej łapczywości. Już dawno żaden śmiertelnik nie wydawał ci się taki... czysty, piękny? Jej zapach sprawia że gubisz się, i nim jesteś w stanie zauważyć, słyszysz jej śmiech we własnym uchu. Przez moment tańczyliście wolnego w rytm kojącej muzyki Roba Zombie. Krzywiąc swoją mordę w uśmiechu, spoglądasz jej w oczy...

Duże, brązowe oczy. Nie podkrążone, wypoczęte, z takim wdziękiem współgrające z jej rozbrajającym uśmiechem. Oczy, których musisz ją pozbawić.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Jedna dłoń w talii, druga ujmuje jej rękę.
Półobrót.

Znów ten cholerny huk muzyki. Co to? Tancerze nie wie, nie rozpoznaje. Za rzadko tu bywa? niemożliwe. DJ znalazł coś nowego po prostu.
Skup się frajerze!
Skup.
Dzięki Bestii, że ma brązowe oczy. Gdyby miała szare, gałki Mad Twattera dyndałyby za chwilę na gwoździu, a Amadeus tańczyłby swój ostatni taniec przed spotkaniem Dedala, albo jakiejś jego prawej ręki.
W końcu, Alice wyglądała prawie tak samo.
Tylko te brązowe oczy. Moje zbawienie.

Zerka w stronę jej koleżanek, które straciły ich z oczu. Tłum na parkiecie i DJ na środku knajpy zbawiennie podziałały na wzrok dziewczyn, które skupiły się teraz na czymś innym. Wyrzucić ten huk ze swojej głowy!... Chwila ciszy gdy muzyka milknie. Przecież robiłeś to kiedyś, idioto. Całkiem niedawno. Przypomnij to sobie.

Jeszcze jeden taniec. Wczuć się.
Tancerz obejmuje dziewczynę, ustami lekko muskając jej ucho. Potem zaczyna je lekko pieścić językiem. Kiedyś to działało na kobiety, zobaczymy jak tym razem.
Prostuje się i patrzy jej w oczy. Tym razem mniej drapieżnie, raczej... Z czułością. Ech, było się kiedyś człowiekiem, w końcu. Zresztą, któż może patrzeć na kobietę czulej niż prawdziwy artysta?
Przytulić ją jeszcze.

Znów chwila ciszy w muzyce. Zobaczymy, zobaczymy...
Tancerz prostuje się i patrzy jej w oczy. Kiwa głową w stronę toalet, uśmiechając się znów nieco drapieżniej. Ale tylko nieco.
Czy złapie haczyk?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Dziewczyna nieśmiało kręci głową, odwracając się delikatnie w kierunku baru. Ona nie jest z takich, stary. Na szczęście nie byłeś totalnym baranem, więc machnąłeś ręką i gestem pokazałeś że chcesz zapalić i pogadać w relatywnej ciszy. Ponownie spojrzałeś się jej w oczy, wymuszając na twarz najmilszy uśmiech na jaki byłeś w stanie się zdobyć. Kobietka odpowiada ci słodkim spojrzeniem, wzruszając ramionami i kiwając głową. Uśmiechasz się raz jeszcze, uchylasz w podzięce głowę i już prowadzisz ją przez roztańczony tłum w kierunku toalet. Wokół was ludzie skaczą, wyginają się i bujają w rytm agresywnej muzyki. Podnosisz wzrok, widząc jak DJ imprezy wyciąga ręce do góry i wyje niczym wilk. Hamujesz się przed sykiem zniesmaczenia, starając się nie myśleć o wilkołakach. Chaotyczna kakofonia uderza z olbrzymich głośników wprawiając w ruch całą salę. Powietrze jest gorące i przepełnione woniami ludzkiego potu, mieszających się ze sobą perfum oraz gryzącym smrodem papierosów.

Trzymając swoją partnerkę za dłoń podprowadziłeś ją przed męską toaletę, z samej natury brudniejszej niż damska. Metalowe drzwi obmalowane były wrzutami i amatorskim grafitti. Nawet się nie domykały, a jedno spojrzenie do środka utwierdziło Tancerza w przekonaniu że dziewczyna nie weszłaby tam z własnej woli. Na pisuarze siedziała jakaś gruba dziwka a wokół kręciło się dwóch, czy trzech facetów czekających na swoją turę. Potłuczone kawałki lustra rozsypało się po podłodze, mieszając z błotem i wymiocinami. Już sam zapach odstraszał nawet ciebie.

Tymczasem twoja koleżanka rozglądała się wokół niepewnie, czekając zapewne aż poczęstujesz ją papierosem. Ty rzuciłeś spojrzenie do damskiej toalety przed którą stała grupka wytapetowanych lanserek. Zauważyłeś że ze środka ktoś co chwila wchodził i wychodził.

Nadeszła pora by działać. Czarnulka z pewnością wejdzie do damskiej ubikacji, lecz ze względu na ruchliwość trudno będzie ci załatwić swoją sprawę. W męskiej uszłoby ci to zapewne na sucho... jeśli tylko chciałaby tam wejść. Uśmiechała się do ciebie, zmieszana całą sytuacją i zbyt onieśmieloną twoją osobą żeby odejść lub zacząć konwersację.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Sięgnął ręką pod kurtkę, zastanawiając się co z tym fantem zrobić.
Przyszło mu do głowy żeby powiedzieć jej że zapomniał fajek i zaprosić ją na zewnątrz, na spacer do kiosku. Ale wtedy musiałaby się ubrać, może by się jej nie chciało, wolałaby zaczekać.
Pieprzyć to.
Wyciąga pustą rękę spod płaszcza i pochyla się do jej ucha, jakby chciał coś powiedzieć w tym hałasie. Ręke opiera na jej ramieniu.
Krew płonie w żyłach, by przyspieszyć ruchy, i nagle w rozmazującym się, płynnym ruchu jego usta przywierają do jej ust - żeby nie krzyknęła, gdy jedna ręka opiera się na jej karku, unieruchamiając głowę, a druga lekko naciska na tętnicę szyjną. Potrzeba sześciu sekund, żeby mózg pozbawiony krwi pozbawił ciało przytomności, a pocałunek pod toaletą w tym miejscu wygląda raczej naturalnie.

Gdy dziewczyna traci przytomność, Tancerz bierze ją na ręce. Filigranowa dziewuszka nie sprawia trudności wampirowi, który z zatroskanym wyrazem twarzy wnosi ją do męskiej toalety. Oj, koleżanka trochę za dużo wypiła, słabo jej się zrobiło. Puści pawia i zaraz jej będzie lepiej.
Zatrzaskuje drzwi od kabiny. Dobra, wreszcie spokój, zdaje się.
Wgryza się w jej szyję, żeby uzupełnić zapasy krwi. Zadanie zadaniem, a z czegoś żyć trzeba.
Potem łańcuch nunchako zaciska się na jej szyi, żeby udusić dziewczynę. Wprawdzie ma brązowe oczy i pali, ale to jeszcze nie powód żeby miała wrzeszczeć. Ktoś mógłby mimo wszystko zwrócić na to uwagę.
W końcu Amadeus zdejmuje rękawiczki i zakłada je na lewą stronę, po czym wydłubuje oczy; zakrwawione gałki chowa do kieszeni, po czym z powrotem zakłada rękawiczki na właściwą stronę.

Znów huk muzyki!

I świeże powietrze w końcu.
- Załatwione - mówi po prostu Mad Twatterowi, machając mu przed oczami... Oczami.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Podłym uśmieszkiem obdarzyłeś przyjaciółki ofiary gdy kierowałeś się ku windzie. Zachowałeś się jak prawdziwy profesjonalista – podczas zadania ręce nie drgnęły ci ani razu. Ochroniarze cię nie zatrzymywali, zaczęłaś zastanawiać się po co oni w ogóle tu stoją. Ten klub był prawdziwym domem wariatów, oceanem szaleństwa podczas sztormu. Gdy winda zaczęła jechać ku powierzchni utkwiłeś okrutne spojrzenie przed sobą. Ciekawe, zanim sufit Piekła przesłonił ci widok, mógłbyś przysiąc że widziałeś zawieszone tam klatki. Puste?

Pożądliwy uśmiech grubej recepcjonistki, zgnieciona puszka i wreszcie drzwi. Nie przejmując się niczym uderzyłeś mocarnie we wrota, szczerząc kły w agresywnym grymasie. Tej nocy nikt ci nie podskoczy. Mroźne powietrze mieszające się z ciepłą parą zaczęły muskać twoje policzki. Rozejrzałeś się w obydwie strony, szukając znajomego Angola. Głupio było by być wystawionym w takiej chwili. Jeden samochód przykuł twoją uwagę, a nieomylny instynkt drapieżcy podpowiedział ci że tam właśnie znajdziesz Mad Twattera. Instynkt instynktem, ale powiedzenie „nie rzucający się w oczy” mijało szerokim łukiem stojącego przy przystanku pick-upa. Różowy kolor, brwi namalowane nad światłami i pisany fikuśną czcionką napis na tylnim zderzaku: Cipkowóz 2K5. Gdy się doń zbliżyłeś, zauważyłeś w środku znajomego chłopca z klubu oraz jego – wydawałoby się – rodzica, samego Twattera. Na niedalekim przystanku grupa punków wyśmiewała się ze śpiącego tam bezdomnego żula.

- Załatwione. – Powiedział Tancerz obojętnym tonem, wyjmując pożądany towar z kieszeni. Mad uśmiechnął się krzywo spod okularów. Ty zaś zajrzałeś do środka, spostrzegając zawieszone na lusterku jasne dredy.
- Ty chory skurwysynu. – Angol zaśmiał się na wpół nerwowo, jakby niepewny czy przypadkiem nie przesadził. W niedalekiej alejce coś poruszyło się subtelnie w cieniu. Rzuciłeś od niechcenia spojrzenie w tamtym kierunku, prostując swoją diabelną fryzurę.
- Wywiązałem się ze swojej części umowy. Teraz kolej na ciebie. – Słowa wypowiedziałeś najbardziej obojętnym tonem na jaki mogłeś się zdobyć i zawrzeć w nim ukrytą groźbę.
- Tak, tak, tak. Eee, jasne, już. Widzisz, Dedal wie kim jesteś. - Zająkał się Mad Twatter, zaraz spoglądając Castowi prosto w oczy, dając mu do zrozumienia że lepiej słuchać.
- Dedal wie co robisz, wie co planują tobie zrobić. Uwierz mi, służyłem potężnym krwiopijcom w Londynie, ale nigdy nie spotkałem kogoś jak Dedal. On pomoże ci dojść na szczyt i zemścić się na twoich zazdrosnych krewniakach... jeśli ty pomożesz jemu. – Amadeus zmrużył oczy. Nie czuł podniecenia, takiego emocje odeszły wraz z jego życiem. Ale obietnica potęgi – i – skopania dup jego wrogom było typem okazji których się nie przepuszcza.

Ponowne poruszenie w alejce między budynkami, tym razem jednak jego sprawca – a raczej sprawczyni – wychodzi spokojnym krokiem z ukrycia, a jej oblicze przez moment odkrywa żółte światło latarni. Była to wysoka, szczupła kobieta o kruczoczarnych włosach i hipnotyzującym spojrzeniu. Od razu twoją uwagę przykuła jej twarz, a dokładniej tajemniczy tatuaż otaczający jej oczy. Były to dwa, wielkie, niebieskie motyle. Czując na sobie spojrzenia młodych punków, ścisnęła uwodzicielsko swoje czerwone niczym wino usta i wypracowanym krokiem modelki zaczęła sunąć ku Tancerzowi. Ubrana była w czarny płaszcz z futerkiem. Gdy się zbliżyła spostrzegłeś że guziki stylizowane miała na trupie czaszki, natomiast czerń jej ubioru skrywała wypisane jaśniejszą czcionką różne określenia seksu rozsiane po całym płaszczu. Zauważyłeś że jej wzrost to – jak się spodziewałeś – ułuda spowodowana szpilkami tajemniczej kobiety. Stanęła tuż przed tobą, gryząc ponętnie wargi. Coś było w niej nie tak... przyglądając się jej uzębieniu gdy zaczęła mówić, zrozumiałeś już co.
- Wystarczająco długo czekałam, Twatter. – Głos miała niezwykle seksowny, każdy śmiertelnik byłby gotów dlań zginąć. Tancerz jednak wiedział lepiej. W świecie gdzie wygląd może być dowolnie zmieniany i kształtowany, ufanie czemuś tak ulotnemu jak zewnętrzna uroda było jawnym przejawem głupoty.
- Tak, panie Hatter, to jest pani Samanta Bloodmoon. Ona też pragnie poznać pana Dedala. – Uśmiechnąłeś się do niej teatralnie, posyłając delikatne skinięcie głową. Angol klepnął swojego dzieciaka w ramię, a ten podał mu telefon komórkowy.
- Niestety, szef pozwolił tylko na jednego rekruta tej nocy... – Wymruczał pod nosem Mad gdy wybierał numer, widocznie nie zdając sobie sprawy że mówi to na głos.

Tak byłeś zajęty rozmową z Twatterem a potem nową towarzyszką że całkowicie straciłeś głowę dla otoczenia. Ktoś darł się gdzieś z tyłu. W ostatniej chwili odwróciłeś głowę, spostrzegając jak jeden policjant wsiada z drugim do radiowozu. Obydwaj gapią się na ciebie.
- Och kurwa! – Piszczy Mad Twatter i ciska w gaz tak gwałtownie, że jego telefon wypada przez okno i pada ci pod stopy. Nim ty, ani twoja towarzyszka jesteście w stanie zareagować, Cipkowóz odjeżdża zostawiając was z zapowiadającym kłopoty wyciem syren.

Droga skręca w prawo w odległości kilkunastu metrów. Mniej więcej taka odległość dzieli was od stróżów tego prawa. Na ulicy rozstawione są gdzieniegdzie samochody, jednak włamanie do jednego i uruchomienie go trochę by potrwało. Niedaleko znajduje się alejka z której wyłoniła się Samanta, choć nie wiesz gdzie ona prowadzi. Tak czy siak, stanie w miejscu na nic się nie zda, nawet z mocą krwi. I spróbuj biegać w szpilkach.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Samanta »

Kobieta stała w cieniu jednej z kamienic opierając się o zimny mur budynku. Alejka w której stała była dosyć krótka lecz osłona nocy nie pozwalała na odkrycie tego co znajduje się na jej końcu. Spalając swojego kolejnego papierosa wyrzuciła peta na ziemie gniotąc go swoją szpilką. Lekko opierając głowę o ścianę budynku westchnęła patrząc się na różowy samochód zaparkowany przy pobliskiej ulicy. Patrząc się w tamtą stronę lekki uśmiech zawitał na jej twarzy myśląc co stało się z jej ofiarą . Uważała ze jej zadanie było dla niej dziecinadą. Miala by z tego większą frajdę jak chłopak owej dziewczyny nie wyszedł na papierosa, lecz i tak gdy wrócił jego mina była dla niej największą satysfakcją. Zawsze miała ze sobą różnorakie tabletki i proszki, gdyż takie rzeczy zawsze się przydają. Wsypanie ich do czyjegoś drinka nie było przeszkodą. Uśmiech kobiety jeszcze bardziej się poszerzył widząc przed oczyma obraz trzech mężczyzn czekając na swoją kolejkę przy nagiej kobiecie Nagle "wspomnienia" kobiety z przed paru chwil przerwał mężczyzna podchodzący do różowego pick-upa. Tym razem nie miała zamiaru czekać dłużej. Jednym ruchem oderwała plecy od zimnego muru i ruszyła w stronę auta. Mijając grupę punków których spojrzenia zazwyczaj zatrzymywały się na jej piersiach. Wampirzyca nawet nie spojrzała w ich stronę. Szybkim krokiem zmierzała teraz w stronę nieznajomego.

-Wystarczająco długo czekałam, Twatter. - Zaczęła swoim podirytowanym głosem. Rozglądając się do okola jej spojrzenie zatrzymało się na przystojnym, nieznajomym wampirze, który jak się okazało tez chciał wstąpić w szeregi niejakiego Deadala. Szybko jednak jej kolejne przemyślenia przerwały jakieś krzyki i nim się obejrzała różowy pick-up znikną jej z przed nosa.
-świetnie. - Powiedziała półszeptem. Jej oczy przykuj telefon który wypadł z okna samochodu. Szybo schyliła się i podniosła go nie zwracając uwagi na wampira, który stal teraz osłupiony tak jak ona. *Ciekawe co teraz* Pomyślała patrząc się w zaułek z którego wyszła. Nie wiedziała co znajduje się na jego końcu ale chyba było to ich jedyne wyjście ratunku.
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Oczy Tancerza rozszerzają się gwałtownie.
Niemal w tej samej chwili, prawie instynktownie, jego krew płonie, by przyśpieszyć ruchy. Dłoń wystrzeliwuje nagle po telefon, z nadzieją że zdąży chwycić go przed wampirzycą.

Niezależnie jednak od wyniku tego pojedynku, Amadeus odwraca się na pięcie i rusza do biegu.

No cóż, czasem trzeba poświęcić czyjeś życie. Czasem zaś czyjeś nie-życie. Zresztą, do cholery, czego policjanci niby mają od niej chcieć? Sam fakt że stało się koło poszukiwanego przestępcy jeszcze nie czyni cię zbrodniarzem.
Chyba.

Skręca gwałtownie w alejkę, czując jak uszczupla zapasy krwi które uzyskał dzięki miłej dziewczynie o brązowych oczach. Paliła, to niedobrze. Był estetą jeśli chodzi o wygląd, ale jeszcze bardziej jeśli chodzi o zapach. A smród tytoniowego dymu należał do najobrzydliwszych zapachów jakie znał. Może częściowo dlatego że tak często spotykał się z nim na ludziach. Może oni nie czuli tego fetoru dobywającego się z ich włosów i ubrań, ale tylko dzięki sile przyzwyczajenia.
Jego nadnaturalnie szybkie ruchy sprawiają że ma wrażenie jakby wychodził z własnej skóry, jakby jego ciało prześcigało jego umysł. Jakby nogi niosły go szybciej niż myśli.

Bzdury, oczywiście. Ale to całkiem przyjemne uczucie.
Śmiesznie zacznie się robić dopiero jak trafię na ścianę, pomyślał.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiotak pijca 2005

Post autor: Seth »

Mozolny, powolny świat nagle nabiera tempa. Czujesz jak vitae niczym Red Bull dodaje ci skrzydeł. Dla ciebie wszystko wokół dzieje się naturalnie. Dla tych co patrzą, zapierdalasz jak błyskawica. Łapa wylatuje w dół, chwytasz telefon. Wytatuowana laska przegrywa tą rundę. Pędzisz ku alejce. Radiowóz włącza syrenę. Rozpoczyna się pościg. Królik wpada do alejki, przeskakując nad workiem ze śmieciami. Auto wjeżdża za nim. Droga jest prosta, nie widać końca. Żadnych schodów, tylko parę kontenerów na śmieci.

Tancerz nagle zwalnia, przebiera nogami powoli, jakby pływał w melasie. Pozwala się zbliżyć, na słuch rozpoznając jak blisko są syreny, wpatrując się w kolorowe odblaski na ścianach. Czekał aż będą tuż-tuż.
I znów płonie vitae!
Prawa noga do przodu, oprzeć się na pięcie, pół obrotu. Jeden krok do przodu, gwałtowne poderwanie nóg do góry. Tancerz wskakuje na maskę.
Odbić się, na dach, i gazu! Tutaj jest wąsko, może nie zawrócą.

Akcja przebiega jak w zegarku. Blacha radiowozu jęczy gdy twoje buty w nią uderzają. W tym samym momencie radiowóz hamuje. Pisk opon. Nie ma za co się złapać, Tancerz leci tam skąd przybył. Przed radiowóz. Bezwładne zwłoki uderzają o ziemię, odbijając się boleśnie. Drzwi auta otwierają się gwałtownie.
- Stój! – Ryczy łysy gliniarz (z resztkami frytek na uniformie).

Głowa przekręcona jak to tylko możliwe, symulując skręcenie karku. Amadeus nie oddycha. Żadna trudność, udawać trupa, gdy jest się martwym.
Zupełnie przypadkiem wykręcona ręka spoczywa na klatce piersiowej, tak, by mieć blisko do zabranej ze sobą broni.
No podejdź, podejdź...

Drugi policjant trzyma Casta na muszce. Kierowca w międzyczasie wyjmuje własną broń i kajdanki, powoli zbliżając się do wampira. Na jego twarzy maluje się niepewność. Czujesz jego intensywny pot. W dodatku leżysz w kałuży.

Zastanawia się czy zdołałby tak długo wstrzymać oddech, gdyby był żywy. Pewnie nie. Cholera, płaszcz kompletnie przemoknie, a pralnia to drogi interes ostatnio. Może czas zainwestować w pralkę?
Jeszcze parę kroków. Zasłoń mnie przed swoim kumplem, idioto. No zasłoń.

Policjant staje nad Tancerzem. Minimalnie wchodzi w linię strzału. Powoli, chwyta kajdanki i schyla się w dół by je nałożyć.
- On w ogóle żyje? – Odzywa się partner gliny, wciąż trzymając pistolet wycelowany w krwiopijcę.

Cholera, potem znów będzie trzeba iść się napić.
Płonie krew, żeby przyspieszyć. Błyskawiczne uderzenie w podbródek policjanta, zerwanie się na nogi i sprint do drugiego; w ręku pojawia się błyskawicznie nunchako. Żeby tylko nie zdążył zareagować! Tancerz w biegu bierze zamach...

I uderza! Gliniarz wykrzywia się w bólu, przyjmując uderzenie prosto w szczękę. Drugi uderza w ścianę, zamroczony i niezdatny do akcji przez kilka sekund. Teraz szybko! Wampir wślizguje się do radiowozu. Gliniarze nigdy nie gaszą silnika; ma to swoje zalety.
Wsteczny i gaz do dechy! Może nawet i kobitkę uda się z tego wyciągnąć?

Krwiopijca wyskakuje na ulicę, o mało nie uderzając w nadjeżdżający nocny autobus. Szybki nawrót, wyłącza syreny. Punków z przystanku już nie ma, za to wampirzyca stoi niczym posąg na chodniku. Tancerz zachęcająco otwiera drzwi, obdarzając ją szarmanckim uśmiechem.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
Samanta
Marynarz
Marynarz
Posty: 280
Rejestracja: czwartek, 10 stycznia 2008, 21:13
Numer GG: 4667494
Lokalizacja: NY
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Samanta »

-Skurwiel! - Powiedziała przez zęby gdy mężczyzna złapał za telefon i wbiegł w ciemna uliczkę. Wszystko działo się wyjątkowo szybko dla oczu zwykłego śmiertelnika lecz dla wampirzycy akcja toczyła się w normalnym tempie. Gdy chłopak znikną w ciemnościach alejki ścigany przez radiowóz Samanta ruszyła w tamta stronę. Stając w tym samym miejscu, z którego niedawno się wyłoniła oparła się o zimny mur nasłuchując. Wiedziała ze wampir poradzi sobie bez problemu z dwoma gliniarzami. Wpatrując się w głąb zaułka co chwile widziała tylko czerwono- niebieskie światełka które wypełniały ciemność. Nie miała zamiaru mu pomagać, tak naprawdę miała nadzieje ze coś mu się stanie wtedy ona miała by gwarantowane miejsce w klanie Dedala. Myśląc o nieznajomym, który właśnie załatwiał swoje kryminalne sprawy w zaułku, lekki uśmiech zawitał na jej twarzy. Przypominał jej kogoś z poprzedniego życia... Niestety nie mogla sobie przypomnieć kogo. Z zamyślenia wyrwał ja pisk opon radiowozu. Instynktownie szybkim krokiem wyszła na główną ulice stając w tym samym miejscu gdzie wampir zostawił ja ociekając w alejkę. Przyglądając się ze skupieniem na wyjeżdżający radiowóz nie zmieniała tajemniczego wyrazu twarzy. Gdy drzwi od auta otworzyły się jej brwi lekko uniosły się nad jej oczyma sprawiając ze tatuaż motyla wyglądał jeszcze bardziej spektakularnie. Rozglądając się dokoła zobaczyła kolejnego gliniarza biegnącego w jej stronę.
-Stoj! - Krzyknął
Szybkim krokiem podeszła do auta i siadając od strony pasażera trzasnęła drzwiami. Jej wzrok zatrzymał się na nieznajomym wampirze ignorując jego szarmancki uśmiech.
Samanta Bloodmoon

Fire and ice, somehow existing together without destroying each other. More proof that I belonged with him.
-Bella Cullen, Breaking Dawn
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

- Witam piękną panią - przycisnął pedał gazu i ruszył z miejsca, wąskimi uliczkami tej dość... Nieciekawej dzielnicy.
Kobieta wyglądała dość interesująco, choć dla przyzwyczajonego do piękna Tancerza nie była widokiem niespotykanym. Spojrzał na nią jeszcze raz, po czym zwrócił wzrok na drogę, mimo wszystko prowadził teraz.
- Myślę że powinniśmy spróbować zadzwonić do Dedala z jakiegoś spokojniejszego miejsca, prawda? - nawet nie czekał na jej odpowiedź, skręcając w boczną uliczkę. - Sądzę że należy na razie znaleźć jakieś miejsce do pozostawienia samochodu, a potem podążyć na spotkanie. Ale na razie... - wyciągnął telefon z kieszeni i otworzył listę ostatnio wykonywanych połączeń. Wybrał ponownie ostatni numer, prowadząc jedną ręką, ostrożnie.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Seth
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1448
Rejestracja: poniedziałek, 5 września 2005, 18:42
Lokalizacja: dolina muminków

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: Seth »

Szare i smutne bloki mieszkalne migały za szybami radiowozu. Między nimi wyrastały ulubione przybytki tutejszej konsumpcyjnej ludności, sex shopy i sklepy z bronią. Dziesięciolatek marzący o karierze policjanta, stróża prawa i porządku mógłby zacząć tu swoją karierę. Kajdanki z różowym futerkiem i spluwa znajdowały swoich nabywców w każdym przedziale wiekowym. Trupie dłonie Tancerza wybierały ostatni numer z komórki Mad Twattera. Tymczasem Samanta siedziała pozornie wyluzowana, obserwując dziwki stojące co jakiś czas przy krawężniku czy latarni. Zastanawiała się ile z nich jest nieletnich. Nie ma nic słodszego niż krew młodej kurewki. Pazury trzymała na kolanach, gotowa w każdej chwili zgarnąć swoją nagrodę. Dedal chce tylko jednego wampira? To go dostanie, i bynajmniej nie tego zgrywającego mrocznego krwiopijcę lalusia. Cholera, znowu będzie musiała wyskrobywać resztki ciała spod paznokci.

Ktoś odebrał telefon. Amadeus przez chwilę milczał, i choć był to zaledwie ułamek sekundy, wydawał się wiecznością. Gdyby wciąż żył i czuł, to ogarnęłoby go to straszne uczucie które towarzyszy rozmowom kwalifikacyjnym, czy miłosnym wyznaniom gdy czyni się je pierwszy raz. Uciekająca pewność siebie, mętlik w głowie, przeczucie zbliżającego się końca.

Ale Amadeus nie czuł już jak człowiek. Toteż po wiecznym ułamku sekundy, zdołał wydusić z siebie tylko dwa słowa.
- Kurwa co?
- „Powiedziałam że słucham pańskiego zamówienia?” – odezwał się głos kobiety pracującej w Pizza Hut. Samanta wybuchła szyderczym śmiechem. Tancerz nie odpowiedział nic tylko się rozłączył. Koniec nadszedł, gniew gotował się w wampirze niczym w kotle. Szyderczy śmiech siedzącej obok pięknisi doprowadzał go do szału. Miał ochotę chwycić ją w czułym uścisku i skręcać nieudolnie kark w jak najwolniejszym tempie. Jakież to byłoby piękne. I stałoby się prawdą, gdyby komórka nie zaczęła wibrować. Nowa wiadomość, nieznany numer.

„Zawieź ich do najbliższego Burger Kinga, znajdę was. Spartol coś, to powieszę twojego synalka i będę spijał z niego miesiącami.”

Usta Tancerza wykrzywił okrutny grymas. Samanta spojrzała na wiadomość, zagryzając teatralnie wargi. Teraz było was już dwoje, i póki co byliście skazani na siebie. Jeśli Dedal okaże się psychopatą, sojusznicy byliby wskazani. A żadne z was nie miało w Nowym Jorku nikogo poza sobą. I nawet sobie nie mogliście ufać. Teraz nadszedł czas działania, Cast zatrzymał radiowóz na światłach, tuż przed śmieciarką. Dwójka mężczyzn uczepionych kontenera spoglądała się na was zmęczonymi spojrzeniami. Trzeba było się uczyć, to nie musielibyście grzebać w brudach.

Samanta i Amadeus mogli pojechać do Burger Kinga najbliższego Piekłu, albo mogli zawrócić i udać się do legowiska Tancerza po broń. Cokolwiek by zdecydowali, jeżdżąc tym autem będą rzucali się w oczy bardziej niż biały w czarnym getcie Brooklynu.
Seth
Mu! :P (ja przynajmniej działam pod przykrywką)
http://www.pajacyk.pl/- wstawic do zakładek i klikać raz dziennie! NATYCHMIAST!
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Wampir: Maskarada] Krwiopijca 2005

Post autor: BlindKitty »

Diabli wiedzą jak dużo czasu da nam Dedal. A jeśli nie znajdzie nas w Burger Kingu, to będziemy mieli przesrane.
Wróć, ja będę miał przesrane. Laska jak laska, pewnie sobie poradzi. Tancerz skręca, zastanawiając się gdzie jest najbliższy Burger King.
- Słuchaj, nie wiem co ty o tym sądzisz, ale ja uważam że powinniśmy jechać do tego Burger Kinga, i to w miarę możliwości szybko - odezwał się przyjaźnie do nowej towarzyszki, zerkając w lusterka. - Zostawimy brykę w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu ze dwie czy trzy przecznice dalej i pójdziemy tam pieszo - dodał jeszcze.

Ludzie na chodnikach parzyli spojrzeniami. Ktoś może w końcu zacząć się dziwić czemu radiowozem jedzie taka parka jak oni. No nie, w sumie dziwić, to oni już się dziwią. Teraz jest raczej kwestia tego, żeby nikt się nie zdziwił na tyle żeby zawiadomić gliny o swoim zdziwieniu.

Nie czekając na odpowiedź pojechał w stronę restauracji.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Zablokowany