[WFRP] Ciemność i Krew
: niedziela, 21 września 2008, 17:52
Tak więc zaczynamy. Co do zasad: posty w trzeciej osobie, długie na 5 stron być nie muszą, ważne by ciekawe i treściwe. Czas na odpisanie – tydzień. Przed postem imię postaci, pogrubioną czcionką. Dialogi między postaciami (jeśli jakieś dłuższe) najlepiej rozegrać przez komunikatory (GG, AQQ, Jabber, whatever...) – oszczędzi nam to przestojów w sesji.
Tekst piszemy tak, - dialogi tak, "myśli tak", a poza sesją tak
Jeśli chodzi o samą przygodę, to jest to jedna z tych w których dużo się walczy, choć i pewnie pojawi się coś, by ruszyć głową. W razie jakichś niedopowiedzeń czy niejasności w jakiejś kwestii (jestem tylko człowiekiem) walcie na PW lub w rekrutacji. Dobrej zabawy życzę i ruszamy.
WARHAMMER - CIEMNOŚĆ I KREW
15 Kaldezeit (listopad) 2523 Anno Sigmari, późny wieczór
Prowadzący karczmę „Czerwony Kaptur” starszy mężczyzna nie przepadał zbytnio za deszczem ze śniegiem i wilgocią. Lata młodości miał już za sobą i takie rzeczy owocowały u niego co najwyżej bólem w krzyżu. Oj, bardzo nie lubił takiej pogody, ale dziś… cieszył się nią.
I nic dziwnego – mało kto w porę deszczową lubił obozować pod gołym niebem i nawet dzielni poszukiwacze przygód prychający na niebezpieczeństwa niebezpiecznego świata chętnie korzystali z ciepłych i suchych łóżek. Zmuszeni do prowadzenia interesów o tej porze roku kupcy też chętnie zostawali dłużej i zamawiali więcej jadła oraz napitków przed wyruszeniem w dalszą drogę więc ogólnie interes kwitł.
Tego wieczora nie było co prawda pełno, ale i tak znalazło się trochę gości. Największy stolik zajęli jacyś kupcy, każdy ze zbrojną eskortą i jak wiedział karczmarz, z wozami wypchanymi po brzegi. Sądząc z rozmowy, obywaj podążali szlakiem w kierunku Altdorfu, ale w przeciwnych kierunkach i wymieniali się właśnie informacjami o miejscach do których zmierzali. Ich ochroniarze – w pierwszym przypadku dwóch krzepkich krasnoludów, w drugim elf i człowiek bez oka – z nieufnością przyglądali się reszcie zgromadzonych. No może z wyjątkiem elfiego barda, który umilał towarzystwu czas swymi balladami.
Dwa stoliki dalej siedziało dwóch krasnoludów w kolczugach. Ich potężne, oparte o ścianę topory świadczyły o tym, iż nie są to zwykli górnicy czy inżynierowie będący przejazdem. Twarz jednego z nich poznaczona była bliznami, drugi najwyraźniej nie miał prawego oka które zasłaniała czarna opaska przewiązana z tyłu głowy. Tuż obok nich pewien dystyngowany, dobrze ubrany młodzieniec grał w kości z grubym jegomościem, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę gości. Przy barze siedział młody elf i popijał jakiś trunek wespół z towarzyszącą mu elfią kobietą.
Noc już na dobre rozpostarła swój całun nad okolicą, a płomienie ochoczo tańczyły w wielkim karczemnym kominku otulając całą salę usypiającym ciepłem. Pogoda była paskudna i tylko idiota lub jakiś zbłąkany jeździec mógł teraz przebywać na zewnątrz. Od czasu do czasu dawał o sobie znać potężny wiatr który zerwał się wraz z ulewą wywołując dziwne zawodzenie, które usłyszeć można było w głównej sali. Wieczór zdecydowanie nie należał do najprzyjemniejszych... na trakcie rzecz jasna.
Zrządzeniem losu zasiedliście przy wspólnym stole znajdującym się w kącie sali, nieopodal szynku, obserwując towarzystwo w lokalu, które pochłonięte było własnymi sprawami. Było dość gwarno, a sala pogrążona była w klimatycznym półmroku – płonęło jedynie kilka kaganków nadając lokalowi osobliwą atmosferę. Między stołami lawirowały dwie młode ludzkie kelnerki, które donosząc jadła i napitku profesjonalnie unikały zalotów co bardziej podpitych jegomości. Nim się obejrzeliście, jedna z nich, szczupły rudzielec w czarnym gorsecie opinającym jej apetyczne, duże piersi, które niemal wylewały się z wielkiego dekoltu, pojawiła się przy waszym stoliku i rzekła delikatnym głosikiem.
- Witamy w „Czerwonym Kapturze”. Czy coś państwu podać? Wino mamy wspaniałe, piwo też niezgorsze. Do tego kasza, jajecznica, bądź naleśniki z serem. - po tych słowach położyła na stoliku kartę dań. - Proszę przejrzeć, a ja za chwilę zrealizuję państwa zamówienia.
Standardowo opiszcie wygląd swoich postaci, tak jak widzą je towarzysze przy stole. Jeśli chcecie zamówcie sobie coś do żarcia i (też jak chcecie) nawiążcie jakiś dialog. Zresztą, co ja wam będę mówił – sami wiecie . Miłej gry!
Tekst piszemy tak, - dialogi tak, "myśli tak", a poza sesją tak
Jeśli chodzi o samą przygodę, to jest to jedna z tych w których dużo się walczy, choć i pewnie pojawi się coś, by ruszyć głową. W razie jakichś niedopowiedzeń czy niejasności w jakiejś kwestii (jestem tylko człowiekiem) walcie na PW lub w rekrutacji. Dobrej zabawy życzę i ruszamy.
WARHAMMER - CIEMNOŚĆ I KREW
15 Kaldezeit (listopad) 2523 Anno Sigmari, późny wieczór
Prowadzący karczmę „Czerwony Kaptur” starszy mężczyzna nie przepadał zbytnio za deszczem ze śniegiem i wilgocią. Lata młodości miał już za sobą i takie rzeczy owocowały u niego co najwyżej bólem w krzyżu. Oj, bardzo nie lubił takiej pogody, ale dziś… cieszył się nią.
I nic dziwnego – mało kto w porę deszczową lubił obozować pod gołym niebem i nawet dzielni poszukiwacze przygód prychający na niebezpieczeństwa niebezpiecznego świata chętnie korzystali z ciepłych i suchych łóżek. Zmuszeni do prowadzenia interesów o tej porze roku kupcy też chętnie zostawali dłużej i zamawiali więcej jadła oraz napitków przed wyruszeniem w dalszą drogę więc ogólnie interes kwitł.
Tego wieczora nie było co prawda pełno, ale i tak znalazło się trochę gości. Największy stolik zajęli jacyś kupcy, każdy ze zbrojną eskortą i jak wiedział karczmarz, z wozami wypchanymi po brzegi. Sądząc z rozmowy, obywaj podążali szlakiem w kierunku Altdorfu, ale w przeciwnych kierunkach i wymieniali się właśnie informacjami o miejscach do których zmierzali. Ich ochroniarze – w pierwszym przypadku dwóch krzepkich krasnoludów, w drugim elf i człowiek bez oka – z nieufnością przyglądali się reszcie zgromadzonych. No może z wyjątkiem elfiego barda, który umilał towarzystwu czas swymi balladami.
Dwa stoliki dalej siedziało dwóch krasnoludów w kolczugach. Ich potężne, oparte o ścianę topory świadczyły o tym, iż nie są to zwykli górnicy czy inżynierowie będący przejazdem. Twarz jednego z nich poznaczona była bliznami, drugi najwyraźniej nie miał prawego oka które zasłaniała czarna opaska przewiązana z tyłu głowy. Tuż obok nich pewien dystyngowany, dobrze ubrany młodzieniec grał w kości z grubym jegomościem, zupełnie nie zwracając uwagi na resztę gości. Przy barze siedział młody elf i popijał jakiś trunek wespół z towarzyszącą mu elfią kobietą.
Noc już na dobre rozpostarła swój całun nad okolicą, a płomienie ochoczo tańczyły w wielkim karczemnym kominku otulając całą salę usypiającym ciepłem. Pogoda była paskudna i tylko idiota lub jakiś zbłąkany jeździec mógł teraz przebywać na zewnątrz. Od czasu do czasu dawał o sobie znać potężny wiatr który zerwał się wraz z ulewą wywołując dziwne zawodzenie, które usłyszeć można było w głównej sali. Wieczór zdecydowanie nie należał do najprzyjemniejszych... na trakcie rzecz jasna.
Zrządzeniem losu zasiedliście przy wspólnym stole znajdującym się w kącie sali, nieopodal szynku, obserwując towarzystwo w lokalu, które pochłonięte było własnymi sprawami. Było dość gwarno, a sala pogrążona była w klimatycznym półmroku – płonęło jedynie kilka kaganków nadając lokalowi osobliwą atmosferę. Między stołami lawirowały dwie młode ludzkie kelnerki, które donosząc jadła i napitku profesjonalnie unikały zalotów co bardziej podpitych jegomości. Nim się obejrzeliście, jedna z nich, szczupły rudzielec w czarnym gorsecie opinającym jej apetyczne, duże piersi, które niemal wylewały się z wielkiego dekoltu, pojawiła się przy waszym stoliku i rzekła delikatnym głosikiem.
- Witamy w „Czerwonym Kapturze”. Czy coś państwu podać? Wino mamy wspaniałe, piwo też niezgorsze. Do tego kasza, jajecznica, bądź naleśniki z serem. - po tych słowach położyła na stoliku kartę dań. - Proszę przejrzeć, a ja za chwilę zrealizuję państwa zamówienia.
Standardowo opiszcie wygląd swoich postaci, tak jak widzą je towarzysze przy stole. Jeśli chcecie zamówcie sobie coś do żarcia i (też jak chcecie) nawiążcie jakiś dialog. Zresztą, co ja wam będę mówił – sami wiecie . Miłej gry!