[Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: mone0 »

Doom

W końcu Ron doczekał się posiłku, kolejka była długa, ale im dłużej czekał, tym jedzenie okazało się smaczniejsze. Greg rozkazywał reszcie ochrony, układali jakieś "fortyfikacje", raczej przypominało to niezdarnie zbudowany murek z piasku. Czarnoskóry nie zamierzał angażować się w to fizycznie, tym bardziej, że nie miał pojęcia o budowaniu, jedyne co potrafił to niszczyć. Najemnicy ustawiali się na pozycjach wyznaczonych przez nowojorczyka. Ron jak siedział przy ogniu, tak siedział - przecież kazali pilnować mu ludzi. Wiało nudą w około, totalne zero poruszenie od ostatniego dziwnego pochrząkiwania z głośnika.
Nie mogło to trwać w nieskończoność, a jakże! Rozległy się strzały i odgłosy przedzierania się czegoś, lub kogoś przez las. "Doom" poprawił bejsbolówkę, odbezpieczył PM-a i beztrosko czekał, aż coś co uzna za zagrożenie wejdzie mu pod lufę. Niestety wyręczyła go grupa obsadzająca zewnętrzną część obozu. To była egzekucja bezbronnych ludzi, czego nikt się nie spodziewał. "Wróg odwrócił uwagę dywersyjnym atakiem." Nagle z drugiej strony z krzaków wybiegł wielgachny mutant, unieszkodliwiając 2 ochroniarzy. "No to ładne spotkanie...to coś może równać się ze mną" - popatrzył z uśmiechem, gdy bestia przystanęła i złapała konowała.
- Salawa potworowi w nogi!
Ron przymierzył, by doktorka przypadkiem nie drasnął i oddał serię po nogach.

Gdy to go nie powstrzyma, wyciąga większy kaliber.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Matt_92 »

David

Tropiciel wyciągnął z plecaka menażkę i sztućce i stanął w kolejce. Żarcie było całkiem dobre- usiadł na którymś z większych dostępnych kamieni i powoli konsumował posiłek.
Strażnicy rozmawiali przez dłuższą chwilę, po czym zajęli sieza robienie prymitywnych fortyfikacji- z braku zajęcia, David pomógł przy pracy. Potem przeszedł się tylko wokół obozu, próbując znaleźć ślady bytności jakichś zwierząt.
Nagle z lasu wybiegli jacyś ludzie. Rozległ sięterkot serii z peemów strażników i na chwilęwszystko ucichło. David porwał plecak, zarzucił go sobie na ramiona i uklęknął przy jednym z pojazdów. Wyiągnął i odbezpieczył Magnum.
Po chwili z lasu wybiegła kolejna grupa, tym razem jakichś dziwnych mutantów. David tylko rozglądał się uważnie i sprawdzał, czy ktoś nie atakuje ich z tyłu- walka nie należała do jego bezpośrednich obowiązków.
Wtedy do obozu wpadł olbrzymi mutant i chwycił lekarza.
Usłyszał czyjś krzyk.
- Salwa potworowi w nogi!- zawołał Ron- facet, którego poznał wczoraj wieczorem gdy pies dostał bzika.
Tropiciel wycelował w nogę stwora, mierzył przez dłuższy czas i strzelił (strzał w 3 segmencie).
A d'yaebl aep arse!
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Tevery Best »

"One"
Zupa była niezła, faktycznie niezła. Tim zaczął nawet rozważać pozostanie przy grupie na dłużej, niż zamierzał, bo dobre żarcie piechotą nie chodzi. Gdyby tylko nie lepiło się do menażki, ech. Stevens siedział sobie na uboczu, połykając kolejne łyżki. Nagle wyciągnął z kieszeni pastylki i wrzucił je do zupy. Tak było je łatwiej połknąć. Potem ułożył się na ziemi i ziewnął. A potem wstał szybko i odskoczył, bo zorientował się, że leżał prawie na mrowisku.

***

Natarcie z lasu go nie przeraziło. Mutanci? I tak nie są groźniejsi od ludzi. A kiedy się okazało, że byli to ludzie z atrapami broni, również nie był dużo bardziej poruszony. Oczywiście od razu załapał, że coś jest nie tak, a to skłaniało go do myślenia. W pierwszej kolejności na temat gdzie-do-diabła-jest-mój-karabin. Na szczęście był w wozie, więc wystarczyło tylko się przespacerować parę kroków. W chwilę później Tim trzymał już w ręku odbezpieczoną snajperkę. Rychło w czas zresztą, bo niemal równocześnie rozpoczął się drugi atak. Potworasy z lasu wprawdzie mu uciekły, ale nie ta wielka góra czegoś, która po chwili wtoczyła się na polanę. Ktoś wrzasnął, żeby strzelać w nogi. Może to i miało sens, ale nie w sytuacji, kiedy bestia stała w samym środku tłumu, który w każdej chwili mógł zasłonić linię strzału. Zamiast tego Stevens wycofał się i wczołgał pod ciężarówkę, nakrywając głowę kapturem. Póki co wolał patrzeć. Dopiero gdyby podejmowane przez tamtych próby strzelania w nogi nie dały rezultatu, strzelał w głowę drania. Ale tylko raz.
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: BlindKitty »

Amy

Działo się, oj działo.
Amy jak zwykle zadymę starała się obserwować z bezpiecznej odległości. Tym razem jednak nie schowała się nigdzie wcześniej, tylko wcisnęła się w tłum. Jakoś tak było raźniej.
Czuła podstęp w tym ataku. Śmierdział na kilometr, ale przeciwnicy byli bardziej cierpliwi niż oni. Niestety.

A teraz należało działać.
Przygięła się lekko do ziemi i trzymając się w bezpiecznej odległości od monstrum, próbowała przedrzeć się w stronę lasu, zahaczając dłonią jednego czy drugiego ochroniarza i nie za głośno, żeby nie wzbudzać znów totalnego zamieszania, wskazując miejsce hałasów.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Szasza »

Wszyscy

Ochroniarze byli kompletnie skołowani. Przed nimi mogła wynurzyć się kolejna fala uzbrojonych mutantów, a za ich plecami szalała dwumetrowa bestia. Wielu z nich opuszczało stanowiska, wybierając ochronę medyka. Chwilowo ustanowiony dowodzącym, jeden ze starszych wojaków, chodził między zdezorientowanymi obrońcami i z powrotem zapędzał ich na wyznaczone stanowiska. Potwór w tłumie zdawał się być nietykalny. Nikt przy zdrowych zmysłach nie odważyłby się w niego strzelać, ale jak się okazało nie każdy był tu przy zdrowych zmysłach. Jako pierwszy wypalił czarnoskóry najemnik. Przerażony tłum rozstąpił się, pozostawiając niewielki pusty pas między Ronem, a bestią. Ludzie spoglądali na Afroamerykanina jak na idiotę, albo zdrajcę. Strzały z UMP w większości dosięgły nóg stwora, jednak nie poczyniły większych strat. Pozostawiły jedynie rozległe, płytkie rany. Ohydną, wykrzywioną twarz upośledzonego dziecka, spoczywającą na muskularnej szyli przeciął wredny uśmiech. Wyrażał zarówno pogardę dla przeciwnika, jak i dumę z własnej siły i wytrzymałości. Mutant przerzucił przez ramię lekarza, zapewniając tym samym żywą tarczę swej małej głowie. Wtedy korzystając z wolnej linii strzału, zaatakował David. Wymierzony strzał z jego rewolweru zrobił na bestii wrażenie na tyle duże, by zmyć jej pewność siebie. Pozbawiony jakiejkolwiek broni potwór wyrwał garść stwardniałej, kamienistej gleby i cisnął nią w swoich przeciwników, po czym rzucił się do ucieczki w las. Utykał na jedną nogę, więc w biegu pomagał sobie ręką. Improwizowany atak, mimo że potencjalnie groźny, nie dosięgnął przeciwników. Wystarczył jednak, by chwilowo stracili mutanta z celownika.

One

Cały czas celowałeś w głowę mutanta. Cel był mały i ruchliwy. Twój celownik przesuwał się, co chwila stykając się z łbem pokraki. Niestety żadne zetknięcie krzyżyka z celem, nie było na tyle długie, byś mógł pociągnąć za spust. Na domiar złego wynaturzeniec przerzucił przez szeroki kark konowała, tworząc żywą tarczę. Każdy twój strzał w głowę musiał skończyć się zranieniem jedynego medyka w promieniu dziesiątek mil. Gdzieś w tłumie ktoś ostrzeliwał bydlaka, ale nie robiło to na nim szczególnego wrażenia. Tu potrzeba było twojej interwencji. Właśnie zdarzyła się ku niej okazja. Bestia wyrwała się tłumu. Nadarzyła się dobra okazja do oddania strzału w jej plecy.

Amy

Zaczepiony żołdak odwrócił się w twoją stronę. Był to dość młody mężczyzna, wygolony na zapałkę. Spojrzał na ciebie wystraszonym, niepewnym wzrokiem. Ty wskazałaś mu miejsce, gdzie usłyszałaś hałasy. Trącił łokciem stojącego obok niego mężczyznę. Wspólnie odwrócili się i wymierzyli tam broń. Po chwili wynurzyły się stamtąd pierwsze wykrzywione sylwetki i lufy karabinów wycelowane w obrońców karawany. Tym razem atakowani okazali się szybsi. Do huku wystrzałów z dwóch pistoletów maszynowych, dołączyły salwy z kolejnych luf. Po chwili przygwożdżone ostrzałem mutanty, zaczęły się cofać.
-Dzięki.-powiedział ochroniarz, uściskawszy twoją dłoń i schyliwszy przed tobą głowę.

Up miał być trochę dłuższy, ale postanowiłem go rozbić dla upłynnienia akcji ;)
Obrazek
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Tevery Best »

One
Mutek ruszał się i drgał jak oszalały, czemu nie należało się dziwić, zważywszy na fakt, że strzelano mu w nogi z kalibrów wystarczających na powalenie człowieka. A on stał, nawet się nie przejmował jakoś wyjątkowo. Na dodatek zasłonił się doktorkiem, cwaniaczek. Może to zbieg okoliczności, ale może jednak on nie był taki głupi? Cóż, myślący czy nie, zasłużył na kulkę, i było mu pisane, że ją zarobi. One przymierzył dokładniej. Nie miał wiele czasu, bo bydlę biegło w las, co dawało mu tylko jedną szansę. Co gorsza, nawet gdyby zdążył, raczej by się nie poważył na poprawki - brakło amunicji. Wziął głęboki wdech i strzelił w plecy bestii, celując zaraz na lewo od szerokiego kręgosłupa. Nie wiedział, jak bardzo wynaturzony jest odmieniec, ale chyba nie aż tak bardzo, żeby obywał się bez serca? A więc, jeżeli je ma, i to pewnie mniej więcej tam, gdzie ma je i człowiek, pozostało tylko w nie strzelić. I modlić się, żeby kula dosięgła celu. Wiele jest czynników wpływających na tor lotu pocisków, a jeśli dodać do tego ruchliwość mutka, strzały mogą dosięgnąć medyka. A jeśli on się przekręci, pozostanie tylko szybka ewakuacja z obozu, bo alternatywą byłby chyba tylko sąd - a raczej samosąd.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Matt_92 »

David

Bestia złapała lekarza i zaczęła uciekać. Na to jednak tropiciel nie mógł pozwolić- chyba tylko lekarz mógł coś poradzić na przypadłość psa. Poprzedni strzał zrobił krzywdę potworowi, więc wyglądało na to że dalsza walka ma sens.
Spojrzał w stronę Amy- powiedziała coś do innych żołnierzy, a oni zaczęli strzelać do drugiej grupy mutantów.
*Dziewczyna sobie poradzi*- pomyślał, i podbiegł do następnej osłony, przykucnął tak, aby zasłaniała go całkowicie z którejś strony.
Wycelował w uciekającego mutanta, dokładnie w drugą nogę i mierzył przez chwilę, po czym oddał kolejny strzał, uważając aby nie trafić medyka.
A d'yaebl aep arse!
Chaos Theory
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: wtorek, 5 sierpnia 2008, 14:12
Numer GG: 6792464
Lokalizacja: Zion

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Chaos Theory »

Ali
W wyniku sytuacji Ali po prostu znajduje schronienie w jednym z Autokarów i jeśli zdoła przy pomocy swoich umiejętności nie wchodzić w paradę walczącym - nawet nie wychyla się nie mając chęci dostać czyjejś kulki. Jeśli nie zwrócił na siebie uwagi mutasa to czeka na dalsze wydarzenia.

wybaczcie, że tak krótko ale jakoś nie widziałem okazji do odpowiedniego wkręcenia się w sytuację, a wody lać nie chciałem.
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: mone0 »

Ron

Uśmiech na twarzy afroamerykanina zelżał lekko, gdy rany potwora okazały się tylko powierzchowne. "Do diabła z taką bronią, "Mała Zagłada" czekała na ciebie pokrako".
Bufford zdawał sobie sprawę, że istota jest albo na tyle inteligentna albo ktoś wydawał jej precyzyjne rozkazy, by porwać doktora. Jako jeden z niewielu lub jako jedyny znał się w jakiś sposób na medycynie. Czy byłby w stanie znaleźć antidotum na dziwny proszek ogłupiający żywe stworzenia? Może wystarczy jakiś chemik? Bez laboratorium nie ma jednak sensu prowadzić eksperymentów.
Ron zastanawiał się jak tak mało inteligentne stworzenia mogły przeniknąć do obozu, by dowiedzieć się o umiejętnościach medyka? A może w cale nie wiedzieli kogo chcą porwać? Nie, to wydawało się niemożliwe.
Te rozważanie nie były dobre na tą chwilę, może później...
Teraz ważne było ogarnąć się w tym całym zamieszaniu.
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: BlindKitty »

Amy

Pogłaskała żołnierza po policzku i uśmiechnęła się do niego.
- Nie ma sprawy, w końcu mnie też mogliby zastrzelić - puściła do niego oko i rozejrzała się po scenie bitwy. Nie umiała strzelać, a jej broń przeciwko temu monstrum które właśnie pryskało w las byłaby raczej bezużyteczna. Jedyne co mogła zrobić, to przyglądać się jak inni sobie radzą i trzymać za nich kciuki.

No, a w razie potrzeby mogła się poskradać za tym cholerstwem, choć z kolei nie była dobra w tropieniu... Na razie warto mieć nadzieję że ktoś go jeszcze trafi. Najlepiej mocno.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Szasza
Bombardier
Bombardier
Posty: 639
Rejestracja: niedziela, 1 października 2006, 17:54
Numer GG: 10499479
Lokalizacja: Stalowa Wola

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Szasza »

Wszyscy

Chwilowo całe zamieszanie ucichło. Jedyną akcją jaka odbywała się w tej chwili było ratowanie medyka, oddalającego się w tej chwili na plechach góry zmutowanego mięsa. Stwór mimo dość sporej zebranej ilości ołowiu dość ochoczo parł dalej, aż do momentu, gdy facet w zielonej bluzie dobył karabinka z celownikiem optycznym. Mierzenie w ruchliwe bydle zdecydowanie nie należało do prostych zadań, ale snajper wywiązał się z niego wzorowo. Huk wystrzału. Odgłos uderzenia. Bolesny jęk mutanta. Spośród namnożenia odgłosów zdawało się przebić zdesperowane mutanckie k****. Sytuacja potwora nie była różowa. Stał odwrócony plecami do luf, których pociski, mimo pojedynczej śmieszności w grupie stanowiły groźbę śmierci. To nie tak miało być. Mutant zgarbił jeszcze bardziej. Parł na przód trzęsąc się z bólu. Musiał uciekać. To jego jedyna nadzieja. Kto by pomyślał? Taka mała kulka, a tak bolała. Zaraz miały dołączyć do niej kolejne.
Basowy huk strzału z rewolweru chłopaka w białym kapeluszu i kolejny pocisk wystrzelony w poczwarę. Wyjątkowo fartowny strzał. Trafił w tył stawu kolanowego jak w strzelnicową dziesiątkę. Bestia padła na kolana. Podpierała się jedną ręką. Nie było już ucieczki. Pozostało wypełnić misję. Stwór ostatecznym wysiłkiem rzucił się naprzód, drugą ręką wrzucając medyka jak najgłębiej w haszcze. Widząc, że cel zniknął z jego oczu i słysząc odgłos miękkiego lądowania mutant ostatecznie padł na ziemię, godząc się z końcem. Dyszał ciężko i dławił się własną krwią.

Chwilę później rozległ się pisk wylatującej w powietrze racy. Potem ze wszystkich stron zawtórowały krzyki, kwiki, piski i charczenie. Chwilę później dołączyły szelesty otaczającego was ruchu.
Na chwilę wszystko umilkło, by lepiej słychać było głos z parkingowego megafonu.
-Negocjujmy.- Odezwał się zniekształcony przez wysłużony, stary sprzęt głos. Głos wyraźnie nieludzki, swoją ostrością, towarzyszącymi mu mlaskaniem i charczeniem, przywodzący na myśl obleśnego, chorego padlinożercę. Słychać było w nim szyderstwo.
-Wal, ale pamiętaj, że mamy ludzi, amunicję i jesteśmy nie gorzej przygotowani do tej walki niż ty.- Odpowiedział Greg przez swój megafon, nie zdradzając zbytnich emocji.
-Nie gorzej mówisz... heh. Chcesz się może przekonać?
Ale ja nie w tej sprawie. Bo widzisz, ludziku, tak na prawdę, to nic tu po nas. Powiedzmy, że tak samo jak wy chcecie się tu wpakować, tak my chcemy stąd wybić. Co wy na taki układ: Nie zabijemy was i nie zjemy, bo to byłoby dobre tylko na krótszą metę, jeśli wy odeskortujecie nas pięć mil od tego miejsca.
- Zaczął wykładać mutant.
-Co!? I jak ty chcesz zapewnić mnie, że to nie żaden podstęp?- Odpowiedział zaskoczony tą ofertą szef karawany.
-Szczerze mówiąc, to nie wiem, ale my upewnimy się co do waszej szczerości biorąc zakładników. Pomyślmy... Pięciu da radę. Najlepiej okularnicy, żebyśmy wiedzieli, że wam zależy. Jeśli spróbujecie wywinąć jakiś podstęp, zabijemy doktorka, spuścimy nasze psy i życzymy miłej gangreny. Stoi?- Mutancki bonzo zdawał się kpić sobie z was. Zdecydowanie mieliście do czynienia z szaleńcem, ale kto wie czy nie ze słownym szaleńcem? W swojej zuchwałości był on dziwnie przekonywujący.
-No nic. Mam zegarek. Daję wam 10 minut na uknucie czegoś . Z wątpliwościami walcie do mnie jak w dym.- Dodało po chwili dziwadło.
Greg zwrócił się do stłoczonych, przestraszonych członków karawany.
-Wraz z resztą dowództwa idziemy się naradzić. Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenie w kontaktach z mutantami, albo jakąś NAPRAWDĘ istotną refleksję, to wiecie gdzie nas znaleźć.- Powiedział, po czym udał się do swojej ciężarówki. Był wyraźnie zdenerwowany.
-Ochrona! Trzymać pozycje!- Rozkazał mężczyzna, o włosach upiętych w kucyk, a następnie poszedł za Gregiem.
Obrazek
BlindKitty
Bosman
Bosman
Posty: 2482
Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
Numer GG: 1223257
Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
Kontakt:

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: BlindKitty »

Amy

Wysłuchała uważnie całego dialogu, bo był on w obozie całkiem nieźle słyszalny, po czym przyjęła postawę - i minę - dobitnie świadczącą o tym że się martwi. I to martwi się naprawdę, naprawdę poważnie. Co nie było niczym zaskakującym, jako chemiczka była niestety narażona na to, że stanie się zakładniczką mutantów.

Niestety, nie miała żadnego doświadczenia w takich rozmowach, prowadzonych z nieludźmi, a na dodatek jedyne jej istotne refleksje okażą się istotne tylko dla niej, stwierdziła więc że nie będzie się odzywać, bo mogłaby tylko bardziej wkurzyć dowódcę. Spacerowała dookoła obozu, na wszelki wypadek wypatrując niebezpieczeństwa, z zatroskaną minką.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.

But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
Matt_92
Mat
Mat
Posty: 554
Rejestracja: sobota, 18 sierpnia 2007, 17:35
Numer GG: 6781941
Lokalizacja: Duchnice k/Pruszkowa

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Matt_92 »

David Burton

-Fatality, suko!- wrzasnął tropiciel, gdy mutant upadł na ziemię.
Szybko dobiegł do następnej osłony, takiej która była najbliżej krzaków, jednocześnie nie wystawiając go zbytnio na widok, ładując jednocześnie rewolwer.
-Hej, jesteś tam!?- krzyknął, rozglądając się za medykiem, którego przed chwilą pochwyciła bestia.

-Negocjujmy- usłyszał z głośnika, więc nieco się rozluźnił, poprawił swój kowbojski brązowy (nie biały :?) kapelusz i wycofał się bliżej środka obozu, starając się cały czas spoglądać tam gdzie zniknął medyk.
*Więc go złapali. Cholera.*- pomyślał. Szef rozmawiał właśnie z przeciwnikami.

-Czy ktoś jeszcze zniknął?- zawołał do pozostałych członków karawany. Mutanci mogli porwać jeszcze kogoś a potem dyktować więcej warunków.

Odetchnął z ulgą gdy zobaczył Amy. Zauważył, że się martwi. Skorzystał z chwili spokoju, podbiegł do niej.
-Jesteś cała?- zapytał i schował Magnum do kabury.
A d'yaebl aep arse!
mone0
Mat
Mat
Posty: 473
Rejestracja: wtorek, 10 czerwca 2008, 14:05
Numer GG: 12563782

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: mone0 »

Doom

Ron popatrzył jeszcze w stronę bestii, gdy ta uciekała w stronę lasu. Nie zdążył nawet wyciągnąć broni, padł strzał, który posłał ją w kierunku gleby. "Dobry strzał", obrócił się w stronę strzelca. "Imponujące".

Nie cieszył się zbyt długo wspólnym sukcesem, ponieważ z fabrycznego głośnika dobiegły niepokojące słowa.
- Pięknie- jęknął pod nosem - nie ma to jak banda mutasów, do tego szalonych!
Słowa Grega nie napawały Bufforda optymizmem, to samo tyczyło się jego zachowania.
"Zostałem zwerbowany do ochrony tej wyprawy, nie zamierzam brać udziału w tym całym cyrku. Dostaniemy się do fabryki, biorę gamble i dalej w drogę." - ot cały plan Afroamerykanina.
Zastanawiał się jednak dalej, co siedzi w tej fabryce, a czego obawiają się te zmutowane poczwary? Czyżby tego czegoś, co wydziela ten świński pył?
Nie chciał rozsiewać plotek, ale wiedział, że sam nie da rady opuścić tego miejsca, udał się więc w stronę towarzyszy, przy których spędził poprzednią noc. Może oni coś na to poradzą?
- Hej kowboju!- zwrócił się do Davida Burtona - co myślisz o tym całym zamieszaniu? Nie mamy medyka i tym samym nie mamy opieki, to samo dotyczy twojego zwierzaka. Nie wiem jak tobie ale coś mi tu śmierdzi. Te pokraki wiedzą więcej niż my o tym miejscu. Znasz tu kogoś, kto zna się na chemikaliach? Może będzie w stanie nas jakoś przed tym zabezpieczyć?
"drobnostki tworzą doskonałość, a doskonałość nie jest drobnostką" Michał Anioł
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Tevery Best »

One
Zrobił, co do niego należało. Trafił. Idealnie trafił, tak jak bardzo niewielu potrafiło. Ale on umiał. No i miał dobry sprzęt, to też ważne. Ale, jak się w chwilę później okazało, mutek zachował się dziwnie ofiarnie i miotnął jajogłowego w chaszcze. No fajnie, po prostu pięknie, zwłaszcza, że w chwilę później najwyraźniej przechwyciły go tam mutki. No i na nic się zdało zmarnowanie 1/5 amunicji, której nikt mu nie odda, bo gdyby ocalili medyka, to mógł chociaż liczyć na jakąś nagrodę uznaniową czy coś, a tak, to - w mordę kopane - nic, null, nihil, zero!

***

Mutki chciały pomocy ekipy w przejściu pięciu mil. Ale po co, do czorta? Ponoć są lepiej przygotowane do walki od niej. Timowi to się oczywiście nie spodobało. Nigdy nie podobało mu się płaszczenie się przed kimś, bycie traktowanym jak chłopiec na posyłki, jak mało ważny dodatek. A szczególnie ze strony jakichś niedorobionych mutantów. Ale to nie on wydawał polecenia, nie on decydował. Dlatego postanowił - jak zwykle - spłynąć z prądem. Usiadł po turecku na środku, przy ognisku, wśród biegających na prawo i lewo ludzi. Wyglądał, nie przymierzając, jak kępa kompostu z karabinem.
Chaos Theory
Pomywacz
Posty: 57
Rejestracja: wtorek, 5 sierpnia 2008, 14:12
Numer GG: 6792464
Lokalizacja: Zion

Re: [Neuroshima 1.5] Cold Steel.

Post autor: Chaos Theory »

Ali
*10 minut, 5 szczęśliwców, cholera - nawet liczby nie są po naszej stronie. Dobrze, że szukają okularników, mutasy pewnie zrobią sobie kolację po dotarciu na miejsce a na wegan nie wyglądali. *
Ludzie patrząc po sobie pełnymi paniki oczyma szukali "ochotników" do tej skazanej na porażkę misji. Jak gdyby nigdy nic wyczołgał się z pojazdu razem ze swoim bagażem sprawdził Berettę w kaburze i stanął w bezpiecznym osłoniętym miejscu (o ile takowe się znajdzie) obserwując rozwój sytuacji.
Zablokowany