[autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

[autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

http://pl.youtube.com/watch?v=G5-8rcu8T-k

Knajpa nazywała się „Hindenburg” była obleśna, ciasna, ciemna i droga – ale przynajmniej Rock&Rollowa więc wypadała całkiem nieźle na tle konkurencji. Nie było tu ani jednego ekranu za to na ścianie wisiało wielkoformatowe zdjęcie.
Obrazek Ludzie przychodzili tu by patrzeć na to zdjęcie i pić moloko. Moloko – co za świństwo. Działo jak kwas na gardło – miało się wrażenie że rozpuszcza zęby i wnętrzności. Picie tego nieuchronnie choć powoli prowadziło do śmierci w męczarniach. I o to chodziło. Przez krótką chwilę można się było poczuć panem własnego losu.

A zdjęcie było niecodziennym widokiem.

Oen patrzył na mały talerz wypełniony jakimś daniem wykonanym z pieczarek. Jak go zapewniono pieczarki były hodowane w sposób naturalny – to znaczy na ludzkim nawozie. Stosunkowo łatwo się było tego domyślić po zapachu; jakoś nikt chyba nie pofatygował się by je umyć. Po Pervitim nie chce się jeść. Tabletka kusiła.

– Oen? To dla ciebie.

Goniec pojawił się nie wiadomo skąd w swojej idiotycznej żółtej czapce z daszkiem i napisem „Zawsze na Czas!”. Nosił czerwoną kurtkę i miał spoconą, zniekształconą gębę. Na kontuar rzucił białą kopertę i ulotnił się tak samo szybko jak się pojawił. Koperta była wykonana z papieru. Papieru! To był towar luksusowy, a w charakterze opakowania używa go jedynie szurnięty stary Wattz i jego firma. Jeszcze niedługo zacznie używać pergaminu. Ze skór niemowląt...

W środku była druga kartka. A na niej napis:

Idź do 68Y Wattz Energy

Poziom 6, sekcja 8, część Y, Kompleks Wattz Energy. Podobno adresy były kiedyś prostsze.

***

Rei skradała się powoli w stronę swojego mieszkania. Nie wiele osób tu chodzi i bardzo dobrze. W ten sposób można łatwiej kontrolować KTO tędy chodzi. Ktoś niepowołany nie powinien interesować się jej mieszkaniem.

Facet miał jasne włosy z pod których prześwitywała skóra. W sposób oczywisty brak witamin powoduje przedwczesne wypadanie włosów co ostatnio mogła zacząć zauważać na swoim własnym przykładzie.

Nosił na sobie jaskrawą czerwoną kurtkę... nagle przestał dzwonić do drzwi mieszkania i obrócił się błyskawicznie na pięcie w stronę Rei.

– A to tutaj pani jest... przesyłka.

Nawet nie pofatygował się jej podać a po prostu rzucił w jej stronę. Goniec ulotnił się niewiarygodnie szybko, jak gdyby nigdy go tu nie było.
Koperta upadła na betonową posadzkę. Zdecydowanie nie wyglądała na rachunek. Na pułapkę też nie. Rękawiczki jednak są oczywiście przydatne w sytuacjach takich jak ta. Dziwne. Nigdy nie otrzymała wiadomości takiej jak:

Idź do 68Y Wattz Energy

***

Sato przyglądał się dla kabla zasilającego. Działał bez zarzutu. Całe szczęście że była tu instalacja elektryczna, szkoda że nie było ogrzewania. Bez grzejników temperatura wciąż szła w dół. Nawet najcieplejsze ubrania nie pomagały gdy było cały czas poniżej dwudziestu stopni. Na mały grzejnik nie było go stać. Pieniądze mógł tylko przejeść a gdy zabraknie pieniędzy zjeść swoje własne mrożone palce.

NetDiving sprawiał że nie czuło się bólu, głodu ani zimna. Przenosił użytkownika w najlepszy z możliwych światów. Nawet jeśli miałoby to być beznadziejne łącze podczerwone... którego zresztą tutaj brakowało.

Sprawdził wiadomości zapisane na Decku w trakcie wyprawy na górę. Była cała jedna od użytkownika „123456789” – z załączoną cyber – wizualizacją. Dobrze. Będzie mógł sobie ją odtwarzać w kółko gdy będzie umierać z głodu. Wyszukał sprzęt i podłączył się.

Pierwsza myśl? Niebiesko tu. Obok zieleni domyślne tło dla wizualizacji. Ktoś nie lubi się przepracowywać albo szkoda mu czasu na głupoty.

Zobaczył tam projekcje dziewczyny. Miała na sobie jedynie czerwoną szarfę przewiązaną wokół bioder. Kształtne choć drobne piersi oraz bujne, ciemne włosy.

– Pamiętasz mnie? Więc... znalazłam taką wiadomość, że jest dobrze płatna praca dla Wattz. To w związku z elektrownią. Więcej informacji pod 68Y Wattz Energy.

Wizualizacja się zakończyła. Parszywe awatary. Tak łatwe do zmienienia. Niby jak miał pamiętać?
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 12 stycznia 2009, 19:27 przez Sir_herrbatka, łącznie zmieniany 2 razy.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Sato

Młody chłopak o typowo japońskim wyglądzie siedział w zimnej norze, wpięty wciąż w deck, utrzymując na zamkniętych powiekach powidok delikatnego ciała dziewczyny. Ktoś chyba doskonale znał jego gusta i preferencje, bo odwzorowanie idealnie pasowało do jego wyobrażenia absolutu piękna. Po chwili westchnął głośno, a z jego ust wyrwał się obłok pary ze skraplającego się oddechu. Zlecenie było mu potrzebne jak rybie woda, kasa i żarcie skitrane w opuszczonych dziuplach, w których kiedyś działał jego gang były na kompletnym wyczerpaniu. Został mu tylko ostatni baton energetyczny. Toshi nie miał więc zbyt dużego wyboru. W półświatku wszyscy wiedzieli, że Sato jest "trefny", nikt nie chciał dać mu nawet najdrobniejszej roboty, dlatego chłopak nawet nie zastanawiał się nad tym, czy zleconą pracę przyjąć czy nie. Zwyczajnie nie było go stać na taki luksus. Wstał, wypiął deck, spakował go do torby, wrzucił do niej też swój śmieszny pistolecik, nóż wsunął za cholewę wysokiego buta na prawej nodze. Zebrał też resztkę swojego skromnego dobytku, dorzucił do torby z komputerem po czym wyszedł z zamarzającego powoli pomieszczenia. Wiedział, że korytarz jest bezpieczny, a śluza dawno została już przez niego przystosowana tak, że mógł przez nią przechodzić bez jakichkolwiek przeszkód. Po wejściu w zamieszkane rejony sprawdził drogę do sektora Wattz, poprawił torbę na ramieniu i ruszył miarowym krokiem w stronę swojego przeznaczenia.
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo

Obrazek

Kobieta zrobiła kilka kroków i stanęła nad przesyłką. Zanim się schyliła jeszcze raz uważnie rozejrzała się dookoła. Nikogo. Kucnęła powoli wciąż patrząc przed siebie. Wzięła kopertę do ręki i cofnęła się pod drzwi kwatery. Jeden ruch nadgarstka i już była w środku.
Dopiero teraz odetchnęła. Odrzuciła wiadomość na stolik, poszła do zaimprowizowanej sypialni. Wyciągnęła czerwoną koszulę i czarne spodnie. Przebierając się, Rei spojrzała na kopertę.
"Kto normalny umawia się z handlarzem za pomocą listów?" przemknęło jej przez myśl, kiedy wciągała nogawki. Nagle wstała z łóżka. To mógł być Jimmy Gallo. Mało to prawdopodobne, bo Włoch w tej chwili miał większe zamieszanie na własnym podwórku kartelu, niż zemsta. Ale to mógł być on. Może pilnowanie własnego stołka nie jest aż takie absorbujące. Mimo wszystko koperta nie wyglądała na pułapkę. "A przesyłki od tego faceta są masywniejsze i należą do niemiłych niespodzianek." Szybko podeszła do stolika, sięgnęła po list. Zaczęła metodycznie przesuwać palcami po papierze lekko naciskając.
- Nic. Pusto.- Zdziwiła się na głos. Skośne oczy zmrużyły się w odpowiedzi na uśmiech na twarzy.- Hmmm.
Jednym ruchem rozerwała kopertę. W środku była jedna kartka. Na niej pięć słów.
- Idź do 68Y Wattz Energy.- Przeczytała.- Ech, dopiero co wróciłam. Poziom szósty jest w cholerę daleko.
Rei zostawiła papier na stole i podeszła znów do łóżka. Spod materaca wyciągnęła glocka a z kabury na pasku siga. Ważyła oba w dłoniach aż zdecydowała się na lżejszego glocka. Wcisnęła się w wysokie buty na obcasie, sięgnęła do szafy po płaszcz.
Przed wyjściem zabrała dodatkowy magazynek i poprawiła włosy. Nie oglądając się za siebie wyszła z mieszkania.
Rei ruszyła cicho i nieśpiesznie w stronę sektora Wattz Energy.
Ostatnio zmieniony czwartek, 11 września 2008, 15:49 przez Discordia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
denis
Marynarz
Marynarz
Posty: 155
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:52
Numer GG: 1728710

Re: Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: denis »

Oen przeczytał treść listu .
„Następna robota bez kurzu” skomentował teść listu.
Rzucił na bar plastikowy krążek i wypiwszy jednym haustem resztkę specyfiku ruszył w kierunku wyjścia .
Nigdy nie zastanawiał się nad sposobami jakimi potencjalni klieci kontaktowali się z nim, to tak jakby prostytutka narzekała na fantazje swoich klientów. Spokojnym krokiem szedł w stronę mieszkania lustrując dokładnie okolicę. To nie była dla niego normalna pora spacerów, na korytarzach nie widział nikogo znajomego . Wszyscy już albo jeszcze spali .
Szedł po schodach delektując się miłym szumem w głowie. Czół jak jego ciało nabiera sprężystości a myśli stają się jasne.
Mieszkanie jak na jego potrzeby było o wiele za duże, ale Sisi (młoda kurewka która spotkał jakiś czas temu ) uparła się ze muszą mieć sypialnie . Zbyteczny luksus przykuł jednak małolatę do niego jak magnes .
Przeszedł przez kuchnie ( a właściwie pomieszczenie z lodówka , bo był to jedyny mebel w pomieszczeniu ) i wszedł do sporej wielkości pokoju . Wielkie łóżko jakie stanowiło jego centralny element i było jak zwykle nie pościelone . Na pościeli leżała w niezbyt przyzwoitej pozie młoda dziewczyna .
Oen spojrzał na nią ... Jak na 15 lat była naprawdę zachęcająco kobieca ... starsze kobiety na ogół są wyraźnie podniszczone „Klimat nie sprzyja urodzie „ .
Podszedł do szafy i wyciągnął z niej długi czarny płaszcz i szelki .
Dwa ciężkie pistolety szybko zajęły swoje miejsce . Podszedł do dziewczyny .
Zdążyła się już obudzić, jednak nie zmieniła pozycji i tylko przyglądała mu się z ciekawością .
„Mogła by się cholera choć zawstydzić „ pomyślał, z drugiej strony nie mieszkali razem ze względu na jej wstydliwość .
- „Znikam na kilka dni „ powiedział ...”i pamiętaj nie chce tu widzieć , jak wrócę żadnego szemranego towarzystwa „ - nieudolnie starał się by w głosie zabrzmiała nuta groźby .
Dziewczyna zamrugała teatralnie rzęsami
- „No wiesz ...” - wyciągnęła się jak strona i wyciągnęła w jego kierunku ręce - „choć „
Jednak gdy ich wzrok się spotkał wyraźnie straciła całą energię. Jednym zamaszystym ruchem zarzuciła na siebie kołdrę .
„Tylko nie daj się zabić .... „ i dodała cicho „ty stary sukinkocie „
Oen zaśmiał się.
„ Najwyżej znajdziesz sobie nowego matoła”
Sisi zrobiła obrażoną minę i odwróciła się do niego plecami .
„ Wiesz że nie lubię jak tak mówisz ... wracaj szybko „

Oen nic nie odpowiedział . Zapiął do końca płaszcz i podszedł do łóżka .
Sisi błyskawicznie odwróciła się do niego i pocałowała go w policzek . To był taki rytułał , tradycja .

**

Po kilku kolejnych minutach mknął już szerokim korytarzem wymijając co większe śmieci i kawałki konstrukcji.
Lubił czuć moc maszyny i wiatr owiewający jego twarz .
Znał drogę do Watzz Energy ... przejechał tak daleko jak było to możliwe . Dalszą drogę musiał przebyć pieszo ...
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Kompleks Wattz jest ogromny, zresztą wszystko co ma pełnić funkcje reprezentacyjną dla firmy Wattz jest przykładem rozrzutności i megalomani... Należy jednak dodać że kompleks Wattz ma też cechy niespotykane nigdzie indziej...

To twierdza. Jest tylko jedno wejście, własny generator, własne stacje systemów podtrzymywania życia, własny zakład syntezy protein. Mówi się że to współczesny odpowiednik schronu atomowego – tak na wszelki wypadek. Wiadomo że stary Wattz nie myśli do końca logicznie gdy przychodzi mu do zapewniania zwiększonych środków bezpieczeństwa. Ostatnie wydarzenia zdają się zwiększać tą tendencje...

Szeroki i jasno oświetlony przez dziesiątki lamp korytarz prowadzący do wejścia został pomalowany na zielono. Czerwona była jedynie terakota tworząca posadzkę. Jaskrawe kolory kuły w oczy.

Korytarz wbiegał do Przedsionku; półokrągłej, rozległej sali. To właśnie to było jedyne miejsce w jakim można było wejść do wnętrza kompleksu... Wchodzącym ukazywał się czerwony dywan przechodzącym środkiem sali od korytarza wejściowego do samego wejścia – ciężkich drzwi o łukowatym kształcie. Ciemne i brązowe – wyglądające prawie jak gdyby wykonano je z drewna a nie z pomalowanej stali. To tymi drzwiami przechodził Wattz gdy chciał wystawić nosa poza swój mały świat? Ciężko w to uwierzyć.

Obok drzwi – po obu stronach, stały kolumny, wzorowane na starożytnych. Odlane z betonu i pomalowane na biało wyglądały kiczowato przy wzorowanych na gotyk drzwiach i tabliczce z napisem „Zakaz wnoszenia broni” powieszonej nad samym wejściem – tak by była widoczna.

Było tu też pięciu CorpForce, dużych mięśniaków o wrednym spojrzeniu i wygolonych głowach. Ubrani w czarne mundury z emblematami Wattz i uzbrojeni w strzelby „CityKiller” sprawiali wrażenie psów; uznawali hierarchię i rozkazy, gryźli bez wahania gdy pan im kazał... a i pewnie sami z siebie potrafili wykazać się inicjatywą bo po prostu kochali tą robotę. Na początku ciężko było dostrzec szefa tej watahy. Nie ma się czemu dziwić.

Nieco z boku stała krótko ostrzyżona blondynka, też CorpForce choć w porównaniu do swoich podwładnych wyglądała na małą dziewczynkę. Można było odnieść wrażenie że faceci starają się na nią nie patrzeć i się do niej nie zbliżać. Psy wiedzą że nie należy zadzierać z suką silniejszą od siebie...

W wielkiej sali były jeszcze tylko trzy osoby. Przybyły tu dosłownie przed chwilą i pozornie bez żadnego związku ze sobą. CorpForce na razie ignorują ich istnienie...

Zgadnijcie co to za trzy osoby?
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Sato

Chłopak stał w wejściu do Przedsionka, przyglądając się małpom z bezpieczeństwa stojącym po drugiej stronie. Jego wzrok przykuła oczywiście laska w policyjnym mundurku, uwidaczniającym jej zgrabne ciałko. Korzystając z tego, że mundurowi na niego nie patrzą dyskretnie wsunął rękę do torby i wcisnął swój pistolecik w specjalny schowek w obudowie decka. Nie był to najwygodniejszy sposób ukrycia broni, bo ciężko się ją potem stamtąd wyciągało, ale dzięki odpowiedniemu ekranowaniu dawało się oszukać większość skanerów zamontowanych przy wejściach do sektorów. Co prawda z tej pukawki Sato mógł ewentualnie połaskotać któregokolwiek z gliniarzy, ale przeciwko nieopancerzonym przeciwnikom pistolecik sprawdzał się całkiem nieźle.

W pewniej chwili chłopak wyczuł, że ktoś stoi za nim. Obrócił głowę i ujrzał dziewczynę w czerwonej koszuli oraz faceta w płaszczu. Zastanawiał się czy nie widzieli jego manipulacji w torbie zarzuconej na ramię. Uśmiechnął się do dziewczyny, po czym ruszył ostrożnym krokiem w stronę funkcjonariuszy, którzy zwrócili natychmiast całą uwagę na trójkę nowoprzybyłych.

Toshi miał cichą nadzieję, że małpy stoją tam tylko po to, żeby groźnie wyglądać i że żaden z policjantów nie ma sprzęgu z bazą danych, w której jego twarz bez wątpliwości figurowała.
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo
Obrazek

Odgłos obcasów ucichł na szerokim czerwonym dywanie i Rei ze zdziwieniem stwierdziła, że jest z prawdziwych włókien a nie sztucznych. Podnosząc głowę zauważyła dwóch facetów w Przedsionku: niski i młody w japońskim typie urody oraz starszy "europejczyk", jak powiedzieliby za dawnych lat.
Skręciła zaraz za progiem i stanęła pod ścianą. Zawsze lepiej mieć mur za plecami. Pierwszy raz była w siedzibie Wattza. A może w bunkrze? Gwardia, skanery, ciężkie wrota, grube ściany przypominały twierdzę. I może ten stary skurczybyk rzeczywiście tak traktował swoją siedzibę. "Ześwirował na starość" pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem. Nie spodziewała się takich zabezpieczeń, chociaż stary był zdolny do wszystkiego. Owszem miała już styczność z jego pracownikami, ale spotykali się zazwyczaj w mało uczęszczanych odnogach korytarzy.
Kiczowatość tego miejsca ją porażała. Ona, wychowywana w przepychu i klasie japońskiej tradycji, nie mogła patrzeć na to badziewie, jakie tu zafundowano. Aż zęby bolą. Dlatego przeniosła spojrzenie na goryli Wattza.
Młode byczki, totalnie pozbawieni skrupułów i zasad za to napakowani sterydami i wzmacniaczami. No i jedna pasterka. Niska, na swój sposób seksowna ale z beznamiętnym wyrazem oczu. Z żalem pomyślała, że trzeba będzie pewnie oddać broń, jeśli nie chce robić rozróby od razu na wstępie. Byłoby fajnie, ale mimo wszystko kolejny wróg nie był jej teraz potrzebny.
Dla odmiany zwróciła uwagę na mężczyznę obok. Wysoki, w zapiętym płaszczu robił niezłe wrażenie. Pod pachami niewyraźne wybrzuszenia świadczyły o posiadaniu broni. Znacznie większej niż jej glock. Gdyby nie to, że widywała takie szelki od dziecka, nie zauważyłaby, że chowa coś pod płaszczem.
Nagły ruch zwrócił jej uwagę. To młody Japończyk odwrócił się mierząc ich wzrokiem. Po czym uśmiechnął się i ruszył do drzwi. Kątem oka dostrzegła, że ochroniarze wyprostowali się na pozycjach. Znikła ich pozorowana nonszalancja. Jej miejsce zajęła czujność psa podwórzowego.
- Co zamierzasz zrobić, gdy poproszą o zdanie broni?- A po chwili dodała:- Zmierzamy przecież w tę samą stronę. Do środka. Tutaj nikt nie chadza na spacery do Przedsionka Wattz Energy.
Ostatnio zmieniony sobota, 13 września 2008, 12:13 przez Discordia, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

W reakcji na jeden, jedyny krok Sato dłonie pięciu CorpForce natychmiast sięgnęły w stronę spustów. Blondynka dowodząca zgrają nawet nie drgnęła. Dalej stała na uboczu z rękoma złożonymi z tyłu i głową pochyloną ku ziemi. Na chwilę tylko podniosła wzrok znad dywanu i wbiła jasne, świdrujące spojrzenie prosto w oczy Toshiro, uśmiechnęła się przy tym na bardzo krótką chwilę – samymi ustami. Grymas dziwnie przypominał jednocześnie wyzwanie, ostrzeżenie i groźbę.

Po plecach mężczyzny przeszedł zimny dreszcz a w nagłej ciszy mógł usłyszeć swoje własne serce.

Kobieta przymknęła powieki i wskazała skinieniem dłoni na tabliczkę zakazującą broni. Leniwym ruchem wyprostowała się. Mówiła w dziwny sposób; melodyjnie i rytmicznie a przy tym całkowicie obojętnie.

– Zakaz wnoszenia broni, ładunków wybuchowych, ostrych narzędzi, wszelkich środków chemicznych, aparatów fotograficznych, kamer, wszelkiego rodzaju urządzeń do rejestracji otoczenia a także nośników danych.

Przerwała na chwilę, jak gdyby zastanawiała się nad ciągiem dalszym. Spojrzała znów na Toshiro swoimi nieznośnymi oczami.

– Muszę cię przeszukać. Odłóż torbę, zdejmij kurtkę.

Zwróciła się do wciąż naprężonych jak struny podwładnych.

– To pewniejsze niż bramki.

W sposobie w jakim stali CorpForces, w tym jak patrzyli, oraz w tym krótkim urywku gdy instynkty brał górę nad szkoleniem mającym na celu zamianę ludzi w posłuszne automaty nie okazujące nigdy żadnych uczuć dało się zauważyć jednak coś innego. Może zdziwienie.

Oen upośledzony odrobinę w dziedzinie kontaktów interpersonalnych zauważył zaś że trochę go but uwiera.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Sato

Chikusho - pomyślał Toshi - miałem nadzieję że się bez tego obejdzie ... Zagram bezczelnie, laska wygląda na inteligentną i widać że trzyma tych matołów za jaja. Miejmy tylko nadzieję, że ma chociaż odrobinę poczucia humoru ...

- Dzień dobry Pani Oficer - odezwał się grzecznie, sięgając do buta i wyjmując z jego cholewy nóż ukryty w polimerowej pochwie - Proszę bardzo, oddaję broń. Odkładam tu na stolik. Ci duzi panowie mogą już przestać ściskać te strzelby, bo im coś jeszcze w nich popęka i będzie szkoda. I bałagan. A nie wyglądają mi na takich, którzy będą potem ten bałagan sami sprzątać.

Toshi zdjął z ramienia torbę, kładąc ją na ziemi. Następnie zrzucił na nią kurtkę, tak żeby ją w całości zakryć.

Może dzięki temu ją pominą i nie zajrzą do środka- pomyślał i stanął spokojnie, unosząc ręce w górę.

-Proszę, niech pani czyni swą powinność. Tylko proszę, niech będzie pani delikatna. To mój pierwszy raz - uśmiechnął się słodko do policjantki
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
denis
Marynarz
Marynarz
Posty: 155
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:52
Numer GG: 1728710

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: denis »

http://images1.wikia.nocookie.net/matri ... px-Neo.jpg

Oen nie specjalnie przyglądał się ani ochroniarzom, ani pozostałej dwójce która pojawiła się w korytarzu . Długo ćwiczony instynkt sam rejestrował potencjalne zagrożenia pozwalając mu cieszyć się efektem działania piguły . Zresztą gdyby magnat chciał jego śmierci nie fatygował by się aż tak .
Mężczyzna powoli rozpiął płaszcz i jeszcze wolniej wyciągnał dwa pistolety . Bez słowa wręczył śmiercionośna broń kobiecie i podnosząc okulary lekko do góry powiedział zimnym, pozbawionym emocji głosem
, Dla mnie kawę , bez cukru , powiedziawszy to obrzucił kobietę wyczekującym spojrzeniem . W końcu skoro korporacja zadała sobie trud zaproszenia ich do gdzieś do diaska chyba ich posadzą . Chciał szybko dowiedzieć co miał zrobić i za ile . Wieczorem na 81 kanale leciał jego ulubiony serial . Szare życie podziemnych korytarzy zakrapiane od czasu do czasu rozbryzgana krwią na ścianie oraz chwilowe kolory po prochach wymagało czasem tego by człowiek poddał się czarowi „ Pięknych i dzikich „ . Serial był kiczowaty ale losami pięknej Konsueli zaraziła go Sisi . Kolejny rytuał który pozwalał mu nie zwariować .
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo
Obrazek

Rei widziała zaciskające się mięśnie na szczękach ochroniarzy. Widziała zimny błysk w oczach blondynki. I jej uśmiech nie sięgający oczu. Nie uszło jej uwadze także zachowanie się młodego Japończyka. To było nawet zabawne. Oglądać tego szczeniaka jak podskakuje bandzie wygłodzonych szakali i niebezpiecznej suce. Stanowiło miłą rozrywkę od ciągłego oglądania się za siebie, czekania na pułapkę lub strzał w plecy. Miło popatrzeć jak ktoś inny ładuje się w kłopoty.
Zrobiła dwa kroki w stronę drzwi.
- Nie bądź głupi.- Powiedziała cicho przechodząc obok niego.- Nie drażnij jej. Jak na ciebie napuści te ABSy, to nie wrócisz do domu w jednym kawałku.
Minąwszy go, spojrzała przelotnie na mężczyznę w płaszczu. Ten to co innego. Spokojny aż nieludzko, nieprzystępny i zimny jak zawodowy zabójca. I z takim samym poczuciem humoru. Rei poczuła, że byłby dobrym remedium na jej kłopoty. Akurat gdy podniósł okulary. Mignęły ledwie widoczne, nieprzytomne, lekko zamglone oczy. Zrozumiała, że jest naćpany. "Ciekawe co bierze?" przemknęło jej przez głowę i pomyślała o potencjalnych zyskach Kena.
podeszła do drzwi. Z bliska kolumny robiły jeszcze gorsze wrażenie. Rozpięła guzik płaszcza i, sięgając za plecy, wyciągnęła dwudziestkę oraz zapasowy magazynek. Z lewego rękawa wyciągnęła kaiken. Czarna, intarsjowana pochwa noża zamigotała w świetle. Podała broń najbliżej stojącemu mięśniakowi.
- Tylko ma wrócić nieporysowany.- Oddała glocka bez emocji. Ona się nie bała. Miała plecy, z którymi mało kto chciał zadzierać. Była pewna siebie. I rodziny.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Toshiro poczuł dłonie badające każdy kawałek jego ciała. Dokładnie i z uwagą. Blondynka miała dłonie o długich i silnych palcach. Nie śpieszyła się.

Goryle z ochrony przerzucili swoje strzelby przez ramię – teraz odbierali broń. Łatwo przychodziło im ignorowanie wszelkich zaczepek gdy szefowa była tak blisko, nie zwrócili więc uwagi na Oena. Co by o nich nie mówić byli fachowcami. Jeden tylko CorpForce odbierający broń od Rei spojrzał na nią w leniwy, oślizgły sposób.

– Może ją też warto przeszukać?

Blondynka nie odwróciła głowy. Jedynie Toshiro zauważył że na krótką chwilę jej dłonie znieruchomiały.

– Nie, nie warto. Odbierz broń, sprawdź czy jest zabezpieczona i nie naładowana.

Kobieta wyprostowała się. Na krótką chwilę dla Toshiro wydawało się że oparła się na nim całym ciężarem ciała, wspięła na palce i chuchnęła w jego ucho. Stracił wszelkie wątpliwości gdy usłyszał cichy, ledwo słyszalny, przypominający szelest szept.

– Całkiem nieźle jak na pierwszy raz.

Jej twarz; dalej bez zupełnie żadnego wyrazu. Zupełnie obojętna na wszystko w koło jak portret na ścianie.

Zupełnie bezgłośnie, niemal nie zauważalnie drzwi wejściowe otworzyły się. Blondynka wskazała na torbę Toshiro oszczędnym ruchem dłoni.

– To też zabezpieczamy. Zakaz broni i nośników danych.

Toshiro nie zdążył nawet zareagować ani zastanowić się nad całą kwestią bo przerwał mu silny ale przy tym uprzejmy głos.

– Kawa ma być ze śmietanką czy bez?

W drzwiach stał młody mężczyzna. Nienagannie ubrany w doskonale skrojony garnitur, dobrzy ostrzyżony, można by przysiąść że ma makijaż na twarzy, idealnie wyprostowana postawa. Po prostu urzędnik Wattz Energy. CorpForce przybrali profesjonalnie pewny siebie wyraz twarzy.

– Poproszę za mną, jeśli można.

Urzędnik skinął zapraszająco dłonią.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Saito

Ja pierniczę, co za laska - przemknęło chłopakowi przez głowę. Wciąż czuł jej ciepły oddech owiewający jego ucho i dreszczyk jaki go wtedy przebiegł - połączenie siły i piękna. Chyba się kurde zakocham

Toshi kiwnął głową na znak, że przyjął do wiadomości chwilowe zarekwirowanie torby z deckiem. Podniósł tylko z ziemi kurtkę i narzucił ją na siebie. Przy okazji spojrzał z dołu na policjantkę, podziwiając rzeźbę jej ciała. Przełknął głośno ślinę i podniósł się odwracając w stronę korpa w drzwiach.

- Ja poproszę o jakieś żarcie, jeśli to nie kłopot. Nie jadłem nic właściwie od dwóch dni. Ale pewnie o tym wiecie, skoro udało się wam namierzyć i włamać do mojej stacji - rzucił garniturowcowi, przechodząc obok niego. Gdy mijał faceta szepnął do niego tak, że w sumie pewnie każdy w Przedsionku to usłyszał
- Stary, szminka ci się rozmazała - po czym głośniej - I zimne piwko jeśli da się jakieś załatwić
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
denis
Marynarz
Marynarz
Posty: 155
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:52
Numer GG: 1728710

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: denis »

Oen

Bez – rzucił kobiecie kierując się w stronę wskazaną przez urzędnika .Nawet nie starał się specjalnie rozglądać , miejsce w którym byli było dla niego niczym senny koszmar. Wolał nawet najciemniejsze korytarze podejrzanych dzielnic niż sterylne wnętrza gdzie skazany był na łaskę jakiegoś urzędasa. Bez szans na jakąkolwiek szanse w walce . Szacował ze był w stanie położyć jednego … Ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku w którym wskazał ubrany w garnitur mężczyzna . Słysząc buńczuczny, teatralny szept skośnookiego szczeniaka poczuł lekką irytacje . Nie lubił zbyt pewnych siebie gnojków którzy Myśla ze świat bez nich nie był by taki piekny . Praca, a zapowiadało się ze będzie miał z nieznajomymi wątpliwa przyjemność pracować, z takimi ludźmi zawsze nosiła ze sobą ryzyko . Nieprofesjonalni, roztrzepani i wkurzający wszystkich do okoła. Niestety wyglądało na to nie robota nie będzie solowa … Dziewczynę ocenił nieco łagodniej, ale tylko dlatego ze miał słabość do wysokich obcasów . Przypominały mu dawne czasy . Przez chwilę pozwolił by luźno związane ze soba obrazy mignęły mu przed oczami … chwile potem pożałował chwili słabości . Ostatni obraz zawsze powodował ból i ściskanie w gardle . Zatrzymał się na chwilę zaciskając mocniej powieki.
Taaak, zdecydowanie wolał pracować sam. Na szczęście poranne prochy były dobre i wciąż pozwalały na jasne myślenie . Ruszył w stronę która wskazywał urzędnik .
Czas przywitać kolejny dzień pracy .
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo
Obrazek

Na zaczepkę osiłka Rei nie zwróciła żadnej uwagi. Była niemal pewna, że do żadnej rewizji nie dojdzie. Gdyby dowodząca oddziałem blondynka się na to zgodziła, Rei byłaby szczerze zaskoczona. Nie to, że pokładała jakieś zaufanie w kobiecej solidarności ale z powodu profesjonalizmu odbijającego się w jej zachowaniu. Dlatego stanęła spokojnie między ochroniarzami.
Nie interesowało jej co myślą, co mówią. Zaczynała się zastanawiać nad osobliwym zaproszeniem od Wattza. Po co komuś tak zaopatrzonemu kolejne spotkanie z handlarzem. I to jeszcze przy świadkach. Na twarzy na chwilę zagościł jej grymas zniesmaczenia. Nie, żeby nie lubiła towarzystwa, ale w jej fachu świadkowie byli niepożądanym utrudnieniem. To nie było zbyt mądre posunięcie ze strony człowieka tak rozsądnego, jak Wattz.
W momencie, gdy jej myśli zaczęły odbiegać od pierwotnego tematu, drzwi otworzyły się cicho. Stał w nich wymuskany facet w ciuchach za ciężką mamonę. "Z urzędnikami ciężko się rozmawia. A jeszcze gorzej ubija interesy. Na wszystkim by chcieli oszczędzać." pomyślała sarkastycznie opierając dłonie na biodrach. Kiedy człowiek w drzwiach zaprosił ich do środka, zarówno mężczyzna w płaszczu jak i Japończyk weszli w drzwi bez ociągania. Rei szła za nimi powoli miękkim dywanem do głównego biura Wattza.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

http://pl.youtube.com/watch?v=Kb_0fIZNShU

Korytarz. Dziwne uczucie; tak mało gołego betonu w koło. Wattz dążyło do wywołania wrażenia znajdowania się w barokowym pałacu.

Strop był wysoko i o dziwo nie był prosty. Wyginał się w łuk jak w jakimś mitycznym, ziemskim zamku. Na ścianach ktoś powywieszał reprodukcje chyba wszystkich arcydzieł dawnego malarstwa; obok aktów namalowanych w ciepłych, pastelowych kolorach wisiał obraz jakiegoś Hiszpana albo Włocha.

Obrazek

Po obu stronach korytarza znajdowały się drzwi z literowymi oznaczeniami – zamknięte i tajemnicze. To co skrywały pokazywały tylko na krótką chwilę gdy akurat ktoś wychodził. Z wnętrza wiał w tedy chłód a bystre oko mogło dostrzec ubranych w czarne mundury ludzi z bronią.

To właśnie w jeden w takich korytarzy skręcił urzędnik. Teraz można było dostrzec rury na ścianach, urządzenia wydmuchujące świeże powietrze, grzejniki bezradne wobec wszechobecnego chłodu. CorpForce, nosili tu coś więcej niż koszule pod mundurami. Urzędnik niczym się nie przejmował. Wyglądał jakby równie dobrze czuł się we wnętrzu wulkanu i lodowca.

Skręcił do jednego z pomieszczeń zapraszając dłonią resztę.

Na ścianie wisiał wielki ekran – teraz wyłączony. Podium a dalej już tylko rzędy krzeseł. Przy trzech ustawiono niewielkie stoliki – na dwóch coś leżało. Filiżanka wypełniona czarną jak smoła kawą i coś wyglądającego jak kanapka.

Wskazał na miejsca i sam wszedł na podium.

– Toshiro-sam, pani Rei Hanzo oraz pan Oen Ice; witam w głównej siedzibie Wattz Energy. Nazywam się Hans Eppinger i jestem odpowiedzialny za zbadanie sprawy... „awarii” w elektrowni numer 3. Awaria miała miejsce dokładnie 48 godzin temu i doprowadziła do nieodwracalnego uszkodzenia reaktora oraz skażenia okolic.

Przerwał na chwilę przypatrując się zgromadzonym.

– Istnieją podejrzenia sabotażu. Rada główna uznała że działanie drogą oficjalną będzie prawdopodobnie powolne oraz co niemal pewne; mało skuteczne. Cała sprawa ma zostać załatwiona tak by można się było wyprzeć wszelkich akcji z nią związanych... I dla tego tu jesteście.

Spojrzał ukradkiem na zegarek.

– Nie dbam o to czy zamierzacie pracować wspólnie czy pozabijać się zaraz po wyjściu z kompleksu. Ja jedynie oferuje wypłatę, odpowiednie dokumenty oraz wolną rękę. Szanse powodzenia każdego z osobna są jednak bardzo niskie a porażka oznacza brak jakiegokolwiek zysku... Mam nadzieję że to rozumiecie. Jeśli zamierzacie zrezygnować tu i teraz to proszę wyjść w tym momencie z sali. Przy drzwiach czeka moja sekretarka która odprowadzi was do wyjścia.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 15 września 2008, 13:51 przez Sir_herrbatka, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Sato

Toshi rozglądał się z zainteresowaniem po korytarzach, którymi prowadzono ich w głąb kompleksu. Chłopak wychowywany przed dwójkę średnio bogatych techników a potem przejęty przez uliczny gang nie miał nigdy do tej pory możliwości ujrzenia takiego przepychu, jaki panował we wnętrzach Wattz. Gdy cała grupka weszła w końcu do jakiegoś pomieszczenia ujrzał kanapkę leżącą na stoliku przy jednym z krzeseł. Natychmiast zaczęło mu burczeć w brzuchu, a ślinianki rozpoczęły szaloną pracę. Toshi rzucił się na jedzenie niczym wilk, po raz pierwszy od kilku lat jedząc coś, co nie było syntetykiem podawanym w tanich żarłodajniach w najgorszych częściach kolonii. Jedząc słuchał jednocześnie tego, co korp miał do powiedzenia na temat zlecenia. Pamiętał, że w sieci pojawiły się informacje na temat zniszczenia bloku energetycznego, ale nie zaprzątał sobie głowy przeglądaniem tych newsów, nie przypuszczał że zostanie w jakikolwiek sposób uwikłany w tą sprawę. Teraz nieco żałował, że nie zainteresował się tym nieco bliżej. Ale cóż, sieć ma to do siebie, że prawie każdą informację w niej zawartą da się odtworzyć, więc nic straconego, braki będą łatwe do uzupełnienia. Spokojnie skończył żuć kanapkę i gdy korp zakończył swój monolog odezwał się do niego:

- Panie Eppinger, nie wypowiem się w imieniu pozostałych osób korzystających z pańskiego zaproszenia, ale mimo, że gówno nam pan powiedział na temat tego zlecenia, doskonale pan wie, że moją akceptację i chęć współpracy ma pan zapewnioną. Po tej całej aferze z moim cholernym wujem jestem praktycznie spalony w okolicy i za nic nie znajdę żadnej roboty, a na oficjalne zatrudnienie nie mam szans z uwagi na moją przeszłość. Poza tym macie pyszne kanapki i szkoda byłoby rezygnować z możliwości zjedzenia kiedyś czegoś równie smacznego. Dlatego też poproszę o bliższe nakreślenie sprawy, szczególnie o wyjaśnienie pojęcia wypłaty, którym się pan posłużył.
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Zablokowany