[autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro
Powoli odzyskuje przytomność, leży i jęczy

Oen
Na twarz mężczyzny wypełzł obleśnie zadowolony uśmiech - widok padających ciał zawsze wywoływał w nim dziwną i niepowstrzymaną radość. Zadowolony był również z tego, iż chłopak, który padł pod ciosami typa z łańcuchem zaczął znów dawać oznaki życia. Kolejnym powodem do uśmiechu był leżący i wijący się z bólu ranny.
"Będzie z kim pogadać" - pomyślał Oen.
Podszedł do leżącego na ziemi Toshiego, przyglądając się skulonemu chłopakowi. Wyglądało na to, że dzieciak wykpił się tylko kilkoma sińcami, nie licząc oczywiście tego, że przez kilka dni będzie chodził okrakiem ... Przyjrzał się także dokładniej leżącemu tuż obok napastnikowi. Zwykły mięśniak, jakich pełno w gangach, nie przedstawiał sobą nic specjalnego. Potem Oen skierował swą uwagę na rannego w ramię, który tymczasem postanowił zemdleć z bólu. Oen znów się uśmiechnął, podszedł do zakrwawionego bandziora, wsadził mu kopa w bok i z lubością wysłuchał przeciągłego jęku.
-Zaraz pogadamy chłopaku, obiecuję ci, że rozmowa ta będzie miła. Dla mnie w każdym razie na pewno!
W tej właśnie chwili z baru wyszli Rei i Jung. Oen spojrzał na nich ze zdziwieniem
- Co wy tam do jasnej cholery żeście robili? Nie słyszeliście strzałów? Może zamiast pracy dla Wattsa powinniście rozważyć opcję udania się do jakiegoś ośrodka dla emerytów, gdzie moglibyście przebywać z ludźmi równie szybkimi w działaniu?
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Rei wzruszyła ramionami w starym jak świat geście mówiącym jak wiele ją to obchodzi. Toshi wciąż jeszcze krzywił się z bólu ale w jednej chwili także na twarzy Oena pojawił się dziwny grymas będący mieszaniną zdziwienia i solidnej dawki wkurzenia.

– Ty...

Rei wzruszyła znowu ramionami.

– Nie bądź tego taki pewien. Narażałam życie dużo bardziej niż ty. W momencie gdy wy tu radośnie robiliście Pif - Paf ja starałam się ustalić z Mao, że nie powinien próbować zabić Toshiego. I przypuszczalnie nie będzie tego robić.

Oen splunął w kąt korytarza.

– Przypuszczalnie?

Rei skinęła głową.

– Teraz to ja bardziej potrzebuję ochrony niż Sato... Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi. Ten interes dla Mao niekoniecznie mógł być dobrym pomysłem – dla mnie. To zależy od tego jak potraktuje to Rodzina...
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Zaknafein »

John Jung

Zaraz po przekroczeniu progu odetchnął z ulgą.
Miał dość tej knajpy, nieestetycznego grubasa, zaduchu, moloko i atmosfery narkomańskich odlotów.
Serdecznie dość.
Na zewnątrz nie było dużo lepiej - prawdę mówiąc Jung odrobinę zdębiał, gdy ujrzał obitego Sato na ziemi. Jednak papieros, zapalony zupełnie nieświadomie i automatycznie, pozwolił mu wrócić na ziemię. Uspokoił się, wziął kilka głębszych oddechów, kilkakrotnie napełnił płuca dymem. Oen fukał na Rei.
John Jung ponownie przeszedł w tryb obserwatora.
Czyżby nadto się zaangażował? Coś było nie tak. Coś było nie tak, mimo iż wyszli z niemal patowej sytuacji obronną ręką. Coś było nie tak, mimo że wszystko zdawało się być w należytym porządku. Może to właśnie dobry stan sytuacji był powodem jego zmartwień?
Profesjonalizm, Johnny, profesjonalizm. To ta część Twojej osobowości, którą zdajesz się tracić.
Zaciągnął się, by uspokoić nerwy. Nieswoje uczucie pozostało, jednak Jung wrócił do normalnego funkcjonowania. Zwrócił się do Oena
- Co tu się stało, POZA obiciem młodego? - spojrzał na niewyraźny kształt majaczący na betonie - I co TO jest?
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro Sato

na samym początku przepraszam za krótką nieobecność

Chłopak z trudem oddychał, wciąż czując w kroczu pulsujący ból. Leżał więc, z cicha pojękując i spoglądając zamglonym wzrokiem w górę. Zastanawiał się nawet przez chwilę nad tym, czy znów nie odpłynąć w nieświadomość. Słyszał głosy pozostałej trójki, ale znaczenie słów docierało do niego ze sporym opóźnieniem. Kłócili się o coś, chyba o niego. Zmusił się do przekręcenia głowy i ujrzał leżące obok ciało. Słyszał też, iż ktoś jęczy, ale nie widział kto. Postanowił jeszcze chwilę poleżeć ...
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo
Obrazek

Rei obejrzała się na Johna i lekko podniosła jedną brew w niemym akcie zdziwienia.
- Poza "obiciem młodego", to absolutnie nic się nie stało, Jung-san.- Japonka nie miała zamiaru tracić więcej czasu na oglądanie skutków bijatyki na ulicy.
- A to...- podeszła i czubkiem obutej w wysoki but stopy szturchnęła leżącego oprycha.- ...to jest ścierwo, którym nie będziemy się zajmować. Niech Mao sam się rozlicza ze swoimi mięśniakami.

Była jeszcze trochę wkurzona na Grubego. Poza tym Oen zdawał się stracić panowanie nad sobą i wytrącił ją z tej chwiejnej równowagi, do jakiej doszła wychodząc z knajpy. Spojrzała jeszcze przelotnie na Sato i zatrzymała wzrok na Oenie.

- Nie narzekaj Ice-san. Teraz będziesz już miał z górki. Mao nie pozwoli tknąć Sato, bo ma w tym interes.- Uśmiechnęła się sarkastycznie.- Więc zbytnio się nie napracujesz.

- Nic tu po nas, Obuzaabaa.- Przeniosła wzrok na Junga.- Idziemy?

Po czym odwróciła się na pięcie, przekroczyła leżące ciało i ruszyła spokojnym krokiem w stronę najbliższego korytarza.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Czy nie mówiłem ci Discordio że od teraz ty prowadzisz Oena? Czy nie mówiłem wam wszystkim, że odpisuję dopiero gdy mam jakieś deklaracje wymagające mojego zainteresowania? JASNE deklaracje – czyli oprócz tego że idziesz dobrze by było powiedzieć GDZIE idziesz.

Wkurzacie mnie ludzie.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

(Ja się jasno zadeklarowałem - leżę i z cicha pojękuję ściskając w garści swój nabiał :D )

Toshiro

Chłopak wreszcie postanowił zwlec się z podłoża. Nie było to łatwe zadanie, ból powodował, że chciało mu się wymiotować, odczuwał też poważne zawroty głowy. Reszta załogi jak zwykle bezproduktywnie dyskutowała o problemach natury filozoficznej. Toshi potrząsnął głową, chwiejnie stając wreszcie na nogi. Po chwili spojrzał na leżące obok ciało byłego napastnika i z wściekłością kopnął je w bok

- Masz za swoje, skurwielu! - warknął.

Kopa dostał też leżący obok ranny. Prosto w postrzelone ramię.
Widząc, że Rei odchodzi z Oenem w nieokreślonym bliżej celu i kierunku postanowił kontynuować założone wcześniej działania, czyli odwiedzić bezpieczny lokal, pogrzebać nieco w sieci, a potem wpaść z wizytą do Johny'ego i spróbować wydobyć z niego jakieś informacje. Nic innego w tej chwili nie przychodziło mu do głowy. Widząc, że Jung został z nim, rzucił w jego kierunku:

- Chodź, sprawdzimy tego kolesia, o którym mówiłem, może dowiem się czegokolwiek.
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Obrazek
Oen stał w milczeniu przez dłuższą chwilę. Chłonął tą specyficzną, gęstą atmosferę przelewu krwi, tak wyczuwalną w podziemiach kolonii. To przez kondensację. Świat był kiedyś tak wielki, nie pojęty, nie do ogarnięcia, wszystko było względne. Dziś jest tak mały... w sam raz. Prosty i zrozumiały.

Gdzieś w głębi jego ciała – jakiś pasożyt zastępujący jego kręgosłup chłonął to wszystko – póki nie nasycił się zupełnie.

Otrząsnął się.

Ciężkimi krokami podszedł do rozhisteryzowanego Toshiergo. Chwilę balansował na nogach – jakby pijany próbujący sprawdzić jak dalece jest w stanie utrzymać równowagę. Równocześnie próbował złożyć w swym iskrzącym mózgu jakieś sensowne zdanie które wyrazi to wszystko...

– Toshiro... zostajesz z Jungiem. Ja idę...

Całkowicie chory uśmiech wypełzł na jego twarz, gdzieś z głębi jego skażonych trzewi czaszki.

– ... z dziewczyną. Choć oczywiście ty też potrafisz śpiewać falsetem...

Zdawało się, że wybuchnie śmiechem z własnego dowcipu. Jego twarz drgnęła w ten charakterystyczny sposób – odrobinę jak poczwarka przed przeobrażeniem. Ale w tej poczwarce nie było nic co rozsądny człowiek chciałby zobaczyć.

– ... to jednak kobieta potrzebuje prawdziwego faceta. To proste...

Odwrócił się i wyprostował. Ruszył bardzo szybkim marszem za Rei, znikając już po chwili za rogiem. Nastała chwila ciszy wygodnej jak poduszka. Jedynym twardym i nie wygodnym elementem były zwłoki. Przypuszczalnie nie długo zjawi się rządowa instytucja która je sprzątnie zadając bardzo dużo kłopotliwych pytań... o ile nie uprzedzi ich jakaś zgraja pracująca jedynie dla własnego żołądka i portfelu. Znajdowanie się w okolicy gdy dojdzie do jednej lub drugiej sytuacji nie byłoby najlepszym rozwiązaniem...
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Zaknafein »

John Jung

Choć nie dał tego po sobie poznać, występ Oena zrobił na nim duże wrażenie. Zastanawiał się, czy jest tak popieprzony, czy jego magiczne pigułki zaczynają działać.
Jung wolał nie rozpatrywać, która wersja byłaby pesymistyczną.
Cholera, przejmował się. Przejmował się, że Rei zostanie sama z naćpanym psycholem. Jego zmartwienie powoli wykraczało poza ramy jego zadania. John obrócił się do Toshi'ego, by ocenić jego stan. Mogło być gorzej.
Był spokojny. Cholernie spokojny
W milczeniu dokończył papierosa patrząc za znikającymi w mroku towarzyszami. Miał jedno z tych przeczuć, których ludzie nieczęsto doświadczają. Przeczuć, którymi zwykle nie dzieli się nawet z najbliższymi. Przeczuć, które nigdy się dobrze nie wspomina.
Miał cholernie silne wrażenie, że widzi ich po raz ostatni.
Posłał peta za siebie płynnym ruchem, zwracając się do Sato:
- Skoro sytuacja wygląda tak, a nie inaczej - prowadź do swojego znajomka. - brzmiał zbyt obojętnie jak na tą sytuację. Jak to mówią, przeaktorzył.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro

Chłopak popatrzył się ze zdumieniem na Oena. Po raz kolejny zaćpany mózg zabijaki zaskoczył swoimi dziwnymi majakami i skojarzeniami. Toshiro nie był w stanie nadążyć za częstymi zmianami i wahaniami nastrojów towarzysza. Nikt chyba nie był. Wyglądało nawet, że sam Oen nie dawał rady. Widząc odchodzacą parę wzruszył ramionami, poprawił plecak i spojrzał na palącego kolejnego fajka Junga. Kiedy tamten skiepował i zwrócił się do chłopaka, Toshi odpowiedział:

- Johny mieszka całkiem niedaleko stąd, to spacer na jakieś dziesięć minut. Ale najpierw chciałbym, żebyśmy poszli w jedno miejsce. To był kiedyś bezpieczny lokal należący do mojego dawnego gangu, myślę, że do dziś nikt tam nie buszował, bo dostać do niego się jest dość ciężko. Znajduje się na styku najbliższej niechronionej strefy, zasilanie powinno wciąż utrzymywać w nim w miarę zdatne warunki. Potrzebuję wpiąć się w sieć, a tam znajdę zaufane i bezpieczne łącze. No i poza tym i tak musimy poczekać do wieczora, żeby złapać Johny'ego w jego norze. Chodźmy, tym korytarzem dojdziemy na miejsce za kilka minut.

Wskazał kierunek prawie odwrotny do tego, w którym poszli Oen i Rei, po czym ruszył niezbyt szybko, starając się nie urazić za bardzo bolącego miejsca ...
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Discordia
Majtek
Majtek
Posty: 89
Rejestracja: piątek, 2 listopada 2007, 23:31
Numer GG: 0

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Discordia »

Rei Hanzo
Obrazek


Wychodząc z placu, Japonka skierowała się w stronę bardziej cywilizowanej części kompleksu. Korytarze były nieco szersze, ale trochę mniej oświetlone. Rzadziej spotykało się tu też innych mieszkańców miasta. W końcu bywalcy knajp z gatunku lokali Grubego nie chodzili między ludzi. Woleli się nie pokazywać na wyższych poziomach.
Rei szła spokojnym krokiem rozważając dostępne opcje. Mimo zamyślonego wyrazu twarzy czujnie nasłuchiwała co się dzieje dookoła. Spokój spokojem, ale zbyt często sama korzystała z ciszy, aby rozpętać burzę.

Podjęcie decyzji o przeszukaniu mieszkania Bennet było łatwe. Realizacja tego zamiaru jednakże nasuwała niejakie trudności. Zasadniczo rozwiązania były dwa, chociaż w wielu odmianach. Jedną opcją było śledzenie pani ochroniarz tak długo, póki nie doprowadzi ich do swojej kwatery. A wtedy można zrobić wiele rzeczy. Niewątpliwie było to rozwiązanie długotrwałe, ale przynoszące pożądany efekt. Druga możliwość to podejście bezpośrednie. Może przyjąć różne formy. Od złapania i przesłuchania, przez przyjacielską pogawędkę po przekupstwo.
Rei uśmiechnęła się lekko na myśl o interesie. Jeżeli tylko było coś, czego chciała Bennet, to Japonka mogła się postarać, aby to zdobyć. Oczywiście, nie za darmo. Zawsze łatwiej jej było rozmawiać bazując na pieniądzach. Nie przepadała za bijatykami ani rozwiązaniami siłowymi. Lubiła rozmawiać, ubijać interesy, a do tego nie trzeba bić ludzi. Trochę postraszyć, wzbudzić szacunek to tak. Ale od razu tłuc? To nie był jej styl.

Rei obrzuciła uważnym spojrzeniem ruszającego się pod ścianą lumpa. Starszy mężczyzna w łachmanach powoli gramolił się na nogi. Nie zwrócił uwagi na przechodzącą obok kobietę. Japonka minęła go nie zwalniając. Nie przerwała też toku myślenia.

To, że handlowała śmiercią nie stawiało jej w równym rzędzie z mordercami. Poczuła niejaką ulgę, że idzie z nią Jung. On nie miewał nieprzewidzianych napadów agresji. Rzadko też wybierał rozwiązania siłowe. To nie byłaby znowu taka straszna katastrofa mieć go za plecami.

Japonka usłyszała z tyłu zbliżające się kroki.
- Hanzo.- Stanowczy głos wyrwał ją z zamyślenia. Stanęła i obróciła się, powoli sięgając dłonią po glocka w kaburze.
Z półmroku korytarza wyłonił się Oen Ice. Szedł spokojnie, równym krokiem. Miał ciekawy wyraz twarzy. Mieszaninę gniewu i pogardy, która nie robiła na Rei absolutnie żadnego wrażenia.
- Hanzo.- Zatrzymał się patrząc na nią z góry.- Idziemy razem.
- Świetnie, Ice-san.- Japonka była o głowę niższa od niego, ale się tym nie przejmowała.- Zostawiłeś Jungowi najłatwiejszą robotę?
- Niech sobie teraz odpocznie. W końcu najtrudniejszą sprawę już załatwiliście, nie?- Znowu robił się coraz bardziej wkurzony.- A my mamy załatwić Bennet i jej mieszkanie.
- Masz jakiś pomysł?- Spytała obojętnie.
- Po prostu pójdziemy ją odwiedzić.
- A wiesz gdzie mieszka?- Słowa musiały zabrzmieć nieco jadowicie, bo twarz Oena zmarszczyła się.
Nachylił się nad nią i powiedział:
- Pójdziemy do tej sztucznej dziwy i ją zapytamy.- Wysyczał przez zaciśnięte zęby.- Ale jeśli masz inne pomysły to słucham.
- Kilka innych by się znalazło. Niektóre nawet mniej bezpośrednie.- Rei położyła dłoń na biodrze.- Można ją śledzić zamiast od razu brać się do bicia.
- Nie mamy tyle czasu.- Zaakcentował każe słowo. Odwrócił się i ruszył przed siebie.- Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć, że czas to pieniądz.
- Kichigai. - Warknęła za nim Japonka.- Przynajmniej Sato będzie miał trochę spokoju.- Dodała ciszej do siebie i ruszyła za nim.
Zapowiadał się ciekawy dzień.
"Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" Mt 7,3
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Zaknafein »

John Jung

Stan Toshiego niemiłosiernie wydłużał drogę, którą musieli pokonać by dostać się do knajpy. Knajpy, w której Sato zaproponował przeczekanie do wieczora. Obserwator natomiast planował pokonać drogę w harmonii i spokoju, a przede wszystkim w milczeniu.
Tymczasem Jung wciąż tęsknił za eleganckimi klubami w lepszej części kolonii. Za ekstrawaganckimi rozwiązaniami w wystroju, wysublimowanymi strojami pięknych kobiet i drinkami z parasolką. Za miejscami, w których mógł oddać się swojej pasji.
Za miejscami, w których nie czuł się wciąż na celowniku, w których nie musiał trzymać rąk w pobliżu broni przez cały czas.
Za normalnymi barami.
Z każdą chwilą otoczenie zdawało się zawierać coraz mniej światła i powietrza. John kiedyś pracował w tej okolicy, jednak nie nigdy nie wspominał tego okresu najmilej.
Niczym Jaś i Małgosia znaczył drogę niedopałkami, paląc niemal bez przerwy. "Niemal bez przerwy" to całkiem sporo, nawet w jego przypadku.
Sytuacja wyglądała żałośnie.
Wylądował w brudnej części miasta, dwójka podopiecznych wyrwała się spod jego skrzydeł - a nie mógł wykorzystać systemu monitoringu, by nie zwrócić uwagi na ich delikatne zadanie. Za przewodnika miał faceta, który wyglądał jakby nigdy wcześniej nie wstawał od komputera. Miał również poważne podejrzenia, że są wrabiani w wewnętrzną, bardzo nieprzyjemną rozgrywkę możnowładców w Wattz Energy.
Nadgniłą wisienką na torcie goryczy były kończące się się fajki.
Ojciec Mróz
Marynarz
Marynarz
Posty: 249
Rejestracja: wtorek, 8 kwietnia 2008, 12:31
Numer GG: 2363991
Lokalizacja: Skądinąd

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Ojciec Mróz »

Toshiro

Zatopiony w myślach chłopak prowadził za sobą jarającego jak smok Junga. Zastanawiał się przy tym, czy czasem ta mała robótka nie okaże się przygodą prowadzącą wprost do płytkiego grobu gdzieś w niezamieszkałych sektorach bazy. Wędrując po korytarzach zagłębiali się w co raz gorszą okolicę, przed obskurnymi spelunami stały tabuny nieletnich dziwek, w każdym zaułku leżał jakiś zarzygany pijak albo ćpun na odlocie. Toshi nie zwracał na nich uwagi, w końcu żył w podobnych warunkach przez kilka ładnych lat. W końcu dotarli do jednej ze śluz, ulokowanej w miejscu, w którym nie bywał już nikt, dlatego też w miarę bezpieczne dało się ją otworzyć i przekroczyć. Toshi odruchowo wklepał kod uruchamiający drzwi, które otworzyły się z cichym sykiem. Z korytarza za nimi wionęło stęchłym chłodem. Podłoga i ściany korytarza pokryte były szronem. Również cały syf zwalony w korytarzy połyskiwał delikatnie w świetle padającym przez śluzę. Toshiro wiedział, że część tego bałaganu powstała sztucznie, miał on za zadanie ukryć przewody doprowadzające napięcie do jednego z pomieszczeń. Wszystkie czujniki zamontowane przy tej śluzie dawno temu zostały zdezaktywowane, jednak wiadomość o tym była tajemnicą, co pozwalało trzymać ćpunów z daleka. Sato kazał przejść Jungowi za śluzę, po czym zamknął ją i zablokował. Potem ruszył ostrożnie wzdłuż korytarza. Miał nadzieję, że przez ten czas nikt nie odwiedził tego miejsca i nie zamontował jakichś przykrych niespodzianek. Po chwili dotarli do zamkniętych drzwi, zaopatrzonych w cyfrowy zamek, ucharakteryzowany tak, że wyglądał jak strzaskany złom. Wstukał odpowiedni kod i drzwi otworzyły się. Jednocześnie w znajdującym się za nimi pomieszczeniu zabłysły światła, dał też słyszeć się szum startującego klimatyzatora.
"No proszę, wszystko wciąż działa jak należy" - pomyślał chłopak

Skłaniając się niczym odźwierny gestem zaprosił Junga do środka

-Witam w naszych skromnych progach! Lokal jest w całości do naszej dyspozycji, proszę się częstować, czym chata bogata!

Sato miał nadzieję, że całość zgromadzonych przez gang dóbr wciąż znajduje się w tym nieużywanym już magazynie. I nie pomylił się. Całą podłogę i półki stojące wzdłuż ścian zajmowały różnorakie towary - od paczkowanej syntetycznej żywności, przez luksusową elektronikę aż po części do wszelakich rodzajów uzbrojenia. W jednej z nisz urządzono niewielki pokoik dla osób, które potrzebowały cichego schronienia, wyposażony w dwa łóżka, stolik, krzesła i niewielką kuchenkę. Był tam też port, do którego mógł podpiąć decka. Liczył na to, że to łącze wciąż pozostaje bezpieczne i żaden z rządowych hackerów nie zdołał go zmonitorować.

-Jeśli się dobrze rozejrzysz, to z pewnością znajdziesz tu gdzieś jakieś fajki. Z resztą przy odrobinie zaparcia znajdziesz tu właściwie wszystko, mój gang używał tej hali jako magazynu tranzytowego dla różnorakiej kontrabandy. - powiedział do Johnyego - Ja sobie tym czasem pobuszuję w sieci, postaram się pogadać z kilkoma kumplami, mam nadzieję, że coś w ten sposób się dowiem

Po czym ruszył w kierunku zamontowanej w ścianie stacji, zgarniając po drodze kilka batoników z otwartego kartonu ...

to be continued, tylko znajdę trochę czasu :D
DUB W NOSIE !

Sprawozdania z Drugich Międzynarodowych Warsztatów na Temat Nagich Myszy
Sir_herrbatka
Mat
Mat
Posty: 518
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 12:51

Re: [autorski]Czerwona szarfa/Czerwony alarm

Post autor: Sir_herrbatka »

Dzień był ciekawy – o tak! Działo się wiele a wytrzymałość nerwów powoli osiągała swój fizjologiczny limit. Za pewnym punktem napięcie sprawiało że wszystko stawało się jakby zrobione ze szkła. Pełne naprężeń tak, że wystarczyło jedne niewłaściwe dotknięcie by rozbiło się na drobne kawałki.

Oen miał na to prosty sposób – który niestety stopniowo zamienił jego mózg w małą, osobistą fabrykę czystego szaleństwa. Jego pomysły były dobre jedynie na odcinkach góra minutowych – co z reguły wystarczyło. Oen żył reaktywnie, nie potrzebował długich planów.

Wrócili więc jeszcze raz do bramy, mijając te same, nudne korytarze oraz nieco innych ale i tak podobnych ćpunów. Na miejscu zaś przywitała ich grupa CorpForce – nie sposób powiedzieć czy ta sama, wszyscy i tak wyglądają prawie identycznie. Z pewnością nie było jednak na miejscu Bennet. Zwyczajnie... nie.

Grupą ochroniarzy dowodził jakiś czarny typ z krzywym, najwyraźniej połamanym już nie raz nosem. Na razie widać było że jeszcze nie wie co zrobić z nieproszonymi gośćmi... ale bardzo szybko mógł się dowiedzieć.
Zablokowany