Nowa siedziba X-man.
Mężczyzna w obcisłym granatowo-żółtym kombinezonie oraz w dziwnym urządzeniu zasłaniającym oczy od ponad pół godziny z napięciem obserwował swoją ukochaną... Kobieta siedziała na krześle naprzeciwko Cyclopsa, bo tak na imię jej chłopakowi, a jej usta oraz oczy były szeroko otwarte. Mimo wręcz wytrzeszczonych oczu kobieta nie widziała ukochanego, ani w ogóle pomieszczenia. Jej oczami były teraz telepatyczne zdolności wspomagane przez pewne urządzenie wyglądające na obręcz, które nazywano Cerebro, czyli inaczej mózg. Perlisty pot pojawił się na skroni telepatki o imieniu Jean, a ciałem wstrząsnęły drgawki... Cyclops musiał powstrzymać swój odruch, by nie zerwać Cerebro z głowy kobiety i oszczędzić jej męki. Jednak mężczyzna wiedział, że jej umiejętności w połączeniu z mechanicznym "mózgiem" mogą komuś uratować życie. Nagle kobieta gwałtownym ruchem zdjęła urządzenie i osunęła się z wycieńczenia na podłogę. Cyclops oczywiście w pół sekundy był przy niej by jej pomóc:
-Nie Scott... Ja sobie poradzę- najwyraźniej mówienie sprawiało kobiecie trudności, ponieważ łamał jej się głos i robiła pauzy, w których nabierała głębszych oddechów- Ty... Ty musisz sprowadzić tutaj szóstkę... Szóstkę którą udało mi się namierzyć.
Następnie Jean zwana również "Marvel Girl" wyjaśniła Cyclopsowi co ma zrobić. Mężczyzna w pośpiechu, jednak ze skrzywioną miną pozostawił kobietę na ziemi i ruszył w drogę.
Nieco później. Kanały podmiejskie Nowego Jorku... Tajna siedziba ocalałych superbohaterów.
Cyclops rozmawiał właśnie z Kapitanem Ameryką, umięśnionym mężczyźnie w granatowo-biało-czerwonym kombinezonie, z gwiazda na czole oraz okrągłą tarczę przewieszoną na plecach. W pomieszczeniu znajdowało się dużo więcej dziwnie wyglądających osobników, chociaż była tu tylko garstka dopuszczona do narady. Znajdowali się tam Beast- umięśniona kreatura przypominająca demona o niebieskiej sierści, Wolverine- "cywilnie" ubrany mięśniak o sterczących włosach oraz zwisający z sufitu głową w dół Spider-man- w czerwono-niebieskim stroju z symbolem pająka na piersi. Cyclops w końcu skończył tłumaczyć w czym leży problem i powiedział:
-Proszę pomóżcie mi znaleźć tą szóstkę i sprowadzić ich do naszej szkoły... Sam nie dam rady.
W pomieszczeniu zapadła cisza. Wszyscy czekali na słowa Kapitana Ameryki, który bądź, co bądź był wielkim autorytetem.
-Scott powiedz nam proszę gdzie znaleźć tych młodych uzdolnionych ludzi- przy tych słowach w oczach Kapitana zaiskrzyła dziwna iskierka.
Cyclops uznając słowa przywódcy ocalałych superbohaterów jako zgodzę na udzielenie pomocy, czym prędzej powiedział wszystko co wie na temat lokalizacji szóstki, o której była mowa.
-Niestety Scott nie pomożemy ci- wypalił Kapitan szokując wszystkich zebranych- Nie patrz tak na mnie proszę... Po prostu to nie jest dobry czas na "nauczanie" jak korzystać z własnych mocy. Mamy wojnę, a ja potrzebuje żołnierzy!
-Ty gnido!- zaczął Cyclops nie potrafiąc opanować emocji- Wyciągnąłeś ode mnie te informacje podstępnie... Czy tak zachowuje się Kapitan Ameryka uosobienie cnót i honoru?! Tak mamy wojnę! Wojnę, którą przegrywany! Wojnę, którą ty przegrałeś tak postępując ze sprzymierzeńcami i przyjaciółmi!
-Ochłoń Scott- wtrącił się Wolverine znany również jako Logan- "Kapcio" ma racje... Oni są nowi. Rząd nie ma o nich żadnych informacji i nie wie jak z nimi walczyć... To może być nasza jedyna szansa bracie. Musisz to nareszcie zrozumieć: Sposoby Xaviera już się nie sprawdzają!- Logan opuścił głowę jakby sam wstydził się swoich słów- Natomiast ty "Kapcio" faktycznie się zmieniłeś... Chcesz wysłać w bój jakiś niedoświadczonych młodzików, a sam chowasz się w kanałach nie podejmując żadnych działań.
-Chcesz nazwać mnie tchórzem?!- zaryczał Kapitan jakby wstąpił w niego diabeł- Mnie?! Kapitana Amerykę, który uratował świat przed Hitlerem i wieloma innymi?! Mnie który tyle razy nadstawiał karku?! Zaraz ci pokarze jaki ze mnie tchórz- po tych słowach postąpił krok w stronę Logana.
-Zapraszam staruszku- odpowiedział tylko Wolverine z uśmiechem na twarzy obnażając adamentowe pazury.
W tym momencie do akcji wkroczyli Beast i Spider-man odciągając od siebie obu mężczyzn i próbując ostudzić ich gorące głowy... A po Cyclopie już nie było śladu. Zamierzał wygrać ten wyścig.
W międzyczasie... Siedziba tajnych służb rządowych nazywanych S.H.I.E.L.D.
-Dobrze się spisałeś Nightcrawler- powiedziała postać skryta w cieniu lodowatym głosem. Był wysoki i umieśniony, jednak w całości skryty w cieniu- Umieszczenie cię w siedzibie X-man było świetnym pomysłem... Wiedzieliśmy, że w końcu ta wiedźma znajdzie kolejnych odmieńców. Naprawdę postąpiłeś słusznie "diabełku" idąc z nami na współpracę.
-To jedyna słuszna droga Herr "X"- odpowiedziało stworzenie o niebieskiej skórze nerwowo merdając ogonem i mówiąc z wyraźnym niemieckim akcentem.
-Tak postąpiłeś naprawdę słusznie idąc z nami na ugodę- powtórzył tajemniczy mężczyzna nazwany przez rozmówcę per "X"- Jednak nie zrobiłeś tego pędząc wcześniej do Dooma i Magneto ty dwulicowy sprzedawczyku!
-Ja... Ja... Ja- Nightcrawler nie mógł znaleźć słów mogących go obronić, bądź usprawiedliwić dlatego zaczął się jąkać.
-Zasłużyłeś na karę "diabełku".
Ciszę przerwał samotny wystrzał pistoletu.
W tym samym czasie. Bliżej nieokreślone pasma górskie w Kaliforni- tajna kryjówka ocalałych super-złoczyńców.
Przy suto nakrytym stole, na którym nie zabrakło butelki drogiego wina siedziało naprzeciw siebie dwóch wielkich super-złoczyńców: Doctor Doom w zielonej pelerynie oraz zakuty w metalową zbroję oraz maskę oraz Magneto starszy jegomość również w zbroi jednak bez hełmu, odkrywając tym samym pasma siwych włosów:
-Tak przekupienie tego słabego Nightcrawlera to był świetny pomysł Doom, gratuluje- zaczął Magneto.
-Tak. Z naszej współpracy wynikły same korzyści, zarówno dla niego, jak i dla nas- głos zza maski był bardzo metaliczny- Obawiam sie tylko, że pan Nightcrawler kiepsko wyjdzie na swojej podwójnej grze.
-Jakiej podwójnej grze Doom?!
-Moi ludzie śledzili tego sprzedawczyka i okazało się, że współpracuje również z S.H.I.E.L.D.
-A to drań- zaczął Magneto- W takim razie również oni będą szukali tej szóstki.
-Tak. My, X-man, S.H.I.E.L.D. oraz o ile się nie mylę Kapitan Ameryka i jego ludzie.
-Kogo więc wysłałeś Doom by ich szukali?
-Octopusa i jego odzział... Spokojnie Magneto dadzą sobie radę zaufaj mi.
-Obyś miał racje przyjacielu- starzec wzniósł złoty kielich napełniony winem- Wznieśmy toast Doom: Za nowe siły po naszej stronie!
Chaos
Alex Lancer właśnie wracał do swojego mieszkania. Już na dole coś zdawało sie być nie tak... Na podwórzy starej kamienicy w bądź co bądź ubogiej dzielnicy Nowego Jorku stał piękny czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Taki obrazek już sam w sobie był dziwny, jednak prawdziwego szoku Alex doznał dopiero na klatce schodowej... Usłyszał głos wypytujący jego sąsiadkę, dobrotliwa staruszkę o imieniu Marry o jego osobę! Coś mówiło mu żeby jak najszybciej stąd zwiewać, jednak ciekawość była silniejsza... Alex postąpił kilka cichych kroków by móc przyjrzeć się mężczyzną. Było ich dwóch, obydwoje w garniturach oraz ciemnych okularach. Podczas gdy jeden rozmawiał z sąsiadką, ten drugi sprzątał to co zostało po drzwiach do domu Alexa. Gdy mężczyzna o niezwykłych zdolnościach przyjrzał się uważnej dostrzegł identyfikator z napisem S.H.I.E.L.D. Wiedział co to oznacza:
-Stój gnojku!- usłyszał zza pleców i odwróciwszy się zauważył mężczyznę ubranego jak tamci dwaj, który celował do niego z pistoletu- Chłopaki tutaj! Mam go!
Black Beetle
Alba nadal nie mogła uwierzyć w to co widzi... Jej dom został doszczętnie zniszczony, a ludzie z którymi mieszkała zabici. Właśnie stała nad ich ciałami, które były miejscami poszarpane, miejscami poparzone, a miejscami po prostu nie było ciała. Musieli zginąć w męczarniach, a osoby które zadały im śmierć musiały być prawdziwymi potworami Kobieta miała dziwne wrażenie, że zginęli z jej powodu. Po krótkich oględzinach Alba znalazła pamiątkę jaką zostawili jej mordercy. Na jedynej ścianie jaka jeszcze stała wyryte zostały słowa: "Dołącz do nas albo zgiń", oraz ciąg cyfr "609456112".
Destiny
Larissa siedziała u siebie w domu i właśnie gotowała. Dzień wydawał się przebiegać normalnym torem co niezmiernie cieszyło kobietę, ponieważ rzadko miewała takie dni z racji na jej wrodzone zdolności. Otwarte na oścież okno było jedynym ratunkiem przed goracem powietrza boleśne połączonym z zapaloną gazówką. W pewnym momencie Larissa usłyszała głos swojego dozorcy dobiegający z korytarza:
-Naprawdę jesteście z S.H.I.E.D.?- jego głos był podejrzliwy jak zawsze- I twierdzicie, że Larissa jest groźnym mutantem? To prawda jest nieco dziwaczna, ale w życiu bym się nie spodziewał- głos zdawał się dochodzić z pod samych drzwi- Już panom otwieram...
-My nie potrzebujemy klucza pani Anderson- padła odpowiedź, a zaraz po niej Larissa usłyszała odgłos wywarzanych drzwi.
Gressil
LJ Collins właśnie wracał z obskurnej knajpy nazywanej "Za rogiem" gdzie wytrąbił kilka kolejek. Chwiejnym krokiem wszedł do noclegowni, gdzie oczywiście nie chcieli go wpuścić z racji na stan w jakim się znajdował. Jednak mężczyzna znalazł w noclegowni coś o wiele cenniejszego niż łóżko... Kiedy zaczął łgać, że wcale nie jest wstawiony spostrzegł dziwnego mężczyznę w czarnym garniturze i okularach przeciwsłonecznych. LJ w moment rozpoznawał takich typów- facet musiał być tajniakiem. Szybki rzut oka na parking i bingo! Stoi czarna limuzyna, w której pewnie siedzi ich więcej:
-Na pewno nie widziała pani tego mężczyzny- tajniak pokazał zdjęcie kobiecie, która zajmowała się noclegownią. Jako, że LJ stał blisko od razu rozpoznał, że zdjęcie przedstawia jego samego tylko kilka lat młodszego!- Na tym człowieku była testowana broń i doszło do wypadku... Chcemy mu tylko pomoc.
Jednak LJ wyglądał teraz zupełnie inaczej niż kilka lat temu... Nikt by nie poznał.
Earth – Man
James Carter wytrzeszczał z niedowierzaniem oczy na człowieka, który stał przed nim. Jeszcze kilka godzin temu ni uwierzyłby, gdyby ktoś przedstawił mu scenariusz tego pokręconego dnia. Zaczęło się od tego, że jako Earth-Man chciał uratować kobietę zaatakowaną przez bandę oprychów... Jednak wpadł w zasadzkę. Bandyci okazali się być agentami S.H.I.E.L.D., która polowała na takie "dziwadza" jak James, a żeby było śmieszniej staruszka była ich szefową! Niechcąc zabijać ludzi wykonujących jedynie rozkazy Earth-Man zaczął uciekać, jednak w pewnym momencie został przygwożdżony i otoczony. Nie było ucieczki, musiał walczyć... Nagle gdzieś z tyłu mężczyzna usłyszał dźwięk pędzącego motoru. Tajemniczy jeździec używając jakieś formy laseru rozgonił napastników i z głośnym "WSIADAJ!" uciekł wraz z Earth-Manem na bezpieczną odległość. Teraz stał przed nim i powiadał nieprawdopodobną historię o nowej szkole X-man oraz prosił o przyłączenie się do niej. Przedstawił się jako Cyclops:
-Nie wiem skąd dowiedziało się o tobie S.H.I.E.L.D., ale oznacza to, że pozostała piątka jest w niebezpieczeństwie- wyciągnął przed siebie rękę, tak żeby James mógł ją uścisnąć- Dlatego musisz podjąć szybką decyzje: Jesteś z nami?
Shadow Walker
Aleksiej Wiłkogradow właśnie siedział w barze i wydawał swoje ciężko zarobione pieniądze za ostatnie zlecenie. Naokoło było wielu mężczyzn większość pijąca, ale znaleźliby się także trzeźwi grający w bilarda lub też w pokera. Aleksiej siedział przy barze gdy staruszek siedzący tuż obok niego krzyknął:
-Karl! Włączże telewizje będą wiadomości.
Barman usłuchał "prośby" stałego klienta i bar napełnił się maratonem informacji o katastrofach, wypadkach, aresztowaniach oraz aferach korupcyjnych. Jednak nagle spiker powiedział zdanie, które zawsze wzbudza zainteresowanie:
-A oto wiadomość z ostatniej chwili- nienagannie uczesany prowadzący, z nienagannymi białymi zębami zaczął mówić nienagannie czystym głosem- Poszukiwany jest Aleksiej Wiłkogradow bandyta oraz niezwykle groźny mutant! Za jego głowę została wyznaczona nagroda w wysokości 500.000$!
Przez bar przeszedł nerwowy pomruk świadczący o tym, że co najmniej kilka osób rozpoznało siedzącego przy barze Rosjanina. Rośli mężczyźni z kijami do bilarda nieznacznie zbliżyli się do baru, a ktoś z tłumu wrzasnął:
-Brać go!
W stronę Aleksieja poleciał pusty kufel chybiając dosłownie o kilka centymetrów.
[No w końcu udało mi się to dokończyć... Przepraszam za zwłokę.
