[Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

[Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Artos »

[Dragon Ball] Dar wolności

=================================================
Małe przypomnienie zasad:
aaaaaaaa – tak piszemy co robimy
- aaaaaa – tak co mówimy
”aaaaaa” – tak co myślimy
aaaaaa – a tak wszystko poza sesją + pytania co do świata

Skład drużyny grającej w tym temacie:
TEAM Mora Cremo:
* Kornack (WinterWolf)
* Rezor (Errer_Avares)
* Turrpin (Craw)
* Zaria (Zaria Aiko)
=================================================
Wszyscy

Zostaliście przeniesieni na jeden z okrętów bojowych Freezera o dźwięcznej nazwie Ice – 45. Była to jedna z najnowszych jednostek znajdujących się w waszej armii – śmiało nazywana latającą fortecą. Ktoś mógłby się zapytać dlaczego? Odpowiedź była prosta. Sama podstawowa załoga liczyła sobie ponad 800 techników i marynarzy, a statek ten mógł przewieść pięć legionów (czyli do ok. 30'000 żołnierzy). Potężne baterie umieszczone na burtach i rufie tego okrętu też dawały wiele do myślenia przeciwnikowi który chciałby się porwać na tą jednostkę. Był to prawdziwy niszczyciel pośród całej flotylli jaką posiadał Freezer, żadna inna jednostka nie potrafiła mu dorównać. Właśnie na tym statku ma się dokonać reorganizacja jednostek służących w tej części wszechświata.
Obrazek

Zaraz po przylocie zostaliście zaprowadzeni do swych kajut. Drobne i surowe jednoosobowe pomieszczenia nie sprawiały wrażenia miłych, lecz to można było łatwo zmienić z czasem. Na wasze szczęście wasze transporty dotarły w to miejsce jako jedne z ostatnich. Podobno niektórzy żołnierze czekają na ceremonie przydziału już trzeci miesiąc! Wam udało się czekać zaledwie od godziny do trzech w zależności od tego na którym statku przybyła dana jednostka. Ten czas jednak nie pozwolił na zbytnie urządzenie się, czy chociażby zwiedzenie całego statku. Jedyne co się rzucało w oczy to mnogość ras jakie występowały na pokładzie. Już po kilku minutach spaceru po pokładzie dałe się słyszeć niezrozumiały gwar tysięcy języków w otoczeniu niezliczonych ras znajdujących się na wąskich korytarzach tej kosmicznej konstrukcji.

Nagle zawyły syreny – to był znak, za chwilę rozpocznie się ceremonia przydziału. Wszyscy powoli zaczęli zbierać się w wielkiej hali idealnie w centrum statku. Hala była naprawdę ogromna, lecz nie miała po jednej ze stron ani żadnej mównicy, ani również niczego podobnego. Gdy już wszyscy się zebrali na każdej z czterech ścian zaczęto wyświetlać wiadomość. Istota przypominająca człowieka, jednak posiadająca cztery olbrzymie rogi na głowie i dwa mniejsze niczym bródka, w oficerskim mundurze zaczęła przemawiać:

- Witajcie żołnierze naszej wspaniałej armii. Nazywam się Fres Tau i jestem kapitanem tego statku. Oczekuję od was tego samego co wszyscy od was wymagali do tej pory, czyli ślepego wykonywania rozkazów i walki dla naszego PANA I WŁADCY, WSPANIAŁEGO FREEZERA.

W tym oto momencie obraz zmienił się na następujący ukazujący waszego potężnego władcę
Obrazek
Cała sala zamilkła i zasalutowała w stronę wyświetlanej postaci. Po chwili obraz ponownie wrócił do poprzedniego stanu i kapitan kontynuował

- Pozwolicie więc, że nie będę dłużej zwlekał z mymi obowiązkami i nie będę zanudzał was nudnymi wykładami na temat naszej roli, którą i tak wszyscy dobrze znacie i bez tego.

Cała sala odetchnęła z ulgą.

- Zespoły zwiadowcze. Do drużyny ALFA neleżą: Zygfryd Jur, Kas Delchim, Kriste Olaf. Dowódca grupy - Kriste Olaf. Wszyscy wymienieni wystąp.

Wystąpiła kilka chuderlawych istot, a na monitorze w tym czasie wyświetlił się sztandar z wielką literą Æ. Latające boty podały każdemu z osobna odpowiednie mundury ze znakami ich oddziału.

- Gratuluję. Dbajcie o ten mundur jak o własne życie i życie własnego władcy.

Cała drużyna zasalutowała w stronę kapitana i odmaszerowała z nowymi mundurami.

- Drużyna BETA...


Tak też w tym duchu minęła godzina. Nadszedł czas na grupy bojowe.

- Do drużyny Mora Cremo należą: Kornack, Rezor, Turrpin, Zaria. Dowódca grupy – Kornack.

Wystąpiliście wszyscy by otrzymać nowy mundur, a na monitorze ukazał się wasz nowy symbol – płomień. Zasalutowaliście i wróciliście do reszty. Ceremonia trwała jeszcze całe dwie godziny, podczas których wyłoniło się łącznie czterysta grup bojowych o różnej liczebności. W końcu nadszedł czas na zakończenie ceremonii. Z końcowego przemówienia dowiedzieliście się, że następnego dnia wszystkie jednostki dostaną przydzielone zadania i do tego czasu macie wolne. Gdy wracaliście do swych kajut by się przebrać (gdyż po pokładzie trzeba chodzić zawsze w mundurze!) Zobaczyliście, że wszyscy jesteście sąsiadami, a wasze lokum mieści się na pokładzie A31.

Proszę o dodanie opisu wyglądu postaci w pierwszym poście, tak by łatwiej wam było się połapać kto jest kim i z kim tak właściwie macie do czynienia.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: WinterWolf »

Kornack

Dotarł w końcu na miejsce swojego przeznaczenia. Zdawał sobie sprawę z tego, że tutaj będzie zupełnie inaczej niż było do tej pory. Tam daleko na krańcach wszechświata panowały zupełnie inne warunki. Będzie się musiał przyzwyczaić.
Pierwsze co mu się rzuciło w oczy po przybyciu na miejsce to fakt iż panował tu lekki ścisk w porównaniu do tego co znał z tej bazy, w której przyszło mu mieszkać do tej pory. Cóż, to był tylko statek, a tamto baza, która służyła również za dom...
Kwatera, którą mu przydzielono okazała się niewielka. Kornack pierwsze o czym pomyślał to to, że niebawem będzie ją musiał przerobić na swoje. Było tu zbyt sterylnie... Walnął się na pryczę, by przedrzemać czas do apelu czy czego tam...
Poderwał się na pierwszy odgłos syren.
- Wesołe jest życie żołnierza... - wyburczał sennie doprowadzając się do jako takiego porządku. Przeciągnął się i ruszył do sali. Nie lubił takich wielkich zgromadzeń. Przynajmniej kapitan nie zamierzał przynudzać. Chwała mu za to... Na ślepe oddanie komukolwiek Kornack jednakże nie mógł przystać. Na to mógł sobie pozwolić jakiś wielki przytępawy mięśniak, za którego trzeba było pomyśleć. Był jednak żołnierzem, więc wykonywał rozkazy. Równo z innymi zasalutował do portretu Freezera, który pojawił się na ekranie.
Nastąpiły przydziały. Wreszcie! W końcu usłyszał swoje imię. Mało się nie zakrztusił, gdy dowiedział się, że został dowódcą grupy. Nieźle... Wystąpił, by odebrać mundur. Przed szereg wyszedł młody Saiya-jin. Na oko około 20 lat. Średniego wzrostu. Ogon miał owinięty wokół bioder na modłę innych Saiyańskich wojowników. Oczy czarne, błyszczące. Włosy czarne z bordowym poblaskiem. Krok miał sprężysty, sugerował sprawnego wojownika. Ubrany był w czarny kombinezon z krótkimi rękawami i nogawkami oraz czarną prostą zbroję z bordowymi elementami. Również jego rękawice bez palców i buty były czarne. Chłopak przyjął mundur i zasalutował. Potem wstąpił do szeregu. Później jeszcze dwie godziny musiał słuchać kolejnych już zupełnie go nie interesujących wywodów dotyczących składów kolejnych drużyn. Jeszcze godzina, a zasnąłby na stojąco. Nudziło go to. Bezproduktywnie zmarnował ten czas...
W końcu udał się do swojego lokum. Z rezygnacją stwierdził, że nowy mundur przez jakiś czas będzie się dostosowywał do swojego właściciela. Przebrał się. Spodnie mundurowego kombinezonu piły go w kroku, materiał był jeszcze sztywny. Postanowił się troche rozruszać, by nieco rozciągnąć materiał. Kilka minut miotania się po kwaterze załatwiło problem na tyle, że dało się chodzić. Założył buty i rękawice. Postanowił rozejrzeć się po statku. Wchodząc tu zauważył, że członkowie jego grupy mieszkają po sąsiedzku. Należało chyba więc się zapoznać. Wszak mieli stać się towarzyszami broni. Wyszedł więc, stanął przed drzwiami kwater i gwizdnął przeciągle na palcach. Dźwięk był ostry i wystarczająco głośny, by słyszeli go wszyscy zainteresowani.
- Drużyna Mora Cremo, zbiórka! - rzucił dźwięcznym głosem. Chciał zapoznać się z towarzyszami i jednocześnie umożliwić im przedstawienie się sobie nawzajem. Saiya-jin czekał cierpliwie. Tylko ogon poruszał się nieznacznie, tym razem opuszczony luźno, a nie owinięty w pasie.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zaria Aiko
Pomywacz
Posty: 20
Rejestracja: środa, 7 maja 2008, 19:58
Numer GG: 2870229
Lokalizacja: Brzeszcze City
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Zaria Aiko »

Zaria

Niebiesko-skóra kobieta podążała korytarzem, z oczami utkwionymi w małej kartce. Był na niej wypisany numer kajuty do której dostała w przydziale. Co jakiś czas odrywała wzrok aby sprawdzić swoimi żółtymi oczyma czy zbliża się do odpowiedniego numeru. Była zwykłym żołnierzem, podobnym do innych którzy znaleźli się na tym okręcie. Miała również podobne przeznaczenie jak oni. W głębi duszy chciała jednak aby służba na jaką się zdecydowała nie zakończyła się utratą kończyn lub śmiercią spowodowaną jakimś głupim pomysłem, ewentualnie nie przemyślaną akcją. Kiedy dotarła pod swój pokój szybko uświadomiła sobie że to nie będzie to samo co w bazie. Otwarła drzwi. Pomimo iż w jej mózgu kotłowało się tylko jedno słowo na widok małego pokoju, ugryzła się w język aby głośno go nie wypowiedzieć. Kiedy się uspokoiła przez myśl przemknęło jedynie szybkie, pasujące do pomieszczenia określenie : „kanciapa”. Nie musiała jednak dłużej się nad tym zastanawiać ponieważ dźwięk syreny oznajmił iż ma się wstawić w miejsce o którym wcześniej ją uprzedzono. Posłusznie ruszyła do sali. Kiedy na ekranie pojawiła się twarz Freezera zasalutowała. Przypomniało jej się wtedy że jednym z jego najbliższych ludzi był przedstawiciel jej rasy. Zawsze tych samych dwóch mężczyzn pojawiało się w towarzystwie syna King Colda. Wiedziała też że Cooler, jego drugi syn także posiada przedstawiciela jej rasy ale w oddziale specjalnym. Ceremonia przydziału była dla niej interesująca. W pomieszczeniu było zgromadzonych wiele różnych ras z najrozmaitszych zakamarków galaktyki. Samo przebywanie wśród nich budziło dreszcz emocji. Kiedy padła nazwa drużyny „Mora Cremo”, nie zrobiło to na niej wrażenia ponieważ nie spodziewała się że właśnie do niej dostanie przydział. Kiedy wszystkie oficjalności zakończyły się zaczęto odczytywać imiona członków nowego oddziału. Zauważyła że dowódcą grupy został Saiyan. Jej rasa była uprzedzona co do brutalnych wojowników. Niebiesko-skórzy widzieli w nich jedynie brudne małpy z przerostem dumy i nadmierną zaciętością do walki. Nie należało obwiniać za to jej, a raczej sposób w jaki została wychowana. Istotną rolę odegrała również kultura jej rasy która ceniła ponad wszystko estetykę i zamiłowanie do piękna. Było to oczywistym przeciwieństwem Saiyan. Na jej twarzy pojawił się półuśmiech i wyraz politowania. Szybko jednak zmieniło się to w wyraz szoku gdy padło jej imię na końcu. Musiała jednak posłusznie wystąpić i przyjąć swój mundur.
- No to świetnie... – wymamrotała cicho pod nosem.
Kiedy ceremonia dobiegła końca, mogła odejść do wyznaczonego lokum. Położyła się na pryczy mając nadzieję na to aby dzień się jak najszybciej zakończył. Usłyszała jednak ostry świst gwizd który poderwał ją do pozycji siedzącej. Szybko jednak „dowiedziała się” o co chodzi gdy usłyszała swojego nowego przełożonego. Wstała i wyszła z pokoju. Widząc młodego Saiyana oparła się o framugę i oczekiwała tego co powie.

Tak wygląda Zaria :
http://img229.imageshack.us/img229/556/zaid9.png
Normalnie to się nie maluje, ale tak jakoś pasowało mi to do obrazka z którego wycięłam ten portret :]



Proszę zwracać uwagę na interpunkcję i pamiętać o zasadach pisania wypowiedzi postaci oraz uwag spoza sesji - dop. WW
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Craw »

Turrpin

Turrpin nie był w najlepszym nastroju. Od kiedy został wysłany na tą kretyńskie reorganizacje nic nie układało się tak jak powinno. Nie dość, że już zdążył z kilkoma innymi żołnierzami podpaść swoim prawdopodobnie przyszłym przełożonym, to jeszcze prawie, że natychmiastowo kazali mu się pojawić na tym kretyńskim zebraniu. Tyle dobrze, że nie kazali mu defilować, prezentować się czy robić jakichś innych bzdur, na które nie miał najmniejszej ochoty.
Ceremonia na szczęście przebiegała w miarę sprawnie. Co więcej, jego oddział był jednym z pierwszych, jakie zostały wyczytane, a to gwarantowało jedną, jakże ważną rzecz – nie musiał więc uważać przez resztę tej szopki, która zresztą jeszcze swoje potrwała. Tak, jakby nie mogli wszystkich po prostu powiadomić do jakiego oddziału są przydzieleni – wtedy wszystko ułożyłoby się same. A tak potwierdziła się jedna zasada – wojsko Freezera lubi robić rzeczy z wielką pompą, czego zresztą najlepszym przykładem jest osławiony Ginyu Squad – elitarny oddział, fakt faktem którego nigdy nie spotkał, lecz wiele o nich słyszał. Wiedział za to jedno – nie chciałby ich spotkać, szczególnie jeśli miałby stać po drugiej stronie barykady. Za to jego odział tak silny na pewno nie był. Jednak najgorsze było w tym to, że dostał Sayianina jako dowódcę, a to gwarantowało zero luzu. Za to ciekawie prezentowała się niebiesko-skóra kobieta, której rasy nie był w stanie zidentyfikować. Teraz zresztą będzie mógł się jej lepiej przyjrzeć, w końcu dowódca zwołał zbiórkę. Nie był z tego powodu zadowolony, gdyż chciał chwilę odpocząć w swojej kwaterze – dość małej, jednak mu to nie przeszkadzało. Nie zwykł przywiązywać wagi do otoczenia, sam też nie posiadał zbyt wielu rzeczy – tylko to, co uważał za niezbędne.
Turrpin zeskoczył z łóżka. Trzeba było przyznać jedno – mundury armii Freezera miały jedną podstawową zaletę – były strasznie elastyczne, a co za tym idzie nie gniotły się. Wygody też nie można było im odmówić. Tylko jego włosy były w lekkim nieładzie, lecz na to nie zwracał uwagi. Nie dał też zbyt długo czekać dowódcy – w końcu nie chciał podpaść jeszcze bardziej. Szybkim krokiem wyszedł z kajuty i stanął na baczność. Oczom zebranych ujawnił się wysoki Sayianin o bardzo długich, związanych w warkocz, kruczo czarnych włosach, ciemnych, przenikliwych oczach i nieco zadziornej minie. Jego ogon swobodnie ruszał się w powietrzu, jakby oczekując na rozwój wydarzeń.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Errer_Avares »

Rezor

Będąc już na Ice–45 Rezor był bardzo zadowolony... "Tysiące wojowników, równa się tysiące technik do podglądnięcia i nauczenia się ich"- myślał uśmiechając się w duchu- "Bardzo dobrze. Wręcz świetnie". Początkowo mężczyzna udał się do swojego pokoju, który okazał się być raczej kajutą. Rezor miał nadzieję, iż każdy posiada podobnych wymiarów kwaterę oraz, że nie został "specjalnie potraktowany". W sumie ciasnota nie przeszkadzała mu, aż tak mocno... W końcu lata spędzone w małej kapsule, którą podróżował dotychczas, niemożna było porównać z luksusem statu, na którym się znajdował. Postanowiwszy nie tracić ani jednej minuty na bezczynne siedzenie w malutkim pokoiku postanowił ruszyć do sali treningowej, o których wiedział, iż istnieją z zapewnień jakie otrzymał najmując się u Freezera. Założywszy swoją białą zbroje z czerwonymi elementami ruszył w drogę. Na korytarzu zauważył, iż raczej góruje nad pozostałymi wzrostem, ponieważ Rezor mierzył, aż metr dziewięćdziesiąt pięć. Mimo wszystko wobec ogromu całego statku oraz "współpasażerów" o często atletycznej budowie, czuł się irracjonalnie mały. Liczący sobie dwadzieścia dwa lata wojownik nigdy nie imponował tężyzną fizyczną. Oczywiście nie posiadał z tego powodu kompleksów... Znał możliwości swojego ciała, które mimo iż nie wielkie, pozostawało doskonale wyrzeźbione i umięśnione, a on póki co nie zamierzał narzekać.
Bijąca w oczy z racji ogromu znajdujących się na statku nacji wędrówka zakończyła się i Rezor ku własnej uciesze wszedł na salę treningową. Trenowało tam kilka osób, które z przyzwyczajenia Rezor zaczął obserwować i zapisywać ich ruchy w pamięci. "Hmm... Niezwykle szybki! Niesamowite... Jak on to zrobił?!"- wśród takich i podobnych temu myśli Rezor osunął się przy ścianie i usiadł na ziemi. Nagle wszyscy w sali przestali ćwiczyć i stanęli w bezruchu. Skoncentrowany do granic możliwości Rezor, dopiero teraz usłyszał denerwująco głośną syrenę. Szykował się apel, jak usłyszał na sali. Wstał nie będąc jeszcze przyzwyczajony do ograniczania jego "wolności" i z zniesmaczeniem na twarzy ruszył za wylewającą się z salki grupką wojowników.
Podczas ceremonii przydziału raczej się nudził... Kiedy pokazano wizerunek Freezera, jego dłoń nie wyleciała machinalnie do czoła, jednak można powiedzieć, iż zasalutował mu swoimi myślami: "Największy wojownik wszechświata. Nie podzielam twoich żądz Freezerze, ale możliwość oglądania kogoś takiego jak ty w akcji, stokrotnie mi to wynagradza... Miejmy tylko nadzieję, że stosunkowo szybko dostąpię zaszczytu podziwiania twego kunsztu". Kiedy wyczytano jego imię uradował się, iż kapitanem jego grupy będzie inny Saiya-jin. To gwarantowało owocną współpracę... Przyglądał się przez chwilę swojemu dopiero co mianowanemu przywódcy, a w głowie kłębiła mu się tylko jedno pytanie: "Jak dużo potrafi?".
Ceremonia zakończyła się, a mrowie wojowników wylało się z sali. Rezor opuścił ją tak szybko, na ile potrafił i ruszył do swojego pokoju, które w głowie już nazywał kajutą. Kiedy znalazł się w środku założył pod swoją zbroje mundur,a następnie wypróbował prycz. Chciał się chwilę zdrzemnąć, po prostu uspokoić i zrelaksować... Niestety świst za drzwi mu na to nie pozwolił. Usłyszał okrzyk przywódcy wzywający go na "zbiórkę". "Ale się facet poczuwa..."- lamentował w myślach. Żyjąc samotnie przez długie lata, zapomniał już jako to jest kiedy jest się od kogoś zależnym... I chyba mu się to nie podobało. Wyszedł posłusznie przed drzwi, jednak w ramach swojego prywatnego, małego buntu oparł się niedbale o ścianę i bawił się ogonem. Jeden z kącików jego ust unosił się raz, poz raz jakby drwiąc z całej sceny.
Mój miecz to moja siła
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: WinterWolf »

Kornack

Saiyan rozejrzał się po swojej grupie. Z pewną dozą krytyki pomyślał, że mógł trafić gorzej. Dwóch przedstawicieli jego rasy i... Ona... Kimkolwiek nie była.
Młodzieniec oparł dłonie na biodrach przyglądając się grupie uważnie. W końcu odezwał się tymi słowy:
- Jak już pewnie zauważyliście, to ja jestem Kornack. Widzę, że niechętnie opuściliście swoje przytulne norki - zakpił na temat kwater, które wszystkim przydzielono.
- Teraz póki jest na to chwila chcę byśmy się zapoznali ze sobą, bo przez jakiś czas będziemy stanowili drużynę. Potem jesteście wolni. Chcę żebyśmy się sobie na tyle opatrzyl, by jutro nie było problemów, gdy podejmiemy się zadania. Jeśli po tym "wieczorku zapoznawczym" któreś z was ma ochotę to zapraszam do sali treningowej. Od stania na apelach można zesztywnieć. Poza tym nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym na co was stać i na co mogę liczyć w trakci misji - rzucił spokojnie poruszając głową jak na rozgrzewce. Minę miał spokojną, wyglądał wręcz flegmatycznie. Była to jednak przybrana przez niego maska, gdy badał podległe mu teraz przez jakiś czas istoty. Teraz górę wzięło wojskowe wychowanie. Później będzie czas na ukazywanie prawdziwego oblicza.
- Zacznijmy więc od pań - skinął dłonią w stronę Zarii, dając jej znak ruchem głowy, żeby się przedstawiła i powiedziała coś od siebie.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Zaria Aiko
Pomywacz
Posty: 20
Rejestracja: środa, 7 maja 2008, 19:58
Numer GG: 2870229
Lokalizacja: Brzeszcze City
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Zaria Aiko »

Zaria

Podeszła bliżej nowego dowódcy. Chciała mieć lepszy widok na współtowarzyszy którzy zaraz mieli się pojawić. Kobieta z nutą niezadowolenia zobaczyła jeszcze dwóch Saiyan wychodzących z pokojów. Oznaczało to że w jej drużynie stanowi jedyny obco-rasowy okaz. W dodatku nie mogła oprzeć się wrażeniu że los potrafi płatać czasami wredne figle. „To nie jest mój najszczęśliwszy dzień” -pomyślała z goryczą - „Ciekawe za ile czasu będą chcieli żebym przefarbowała barwniki w skórze i włosach oraz dopięła sobie sztuczny ogon”. Kiedy usłyszała że ma zacząć „zapoznanie” nie była zbyt uradowana. Nie chciała jednak żeby to zobaczyli. Wedziała że nie należy podpaść dowódcy już na samym początku. Tyczyło się to także członków oddziału.
- No cóż... – zaczęła trochę niepewnie. Przez myśl przemknęło jedynie to że musi uważać na słowa. Wiedziała jednak o czym powinna powiedzieć na początku. – Jak już pewnie zauważyliście nie jestem Saiyanką. Wy też pewnie zastanawiacie się jak to możliwe że zostałam przydzielona do takiego składu, skoro na statku mamy aż tylu ... innych żołnierzy ... z różnych ras rzecz jasna. – Zaria ugryzła się w język – Więc, jeśli by was to ciekawiło jestem z tej samej rasy co jeden z przybocznych wielmożnego Freezera. Kojarzycie go może? – zapytała z nutą nadziei w głosie. Wiedziała jednak że nie wszyscy zawracają sobie głowę takimi szczegółami, jak rasa innych żołnierzy. W szczególności tych wyższych rangą. – Taaak... Może omińmy ten fragment o rasie. – dodała po cichu, jakby sama do siebie. – Moje życie osobiste nie powinno was interesować. Jedyne co może was zaciekawić to fakt że w swoim wnętrzu skrywam imponującą umiejętność. Nie będę jej jednak prezentować bez potrzeby. Sprawdza się lepiej w walce, niż jako widok do oglądania publicznego.
Kiedy skończyła spuściła głowę i oparła się o ścianę. Oczekiwała na wypowiedź pozostałych członków.
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Errer_Avares »

Rezor

Rezor nadal chciał, alby jego postawa wyglądała na ignorancką... Sam nie wiedział, iż tak wiele pyszałkowatości mieści się w jego osobie. W jakiś sposób go to bawiło. Mimo że na samym początku cieszył się z tego, iż w drużynie posiada innego współplemieńca, to na widok trzeciego małpiego ogona zachował się dokładnie odwrotnie. "Cholera! Niedobrze... Podczas moich podróży po galaktyce pojąłem jedno: Siła grupy tkwi w różnorodności! A jaką my mamy różnorodność? Tyle co ta kobieta o niebieskiej skórze." Słuchał uważnie słów swojego kapitana, chociaż silił się jak mógł by przyjąć postawę osoby, którą mało to wszystko obchodzi. Jednak kiedy Kornack wspomniał o perspektywie wspólnego treningu nie wytrzymał i uśmiechnął się szczerze i szeroko. "W to mi graj! Facet wie co dobre! Być może nie jest taka nadętym dupkiem jak myślałem." Jednak Rezor szybko się opanował i nadal grał rolę Saiyana, którego obchodzi jedynie koniec własnego ogona. Kiedy usłyszał, że każdy ma się przedstawić i powiedzieć coś o sobie, głośno prychnął chociaż nie miał takiego zamiaru... Po prostu przypomniało mu to sposób w jaki przedstawiają się dzieciaki w szkole na odległej planecie, którą kiedyś odwiedził i ukochał. Następnie ucieszył się na wzmiankę o "norkach", która oznaczała, że nie został "specjalnie potraktowany" przy przydzielaniu pokoików.
Niebiesko-skóra zaczęła mówić o sobie. Kiedy zaczęła mówić młody wojownik wyczuł, że nie czuje się pewnie. Zaczął się zastanawiać czy wpływa na to dominacja Saiyan w grupie... Przechwałki o należności jednego ze swojej rasy do przybocznych Freezera oraz tyradę na temat ras puścił mimo uszu. W jednym musiał jej jednak przyznać rację: Miał gdzieś jej życie osobiste. Zaintrygowała go natomiast wzmianką o jakiś skrywanych w swoim wnętrzu umiejętności, której nie chce od razu przedstawiać. "Ostrożna... Znaczy się rozważna. Ja też nie odkryje wszystkich kart"- postanowił w duchu. Mimo wszystko musiał przyznać, że kobieta która nie raczyła się przedstawić wzbudziła w nim ciekawość i już teraz nie mógł się doczekać, by zobaczyć ją w akcji.
Kiedy kobieta skończyła mówić Rezor nie czekając na niczyje pozwolenie uznał, iż teraz on może zabrać głos. Nie zmienił jednak swojej pozycji, ani też nie wystąpił przed szereg. Nadal trwał opart o ścianę i zaczął mówić jakby do swojego ogona:
-Nazywam się Rezor- stwierdził rzeczowym i pewnym siebie głosem- Kiedy istniała jeszcze Vegeta- w tym momencie pozwolił sobie spojrzeć na współplemieńców- byłem jeszcze kilkuletnim smarkaczem. Zostałem wysłany w jednej z naszych kapsuł z misją w galaktykę. Przemieszczałem się między planetami poszukując nowych technik oraz sztuk, ucząc się ich i pisząc z nich raport, który po powrocie miałem zdać przełożonym. Tak więc możecie mi ufać w kwestii rozpoznawania technik i stylów walki, jako że posiadam na ten temat nie małą wiedzę. Tak więc można powiedzieć, że jestem typem samotnika. Po prostu nie przywykłem do tego- zatoczył ręką krąg wskazując każdego z członków drużyny- i do tego- chwycił za swój nowy, wygodny i elastyczny mundur- dlatego wybaczcie jeżeli na początku naszej znajomości będę nieznośny. Co do wspólnego treningu- w tym momencie spojrzał na Kornacka, a w jego oczach pojawiły się wesołe iskierki- sam chciałem to niebawem zaproponować.
Mój miecz to moja siła
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Craw »

Turrpin

W odczuciu Sayianina sytuacja wyraźnie się rozluźniła, więc nie było potrzeby stać dłużej na baczność. Lubiał, gdy panowała luźna atmosfera - te wszystkie ceremoniały, formalności po prostu go męczyły. Dlatego też, gdy przyszła jego kolej na przedstawienie się, rzucił proste:
- Turrpin. Nazywam się Turrpin i, jak widać, jestem jednym z Sayiańskich wojowników. Więcej chyba nie musicie o mnie wiedzieć.
Powiedziawszy to spojrzał na Kornacka, niejako w oczekiwaniu, że ten nie będzie wymagał od niego uszczegółowienia swojej wypowiedzi.
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: WinterWolf »

Kornack

Kaszlnął w zaciśniętą pięść tłumiąc pewne rozbawienie. Wiedział o towarzyszach więcej niż sądził, że się dowie. Turrpin był rzeczowy. Powiedział tyle ile na początku było potrzebne. Rezor był wybitnie rozmowny. Prawdopodobnie chciał zgrywać twardziela, który miał wszystko w nosie, jednakże kilka błysków w jego oczach zdradzało co najmniej żywe zainteresowanie niektórymi ze słów Kornacka. To dobrze. Kobieta zdawała się mieć jakiś kompleks na tle swojej rasy. Może to z powodu przewagi jemu podobnych w ekipie? A może to u niej wrodzone.
Uśmiechnął się półgębkiem, a jego ogon poruszał się z boku na bok zdradzając szczere rozbawienie. Zrzucił maskę flegmatyka.
- Tytułem uzupełnienia znając imiona pozostałych mogę dodać, że ty w takim razie na imię masz Zaria. Nauczyłem się już, że imiona bywają mylące. Na szczęście się wyjaśniło - błysnął zębami w uśmiechu zwracając się do jedynej przedstawicielki płci pięknej w drużynie.
- Mam nadzieję, że w boju radzisz sobie równie dobrze co wyglądasz - dodał. Może gdyby był starszy nie powiedziałby takich słów, ale w jego wieku miewało się takie odpały...
- Gwoli ścisłości dodam, że nie mam ambicji wzorować się na Siłach Specjalnych Ginyu Force. Możecie więc spać spokojnie - rzucił uśmiechając się trochę bezczelnie pod nosem. Wszyscy, którym choć przemknęła kiedyś wzmianka o siłach specjalnych Freezera zrozumieli aluzję. Saiyanin gotów był posądzić Ginyu Force o debilizm i zniewieścienie... Zresztą jak wszyscy chyba Saiyanie, którzy stawiali zawsze na proste i szybkie rozwiązania, a nie teatralne występy i tracenie czasu.
- Jesteście wolni. Prawdopodobnie zobaczymy się jeszcze w okolicach kolacji, no i jutro na śniadaniu. W razie czego ja udam się teraz od razu do sali treningowej. Muszę się rozruszać. Jeśli ktoś jest chętny to zapraszam - powiedział i skinął głową dając znać, że skończył. Potem obrócił się i ruszył w stronę sali. Chciał się rozgrzać i przygotować nieco na jutro.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Errer_Avares »

Rezor

Nadal bardzo uważnie słuchał każdego słowa padającego z ust dowódcy. "Zdaje się być wyszczekany i mieć głowę na karku... Ciekawe czy dlatego został wybrany na przywódce, czy może po prostu jest najsilniejszy? Niebawem się przekonamy". Na niewątpliwy komplement Kornacka w stronę Zari zareagował głośnym i jakby popisowym prychnięciem. "Zawsze uważałem kontakty damsko-męskie nic nie wnoszącą stratę czasu... Dodatkowo często zgubną- zmierzył kobietę od stóp do głowy i kontynuował rozmyślania- już niedługo może się okazać, iż to ona będzie rządziła grupą... Tyle że na swój sposób- uśmiechał się krzywo". Był trochę zły na samego siebie, że powiedział tak dużo, ponieważ zarówno kapitan jak i drugi Saiyan nie powiedział w zasadzie nic. Zastanowił się dlaczego tak się rozgadał... Nie doszedł jednak do żadnych konkretnych wniosków. Jednego jednak był pewien: Ma wiele do nadrobienia jeżeli chodzi o swoje umiejętności rozmawiania z innymi istotami- lata samotności spędzone w kapsule zrobiły swoje. Kiedy Kornack obwieścił zakończenie spotkania Rezor pomyślał, że było one niepotrzebne. W końcu niczego nie ustalili, a przedstawienie się sobie nawzajem nie było dla niego niczym pożytecznym. Usłyszawszy, że kapitan wybiera się na salę treningową już teraz ucieszył się niezmiernie:
-Zaczekaj idę z tobą- powiedział na głos i obwinąwszy ogon jakby był pasem ruszył za Saiyanem.
Cieszył się na odrobinę ruchu, cieszył się na sprawdzenie umiejętności swojego przywódcy, cieszył się że czegoś się nauczy... Wbrew temu co prezentował swoją postawą cholernie mu się podobało na statku.
Mój miecz to moja siła
Zaria Aiko
Pomywacz
Posty: 20
Rejestracja: środa, 7 maja 2008, 19:58
Numer GG: 2870229
Lokalizacja: Brzeszcze City
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Zaria Aiko »

Zaria

Dziewczyną słysząc że dowódca wreszcie wymienił ją po imieniu nie wiedziała jak ma zareagować. Przez głowę przemknęła jej myśl że jest zadowolona z tego iż z „tej kobiety” stała się „tą Zarią”. Mimo to czuła się nadal niezręcznie z kilku powodów. Była jedyną kobietą, jedyną przedstawicielką obcej rasy i prawdopodobnie jedyną osobą z całego towarzystwa mającą inne poglądy.
- A co w takim razie moje imię o mnie mówiło? – mruknęła pod nosem tak cicho by nikt nie usłyszał. Kiedy jednak powiedział o jej wyglądzie, odwróciła głowę. Zmarszczyła brwi. To był pierwszy komplement od Saiyana jaki usłyszała w życiu. Nie to żeby jej się nie spodobało. Przez chwilę pomyślała że to było całkiem ciekawe doświadczenie. Słysząc jednak parsknięcie Rezora spojrzała w jego stronę i puściła mu oburzone spojrzenie. „Świetnie, teraz będzie sobie wyobrażał nie wiadomo co” pomyślała. „Trzeba będzie się wykazać. Nie mogę być postrzegana przez nich jako ktoś gorszy”. Pomimo iż na początku tego nie planowała, postanowiła pójść wraz z Saiyanami. Bez zbędnych komentarzy udała się wraz z nimi do sali treningowej.
Artos
Kok
Kok
Posty: 928
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 19:37
Numer GG: 1692393
Lokalizacja: Świnoujście - Koszalin -Szczecin
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Artos »

Kornack & Zaria & Rezor
Po waszym krótkim spotkanku zapoznawczym udaliście się do sali treningowej. Była to duża sala wielkością przypominający wam inne sale gimnastyczne, więc wielkość nie zrobiła na was żadnego wyniku. Tym gorzej wypadała ta sala mimo mnogości maszyn treningowych (które naprawdę potrafiły sprawić cuda) poprzez osoby tam uczestniczące. Większość istot tam przebywających aktualnie to grupy zwiadowcze i naukowe, więc nie mieli za bardzo się czym popisywać. Jedynie zwiadowcy pokazywali klasę posiadając przy pomiarach prędkości na bieżni momentami dużo lepsze wyniki od was. Reszt jednak była beznadziejna. Wasza trójka mogłaby ich pokonać w przeciągu kilku minut. Zapoczątkowało to poważne zastanowienia jakim cudem jesteście prawie na równi z nimi traktowani? Może i jesteście grupą bojową, lecz nadal ranga jest ta sama – bardzo irytujące.
W trakcie waszego treningu, po pewnym czasie pojawił się na ścianie wyświetlacz, a na nim kapitan okrętu z demonicznym uśmiechem.
- Witam! Mam dla was dobrą nowinę! Nasz Pan i władca zgodził się na wnioski wasze. Zostanie zorganizowany turniej między drużynami bojowymi i zwiadowczymi!
Na chwilę przerwał , by przeczekać w spokoju i nie przekrzykiwać wybuchu radości wśród załogi jego okrętu, a tym samym i osób was otaczających.
- Współzawodnictwo to będzie polegać na tym, że od razu na pierwszej odprawie otrzymacie wszystkie dziesięć zaplanowanych na najbliższe trzy miesiące misji. Grupa, która szybciej i najlepiej wykona powierzone jej zadania dostaje automatycznie awans o 2 stopnie, a ich dowódca o trzy!
Przeczekał kolejne wiwaty i pierwsze komentarze
- Lecz to dopiero jutro... TERAZ BAWCIE SIĘ DOBRZE!
Obraz na wyświetlaczu znikł tak szybko jak się pojawił, a robocik który go wyświetlał szybko zebrał wszystkie podzespoły w jedną całość i uciekł do kanału wentylacyjnego.

Turrpin
Wszyscy już Cię opuścili kierując się do sali treningowej. Nie wiedząc jednak co ze sobą zrobić rozpocząłeś wędrówkę po statku. Schodziłeś tam trochę czasu by zbliżyć się do najbardziej zewnętrznej części statku, po czym usłyszałeś jakieś hałasy. Dźwięki te przypominały odgłosy przypominające obskurne bary dla biedniejszego proletariatu. Postanowiłeś sprawdzić źródło odgłosów. Otworzyłeś jeden z magazynów, oznakowany jako „IKAR – 5” i ku swemu zdumieniu zobaczyłeś statek, który przypominał grot strzały swym wyglądem. Był on cały czarny i miał z 20 metrów długości i 9 metrów szerokości. Miał z tyłu otwarty właz szeroki wystarczająco by dwóch rosłych mężczyzn mogło przejść równocześnie.
Za statkiem zobaczyłeś pięć par nóg i kilkanaście butelek. Dookoła słychać było odgłosy dziwnej hipnotyzującej muzyki.
Obrazek
Obrazek
War, war never changes...
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: WinterWolf »

Kornack

Krytycznie rozejrzał się po całej sali.
- Na mój ogon... Banda cieniasów... - burknął pod nosem widząc samych zwiadowców i - o zgrozo - naukowców. Odsunął kilku kurdupli ze swojej drogi, by zrobić miejsce dla swoich towarzyszy i dla siebie na małą rozgrzewkę.
- Najlepiej dla nas wszystkich będzie jeśli każdy mniej więcej pokaże co umie. Jaki styl walki preferuje. Pozwoli to uniknąć kłopotów w przyszłości - powiedział rozgrzewając stawy.
- Ja preferuję szybką walkę... - powiedział po czym zrobił krótką demonstrację. Nagle członkowie jego drużyny obecni na sali zobaczyli jak Kornack rozdziela się na 4 identycznie wyglądające osoby. Poruszały się idealnie tak samo... Po czym cztery postacie Rezorem i Zarią rozmyły się i zniknęły. Saiyanin poczuł lekkiego kuksańca w plecy. To Kornack stuknął go dłonią.
- Teraz chyba rozumiecie co mam na myśli - powiedział młody dowódca stojąc za nimi i uzupełniając rozgrzewkę o kilka wymachów ramionami.

W głośnikach rozległ się jakiś dźwięk. Na ściennym wyświetlaczu objawiło się oblicze kapitana statku. Gdy ten powiedział co miał do powiedzenia Kornack z kwaśną miną burknął.
- No fajnie, zwiadowcy kontra wojownicy. Pff... Parszywa sprawiedliwość... A naukowcy to zupełna pomyłka... Co oni mają do roboty? Polecieć i wrócić... Chyba, że dowództwo bierze pod uwagę nieudolny pilotaż... - burczał nie w sosie. Gdyby to był turniej między samymi grupami bojowymi byłby wniebowzięty. To byłaby świetna rywalizacja. Ale z tymi nieudacznikami z grup zwiadowczych i naukowych nie chciał mieć nic wspólnego...
- Ale tam! - rzucił z nagłym entuzjazmem. - Pokażemy im gdzie raki zimują, nie?! - rzucił do reszty towarzyszy. W młodym dowódcy było sporo zapału. Miał dużo energii i lubił rywalizację. Uwielbiał też nowe doświadczenia. Szybko poruszający się ogon zdradzał zapał Kornacka.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Errer_Avares
Mat
Mat
Posty: 468
Rejestracja: czwartek, 29 listopada 2007, 12:11
Numer GG: 11764336
Lokalizacja: Leszno

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Errer_Avares »

Rezor

Wszedł na salę treningową tuż za swoim kapitanem. Widząc pałętające się po sali grupy zwiadowcze oraz naukowe był co najmniej zdegustowany... "Takie miernoty obrażają nas prawdziwych wojowników swoją obecnością w tym miejscu". Kiedy młody saiyanin zaczął przygotowywać miejsce dla swojej grupy odpychając i przesuwając inne trenujące na sali istoty zaśmiał się w głos i nie mógł się powstrzymać od kąśliwego komentarza w stronę inżynierów, chemików, mechaników, zwiadowców i innej maści ścierwa, za które ich miał:
-Kornack ceń się trochę bardziej- zaczął pewnym siebie oraz donośnym głosem- Na takie mrówki powinno się tupać jeżeli są na tyle nierozumne, że same się nie odsuwają... W końcu należysz do kosmicznych wojowników- całą wypowiedź skwitował zarozumiałym uśmiechem.
Kiedy jego współplemieniec zaczął pokazywać na co go stać, Rezora zdumiała szybkość z jaką mężczyzna się porusza. "Jest niesamowicie szybki... To nieprawdopodobne. W życiu nie poruszałem się z taką prędkością, a jestem pewny, iż to nie wszystko na co go stać". Z miejsca ucieszyła go perspektywa trenowania ze swoim przywódcą i wspólna walka. Miał nadzieje poprawić w ten sposób swoją własną szybkość, przyspieszenie oraz dynamikę, a przy okazji pomyślał, że poprosi Kornacka w najbliższej przyszłości o nauczenie go techniki z rozczepieniem się na dwoje, czy też troje wojowników. "Widziałem już kiedyś tą technikę... To było chyba na Neranie. Tak przypominam sobie... Mieszkańcy tej planety także potrafili powielić własne ciało, jednak dzieli wtedy także własną siłę. Ciekawe czy w przypadku Kornacka sprawa ma się podobnie." Kiedy przywódca grupy skończył swój mały pokaz, Rezor stwierdził, że czas na niego, jednak przeszkodził mu wyświetlany komunikat. "Między drużynowy turniej?! Cudownie!"- ucieszył się kosmiczny wojownik. Jednak jego radość nie trwała długo... Na początku pomyślał, iż turniej będzie polegał na walce pomiędzy drużynami. Wiedział, że mieliby niemałe szanse. W końcu w Mora Cremo było trzech Saiyan, a każdy wie jak bitna to rasa. Kiedy poznał prawdziwe zasady turnieju pierwotna radość z niego opadła, ustępując miejsca rozczarowaniu. Jednak wprawna gadka motywacyjna wygłoszona przez Kornacka oraz jego entuzjazm przy machaniu ogonem udzieliły się również Rezorowi i uratowały w małym stopniu płomień rywalizacji:
-Jedno jest pewne- zaczął w odpowiedzi na zapytanie przywódcy- Mora Cremo da z siebie wszystko! A szczerzę wierzę, iż stać ją na bardzo dużo... Pozwólcie, że teraz ja pokaże małe co nieco.
Zaczął od lekkiej rozgrzewki. Trochę wymachów ramionami i swobodnych ciosów. Później stanął szeroko i jego twarz zaczęła wyrażać czystą koncentracje. Jego mięśnie wyraźnie urosły i podniosło się ich użylenie, pokazując jak wielki wysiłek musi targać jego ciałem. Nagle saiyanin wyciągnął w górę obie ręce. W prawej trzymał wytworzony z energii Ki dysk, a w drugiej skoncentrował kulę energii. Oba ośrodki Ki zniknęły, a ich miejsce pojawiły się inne. Energia Ki zarówno z prawej, jak i z lewej strony "wyrastała" z dłoni wojownika, tworząc jakby przedłużenie jego ramion. Rezor z uśmiechem na twarzy zademonstrował, że potrafi swobodnie zmieniać długość wykonanych z Ki "mieczy". Jednak te równie szybko zniknęły:
-Jak widzieliście moim atutem jest duża ilość energii Ki oraz mogę was zapewnić, iż posiadam olbrzymi arsenał technik, dzięki którym mogę wykorzystywać swoją silną stronę- teraz się nie uśmiechał, ani też nie zgrywał ignoranta. Starał się mówić najbardziej rzeczowo, jak tylko potrafił- nauczyłem się tego wszystkiego podróżując po kosmosie i obserwując techniki walki przeróżnych nacji.
Był z siebie zadowolony, ponieważ nie pokazał niczego konkretnego, a jednak zaznaczył jaki jest jego mocny punkt i w jaki sposób może przysłużyć się drużynie. "Nie zamierzam im póki co mówić o swoim jiu jitsu... Na wszystko przyjdzie pora". Z napięcie wpatrywał się na Zarię, będąc bardzo ciekawy na co stać kobietę.
Mój miecz to moja siła
Craw
Bosman
Bosman
Posty: 1864
Rejestracja: poniedziałek, 25 kwietnia 2005, 20:51
Numer GG: 5454998

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Craw »

Turrpin

Wspomnienia z poprzedniego dnia uderzyły Turrpina w głowe niczym obuch. Przed oczami zaczęły się mu pojawiać migawki z poprzedniej imprezy świadomości których wcześniej jakby nie miał. Od razu sięgnął do wewnętrznej kieszonki swojego munduru po paczkę fajek, jednak ku swojemu zaskoczeniu nie znalazł ani jednego, ani drugiego. Przeklnął tylko w myślach na brak swojego starego uniformu, po czym wzruszył ramionami i postąpił kilka kroków do przodu.

Szykowała się długa noc - o ile można o takowej mówić w bezkresnej pustce kosmosu.
Zaria Aiko
Pomywacz
Posty: 20
Rejestracja: środa, 7 maja 2008, 19:58
Numer GG: 2870229
Lokalizacja: Brzeszcze City
Kontakt:

Re: [Dragon Ball] Dar wolności (TEAM Mora Cremo)

Post autor: Zaria Aiko »

Zaria


Kobieta spojrzała na swojego dowódcę oraz Rezora. Ich umiejętności były naprawdę wysokie. Właśnie tego się spodziewała. Saiyanie byli świetnymi wojownikami.
Kiedy przyszła kolej na nią stanęła prosto i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nie będę się popisywać. Moja rasa nie ma w zwyczaju prezentowania swojej siły ... i innych umiejętności o których nie mam zamiaru teraz mówić. – przygryzła wargi i spojrzała w dół. Bestia która w niej siedziała napawała ją odrazą. – Powiem jednak że specjalizuje się w walkach bezpośrednich a jednym z moich atutów jest mocna budowa ciała po ... przemianie. Zresztą nieważne. – powiedziała i podniosła wzrok – Jeżeli to jednak będzie konieczne pokaże na co mnie stać ale i tak dam z siebie wszystko dopiero gdy tylko dojdzie do prawdziwej walki!
Zablokowany