Posty rozpoczynamy pogrubionym imieniem i nazwiskiem postaci
tak piszemy poza sesją
”tak piszemy co postać myśli”
-a tak co mówi
Piszemy w trzeciej osobie l. poj; w miarę poprawną polszczyzną, i więcej niż 1-2 zdania!
Co również bardzo ważne: nie pisać mi postów w stylu: "Wychodzę na dwór. Jeśli ktoś idzie ze mną, to ....... , a jeśli idę sama, to ........... ." Normalnie chyba głowy pourywam, za coś takiego

Jeszcze tylko rutynowe życzenia: dobrej zabawy i mogę przejść do rzeczy

Dziewczyna krzątała się po okrągłej sali. Poprzesuwała stoły na środek tak, aby tworzyły literę U. Dostawiła krzesła i stanęła przy jedynych drzwiach, aby ocenić z pewnej odległości swoje wysiłki. Z cichym skrzypnięciem drzwi otworzyły się, uderzając dziewczynę w plecy, uczeń mieszkającego tu czarodzieja, Simon zaśmiał się dyskretnie. Dziewczyna nie zwróciła uwagi na krasnoluda, który wszedł za chłopakiem. Zacisnęła pięść i podstawiła Simonowi pod nos.
- Przysięgam, pogruchoczę Ci kości, za jeszcze jedną zaczepkę! - syknęła i wróciła do pracy.
Po chwili chłopak wyszedł, krasnolud został sam i wyglądał na lekko zagubionego.
- Siadaj. Pogawędziłabym z Tobą, ale mam jeszcze sporo pracy, nim wszyscy się zjawią. - uśmiechnęła się do brodacza.
Następne pół godziny zajęło jej wnoszenie naczyń i zastawianie stołów. W tym czasie Simon przyprowadził jeszcze dwoje niziołków, którzy zasiedli naprzeciw krasnoluda.
Wzdychając i sapiąc, dziewczyna wniosła kolejno trzy małe antałki pluszczące wesoło. Wszedł człowiek. Półmiski z dwoma rodzajami kaszy. Kolejny człowiek. Misy szybko stygnącego mięsiwa. Znów człowiek. I na domiar złego, Simon.
- To już wszyscy - powiedział cicho. - Pójdę po pana.
- Zjeżdżaj. Sama to zrobię. - dziewczyna wypięła pierś. Jej groźna mina przepędziła Simona. Była wyższa od chłopaka o pół głowy i chyba wzrost, to nie jedyna "konkurencja" w której miała lepsze wyniki. Zwróciła się w stronę siedzących i nic nie rozumiejących mężczyzn.Przyjrzała im się uważnie, odgarnęła włosy i również opuściła salę.
Zgromadzeni spojrzeli po sobie. Właśnie dotarło do nich skąd nienawiść między tą dwójką. Biedna dziewczyna musiała strasznie cierpieć. Była pół-elfką. Rozważania na ten temat szybko zostały przerwane. Wszedł czarodziej a za nim chłopak i dziewczyna, oboje mieli pochmurne oblicza. Cała trójka miała na sobie czerwone szaty. Przy czym maga były bardziej imponujące, obszyte lśniącymi koralikami. Ledwo zajęli swoje miejsca, czarodziej wstał.
- Cieszę się, że zgromadziliście się tak licznie. - jego głos był głęboki i spokojny - Poznaliście już moich uczniów: Simona i Amarelle, ja nazywam się Elbrecht. Należą Wam się wyjaśnienia, co tu robicie. Ale najpierw podjedzmy trochę i popijmy, bom zgłodniał strasznie czekając na Was. - przysunął ku sobie miskę z pieczoną kiełbasą i nabił jedną na cynowy widelec. - No jedzcie, jedzcie... Smacznego - ponaglił Was i odgryzł kawał kiełbasy z takim zapałem, że tłuszcz opryskał stół przed nim.
W pierwszym poście opiszcie się, może zapoznajcie, a przede wszystkim jedzcie
