Strona 1 z 2
[X-men] Szyderczy śmiech
: poniedziałek, 3 września 2007, 15:05
autor: Azrael
Michael Hogg
Zostałeś umieszczony w pokoju wraz z nerdem potrafiącym krzyczeć i rozbijać głosem szkło, oraz mięśniakiem powodującym wyładowania elektryczne... ogólnie to byłeś tym zawiedziony (czyt. całkowicie zażenowany), gdyż co chwilę padał ci laptop, a ups nie naprawi ci spalonego procesora. Mieszkasz z nimi pierwszy dzień, a już przeżyłeś akcję podłożenia "profesorowi Loganowi" siarki do cygara przez co odcieli cię (wraz ze współlokatorami) od neta.
Totalnie wkurzony z chęcią poproszenia o przeniesienie ruszyłeś na obowiązkowe śniadanie, gdzie stanąłeś jak wryty widząc...
apokalipsę! Nie był to wielki sentinel spalający na popiół mutantów, nie był to magneto wyrywający ukryte za ścianami tony żelaza, nie było to bractwo mutantów siejące spustoszenie... była to
STOŁÓWKA PEŁNA MUTANTÓW każdy jedzący w tej chwili uczeń robił coś dziwnego... widziałeś chłopaka który nazłość grupce dziewczyn zajął swojmi duplikatami wszystkie miejsca przy stoliku, widziałeś chłopaka który cały płonął (dosłownie i w przenośni) chęcią spalenia na popiół chuderlaka który przy pomocy telekinezy wepchnął się w kolejkę oraz widziałeś wegetariankę która swoją porcję mięsa "zapakowała w bąbelka", a potem zrobiła z nią coś dziwnego... zobaczyłbyś dużo więcej dziwnych zjawisk, gdyby nie to, że jakaś super laska cię szturchnęła, i twój wzrok skupił się na dwóch różnokolorowych skarpetkach które zwróciłyby na siebie uwagę drzewa - swoją drogą fajnie dostać taką nogą.
Amelia Rinal
Dostałaś jako jedna z nielicznych prywatny pokój, ponieważ " Bob'a poniosło" i trzy wolne pokoje dziewcząt musiały zostać zamknięte. Dostałaś dzięki temu wielkie łóżko, wielką łazienkę i ogólnie wszystko wielkie, gdyż ten pokój należał do Beasta który teraz wyjechał wraz z Storm do Albanii... Choć jesteś tutaj od trzech dni po raz pierwszy dziś idziesz na
LEKCJE których jednak nie będzie*... (
chlip?) bo w Londynie ma ruszyć wyprzedaż Sentineli i większość X-menów wyjechała. Z tego co się orientujesz została tylko "puszka", "picuś", "profesor Wolwerin" i "lasencja która zna najskrytsze pragnienia" - jak poinformował cię napalony trzynastolatek podczas drogi na śniadanie. Schodząc po schodach musnełaś paznokciem jakiegoś perwersa troszkę niższego od ciebie
który ze śliną na ustach przygląda się twojemu tyłku...
*
Poza samoobroną (obowiązkową) na 10 i w-f (zaraz po samoobronie)
Paul Tiges
Dziś masz pecha gdy się obudziłeś byłeś kotem i choć do tego jeszcze byłeś przyzwyczajony, to nigdy wcześniej nie zdarzyło ci się być
PORWANYM przez grupkę rozbrykanych nastolatek...
Niosą cię na stołówkę i choć ze wszystkich sił próbujesz się odmienić nie za bardzo ci to wychodzi.
Przez chwilę zastanawiasz się czemu, lecz pechowi nigdy za wiele... i nie masz na to czasu. Ogłuszony tanimi perfumami nie jesteś w stanie się bronić przed dwoma twoimi współlokatorami (nie wiedzą jaką masz moc

) - primo wyrwali cię z rąk dziewczyn secundo grają tobą w "głupiego jasia".... Słyszysz niewyraźne dudnienie w uszach:
- ** no wy**cz *******... chce ** zrob** **** *****
Wszyscy macie 30minut, aby zjawić się na boisku.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 4 września 2007, 18:24
autor: Nekonushi
Paul Tiges
Bycie rzucanym nie było zbyt przyjemne. Podobnie jak mięso, którym ktoś rzucał i ten zapach perfum. "Tja... no, ale koty mają dziewięć żyć - przeżyję." Ziewnął i przemówił
-Czy moglibyście łaskawie przestać mną rzucać? Jeśli to nie poskutkowało, dodał. - No ku**a postawcie mnie! Próbował się też przemienić. Plan był taki - pobiec na stołówkę zjeść sobie jakieś sandwiche i popić herbatą, a potem do pokoju, książki i lap do plecaka i GO!
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 4 września 2007, 19:59
autor: Hose15
Michael Hogg
"Hoho...Witajcie w raju..." - powtarzał w myślach. "Cała stołówka pełna niewyżytych mutantów. Był jednym z nich. Rozejrzał się po sali. Sprawdził gdzie rozdają posiłki...gdy nagle szturchnęła go super laska której tyłek wrył się Vectorovi momentalnie w pamięć. "Hmm...Mam nadzieję, że wszystkie tu są takie piękne. Ciekawe jak na imię ma ta co mnie szturchnęła. Co mi tam. Raz kozie śmierć." Po chwili Hogg podbiegł do dziewczyny która przed chwilą przeszła obok.
- Hej! - rzekł z uśmiechem. - Nazywam się Michael. Można wiedzieć jak brzmi twoje imię? - zapytał. Trochę się bał. Takie ładne dziewczyny często mają kaprysy. Czekał na odpowiedź. Spodobała mu się ta mała.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: czwartek, 6 września 2007, 21:39
autor: Mekow
Tęcza
Amelia była ładną raczej wsoką, dziewczyną o jasnej cerze i zielonych oczach - aktualnie podmalowanych trochę na niebiesko. Była szczupła, ale posiadała pełne, kobiece kształty. Wśród jej kolorowych, sięgających jej do ramion,
włosów dominował pomarańczowy, ale miała jeszcze kilka drobnych bordowych, niebieskich i zielonych pasemek. Jej kuszące, malinowo-różowe usta błyszczały lekko.
Ubrana była w
obcisłą, nie zakrywającą brzucha koszulkę i nieco obcisłe dżinsowe
spodnie ze strzępiącymi się dziurami na kolanach i udach.
Do tego miała czarne skórzane kozaczki z niewielkim obcasem, oraz nie za duży metalowy łańcuch noszony zamiast paska.
Dziewczyna wyglądała na zadowoloną z tego miejsca - uśmiechała się szeroko. Tylu tu było przeróżnych mutantów, no i chłopaków.
Nadszedł czas na zapoznanie się, ale z kim najpierw? Dziewczyna postanowiła zrobić mały teścik. Zwróciła na siebie uwagę jednego, drugiego a potem trzeciego chłopaka - każdy wodził za nią wzrokiem (zresztą, nie tylko oni), ale tylko jeden z nich miał odwagę podejść i zagadać. Wyglądał on na bardzo miłego. Uznała, że na co dzień nie podrywa dziewczyn, gdyż zauważyła, że troszkę się denerwował.
Kiedy spytał ją o imię uśmiechnęła się do niego szeroko i odpowiedziała:
- Mam na imię Amelia, ale mów mi Tęcza. A jak się do ciebie zwracać? Michasiu??
Po tych słowach zaśmiała się cicho.
Późno, bo był kłopot z netem.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: piątek, 7 września 2007, 15:09
autor: Hose15
Michael Hogg
Chłopak zarumienił się lekko podczas odparł:
- Nie. Żadne Michasiu. Wystarczy Vector. To moja ksywa. A tak poza tym to chcesz zjeść ze mną śniadanie??
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: poniedziałek, 10 września 2007, 21:03
autor: Mekow
Tęcza
Przez moment przyglądała się chłopakowi. Zasadniczo preferowała tych nieco wyższych, ale nie było to żelazną regułą. Michaś Vector wydawał się jej być całkiem miły, choć jak to zwykli mieć biedni chłopcy denerwował się nieco w jej obecności. Opanował jednak słownictwo - nie tak ci, którzy przy niej zaczynają się jąkać - i zaproponował wspólny posiłek.
- Spoko. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Zaskocz mnie czadowym daniem i kopsnij do stolika. - dodała.
Po czym udała się po jakieś soki. Ten z winogron skojarzył jej się z szampanem oraz z pewnym lepszym winem, więc wzięła go aż dwa katrony (czyli 4 litry).
Następnie usiadła przy jednym z wolnych stolików ciekawa co człopczyk przyniesie na śniadanie. Jednocześnie rozejrzała się po sali.
Sorka, że czekaliście - brak weny?.
Opiszcie wygląd swoich postaci.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 11 września 2007, 14:33
autor: Azrael
Mekow, Hose15
Póki co daje wam czas na krótką wymianę zdań... jednak macie tylko kilka minut.
Paul Tiges
- Czyyyyyyyy moglibyścieeeee łaaaaaaaaskawie przestać mną rzuuuuuucać? - choć słowa były pełne kocich dźwięków, a w locie nie mówiło się zbyt wyraźnie wszyscy zrozumieli.
- OSZ KUR** to jest uczniem! - ruszyli pędem w stronę "Śmircio puszki" i zniknęli za rogiem. Niestety, gdy tylko spróbowałeś odmienić się w chłopca, zamieniłeś się w rysia... dość dużego wyjątkowo mało ucętkowanego.
http://www.tv-links.co.uk/listings/3/211
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 11 września 2007, 15:50
autor: Hose15
Michael Hogg
- Ok. Zajmij jakiś stolik a ja zajmę się żarciem.
Mrugnął do niej i udał się w stronę baru. Po drodze gładził swoją wystylizowaną bródkę. Wspaniale współgrała z krótkimi, ciemnymi włosami i błękitnymi oczyma. Podczas drogi po posiłek zderzył się z jakimś mutantem. O mały włos a po jego laptopie zostałyby tylko części. Wcześniej, Vector przytrzymał dokładnie torbę z komputerem tak aby się nie uszkodził. Stanął przy ladzie.
- Poproszę 4 naleśniki z syropem klonowym. Po dwa na dwa talerze. Uśmiechnął się do kucharki. W Instytucie była jedną z pierwszych która stała się znajomą Michaela. Po kilku minutach czekania wziął do rąk talerze i zaczął szukać Tęczy. Wśród tłumu Mutantów wyróżniał się swym strojem. Zielona bluza, luźne spodnie i trampki. Gdy znalazł dziewczynę podszedł do stolika który zajęła i podał talerz z naleśnikami.
- Proszę. Oto moje ulubione danie. Spróbuj a przekonasz się, że nie popełniłem błędu zamawiając to.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 11 września 2007, 20:41
autor: Nekonushi
Hmm... po co ten link?
Paul Tiges
Po obejrzeniu siebie warknął rysiowo-ludzkim "cholera..."
Nagle wpadł mu do głowy szalony pomysł. "A może by tak zjeść w takiej formie i również w niej udać się na lekcje?" Jak uczynił, tak zrobił - nawet nie myślał o tym, by gonić tamtych, nie był mściwy. Następnie spróbował coś powiedzieć. Jeśli mu się udało, pobiegł na stołówkę i poprosił o jakiś kawałek mięcha, wtrząchnął go szybko i pobiegł do pokoju. Jeśli mu się nie udało, od razu pobiegł po rzeczy, spakował je do torby jak umiał (najważniejsze książki, jeśli się dało, to jeszcze laptop i szkicownik), wziął ją za ramię w zęby i pobiegł na zajęcia.
BTW: Wiem coś o moich współlokatorach/lokatorkach?
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 11 września 2007, 22:11
autor: Mekow
Tęcza
Czekając na śniadanie dziewczyna siedziała spokojnie. Nie traciła jednak czasu - popijając sok, przyglądała się zgromadzonym.
Jej uwagę przyciągnął pewien dobrze zbudowany chłopak - taki typowy byczek. No może nie taki typowy, jak to się mówi o podpakowanych chłopakach, gdyż miał drobne rogi, ale i tak nieźle się prezentował. No, może prezentowałby się lepiej, gdyby nie jego mina skazańca.
Zauważyła też jak jakieś małoletnie lasencje rzucały kotem, który zaraz potem okazał się być mutantem. Jak zoriętowała się kim był kot - ryknęła szczerym śmiechem. Dość szybko się jednak opanowała i przestała - wiedziała, że nie musiało to być przyjemne dla tego kociaka.
W końcu pojawił się Vero ze śniadaniem. Po jego słowach pozostało już tylko zabrać się za jedzenie. Wzięła pierwszy kęs, a danie bardzo jej zasmakowało.
- Szuper. - powiedziała niewyraźnie z pół-pełnymi ustami.
Zaraz potem przełknęła i już normalnie powiedziała:
- Wypasione danie. Ale jednak popełniłeś błąd...
Zrobiła pauze w wypowiedzi, aby było nieco dramatycznie.
- Z ilością. - dodała i mrugnęła do niego uśmiechając się.
Następnie rzekła do niego miłym głosem:
- Skocz po więcej.
I popijając sok, zaczęła (może nawet nieco łapczywie) zajadać smaczne danie.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: środa, 12 września 2007, 16:14
autor: Hose15
Michael Hogg
Gdy postawił talerze na stole, usiadł na krześle by zjeść ulubione naleśniki. Patrzył na Tęcze jak delektuje się smakiem potrawy. Uśmiechnął się. Gdy dziewczyna poprosiła o drugi talerz, Hogg odpowiedział negatywnie.
- Musimy już iść! Nie możemy się spóźnić na zajęcia z samoobrony. Prowadzący nas zabije! Chodź ze mną. Wziął ją za rękę i pociągnął do wyjścia ze stołówki. Biegł by się nie spóźnić. Wiedział, że czeka kara za niesubordynację. Nagle zakręt. O mały włos a wylądowaliby w szpitalu. Czekało ich zbiegnięcie po schodach. Nie obchodziła go stołówka i inni mutanci. Liczyła się ta chwila. Chwila w której jest z Tęczą. Gdy dotarli na miejsce ustawił się na zbiórce. Po drodze trzymał torbę tak by laptop ani nie wypadł ani się nie stłukł.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: piątek, 14 września 2007, 20:23
autor: Azrael
Jutro dam aktualizacje!
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: poniedziałek, 17 września 2007, 15:04
autor: Nekonushi
Hmm... 3 dni trwa już to jutro 
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: poniedziałek, 17 września 2007, 19:02
autor: Mekow
Odrobinę wyrozumiałości.
MG nie zrezygnował z sesji. Po prostu nie ma go na FTRPG - zapewne kłopoty z netem lub kompem.
No zobaczymy. Jak nie wróci to wiadomo już jak głosować.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: poniedziałek, 17 września 2007, 19:07
autor: Nekonushi
W sensie w ankiecie ? 
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 18 września 2007, 16:37
autor: Azrael
Sorry, ale gdy wstałem w sobotę uradowany wizją całodobowego dostępu do kompa... chlip, on wydał krótkie wzziiiiiip i więcej się nie odezwał!
Wszyscy:
Dotarliście na lekcje samoobrony, gdzie wszyscy ustawili siebie i was w szeregu. Nie czekaliście ani sekundy, a już
w wielkich, okrągłych drzwiach pojawiło się cygaro. Dymiło się, wyjątkowo mocno i to w takim stopniu, że niezabardzo (równierz przez kowbojski kapelusz) było widać twarz. Niski, szeroki i muskularny "pan" był ubrany w podarte dżinsy, biały podkoszulek i kapelusz który przyciskał jego sterczące włosy.
-
Mówcie mi profesorze. Nowi niech wyjdą i opowidzą co potrafią, a starsze grupy niech włączą "Miejskich pijaków", i nie uruchamiać niczego innego zanim nie wrócę. - Większość uczniów posłusznie i szybko ruszyła... zostało
kilku uczniów.
Kolejno mówili/pokazywali:
Elektryk - Blondyn z rozczapierzonymi włosami, średniej budowy. W małym stopniu kontroluje elektryczność. Ubrany w czarne dżinsy, czarną sztruksową koszule i czarny T-shirt.
Bober - Człowiek gruby z ciemnymi włosami, ksywe ma od nazwiska. Potrafi naśladować dźwięki które usłyszał w ciągu kilkunastu godzin. Ubrany jak skate, długie szerokie spodnie i biała bluza z kapturem.
Paul - Dwaj twoi współlokatorzy(
ci z góry) pękali ze śmiechu widząc rysia z torbą w zębach i kokardką na szyji... profesor popatrzył na ciebie chwilkę i skierował wzrok ku następnej osobie.
Aqua - Wysoka smukła, blondynka z wielkimi niebieskimi oczami. Uosobienie marzeń większości męrzczyzn. Ubrana tak
http://www.campus.edu.pl/m6_01/choreogr ... boots4.jpg, włosy ma proste. Potrafi kontrolować wode, wchłaniać ją, zamieniać się w nią, i jeszcze kilka innych tego typu rzeczy.
Źutek- Bardzo chudy i szczerbaty dres (
WALDEK!). Chodzi łysy i ubrany w najnormalniejsze niebieskie dresy. Jest żywym dowodem, wyszości ducha nad materią - telekineza i halucynacje.
!!! - Nie przedstawił się. Ubrany w poszarpaną brązową bluzę z kaputrem, poszarpane adidasy i poszarpane niebieskie dżinsy. Mówił niechętnie i cichym groźnym głosem... przez chwile poczuliście się jak na kiepskiej sesji w D&D (
JESTEŚCIE NA KIEPSKIEJ SESJI X-MEN! ).
Okazało się, że.... hm... jego mięśnie są lepsze, od mięśni homo sapiens oraz w dziwny sposób się regeneruje.
Spod kaptura widzieliście tylko "przetłuszczone" włosy i skórę która wygladała na złożoną z kilkadziesięciu brązowawych puzli. Jego oczy, równierz podzielone kilkoma nierównymi liniami lekko błyszczały żółtym.
Tęcza: (
wpisz)
Hogg: (
Wpisz)
Gdy tylk0 skończyliście mężczyzna sięgnął czwarte cygaro i rzucił Tęczy kluczyki.
- Niebieski Ford Focus. Jak tylko nasz Ryś powróci do naturalnej postaci pojedziecie do centrum handlowego i kupicie pełny kostium do ASG, strój na W-F i pomoce naukowe - tylko nie przesadzajcie. Macie 100$ na karzdego.
Paul
Zaraz po usłyszeniu słów psora w złości wkurzyłeś się i zamieniłeś w geparda.
Długiii ryk rozszedł się po sali, a ty w kolejnej dozie skupienia (i zadowolenia) zamieniłeś się w człowieka.
Sorry za orty, ale piszę zaraz po uruchomieniu kompa, więc nie zabardzo mam czas/program do sprawdzania błędów.
Re: [X-men] Szyderczy śmiech
: wtorek, 18 września 2007, 18:13
autor: Nekonushi
Paul Tiges
Już w ludzkiej formie zapytał radośnie
- ASG ? - potem po cichu, pod nosem - Zawsze chciałem tego spróbować.
Otrzepał się i wziął założył plecak na plecy, uprzednio wycierając go z własnej (aczkolwiek kociej) śliny. Odwrócił się do kolegów z grupy i powiedział
- Hmm... mam dość metamorfoz na dziś... jestem gotów, możemy jechać. W myślach zastanawiał się, jakie "pomoce naukowe" kupić za pieniądze, które wydałby na strój, gdyby go nie przywiózł z domu. "Hmm... może jakieś oprogramowanie, albo sprzęt?" Myśląc o tym już miał wyciągnąć MP3 z plecaka gdy nagle sobie uświadomił, że pod postacią rysia nie byłoby tak łatwo je spakować, nawet, gdyby miał czas.
- Szlag by to trafił... zaklął cicho pod nosem.