[Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Pogłaskała jeszcze swojego ulubionego konia i poszła wziąść swoje rzeczy. To, co najpotrzebniejsze- koc, różne drobiazgi, ubranie na zmianę i tym podobne rzeczy. I również miecz, podarowany jej przez rodzinę. Przypomniała sobie całą ceremonię: Vadatha, z dumą i radością wypisaną na twarzy, szczęśliwą Niniane i nawet zadowoloną Vanellen- smutek babki, który Ninerl pamiętała od zawsze, tego dnia na chwilę znikł. Westchnęła cicho, przesuwając palcami po ozdobnej, a jednocześnie prostej rękojeści. Wszystko sie zmieniło od tamtego czasu i nie ma co rozpamiętywać... Przypasała miecz, włożyła plecak i wyszła. Upewniła się jeszcze, że ma listy, które jej dali- urzędnicy powiedzieli, że powinny wystarczyć.
Dopytała się po drodze- punkt poboru znajdował się w karczmie.
Weszła energicznym krokiem, nie może sprawiać wrażenia słabej.
Rozejrzała się odruchowo na boki, gdy weszła. Stało kilku młodych ludzi, w tym jedna dziewczyna.
Popatrzyła na stół za którym siedziała kilka osób- na widok jednej z nich, Ninerl wydała cichy okrzyk zaskoczenia. "Co ona tu robi?" pomyślała "Od kiedy my służymy w wojsku ludzi?". Postąpiła krok naprzód. Nadal nie mogła uwierzyć swoim własnym oczom.
*- Witaj. Jestem Ninerl Nerethin*- powiedziała w eltharinie. Była ciekawa, jaki akcent ma elfka, z niego mogłaby coś wywnioskować. Leśne elfy posługiwały się odmianą, której pełna nazwa brzmiała fan-eltharin. Zastanawiała się czy nieznajoma do nich należy.
-*Wnioskuję, że mam tobie to przekazać, pani*- podała elfce listy.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow

Chłopak zjadł solidne sniadanie. Niewiele usłyszał na nim o poborze. Widać wszyscy już wiedzieli, że na niego padło, i każdy przestawał po mału się tym przejmować. Wzruszył ramionami i poszedł do stodoły gdzie zwykle sypiał. Przygotował wczoraj sobie zawiniątko na drogę, w które schował nieco jedzenia i ubranie na zmianę. Wziął też scyzoryk i kij do wędrowania. Ruszył.

Droga dłużyła się, krajobraz był monotonny- dokoła wiejska sielanka. Aż dziw, że wojna ma zaraz ogarnąć te okolice. Dotarł do karczmy i wstąpił do niej. Wewnątrz panował spory gwar, ludzie przekrzykiwali się, przedrzeźniali, młodzi chłopcy i o dziwo dziewczęta a nawet nieludzie stali w jako takiej kolejce do rejestracji poborowych. Westchnął. Zanosiło się na długie stanie. Nie miał pieniędzy i tylko rzewnie spoglądał na ludzi pijących i śmiejących się do siebie. Cóż, może tu znajdzie prawdziwych przyjaciół.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Mekow »

Marysia po raz kolejny stanęła przed kpiną ze strony mężczyzn. To, że jest dziewczyną nie oznacza wcale, że jest gorsza. Drugą obgadywaną osobą był blady, raczej chudy chłopak, którego chyba nigdy wcześniej nie widziała. Kiedy ich wyśmiano nic nie powiedziała, ale całkiem nieźle się zdenerwowała. Nie podobało jej się, gdy brano ją za słabą i delikatną panienkę, która nic nie umie. Gniew był najwidoczniej prawidłową reakcją, bo gdy elfka (jedyna oprócz niej kobieta) to zauważyła, wsparła ją i zapisała w książce rekrutacyjnej. Najwidoczniej, choć ciągle milczała, inni liczyli się z jej zdaniem.
Następnie usiadła z innymi. Chciała podziękować za wsparcie i posłać elfce uśmiech, ale ta jakoś nie spojrzała w jej stronę. Była zajęta swoimi obowiązkami, gdyż otrzymała właśnie jakieś dokumenty. Ku radości Marysi, od kolejnej kobiety. Wyglądało na to, że nie będzie ich tak mało.
Rozejrzała się po innych zgromadzonych. Niektórych rozpoznała z widzenia, ale nie odezwała się do nikogo.
Zdjęła z ramienia niewielką torbę i położyła ją sobie na kolanach. Zajrzała do środka przeglądając jej zawartość.
Zapasowa koszula i spodnie, herbatniki i suszone owoce, biała chustka, mały nożyk, bandaż i zioła lecznicze.
"Chyba jest wszystko co miałam zabrać." - podsumowała w myślach.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zaknafein
Bombardier
Bombardier
Posty: 729
Rejestracja: wtorek, 6 grudnia 2005, 09:56
Numer GG: 4464308
Lokalizacja: Free City Vratislavia
Kontakt:

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Zaknafein »

Nie miał ochoty uczestniczyć w żadnych ćwiczeniach, ale uznał że wobec rozkazu imperatora jego malutki sprzeciw byłby bezcelowy. Wyruszył więc z rodzinnego domu, w którym nikt nie żałował jego odejścia. Zak traktował więc cały ten pobór jako coś przejściowego, coś po czym wróci do dawnego stylu życia. Wrzucił więc ubranie do torby, dorzucił parę jabłek i zakończył książkami. Miał pewne trudności z przejściem przez próg, lecz później poszło już z górki. W kilka chwil był już za górką, przedzierał się przez las by dotrzeć do swej leśnej skrytki, gdzie zostawił książki - nie chciał by wpadły w międzyczasie wpadły w niepowołane ręce. Zszedł na ścieżkę i ruszył w stronę karczmy, gdzie zaczynał się kolejny rozdział jego życia. W środku było całkiem tłumnie, było sporo poborowych - ustawił sie więc w kolejkę do zaksięgowania swojej odpowiedzi na wezwanie do przeszkolenia. Czuł się trochę nieswojo w tym dziwnym towarzystwie, a każde zerknięcie w stronę elfki z paskudną szramą na gardle przyprawiało go o dreszcze. Pozostało mu tylko czekać. Czekać i przeczekać...
Ouzaru

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Ouzaru »

Słysząc słowa Zhon'a mężczyzna wybuchnął gromkim, tubalnym śmiechem. Spojrzał się po zebranych mocno rozbawiony i klepnął się otwartą dłonią w kolano. Polał kobiecie nieco ciemnego naparu, odstawił czajnik na podłogę i skierował swe spojrzenie na młokosa.
- Więc nasza panna ma jaja jak prawdziwy chłop! - ryknął uśmiechając się od ucha do ucha. - Nawet Marysia, zupełnie jak nasza pani kapitan! - puścił oczko w stronę Nir, która skwitowała to prychnięciem.
Kiedy wszyscy już zostali zapisani, elfka wstała gwałtownie i podeszła do zebranych młodzików. Zmierzyła ich wzrokiem, podeszła do każdego i dokładnie obejrzała. Posturę i ręce. Zwłaszcza dłonie, jak ktoś miał rękawiczki, to po prostu mu je zdejmowała.
- Ciekawe, czy zęby też nam sprawdzi... - mruknął ktoś z tyłu i po sali rozniósł się cichy chichot.
Wojskowy towarzyszył kobiecie przy tym całym wybieraniu i co chwilę tylko wskazywał, gdzie dana osoba ma się udać. Wszyscy zostali podzieleni na dwie grupki. W pierwszej znaleźli się między innymi Marysia, Zhon i Zak... Elfka przystanęła w końcu i spojrzała się na mężczyznę.
- Wojownicy - wskazał na drugą, liczniejszą grupkę. - I niedojdy - dodał wskazując na te kilka osób.
Jednak pod wpływem morderczego spojrzenia kobiety szybko się poprawił:
- Znaczy się magowie i uzdrowiciele. Jak ktoś chce zmienić obóz, to decydować się szybko, bo za godzinę ruszamy do garnizonu!
- Dokładnie... - powiedziała Elfka bardzo powoli i jakby z trudem, głos miała koszmarny niczym stare, skrzypiące drzwi.
Od razu popiła trochę herbaty, a mężczyzna klepnął ją w ramię z nieco zmartwioną miną. Widać mówienie musiało sprawiać jej dużo kłopotu, może nawet bólu. Jeśli nie fizycznego, to na pewno psychicznego, Elfy wszak były znane ze swych pięknych, czystych i śpiewnych głosów. Tę jednak ktoś kiedyś pozbawił tego daru.
Spojrzała się po zebranych, w jej oczach nie było widać smutku czy nienawiści. Raczej determinację.

Postaram się jutro coś odpisać, ale nie obiecuję :?
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: WinterWolf »

No dobra... To ja swoje 3 grosze też tu wpakuję jeśli nikt nie ma nic przeciw :P


"Mały"


Nigdy szczególnie nie słuchał gdy mówiło się w jego obecności o "ważnych" sprawach. Dla niego ważne było tylko to by dobrze opiekować się psami, by zawsze mieć im co dać do jedzenia i by zawsze się z nimi dogadywać. Także i tym razem gdy coś się działo pojawił się spóźniony i oczywiście nie przerwał wykonywania swych obowiązków. Właśnie skończył załatwiać sprawę dla tego człowieka, który był jego pracodawcą. Mógł więc przystąpić do drugiej części powierzonego mu zadania. Jeśli się sprawdzi rzecz jasna...
Na zewnątrz rozległ się przeciągły gwizd i ujadanie psa. Po chwili drugi gwizd o zupełnie innym brzmieniu. Szczekanie ucichło. Drzwi zostały pchnięte i do pomieszczenia wszedł niewysoki, szczupły chłopaczek, którego ciało zdradzało przyzwyczajenie do pracy fizycznej. Zamknął za sobą drzwi zostawiając na zewnątrz starego wyżła, który najwidoczniej był sprawcą zamieszania sprzed paru chwil. Chłopak miał na sobie skórzane buty, idealne do wykonywania w nich ciężkich i brudzących prac, ciemne spodnie z mocnego materiału i lnianą koszulę, poszarzałą ze starości. Na ramieniu koszuli widniała ciemna łata świadcząca o tym, że koszula była reperowana. Naprawa była dość świeża i zdecydowanie czystsza od reszty ubioru. ale kurz na odzieniu młodzieńca był dzisiejszy. Dla niego po prostu praca trwała cały czas od chwili gdy ojciec kazal mu znaleźć robotę. Ojca już nie było - zapił się na śmierć - a chłopak został sam na świecie z dającą mu satysfakcję pracą. Opiekował się psami. Dbał o nie i je tresował. Robił to dobrze. Świetnie się z nimi dogadywał czego dowodem był stary wyżeł czekający na niego posłusznie.
Młodzieniec zdjął robocze rękawice z dłoni i założył je za pasek od spodni. Bez słowa skłonił się wpierw przed elfką, potem skinął głową Marysi i na koniec w podobny sposób przywitał się z resztą. Zupełnie bez słów. Podwinął rękawy koszyli i stanął prosto, w gotowości, czekając na polecenia czy słowa. Na przedramionach i spracowanych dłoniach nosił liczne ślady psich zębów. Spędzał z tymi zwierzętami więcej czasu niż z ludźmi.
Włosy miał czarne jak węgiel. Krótkie. Z tyłu zaplecione w cieniutki, lekki warkoczyk sięgający łopatki. Brwi miał zawsze lekko ściągnięte jakby raziło go słońce, a oczy bardzo ciemne i bystre. Uśmiechnął się ukazując białe zęby, kontrastujące z dość ciemną karnacją. Wszyscy kojarzyli go raczej średnio. Ot tylko z widzenia. Nigdy z nikim nie rozmawiał i nikt jeszcze nie słyszał jego głosu, ale słynął z tego, że robotę wykonywał sumiennie i starannie. I w sumie więcej się o nim powiedzieć nie dało. Krążyły na jego temat różne różne pogłoski, ale nikt nie wiedział ile w tym prawdy, a ile bajań złośliwych, którzy zazdrościli mu pracowitości.
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Hose15 »

Alan Salhner
Gdy jego kolej nadeszła ucieszył się. Podał imię i nazwisko po czym udał się na wskazane miejsce przez Elfkę. Stali tam sami postawni mężczyźni. Alan się ich nie przeraził ponieważ sam miał bardzo dużo siły. Usiadł przy stoliku. Poprawił włosy i koszulę. Gdy pobór dobrnął do końca, młodzieniec wstał po czym wysłuchał Elfki.
"Co za straszydło...Nie dość, że brzydka to i głos ma straszny.."
Czerwona Orientalna Prawica
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Mr.Zeth »

Zhon pokręcił głową na słowo "niedojdy". Mało nie parsknął śmiechem. Miał nadzieję, że najdzie tego kapitana gdzieś kiedyś rannego, co by mógł mu załatwić opatrunek i rzucić tekst w stylu "no patrzcie, niedojda się wreszcie do czegoś przydał, hę?" zdecydowanie polubił tego człowieka. To nie był jeden z tych starych pierdzieli z masą orderów na klacie...
Wtedy wszedł jeszcze jeden rekrut. Zohn uniósł brew. Przywitał się podając mu dłoń i uśmiechając się lekko, kiwając głową. Ten chłopiec był niemową. Może dlatego oddelegowano go do psów? Z nimi można było porozumiewać się bez słów, ponad to posiadały tą cechę, której Zohn im zazdrościł - bezbłędnie wyczuwały uczucia osób wokół. Zachowanie - nie. Nawet bardzo dobrzy aktorzy nie są w stanie ukryć niektórych "luk" w zachowaniu... Słowa zawsze mogły kłamać. Może dlatego niemi zawsze lepiej dogadywali się ze zwierzętami, niż z ludźmi. Zohn czytał o tym wiele razy, w różnych książkach.
Gdy elfka przemówiła spoważniał. Nie miał pojęcia, kto i jak pozbawił jej głosu, ale można by temu się bliżej przyjrzeć. Tym bardziej, ze co człowiek zabrał, dodać może... tylko trzeba odpowiedniego podejścia. Nie wiedzieć czemu zrobiło mu się żale tej kobiety, ale coś wewnątrz niego buntowało się, by pójść do drugiej drużyny. Lekarstwa to nie jedyna rzecz, którą potrafił uwarzyć...
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Pokręciła głową, widząc całą zbieraninę. "Oni z nas zamierzają zrobić wojsko? chyba raczej mięso armatnie" pomyślała.
Nadal nie przydzielono jej do żadnej grupy, więc stała i czekała. Człowiek powiedział coś o niedojdach- Ninerl skrzywiła się. "Co za kretyn" pomyślała "Nie docenia potęgii magii. Ale czego mam oczekiwać od człowieka...". Usłyszała głos elfki- był straszny. Ale i tak dziwne, że mogła mówić. Przy tak zadanej ranie...
Zwróciła się do człowieka: -Panie, ja do jakiej grupy należę? Bo, o ile mi wiadomo, jeszcze mnie nikt nie przydzielił- dodała.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Nadir
Kok
Kok
Posty: 1438
Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
Numer GG: 3327785
Lokalizacja: 3city

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Nadir »

Michajil Tigrow
Został zapisany. Ulżyło mu, gdy nie zaszła przy tym jakaś dziwna akcja. Nie lubił być w centrum. Gdy okazało się, że został przydzielony do wojowników serce stanęło mu w gardle. Nie chciał nim być. Nie lubił przemocy. Liczył, że zostanie przydzielony do pracy w zaopatrzeniu lub gdzieś poza liniami frontu. Ale los chciał inaczej. Przełknął ślinę. Ja bym jednak wolał do uzdrowicieli... powiedział niesmiało i przeszedł w miejsce gdzie stały "niedojdy". Ta frakcja zdecydowanie bardziej mu odpowiadała. Tu mógł wielbić naturę i cieszyć się z tego, że pomaga. Odetchnął z ulga gdy nikt nie krzyknął gdy przechodził przez sień.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.

Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Mekow »

Marysia przyjrzała się osobom z jej grupy. Jeden chuderlak, niższy od niej prawie o głowę - typowy mól książkowy, a drugi trupio-blady i ubrany jak żałobnik. Nic ciekawego, choć ona nigdy nie powiedziałaby, że są gorsi od tej drugiej grupy. Owszem nazwanie ich niedojdami mogło być zrozumiałe, choć ona nie chciała tego słyszeć o sobie. Zmarszczyła brwi i zacisnęła wargi. Chciała coś odpowiedzieć, ale zanim zdążyła wojownik poprawił się. Teraz byli magami i uzdrowicielami. Przynajmniej oficjalnie, bo raczej nie w mniemaniu wojownika. Tak, czy inaczej podobało jej się że trafiła do tej grupy. To było to co ją interesowało i o czym chciała dowiedzieć się jak najwięcej.
Kiedy elfka przemówiła Marysia przyjrzała się jej lepiej.
"A niech to. Co się stało?" - pomyślała, przyglądając się bliźnie.
Nie śmiała się odezwać. Zastanawiała się, czy ona albo jej matka mogłyby coś na to poradzić. Szybko doszła do wniosku, że skoro będą ich uczyć, to na pewno mają lepszych uzdrowicieli, prawdopodobnie znających się nawet na magii. Nic więc nie powiedziała. Zoriętowała się, że zbytnio przygląda się elfce. Wiedziała, że tak nie wolno i miała nadzieję, że ta nic nie zauważyła. Elfka była jej wsparciem i Marysia nie chciała mieć z nią absolutnie żadnych konfliktów, a wręcz przeciwnie. Szybko spojrzała przed siebie. Wiedziała, że elfka musiała ciężko to przeżywać, choć zapewne nie dawała żadnych takich sygnałów.
Kiedy jeden z rekrutów przeszedł do ich grupy z zaciekawieniem przyglądała się reakcji wojownika.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Ouzaru

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Ouzaru »

Mężczyzna spojrzał się zaciekawiony na Ninerl i sięgnął po zapisaną przez kobietę kartkę. Przejechał palcem po liście, w końcu znalazł jej nazwisko.
- Nin...erl... czy tak? - zapytał i widząc twierdzące kiwnięcie głową wzruszył jedynie ramionami. - Leśne elfy nadają się zarówno na wojowników, magów jak i uzdrowicieli, więc sama wybieraj, co ci bardziej pasuje, mała - mruknął.
- Mo...ski, nie leśny - zaskrzypiała Elfka poprawiając wojownika.
- Morski - wykonał przepraszający gest w stronę Elfek.
Kobieta cicho odkaszlnęła i znów napiła się herbaty. Przejście młodego chłopaka do obozu uzdrowicieli skwitowała skinieniem głowy, chyba była zadowolona, gdy ktoś podejmował własną inicjatywę, umiał walczyć o swoje, podejmował decyzje za siebie. Przeszła się po sali i stanęła przy ścianie opierając się o nią plecami.
- To może ja jeszcze powiem kilka słów o szkoleniu i takich tam, no wiecie, całej reszcie - odezwał się lekko zakłopotany wojak. - Me imię Tug, będę się wami opiekował jako przełożony, czasami też wezmę udział w szkoleniu, o ile ktoś z was za broń wybierze topór, młot lub buławę. Ale szczerze w to wątpię - dodał nieco mrukliwie. - Pani Kapitan Nir... eee... znaczy się Niriel, jest główną przełożoną w garnizonie, zajmuje się szkoleniem łuczników, kuszników i osób, które zdecydują się walczyć dwoma ostrzami.
Podszedł do stolika, gdzie siedziały jeszcze trzy osoby i wskazywał na nie kolejno. Pierwszy, dość postawny mężczyzna w lekkiej zbroi nosił włosy krótko obcięte. Przekrwione spojrzenie ciemnych oczu sprawiało, iż nie robił dobrego wrażenia na rekrutach. Mógł mieć koło trzydziestu pięciu lat, może nieco więcej, ciężko było określić. Siedział prosto, jakby połknął kij od szczotki, typowy wojak.
- Simon to nasz główny fechmistrz, zapozna was z mieczem i tarczą oraz wyszkoli na front. Radzę uważać, piekielnie silna to bestia i nie znosi nieposłuszeństwa. Da wam wycisk i lekcje, których nie zapomnicie do końca życia. Mięśnie i kości będą boleć waszych potomków do siódmego pokolenia na przód...
Zrobił kilka kroków i stanął przy drugiej osobie. Siwiejący już mężczyzna nosił na sobie jasną szatę, długie włosy miał związane na karku w kucyk. Szare oczy patrzyły się przychylnie na zebranych młokosów, na twarzy gościł lekki uśmiech. Zmarszczki w kącikach ust świadczyły o pogodnym usposobieniu i częstym śmianiu się, od razu można się było nastawić względem niego pozytywnie.
- Tim jest naszym uzdrowicielem i nauczy wszystkiego co niezbędne w czasie walki. Jak opatrywać rany, uśmierzać ból, zszywać, poskładać do kupy... Przekaże też wiedzę na temat chorób, epidemii i tego, jak im zapobiegać. A jak będziecie grzeczni - spojrzał się na Zhon'a i Marysię - możecie liczyć na małą lekcję magii uzdrawiającej.
Ostatnią osobą, którą wskazał, był bardzo młody, może dwudziestoletni chłopak, z ciemnymi, długimi i potarganymi włosami. Co chwila przeczesywał je i poprawiał nieco nerwowym ruchem, jakby starał się wypaść w oczach nowych jak najlepiej. Brązowe oczy miał pełne ciepła i życzliwości, choć na ich dnie grały jakieś skore do zabawy i psot chochliki. Widać było, iż nosi na sobie jakąś dłuższą koszulę w przyjemnej, niebieskiej barwie. Zdawał się być przystojny i nader sympatyczny.
- Tak, a to nasz nowy mag. Niech was nie zwiedzie jego młody wygląd, jest bardzo zdolny i posiada niesamowitą moc. Czarów ofensywnych i defensywnych nauczycie się właśnie od niego oraz tego, czego nie uczą nigdzie indziej, nawet w najlepszych szkołach. Jak łączyć ze sobą zaklęcie i tworzyć nowe. Mówię wam, on ma magię we krwi - stwierdził uśmiechając się, na co chłopak zrobił mocno zawstydzoną minę, zaczerwienił się po same uszy i pomachał do rekrutów. - Ta, Kirk...
Po skończonej przemowie i prezentacji, Tug przysunął sobie krzesło i usiadł niedaleko stolika. Ziewnął przeciągle i spojrzał po zebranych. Widać było, że wyraźnie nie chce mu się tu być.
- Jak macie jakieś pytania, to proszę - dodał po chwili od niechcenia i zaczął dłubać sobie w zębach. Tę nader zajmującą czynność przerwało mu mocne, szybkie i celne palnięcie w łeb. Widać pani Kapitan bardzo pilnowała dobrego wychowania. Jej ściągnięte brwi świadczyły o niezadowoleniu i zdenerwowaniu, ręka jeszcze przez chwilę wisiała w powietrzu tuż nad głową Tug'a.


Udało się odpisać jeszcze dzisiaj, wybaczcie, że koncentruję się tylko na jednej sesji, ale jedynie na tyle starcza mi teraz czasu (dopiero z roboty wróciłam xD).
WinterWolf
Tawerniana Wilczyca
Tawerniana Wilczyca
Posty: 2370
Rejestracja: czwartek, 22 czerwca 2006, 16:47
Lokalizacja: ze 113-tej warstwy Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: WinterWolf »

"Mały"

Chłopak uważnie słuchał tego co mówili wojskowi. Nic z tego co zostało powiedziane nie dotyczyło jego. Był do tego przyzwyczajony. Zawsze gdy gdzieś się pojawiał musiał wpierw zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Zwykle ludzie po prostu nie patrzą na takich jak on. Nie mówił, więc albo uważano go za przygłupa albo zupełnie pomijano we wszelkich dyskusjach. Miał dwóch braci, którzy teraz zapewne w dalszym ciągu toczyli spór o spadek po zmarłym ojcu. Żaden nawet nie pomyślał o nim, gdy słali wieści po krewnych, że ojciec zmarł. Ale jemu to nie przeszkadzało. Ojciec też od czasu, gdy wysłał go do pracy sprawiał wrażenie, że zapomniał o najmłodszym synu. Nigdy nawet nie podjął się próby nauczenia go czytać i pisać mimo iż podjął ten trud w przypadku obu jego starszych braci.
Gdy cała procedura przedstawiania kolejnych osób dobiegła końca chłopak odczekal chwilę i podszedł bliżej do pani kapitan i do Tug'a. Przykazano mu tutaj się stawić to się stawił. Nie tylko dlatego, że zawsze dokładnie wykonywał polecenia ale także z ciekawości. Skłonił się uprzejmie, uśmiechnął po czym postarał się dostępnymi sobie środkami wyjaśnić z czym przychodzi... Wskazał na siebie, zrobił smutna minę jakby się namyślając przez chwilę. Zawsze miał ten sam problem, że nie wiedział jak opisać swoje imię. Uczynił więc zrezygnowany gest wskazujący na coś małego. Znów wskazał na siebie. Wszyscy z powodu jego wzrostu wołali na niego Mały. Nikt nie zastanawiał się jak ma na prawdę na imię. Nie umiejąc pisać nie mógł się przedstawić inaczej jak gestami... Westchnął, wskazał papiery leżące na stole. Podejrzewał, że nawet tam nie figuruje. Był anonimowym psiarczykiem...
Miał nadzieję, że nastepny gest bedzie zrozumiały... Zatoczył dłonią łuk w powietrzu imitując ruch słońca na niebie i uśmiechnął się ponownie - przepraszająco. Chciał tym samym przeprosić za spóźnienie. Potem wykonał coś na kształt niezbyt głebokiego ukłonu - bardziej z uprzejmości niż z innego powodu - i stanął w szeregu z "wojownikami". Realnie oceniał swoje szanse i mozliwości. Choć nie był głupi i nie raz leczyl pokaleczone psie łapy, zajmował się ich ranami gdy sie pogryzły lub w lesie trafiły na zbyt silną la nich zwierzynę, to nadrabianie zaległości w pisaniu i czytaniu zajęłoby tyle czasu, że gdyby poszedł do magów i uzdrowicieli wszyscy inni dawno by go w nauce prześcigneli. Tutaj miał jakieś szanse.
Zza drzwi rozległo się zniecierpliwione skamlenie. Stary wyżeł najwyraźniej stesknił się za swoim towarzyszem. Mały nie ruszył sie ani o krok choć na jego twarzy pojawił się wyraz zatroskania. Pies był już bardzo stary i chłopak obawiał sie o jego zdrowie i życie... Tym bardziej, że teraz opiekował się zwierzęciem na własną odpowiedzialność gdyż właściciel spisał już wyżła na straty i kazał zabić. Chłopak sprzeciwił się i pozwolono mu opiekowac sie staruszkiem pod warunkiem ze sam zadba o jego byt... Mały spojrzał pytająco na Niriel i na Tug'a czy pozwolą wpuścić psa...
Obrazek
Proszę, wypełnij -> Ankieta
Mr.Zeth
Bosman
Bosman
Posty: 2312
Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
Numer GG: 2248735
Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
Kontakt:

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Mr.Zeth »

Zhon przyglądnął się gestom chłopaka. Pamiętał, jak bawił się w kalambury... nie był najlepszy, ale na pewno nie najgorszy...
*Mały... no tak... „po cholerę niememu imię skoro i tak się nie przedstawi?”* machnął ręką na głupotę ludzką. Żal mu było tego chłopaka... Na pytanie Tuga wystąpił z szeregu.
-Ja mam pytanie, sir! Kiedy zaczynamy?- zapytał bez ogródek. Wzmianka o magii nadała jego pobytowi tutaj inny cel, zaczął czuć się na miejscu. W jego umyśle walczyły o dominację dwa wizerunki. Jeden w którym niósł pomoc, a drugi - gdy niósł śmierć. otrząsnął głową. Oba wydawały się pociągające oczywiście z innych powodów...
Starał się nie zamyślać i utrzymać myśli w obrębie sali, ale było to trudne. Gdyby nie to, że za każdym razem mścił się w ten czy inny sposób na innych za doznane krzywdy to pewnie doszedłby dodatkowy atut dla podjęcia szkolenia w dziedzinie magii ofensywnej. Magia lecząca też wydawała się ciekawa, podobnie jak samo zielarstwo. Gdyby nie to drugie to pewnie nigdy nie zemściłby się ani razu. przypomniał sobie Adriana biegającego do ustępu w środku nocy, którą miał spędzić "W ramionach tej cycastej Sylvii z bocznej farmy", jak sam mówił. Cóż...
Albo lepszy przypadek. Udało mu się dorzucić nieco ciekawego proszku, którego przygotowanie zajęło mu około tygodnia... i ponad pięćdziesiąt prób w polowych warunkach. Ale było warto. Gdy wreszcie się udało Zhon był dumny. Rozluźniacz mięśni.. wyszedł trochę za mocny. Gość nie chodził i robił pod siebie przez siedem dni... tak, zielarstwo BYŁO przydatne Zhonowi od bardzo dawna, wiec nie było przeciwwskazań, by było przydatne nadal - w bardziej godnych pochwały celach.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!

Mr.Z pisze posta
Obrazek

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Ninerl
Bombardier
Bombardier
Posty: 891
Rejestracja: środa, 3 stycznia 2007, 02:07
Numer GG: 6110498
Lokalizacja: Mineth-in-Giliath

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Ninerl »

Ninerl
Wojak uznał ją za leśnego, doprawdy czy ona na takiego wygląda?- prychnęła. Ale zaraz poprawiła go elfka. Ninerl spojrzała na nią z wdzięcznością.
Nie wiedziała co wybrać- z jednej strony chciała walczyć, z drugiej magia też była pociągająca, a umiejętności uzdrowiciela były ciekawe...
Co ona ma wybrać...myślała. Pokręciła głową, naprawdę nie była w stanie podjąć decyzji...
- Ponieważ nie wiem, co mam wybrać, gdyż wszystkie możliwości są równie atrakcyjne, to ty zdecyduj, pani- powiedziała w strone elfki - Mi trudno powiedzieć... kim chciałabym być- jęknęła- Najlepiej wszystkim naraz- mruknęła do siebie.- Chociaż może na razie bedę wojownikiem- uśmiechnęła się. "A później się zobaczy...." pomyślała.
Wojownik zaczał prezentować nauczycieli i wykładowców.
Ninerl zainteresowała elfka i to czego będzie uczyła. Szermierz był równie ciekawy, tak samo uzdrowiciel i mag.
Uzrowiciel od razu wzbudził w niej pozytywne uczucia , tak samo mag. Wyglądali na sympatycznych ludzi. Mag pomachał do nich, Ninerl odruchowo uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Jam jest Łaskawą Boginią, która daje Dar Radości sercom ludzkim; na Ziemi daję Wiedzę Wiecznego Ducha, a po śmierci daję pokój i wolność . Ani nie żądam ofiary, gdyż oto ja jestem Matką Życia, i Moja Miłość spływa na Ziemię.
Hose15
Bombardier
Bombardier
Posty: 899
Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
Lokalizacja: Lublin

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Hose15 »

Alan Salhner
Początkowo pociągała go walka na miecze. Prawdziwa wojna. Lecz teraz miał mętlik w głowie. Zastanawiał się nad Magią a Walką. Po chwili wahania wybrał to pierwsze. Ziewnął. Poprawił koszulę i uczesanie. Ruszył w stronę młodego maga. "Może być ciekawym człowiekiem. Ciekawe czy jest tak mocny jak o nim mówią. Jeśli tak, to nie muszę się martwić, że będę słabiakiem na tej wojence. Uśmiechnął się do siebie w duchu. Zaczepił maga.
- Witaj o potężny magu! Wybrałem Magię. Mam pytanie kiedy zaczynamy i co teraz muszę robić? Trochę się w tym pogubiłem.
Czerwona Orientalna Prawica
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Re: [Freestyle - Fantasy?] Nr 2 - Od zera do bohatera...

Post autor: Mekow »

Marysia z uwagą wysłuchiwała przemówienia wojownika.
"Pani kapitan ma na imię Niriel, a ta elfka Ninerl. Ciekawe, czy wszystkie elfy mają tak podobne imiona."
Dziewczyna obawiała się trochę, czy nie dadzą im zdtyniego wycisku. Tug był dość straszny, ale nie tak jak fechmistrz. Ten był nawet przerażający. Na szczęście okazało się, że oni będą uczyć walki. Marysia miała dużą nadzieję, że skoro jest w grupie magów i uzdrowicieli to nie będzie pod nich podlegać.
Kolejni mistrzowie wydali się dużo przyjaźniejsi. Marysia cieszyła się na wieści, że to właśnie oni będą ją szkolić. Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
'A jak będziecie grzeczni możecie liczyć na małą lekcję magii uzdrawiającej' - powiedział Tug.
"Ja zawsze jestem pracowita i grzeczna." - pomyślała wtedy Marysia.
Było to prawdą. Owszem swego czasu w dzieciństwie zdarzyło jej się coś zbroić, ale silna ręka ojca na bierząco bybijała jej to z głowy. Efektem czego dziewczyna nigdy nie popełniała dwa razy tego samego błędu. W ciągu ostatnich pięciu lat ojciec zbił ją już tylko raz - trzy lata temu. Od tamtej pory już niczym sobie na to nie zasłużyła. I zapamiętała, żeby nieść na raz tylko jedno napełnione wiadro, bo jak weźmie dwa to może ich nie utrzymać i rozlać niesione w nich mleko.
Marysia przyjrzała się ostatniemu z przedstawianych osób. Od razu jej się spodobał. Był w jej wieku, przystojny i miał w oku taką przyjaźnie świecącą iskierkę, ale nie chodziło nawet o to - był magiem i miał ją nauczyć magii, taką osobę bardzo łatwo będzie polubić, a może nawet... wielbić? Kiedy pomachał do nich uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Po przedstawieniu można było zadawać pytania i Marysia postanowiła dowiedzieć się tego co ją zastanawiało.
- Jeśli jestem z grupy magów i uzdrowicieli to nie muszę się uczyć walki mieczem? - spytała.
Mogło być to głupie pytanie, ale wolała wiedzieć i nie chodziło o miganie się od obowiązków, czy strach przed rygorystycznym szkoleniem, ale nie chciała nikogo pozbawiać życia, a już na pewno nie za pomocą broni, nie tak bezpośrednio.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany