[Matrix] Trzecia Płaszczyzna

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Zablokowany
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

[Matrix] Trzecia Płaszczyzna

Post autor: Drzewiec »

No dobra, zasady

1. MG ma zawsze rację
2. Jeśli MG nie ma racji patrz punkt 1
3. MG może odstąpić lekko od fabuły Matrixa, dla dobra sesji.
4. -Tak piszemy to, co mówimy- , a "tak, co myślimy" , tak sprawy pozasesyjne
5. Należy napisać imię i nazwisko postaci na góze posta
6. Gracz jest zobowiązany do pisania co najmniej jednego posta na dobę, ale w stanie jestem poprowadzić sesję szybciej, od was to zależy :)
7. Proponuję formę 3-osobową

Zapoznajcie się ze wstępem z rekrutacji i jedziemy.

Gracze:

Tevery Best (Terry Johnson)
Deep (Mike Armstrong)
szturm (Jack Bergerson)
Mekow (Claudia Greenal)


Terry Johnson

Kolejny dzień w Nowym Jorku. Po biurku walały się śmieci, opakowania po chipsach, których nie wolno było ci jeść. Pod monitorem stało oprawione w drewnianą ramkę zdjęcie rodziców. Terry nie zmienił stroju. Nadal ten sam czarny, żałobny gajerek.
Na ścianie wisiał twój karabin, obok niego dyplomy "Dla Terrego Johnsona za zwycięstwo w biatlonowym Pucharze Alaski", na niewielkiej szafce stało kilka pucharów. Teraz to nie miało znaczenia.
Podkrążone oczy. Kilka godzin dziennie przed komputerem to przesada. Biatlonista nawet w lecie powinien dbać o swą kondycję, a nie siedzieć przed internetem i szukać sensu życia... Tam go nie ma...
Klik. Skrzynka mailowa. 1 nieodebrana wiadomość. Terry nie za bardzo miał siłę na zastanawianie się od kogo. Po prostu nacisnął.
Terry przetarł oczy i zaczął czytać.


Terry, dziś o 18.00 w Frederic`s Park, pod fontanną. Będziesz.

Niobe


Co za krótka i lakoniczna wiadomość...

Mike Armstrong

Warsztat samochodowy. Niewielki, acz własny. Mike otarł czoło i spojrzał na swe dzieło. To się nazywa Cadillac... Obszedłeś naprawione i odpicowane autko i mogłeś być z siebie naprawdę dumny. No, na dzisiaj koniec.
Ech, Eva czeka. Za zarobione dziś pieniądze, może gdzieś wyjedziecie...
Podszedłeś do bramy. Na obrzeżach miasta nie panował hałas. Chciałeś zasunąć wrota, ale coś zwróciło twoją uwagę...
Na ziemi leżała niewielka karteczka. Mike schylił się i podniósł ją. Czysta, jakby ktoś dopiero ją podrzucił. Ale nikt tędy nie przejeżdżał w ciągu godziny...
18.00 pod fontanną w Frederic`s Park. Bądź tam sam, Mike.

Niobe



Jack Bergerson
Okropnie podbite oko. Nos, z którego dopiero co przestała płynąć gęsta krew. Całe ciało w siniakach, ubranie w mieszaninie krwi i potu.
Jack Bergerson po prostu wracał do domu.
Co on powie żonie? Wciskanie kitu, że po znów go napadli było coraz mniej sensowne. Tylko 100 dolarów za wygraną walkę jakoś poprawiało jego sytuację.
Jack stanął przed bramą domu. Uff... Nawet pijacy i menele brzydzili się na niego spojrzeć w takim stanie. Wrestling to nielekki sosób na toczenie żywota...
Jack wyjął z kieszeni chusteczkę i otarł krew z nosa. Jeszcze zerknął na skrzynkę na listy. Zawsze bał się, że go namierzą za nielegalne walki. Otworzył kluczem skrzynkę iwyjął koperty... a właściwie jedną kopertę. Niobe... co za Niobe? Ksywka jakiegoś wojownika?
Jack rozdarł papier i spojrzał na karteczkę.

18.00, fontanną w Frederic`s Park. Czekam na Ciebie. Nie bój się, nie jestem z policji, Jack.

Niobe


Claudia Greenal
Claudia, wesoła jak zwykle, siedziała- o dziwo sama- przed telewizorem przeskakując z kanału na kanał. Dziś nie czuła się na siłach, by pójść na "butelkę". Fajna zabawa, fajni chłopacy, ale nie dziś...
"Trzeba by się wziąć za pracę magistralną..." pomyślała dziewczyna, gdy nagle coś pstryknęło. Telewizor wyłączył się, jakby kabel wypadł z kontaktu.
Gdy Claudia dźwignęła się z kanapy zauważyła, że ekran nie jest zupełnei czarny...
Małe, zielone literki, ciekawe... Układają sie w słowa... Co tam jest napisane?

Claudio, 18.00 pod fontanną Frederic`s Park. Liczę na Ciebie.

Niobe
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Terry Johnson
"18.00? Fredrick's Park? Żebym chociaż wiedział, gdzie to jest... Zresztą po co? Na co? Hmm... swoją drogą i tak nie mam nic lepszego do roboty... Tylko gdzie ten plan miasta..."
Zaczął obszukiwać biurko w poszukiwaniu mapki. Po półgodzinie znalazł ją, leżała zmięta w szufladzie. Okazało się, że FP leży po drugiej stronie miasta, a miał tylko pół godziny czasu...
Matko kochana...
Nawet nie myślał o taksówce. Ludzie wracają z pracy, utknąłby w korku na amen. Złapał tylko cienką kurtkę i wyleciał jak strzała...

Nie będzie mnie na razie, bo jadę do babci. Sorry.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Post autor: Deep »

Mike Armstrong

Złota Rączka zmarszczył lekko brwi. Obejrzał dokładnie karteczkę od tajemniczej Niobe. Po chwili zgniótł ją i wyrzucił do kosza. Dzisiaj nie czas na jakieś durnoty. Dzisiaj zaprosi Evę na kolację. Wrócił do domu, pocałował dziewczynę w policzek ale nie powiedział nic.
- Skończyłem - rzekł po chwili. - Niestety nie zabiorę cię dzisiaj na kolację, tak jak obiecywałem. Muszę się z kimś spotkać wieczorem. W ramach przeprosin zrobimy sobie wyczesane wakacje - Mike wyszczerzył zęby do Evy i poszedł do swojego pokoju. O 17.30 ubrał się i wyszedł spokojnym krokiem z domu. Wieczór zapowiadał się ładnie więc nie brał samochodu.
- Będę przed 10 kochanie. Czekaj na mnie! - rzucił na odchodnym.
Włożył słuchawki od mp3 playera po czym oddalił isę słuchając muzyki. Wstąpił do parku.
"Co ja do cholery robię?" - zastanowił się w duchu. Już miał zamiar zawrócić ale zauważywszy fontannę wciągnął powietrze i przysiadł na ławce niedaleko niej. Wyłączył empetrójkę po czym zadzwonił do klienta, że Cadilac będzie jutro do odbioru.
Czekał.
.
szturm
Mat
Mat
Posty: 426
Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
Numer GG: 8991900
Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
Kontakt:

Post autor: szturm »

Jack Bergerson

,,Kuźwa. Kuźwa, kuźwa, kuźwa. Pewnie jakaś kolejna walka. Cholera. Nie będę walczył w takim stanie. Poza tym, kogo aż tak popierdzieliło, żeby walczyć w parku? Więc pewnie to nie walka. Ktoś o mnie słyszał? No to kuźwa, może zadzwonić najpierw i się umówić. Słyszałem, że Arten dostał u jakiegoś ważniaka niezłą posadkę. Tylko musiał od czasu do czasu zamieść śmieci. Za piętnaście tysiaków tygodniowo mogę mordować. Chyba nie znam wielu osób, których życie jest tyle warte. Ale to nie pójdę na spotkanie w sprawie pracy w takim stanie. Pomyśli jeszcze, że byle dupek może mi dać w mordę i nici z kasy. Niobe... Niobe... Cholera, słyszałem to już gdzieś. A może to ta od Artena? Szlag. Muszę się przebrać. A potem pójdę do tego cholernego parku."

Zakradł się na tyły domu. Spojrzał w okna sypialni. Szlag! Jin jeszcze nie spała. Może jej nie obudzi. Wszedł jak najciszej potrafił przez garaż. Dotarł do kuchni, wyjął z szafki bandaże i prowizorycznie się opatrzył. ,,Pierdzielę. Nieźle mnie ten dupek załatwił. Kurwa, z kastetami nie można walczyć. Poszedł już do piachu, ale czemu ja muszę cierpieć na oszukiwaniu innych?". Potem zszedł do pralni i wybrał w miarę świeży strój. Nie mógł przecież pójść do garderoby przy sypialni, bo Jin by go usłyszała. Coś ciągle mówiło mu, że nie powinien iść do tego parku. Ale Stouke był cholernie ciekawski. Włożył więc swe ulubione jeansy od Smitha i bluzę z kapturem. Kiedy wychodził z pralni, usłyszał dobiegający z góry głos Jin : ,, Misiu, wróciłeś?". Nie odpowiadając wybiegł szybko z domu i pobiegł w kierunku parku. Kiedy mijał bramę wejściową, zegar na pobliskiej wieży wskazywał 17.40.
szturm! a nie Szturm -.-

Tim, tirim tim.


I think you're the same as me...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Claudia

Dziewczyna z niedowierzaniem wpatrywała się w ekran.
"Co to?... Napewno nie transmisja."
Przycisnęła pilotem zmiane kanału o jeden wyżej, ale nic to nie dało.
"To na pewno nie jest transmisja... Ale jest adresowane do mnie... Ktoś zadał sobie sporo trudu wysyłając tę informację... Nie ktoś, Niobe."
Dziewczyna starała się przypomnieć sobie takie nazwisko, imię lub choćby psełdonim internetowy, ale nie znała nikogo takiego.
Spojrzała na ekran, a wiadomość zaczęła znikać i zaraz potem jakiś młody facet mówił o ginących misiach koala - włączył się normalny program. Claudia wyłączyła telewizor.
"Jak ta Niobe to zrobiła?" - zastanawiała się.
Spojrzała na zegarek. Fontanna w Frederic's Park była dwanaście minut pieszo - było sporo czasu.
"Liczysz na mnie? Nawet mnie nie znasz?... Może jesteś moim kibicem? Ech, nie wszystkich fanów rozumiem." - pomyślała.
Claudia wiedziona głównie ciekawością postanowiła udać się na spotkanie. Na dworze było ciepło, ale nie wiedziała o której będzie wracać. Założyła kurtkę, zabrała klucze od mieszkania i oczywiście gaz paraliżujący - nie ma to jak Nowy York. Wychodząc zamknęła drzwi. Nie zapinając kurtki pomaszerowała na spotkanie.
Idąc dziewczyna zastanawiała się w jaki sposób otrzymała proźbę o spotkanie się:
"Potrzebne są: własny nadajnik, i pilot dostrojony do mojego telewizora. No i blokada mojego pilota."
Po kilkunastu minutach dziewczyna dotarła na miejsce. Spojrzała na zegarek - była 17:54.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Opiszcie swój wygląd, jeśli możecie

Fontanna w FP była widoczna z daleka spomiędzy drzew- przedstawiała jakąś syrenę, czy innego Neptuna, górującego nad delfinami, czy innymi rybami.
O tej porze przez park przewijało się wiele osób. Tym bardziej dziwne było, że tym razem prawie pusto...
Z wyjątkiem jednej kobiety o ciemnej skórze, w czerwonym płaszczu i włosach uformowanych w kilka niewielkich koków. Trzymała w ręku komórkę, a jej oczy zakryte były okuklarami przeciwsłonecznymi.

Mike Armstrong
Mike pojawił się na placu z fontanną najwcześniej. "Całkiem tu miło"- pomyślał i usiadł na pobliskiej ławce, zajmując się swoimi sprawami.
Z niesmakiem stwierdził, że coś porusza się w krzakach za ławką... niejednoznacze odgłosy sprawiły, że nie musiał oglądać się, by stwierdzić, co to. Głośne stęsknięcie. Ech, te smarkacze...
Mike dopiero gdy z niesmakiem odwrócił głowę stwierdził, że bacznie przygląda mu się kobieta w czerwieni.

Jack Bergerson
"Stouke" szedł wściekły, poobijany, zniesmaczony tym wszystkim. Nie wiedział, po co tam zmierza, ale cóż, warto się przekonać...
Mniej więcej równo z tempem jego biegu jechała jakaś stara ciężarówka, jakby śledziła Jacka. Ten przyśpieszył, samochód również.
Dopiero, gdy Bergerson wszedł na skwer, ciężarówka skręciła, zostawiając go z tyłu...
"Cholera... mam manię prześladowczą... rzekł Jack i splunął.
Szedł przez chwilę brukowaną ścieżyną, aż zobaczył wielką fontannę.

Terry Johnson
Terry pędził, niczym na ostatniej pętli podczas zawodów o Puchar Alaski. Gdyby nie sport, za nic nie zdążyłby na czas... "Po cholerę się tak śpieszę? To i tak jakiś kawał" pomyślał, ale tylko przyśpieszył.
Dziwne, że równo z biciem dzwona w pobliskim kościele, Johnson wmaszerował na plac. Kto więc na niego czeka?

Claudia Greenal
Zadziwiona wydarzeniem sprzed minuty Claudia wybiegła z mieszkania.
Była dziwnie podekscytowana, czyżby kolejny wielbiciel? Tylko czemu nie pofatygował się osobiście?
Po chwili weszła na ścięzynkę prowadzącą pomiędzy drzewami. Ładny ten park.
Z Claudią zrównał się jakiś mężczyzna, biegnący i wyraźnie zadyszany. "Nawet przystojny... ale jakiś taki zaniedbany..."


I tak, równo z 18.00 cała czwórka stała na placu.
Kobieta w czerwieni zdjęła okulary i już jawnie obserwowała mieszkańców Nowego Yorku.
szturm
Mat
Mat
Posty: 426
Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
Numer GG: 8991900
Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
Kontakt:

Post autor: szturm »

Jack Bergerson

Wysoki, umięśniony łysielec z brązowym zarostem, o niezbyt przyjaznym uśmiechu, twarzą posiniaczoną i poharataną, z plastrem przyklejonym w okolicach skroni.


,, Kuźwa, ilu ich? I co to jest, do cholery?! "

- Te, które z was to Niobe? I po cholerę tu jesteśmy?
szturm! a nie Szturm -.-

Tim, tirim tim.


I think you're the same as me...
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

-Ja jestem Niobe - rzekła kobieta w długim płaszczu, odchodząc od fontanny. - A ty jesteś Jack Bergerson. Pani zaś nazywa się Claudia Greenal, tak? - zwróciła się do nadchodzącej kobiety o zdumionej twarzy. - Dużo o was wiem. Nawet nie wiecie, jak wiele... Tak, panie Terry, przykro mi z powodu rodziców... Dobra robota z tym Cadillaciem, panie Armstrong. Tak, do pana mówię - zamilkła na chwilę, czekając na reakcję czwórki. - To ja was wezwałam. Zapytacie po co. Dostaniecie odpowiedź, ale nie tutaj... panie Bergerson, niech pan nie wywija tymi dłońmi... i tak nie miałby pan ze mną szans Niobe uśmiechnęła się promiennie, zakładając okulary na nos. Wyprostowała palce i czekała, aż ktoś z zebranych zabierze głos. Zapewne sceptyczny. Ale oni i tak przyjmą to bezboleśnie... w miarę bezboleśnie.
szturm
Mat
Mat
Posty: 426
Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
Numer GG: 8991900
Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
Kontakt:

Post autor: szturm »

Jack Bergerson

,,Aż to dziwka mała. Będzie mi próbowała grozić. Zajebałbym jej bez problemu, ale jeśli ma płacić...

- Te, Niobe. Nie mam zwyczaju bić kobiet. No, chyba że za pieniądze- - uśmiechnął się szyderczo. - Słuchaj, lala. Masz dla mnie jakąś robotę? Jak nie, to spływam. Czekają na mnie. I w ogóle po cholerę to zebranie? Co, kółko różańcowe se chcesz urządzić? - powiedział wyraźnie poirytowany.
szturm! a nie Szturm -.-

Tim, tirim tim.


I think you're the same as me...
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

Terry Johnson
A mogę się chociaż dowiedzieć, o co tu do jasnej cholery chodzi? - warknął Terry. W końcu, było, nie było, tydzień temu stracił rodziców, wczoraj wypił za ich pamięć podczas jednoosobowej stypy, a dziś miał wracać do domu na Alasce... Podrapał się po złamanym nosie. "Swoją drogą, ciekawa zbieranina, jakaś kupa mięcha, brudny mechanik samochodowy, no i oni, gospodarze, banda oszołomów w ciuchach które na pewno nie nadają się o tej porze roku... Cóż, może dowiem się czegoś ciekawego. A jeżeli nie, to chociaż poznam jakichś fajnych ludzi... ale na to też się nie zanosi." Westchnął. Jego czarny włos wpadł mu do oka, młody Johnson szybko go usunął. "Boże, jaki ja jestem zapuszczony... na spotkanie z totalnie nieznajomymi ludźmi mogłem się chociaż ogolić... ale z drugiej strony, na pogrzeb rodziców przyszedłem z tygodniowym zarostem i żałobą za paznokciami..." Było mu gorąco, niepotrzebnie wziął kurtkę, nawet nie zasłania ona garniaka żałobnego...
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Niobe wpatrywała się chwilę w Terry`ego, Jacka, Mike`a i Claudię, jakby zastanawiała się, w jaki sposób wyjaśnić, dlaczego wyciągnęła z domu zupełnie obcych ludzi, mających swoje zajęcia.
- Co powiedzielibyście, gdybym przekazała wam, że ten świat jest tylko iluzją? Uwierzylibyście, że ta fontanna to tylko napisany naprędce program komputerowy? Że nawet te sto dolarów, które ma pan w kieszeni, panie Bergerson, to tylko kilka cyferek Matrixa? Nie wierzycie, ale uwierzycie. Naszym celem jest... Niobe przerwała, wyjmując z kieszeni płaszcza ceglastą komórkę.
- Co jest, Chuck? Hę? Idzie? Cholera...- Słuchajcie mnie. Celem jest budka telefonicz na Whitestreet. Odbierzecie po kolei telefon... O nic si e nie pytajcie, wystarczy wyjść z parku i skręcić w Whitestreet. Panie Terry [/i] zwróciła sie do Johnsona i wyjęła coś zza pazuchy To szybkostrzelne Magnum, niech pan to weźmie, ale nie próbuje tego pokonać... Trzymacie się razem i nie zważacie na mnie... pośpiesznie mówila Niobe, a na jej twarzy malował się lekki niepokój.
Deep
Chorąży
Chorąży
Posty: 3712
Rejestracja: niedziela, 10 września 2006, 10:31
Lokalizacja: Wro

Post autor: Deep »

Mike Armstrong

Złota Rączka zmarszczył brwi/
- Ale... - westchnął. Miał zamiar powiedzieć "Eva na mnie czeka" ale powstrzymał się.
"Znowu jakiś głupi program w telewizji. Czego to ludzie nie wymyslą... Nie szkodzi, odbiorę ten telefon i powiem co o nich myślę, może Eva mnie nie wyśmieje jak pojawię się w telewizji"
Mężczyzna nie odwracając się ruszył we wskazanym kierunku. Spojrzał na swe spracowane dłonie. Niejeden wóz nimi naprawił. Skąd ta Niobe wiedziała, u licha, o tym Cadilacu? Jego warsztat był schowany na obżeżach miasta. Mniejsza z tym.
Mechanik skręcił w Whitestreet. Skierował się do dzwoniacego telefonu.
- Co znowu chcecie? - zapytał podnosząc słuchawkę. Szare oczy rozejrzały się do okoła.
.
szturm
Mat
Mat
Posty: 426
Rejestracja: poniedziałek, 10 kwietnia 2006, 11:56
Numer GG: 8991900
Lokalizacja: sie wial szturmis? ^^
Kontakt:

Post autor: szturm »

Jack Bergerson

-Te, laska, co to kurwa ma znaczyć? Moje sto baksów jest jak najbardziej prawdziwe. Dajesz tę pracę? Co, mam telefonik odebrać? No dobra, jak mus, to mus.
Pobiegł do budki telefonicznej, odtrącił faceta gapiącego się na swoje dłonie i podniósł słuchawkę.
szturm! a nie Szturm -.-

Tim, tirim tim.


I think you're the same as me...
Drzewiec
Marynarz
Marynarz
Posty: 247
Rejestracja: środa, 24 stycznia 2007, 19:44
Numer GG: 9008864

Post autor: Drzewiec »

Niobe wydała polecenia, czwórka ludzi ruszyła przed siebie, ścieżką, przez park. Trochę zirytowani, trochę ciekawi. Słońce chyliło się ku zachodowi, a oni wybiegli z parku, wkraczając na chodnik jednej z ulic Nowego Jorku.
- White Street to tamta ulica rzekła Niobe i wskazała na zakręt kilkadziesiąt metrów dalej.
Gdy Terry, Mike, Jack i Claudia zgodnie ruszyli, nie śpiesząc się specjalnie ("co w tym niebezpiecznego?"), Stouke odwrócił się... coś tu nie pasowało... ta sama ciężarówka. Przemknęła obok nich, zatrzymując się z piskiem na końcu ulicy... Jeden z samochodów za nią o mało nie wgniótł się jej w tył...
Ktoś wyskoczył z wielkiego auta. Mężczyzna. Trzydzieści, może czterdzieści lat, w ładnym garniturze i ciemnych okularach... " Co oni wszycy z tymi okularami..." . Za uchem miał jakby kabel, pewnie jakaś mikrofalówka...
Niby zwykły człowiek, ale coś w nim było nie tak. Wrobieni przez Niobe czuli to.
Sama kobieta w płaszczu odwróciła się i wrzasnęła
SZYBKO! DO TELEFO...
Dostała kopniaka w tył głowy...
Nikt na ulicy nie potrafił ocenić, jakim cudem on to zrobił. W mgnieniu oka przebył niemały dystans od ciężarówki do Niobe, jakby dla niego zatrzymał się czas. Teraz stał nad Niobe, uśmiechając się złowieszczo. Zmierzył oczyma grupkę, teraz już biegnącą do zakrętu. Po chwili w oby dwu rękach trzymał pistolety.
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Claudia

Wśród zgromadzonych była ładna, wysoka dziewczyna. Była raczej szczupła, ale miała pełne, kobiece kształty. Miała ciemne, sięgające do łopatek brązowe włosy i zielone oczy. Dość jasną cerę, trochę piegów na nosie i górnej części policzków.
Aktualnie ubrana była w lekką rozpiętą kurtkę, nieco obcisły niebieski golf, czarne dżinsy i niebieskie eleganckie buty.
- Masz rację, nie wierzymy. - odpowiedziała Niobe.
Potem pojawiła się broń. Prawdziwa broń, a nie tylko gaz jaki sama miała. Widząc broń Claudia wiedziała, że nie chce mieć z tym nic wspólnego.
- Ja chciałam się tylko dowiedzieć jak zrobiłaś tą sztuczkę z telewizorem. Nie chcę się w nic pakować. - powiedziała.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 9 kwietnia 2007, 15:25 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Tevery Best
Tawerniak
Tawerniak
Posty: 1271
Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 21:43
Numer GG: 10455731
Lokalizacja: Radzymin

Post autor: Tevery Best »

"Telefon? Taki kawał się tłukłem tylko po to, aby odebrać TELEFON? No i po co mi ta klamka? Przecież słuchawka mnie chyba nie pogryzie... Nie próbujcie z tym walczyć... żebym chociaż wiedział o co chodzi... program komputerowy... Psiakrew, to jakiś cholerny zły sen... Znikąd pojawia się banda oszołomów, daje wykłady egzystencjalno-informatyczne, po czym znika i każe mi robić jakieś pierdoły... Nie, dzięki. Nie jestem w nastroju na ukryte kamery."
Tak myślał Terry. Do momentu, kiedy spojrzał w lufę pistoletu człowieka w gajerze.
"A może to atrapa?" - przeleciało mu przez głowę. Cóż, atrapa czy nie, lepiej tego nie sprawdzać. Odwrócił się i ruszył biegiem, oddając raz za razem strzały za swoje plecy, nawet nie oglądał się czy trafił... Telefon był tak blisko... Wprawdzie za nic nie wiedział, jak budka telefoniczna ma go ocalić przed tym kolesiem, ale nie miał czasu o tym myśleć... po prostu biegł, biegł, z każdym krokiem był bliżej...
Mekow
Bosman
Bosman
Posty: 1784
Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
Numer GG: 0
Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P

Post autor: Mekow »

Claudia

Nie wiedziała co się dzieje i wcale nie chciała już tego wiedzieć. Wybiegła z parku i zniknęła za rogiem. Nie biegła w stronę telefonu - nie widziała powodu, dla którego miałaby tam iść. Cokolwiek dzwoniący miał jej do powiedzenia nie było to warte takiego ryzyka. Przebiegła jedną przecznicę i znowu skręciła za rogiem. Dopiero tam przestała biec i maszerowała do domu szybkim krokiem. Była nieco zdenerwowana.
"Nic nie zrobiłam i niech tak pozostanie." - pomyślała.
Chciała jak najszybciej wrócić do domu.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera :?





Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Zablokowany