[Sag'Quap] Lochy Łotrów

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
[Sag'Quap] Lochy Łotrów
Sala narad w zamku Z'avika, górującym nad miastem.
Wysokie, spore pomieszczenie, którego ściany obwieszone są mapami, najbliższej okolicy, sąsiednich królestw, całego kontynentu...
Grupa najlepszych agentów Z'avika siedziała przy wielkim, dębowym stole, podczas gdy sam Lord stał na podeście z sosnowych desek, wyglądającym trochę jak scena. Był tu też ustawiony niewielki tron. Przy drzwiach stało dwóch strażników z halabardami, raczej na pokaz niż rzeczywiście chronić kogoś przed zagrożeniami.
Z'avik przemówił...
Zaczekajcie na przemowę Wielkiego Złego!
Wysokie, spore pomieszczenie, którego ściany obwieszone są mapami, najbliższej okolicy, sąsiednich królestw, całego kontynentu...
Grupa najlepszych agentów Z'avika siedziała przy wielkim, dębowym stole, podczas gdy sam Lord stał na podeście z sosnowych desek, wyglądającym trochę jak scena. Był tu też ustawiony niewielki tron. Przy drzwiach stało dwóch strażników z halabardami, raczej na pokaz niż rzeczywiście chronić kogoś przed zagrożeniami.
Z'avik przemówił...
Zaczekajcie na przemowę Wielkiego Złego!
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Z'avik:
-Dobrze znów was wszystkich widzieć- głos Z'avika mógł z powodzeniem zmienić parującą, gorącą pieczeń w bryłę lodu. Jego słudzy przyzwyczajeni do jego brzmienia jednak nie mieli trudności ze słuchaniem. -Minęło już kilka ładnych lat od kiedy mi służycie. Znacie się jedynie z widzenia, czasem z kilku przelotnych, zamienionych ze sobą słów. Dziś jednak musicie zacząć rozpoznawać wasze twarze i przydomki. nie nazywajcie się po imionach, to zbędne. Miejsca, które przyjdzie wam zwiedzić są pełne istot, które maja uszy czulsze, niż sądzicie. Nie będę mówił o was po kolei. Nie wezwałem was tu, by chwalić. Od jutra zaczniecie pracę w warunkach nieco innych niż do tej pory- mężczyzna zszedł ze "sceny" i oparł się dłońmi o stół. Powiódł oczyma po wszystkich zgromadzonych., a jego twarz byłą niczym kamienna maska poryta przez czas. Skinął głową -Przedstawcie się sobie- nakazał szybko.
-Dobrze znów was wszystkich widzieć- głos Z'avika mógł z powodzeniem zmienić parującą, gorącą pieczeń w bryłę lodu. Jego słudzy przyzwyczajeni do jego brzmienia jednak nie mieli trudności ze słuchaniem. -Minęło już kilka ładnych lat od kiedy mi służycie. Znacie się jedynie z widzenia, czasem z kilku przelotnych, zamienionych ze sobą słów. Dziś jednak musicie zacząć rozpoznawać wasze twarze i przydomki. nie nazywajcie się po imionach, to zbędne. Miejsca, które przyjdzie wam zwiedzić są pełne istot, które maja uszy czulsze, niż sądzicie. Nie będę mówił o was po kolei. Nie wezwałem was tu, by chwalić. Od jutra zaczniecie pracę w warunkach nieco innych niż do tej pory- mężczyzna zszedł ze "sceny" i oparł się dłońmi o stół. Powiódł oczyma po wszystkich zgromadzonych., a jego twarz byłą niczym kamienna maska poryta przez czas. Skinął głową -Przedstawcie się sobie- nakazał szybko.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Skalny człowiek zgodnie ze swoim fanatycznym posłuszeństwem błyskawicznie podniósł się i odezwał. Mówcie mi Nadir. Jestem katem,oprawcą, morderczo skutecznym wojownikiem. . Przemowa była prosta, tak jak i on sam, wiedział, że i tak nikt więcej nie zechce słuchać, więc podarował sobie zbędne komentarze. Może gdy pokaże w walce co potrafi zapamiętają go jako kogoś godnego uwagi.
Skalny człowiek zgodnie ze swoim fanatycznym posłuszeństwem błyskawicznie podniósł się i odezwał. Mówcie mi Nadir. Jestem katem,oprawcą, morderczo skutecznym wojownikiem. . Przemowa była prosta, tak jak i on sam, wiedział, że i tak nikt więcej nie zechce słuchać, więc podarował sobie zbędne komentarze. Może gdy pokaże w walce co potrafi zapamiętają go jako kogoś godnego uwagi.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Czarnoksiężnik Tajemnic czasu Parsival Gaveriell Galadium. Powiedział po czym szarmancko skłonił się swojemu panu. To ja jestem twoim nadwornym magiem o panie... Nagle zamachał rękami.... *Ups pomyłka.* Czas zaczął płynąć do tyłu. Poczuł moment słowa. ...nadwornym magiem o Wielki Lordzie Zła. Wiedział że dobrze teraz poszło.Wiedział że lord nie lubił pomyłek. Parsival miał w ręku tylko ten atut.
Czarnoksiężnik Tajemnic czasu Parsival Gaveriell Galadium. Powiedział po czym szarmancko skłonił się swojemu panu. To ja jestem twoim nadwornym magiem o panie... Nagle zamachał rękami.... *Ups pomyłka.* Czas zaczął płynąć do tyłu. Poczuł moment słowa. ...nadwornym magiem o Wielki Lordzie Zła. Wiedział że dobrze teraz poszło.Wiedział że lord nie lubił pomyłek. Parsival miał w ręku tylko ten atut.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Majtek
- Posty: 136
- Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 17:04
Zarden:
Zarden, Znachor wiedzy tajemnej, jeśli potrzeba usmażyć kogoś kto wadzi... zrobię to z satysfakcją Powiedział lekkim uzniżeniem ale jednocześnie pewnego rodzaju dumą, wiedział ile jest wart i że znajduje się wśród najpodlejszych osób jakie stąpają po ziemi. Oraz o tym, że niema tu miejsca na słabość.
Zarden, Znachor wiedzy tajemnej, jeśli potrzeba usmażyć kogoś kto wadzi... zrobię to z satysfakcją Powiedział lekkim uzniżeniem ale jednocześnie pewnego rodzaju dumą, wiedział ile jest wart i że znajduje się wśród najpodlejszych osób jakie stąpają po ziemi. Oraz o tym, że niema tu miejsca na słabość.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
„Aranel”
- Impertynent z waści, odzywać się nim rozkaz zostanie wykonany...- zimny a zarazem pełny wewnętrznej melodyjności głos odezwał się za plecami maga. Jednak jedynym co mógł wyłowić między cieniami masywnych gotyckich kolumn był zarys sylwetki, zapewne męskiej. Ciche odgłosy kroków, każdy z nich naznaczał się niezwykła płynnością i swobodą. Światło zdołało w końcu oświetlić jego sylwetkę, jednak i ten wyczyn nie był do końca udany. Ujrzeliście że postać ta przywdziewa długą czarną szatę, z szerokimi rękawami i dużym kołnierzem skrywającym dolną cześć twarzy. Górna natomiast wciąż skrywana była w objęciach cienia. Mogliście przysiąść że owa osoba jest przez was po raz pierwszy widziana. I nie myliliście się, waszym oczom ukazał się po raz pierwszy od samego początku służby na dworze, jedynie sam Władca nie był zaskoczony jego obecnością.
- Przepraszam Mistrzu za moje jakże karygodne spóźnienie..- rzekł wykonując ukłon w pokorze, następnie zwrócił się do zgromadzonych.- Zwą mnie Aranel- Ocelot w prostej mowie tutejszego ludu. Służę wam panowie wywiadem i uzyskiwaniem informacji, w każdy możliwy sposób...- zdradził im jedynie tyle ile wiedzieć powinni, resztę znał tylko on i jego pracodawca.
- Impertynent z waści, odzywać się nim rozkaz zostanie wykonany...- zimny a zarazem pełny wewnętrznej melodyjności głos odezwał się za plecami maga. Jednak jedynym co mógł wyłowić między cieniami masywnych gotyckich kolumn był zarys sylwetki, zapewne męskiej. Ciche odgłosy kroków, każdy z nich naznaczał się niezwykła płynnością i swobodą. Światło zdołało w końcu oświetlić jego sylwetkę, jednak i ten wyczyn nie był do końca udany. Ujrzeliście że postać ta przywdziewa długą czarną szatę, z szerokimi rękawami i dużym kołnierzem skrywającym dolną cześć twarzy. Górna natomiast wciąż skrywana była w objęciach cienia. Mogliście przysiąść że owa osoba jest przez was po raz pierwszy widziana. I nie myliliście się, waszym oczom ukazał się po raz pierwszy od samego początku służby na dworze, jedynie sam Władca nie był zaskoczony jego obecnością.
- Przepraszam Mistrzu za moje jakże karygodne spóźnienie..- rzekł wykonując ukłon w pokorze, następnie zwrócił się do zgromadzonych.- Zwą mnie Aranel- Ocelot w prostej mowie tutejszego ludu. Służę wam panowie wywiadem i uzyskiwaniem informacji, w każdy możliwy sposób...- zdradził im jedynie tyle ile wiedzieć powinni, resztę znał tylko on i jego pracodawca.

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 14
- Rejestracja: niedziela, 31 grudnia 2006, 00:30
Marvel

Nie zwracając większej uwagi na jakże tajemnicze, budzące podziw, zaskakujące, krótkie słowa szczerości, wstała lekko skłoniła głowę, kierując gest uznania ku Z'avikowi. Spojrzenie kobiety mogłoby wydawać się sugestywne, a nawet uwodzicielskie, gdyby nie to, że wszyscy wiedzieli, kim jest ich pracodawca.
- Jak sobie życzysz panie... - omiotła niedbałym spojrzeniem resztę towarzystwa - Marvel. Cicha zabójczyni. Dama Kręgu. Dziecko Magii. I oczywiście namiętna kochanka.
Ostatnie słowa dodała jakby z przekąsem, po czym ponownie usiadła. Zakładając nogę na nogę, niby niedbale odrzuciła fałdę ciemnoczerwonej sukni, tym samym ukazując niemal białe udo.

Nie zwracając większej uwagi na jakże tajemnicze, budzące podziw, zaskakujące, krótkie słowa szczerości, wstała lekko skłoniła głowę, kierując gest uznania ku Z'avikowi. Spojrzenie kobiety mogłoby wydawać się sugestywne, a nawet uwodzicielskie, gdyby nie to, że wszyscy wiedzieli, kim jest ich pracodawca.
- Jak sobie życzysz panie... - omiotła niedbałym spojrzeniem resztę towarzystwa - Marvel. Cicha zabójczyni. Dama Kręgu. Dziecko Magii. I oczywiście namiętna kochanka.
Ostatnie słowa dodała jakby z przekąsem, po czym ponownie usiadła. Zakładając nogę na nogę, niby niedbale odrzuciła fałdę ciemnoczerwonej sukni, tym samym ukazując niemal białe udo.

-
- Bosman
- Posty: 2312
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:15
- Numer GG: 2248735
- Lokalizacja: z Wrocławskiej Otchłani
- Kontakt:
Reszta siedzących w sali przedstawiła się. Był tam Wilki czarny rycerz w kolczastej zbroi, który przedstawił się jako "Siewca Terroru" Drehmore. Szybko i silnym jak dzwon głosem. Kruchy mężczyzna o ziemistej cerze, zielonych oczach i długiej, nieprzyjaznej twarzy z małym nosem i ostrą brodą spojrzał po wszystkich podkrążonymi oczyma i przedstawił się jako Nieumierajacy. Imienia nie podał w ogóle. Jego głos był suchy i słaby, acz wyraźny. Następna była smukła elfka o zielonych oczach i długich blond włosach spiętych w kuc z tyłu głowy. Jej delikatną, regularną twarzyczkę szpeci pamiątka po bliskim kontakcie prawej strony twarzy z kilkoma kroplami kwasu (jednak nie na tyle, by ktoś mógł ją uznać za nieatrakcyjną). Uśmiechnęła się na ostatnie słowa Marvel. -Zdobywczyni...- powiedziała. -...męskich serc też, skarbie- mrugnęła do Marvel. Kolejny był niski i wiotki mężczyzna, którego twarz zasłaniała czarna chusta, ubrany na czarno. Jego włosy były ciemnogranatowe, oczy – niebieskie, a cera biała jak śnieg. -Orthank "Szept"- powiedział. Poruszał się bezdźwięcznie, a jego głos wydawał się być raczej przekazem mentalnym, niźli głosem. ostatni był dosyć nietypowy mężczyzna. Miał on czerwone oczy i krótkie, również czerwone włosy, dzikie spojrzenie, ostre rysy twarzy, wystające kości policzkowe i ostre zęby. -Pan Popiołów!- mruknął dźwięcznym, dość wysokim głosem.
Z'avik:
Mężczyzna zgromił wzrokiem Parsivala. Czarnoksiężnik zbladł. Można by rzec, ze jego pracodawca włożył w swe spojrzenie tyle chłodu, ze zapewne mógłby przymrozić jego duszę do kości, acz najwyraźniej miał na celu jedynie skarcenie sługi, a nie zabicie go na miejscu. Wydawało się, że kącik ust władcy drgnął, gdy usłyszał uwagę Aranela. Skinął tylko ręką na miejsce, które miał zająć Aranel.
Nie powiedział nic na temat zachowania swego podwładnego, choć wszyscy wiedzieli, co miał na myśli. Zarówno o jednym, jak i drugim. Szykował się do wydania rozkazów. Gdy Z'avik wydaje rozkazy każdy milczy. Toku myślowego władcy się nie przerywa.
Wreszcie mężczyzna podniósł się znad stołu i sięgnął za pas, gdzie na żelaznym łańcuszku przyczepionym do paska miał powieszonych kilka futerałów wielkości dwóch dłoni. Odpiął je i rozłożył "w talię" na blacie. Znów oparł się o stół. -Mam po jednej tablicy dla każdego z was. Gdziekolwiek będziecie poprzez te tablice możecie składać mi raport i otrzymywać rozkazy. Sprawdzajcie je możliwie często. Może od tego wiele zależeć. Wasze życie również. Odpowiadacie pisząc- stwierdził, wiedząc, ze każdy z jego podwładnych umie czytać i pisać, nawet tych opornych udało się nauczyć. -Weźcie je. Są sprawdzone i działają jak należy. Teraz mam dla was pozornie proste zadanie. Jakiś klan świętoszków, Karnell się zwą, ma zamiar uświęcić ziemię na terenie, który podlega pod miasto. Chcą poświęcić ten teren, wiec niech sami go użyźnią – swymi zwłokami i krwią!- mruknął. -Marvel- skinął ręką na kobietę. Gdy ta wstała zaczął dyktować. -Weźmiesz ze sobą Zdobywczynię i Aranela. Dostaniecie się do kasztelu tych głupców- uderzył palcem w element stołu, który był mapą okolicy. Było jasne, ze Z'avik wskazał lokacje kasztelu. Jeśli będziecie potrzebować siły pomoże wam "Siewca", który wyruszy wraz z wami. Chcę, byście się dowiedzieli, czemu cechą oczyścić ten teren i skąd o tym wiedzą. Zdobądźcie tyle informacji, ile jesteście w stanie. Jeśli tam jest jakaś bron, lub moc...[/i]- spojrzał znacząco na całą czwórkę. Jego oczy powiedziały wszystko. -Jeśli całość okaże się głupotą, to powrócicie tutaj wraz z dowodami na to- skinął głową, by usiedli.
-Teraz Czarnoksiężnik, Znachor, Asasyn...- tu spojrzał znacząco na Nysasę. Nie każdy musiał wiedzieć, ze jego tytuł, to imię czytane od tyłu. -...Szept, Nieumierający, Pan Popiołów, Twardogłowy...- tu spojrzał na Nadira, który swój tytuł również przemilczał, pomimo zalecenia Z'avika. Władca był widać jednak w dobrym humorze, skoro puścił płazem te uchybienia. -...udacie się wszyscy na miejsce. Zbadacie obóz i wyrżnijcie wszystkich. Możecie pozostawić kilku przy życiu, ale ogłuszcie ich, niech Nieumierający nawarzy odpowiednich mikstur. Możliwe, ze wiedza ważniejszych może się przydać. chcę kontrolować ten obóz- podniósł się i mówił do wszystkich. -Z załogą, lub z wami jako załogą. Są zaślepionymi wiarą w swego kukiełkowego bożka głupcami, a ich wiara nie ma podstaw, jednak, jak wiecie, nie zawsze tak było. Kryją wiec sekrety swych protoplastów. Interesują mnie one, pamiętajcie o tym!- zaznaczył, wciąż jednak mówił tym samym, spokojnym głosem. -I jak zawsze - w razie czego nie macie ze mną nic wspólnego - to umożliwi wspomaganie was w razie jakichś... "nadprogramowych przyjemności!"- ostatnie dwa słowa wypowiedział tak, by było wiadomo, że przyjemności to ostatnia rzecz, którą ma na myśli.
-Wyruszacie najpóźniej jutro. Przygotujcie się, wypocznijcie, użyjcie sobie. Musicie być w szczytowej formie! To tyle!- powiedział. -Jakieś pytania?- zapytał.
Z'avik:
Mężczyzna zgromił wzrokiem Parsivala. Czarnoksiężnik zbladł. Można by rzec, ze jego pracodawca włożył w swe spojrzenie tyle chłodu, ze zapewne mógłby przymrozić jego duszę do kości, acz najwyraźniej miał na celu jedynie skarcenie sługi, a nie zabicie go na miejscu. Wydawało się, że kącik ust władcy drgnął, gdy usłyszał uwagę Aranela. Skinął tylko ręką na miejsce, które miał zająć Aranel.
Nie powiedział nic na temat zachowania swego podwładnego, choć wszyscy wiedzieli, co miał na myśli. Zarówno o jednym, jak i drugim. Szykował się do wydania rozkazów. Gdy Z'avik wydaje rozkazy każdy milczy. Toku myślowego władcy się nie przerywa.
Wreszcie mężczyzna podniósł się znad stołu i sięgnął za pas, gdzie na żelaznym łańcuszku przyczepionym do paska miał powieszonych kilka futerałów wielkości dwóch dłoni. Odpiął je i rozłożył "w talię" na blacie. Znów oparł się o stół. -Mam po jednej tablicy dla każdego z was. Gdziekolwiek będziecie poprzez te tablice możecie składać mi raport i otrzymywać rozkazy. Sprawdzajcie je możliwie często. Może od tego wiele zależeć. Wasze życie również. Odpowiadacie pisząc- stwierdził, wiedząc, ze każdy z jego podwładnych umie czytać i pisać, nawet tych opornych udało się nauczyć. -Weźcie je. Są sprawdzone i działają jak należy. Teraz mam dla was pozornie proste zadanie. Jakiś klan świętoszków, Karnell się zwą, ma zamiar uświęcić ziemię na terenie, który podlega pod miasto. Chcą poświęcić ten teren, wiec niech sami go użyźnią – swymi zwłokami i krwią!- mruknął. -Marvel- skinął ręką na kobietę. Gdy ta wstała zaczął dyktować. -Weźmiesz ze sobą Zdobywczynię i Aranela. Dostaniecie się do kasztelu tych głupców- uderzył palcem w element stołu, który był mapą okolicy. Było jasne, ze Z'avik wskazał lokacje kasztelu. Jeśli będziecie potrzebować siły pomoże wam "Siewca", który wyruszy wraz z wami. Chcę, byście się dowiedzieli, czemu cechą oczyścić ten teren i skąd o tym wiedzą. Zdobądźcie tyle informacji, ile jesteście w stanie. Jeśli tam jest jakaś bron, lub moc...[/i]- spojrzał znacząco na całą czwórkę. Jego oczy powiedziały wszystko. -Jeśli całość okaże się głupotą, to powrócicie tutaj wraz z dowodami na to- skinął głową, by usiedli.
-Teraz Czarnoksiężnik, Znachor, Asasyn...- tu spojrzał znacząco na Nysasę. Nie każdy musiał wiedzieć, ze jego tytuł, to imię czytane od tyłu. -...Szept, Nieumierający, Pan Popiołów, Twardogłowy...- tu spojrzał na Nadira, który swój tytuł również przemilczał, pomimo zalecenia Z'avika. Władca był widać jednak w dobrym humorze, skoro puścił płazem te uchybienia. -...udacie się wszyscy na miejsce. Zbadacie obóz i wyrżnijcie wszystkich. Możecie pozostawić kilku przy życiu, ale ogłuszcie ich, niech Nieumierający nawarzy odpowiednich mikstur. Możliwe, ze wiedza ważniejszych może się przydać. chcę kontrolować ten obóz- podniósł się i mówił do wszystkich. -Z załogą, lub z wami jako załogą. Są zaślepionymi wiarą w swego kukiełkowego bożka głupcami, a ich wiara nie ma podstaw, jednak, jak wiecie, nie zawsze tak było. Kryją wiec sekrety swych protoplastów. Interesują mnie one, pamiętajcie o tym!- zaznaczył, wciąż jednak mówił tym samym, spokojnym głosem. -I jak zawsze - w razie czego nie macie ze mną nic wspólnego - to umożliwi wspomaganie was w razie jakichś... "nadprogramowych przyjemności!"- ostatnie dwa słowa wypowiedział tak, by było wiadomo, że przyjemności to ostatnia rzecz, którą ma na myśli.
-Wyruszacie najpóźniej jutro. Przygotujcie się, wypocznijcie, użyjcie sobie. Musicie być w szczytowej formie! To tyle!- powiedział. -Jakieś pytania?- zapytał.
UWAGA -ZŁOŚLIWY MG!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!
Mr.Z pisze posta

Miałeś to w upie? Nie miej tego w d*pie!

-
- Bombardier
- Posty: 836
- Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
- Lokalizacja: z ziem piekielnych
- Kontakt:
Aranel
Mężczyna skłonił głową w stronę swego Władcy. Jego białe niczym śnieg włosy spadały na błekitne nic nie wyrażające oczy. Część twarzy wciąz skrywana była pod kołnieżem. Ponownie wydobył się z niego głos, czysta perfekcja dla innych.
- Panie, niechaj nie będzie to zbytnia zuchwałośc z mej strony...- nie spoglądał w stronę Z'avika jedynie bezcelowo spoglądał na stół.- Czy ekwpunek pozostanie nam przydzielony czy leży on w naszych skromnyh możliwosciach mój Władco?
Mężczyna skłonił głową w stronę swego Władcy. Jego białe niczym śnieg włosy spadały na błekitne nic nie wyrażające oczy. Część twarzy wciąz skrywana była pod kołnieżem. Ponownie wydobył się z niego głos, czysta perfekcja dla innych.
- Panie, niechaj nie będzie to zbytnia zuchwałośc z mej strony...- nie spoglądał w stronę Z'avika jedynie bezcelowo spoglądał na stół.- Czy ekwpunek pozostanie nam przydzielony czy leży on w naszych skromnyh możliwosciach mój Władco?

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Skłonił się dworsko zdejmując przy tym kapelusz. Posłał pięknej Marvel spojżenie. Był młody... może nie wyglądał na silnego ale znał swoje atuty. Marvel mu się nawet spodobała. Zawrócił w stronę wyjścia zawijając swoim płaszczem. Poszedł do swoich komnat uczyć się zaklęć na jutrzejszą bitwę.
Skłonił się dworsko zdejmując przy tym kapelusz. Posłał pięknej Marvel spojżenie. Był młody... może nie wyglądał na silnego ale znał swoje atuty. Marvel mu się nawet spodobała. Zawrócił w stronę wyjścia zawijając swoim płaszczem. Poszedł do swoich komnat uczyć się zaklęć na jutrzejszą bitwę.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 14
- Rejestracja: niedziela, 31 grudnia 2006, 00:30
Marvel

Czarodziejka uważnie wysłuchała wszystkich informacji, patrząc przy tym tylko i wyłącznie na nieznoszącego sprzeciwu mówcę. Była nad wyraz spokojna, ale uważny obserwator z pewnością spostrzegłby skupienie. Kobieta starannie analizowała wszystko to, co złowiły jej ostro zakończone uszy. A więc szykowała się robota... To miłe. Od jakiegoś czasu nie miała zbyt wielu zajęć. Zlecenie, jak najbardziej poważne, w dodatku dość nietypowe, gdyż mieli je wykonać w grupie... W sumie miała co do tego mieszane uczucia. Wiadomo, mogła liczyć tylko na siebie. Kto wie, czy "wierni poddani" nie wkopią w jakąś nieprzyjemną kabałę swego druha, by samemu nie przypodobać się szefowi?... Trzeba być podwójnie, a nawet potrójnie ostrożnym. Hiper czujnym.
Dowiadując się, że ma pracować wraz z "nadpaloną" blondyneczką, uśmiechnęła się do tamtej słodko, aż za bardzo. Gdy zleceniodawca wskazywał miejsce, w którym znajdował się kasztel, pochyliła się nad masywnym stołem, tak, że co niektórzy mogli choć przez chwilę podziwiać parę świeżych piersi, owianych z leka czarną woalką.
Czarodziejka wysłuchała pozostałych poleceń, które teoretycznie już jej nie dotyczyły. Na koniec słysząc pytanie przyszłego towarzysza, powiedziała:
- Myślę, że powinniśmy Panu zawierzyć do końca, jak zawsze, oczywiście. W tym momencie jesteśmy podmiotami i musimy skupić się na celu, który został nam wyznaczony. Z pewnością wszystkiego dowiemy się w odpowiednim czasie. - skończywszy, obróciła się w kierunku Z'avika, lekko skłoniła głową i zrobiła minę godną miłego w dotyku kociaka, który liczy na pochwałę - Ja nie mam żadnych pytań. Dobrej nocy - dodała śpiewnym tonem i udałą się do swej komnaty. Nie była jeszcze pewna, czy to tam spędzi całą noc, ale w tej chwili miała ochotę na ciepłą kąpiel i zamierzała moczyć się co najmniej dwie godziny.

Czarodziejka uważnie wysłuchała wszystkich informacji, patrząc przy tym tylko i wyłącznie na nieznoszącego sprzeciwu mówcę. Była nad wyraz spokojna, ale uważny obserwator z pewnością spostrzegłby skupienie. Kobieta starannie analizowała wszystko to, co złowiły jej ostro zakończone uszy. A więc szykowała się robota... To miłe. Od jakiegoś czasu nie miała zbyt wielu zajęć. Zlecenie, jak najbardziej poważne, w dodatku dość nietypowe, gdyż mieli je wykonać w grupie... W sumie miała co do tego mieszane uczucia. Wiadomo, mogła liczyć tylko na siebie. Kto wie, czy "wierni poddani" nie wkopią w jakąś nieprzyjemną kabałę swego druha, by samemu nie przypodobać się szefowi?... Trzeba być podwójnie, a nawet potrójnie ostrożnym. Hiper czujnym.
Dowiadując się, że ma pracować wraz z "nadpaloną" blondyneczką, uśmiechnęła się do tamtej słodko, aż za bardzo. Gdy zleceniodawca wskazywał miejsce, w którym znajdował się kasztel, pochyliła się nad masywnym stołem, tak, że co niektórzy mogli choć przez chwilę podziwiać parę świeżych piersi, owianych z leka czarną woalką.
Czarodziejka wysłuchała pozostałych poleceń, które teoretycznie już jej nie dotyczyły. Na koniec słysząc pytanie przyszłego towarzysza, powiedziała:
- Myślę, że powinniśmy Panu zawierzyć do końca, jak zawsze, oczywiście. W tym momencie jesteśmy podmiotami i musimy skupić się na celu, który został nam wyznaczony. Z pewnością wszystkiego dowiemy się w odpowiednim czasie. - skończywszy, obróciła się w kierunku Z'avika, lekko skłoniła głową i zrobiła minę godną miłego w dotyku kociaka, który liczy na pochwałę - Ja nie mam żadnych pytań. Dobrej nocy - dodała śpiewnym tonem i udałą się do swej komnaty. Nie była jeszcze pewna, czy to tam spędzi całą noc, ale w tej chwili miała ochotę na ciepłą kąpiel i zamierzała moczyć się co najmniej dwie godziny.

-
- Majtek
- Posty: 136
- Rejestracja: niedziela, 3 grudnia 2006, 17:04
Zarden:
-pytań nie mam panie potrzebuje jedynie trochę spokoju aby przygotować się do wyprawy.- Ukłonił się lekko do mistrza i wyszedł kierując się do swojej komnaty. W swoim pokoju rozłożył swoje opasłe tomy traktujące o magi i zaczął je studiować w celu przygotowania się do jutrzejszej walki. Po zarwanej nocy był już przygotowany, czekał tylko na polecenie mistrza.
-pytań nie mam panie potrzebuje jedynie trochę spokoju aby przygotować się do wyprawy.- Ukłonił się lekko do mistrza i wyszedł kierując się do swojej komnaty. W swoim pokoju rozłożył swoje opasłe tomy traktujące o magi i zaczął je studiować w celu przygotowania się do jutrzejszej walki. Po zarwanej nocy był już przygotowany, czekał tylko na polecenie mistrza.

-
- Kok
- Posty: 1245
- Rejestracja: sobota, 17 grudnia 2005, 17:22
- Lokalizacja: Legionowo
- Kontakt:
Nysasa:
Żadnych pytań o Wielki, cel jak najbardziej klarowny. Kwestia tylko, o której towarzysze zamierzają wyruszyć bo muszę wiedzieć kiedy wstać by odpowiednio się przygotować... - powiedział cały czas nie podnosząc głowy ani nie spoglądając na nikogo. Gdyby nic nie mówił, możnaby pomyśleć, że to manekin...
Żadnych pytań o Wielki, cel jak najbardziej klarowny. Kwestia tylko, o której towarzysze zamierzają wyruszyć bo muszę wiedzieć kiedy wstać by odpowiednio się przygotować... - powiedział cały czas nie podnosząc głowy ani nie spoglądając na nikogo. Gdyby nic nie mówił, możnaby pomyśleć, że to manekin...
I tak nikt tego nie czyta...

-
- Kok
- Posty: 1438
- Rejestracja: wtorek, 20 grudnia 2005, 11:05
- Numer GG: 3327785
- Lokalizacja: 3city
Nadir
Och, przepraszam o Panie i Władco! Moje niedopatrzenie zostanie surowo ukarane. Dopilnuje, aby mnie wychłostano, w ramach pokuty i zbudzenia sił witalnych do walki. skalny człowiek skłonił się i udał do swojej komnaty.
Tam wyjął jeden ze swoich biczy do tortury i chlasnął się pare razy po plecach. Och... Przyjemne mrowienie.. mruczał. Potem zabrał się za polerowanie zbroi, ostrzenie mieczy, wybieranie najlepszego sprzętu. Gdy skończył położył się na twardym łóżku, które nie posiadało materaca. A więc dobranoc wy wszyscy nieświadomi swojego jutrzejszego losu. Niech wam sen lekki będzie, bowiem to was ostatni... powiedział jeszcze do siebie i zasnął ze złowieszczym uśmiechem na ustach.
Och, przepraszam o Panie i Władco! Moje niedopatrzenie zostanie surowo ukarane. Dopilnuje, aby mnie wychłostano, w ramach pokuty i zbudzenia sił witalnych do walki. skalny człowiek skłonił się i udał do swojej komnaty.
Tam wyjął jeden ze swoich biczy do tortury i chlasnął się pare razy po plecach. Och... Przyjemne mrowienie.. mruczał. Potem zabrał się za polerowanie zbroi, ostrzenie mieczy, wybieranie najlepszego sprzętu. Gdy skończył położył się na twardym łóżku, które nie posiadało materaca. A więc dobranoc wy wszyscy nieświadomi swojego jutrzejszego losu. Niech wam sen lekki będzie, bowiem to was ostatni... powiedział jeszcze do siebie i zasnął ze złowieszczym uśmiechem na ustach.
Czasami mam uczucie, że przede mną rozpościera się wielki ocean prawdy, a ja siedzę na plaży i bawię się kamykami. Ale pewnego dnia nauczę się po nim żeglować.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.
Don't take your organs to heaven... heaven knows we need them here.

-
- Kok
- Posty: 1183
- Rejestracja: poniedziałek, 28 sierpnia 2006, 13:55
- Numer GG: 3374868
- Lokalizacja: otchłań
Parsival Gaveriell Galadium
Przygotowuje żywiołaka ostrzy (czytałem o takim w Conan'ie). Potrzebne mi do tego będzie trochę żelastwa... mogą być sztućce. Porzedł do zbrojowni po kilka mieczy, cepów i widelców. Przenosić mu to pomugł pośpiesznie skonstruowany żywiołak powietrza.
W komnacie.
Do konstrukcji żywiołaka mieczy będzie potrzebny... wiatr. Puścił w stronę pentagramu wiatr i tam go uwięził. Metal. Puścił zaklęcie żelaza na kawałki metalu które natychmiast poleciały w stronę pentagramu. Prąd. Puścił potężną błyskawicę. Przez kilka minut widział wyładowania na ostrzach. I czas... wymówił to słowo powoli. Puścił je w stronę pentagramu w którym wirowała trąba powietrzna złożona z zabójczych ostrzy. Były one wszystkie ostre do granic możliwości.
Przerwał działanie czaru. Podniósł jeden miecz. Wyrwał jeden z włosów i puścił go na ostrze. Idealne. Włos można było podzielić.
Przygotowuje żywiołaka ostrzy (czytałem o takim w Conan'ie). Potrzebne mi do tego będzie trochę żelastwa... mogą być sztućce. Porzedł do zbrojowni po kilka mieczy, cepów i widelców. Przenosić mu to pomugł pośpiesznie skonstruowany żywiołak powietrza.
W komnacie.
Do konstrukcji żywiołaka mieczy będzie potrzebny... wiatr. Puścił w stronę pentagramu wiatr i tam go uwięził. Metal. Puścił zaklęcie żelaza na kawałki metalu które natychmiast poleciały w stronę pentagramu. Prąd. Puścił potężną błyskawicę. Przez kilka minut widział wyładowania na ostrzach. I czas... wymówił to słowo powoli. Puścił je w stronę pentagramu w którym wirowała trąba powietrzna złożona z zabójczych ostrzy. Były one wszystkie ostre do granic możliwości.
Przerwał działanie czaru. Podniósł jeden miecz. Wyrwał jeden z włosów i puścił go na ostrze. Idealne. Włos można było podzielić.
jak piszę ortografy to nie poprawiaj... po wkurzamy BAZYL'E
