[Warhammer] Zamek Drachenfels

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Megara
Marynarz
Marynarz
Posty: 240
Rejestracja: sobota, 2 grudnia 2006, 16:23
Numer GG: 0
Lokalizacja: Kraków

[Warhammer] Zamek Drachenfels

Post autor: Megara »

Gracze wybrani więc pora rozpocząć przygodę. Mam nadzieję, że będzie nam sie dobrze grało we wspólnym gronie i sesja nie padnie po kilku dniach. Pewnie wszyscy wiedzą, ale jeśli chodzi o szczegóły:
- tak piszemy to co postacie mówią
tak piszemy poza sesją
"tak" piszemy to co postacie myślą
Na początku każdego posta zamieszczajcie imię swojego bohatera.
Tak jak pisałam w rekrutacji, sesja to typowy storytelling, a wasze życie uzaleznione jest od długości postów. Im więcej piszecie (i z sensem :D), tym lepiej dla waszego bohatera. To chyba wszystko co miałam do napisania słowem wstępu zatem przejdźmy do gry.

Drużyna:
- Werner Borch, człowiek, najemnik (bohater Serge'a)
- Krung Krongolsson, krasnolud, wojownik podziemny (bohater Bobasa)
- Konrad z Boven, człowiek, akolita (bohater Hyjka)
- Isengrim Madderdin, elf, łowca nagórd (bohater Isengrima Faoiltiarna)
- Ivor, człowiek, łowca (bohater MISTRZA_MIECZA)

Przygodę czas rozpocząć. Zyczę powodzenia i dobrej zabawy ;)

Od rana lało jak z cebra. W sumie już was to nie dziwiło, gdyż poźnojesienna ulewa towarzyszyła wam już od trzech dni, kiedy to wyruszyliście z Bogenhafen w poszukiwaniu jakiegoś zarobku. Było południe, jednak przez ciemne chmury które zasnuły niebo zdawało się być dużo później. Mozolnie pokonywaliście błotnisty trakt. Pieniądze powoli wam się kończyły, i nawet w małej górniczej wsi Fehlschrokenberg w której zatrzymaliście się dzień wcześniej, nikt nie chciał skorzystać z waszych usług. Wtedy postanowiliście udać się do Bretonii - mieliście nadzieję, że tam znajdziecie jakąś pracę. W miarę jak poruszaliście sie do przodu, majaczące w oddali Szare Góry, które chcięliście jak najszybciej przebyć, stawały się wam coraz bliższe. W końcu znaleźliście się na szerokiej dróżce prowadzącej w ich głąb. Im wyżej się zapuszczaliście, tym robiło się zimniej, powietrze stało się mroźniejsze a w wielu miejscach leżał mokry śnieg. Deszcz nieco ustał, lecz pogoda wciąż była nieprzyjemna. Było spokojnie, jedynie od czasu do czasu ciszę przerywały jakieś złowieszcze odgłosy płynące z oddali, na które po pewnym czasie przestaliście zwracać uwagę.

Teraz możecie napisać co nieco o swoim bohaterze - opisać wygląd, ekwipunek itd..
Serge
Kok
Kok
Posty: 1275
Rejestracja: poniedziałek, 10 lipca 2006, 09:55
Numer GG: 9181340
Lokalizacja: tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

Post autor: Serge »

Werner Broch

Na czele pochodu szedł mężczyzna w sile wieku - niezywkle wysoki i potężnie zbudowany.Broch był najemnikiem, zahartowanym w wielu bitwach. Walczył za pieniądze dla wielu krain. Niektórych bitew już nie pamiętał, a niektóre wciąż prześladowały go w snach. Lata spędzone w rozmaitych bojach i tułaczki po Starym Swiecie sprawiły iż niewiele rzeczy robiło na nim wrażenie. Widział wiele. Czasami sądził iż zbyt wiele. Nosił pancerz z dobrej skóry, metalowe nagolenniki i kaftan kolczy wysokiej klasy. Teraz odzienie to uzupełniał długi skórzany płaszcz z kapturem, który najemnik zarzucił na siebie gdy weszli w góry. Długi miecz z pięknie rzeźbioną trupią główką na rękojeści spoczywał w skórzanej pochwie na plecach. Werner miał jeszcze arkebuz, który zawinięty w płótno do ochrony przed deszczem spoczywał na ramieniu. Białe włosy Brocha były krótko przystrzyżone, a jego twarz znaczyła pamiątka po spotkaniu z jednym z pomiotów Chaosu. Po ranie została szeroka blizna biegnąca od czoła przez lewy policzek aż do linii podbródka. Przez ramię przewieszoną miał torbę podróżną. Miał twarz mordercy, jego niebieskie oczy dawały dziki blask. Tylko akcent i niewielki medalik z symbolem Ulryka zdradzały jego pochodzenie.
Dwóch towarzyszy podróży znał bardzo dobrze. Z Krungiem i Konradem odbijał swego czasu córkę hodowcy z Gladish, poza tym ramię w ramię walczyli z siłami Chaosu. Liczył, że ich nowi kompani - Isengrim i Ivor, wzmocnią tylko ich siłę, wszak Broch nie od dziś wiedział że Szare Góry roją się od różnych niebezpieczeństw.
- Na Ulryka! Co za paskudna pogoda... - mruknął. Jego głos był gruby i szorstki. Z łatwością moża było w nim wychwycić akcent mieszkańca Middenlandu. - Miejcie uszy i oczy otwarte na wszystko...Coś mi się zdaje, że nie przebrniemy przez te góry nie niepokojeni...
Zmarszczyl brwi, po czym narzucił kaptur na głowę i skupił się na obserwacji otoczenia.
Niebo i piekło są w nas, wraz ze wszelkimi ich bogami...

- Pussy Warhammer? - spytała Ouzi.
- Tak, to taki, gdzie drużynę tworzą same elfy. - odparł Serge.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Nieopodal jasnowłosego najemnika, podążała kolejna postać. Niemalże dwakroć niższa, jednak około dwukrotnie szersza w barkach. Taką posturę mógł mieć tylko khazad, mieszkaniec środka gór. Masywna, kruczoczarna broda, podzielona na trzy równe części opadała na masywną klatkę piersiową, uktytą pod ciężką kolczugą. Wielkie mięśnie obręczy barkowej, były starannie skryte pod grubymi naramiennikami, wytworzonymi z krasnoludzkiej stali. Na wielkim przedramieniu, wił się tatułaż przypominający kształtem węża, którego łeb był starannie skryty w dłoni. Było go doskonale widać, pomiędzy dwoma paskami, na których wisiała okrągła tarcza krasnoluda. Jej powieszchnia jest ze stali. Na niej jest wiele rys i nacieć. Widocznie nie była nowa i przetrwała już wiele uderzeń. Wiadomo- stara, wspaniała robota khazadów. W prawej dłoni krasnolud trzymał swój wierny topór. Pomimo stosunkowo krótkiej rękojeśći, oręż ten miał strasznie szerokie ostrze. Topór również nie był nowy, na jego ostrzu były niewielkie krople zaschniętej krwii. Oblicze krasnoluda nie było za piękne. Twarz była dziwna, jakby dotknęła go mutacja, lub dziwne schorzenie, nie była taka jak u innych krasnoludów, nie licząc okaleczeń. W lewym oczodole tkwi nie więcej niż ćwierć oka, które zdążyło szpetnie oszarzeć. Prawe ucho jest jakby odgryzione, a na jednym z policzków ciągnie się niewielka, biała blizna.
-Krung nienawidzieć deszczu. Małe krople włazić wszędzie- burknął z niezadowoleniem. Jego głos był gardłowy i gruby. A sposób wysławiania się przypominał mowę upośledzonego. Khazad spojrzał na białowłosego mężczyzne. Znał go z poprzedniej wędrówki. Ramię w ramie walczyli z Chaosem. Broch był jednym z nielicznych ludzi, których krasnolud cenił. Najbardziej cenił jego waleczność. Był także ten bojący się okrutności akolita... Krung spojrzał na dwóch nowych towarzyszy. "Ciekawe czy oni zabić kiedyś troll", krasnolud rozmażył się nieco, wspominając stare czasy. Z podniecenia aż skóra go zaśwędziała. Prędej zrobił, niż pomyślał i podrapał się toporem w okolicach odgryzionego ucha. Mała stróżka krwii popłynęła w stronę pasa, a krasnolud obrzydliwie się uśmiechnął, ukazując poważne braki w uzębieniu.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Na samym końcu pochodu maszerował mężczyzna w sile wieku. Krople deszczu obficie spływały po jego całkowitej łysinie, którą po prawej stronie zdobiła długa blizna, zapewne po jakimś ciosie. Jego oczy były takie same jak pogoda czy chmury nad nim - szare i bez wyrazu. Odzienie tegoż wędrowca od razu zdradzało jaką obrał w życiu drogę. Biały habit oraz dumnie wiszący na piersi amulet w kształcie komety z dwoma ogonami mogły oznaczać tylko jedno - pozostała czwórka maszerujących miała do czynienia z akolitą Sigmara. Dwóch z nich zdążył już poznać - razem z Krungiem i Wernerem ocalili córkę niejakiego Krufta, przy okazji odsyłając z tego świata kilka chaotycznych bytów. Teraz przyszło mu współpracować z kolejną dwójką. Miał tylko nadzieję, że obejdzie się bez większych konfliktów na linii Krung - Isengrim. Wszak nie od dziś znany jest wszystkim wzajemny stosunek do siebie tych dwóch ras...
Ulryk powoli zaczyna władać pogodą. Te deszcze to tylko wstęp do śnieżyc, jakie w tym roku mogą nas spotkać... - powiedział spokojnym opanowanym głosem mimo frustracji, w jaką wprowadzało go mokre odzienie.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

-Deszcz, śnieg, burza.. Krung być krasnolud. On się nie bać pogody- burknął pod nosem krasnolud i potrząsnął głową. Mokre warkocze, na jego brodzie otrzepały się z nadmiernej wilgoci. -Krung przeżyć nie jedna zima w góry. To być tysiac gorsze niż teraz. Jak szczać, to szczyny zamarzać! Tak zimno..- dodał po chwili. Sens wypowiedzi nie był za jasny dla wszystkich, lecz musieli do tego przywyknąć. Najwyraźniej krasnolud cała swą mądrość i inteligencje pozostawił w mięśniach.
-Człeczyno- burknął do akolity Sigmara -Prosić swego bóg, o kilka zielonoskórych. Nudno.- gdy khazad głosił swą wypowiedz, po jego twarzy przemknął radosny uśmiech, a w oczach rozpaliły się dwa małe płomyczki.
-Krung zrzucić by kilka głowa, z karku- sapnął cicho pod nosem i uderzył toporem w tarczę. Ponownie ukazując światu poważne wady w uzębieniu.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Kilka metrów za drużyną poruszał się stępa kary koń z białą strzałką. Na owym koniu siedział ponury osobnik, w milczeniu oglądający krajobraz. Przez lekko zgarbione plecy miał przerzucony miecz, którego rękojeść wystawała znad prawego barku. Przy pasie pobrzękiwała w rytm uderzeń kopyt konia o grunt mała, aczkolwiek nieźle wypchana sakiewka. Przy sakiewce, w pobliżu lewej dłoni, widać było rękojeść sztyletu. Osobnik co chwila pociągał łyk z butelki, trzymanej w lewej, oszpeconej blizną dłoni. Na środkowym palcu tej dłoni można było zobaczyć sygnet, zrobiony z czaszki kruka. Można było zobaczyć, jeśli przyjrzało się osobnikowi dokładniej. Ale rzadko kto to robił, gdyż osobnik ten nie lubił, kiedy ktoś mu się przyglądał. Mało było rzeczy, które ten osobnik lubił, ale jedną z nich z pewnością była wódka. Jego twarz szpeciła blizna, przecinająca prawy policzek. Jeśli ktoś wykazał się inteligencją i nie przyglądał się policzkowi, mógł dostrzec długie, spiczaste małżowiny uszne pod krótko obciętymi czarnymi włosami. Również po ubraniu można było domyślić się elfiego pochodzenia-zwłaszcza po butach i spodniach. Postać nosiła również czarną, skórzaną kurtkę, nabijaną srebrnymi ćwiekami na rękawach.

"Góry... Mam już dość gór. Najchętniej pojechałbym do Middenheim... Tam dopiero łatwo o zarobek." Isengrim pociągnął kilka łyków z gąsiorka. Blizna na policzku zmarszczyła się, kiedy elf odkaszlnął-trunek był mocny, ale niezbyt szlachetny. Isengrim poruszył barkami, aby poprawić ułożenie miecza, przerzuconego przez plecy. Jeszcze raz spojrzał na członków drużyny. Na przedzie szedł Werner Broch-najemnik, wobec którego elf czuł niejaki respekt. Obok niego szedł krasnolud, którego Isengrim miał nadzieję w niedalekiej przyszłości widzieć martwego."Dobry krasnolud to martwy krasnolud. Ewentualnie wydany za nagrodę."-pomyślał i uśmiechnął się nieprzyjemnie, a w oczach można był dostrzec blask. Kilka metrów przed elfem szedł Konrad-akolita jakiegoś ludzkiego bóstwa. Isengrima nie obchodziło, jakiego, gdyż wszystkie religie uważał za mandragorę dla mas. Nauczył się jednak, że głoszenie takich poglądów jest dość niebezpieczne, więc na razie siedział cicho.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Ivor

Gdzieś w środku tej grupy szedł wysoki człowiek. Niczym się nie wyróżniał. Nie lubił się wyróżniać. Czarne włosy i takie same oczy. Owinął się ciaśniej korzuchem który miał na sobie - wiedział że z Ulrykiem nie ma żartów. Przez ramię miał przełożony długi pięknie zdobiony łuk wraz z kompletem strzał. Przy biodrach, po jednej i po drugiej stronie miał dwa miecze. Jeden był krótki, drugi długi - tak właśnie łowca lubił polować.

Miał jednak coś, co reszcie drużyny się nie podobało: Przy jego boku szedł wilk. Był dość duży - miał prawie metr wzrostu i dwa metry długości. Może drużyna go się bała a może uważała że jest nieprzydatny albo że będzie ich spowalniał - Ivor tego nie wiedział. Wiedział tylko i widział, że reszta nie odnosiła się miło do wilka. Łowca jednak nie zamierzał się go pozbyć - zwierzak ten był jego najlepszym przyjacielem który już nie razy pomógł mu zarobić pare groszy i uratował go z opresji.
Chodź Astral. Z każdym krokiem jesteśmy bliżej celu - powiedział do towarzysza dość głośno żeby wilk uslyszał lecz dość cicho żeby reszta nie zwróciła na niego uwagi. Szczególnie krasnolud mógłby go wyśmiać za gadanie ze zwierzętami.

Słysząc jak Krung mówi o chęci potyczki łowca wyobraził sobie plan walki:
"Krasnolud i najemnik z przodu, za nimi elf, a na końcu on sam i akolita (Mam nadzieję że jest na tyle pożyteczny, że umie czarować - pomyślał łowca uśmiechając się) - każdy z bronią przygotowaną do ataku. Dwadzieści metrów dalej stoi pięciu goblinów (Po jednym na głowę - człowiek znów się uśmiechął). Elf mówi: Spokojnie, czekamy... Niech oni zrobią pierwszy krok... Ivor strzelaj! Ale jak tu można myśleć o strategii gdy w drużynie jest krasnolud. Zanim wypuśiłem pierwszą strzałę Krung był już przy pierwszym goblinie. Za nim ruszył Werner. Z pięciu goblinów zrobili miazgę. I co z tego? Po chwili z krzaków wyskakują gobliny. Częśc otoczyła nas, częśc ich - zostaliśmy rozdzieleni. Akolita rzuca jakiś czar. Po chwili ostrza zostają wprawione w ruch. Ale zaraz? Coś mi tu nie pasuje - Po chwili z kryjówki wychodzi goblin szaman - no tak: Gobliny same nie umiałyby zastawić pułapki. Ale czy to ma jakieś zanczenie? Najemnik i krasnolud już zgineli. Z naszej grupy zostałem tylko ja i elf. Po chwili nasze głowy zostają odrąbane od ciał. Zadowolone gobliny zbierają łup i wracają do kryjówki gdzie będą czekać na kolejną grupę poszukiwaczy która nie zna pojęcia taktyki" - co chwlile uśmiechając się łowca na koniec pomyślał "Ach... Wieczny pesymista... Poczekamy - zobaczymy..."
Ostatnio zmieniony niedziela, 10 grudnia 2006, 15:48 przez M_M, łącznie zmieniany 1 raz.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

Krasnolud zadławił się śliną, słysząc jak dziwny mężczyzna zaczął gadać ze swoim zwierzęciem. Spojrzał na Warnera, i wskazał zdrowym okiem na czarnowłosego mężczyznę, z wilkiem przy sobie.
-Człeczyno- burknał w jego stronę Khazad mieć bardzo dobry słuch. Krung usłyszeć, jak Ty gadać z wilk. Khazad wszystko usłyszeć..- nagle urwał i przeniósł wzrok na wielkiego wilka. "Z niego móc być dużo jeść. Chociaż raz wilk się przydać, ten człeczyn też."

Krasnolud rozglądnął się uważnie w wokoło. Szła ich piątka. O umiejętnościach bitewnych trzech wiedział dużo. Czasem za dużo. Pozostała sprawa tego zasranego elfickiego jeźdzca na koniu i czarnowłosego mężczyzny z wilkiem przy boku. Najbardziej niepokoił go ten pierwszy, "szpicouch.. psia jego mać", pomyślał i splunął zielonkawą flegmą na ubitą ziemię. Nie podobał mu się sposób w jaki spoglądał na niego elf. Był na koniu i wydawał się wyższy.. cóż z tego jak wystarczyło jedno trafienie, a zginąłby przytłoczony przez własnego konia? Narazie go to nie obchodziło. Miał tylko nadzieję, że elf szybko 'odpadnie' z drużyny, a koń... zawsze jakieś źródło pożywienia. Krasnolud uśmiechnął się na myśl o tym, i oparł swój topór o bark. Szedł wyprostowany, lecz zmeczenie coraz bardziej go dopadało. Jako najniższy członek drużyny, musiał szybko przebierać nogami, żeby wciaż iść z przodu.
-Gdzie my w ogóle iść?- burknął z niezadowoleniem, gdy pomyślał o wielu dniach drogi przed nimi.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Ivor

Nie jestem elfem - nie zamierzam się z toba kłócić. Nie jestem kapłanem ale klnę się na Ulryka i Myrmidie, że ja i Astral dowiedziemy ile potrafimy zdziałać podczas bitwy. A że w drużynie nie powinno być sporów - wy dwaj popatrzył na Krunga i Isengrima zachowujcie się w miarę przyzwoicie - i mam nadzieję że reszta się ze mną zgodzi powiedział czekając na reakcję pozostałych mężczyzn. Nie lubił takich sytuacji - był najmłodszy ale nie oznacza to że był głupi i słaby, nie lubił rządzić ale nie pozwalał też pomiatać i rządzić sobą.
Ostatnio zmieniony niedziela, 10 grudnia 2006, 15:49 przez M_M, łącznie zmieniany 1 raz.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Krung

-Ogłupieć człeczyno?- zawołał radośnie krasnolud, widząc majaczącego człowieka. -Widzieć kolorowe pisku-pisku? Małe zwierzątka? Różowość niebo?- Krung popłakał się ze śmiechu.
-Krung Cie prosić.. nie jeść już błedny korzeń- sapnął jeszcze pod nosem i kłyckiem przetarł łzy płynące z oczu.-Krung nie mówić, że Ty być elf. Ty nie mieć szpicaszte uszy i nie ważyć tyle co chleb. Jak ten na koniu.- dodał i spojrzał na jeźdcca.

Zaiste zabawna była sytuacja, w której człowiek zaczął gadać i burzyć się na krasnoluda, który nic nie powiedział o rasie człowieka. "On nie umieć czytać w myśl. On nie być mag.", pomyśłał Krung i ponownie splunął na ziemie zieloną flegmą.
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Ivor

Ale czy ja coś powiedziałem że ty powiedziałeś że ja jestem elf? Ja dałem tylko do zrozumienia, że nie będę się kłócić z tobą tak jakby to zrobił na moim miejscu każdy elf.

Łowca zaczął sie rozglądać w górę chcąc określić która teraz godzina jednocześnie myśląc

"Trochę nie kumaty jest. Ale jednego myślącego już mamy" spojrzał z uśmiechem na akolitę "I to nam powinno wystarczeć. Oby Krung nadrabiał siłą i wytrzymałością."
Ostatnio zmieniony niedziela, 10 grudnia 2006, 15:49 przez M_M, łącznie zmieniany 1 raz.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Dźgnął wierzchowca piętami i podjechał do rozmawiających. Uważaj, co mówisz, łuczniku. Nie czuję sympatii do krasnoludów, ale nie lubię być pouczanym. Zwłaszcza przez kogoś, kto żyje mniej więcej tyle, ile mucha, i tak samo denerwuje swoim bzyczeniem. Więc trzymaj język za zębami, chyba, że będziesz o coś pytany.-pociągnął łyk z gąsiorka.-A co do ciebie, khazalidzie, to też uważaj na słowa. Zwłaszcza, że znasz ich niezbyt wiele.-zawrócił konia i skierował się z powrotem na koniec pochodu.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Mam nadzieję że szanowna MG nie będzie miała pretensji że wolę napisać kilka krótkich odpowiedzi niż jedną długą :wink:

Ivor

Łowca zatrzymał się nagle. Odwrócił się rzekł z oburzenim:
Ależ spokojnie... Czemu od razu dochodzi do obraz i rasizmu. Chcę tylko żebyśmy żyli w harmonii i pokoju. I dodał zmieniając ton głosu na łagodny i spokojny A tak żeby zamienić temat: Czy wiesz łowco nagród ile można dostać na targu za zarozumiałą głowę elfa? Powiedział po czym odwrócił się z powrotem i ruszył w dalszą drogę nucąc pieśn bojową której nauczył się w dzieciństwie.
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
hyjek
Marynarz
Marynarz
Posty: 395
Rejestracja: poniedziałek, 3 lipca 2006, 15:16
Lokalizacja: Piździawy Zdrój
Kontakt:

Post autor: hyjek »

Konrad z Boven

Prze chwilę przysłuchiwał się ostrej wymianie zdań pomiędzy współwędrowcami. Gdy w końcu Ivor zaczął grozić elfowi obciętą głową, postanowił zareagować.
Krung daj spokój. Wiem, że masz ochotę na jakąś małą jatkę, ale postaraj się jeszcze wytrzymać trochę bez widoku krwi. Ty Ivor, też się uspokój. Mam nadzieję, że głowy obcinasz dobrze, ale nie tylko elfom. Z kolei Ty Isengrim... No cóż, plotki o arogancji Twojej rasy jednak nie były wyssane z palca, czego jesteś żywym dowodem. Podsumowując - niepotrzebne nam konflikty. Obyście nie zaczęli się między sobą sprzeczać, gdy przyjdzie nam stawić czoła jakiemuś wrogowi... - powiedział spokojnie, ale tak by nikt mu nie wszedł w słowo. Miał nadzieję, że jego małe przemówienie odniesie skutek i reszta drogi minie w miarę spokojnej atmosferze.
Miasto zbudowane z Drewna tworzy się w Lesie
Miasto zbudowane z Kamienia tworzy się w Górach
Miasto zbudowane z Marzeń tworzy się w Niebiosach
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Odwrócił konia i już miał wracać na swoje miejsce w pochodzie, kiedy usłyszał ostatnie zdanie łowcy. Twarz mu stężała. Prawa dłoń pomknęła do rękojeści sztyletu, a elf już przymierzał się do skoku na łucznika, kiedy usłyszał głos Konrada. Nie wiem, ile płacą za głowę elfa, bo nie poluję na pobratymców-to wasz, ludzki zwyczaj. A czy wiesz, ile płacą za wyszczekanego młodzika? Nic. Zabijam takich dla własnej przyjemności-syknął, po czym nie dając czasu na odpowiedź szturchnął konia piętami i pojechał na koniec pochodu.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
M_M
Kok
Kok
Posty: 951
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2005, 10:00
Numer GG: 0
Lokalizacja: Sosaria... Kraina rozpusty :]

Post autor: M_M »

Ivor

Łowca wstrzymał oddech gdy elf zaczął się odgrażać. Wiedział, że przesadził, że te słowa mogły go drogo kosztować. Odetchnął z ulgą gdy łowca nagród wrócił na tyły.

I pozwolę sobie dopisać :wink:
Drużyna w ciszy ruszyła dalej pragnąc zapomnieć o tym nie miłym incydencie. Szli dalej nie odzywając się i czekając na kolejne przeciwności losu... i MG
Strasznie się rozpisaliśmy (szczególnie ja - sory ale jeszcze niegdy się tak nie wczułem :wink: ) Może już nic nie piszmy i poczekajmy na Megare
Rowerem pod górkę nie zjedziesz...
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Z tego wniosek, że przy dobrych wiatrach gracze są w stanie radzić sobie bez MG :D
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Zablokowany