[WFRP] Cichy szept..

Miejsce na zakończone lub wymarłe sesje. Jeśli chcesz ponownie otworzyć temat to skontaktuj się z modem albo adminem.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

[WFRP] Cichy szept..

Post autor: Bobas »

Nieśmiałe promienie słońca, delikatnie oświetlają całą górzystą równinę, przez którą przemierzacie. Chmury zdają się uciekać od goręjącej nad waszymi głowami gwiazdy. Jesien w tych okolicach Starego Świata zdaje się być niemiłosiernie ciepła, w porównaniu do innych regionów. Malowniczy górzysty krajobraz rozprześciera się przed wami, gdzieniegdzie przez zieloną trawę wystaje niewielki głaz, po prawej stronie znajude się wysoka, szara górska ściana, która wydaje się być niezdobyta, przeż żadną humanoidalną istotę. Ciepły wiatr wciąż wieje wam w twarz, co prawda nie jest tak silny i porwisty jak zeszłej nocy, lecz jego cichy szmer wciąż daje wam znak, że znajduje się wokół was. Kroczycie wciąż cieńką scieżka, gdzies pomiędzy Bretonią a Imperium. Podrózujecie z niewielkiej mieściny, oddalonej o tydzien drogi stąd. Kroczycie, bo byliście jedynymi chętnymi, którzy zobowiązali sie dostarczyć tajemniczą szkatułkę do jegomościa zwanego Krwawe Oko. Mężczyzna, który zlecił wam zadanie powiedział, że napewno go poznacie. Jego siedziba znajduje się u podnóża Marienburgu, gdzieś w okolicznych górach. Gustav, bo tak nazywał się wasz zleceniodawca rzekł, że miejscowi napewno wskaża wam drogę. Widocznie Krwawe Oko, jest specyficznym człowiekiem.
Cała podróż zaczyna was już trochę nudzić, na początku było w miare ciekawie, gdy na waszej drodze stanął gang podpitych rabusiów, którzy polegli szybciej niż zapewne trwało ich śniadanie. Lecz ostatnio nic się nie dzieje, wciąż podróżujecie po twardej, ubitej scieżce, śpicie w nocy w jakiś jaskiniach, a z rana w blasku zaspanego słońca ruszacie znów naprzód. Ogarnia was przeczucie, że już nic ciekawszego się może nie wydarzyć. Do czasu.
Co prawda grupa olała biednego Nordina, który bełkotał coś o zielonoskórych w tych okolicach. Co prawda koncepcja spotkania kilku ciężkozbrojnych orków, nie jest dla was za ciekawa. Prawdopodobnie poleglibyście.
Idziecie wciąż naprzód. Zza niewielkiego, szarego głazu unosi się cieńki słupek dymu, prawdopodobnie to karawana kupiecka, która postanowila odpocząc na chwilę.
Głaz znajduje się nieopodal was, może jakieś kilkanaście kroków.

Tak piszemy normalnie
Tak piszemy dialogi
Tak sprawy pozasesyjne

Na początku chciałbym ,aby każdy z Was opisał swoją postac z wygladu i ekwipunku. Starajcie się pisać chociaż raz dziennie (swoiste minimum :) ). Chciałbym także, abyście pisali w czasie przeszlym (Ach, ten wymagajacy MG:P), i jeszcze jedno... co do walki (zapewne bedzie jej duzo xP), to wolabym abyscie pisali, że probojecie coś zrobić.. a nie, (jak bylo w mojej starej sesji), że jeden juz zaplanował atak w chmarę goblinów...

-Wszystko zależy od długości i sensowności waszych postaci-

Wiec życze udanej sesji, zaczynamy :).


-edit-

Juz mi akapity sie pomylaly :|
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Ralf Jakob Belkar Goodpie

Z tyłu, tuż za resztą grupy maszerował niziołek, był przeciętnego wzrostu i dość szczupłej postury. Spod gęstych, kruczoczarnych włosów mozna było czasami ujrzeć szaroniebieskie oczy, ale tylko wtedy gdy halfling podnosił głowę do góry lub w czasie rozmowy. Odziany był w wykonane z dobrej jakości lnu spodnie i koszulę oraz skórzaną kamizelkę, buty i pas, na wszystko nakładał czarny płaszcz z kapturem. Był cyrulikiem, a tacy przydają się w każdej wyprawie. Ktoś złamie nogę, komuś zostanie przebity bark, czy nawet zostanie potłuczony, dobry łapiduch będzie potrzebny. Za pasem nosił krótki sztylet, w plecaku kilka sucharów, jabłek i kawałków suszonego mięsa, śpiwór i jakieś lekarstwa, które i tak właściwie nic nie mówiły jego towarzyszą.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Czując się poważanym, w środku dumnej drużyny maszerował nieprzeciętnie wyglądający krasnolud. Z powodu upału zdjął beret ze swojej głowy i trzymał go w rękach, a szkiełko powieszone na srebrnym łańcuszku schował do kieszeni. Brodacz wyróżniał się wzrostem, nawet jak na krasnoluda. Można by go uznać za niższego człowieka, gdyby nie jego barczysta, khazalidzka postawa. Ubrany jest w niewyróżniające się brązowe ubrania. „Po co mam nosić pełno ozdób i dziwnych haftów? Ubranie ma być praktyczne” – powiadał. Za pasem miał pistolet i topór, niewyróżniający się z pośród innych tego typu broni. Z plecaka wystawały przyrządy inżyniera, kilof, łopata... Nordin był świetnie przygotowany do tego zadania. Każdy z drużyny dostrzegł fakt, iż inżynierowi, jakim był Nordin, brakuje palca wskazującego od lewej ręki. Podobno stracił go podczas eksperymentów z „materiałami wybuchowymi”. Podczas postojów wypełniał też jakieś notatki dziwnymi wzorami matematycznymi... Nikomu nie mówił czym one są...

„Mogłem lepiej zostać w Middenheim. Żyłbym dalej pośród swoich braci z klanu, zajmując się notatkami mojego ojca. Wszystko byłoby na właściwym miejscu. Jestem za stary na podróże... Nie wiem, co mnie wzięło na tą podróż do Krwawego Oka. Upał jest niemiłosierny. Jakbym mógł, zdarłbym własną skórę, byleby słońce nie sprawiało mi takich trudności... Może są jakieś dobre strony w tej podróży. Znów jestem pośród gór. Czuję się jak za dawna, gdy spokojnie żyłem w twierdzy.

Niedawno napotkaliśmy grupę zbójów. Jeden z nich mógł być wyraźnie z Księstw Granicznych, chociaż nie jestem tego pewien. Nie mógł by zajść aż tak daleko, zginął by po drodze z rąk innych zbójów. Ciekawe czy jest ich więcej? Gdy wszyscy spali, w dużej odległości widziałem zmierzającą grupę kilkunastu ludzi. Chwilę stali, wpatrując się w nas, po czym zmienili kierunek swojej podróży. Podejrzane. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze i żadni banici nas nie napadną. W okolicach krążą także uzbrojone oddziały orków, a mam pewność, że takie tu występują. Kiedyś twierdze khazalidów padały z ich ręki, teraz w nich mieszkają.

Podobno Jotun z mojego klanu kiedyś wyruszył na badanie pozostałości po mieszkających w tych górach khazalidów. Nigdy nie wrócił...

Koniec wpisu na dzień dzisiejszy.

- Nordin, dziennik.”


- Zatrzymajmy się. Niech ktoś idzie zbadać, czy to jest karawana kupiecka, czy coś znacznie gorszego. Nie ryzykujmy – powiedział Nordin, nie chcąc wcale rozkazywać. Popatrzył na towarzyszy wyglądających najbardziej odpowiednio do takiego zadania.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Kilkanaście kroków przed drużyną poruszał się stępa kary koń z białą strzałką. Na owym koniu siedział ponury osobnik, w milczeniu oglądający krajobraz. Przez lekko zgarbione plecy miał przerzucony miecz, którego rękojeść wystawała znad prawego barku. Przy pasie pobrzękiwała w rytm uderzeń kopyt konia o grunt mała, aczkolwiek nieźle wypchana sakiewka. Przy sakiewce, w pobliżu lewej dłoni, widać było rękojeść sztyletu. Osobnik co chwila pociągał łyk z butelki, trzymanej w lewej, oszpeconej blizną dłoni. Na środkowym palcu tej dłoni można było zobaczyć sygnet, zrobiony z czaszki kruka. Można było zobaczyć, jeśli przyjrzało się osobnikowi dokładniej. Ale rzadko kto to robił, gdyż osobnik ten nie lubił, kiedy ktoś mu się przyglądał. Mało było rzeczy, które ten osobnik lubił, ale jedną z nich z pewnością była wódka. Jego twarz szpeciła blizna, przecinająca prawy policzek. Jeśli ktoś wykazał się inteligencją i nie przyglądał się policzkowi, mógł dostrzec długie, spiczaste małżowiny uszne pod krótko obciętymi czarnymi włosami. Również po ubraniu można było domyślić się elfiego pochodzenia-zwłaszcza po butach i spodniach. Postać nosiła również czarną, skórzaną kurtkę, nabijaną srebrnymi ćwiekami na rękawach.

Postać obejrzała się do tyłu, na resztę drużyny. Niziołek i krasnolud... Jeszcze niech po drodze spotkamy jakiegoś gnoma, który będzie chciał się do nas przyłączyć, i nasza drużyna będzie miała średnią wzrostu rzędu półtora metra... Chociaż ten hobbit czasem się przydaje, zwłaszcza jak w karczmie dostanie się w pysk i nos się wykrzywi, albo ktoś ci wbije nóż w bebechy...-mruknął pod nosem elf. Wyprostował się w siodle, dostrzegłszy smugę dymu na horyzoncie. Zawrócił konia i podjechał do drużyny. Wskazał na smugę dymu. Widzeliście to? Lepiej uważać, nie wiadomo, czy w tych lasach nie kręcą się banici... A z tego co pamiętam, to ktoś wspominał również o zielonoskórych. Najlepiej zrobimy, jeśli ominiemy to ognisko szerokim łukiem. Nie podoba mi się takie coś na tym odludziu...-powiedział do reszty.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Nordin
- Jaki las, elfie? Nie wiem czy zauważyłeś, ale znajdujemy się w GÓRACH. Jest tu GÓRZYSTY krajobraz, a po prawej stronie masz przykład GÓR. Czy Wy jesteście aż tak przyzwyczajeni do tych lasów, że nie odróżniacie już innych typów terenu? Jak wejdziesz do miasta, do karczmy, to powiesz, że to jest drzewo, a ty znajdujesz się na jego koronie?

- A banici są. Widziałem w nocy jedną grupkę. Gdy nas wypatrzyli, poszli inną trasą i nas ominęli. Za to zielonoskórzy od wieków terroryzowały tu mieszkających khazadów, a teraz atakują każdego byle napotkanego podróżnika. My mamy szczęście i nie dostaliśmy się póki w żadną pułapkę zastawioną przez orki. I raczej się nie dostaniemy, bo większość gór znam na własną kieszeń
- powiedział z oburzeniem Nordin. Nigdy wcześniej nie spotkał elfów, ale z przekazów krasnoludzkich wiedział, że jego rasa nie żyje w dobrych stosunkach z tą rasą. Pierwszy kontakt wyszedł źle... Nordin już speszył się do członka drużyny, który buja w obłokach, mówiąc, że wędrujemy przez las, a nie GÓRY. Krasnolud nie dziwił się temu osobnikowi, widać co robią z ludźmi konie. Jak nie podróżujesz pieszo, to już umysł ci odbiera. W dodatku ten trunek... Naprawdę elf wydaje się bardzo pożytecznym członkiem drużyny w tej sytuacji.

- I nie wiem, czy możliwe jest ominięcie tego ogniska. Raczej się nie da, chyba że chcesz się wspinać po tej ścianie - powiedział, pokazując na prawą stronę. - Niech ktoś zbada, kto tam jest.
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Grzeczniej, krasnoludzie-oczy Isengrima zwęziły się niebezpiecznie. Zsiadł z konia i podszedł do Nordina. Krasnolud, choć jak na przedstawiciela swojej rasy wysoki, ledwo sięgał mu do pachy.-Banitów widziałem również. Podeszli do nas, zainteresowani twoim chrapaniem. Chyba tylko skalny smok jest w stanie robić przez sen więcej hałasu...-spojrzał jeszcze raz na słup dymu. Krasnolud ma rację, nie będziemy w stanie go obejść, pomyślał. Kogo proponujesz wysłać na zwiad?-spytał.

Nie wiem czemu, ale jak przeczytałem o banitach, to stanął mi przed oczami las :)
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk trzymał się na uboczy tej osobliwej grupy podróżnych. Długi brązowy płaszcz okrywał go aż po szyje, jednak można było dostrzeć że chroni go zapewne jakiś dobry pancerz. Gruby skórzany pas zapięty miał niedbale na biodrach, utrzymywał on solidną pochwe zawierającą charakterystyczny miecz gilesowski z czerwoną rękojością. Kislevczyk zdawał się znacznie wyższy niż tak naprawde był, powodem tego był zapewne kapelusz z szerokim rondlem o szpiczastym czubie, zagiętym do tyłu. Spod niego wychylały włosy o miedzianym zabarwieniu, zasłaniające w pewnym stopniu twarz, która chociaż doświadczona nadal wyglądała dość młodo, jedynym śladem trudów jego długiego życia była blizna szpecąca prawy policzek. Antonov odgarnął swe miedziane włosy odkrywając ciemnobrązowe, zmęczone oczy. Szedł równym, prawie że żołnierskim krokiem, dźwigając wypelniony plecak.

" Drogi me , prowadzą tam gdzie ty... Bądź tuż przy mnie w godzinie mej porażki, wspomóż i dodaj sił, abym mógł utrzymać powieżone brzemie... do ciebie kieruje swe modły, ja twój marny sluga..."

Spojrzał się po kłótliwych kompanach, dokładnie im się przyglądając. Mimowolnie dotknął medalion na swej szyi, w kształcie symbolu jego pana... sprawne oko mogłoby dostrzeć to że został on zbroczony krwią... krwia która nie schodzi tak łatwo...

Przeczuwając co stać sie zapewne może podczas sprzeczki elfa z krasnoludem łowca w końcu rzekł.

- Ja z chęcią oddale się od tego miejsca i waszej uroczej konwersacji jak najdalej... pozatym raczej żadne z was nie jest w stanie uczynić tego lepiej niźli ja...- kislevczyk uśmiechnął się ironicznie i odrzucił pod załom skalny przy którym się znajdowali swój podróżny plecak.- Dajcie mi kilka chwil, i na boga nie pozabijajcie się gdy mnie nie będzie...- rzucił kierując się w stronę ciemnego dymu tuż przed nimi.
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Nordin
Niegrzeczny, butny krasnolud jak zawsze nie przepuści okazji do kłótni.

- Gdy ty chrapałeś, opity trunkiem, który trzymasz w łapie, ja wypatrzyłem drugą bandę zbójów, która zmieniła kierunek, gdy nas zauważyła. Po drugie, nie nazywaj mnie krasnoludem, ELFIE. Nie wiem czy wam sprawia to przyjemność, mówienie człowieku, niziołku, elfie, krasnoludzie, orku, mutancie, mucho, komarze, ale ja jestem Nordin i tyle. A skalne smoki istnieją w bajkach, gdyż Sigmar już dawno wytępił te kreatury z naszej ziemi.... Kończąc tą konwersację - ja na zwiady się nie nadaję. Widziałeś skradającego się krasnoluda? Bo ja nie. Pyotr i Ty możecie iść na zwiad, ja poczekam wraz z Ralfem. W razie czego będę wypatrywał zza głazu i strzelał z pistoletu. No już, ruszajcie.
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Ralf Jakob Belkar Goodpie

Gdy niziołek zauważył oglądającego się na niego i Nordina elfa prychnął. O elfach tylko czytał, i to głównie o ich, w sumie bardzo podobnej do ludzkiej, anatomii, ale ten na pierwszy rzut oka nie wydawał się zbyt sympatyczny. Przez kilka następnych chwil spoglądał w niebo.
- W gruncie rzeczy to ja widziałem dwóch skradających się krasnoludów w Middenheim. Za dobrze im to nie wychodziło, więc szybko umarli - mruknął. Po chwili dodał - A poza tym, to też nie miałbym nic przeciwko gdybyśmy mówili do siebie po imieniu, Isengrimie - dodał kładąc nacisk na miano elfiego towarzysza.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

Widziałem. Wbrew pozorom niektórzy potrafią to całkiem dobrze. Co do zwiadu... Jak sam powiedziałeś, na górach się nie znam, więc na zwiad również się nie nadaję. Po drugie, o wiele lepiej jest wysłać na zwiad jednego. Primo, bo trudniej zauważyć jednego, niż dwóch, secundo, jeśli wpadnie, to wpadnie tylko on.-spojrzał Nordinowi w oczy.-Poza tym, Ralf ma rację-przestańmy się kłócić o nasze światopoglądy oraz stosunek do innych ras. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, szybko wykonamy swoje zadanie, każdy odbierze swoją nagrodę i więcej się nie zobaczymy.-powiedział spokojniej.
Ostatnio zmieniony piątek, 10 listopada 2006, 17:28 przez Isengrim Faoiltiarna, łącznie zmieniany 1 raz.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Awatar użytkownika
BLACKs
Tawerniany Cygan
Tawerniany Cygan
Posty: 3040
Rejestracja: poniedziałek, 21 listopada 2005, 17:30

Post autor: BLACKs »

Nordin
- A ja nie chcę umierać - prychnął Nordin, słysząc słowa Ralfa. - Z toporem lub pistoletem to co innego, ale skradając się i uważając na każdy liść i kamień... A patrzcie, Pyotr już poszedł na zwiad. Nam wystarczy poczekać - powiedział Nordin, po czym się uśmiechnął i z przygotowanym pistoletem podszedł do głazu i się o niego oparł.
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Wszyscy

Wiatr nagle zawiał jakby mocniej, by tuż chwilę po tym umilnknąć. Pod naporem wichru długa trawa ugnieła się tworząc nieskończone zielone morze. Słup dymu został rozwiany we wszystkie strony świata, by za chwilę znów wyróżnić się na niebieskim niebie.
Kislevdczyk (sorki, jak to sie inaczej odmienia!), wyjrzał nieco za wielkiego, szarego głazu, w którym niemalże zobaczył odazu dziwne wyżłobienia. Prawdopodobnie khazalidzkie arcydzieło. Zauważył pięc osób. Prawdopodobnie pięciu ludzi, odzani byli w ciemne szaty z kapturami, a u ich pasków przymocowane były jednoręczne miecze. Pyotr zauważył równiez, że niektórzy z nich są nieco podpici, a szczególnie dwojga z nich którzy leżeli nieprzotmni na ziemi, kilka stóp od centrum ogniska, przy którym siedziało jeszcze trzech innych jegomościów.
-Jeszcze tylko troche.. a sam Ungrozzund nas wynagdzi!- Zawołał radośnie jeden z nich, jego głos wskazywał na niemałą zawarość alkocholu we krwii.
-Zamknij się Brund- ryknął drugi z nich i trzasnął kamrata w prawy bark.
--Tam ktoś jest idioto, nie widzisz?- W tym samym momencie, kilkanaście kroków przed Pyotrem coś błysnęło, czujne oko Mieszkańca mroźnych wschodznich ziem, zauważyło niewielki nóż do rzucania, wbity w ziemie. Widocznie wszyscy bandyci musieli być nieźle wstawieni.
--Brać sku****-- Wydarł się jeden z nich, grubym donośnym głosem, chwilę później Kislevdczyk usłyszał odgłosy łamanej trawy, które robiły się wciąż wyraźniejsze.

Wybaczcie za zwloke, ale teraz dopiero siadlem na dluzej do kompa :)
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

Isengrim Madderdin

No tak. Na tyle zdał się zwiad.-mruknął elf i wyciągnął miecz z pochwy. Lewą ręką sięgnął po sztylet. Pyotr, uciekaj!-krzyknął, po czym poszedł kilka kroków do przodu, na spotkanie przeciwników. Starał się nie wchodzić na linię strzału Nordinowi. Pięciu, w dodatku podpitych, pomyślał. Nas jest czterech i wydaje się, że tylko ja umiem machać mieczem. Krasnolud jest w stanie zabić jednego tą swoją pukawką-o ile trafi. Następnych czterech rzuci się na mnie. Oj, będzie ciężko.
Ostatnio zmieniony piątek, 10 listopada 2006, 18:54 przez Isengrim Faoiltiarna, łącznie zmieniany 1 raz.
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Memo
Bombardier
Bombardier
Posty: 621
Rejestracja: poniedziałek, 26 grudnia 2005, 13:44
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: Memo »

Ralf Jakob Belkar

- Cholera - przeklnął Ralf słysząc i widząc co się święci. Szybkim ruchem wyjął zza pasa sztylet i podrzucił go na jakieś dwa metry w powietrze po czym zręcznie złapał go za rękojeść. Zdjął też plecak i delikatnie położył go na ziemi, cóż "nie pozwól by butelki się potłukły" jak mawiała jego żona. Spojrzał po towarzyszach. Nordin powinien szybko ubić jednego, a Pyotr i Isengrim raczej nie winni mieć kłopotów z czwórką podchmielonych bandytów. Postanowił wdać się w walkę tylko w ostateczności.

edit
@Down
Skoro jeden z tych gości "wydarł się", a jesteśmy w GÓRACH, to znaczy, że przynajmniej coś usłyszeliśmy ;p
Ostatnio zmieniony piątek, 10 listopada 2006, 18:11 przez Memo, łącznie zmieniany 1 raz.
Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę!
Odmiana nicka mego:
M: Memo; D: Mema; C: Memowi; B: Mema; N: Memem; Msc: Memie; W: Memo!
Sergi
Bombardier
Bombardier
Posty: 836
Rejestracja: wtorek, 4 lipca 2006, 19:54
Lokalizacja: z ziem piekielnych
Kontakt:

Post autor: Sergi »

Pyotr Antonov

Kislevczyk zaskoczony był faktem że zdołali go jednak dostrzeć. Nie mając szans na ucieczkę i ukrycie się, pozostało mu jedynie zabicie owych piajaczków inaczej sam by wyzionął ducha.
Antonov pewnie chwycił za rękojość swego miecza i wydobył go sprawnym ruchem z pochwy. Ostrze nie stawiało żadnego oporu, toteż po chwili błyszczało złowrogo w świetle. Pyotr wykonał kilka zamaszystych ruchów mieczem w powietrzu aby wybić przeciwników z równowagi. Stanął na wprost piątce podpitych wojowników, powinni nie sprawić mu zbytniego kłopotu.
Gdy tylko ruszyli w jego kierunku łowca ruszył z impetem w ich stronę.
"Było mnie trafić za pierwszym razem..."- kislevzyk machinalnym ruchem dłoni odpiął klamre spinającą górną część płaszcza, w swą dłoń chwycił dobrze wyważony nóź i posłał go wprost na wroga który tym samym przed chwilą go uraczył. Nie zwracając uwagi czy ostrze dosięgło celu Łowca Czarwonic zaatakował swym mieczem najbliższego wykonując wyuczone przez laty szermiercze ruchy.

Isengrim Faoiltiarna, po prostu pogratulować tego szóstego zmysłu u twej postaci :twisted: , pozatym to jak ona w końcu się nazywa??

Pamiętajcie że wy o tym wszystkim nie wiecie!!
Isengrim Faoiltiarna
Bombardier
Bombardier
Posty: 692
Rejestracja: niedziela, 11 grudnia 2005, 17:49
Numer GG: 2832544
Lokalizacja: The dead zone

Post autor: Isengrim Faoiltiarna »

MG pisał do wszystkich graczy, więc wiedzieć możemy :P Nigdzie nie jest wyszczególnione, że pisze tylko do twojej, zważywszy na to, że na początku posta MG mozna dostrzec pogrubione słowo "wszyscy
"Beg for mercy! Not that it will help you..."
Hoist the banner high!! For Commoragh!
Bobas
Marynarz
Marynarz
Posty: 329
Rejestracja: niedziela, 23 lipca 2006, 08:42
Lokalizacja: Z siłowni :b
Kontakt:

Post autor: Bobas »

Narobił się mały burdel :P.. W mojej koncepcji było to, aby Pyotr ostrzegł resztę, która podleci do niego.. jednak tak sie nie stao, a czujne uszy Elfa niby są czujne.. idzie tu się dwojako rozwodzić na tym.. Zawsze można rzucić kością :P. Ale przyjmijmy waszą wersję: Isengrim usłyszał małe zamieszanie, więć ostrzegł [tak to nazwijmy] resztę drużyny, która ruszyła wprost na wroga. Czekam tylko na odpowiedz Blacka i odpiszę dalej :)
Squat or die ;).
Jeszcze 'tylko' 35kg do 205kg...
Zablokowany