[D&D] Połnoc Barbarzyńców

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 5
- Rejestracja: środa, 11 października 2006, 16:07
[D&D] Połnoc Barbarzyńców
UWAGI DLA GRACZY:
Tak piszemy sprawy niezwiązane z sesją ( [ b ] )
Tak piszemy dialogi ( [ i ] )
Tak piszemy akcje
"Tak piszemy myśli"
Sesja czysto storytellingowa, a miarą waszego życia i powodzenia akcji waszych bohaterów są wasze posty (im dłuzsze tym lepiej dla waszych bohaterów). Proszę o pisanie w trzeciej osobie i w miarę dobrą rozgrywkę. Oczekuję odpisywania przynajmniej raz na dwa dni żeby nie było zbyt długich przestojów. Z mojej strony możecie liczyć na czeste (codzienne) aktaualizacje jeśli będziecie systematycznie postować. OK, tyle w kwestiach organizacyjnych. Przejdźmy do gry...
Drużyna:
- Randal (Niziołek, Łotrzyk, bohater Klonera)
- Hered Angmar (Półelf, Zabójca, bohater Hose15)
- Fislam (Elf, Mnich, bohater Blind KItty'ego)
- Lea (Goblin, Złodziej, bohaterka Mekowa)
Północ Barbarzynców ma miejsce podczas ostatnich dni miesiąca Mirtul. Był rok Kufla –1370 według kalendarza Dolin,.
To czas drastycznych zmian na północy. Większość ludzi myślała że wszystko prowadzi ku zmianom na lepsze, ponieważ tak wiele bastionów zła upadło w ostatnich latach a przywódcy północy starali się zjednoczyć we wspólnej obronie. Wielu kapłanów, historyków i filozofów mówiło jednak ze wyczuwają zło - i nowe, mroczne czasy na progu. Mówili że bestie które niegdyś rządziły krajem niedługo powrócą.
Być może tak właśnie się stanie. Ale póki co siły dobra są silniejsze niż w poprzednich stuleciach na północy , pomimo iż ciągle z każdej strony czai się zagrożenie. Pierwszy wielki upadek Zła miał miejsce 14 lat temu , w roku Robaka (1356) gdy Bruenor Battlehammer i krasnoludy z klanu Battlehammer pokonały duegary okupujące Mithrylową Halę od blisko dwóch wieków. Ponownie otworzyli oni sławną krasnoludzką kopalnię.
Rozdział 1 : Neverwinter
Był 24 Mirtul. Od paru dni w Neverwinter padał deszcz, który powodował że było dość ciepło, temperatura w dzień wynosiła powyżej 20 stopni C, później opadając na kilka godzin przed wschodem słońca do 13 . Aż ciarki przechodziły jak człowiek pomyślał o chłodzie i śniegu szalejących mniej niż 100 km na wschód , poza ciepłem być może magicznego ale za to zakazanego, lasu Neverwinter.
W tawernie „Pod Upadłą Wieżą” zebrało się czterech przyszłych poszukiwaczy przygód. Poznaliście się niedawno i postanowiliście połączyć siły w poszukiwaniu pracy. Z waszymi pustawymi sakiewkami lepszym wyborem mógłby być "Znudzony Niedźwiedź" ale potrzebowaliście na szybko jakiejś roboty a dowiedzięliście się że ludzie spoza miasta jadają właśnie w "Wieży". Zasiedliście przy stoliku w rogu wielkiej sali, mimo iż nie było dziś takiego ruchu o jakim słyszęliście podążając do tej karczmy. Mięliście nadzieję, że szczeście wreszcie się do was uśmiechnie i w końcu ktoś powierzy wam jakiekolwiek zadanie.
W pierwszym poście możecie przedstawić swojego bohatera.
Tak piszemy sprawy niezwiązane z sesją ( [ b ] )
Tak piszemy dialogi ( [ i ] )
Tak piszemy akcje
"Tak piszemy myśli"
Sesja czysto storytellingowa, a miarą waszego życia i powodzenia akcji waszych bohaterów są wasze posty (im dłuzsze tym lepiej dla waszych bohaterów). Proszę o pisanie w trzeciej osobie i w miarę dobrą rozgrywkę. Oczekuję odpisywania przynajmniej raz na dwa dni żeby nie było zbyt długich przestojów. Z mojej strony możecie liczyć na czeste (codzienne) aktaualizacje jeśli będziecie systematycznie postować. OK, tyle w kwestiach organizacyjnych. Przejdźmy do gry...
Drużyna:
- Randal (Niziołek, Łotrzyk, bohater Klonera)
- Hered Angmar (Półelf, Zabójca, bohater Hose15)
- Fislam (Elf, Mnich, bohater Blind KItty'ego)
- Lea (Goblin, Złodziej, bohaterka Mekowa)
Północ Barbarzynców ma miejsce podczas ostatnich dni miesiąca Mirtul. Był rok Kufla –1370 według kalendarza Dolin,.
To czas drastycznych zmian na północy. Większość ludzi myślała że wszystko prowadzi ku zmianom na lepsze, ponieważ tak wiele bastionów zła upadło w ostatnich latach a przywódcy północy starali się zjednoczyć we wspólnej obronie. Wielu kapłanów, historyków i filozofów mówiło jednak ze wyczuwają zło - i nowe, mroczne czasy na progu. Mówili że bestie które niegdyś rządziły krajem niedługo powrócą.
Być może tak właśnie się stanie. Ale póki co siły dobra są silniejsze niż w poprzednich stuleciach na północy , pomimo iż ciągle z każdej strony czai się zagrożenie. Pierwszy wielki upadek Zła miał miejsce 14 lat temu , w roku Robaka (1356) gdy Bruenor Battlehammer i krasnoludy z klanu Battlehammer pokonały duegary okupujące Mithrylową Halę od blisko dwóch wieków. Ponownie otworzyli oni sławną krasnoludzką kopalnię.
Rozdział 1 : Neverwinter
Był 24 Mirtul. Od paru dni w Neverwinter padał deszcz, który powodował że było dość ciepło, temperatura w dzień wynosiła powyżej 20 stopni C, później opadając na kilka godzin przed wschodem słońca do 13 . Aż ciarki przechodziły jak człowiek pomyślał o chłodzie i śniegu szalejących mniej niż 100 km na wschód , poza ciepłem być może magicznego ale za to zakazanego, lasu Neverwinter.
W tawernie „Pod Upadłą Wieżą” zebrało się czterech przyszłych poszukiwaczy przygód. Poznaliście się niedawno i postanowiliście połączyć siły w poszukiwaniu pracy. Z waszymi pustawymi sakiewkami lepszym wyborem mógłby być "Znudzony Niedźwiedź" ale potrzebowaliście na szybko jakiejś roboty a dowiedzięliście się że ludzie spoza miasta jadają właśnie w "Wieży". Zasiedliście przy stoliku w rogu wielkiej sali, mimo iż nie było dziś takiego ruchu o jakim słyszęliście podążając do tej karczmy. Mięliście nadzieję, że szczeście wreszcie się do was uśmiechnie i w końcu ktoś powierzy wam jakiekolwiek zadanie.
W pierwszym poście możecie przedstawić swojego bohatera.
Ostatnio zmieniony piątek, 13 października 2006, 15:43 przez Xian, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Hered Angmar
Przy stoliku siada wysoki , szczupły półelf.Jego długie blond włosy układają sie prosto i sięgają do ramion.W jego szmaragdowo -zielonych oczach można było dostrzec jakieś błyski.W końcu siadł i zdjął kaptur z głowy.
"Hmm..Ciekawe jaką prace tutaj znajdziemy.Mam nadzieję że będzie dobrze płatna".
Przy stoliku siada wysoki , szczupły półelf.Jego długie blond włosy układają sie prosto i sięgają do ramion.W jego szmaragdowo -zielonych oczach można było dostrzec jakieś błyski.W końcu siadł i zdjął kaptur z głowy.
"Hmm..Ciekawe jaką prace tutaj znajdziemy.Mam nadzieję że będzie dobrze płatna".
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/
Randal
Obok Hereda usiadł niziołek, średniego wzrostu i niczym szczegulnym się niewyrużniający z otoczenia, ubrany był w ciemny płaszcz z kapturem. Jego bystre brązowe oczy rozglądały się uważnie po karczmie, jakby czegoś wypatrywał, szukał-mam nadzieje żeich tu nie ma-powiedział sam do siebie, poczym zwrucił sie do kompana-mam nadzieje że znajdziemy tu jakieś bogate domostwa-zaśmiał sie cicho niziołek
Obok Hereda usiadł niziołek, średniego wzrostu i niczym szczegulnym się niewyrużniający z otoczenia, ubrany był w ciemny płaszcz z kapturem. Jego bystre brązowe oczy rozglądały się uważnie po karczmie, jakby czegoś wypatrywał, szukał-mam nadzieje żeich tu nie ma-powiedział sam do siebie, poczym zwrucił sie do kompana-mam nadzieje że znajdziemy tu jakieś bogate domostwa-zaśmiał sie cicho niziołek
"Lepiej Milczeć I Wyglądać Jak Idiota, Niż Się Odezwać I Rozwiać Wszelkie Wątpliwości"
Mafia Radioaktywnych Krów
Mafia Radioaktywnych Krów

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fislam
Mnich nie mógł opędzić się od wrażenia, że jego towarzysze niezbyt do niego pasują. Poprawił długie, sięgające pasa rude włosy, spięte metalowym pierścieniem nieco poniżej łopatek, i poszukał wzrokiem co piękniejszych kobiet przebywających w izbie. Piękna twarz mnicha i jego odsłonięta klatka piersiowa zawsze robiły wrażenie na kobietach z Północy, przyzwyczajonych do mężczyzn w zupełnie innym stylu - i to na ogół opatulonych w futra.
- Ja raczej wyrażam nadzieję, że zdołamy pomóc komuś w słusznej sprawie - odezwał się do niziołka.
Mnich nie mógł opędzić się od wrażenia, że jego towarzysze niezbyt do niego pasują. Poprawił długie, sięgające pasa rude włosy, spięte metalowym pierścieniem nieco poniżej łopatek, i poszukał wzrokiem co piękniejszych kobiet przebywających w izbie. Piękna twarz mnicha i jego odsłonięta klatka piersiowa zawsze robiły wrażenie na kobietach z Północy, przyzwyczajonych do mężczyzn w zupełnie innym stylu - i to na ogół opatulonych w futra.
- Ja raczej wyrażam nadzieję, że zdołamy pomóc komuś w słusznej sprawie - odezwał się do niziołka.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:

-
- Chorąży
- Posty: 3121
- Rejestracja: wtorek, 21 grudnia 2004, 11:06
- Lokalizacja: Tam gdzie konczy się wieś a zaczyna zadupie \,,/ <(^.^)> \,,/

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lea
Zaraz po wejściu do gospody Lea zamówiła piwo.
Kelnerka zrealizowała jej zamówienie, ale przyglądała się srebrnym monetom, którymi płaciła.
Upewniała się chyba, czy nie są fałszywe.
- Ech. Nie łatwo być zielonym... - westchnęła Lea.
- Jak mawiał Kermit Wielki. - dodała do siebie szeptem.
Na myśl o odpoczynku i rozmowie przy piwie z nowymi znajomymi, szybko się uśmiechnęła.
Lea była wesołą, średniego wzrostu (170-175cm), goblinką o średniej długości (ok 15cm) czarnych włosach.
Ubrana w czarny strój (koszula i spodnie) z doszytymi kieszeniami z materiału w zieloną kratę.
Miała czerwony skórzany pasek z umocowanym przy nim nożem (lub sztyletem). Prawdopodobnie jej jedyną bronią.
Zdjęła z pleców plecaczek i usiadła z towarzyszami.
Wyciągnęła nogi prostując je w kolanach i zakładając jedna na drugą.
Dało się zauważyć, że miała na sobie buty nie do pary. Oba były skórzanymi kozaczkami, ale jeden był czarny (wiązany czerwonym sznurowadłem), a drugi żółty z jasno-zielonymi plamkami (zapinany na paseczek z klamerką).
Najwyraźniej jej się podobały.
Gdy dostała piwo uśmiechnęła się szeroko. Złapała je i zaczęła pić.
Wygląda na to, że uwielbia piwo. Przynajmniej to jej smakowało.
Przysłuchiwała się rozmowie.
- Każdego, oprócz czyszczenia wychodków. - powiedziała żartobliwie, włączając się do dyskusji z Randal'em i Fislam'em.
Zaraz po wejściu do gospody Lea zamówiła piwo.
Kelnerka zrealizowała jej zamówienie, ale przyglądała się srebrnym monetom, którymi płaciła.
Upewniała się chyba, czy nie są fałszywe.
- Ech. Nie łatwo być zielonym... - westchnęła Lea.
- Jak mawiał Kermit Wielki. - dodała do siebie szeptem.
Na myśl o odpoczynku i rozmowie przy piwie z nowymi znajomymi, szybko się uśmiechnęła.
Lea była wesołą, średniego wzrostu (170-175cm), goblinką o średniej długości (ok 15cm) czarnych włosach.
Ubrana w czarny strój (koszula i spodnie) z doszytymi kieszeniami z materiału w zieloną kratę.
Miała czerwony skórzany pasek z umocowanym przy nim nożem (lub sztyletem). Prawdopodobnie jej jedyną bronią.
Zdjęła z pleców plecaczek i usiadła z towarzyszami.
Wyciągnęła nogi prostując je w kolanach i zakładając jedna na drugą.
Dało się zauważyć, że miała na sobie buty nie do pary. Oba były skórzanymi kozaczkami, ale jeden był czarny (wiązany czerwonym sznurowadłem), a drugi żółty z jasno-zielonymi plamkami (zapinany na paseczek z klamerką).
Najwyraźniej jej się podobały.
Gdy dostała piwo uśmiechnęła się szeroko. Złapała je i zaczęła pić.
Wygląda na to, że uwielbia piwo. Przynajmniej to jej smakowało.
Przysłuchiwała się rozmowie.
- Każdego, oprócz czyszczenia wychodków. - powiedziała żartobliwie, włączając się do dyskusji z Randal'em i Fislam'em.
Ostatnio zmieniony piątek, 13 października 2006, 16:11 przez Mekow, łącznie zmieniany 1 raz.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 5
- Rejestracja: środa, 11 października 2006, 16:07
Od momentu gdy zajęliście swe miejsca przy stoliku do karczmy nie wszedł nikt kto wyglądał obiecująco. Przy niektórych stołach siedzieli tutejsi kupcy z Waterdeep i Mirabar , ale sami doszliście do wniosku że żaden z nich nie szuka ochroniarzy dla swoich karawan lub innych pracowników. Nastrój był raczej cichy ale też przyjazny. W tym momencie jedynym ciekawym wydarzeniem wydawał się wam pościg fantomów jaki miał mieć miejsce za kilka godzin.
Nagle do wielkiej sali gospody wszedł wysoki mężczyzna. Miał długie brązowe włosy upięte w koński ogon i był bardzo przystojny. Nosił eleganckie lecz wygodne szaty , nie krępujące ruchów. Przy jego boku spoczywał lekki miecz. Rozejrzał się nieco po sali, po czym zatrzymał swój wzrok na waszej czwórce. Podszedł bliżej i spojrzał każdemu z was prosto w oczy, dłużej zatrzymując wzrok jedynie na Fislamie. Miał lekko zblazowany, pewny siebie wzrok. Chcąc przerwać niezręczną ciszę powiedział:
- Witajcie...Jestem Alvaron , nieustraszony żeglarz, pogromca krakenów, kapitan „Mandrikora” do usług! - ukłonił się po czym rzucił - Szukam ludzi do roboty...Po prawdzie wątpię czy dojdziemy do porozumienia , nie, nie - nie miejcie mi za złe tych słów - nie kwestionuję waszej odwagi.... Jednak robota którą mam z pewnością nie jest dla słabeuszy. Potrzebuję twardych chłopów, obytych z morzem i umiejących się odnaleźć na statku, a widze że w waszym gronie jest i niewiasta - Alvaron groźnym wzrokiem zmierzył Leę, widać niezbyt często widywał gobliny - . Organizuję wyprawę morską i nękają mnie braki w wykwalifikowanej załodze. Co powiecie, czy interesuje was ta praca? Robiliście już kiedyś na statku, bo tylko takich potrzebuję?
Sorry zapoślizg, to wszystko przez wykłady
Nagle do wielkiej sali gospody wszedł wysoki mężczyzna. Miał długie brązowe włosy upięte w koński ogon i był bardzo przystojny. Nosił eleganckie lecz wygodne szaty , nie krępujące ruchów. Przy jego boku spoczywał lekki miecz. Rozejrzał się nieco po sali, po czym zatrzymał swój wzrok na waszej czwórce. Podszedł bliżej i spojrzał każdemu z was prosto w oczy, dłużej zatrzymując wzrok jedynie na Fislamie. Miał lekko zblazowany, pewny siebie wzrok. Chcąc przerwać niezręczną ciszę powiedział:
- Witajcie...Jestem Alvaron , nieustraszony żeglarz, pogromca krakenów, kapitan „Mandrikora” do usług! - ukłonił się po czym rzucił - Szukam ludzi do roboty...Po prawdzie wątpię czy dojdziemy do porozumienia , nie, nie - nie miejcie mi za złe tych słów - nie kwestionuję waszej odwagi.... Jednak robota którą mam z pewnością nie jest dla słabeuszy. Potrzebuję twardych chłopów, obytych z morzem i umiejących się odnaleźć na statku, a widze że w waszym gronie jest i niewiasta - Alvaron groźnym wzrokiem zmierzył Leę, widać niezbyt często widywał gobliny - . Organizuję wyprawę morską i nękają mnie braki w wykwalifikowanej załodze. Co powiecie, czy interesuje was ta praca? Robiliście już kiedyś na statku, bo tylko takich potrzebuję?
Sorry zapoślizg, to wszystko przez wykłady


-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fislam
Mnich uśmiechnął się, napinając jednocześnie mięśnie klatki piersiowej i ramion, by zrobić lepsze wrażenie na przyszłym pracodawcy.
- Należę do Zakonu Delfina, kapitanie... Czy to nie mówi samo za siebie? - i zanim ten zdążył odpowiedzieć, rzekł - Nawet jeśli mówi, to kłamie - zaśmiał się - nigdy w życiu nie siedziałem na statku, i nie mam zamiaru nigdy na żaden wejść, przynajmniej nie z własnej woli.
Trauma z dzieciństwa jest zbyt silna, dodał w duchu.
Mnich uśmiechnął się, napinając jednocześnie mięśnie klatki piersiowej i ramion, by zrobić lepsze wrażenie na przyszłym pracodawcy.
- Należę do Zakonu Delfina, kapitanie... Czy to nie mówi samo za siebie? - i zanim ten zdążył odpowiedzieć, rzekł - Nawet jeśli mówi, to kłamie - zaśmiał się - nigdy w życiu nie siedziałem na statku, i nie mam zamiaru nigdy na żaden wejść, przynajmniej nie z własnej woli.
Trauma z dzieciństwa jest zbyt silna, dodał w duchu.
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Hered Angmar
"Hmm.."-pomyślał. "Skąd on w ogóle sie tu wziął i skąd wiedział że akurat my potrzebujemy dobrze płatnej roboty.To wszystko wydaje mi sie dziwne...Mo..Może chce nas wplątać w jakąś aferę..Chyba nie bo wygląda na porządnego człeka". Po chwili Hered skierował surowy wzrok na mężczyznę.Nie podobał on mu się lecz po chwili dodał z uśmiechem na twarzy:
-W sumie to raz w młodości odbyłem krótki rejs ale poza tym to nigdy nie byłem na statku. Praca ta wydaje mi się interesująca. Ja przystaję na tę propozycję. Ale..Czekaj , czekaj. Może jakieś szczegóły. Mamy stanowić wykwalifikowaną załogę , tak?Powiedz nam ile nam zapłacisz za to wszystko?
James poprawił się na stołku i czekał na odpowiedź.
"Hmm.."-pomyślał. "Skąd on w ogóle sie tu wziął i skąd wiedział że akurat my potrzebujemy dobrze płatnej roboty.To wszystko wydaje mi sie dziwne...Mo..Może chce nas wplątać w jakąś aferę..Chyba nie bo wygląda na porządnego człeka". Po chwili Hered skierował surowy wzrok na mężczyznę.Nie podobał on mu się lecz po chwili dodał z uśmiechem na twarzy:
-W sumie to raz w młodości odbyłem krótki rejs ale poza tym to nigdy nie byłem na statku. Praca ta wydaje mi się interesująca. Ja przystaję na tę propozycję. Ale..Czekaj , czekaj. Może jakieś szczegóły. Mamy stanowić wykwalifikowaną załogę , tak?Powiedz nam ile nam zapłacisz za to wszystko?
James poprawił się na stołku i czekał na odpowiedź.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lea
Nieznajomy podszedł do ich stolika i zaczął rozmowę.
Kiedy powiedział: 'Szukam ludzi do roboty' uśmiechnęła się szeroko.
"Hahaha! Podszedł do Niziołka, Półelfa, Elfa oraz Goblina i powiedział, że szuka ludzi. Hahaha!"
Przyglądała mu się i słuchała co ma do powiedzenia, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
Gdy wspomniał o niewieście i spojrzał na nią groźnym wzrokiem, zrobiła bardziej poważną minę.
"Ten jego dowcip, to chyba był przypadek." - pomyślała.
"Na statku będzie trzeba słuchać rozkazów i pewnie szorować pokład, czy coś takiego."
"A jak nie będę słuchać to zrzucą mnie ze statku do zimnej wody."
Lea wzdrygnęła się na samą myśl. Nie chciała tam iść.
- Nigdy nie byłam na statku. - powiedziała dość cicho.
Zmarszczyła brwi i spojrzała przed siebie.
"Niesamowite. Znowu mówie prawdę."
Hered postanowił dowiedzieć się czegoś więcej.
"Dobra decyzja." - pomyślała.
Lea z nie mniejszym zaciekawieniem czekała na więcej informacji o tym co mogło ich czekać.
Nieznajomy podszedł do ich stolika i zaczął rozmowę.
Kiedy powiedział: 'Szukam ludzi do roboty' uśmiechnęła się szeroko.
"Hahaha! Podszedł do Niziołka, Półelfa, Elfa oraz Goblina i powiedział, że szuka ludzi. Hahaha!"
Przyglądała mu się i słuchała co ma do powiedzenia, a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
Gdy wspomniał o niewieście i spojrzał na nią groźnym wzrokiem, zrobiła bardziej poważną minę.
"Ten jego dowcip, to chyba był przypadek." - pomyślała.
"Na statku będzie trzeba słuchać rozkazów i pewnie szorować pokład, czy coś takiego."
"A jak nie będę słuchać to zrzucą mnie ze statku do zimnej wody."
Lea wzdrygnęła się na samą myśl. Nie chciała tam iść.
- Nigdy nie byłam na statku. - powiedziała dość cicho.
Zmarszczyła brwi i spojrzała przed siebie.
"Niesamowite. Znowu mówie prawdę."
Hered postanowił dowiedzieć się czegoś więcej.
"Dobra decyzja." - pomyślała.
Lea z nie mniejszym zaciekawieniem czekała na więcej informacji o tym co mogło ich czekać.
Ostatnio zmieniony niedziela, 15 października 2006, 20:11 przez Mekow, łącznie zmieniany 2 razy.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy

-
- Szczur Lądowy
- Posty: 5
- Rejestracja: środa, 11 października 2006, 16:07
- Chyba trafiłem w złe miejsce - odparł Alvaron patrząc na was mętnym wzrokiem. - Nic to, miałem nadzieję, ze znajdę w was godnych mojego statku pracowników, ale widze że nic tu po mnie. Czas odwiedzić inne karczmy .
Ukłonił się nisko po czym zniknął za drzwiami gospody. Czuliście się fatalnie. Nie dosyć, że kapitan nie skorzystał z waszych usług to zauważyliście, ze pieniądze już prawie się skończyły. Po przeanalizowaniu Fislam stwierdził ze starczy może na dwa talerze jajecznicy i koniec.
Późne popołudnie zawitało szybko nad Neverwinter wraz z nagłą zmianą pogody. Zerwał się porywisty wiatr a szyby grały w rytm kropli rzęsistego deszczu. Nagle drzwi gospody otworzyły się i powiew zimnego wiatru musnął wasze twarze. Do środka wszedł człowiek. Na poczatku nie zwracaliście na niego uwagi, lecz po kilku krokach zatoczył się po czym padł na środku sali jadalnej. Karczmarz rzucił mu się na ratunek wraz z dzbankiem wody. Po kilku chwilach leżący człek odzyskał przytomność i mimo iż siedzięliście spory kawałek od niego, to i tak bardzo dobrze słyszęliście jak opowiadał, iż został napadnięty wraz z kilkoma innymi towarzyszami przez bandę orków na trakcie przechodzącym przez małą przełęcz górską o trzy dni drogi od miasta. W karczmie podniosła się wrzawa przeplatana z głośnymi szeptami. Chwilę potem wzrok wszystkich w gospodzie utkwił na waszej czwróce, jedynych którzy wyglądali na poszukiwaczy przygód. Karczmarz podszedł do was i spytał nieśmiało:
- Pomożecie temu człowiekowi? - wskazał palcem na leżącego na podłodze młodego mężczyznę o czarnych krótkich włosach który również wam się przyglądał - Zapewne słyszeliście co mu się przydażyło. Jego kompani prawdopodobnie nie żyją...A z tego co mówi wynika że ta banda orków jeszcze się stamtąd nie wyniosła...
Ukłonił się nisko po czym zniknął za drzwiami gospody. Czuliście się fatalnie. Nie dosyć, że kapitan nie skorzystał z waszych usług to zauważyliście, ze pieniądze już prawie się skończyły. Po przeanalizowaniu Fislam stwierdził ze starczy może na dwa talerze jajecznicy i koniec.
Późne popołudnie zawitało szybko nad Neverwinter wraz z nagłą zmianą pogody. Zerwał się porywisty wiatr a szyby grały w rytm kropli rzęsistego deszczu. Nagle drzwi gospody otworzyły się i powiew zimnego wiatru musnął wasze twarze. Do środka wszedł człowiek. Na poczatku nie zwracaliście na niego uwagi, lecz po kilku krokach zatoczył się po czym padł na środku sali jadalnej. Karczmarz rzucił mu się na ratunek wraz z dzbankiem wody. Po kilku chwilach leżący człek odzyskał przytomność i mimo iż siedzięliście spory kawałek od niego, to i tak bardzo dobrze słyszęliście jak opowiadał, iż został napadnięty wraz z kilkoma innymi towarzyszami przez bandę orków na trakcie przechodzącym przez małą przełęcz górską o trzy dni drogi od miasta. W karczmie podniosła się wrzawa przeplatana z głośnymi szeptami. Chwilę potem wzrok wszystkich w gospodzie utkwił na waszej czwróce, jedynych którzy wyglądali na poszukiwaczy przygód. Karczmarz podszedł do was i spytał nieśmiało:
- Pomożecie temu człowiekowi? - wskazał palcem na leżącego na podłodze młodego mężczyznę o czarnych krótkich włosach który również wam się przyglądał - Zapewne słyszeliście co mu się przydażyło. Jego kompani prawdopodobnie nie żyją...A z tego co mówi wynika że ta banda orków jeszcze się stamtąd nie wyniosła...

-
- Bosman
- Posty: 2482
- Rejestracja: środa, 26 lipca 2006, 22:20
- Numer GG: 1223257
- Lokalizacja: Free City Vratislavia/Sigil
- Kontakt:
Fislam
- Oto zadanie godne prawdziwych poszukiwaczy przygód - spojrzał na swoich towarzyszy - a i ktoś poszukujący oświecenia może na niej skorzystać, no i zniszczenie tych orków z pewnością przyniesie wiele szczęścia na ten świat. - dokończył mnich.
Mnich wstał i przeciągnął się.
- Moim zdaniem, powinniśmy wyruszyć natychmiast. - powiedział głośno - Bo i tak nie stać nas na nocleg - dodał szeptem do towarzyszy, siedzących przy nim.
Przyjrzał się reakcji pozostałych, po czym podszedł do leżącego i przykucnąwszy przy nim, zaczął nucić cichutko starą, elfią pieśń, która sprowadzała zdrowy, regenerujący sen.
Który poziom mamy? Tzn. z których zdolności mnicha mogę korzystać?
- Oto zadanie godne prawdziwych poszukiwaczy przygód - spojrzał na swoich towarzyszy - a i ktoś poszukujący oświecenia może na niej skorzystać, no i zniszczenie tych orków z pewnością przyniesie wiele szczęścia na ten świat. - dokończył mnich.
Mnich wstał i przeciągnął się.
- Moim zdaniem, powinniśmy wyruszyć natychmiast. - powiedział głośno - Bo i tak nie stać nas na nocleg - dodał szeptem do towarzyszy, siedzących przy nim.
Przyjrzał się reakcji pozostałych, po czym podszedł do leżącego i przykucnąwszy przy nim, zaczął nucić cichutko starą, elfią pieśń, która sprowadzała zdrowy, regenerujący sen.
Który poziom mamy? Tzn. z których zdolności mnicha mogę korzystać?
What doesn't kill you, just makes you... Stranger.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.
But above all - I feel I'm still on my long trip to nothingness.

-
- Bombardier
- Posty: 899
- Rejestracja: sobota, 20 maja 2006, 10:14
- Lokalizacja: Lublin
Hered
Wysluchał spokojnie opowieści młodego człowieka. Na chwilę wyjął swój miecz i przyglądał sie srebrzystej klindze w której widnialo lustrzane odbicie jego spokojnej twarzy.
-Zgadzam sie z mnichem.Powinniśmy ruszyć zaraz bo i tak musielibyśmy nocować pod gołym niebem.
Wysluchał spokojnie opowieści młodego człowieka. Na chwilę wyjął swój miecz i przyglądał sie srebrzystej klindze w której widnialo lustrzane odbicie jego spokojnej twarzy.
-Zgadzam sie z mnichem.Powinniśmy ruszyć zaraz bo i tak musielibyśmy nocować pod gołym niebem.
Czerwona Orientalna Prawica

-
- Bosman
- Posty: 1784
- Rejestracja: niedziela, 28 maja 2006, 19:31
- Numer GG: 0
- Lokalizacja: A co Cię to obchodzi? :P
Lea
Nie do końca zgadzała się z Fislamem.
Gdy usłyszała jego stwierdzenie:
'zniszczenie tych orków z pewnością przyniesie wiele szczęścia na ten świat'
pomyślała:
"A jeśli bronią tylko swoich terenów, bo przejeżdżają przez nie obce im karawany."
Zastanowiła się przez chwilę. Sytuacja finansowa nie jest najlepsza.
Przywykła, że nie stać ją na nocleg. Znacznie gorzej, że nie ma już na piwo.
"Ale jeśli da się jakoś odzyskać dobytek tamtego człowieka, już nigdy nie braknie" - pomyślała.
Ostatecznie zgodziła się z Fislamem i Heredem odnośnie angażowania się w tą sprawę.
- Dobra. To ruszajmy. - powiedziała.
Nie do końca zgadzała się z Fislamem.
Gdy usłyszała jego stwierdzenie:
'zniszczenie tych orków z pewnością przyniesie wiele szczęścia na ten świat'
pomyślała:
"A jeśli bronią tylko swoich terenów, bo przejeżdżają przez nie obce im karawany."
Zastanowiła się przez chwilę. Sytuacja finansowa nie jest najlepsza.
Przywykła, że nie stać ją na nocleg. Znacznie gorzej, że nie ma już na piwo.
"Ale jeśli da się jakoś odzyskać dobytek tamtego człowieka, już nigdy nie braknie" - pomyślała.
Ostatecznie zgodziła się z Fislamem i Heredem odnośnie angażowania się w tą sprawę.
- Dobra. To ruszajmy. - powiedziała.
Ostatnio bardzo mało sesji się tu gra... ciekawe dlaczego?
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera
Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
Odnosi się wrażenie, że to forum wymiera

Ostatnio edytowano piątek, 30 luty 2012, 14:76 przez Mekow, łącznie edytowano 28 razy
