Minimum 3 zdania w 1 waszym poście. Tak mówice, "tak" myślicie, tak poza sesją.
oto mapa Stalagu:

Obóz Stalag VII C Statenhaussen. To tu wielu żołnierzy alianckich, polskich i rosyjskich jest przetrzymywanych wbrew swojej woli. Wieluma pewien cel: uciec. Nie jest to prosta sprawa. Ale próbują. Stalag VII C nie jest jeszcze "wykończony". Prace, pod nadzorem czujnej kompanii wartownyczej, wykonują więźniowie. Pracują oni też
jako drwale w pobliskich lasach, w taraku i przy pracach poządkowych wmiasteczku Statenhaussen. Ten rejon to południowe Niemcy, około 60 km do granicy niemiecko-austriackiej.
(Miasteczko i stalag są fikcyjne, wymyślone przeze mnie)
Deep
Jakub Lotka był w stalagu od pięciu tygodni. Osadzili go tu po kilku przenosinach. Polska kompania, pracująca w lesie, mieszkała w barakach 2 i 3. Kuba mieszkał w dwójce. Jego prywatną własność stanowiło tylko 5 papierosów z Czerwonego Krzyża, 15 marek zaoszczędzonych (więźniowie dostają 5 marek tygodniowo. Pieniądze mogą wydać w kantynie lub wysłać do domu. Kwitnie tez obozowy handel, którym kieruje sprzedawca w kantynie, Niemiec, Miller), konserwa wojskowa, przemycona do obozu, bandarze i ... nic więcej. W końcu jest jeńcem wojennym. Było już po pracy (Polacy pracowali od 7 rano do obiadu, do 13). Lotka ponuro spoglądał przez druty, w stronę niemieckiej części obozu. Właśnie przywieźli nowych, wyglądają na Anglików. Obok Lotki stał też
inny jeniec, smętnie kopiący kamyki na stronę niemiecką. To był Rosjanin.
Mistrz Małodobry
Starszy sierżant Franciszek Jabłonowski(ekwipunek: papierośnica z 12 papierosami, igła i nici) grał w karty w baraku nr. 3. Był straszym kompanii polskiej, i właśnie zawiązywał przyjazne stosunki z innymi dowódcami. Francuz przyniósł karty, Rosjanin, butelkę wina, którą kupił od kantyniarza, Meyera. Sierżant poczęstował ich papiersami. Porozumiewali się bez słów. Na podwórzu było jakieś zamieszanie.
Atanamir
Wasilij był w obozie od 2 tygodni. Rosjanie mieli cięższą pracę od innych więźniów, a płacono im tyle samo. Kompania rosyjska mieszkała w baraku nr.1, w pięćdziesiąt trzy osoby. Wasilij kopał kamyczki. Przygladając się wyładunkowi nowych jeńców ściskał w kieszeni nóż stołowy, który zwinął ze stołówki. Nie jest zbyt ostry, ale zawsze coś. Oprócz niego, płaszcza i czapki nie miał nic.
Kilka metrów od niego stał polski sanitariusz, również oglądający nowoprzybyłych.
Kloner i MISTRZ MIECZA
Michael(ekwipunek: kurtka lotnicza, kompas, śróbokręt) i Ronald(mapa III Rzeszy, nożyce(miniaturowe) do cięcia drutu ukryte w podeszwie lewego buta, wieczne pióro) jechali w jednej cięrzarówce. Również po rozładunku jeńców w stalagu stanęli obok siebie. Inni jeńcy to Brytyjczycy.
Jeńców rewidował jeden z wartowników, starszy, o dobrotliwym spojżeniu. Kiedy oklepywał kieszenie Ronalda, mruknął łamaną angielszczyzną: Masz coś wartościowego, to dawaj, ukryję, przed tamtymi. Ta sama sytuacja powtórzyła się przy Michaelu.
W pierwszym poście napiszcie, czy wasz bohater pali czy nie. Nie uwierzę, że wyszyscy nie palą

Oprócz ekwipunku macie też mundury.
W sesji będzie dużo zapożyczeń przede wszystkim z książki "Uciekamy" Kazimierza Sławińskiego.