[Warhammer] Złamana Pieczęć
: piątek, 8 września 2006, 19:20
Słowem wstępu chciałbym nadmienić, że:
-piszemy w trzeciej osobie;
-to co mówią postacie piszemy tak;
-"to co myślą w ten sposób";
-a to sposób na porozumiewanie się poza sesją;
-wszelkie pytania na gg lub pw (preferuje gg);
No to jedziemy...
Nordin- krasnolud Inżynier (postać BLACKSoula)
Ralf Jakob Belkar- niziołek Handlarz (postać Mema)
Torrgon Bjornsson- krasnolud Zabójca Trolli (postać Bobasa)
Parsival “Gaveriell” Galadium- człowiek ranger (postać scoreza)
Dietrich Rozenkrantz- człowiek hiena cmentarna (postać Smoka)
Ruth- kobieta złodziej (postać Mekow)
Nordin
Dzień dwudziestego piątego grudnia zapamiętasz do końca swych dni, to właśnie wtedy to się stało...
Zimny ponury wieczór zapełniający swym upiornym pięknem uliczki prowadzące do wielkiego cmentarza Groth-garhen, byłeś tam pomiędzy tłumem elity tego miasta, sunąłeś wolnym krokiem tuż za konduktem żałobnym. Wzrok twój zmęczony dzisiejszym dniem spoglądał na trumnę niesioną przez grabarzy, straszliwy los spotkał tego elfa. Chociaż nie wiedziałeś kim on tak naprawdę był, jego śmierć a raczej sposób w jaki zginął wywarł na tobie niezwykłe odczucia. Jako głowa cechu krasnoludzkich inżynierów zostałeś zaproszony na pogrzeb, w tłumie żałobników dostrzegałeś wiele znajomych twarzy. Jednak nikt tak naprawdę nie miał ochoty rozmawiać, szliście śpiewając pieśni żałobne w stronę przygotowanego grobu, mijając coraz to nowe nagrobki i grobowce, znajdowaliście się w tej lepszej, bogatszej części cmentarza. Przystanąłeś tuż opok wysokiego mężczyzny w czarnym niezwykle długim płaszczu, ów człowiek spojrzał na ciebie i rzekł spokojnym głosem.
-Straszliwa rzecz, ta cała śmierć jednego z najwyższych bibliotekarzy, cóż za paskudna sprawa...
Ralf Jakob Belkar
Stałeś tam gdzie miałeś stać i robiłeś to co ci kazano. Spoglądałeś mętnym wzrokiem na wieko trumny ściskając w dłoni sztylet ukryty za grubym, czarnym kaftanem. Odwróciłeś wzrok aby spojrzeć na cel twego zadania. Twe myśli wydawały sprzeczne rozkazy twemu ciału, nie byłeś pewny czy aby dobrze czynisz. Chwiejnym krokiem podążyłeś w stronę dwójki stojących osób, człowieka i krasnoluda. Decyzja którą teraz podejmiesz zaważy na twym własnym życiu.
Kawałek przygody, poprzedzający te wydarzenie zaraz rozegramy na pw.Daj znać gdy będziesz miał dłuższą chwilkę.
Torrgon Bjornsson
Wypiłeś ponownie kilka piw za dużo, bójka którą urządziłeś szybko spowodowała kilka siniaków i chyba nawet z dwa żebra masz złamane. Jednak póki jesteś pod wpływem wyśmienitego piwa z gospody “Trzeci Kur” nie odczuwasz zbytniego bólu. Chwiejnym krokiem podążasz ciemnymi uliczkami miasta Białego Wilka, uderzając co chwila w atakujące cię na zmianę ściany domostw i bezszczelne brukowane podłoże. Nie wiedziałeś kiedy ale znalazłeś się między pochodem żałobników wyśpiewując pieśni o odkupienie dusz niewiernych. Droga jednak się szybko skończyła, a ty znów straciłeś zajęcie. Problem rozwiązał się sam, nie wiedząc kiedy stałeś pośrodku istnego piekła, zewsząd biegli na ciebie dziwnie umundurowani rycerze.
Parsival “Gaveriell” Galadium
Właśnie wychodziłeś z przybytku płatnej przyjemności, gdy ujrzałeś biegnącego mężczyznę krzyczącego w niebo głosy: Ratujcie się kto może, krasnoludy mordują na cmentarzu!!!. Odruchowo zacząłeś biec w stronę wskazaną przez przestraszonego człowieka z obnażonym ostrzem swego miecza. Czas minął szybciej niż mogłeś przewidzieć, wpadłeś wprost w tłum walczących ze sobą ludzi oraz innych rozumnych ras. Koło twego ucha przeleciał grot strzały, wiedziałeś już że źle zrobiłeś, jednak drogę powrotną barykadował stłoczony tłum żałobników.
Dietrich Rozenkrantz
Wiedziałeś że dziś będzie twój dzień, w końcu uda ci się nieźle zarobić, przełamać złą passe. Stałeś w kącie cmentarza z gotowymi już narzędziami, z praktyki wiedziałeś że najłatwiej ograbić świeży grób. Spojrzałeś znad głowicy jednego z kamiennych grobów na stłoczonych żałobników, słyszałeś jaką śmiercią zginął tamten elf, jednak taki przepych jakim obdarzono go po śmierci jest zbędny. Czekałeś w spokoju, przyglądając się całej sytuacji. Przez większość czasu była to obserwacja bierna, póki nie rozpoczęła się ta cała sytuacja. Nie wiadomo kiedy padły pierwsze osoby, ani kto rozpoczął całą tą masakrę, jedno było pewne zrobiło się nazbyt gorąco jak dla ciebie.
Ruth
Głowa cię bolała niezwykle mocno, nic nie pamiętałaś z wczorajszego dnia, ani z poprzedzającego go przedwczoraj. Ponownie przeholowałaś i ponownie miałaś te nieprzyjemne uczucie wstydu. Jednak dzisiaj miałaś większe szczęście niźli ostatnimi tygodniami. Trafiłaś w sam środek konduktu żałobnego, aż pełnego od bogatych kupców i szlachciców o ciężkich sakiewkach u pasa. Spoglądałaś teraz na niezwykle ważną personę w tym mieście, jednak ty o tym nie wiedziałaś. Podążałaś za tym krasnoludem aż od początku ,spoglądając z błyskiem w oku na sporą sakiewką przy jego pasie. Sądząc z stroju oraz ukłonów szacunku jakie w jego stronę były posyłane wnętrze sakiewki jest tak samo ciekawe jak zewnętrzny wygląd. Czekałaś jednak na odpowiednią chwile. W końcu zyskałaś szanse, twój cel zaczął rozmowę z jakimś mężczyzną przez co jego uwaga została zajęta na dosyć długo.
-piszemy w trzeciej osobie;
-to co mówią postacie piszemy tak;
-"to co myślą w ten sposób";
-a to sposób na porozumiewanie się poza sesją;
-wszelkie pytania na gg lub pw (preferuje gg);
No to jedziemy...
Nordin- krasnolud Inżynier (postać BLACKSoula)
Ralf Jakob Belkar- niziołek Handlarz (postać Mema)
Torrgon Bjornsson- krasnolud Zabójca Trolli (postać Bobasa)
Parsival “Gaveriell” Galadium- człowiek ranger (postać scoreza)
Dietrich Rozenkrantz- człowiek hiena cmentarna (postać Smoka)
Ruth- kobieta złodziej (postać Mekow)
Nordin
Dzień dwudziestego piątego grudnia zapamiętasz do końca swych dni, to właśnie wtedy to się stało...
Zimny ponury wieczór zapełniający swym upiornym pięknem uliczki prowadzące do wielkiego cmentarza Groth-garhen, byłeś tam pomiędzy tłumem elity tego miasta, sunąłeś wolnym krokiem tuż za konduktem żałobnym. Wzrok twój zmęczony dzisiejszym dniem spoglądał na trumnę niesioną przez grabarzy, straszliwy los spotkał tego elfa. Chociaż nie wiedziałeś kim on tak naprawdę był, jego śmierć a raczej sposób w jaki zginął wywarł na tobie niezwykłe odczucia. Jako głowa cechu krasnoludzkich inżynierów zostałeś zaproszony na pogrzeb, w tłumie żałobników dostrzegałeś wiele znajomych twarzy. Jednak nikt tak naprawdę nie miał ochoty rozmawiać, szliście śpiewając pieśni żałobne w stronę przygotowanego grobu, mijając coraz to nowe nagrobki i grobowce, znajdowaliście się w tej lepszej, bogatszej części cmentarza. Przystanąłeś tuż opok wysokiego mężczyzny w czarnym niezwykle długim płaszczu, ów człowiek spojrzał na ciebie i rzekł spokojnym głosem.
-Straszliwa rzecz, ta cała śmierć jednego z najwyższych bibliotekarzy, cóż za paskudna sprawa...
Ralf Jakob Belkar
Stałeś tam gdzie miałeś stać i robiłeś to co ci kazano. Spoglądałeś mętnym wzrokiem na wieko trumny ściskając w dłoni sztylet ukryty za grubym, czarnym kaftanem. Odwróciłeś wzrok aby spojrzeć na cel twego zadania. Twe myśli wydawały sprzeczne rozkazy twemu ciału, nie byłeś pewny czy aby dobrze czynisz. Chwiejnym krokiem podążyłeś w stronę dwójki stojących osób, człowieka i krasnoluda. Decyzja którą teraz podejmiesz zaważy na twym własnym życiu.
Kawałek przygody, poprzedzający te wydarzenie zaraz rozegramy na pw.Daj znać gdy będziesz miał dłuższą chwilkę.
Torrgon Bjornsson
Wypiłeś ponownie kilka piw za dużo, bójka którą urządziłeś szybko spowodowała kilka siniaków i chyba nawet z dwa żebra masz złamane. Jednak póki jesteś pod wpływem wyśmienitego piwa z gospody “Trzeci Kur” nie odczuwasz zbytniego bólu. Chwiejnym krokiem podążasz ciemnymi uliczkami miasta Białego Wilka, uderzając co chwila w atakujące cię na zmianę ściany domostw i bezszczelne brukowane podłoże. Nie wiedziałeś kiedy ale znalazłeś się między pochodem żałobników wyśpiewując pieśni o odkupienie dusz niewiernych. Droga jednak się szybko skończyła, a ty znów straciłeś zajęcie. Problem rozwiązał się sam, nie wiedząc kiedy stałeś pośrodku istnego piekła, zewsząd biegli na ciebie dziwnie umundurowani rycerze.
Parsival “Gaveriell” Galadium
Właśnie wychodziłeś z przybytku płatnej przyjemności, gdy ujrzałeś biegnącego mężczyznę krzyczącego w niebo głosy: Ratujcie się kto może, krasnoludy mordują na cmentarzu!!!. Odruchowo zacząłeś biec w stronę wskazaną przez przestraszonego człowieka z obnażonym ostrzem swego miecza. Czas minął szybciej niż mogłeś przewidzieć, wpadłeś wprost w tłum walczących ze sobą ludzi oraz innych rozumnych ras. Koło twego ucha przeleciał grot strzały, wiedziałeś już że źle zrobiłeś, jednak drogę powrotną barykadował stłoczony tłum żałobników.
Dietrich Rozenkrantz
Wiedziałeś że dziś będzie twój dzień, w końcu uda ci się nieźle zarobić, przełamać złą passe. Stałeś w kącie cmentarza z gotowymi już narzędziami, z praktyki wiedziałeś że najłatwiej ograbić świeży grób. Spojrzałeś znad głowicy jednego z kamiennych grobów na stłoczonych żałobników, słyszałeś jaką śmiercią zginął tamten elf, jednak taki przepych jakim obdarzono go po śmierci jest zbędny. Czekałeś w spokoju, przyglądając się całej sytuacji. Przez większość czasu była to obserwacja bierna, póki nie rozpoczęła się ta cała sytuacja. Nie wiadomo kiedy padły pierwsze osoby, ani kto rozpoczął całą tą masakrę, jedno było pewne zrobiło się nazbyt gorąco jak dla ciebie.
Ruth
Głowa cię bolała niezwykle mocno, nic nie pamiętałaś z wczorajszego dnia, ani z poprzedzającego go przedwczoraj. Ponownie przeholowałaś i ponownie miałaś te nieprzyjemne uczucie wstydu. Jednak dzisiaj miałaś większe szczęście niźli ostatnimi tygodniami. Trafiłaś w sam środek konduktu żałobnego, aż pełnego od bogatych kupców i szlachciców o ciężkich sakiewkach u pasa. Spoglądałaś teraz na niezwykle ważną personę w tym mieście, jednak ty o tym nie wiedziałaś. Podążałaś za tym krasnoludem aż od początku ,spoglądając z błyskiem w oku na sporą sakiewką przy jego pasie. Sądząc z stroju oraz ukłonów szacunku jakie w jego stronę były posyłane wnętrze sakiewki jest tak samo ciekawe jak zewnętrzny wygląd. Czekałaś jednak na odpowiednią chwile. W końcu zyskałaś szanse, twój cel zaczął rozmowę z jakimś mężczyzną przez co jego uwaga została zajęta na dosyć długo.