- tak piszemy to co postacie mówią
tak piszemy poza sesją
"tak" piszemy to co postacie myślą
Na początku każdego posta zamieszczajcie pseudo swojego bohatera.
The New Avengers:
Spider-Man (Peter Parker - bohater Sergiego)
Scarlet Witch (Wanda Maximoff a.k.a Wanda Frank - bohaterka Peter'a)
Gambit (Remy LeBau - bohater Serge'a)
Wolverine (James Howlett a.k.a. Logan - bohater Hose15)
Mr. Fantastic (Reed Richards - bohater Memo)
Dobra, zatem let's play

Spider-Man
Właśnie mijałeś kolejne drapacze chmur w Nowym Jorku wracając z dobrze wykonanego zadania. Przed chwilą dałeś nauczkę małemu gangowi rabusiów uciekających z banku i byłeś w świetnym humorze. Pokonywałeś kolejne przeszkody na swojej drodze składające się z wielkich budynków, gdy nagle usłyszałeś dzwoniący przy pasku mały pager, otrzymany niedawno od Szefa Departamentu Obrony - Nicka Fury. Odkąd stałeś się oficjalnym członkiem The New Avengers pager dawał o sobie znać od czasu do czasu, zwłaszcza jeśli chodziło o coś poważniejszego. Wystrzeliłeś kolejny strumień swej pajęczyny i po kilku chwilach byłeś na jedynym z dachów. Ściągnąłeś maskę, wyjąłeś z pasa małą komórkę, po czym wybrałeś numer Fury'ego. Chwilę później odezwał sie znajomy głos byłego pułkownika.
- Cześć Pajęczaku! Bądź jak najszybciej w kwaterze Avengers. Mamy poważny problem. Szczególów dowiesz się na miejscu....
Fury rozłączył się, a ty zostałeś na dachu jednego z wieżowców zaskoczony tym co powiedział Szef D.O.
Scarlet Witch
Kamiennym i pełnym smutku wzrokiem wpatrywałaś się w płytę nagrobną przed sobą na jednym z cmentarzy w Nowym Jorku. Minęło już prawie pół roku od śmierci Pietro, twojego brata, jednak wciąż nie mogłaś dojść do siebie po tragedii jaka rozegrała sie na Muir Island, gdy Legion ostatecznie zabił Quicksilvera i kilku innych mutantów wysadzając ich w powietrze wraz z instytutem dr. Moiry MacTaggart. Mimo iż X-Men pokonali syna Xaviera, nie mogłaś odżałować, że nie było cię tam gdy Pietro najbardziej cię potrzebował. Przypominałaś sobie wspólne chwile z nim spędzone, gdy nagle zadzwonił twój telefon. Spojrzałaś na wyświetlacz. To był Nick Fury, a on dzwonił zawsze gdy zwykłe trepy z S.H.I.E.L.D. nie mogły sobie z czymś poradzić. Odebrałaś telefon, a w słuchawce usłyszałaś mocny, gruby głos:
- Witaj Wando! Spotkajmy sie w siedzibie Avengers. Wydarzyło się coś poważnego, myslę że bedzie to miało znaczenie szczególnie dla ciebie. Spiesz się, o szczegółach powiem na miejscu...
Rozmowa urwała się a ty słyszałaś już tylko dźwięk powtarzających się sygnałów.
Mr. Fantastic
Znajdowałeś się w siedzibie Fantastic Four. Właśnie konczyłeś kąpać swojego syna Franklina, twoja żona Sue dotrzymywała ci towarzystwa w łazience. Nagle zadzwonił telefon. Spojrzałeś na wyświetlacz - dzwonił Nick Fury, a on zawsze znał najmniej odpowiedni moment na telefon. W dodatku zawsze dzwonił gdy coś się chrzaniło. Nie wróżyło to nic dobrego. Wytarłeś mokre ręce i odebrałeś.
- Witaj Reed! Przyjedź jak najszybciej do siedziby Avengers, mamy poważny kłopot...Byle szybko...
Nim zdążyłeś spytać o cokolwiek, Fury urwał rozmowę. Miałeś przeczucie że coś jest nie tak i sprawdziło się. Zastanawiałeś się teraz w jakie kłopoty chce cię wciągnąć były pułkownik.
Gambit & Wolverine
Jako jedyni siedzieliście w Avenger's Mansion i graliście w karty popijając browary. Po rozpadzie X-Men jaki nastąpił kilka miesięcy wcześniej, postanowiliście obaj wstąpić do Nowych Mścieli, którzy to utworzyli się po zamknięciu na dobre oryginalnych Avengers w jednym z innych planów egzystencji. Robota wam się podobała, towarzystwo rownież było miłe. Rozmawiając o pierdółkach i opowiadając sobie nawzajem obleśne żarciki, nagle usłyszęliście dzwonek alarmujący o tym, że ktoś czekał przed drzwiami na dole. Na monitorach komputerów dojrzeliście że czeka przed nimi dobrze zbudowany mężczyzna w białym garniturze i opaską na oku. Od razu wiedzieliście że to Nick Fury. Rozmawiał przez telefon gdy wpuszczaliście go do środka. Chwile potem był już w bazie.
- Cześc chłopaki...Pewnie dziwi was moja obecność tutaj...Mamy poważne problemy, ale o tym opowiem jak zbierze się reszta...